Woda utleniona - środek na popularne choroby i dolegliwości - ebook
Woda utleniona - środek na popularne choroby i dolegliwości - ebook
Czy płukanie gardła wodą utlenioną lub jej picie jest bezpieczne? Czy nadtlenek wodoru jest skuteczny w leczeniu trądziku, łuszczycy lub grzybów Candida? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w tej książce! Autor, ceniony naukowiec, odkrywa przed tobą zbiór praktycznych receptur na wykorzystanie wody utlenionej do leczenia popularnych dolegliwości… i nie tylko. Dzięki tej książce dowiesz się, jak wykorzystać ten tani preparat wzmacniający organizm przy bólu ucha, stanach zapalnych, oparzeniach, a także infekcjach bakteryjnych i grzybiczych. Odkryjesz również, jak z jego pomocą pozbyć się uporczywych plam, usunąć pleśń czy poprawić zdrowie zwierząt domowych. Woda utleniona – tani lek na wiele dolegliwości.
Spis treści
Wprowadzenie
Część 1: Materiałoznawstwo
Właściwości i cechy szczególne nadtlenku wodoru
Problematyka nadtlenku wodoru w kremie
Nadtlenek mocznika
Nadtlenek dibenzoilu
Nadtlenek magnezu
Artemizynina
Część 2: Efekty leczenia wodą utlenioną i jej pochodnymi
Zastosowania dermatologiczne
Ukąszenia owadów
Infekcje skórne wywołane przez wirusy opryszczki
Oparzenia słoneczne i inne
Zakażenia bakteryjne
Zakażenia grzybicze
Leczenie ran
Leczenie brodawek
Łuszczyca
Egzema
Po goleniu
Wchłanianie przez skórę
Zaburzenia krążenia
Kąpiele w bardzo niskich stężeniach wody utlenionej
Zastosowanie przeciwko patogenom na błonach śluzowych
Infekcje gardła i płuc
Infekcje jamy ustnej
Infekcje nosa i uszu
Infekcje narządów płciowych
Infuzje wody utlenionej
Zakażenia
Alergie
Dolegliwości układu krążenia
Rak
Rany pooperacyjne
Złamania kości
POChP
Przewlekłe stany bólowe
Zastosowanie doustne
Artemizynina jako środek wspomagający leczenie nowotworów
Część 3: Przydatne zastosowania w warunkach domowych
Dezynfekcja specjalna
Usuwanie pleśni
Dezynfekcja elementów plastikowych
Zastosowanie u zwierząt
Leczenie roślin
Dodanie do wody do podlewania
Zwalczanie chorób
Usuwanie plam
Podsumowanie i perspektywy
Dodatek
Bibliografia i źródła
O Autorze
Kategoria: | Zdrowie i uroda |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8272-458-5 |
Rozmiar pliku: | 4,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kilka lat temu ukazała się moja książka pt. „Woda utleniona od A do Z”, która po raz pierwszy opisuje historię zastosowania nadtlenku i jego pochodnych w medycynie po dzień dzisiejszy. Wyjaśniłem w niej, że prosta, tania i łatwo dostępna substancja ma działanie dezodorujące i dezynfekujące oraz potrafi zabijać wirusy, bakterie, grzyby, zarodniki i pasożyty, nie powodując alergii ani oporności.
Od czasu jej publikacji w 2014 roku otrzymałem mnóstwo informacji zwrotnych, dzięki czemu przez lata zgromadziłem wiele szczegółowych zapytań dotyczących zastosowania nadtlenków oraz opowieści o doświadczeniach związanych z ich stosowaniem. To właśnie skłoniło mnie do wydania niniejszej pozycji uzupełniającej.
