- W empik go
Żaby w śmietanie, czyli Stanisław Bareja i bliscy - ebook
Żaby w śmietanie, czyli Stanisław Bareja i bliscy - ebook
Stanisław Bareja to nasze dobro narodowe. Wiele dialogów z jego filmów na stałe weszło do naszego języka, w dzisiejszej rzeczywistości tropimy „bareizmy” lub wzdychamy: „jak u Barei”. Jego talent zrealizował się w komediach: Miś, Brunet wieczorową porą, Co mi zrobisz, jak mnie złapieszczy serialu Alternatywy 4, które w pełni zasługują na miano kultowych. Katarzyna Bareja, córka Stanisława, filmoznawczyni, psychoterapeutka, sięgając po niepublikowane fragmenty rodzinnych pamiętników i prywatne listy,ukazuje życie Barejów widziane niejako „od kuchni” (notabene – miejsca, w którym najczęściej można było zastać jej ojca). Z czułością przedstawia sylwetkę reżysera w licznych anegdotach, oferując Czytelnikowi ciepły, rodzinny portret.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66451-16-2 |
Rozmiar pliku: | 23 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tytuł wspomnieniowej książki o Stanisławie Barei i jego bliskich nawiązuje do przytaczanej przezeń bajki (znajdą ją Państwo na końcu wstępu) oraz do scenariusza komedii filmowej _Żaba w śmietanie_ napisanego przez reżysera do spółki z Jackiem Fedorowiczem w roku 1970.
Główny bohater filmu _Żaba w śmietanie_ oferuje upragnionej dziewczynie pomoc w przeprowadzce z Targówka na Bardzo Daleki Mokotów (dokąd sami państwo Barejowie przenieśli się w latach sześćdziesiątych XX wieku). Nie dysponując autem, chłopak przemierza dzielnice Warszawy bagażową rikszą wyładowaną dobytkiem ukochanej i doświadcza po drodze licznych perypetii. „Towarzyszymy bohaterowi w wędrówce od przedwojennej zabudowy »wiechowskiej« Pelcowizny i Targówka przez odbudowane Śródmieście i Powiśle do budującego się Mokotowa. Pokazujemy w ten sposób przekrój całej Warszawy, naszej 25-letniej jubilatki, jej piękno i osobliwości” – zapowiadali autorzy. Jak to u Barei, całodniowa wędrówka głównego bohatera przez stolicę miała służyć spiętrzeniu gagów. Scenariusz przyjęto, po czym… odrzucono bez wyjaśnienia , tuż przed zapowiedzią przystąpienia do realizacji. „To jest bardzo dobra koncepcja! Bardzo dobra koncepcja! Niech pan jedzie na grzyby!” – _Miś_.
od lewej: Gabrysia i Monia (córki Janka Barei) oraz Mikołaj i Kasia
od lewej: Janek z synem Tymonem i Kasia
„Istnieje chyba jakaś »Bareja wytrzymałości?«” – w 1974 roku wymruczał w eter radiowiec wiedziony sympatią wobec reżysera, który sam siebie określał mianem „chłopca do bicia” ówczesnych środków masowego przekazu. Do lat osiemdziesiątych było oczywiste, że każda recenzja na temat kolejnego filmu Taty będzie szydercza, a co najmniej krytyczna; łagodnie zasugerował, żebym ich nie czytała: „Bo ci będzie przykro”…
Stanisław Bareja przypuszczał, że jego filmy w niedługim czasie będą stawały się niezrozumiałe dla widzów z powodu aluzji do konkretnych aspektów ówczesnej rzeczywistości. Tymczasem niegasnąca popularność tych komedii dowodzi, że widzowie wciąż cenią bareizmy. Ależ by się zdziwił i pewnie zrobił swój słynny grymas, by ukryć zmieszanie, ponieważ przy całej twórczej energii i erudycji był bardzo skromny.
À propos bareizmów – chciałabym ostatecznie wyjaśnić zarówno etymologię, jak i autorstwo tego określenia. Nie stworzył go Kazimierz Kutz, lecz Janusz Weychert, przyjaciel Taty ze szkoły filmowej w Łodzi.
