- promocja
Opowieści z kawiarni. Zanim wystygnie kawa. Tom 2 - ebook
Opowieści z kawiarni. Zanim wystygnie kawa. Tom 2 - ebook
Kontynuacja międzynarodowego bestsellera sprzedanego w trzech milionach egzemplarzy. W Opowieściach z kawiarni spotkamy zarówno bohaterów Zanim wystygnie kawa, jak i zupełnie nowe osoby.
Mała kawiarnia w Tokio pozwala swoim gościom na podróż w czasie. Pod warunkiem, że wrócą, zanim wystygnie kawa.
Do przeszłości wraca mężczyzna, aby spotkać się ze zmarłym dwadzieścia dwa lata temu najlepszym przyjacielem, pokiereszowany życiem syn rozmawia z matką, na której pogrzeb nie dotarł, dawny narzeczony wraca zobaczyć się z dziewczyną, której nie mógł poślubić, a emerytowany policjant spotyka się z żoną, której nigdy nie dał prezentu urodzinowego.
Wszystko może się wydarzyć, ale pod wieloma warunkami. Najważniejszy: musisz wrócić, zanim wystygnie twoja kawa.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67555-79-1 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
NAJLEPSI PRZYJACIELE
Gohtaro Chiba okłamywał swoją córkę przez dwadzieścia dwa lata.
Powieściopisarz Fiodor Dostojewski napisał kiedyś: „To najtrudniejsze w życiu: żyć i nie kłamać”¹.
Ludzie kłamią z różnych powodów. Niektóre kłamstwa mają przedstawić ich w lepszym albo bardziej interesującym świetle; a niektóre mają wprowadzić innych w błąd. Kłamstwa mogą kogoś zranić, ale mogą też uratować nam skórę. Niezależnie jednak od przyczyny większości kłamstw żałujemy.
Gohtaro znajdował się właśnie w takim kłopotliwym położeniu. Kłamstwo, którego się dopuścił, wciąż go dręczyło. Chodził tam i z powrotem przed kawiarnią, która oferowała klientom podróż w przeszłość, i mamrotał sam do siebie: „Nie chciałem skłamać w tej sprawie” i inne podobne rzeczy.
Kawiarnię tę dzieliło kilka minut spaceru od stacji metra Jimbocho w centrum Tokio. Była położona przy wąskiej bocznej uliczce, otoczonej głównie biurowcami, i miała niewielki szyld z nazwą „Funiculi Funicula”. Znajdowała się w podziemiach, więc gdyby nie szyld, mijający ją ludzie by jej nie zauważali.
Gohtaro zszedł po schodach i stanął przed ozdobionymi grawerunkiem drzwiami. Wciąż mamrocząc do siebie, pokręcił głową, obrócił się i ruszył w górę schodów. Nagle jednak zatrzymał się z zamyślonym wyrazem twarzy. Przez jakiś czas chodził tam i z powrotem po schodach.
– Może zastanowi się pan już w środku? – odezwał się nagle jakiś głos.
Gohtaro odwrócił się z zaskoczeniem i zobaczył przed sobą filigranową kobietę. Miała na sobie białą koszulę, czarną kamizelkę i fartuch sommelierski. Natychmiast rozpoznał, że to kelnerka z kawiarni.
– Ach tak, no cóż…
Gdy Gohtaro biedził się nad odpowiedzią, kobieta przemknęła obok niego i żwawo zeszła po schodach.
DING-DONG
Gdy weszła do kawiarni, rozległ się dźwięk dzwonka. Wprawdzie nie napierała na niego, ale Gohtaro jeszcze raz zszedł po schodach. Poczuł, jak ogarnia go dziwny spokój, jak gdyby wyszło na jaw, co nosi w sercu.
Wcześniej wciąż chodził w kółko, bo nie miał jak uzyskać pewności, że to w tej kawiarni „można przenieść się w przeszłość”. Przyszedł tu, bo uwierzył w tę historię, ale gdyby plotka, którą usłyszał od starego przyjaciela, okazała się całkowicie zmyślona, byłby mocno zażenowany.
Nawet jeśli naprawdę można tu było przenosić się w czasie, słyszał, że obowiązuje kilka irytujących zasad. Pierwsza z nich mówiła, że niezależnie od tego, co się zrobi w przeszłości, nie da się zmienić teraźniejszości.