Na początku byłem zaskoczony tak dużym odzewem. Wyglądało to tak, jak gdyby przekazane przeze mnie informacje zostały chętnie przyjęte i nadtlenek szybko dołączył do spektrum alternatywnych metod leczenia – zapewne dlatego, że wiele pozytywnych efektów leczenia można osiągnąć samodzielnie i to dzięki ogólnodostępnym substancjom. Tym, co jest w tym wszystkim wyjątkowe i szczególnie godne uwagi, jest fakt, że nadtlenki, w przeciwieństwie do innych metod, mają ponad 100-letnią historię medyczną, udokumentowaną ponad wszelką wątpliwość w setkach artykułów specjalistycznych.
Informacje zwrotne dotyczące treści, które do tej pory do mnie dotarły, pochodzą od różnych grup zawodowych i grup interesów: od oczytanych laików i naturopatów, ale coraz częściej także od lekarzy, którzy piszą szczerze, że w trakcie studiów niewiele dowiedzieli się o tej substancji i nadal mało o niej wiedzą. Wszyscy wykazują głębokie zainteresowanie alternatywnymi metodami leczenia i z różnych względów są głęboko przekonani o tym, że należy stosować stary, sprawdzony środek, ponieważ oferuje on rzeczywiste korzyści w porównaniu z innymi – a niekiedy nawet stanowi jedyne rozsądne rozwiązanie. Świadczy o tym wiele przytoczonych w tej książce przykładów.
Weźmy na przykład pielęgnację ran: niektórzy lekarze z długim stażem pracy z pewnością pamiętają z dzieciństwa i czasów swojej młodości, jak codzienne rany przemywało się 3-procentowym nadtlenkiem wodoru albo nawet stałym nadtlenkiem mocznika. Zapewne wciąż pamiętają widok piany powstałej wskutek reakcji z tlenem w związku z usuwaniem cząsteczek brudu – rany goiły się bardzo szybko i bez powikłań. Odpowiednie sukcesy lecznicze zostały już odnotowane w czasie pierwszej wojny światowej: w 1915 rok Pichler donosił o wysokiej skuteczności maści Peraquin, która zawierała ten szczegółowo tutaj opisany związek nadtlenku z mocznikiem (nadtlenek mocznika), który po raz pierwszy został wyprodukowany w 1906 roku i od razu został pozytywnie przebadany pod kątem bakteriobójczym. Napisał, że „zastosowanie na obrażenia spowodowane odłamkami pocisków i strzałami z broni palnej przyniosły niezwykle pozytywne efekty. Drastycznie zmniejszyła się liczba zachorowań na tężec, rany oczyszczały się w dużym stopniu same dzięki spienianiu i wydzielaniu tlenu. Po pozbyciu się niewyobrażalnego smrodu z ran szybko pojawiało się różowe przebarwienie z szybkim ziarninowaniem i gojeniem się rany”.
W 1917 roku Schläpfer poinformował o jeszcze bardziej imponującym zastosowaniu związku mocznika (blisko 33-procentowego nadtlenku wodoru!) bezpośrednio na rany – i to tym więcej, im większe były rany. Opisał to tak: „Rany były, bez wyjątku, silnie zanieczyszczone przez pobyt w okopach. Tężec i inne zakażenia były nieuchronne. O obecności zarazków świadczył silny odór z ran, który unosił się we wszystkich szpitalnych salach. Po wprowadzeniu preparatu głęboko w ranę od razu pojawiało się silne spienienie, które usuwało cząsteczki brudu. Poza uczuciem mrowienia nie wystąpiły żadne inne negatywne odczucia. Taki sposób aplikacji był zatem dobrze tolerowany. Fetor szybko ustępował, proces gojenia przebiegał błyskawicznie i taka metoda leczenia okazała się znacznie lepsza od innych, często wątpliwych sposobów. Stosowałem ją u setek ofiar postrzałów w ciągu dwóch lat jako bezpieczną i wysoce skuteczną metodę”!