Termin „bareizm” powstał jako wyraz uznania przyjaciół wobec poczucia humoru Staszka i jego specyficznych żartów. Kutz spostponował bareizmy oraz twórczość dotychczasowego przyjaciela podczas spotkania przedstawicieli kinematografii z towarzyszami z PZPR (w latach sześćdziesiątych XX w.).
„Pies szczeka, karawana idzie dalej” – zwykł mawiać w takich sytuacjach Bareja. I coraz sprawniej „robił swoje”. A określenie „bareizm” odzyskało uznanie, stając się synonimem absurdów polskiej rzeczywistości i przeniknęło do codziennego języka Polaków w stopniu, jakiego Stanisław Bareja nie mógł przewidzieć.
Od lat pojawiają się kolejne artykuły i książki na temat artystycznego dorobku Stanisława Barei. Powstają prace naukowe (sama napisałam pracę magisterską na temat budowy sytuacji komicznych w _Misiu_). Jego nazwisko noszą ulice w kilku miastach oraz ronda: w Krakowie (krzywawe) i Jeleniej Górze. Ostatnio (w 2021 roku) padła propozycja nazwania mokotowskiego ronda imieniem _Misia_ (a nie lepiej _Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz…?_). Reżyser patronował festiwalom: na przykład Barejadzie w Jeleniej Górze (1999–2016) czy Zawsze z Bareją w Warszawie (2008). Odbywają się spotkania na temat życia, filozofii i twórczości Barei oraz spacery jego śladami po stolicy (sama zorganizowałam dwie takie trasy). Prasa oraz internet, a przede wszystkim prywatne rozmowy pełne są cytatów z jego komedii.
Niejeden bar mleczny (w Toruniu, na warszawskiej Pradze) wabi klientów dekoracją ze scen z _Misia_: stolikiem z przymocowanymi na łańcuchu łyżkami lub tabliczką z napisem „Klient w krawacie jest mniej awanturujący się”. We Wrocławiu przypadkiem znalazłam się w barze o nazwie Motyla Noga, z dybami do karania za używanie brzydkich słów.
Tworzy się „Misiowe” pamiątki w postaci słomianych misiów, kubków, t-shirtów i tabliczek z kultowymi tekstami: „Bardzo porządna dziewczyna. Trudno, co robić”, „Dzień dobry, cześć i czołem”, „Nie wiem, nie orientuję się, nie znam się, zarobiony jestem”, „Pan tu nie stał” itp. Można je kupić na przykład w internetowym sklepie o adekwatnej nazwie Spod Lady.
Piosenki z filmów Barei zyskują nowe aranżacje, jak _W powietrzu wyrzeźbiłem twoją twarz_ w wykonaniu Ewy Bem (w oryginale śpiewał ją Daniel Olbrychski) z _Małżeństwa z rozsądku_ czy _Pastorałka_ z _Misia_, którą miałam przyjemność zaśpiewać w teatrze Stara Prochownia zimą 2019 roku. Ot, „Nasz Bareja” – jak miło określono go we współczesnej prasie.
Dzięki temu, że moja Mama, Hanna Kotkowska-Bareja, pieczołowicie przechowała listy i młodzieńcze pamiętniki Taty, mogłam je przeczytać i opracować. Dla rodziny, do szuflady? Początkowo tak miało być. Tymczasem podczas moich spotkań z miłośnikami filmów Taty stale powtarzało się pytanie: „Jaki był Stanisław Bareja w domu – poważny, zajęty wyłącznie swoją pracą?” (ależ skąd, był opiekuńczy, wesoły i pomysłowy w organizowaniu rodzinnych zajęć) – doszłam więc do wniosku, że najlepiej będzie, gdy odpowiem za jednym zamachem. Jestem ogromnie wdzięczna Widzom filmów Taty za Wasz nieustający entuzjazm, który utwierdził mnie w przekonaniu, że moja fascynacja osobą i twórczością Stanisława Barei to nie tylko wynik nieobiektywnej, córczynej żarliwości. Stąd wziął się pomysł przedstawienia Ojca oraz krewnych i przyjaciół w tej książce – niejako od kuchni, w której spędzaliśmy wspólnie tyle czasu. Stanisław Bareja i tutaj pichcił nowe bareizmy.