Gdy Gohtaro usłyszał o tym po raz pierwszy, zastanawiał się: „Jeśli nie można niczego zmienić, to po co ktokolwiek miałby przenosić się w przeszłość?”.
A jednak stał teraz przed drzwiami kawiarni, myśląc: „Mimo wszystko chcę się przenieść w przeszłość”.
Czyżby ta kobieta przed chwilą odgadła jego myśli? Z pewnością zachowałaby się bardziej konwencjonalnie w tej sytuacji, gdyby powiedziała: „Chciałby pan wejść do środka? Serdecznie zapraszam”.
Ale powiedziała: „Może zastanowi się pan już w środku?”.
Może miała na myśli: tak, można wrócić do przeszłości, ale co panu szkodzi wejść do środka, zanim podejmie pan decyzję.
Większą zagadką było, skąd ta kobieta miałaby wiedzieć, dlaczego tu przyszedł. Ale poczuł iskierkę nadziei. Spontaniczny komentarz tej kobiety stał się dla niego impulsem do podjęcia decyzji. Wyciągnął rękę, przekręcił gałkę i otworzył drzwi.
DING-DONG
Wszedł do kawiarni, która podobno pozwalała przenieść się w przeszłość.
Gohtaro Chiba miał pięćdziesiąt jeden lat i był dobrze zbudowany, co zapewne wiązało się z tym, że w liceum i na studiach należał do drużyny rugby. Nawet teraz nosił garnitury w rozmiarze XXL.
Mieszkał ze swoją córką Haruką, która w tym roku miała obchodzić dwudzieste trzecie urodziny. Wychował ją samodzielnie, co było niełatwym zadaniem. W dzieciństwie Haruka usłyszała: „Twoja matka umarła z powodu choroby, gdy byłaś mała”. Gohtaro prowadził skromną jadłodajnię Kamiya w Hachiōji, mieście należącym do obszaru metropolitalnego Tokio. Serwował tam zupy i ryż z dodatkami, a Haruka mu pomagała.
Gdy wszedł przez dwumetrowe, drewniane drzwi, musiał jeszcze przejść przez krótki korytarz. Na wprost znajdowały się drzwi do łazienki, a pośrodku prawej ściany wejście do kawiarni. Gdy przestąpił próg samej kawiarni, zobaczył kobietę siedzącą na jednym z krzeseł przy barze. Natychmiast zawołała:
– Kazu… klient!
Obok niej siedział chłopiec, który wyglądał na ucznia szkoły podstawowej. Przy najdalszym stoliku tkwiła kobieta w białej sukience z krótkim rękawem. Miała jasną karnację i nie okazywała żadnego zainteresowania otaczającym ją światem, tylko w milczeniu czytała książkę.
– Kelnerka właśnie wróciła z zakupów, więc proszę usiąść. Zaraz do pana podejdzie.
Kobieta przy barze ewidentnie nie lubiła konwenansów w kontaktach z nieznajomymi i mówiła do Gohtara, jakby go znała. Wyglądało na to, że jest stałą bywalczynią kawiarni. Gohtaro nic jej nie odpowiedział, tylko lekko kiwnął głową w ramach podziękowania. Miał wrażenie, że ta kobieta patrzy na niego z wyrazem twarzy mówiącym: „Może mnie pan zapytać o wszystko, co się wiąże z tą kawiarnią”. Ale postanowił udawać, że tego nie dostrzega, i usiadł przy stoliku położonym najbliżej wejścia. Rozejrzał się. Zauważył bardzo duże, zabytkowe zegary ścienne sięgające od podłogi do sufitu. W miejscu, gdzie przecinały się dwie belki z naturalnego drewna, wisiał wiatrak sufitowy, który powoli się obracał. Ściany pokryte glinianym tynkiem miały stonowany, jasnobrązowy odcień, jak kinako, mąka z prażonej soi. Było po nich widać, że kawiarnia jest bardzo stara. Lokal znajdował się w podziemiach i nie miał okien, a jedyne oświetlenie zapewniały przysłonięte abażurami lampy wiszące, więc było dość ciemno. Światło w całej kawiarni miało wyraźny odcień sepii.
– Dzień dobry, witamy!
Kobieta, która odezwała się do niego na schodach, wyszła z zaplecza i postawiła przed nim szklankę wody.