Wystarczy porównać objaśnienia na pojemnikach z dzisiejszymi 3-procentowymi roztworami nadtlenku wodoru, których zastosowanie bazuje na rozcieńczeniu wynoszącym zaledwie 0,3%(!). Mimo to w dalszym ciągu na tych butelkach znajdziemy absurdalne ostrzeżenie: „Nie należy stosować w zamkniętych jamach ciała z uwagi na ryzyko zatoru gazowego”. Nic dobitniej nie świadczy o tym, że to lekarstwo dawno popadło w zapomnienie – zwłaszcza w leczeniu ran, gdzie ta skuteczna terapia bez wyraźnego powodu jest zastępowana przez gorsze, a przy tym znacznie droższe środki, przy których rana nie oczyszcza się mechanicznie sama.
Niemniej wielu moich czytelników zdaje się dostrzegać, że – mimo całej propagandy na temat postępów współczesnej medycyny szerzonej w wywiadach i artykułach – wiele terapii nie jest optymalnych i pojawiają się nowe problemy, takie jak wielooporność bakterii lub alergie. Z tego też względu w wielu pismach dostrzegam spore skłonności do samodzielnego testowania tej łatwo dostępnej substancji na różne dolegliwości – niekiedy z zadziwiającym skutkiem, o czym przekonasz się w drugiej części książki. Jednocześnie pojawiło się wiele pytań dotyczących właściwości tej substancji oraz innych możliwości zastosowania, na które odpowiemy sobie tutaj w skrócie i w szczegółach.
dr hab. Jochen Gartz, maj 2018 rokWŁAŚCIWOŚCI I CECHY SZCZEGÓLNE NADTLENKU WODORU
Już w 1818 roku francuski chemik Louis Jacques Thénard (1777––1857) odkrył H₂O₂ w reakcji nieorganicznej: zmieszał nadtlenek baru z kwasem i otrzymał nadtlenek wodoru w wodnym roztworze. Szczególnie przydatny w tym kontekście okazał się żrący kwas siarkowy, ponieważ produkt uboczny, jakim był siarczan baru, wytrącał się w postaci nierozpuszczonej i można go było odfiltrować. Powstały nadtlenek był początkowo zwany „wodą tlenową”, gdyż podczas rozkładu powstawał tlen i, ku zdumieniu badaczy, pozostawała tylko woda. Szybko, przez przypadek, odkryto również jego właściwości lecznicze przyspieszające gojenie się ran i tak zaczął być stosowany w medycynie.
Istotnym spostrzeżeniem, poczynionym jeszcze w początkowej fazie produkcji nadtlenku, było to, że niewielki nadmiar kwasu siarkowego w reakcji prowadził do powstania lekko kwaśnego roztworu nadtlenku, który był bardziej stabilny niż czysty produkt. Ten ostatni rozkładał się szczególnie szybko podczas przechowywania w szklanych butelkach, co dzisiaj można wyjaśnić w ten sposób, że substancje alkalicznie rozpuszczały się w szkle i wchodziły w reakcje z nadtlenkiem.
Te wczesne obserwacje prowadzą do wielu zapytań o to, czy obecnie stosowane stabilizatory należy uznać za problematyczne.
Przede wszystkim należy zauważyć, że przy stabilizacji nie dochodzi do skażenia (denaturacji) nadtlenku wodoru. Pytanie to pojawiło się, ponieważ niektórzy czytelnicy najwyraźniej dostrzegli analogię do skażenia alkoholu, który zarówno w przypadku spirytusu metylowanego, jak i alkoholu leczniczego, nie nadaje się już potem do picia. Skaża się go jednak tylko po to, by uniemożliwić jego spożycie i uniknąć płacenia podatków należnych w przypadku uznania alkoholu za artykuł spożywczy.
Faktem jest, że wszystkie formy i marki nadtlenku wodoru dostępne w handlu są stabilizowane. Bez stabilizatora nadtlenek wykorzystuje się jedynie w badaniach naukowych i nie jest on normalnie dostępny. Wbrew niektórym opiniom nawet 35-procentowy nadtlenek (food grade – klasa spożywcza) jest poddawany procesowi stabilizacji, a następnie wykorzystywany do dezynfekcji opakowań produktów spożywczych.