Ewa Bem śpiewa kołysankę z _Misia_, obok Kasia B.
Wnuk i dwie wnuczki Stanisława Barei
Jego umiejętność dostrzegania absurdów i przedstawianie ich w inteligentny i dowcipny sposób urozmaicały nasze domowe życie. Żartował, kpił, ale nie szydził, nad nikim się nie wynosząc, pełen nieskrywanego uznania wobec mądrych i prawych ludzi. Kochał Polskę i Polaków; wierzę, że fenomen nieustającej popularności jego komedii wynika między innymi z faktu, że Widzowie wyczuwają szacunek i ciepło tego reżysera w stosunku do nich samych, jego serdeczność i przyjazną chęć dzielenia się tym, co śmieszne, a zatem nie takie straszne i do przezwyciężenia. Wszyscy bywamy „żabami w śmietanie” i wszyscy bywamy zabawni, od niego samego poczynając, na przykład gdy jeździł po Mokotowie na niebieskim składaku, w spodniach spiętych spinaczem do papierów, z nieodłączną teczką ze scenopisem i kanapką oraz siatkami pełnymi zakupów z bazaru przy ulicy Dolnej.
Świadoma niemożności dogonienia/przegonienia Taty w Jego unikalnym poczuciu humoru, najchętniej oddaję głos Jemu samemu, cytując fragmenty młodzieńczych pamiętników z Jeleniej Góry oraz zachowane listy. Co do domowników, każde z nas pamięta Go na swój sposób; marzyło mi się umieszczenie w tej książce wszelkich opowieści, ale z rozmów z Mamą i Bratem wynikło, że może sami zechcą kiedyś zaprezentować swoje wspomnienia, a zatem postaram się zadowolić Czytelnika tymi materiałami, do których otrzymałam dostęp i przyzwolenie na publikację.
Moje własne wspomnienia o Stanisławie Barei są pisane z perspektywy bardziej kijankowej niż żabiej, ponieważ dotyczą przede wszystkim czasów, gdy byłam Jego małą córeczką. Wpływ Taty na moje życiowe wybory utrzymuje się do dziś, więc na zakończenie książki wspomnę o własnych losach na wieloletniej emigracji, o synu Mikołaju Stanisławie Barei (który odziedziczył po Dziadku poczucie humoru!) i o powrocie do kraju, na warszawski Mokotów – bo tak jak Stanisław Bareja „wolę Polskę”.
Żaby w Śmietanie
(opowiedział Stanisław Bareja, zrymowała Katarzyna Bareja)
Tam gdzie Sielce, gdzie Mokotów, zgrzane aż do siódmych potów
– żaby marzą o kąpieli… Patrzą – coś się w beczce bieli.
Chlupie, chłodną tonią kusi… Żaba się nawilżyć musi,
zatem skacze rozkumkana. To nie woda, to… śmietana!
Jedna z żabek – ledwie kumknie – gęstej toni już nie umknie.
Łyknąwszy śmietany łyczek, poszła na dno jak kamyczek.
Druga żabka, z mocą w łapkach, widząc, co to za pułapka,
podskakuje jak szalona – za nic w mazi tej nie skona!
Choć bez szansy niby wcale, to skakała tak wytrwale,
że choć życie już w niej gasło – ubiła pod sobą masło.
Niczym Wenus ze śmietany, wychynęła żaba z piany.
Wyskoczyła no i cześć, rada żabie życie wieść.
Jaki morał tej bajeczki? Każdy zdoła wyleźć z beczki,
niechaj tylko się postara – wiwat moc i w siebie wiara!
„Pisanka” stanu wojennego – prezent od scenografek _Alternatywy 4_ dla St. Barei