Nazywała się Kazu Tokita. Miała włosy średniej długości związane z tyłu, a ubrana była w białą koszulę, czarną muszkę, czarną kamizelkę i fartuch sommelierski. Kazu pracowała jako kelnerka w kawiarni Funiculi Funicula. Miała ładną twarz i wąskie, migdałowe oczy, ale jej rysy nie zapadały w pamięć. Gdyby zamknąć oczy po spotkaniu z nią i próbować sobie przypomnieć jej twarz, miałoby się pustkę w głowie. Należała do osób, które łatwo wtapiają się w tłum. W tym roku kończyła dwadzieścia dziewięć lat.
– A… umm… Czy to tutaj… ee…
Gohtaro nie miał bladego pojęcia, jak poruszyć temat powrotu do przeszłości. Kazu spokojnie patrzyła na jego zagubienie. Odwróciła się w stronę kuchni i zapytała:
– Do jakiego momentu chce pan wrócić?
Z kuchni dobiegł dźwięk bulgotania w syfonie.
„Najwyraźniej ta kelnerka potrafi czytać ludziom w myślach…”
Delikatny aromat kawy, który zaczął wypełniać salę, przypomniał mu t a m t e n d z i e ń.
To właśnie przed tą kawiarnią Gohtaro spotkał Shuichiego Kamiyę po raz pierwszy po siedmioletniej przerwie. Obaj grali dawniej w rugby i na studiach byli w jednej drużynie.
W tamtych czasach Gohtaro nie miał domu i był spłukany. Musiał oddać cały swój majątek, ponieważ podżyrował koledze kredyt zaciągnięty na firmę, która potem zbankrutowała. Nosił brudne ubrania i cuchnął.
Mimo wszystko Shuichi nie czuł obrzydzenia na jego widok. Sprawiał wrażenie, jakby naprawdę ucieszył się z tego spotkania. Zaprosił Gohtara do kawiarni, a kiedy usłyszał, co się stało, zaproponował:
– Możesz pracować w mojej knajpie.
Po studiach dzięki talentowi do gry w rugby Shuichi został zwerbowany przez pewną firmę z Osaki, która brała udział w lidze biznesowej, ale nie minął nawet rok, gdy jego karierę przerwała kontuzja. Później zatrudnił się w firmie prowadzącej sieć restauracji. Shuichi, który był wiecznym optymistą, uznał to niepowodzenie za szansę. Pracował dwa albo trzy razy ciężej niż wszyscy inni i dzięki temu został managerem regionalnym, odpowiedzialnym za siedem lokali. Kiedy się ożenił, postanowił założyć własną firmę. Otworzył małą japońską restaurację i pracował w niej razem z żoną. Teraz powiedział Gohtarowi, że mają duży ruch i przyda im się dodatkowa osoba do pomocy.
– Jeśli przyjmiesz moją propozycję, dla mnie również to będzie pomoc.
Gohtaro był wykończony przez biedę i stracił całą nadzieję, więc z wdzięczności wybuchnął płaczem. Pokiwał głową.
– Dobrze! Zgadzam się.
Shuichi wstał tak nagle, że jego krzesło zaskrzypiało. Uśmiechając się radośnie, dodał:
– No i poczekaj, aż zobaczysz moją córkę!
Gohtaro wciąż był kawalerem i nieco zaskoczyła go wieść, że Shuichi ma dziecko.
– Córkę? – odpowiedział z wybałuszonymi oczami.
– Tak! Dopiero co się urodziła. Jest taka słodka!
Shuichi wyglądał na zadowolonego z reakcji Gohtara. Wziął rachunek i podszedł do kasy.
– Przepraszam, chciałbym zapłacić.
Przy kasie stał chłopak mniej więcej w wieku licealnym. Był bardzo wysoki, miał prawie dwa metry wzrostu i chłodne, wąskie, migdałowe oczy.
– Razem będzie siedemset sześćdziesiąt jenów.
– Proszę.
Gohtaro i Shuichi grali w rugby, więc byli masywniejsi niż większość ludzi, ale obaj spojrzeli na tego młodego chłopaka, a potem na siebie nawzajem, i się roześmiali, bo pomyśleli to samo: „Ten chłopak ma idealną budowę ciała do rugby”.
– Proszę, reszta dla pana.
Shuichi wziął resztę i ruszył w stronę wyjścia.