PRAKTYCZNE WSKAZÓWKI
Przygotowanie 1-procentowego roztworu
Wymieszaj dwie miarki wody (destylowanej lub z kranu, woda pitna nie powinna jednak pachnieć chlorem) z jedną marką 3-procentowego nadtlenku.
Przygotowanie 3-procentowego roztworu
Dodaj siedem miarek wody (destylowanej lub z kranu, woda pitna nie powinna jednak pachnieć chlorem) do trzech miarek 10-procentowego roztworu.
Preparat 3% można również przygotować, rozcieńczając jedną miarkę 30-procentowego roztworu w dziewięciu miarkach wody.
Z kolei problematyczny kwas siarkowy nie jest dostępny już od kilkudziesięciu lat: proces jego produkcji z nadtlenku baru został zaniechany już dawno temu, a ogromne ilości nadtlenku stanowią obecnie zasadniczo domenę chemii organicznej. W stosowanych procesach najpierw gromadzi się tlen atmosferyczny, a następnie przekształca się go w nadtlenek wodoru w reakcji rozkładu; stabilizatory dodaje się później.
Dla przykładu, w celu stabilizacji 3-procentowy roztwór z apteki zawiera niewielkie ilości kwasu fosforowego. Jest to oficjalny dodatek do żywności (E 338) i w dużych stężeniach występuje w coli. Po rozcieńczeniu tak, by roztwór zawierał tylko 1-procentowy nadtlenek, kwas nie będzie już widoczny na papierku wskaźnikowym. Takie 1-procentowe roztwory można przechowywać w temperaturze pokojowej, w ciemnym miejscu i w plastikowych pojemnikach przez okres od czterech do ośmiu tygodni, bez jakichkolwiek oznak rozkładu.
OSTROŻNIE Z LEWATYWĄ
Czasem zaleca się stosowanie nadtlenku wodoru jako lewatywy „dla oczyszczenia jelit”. W latach 60. XX wieku grupa robocza z Lipska przeprowadziła w tym rejonie eksperymenty na zwierzętach i wykazała obecność zatorów, które mogą prowadzić do śmierci. Trudno powiedzieć, czy eksperymenty te można jeden do jednego przenieść na większe istoty żywe, takie jak ludzi, niemniej z uwagi na istniejące ryzyko należy unikać stężeń H₂O₂ powyżej 1%. Ja generalnie odradzam stosowanie takiego rozwiązania, ponieważ nie dostrzegam w tym żadnych praktycznych korzyści.
Dostępne w handlu roztwory nadtlenku o wyższych stężeniach wynoszących 10 lub 11% zawierają przeważnie podobnie zbudowane kwasy fosfonowe. Poza tym, przy wyższych stężeniach do 35% do stabilizacji stosuje się bardzo małe ilości substancji organicznych (czynników kompleksujących), które wiążą związki metali, na przykład jony żelaza, i tym samym czynią je nieskutecznymi.
Przy rozcieńczaniu wysokoprocentowych roztworów wodą oczywiście zmniejsza się również aktywne stężenie stabilizatora, a w rezultacie otrzymane preparaty nie utrzymują się tak długo jak produkty początkowe o wyższym stężeniu.
Stabilizacja ta jest jednak tylko względna i służy do odpowiedniej ochrony substancji reaktywnej podczas przechowywania, aby nie doszło do powstania tlenu, który w efekcie końcowym rozsadziłby pojemnik. Reaktywność poza pojemnikiem można sprawdzić za pomocą prostego eksperymentu: wlej kilka mililitrów preparatu z apteki do zlewu, a od razu usłyszysz syczący dźwięk – znak, że w procesie rozkładu powstaje tlen i woda. Wynika to z faktu, że w rurach kanalizacyjnych znajdują się różne związki, takie jak pochodne siarki czy sole metali, i stabilizator nie jest w stanie zatrzymać reakcji ze względu na wysokie stężenie tych czynników.