Zanim Gohtaro stracił dom, był dość zamożny, ponieważ odziedziczył po ojcu firmę zarabiającą ponad sto milionów jenów rocznie. Gohtaro był uczciwym facetem, ale pieniądze zmieniają ludzi. Wprawiły go w dobry nastrój i wkrótce zaczął je trwonić. Był w jego życiu taki czas, kiedy myślał, że ktoś, kto ma pieniądze, może wszystko. Kiedy jednak splajtowała firma jego kolegi, której podżyrował kredyt, jego własna firma również upadła pod ciężarem tego ogromnego długu. Gdy stracił pieniądze, nagle wszyscy wokół zaczęli go traktować jak wyrzutka. Wcześniej sądził, że osoby z bliskiego otoczenia są jego przyjaciółmi, ale opuścili go, a jedna z nich powiedziała mu nawet prosto w twarz: „Jaki z ciebie teraz pożytek, skoro nie masz kasy?”.
Ale Shuichi był inny. Traktował Gohtara, który stracił wszystko, jak kogoś ważnego. Naprawdę rzadko spotyka się ludzi gotowych pomóc komuś z problemami i nieoczekujących niczego w zamian. Ale Shuichi Kamiya był właśnie takim człowiekiem. Gdy Gohtaro ruszył za Shuichim do wyjścia z kawiarni, powziął mocne postanowienie: „Odwdzięczę się!”.
DING-DONG
– To było dwadzieścia dwa lata temu.
Gohtaro Chiba sięgnął po stojącą przed nim szklankę. Zwilżył zaschnięte gardło i westchnął. Jak na pięćdziesiąt jeden lat wyglądał młodo, ale zaczęły mu się już pojawiać siwe włosy.
– No i zacząłem pracować u Shuichiego. Wziąłem się do roboty, żeby jak najszybciej nauczyć się nowych obowiązków. Ale rok później zdarzył się wypadek samochodowy. Shuichi i jego żona…
Od tamtej pory minęło ponad dwadzieścia lat, ale nigdy nie otrząsnął się z szoku. Oczy mu się zaczerwieniły, a słowa uwięzły w gardle.
Siooooorb!
Chłopiec siedzący przy barze zaczął głośno wysysać przez słomkę ostatnie krople soku pomarańczowego.
– Co się stało potem? – zapytała Kazu rzeczowo, nie przerywając pracy. Zawsze mówiła tym samym tonem, niezależnie od tego, jak poważna była rozmowa. Takie miała podejście – być może w ten sposób trzymała innych ludzi na dystans.
– Córka Shuichiego przeżyła i postanowiłem ją wychować.
Gohtaro mówił ze spuszczonymi oczami, jakby sam do siebie. Potem powoli wstał.
– Błagam panią. Proszę mnie przenieść do tamtego dnia dwadzieścia dwa lata temu.
Wykonał długi, niski ukłon, tak że jego zgięte ciało tworzyło niemal kąt prosty, i spuścił głowę.
Działo się to w kawiarni Funiculi Funicula, o której mniej więcej dziesięć lat wcześniej krążyła legenda miejska mówiąca, że można się tam przenieść w przeszłość. Legendy miejskie są zmyślone, ale opowiadano, że w tej kawiarni naprawdę można cofnąć się w czasie.
Nawet dzisiaj słyszy się o tym rozmaite historie, na przykład o kobiecie, która przeniosła się w przeszłość, by spotkać się ze swoim chłopakiem, z którym się rozstała, albo o kobiecie, która cofnęła się w czasie, by zobaczyć swoją młodszą siostrę, która zginęła w wypadku samochodowym, a także o żonie, która zdecydowała się na podróż do przeszłości, by spotkać się z mężem, który stracił pamięć.
By jednak przenieść się w przeszłość, trzeba było przestrzegać bardzo frustrujących zasad.
Pierwsza zasada: w przeszłości można spotkać się tylko z osobami, które były kiedyś w tej kawiarni. Jeśli osoba, z którą chcemy się spotkać, nigdy nie odwiedziła tej kawiarni, to możemy cofnąć się w czasie, ale nie możemy się z nią zobaczyć. Innymi słowy, gdyby ludzie zaczęli tu przyjeżdżać w tym celu z różnych zakątków Japonii, dla zdecydowanej większości ta podróż okazałaby się bezsensowna.
Druga zasada: cokolwiek zrobisz w przeszłości, nie zmieni to teraźniejszości. Przeważnie ludzie są bardzo rozczarowani, gdy dowiadują się o tej regule, i zazwyczaj wychodzą wówczas z kawiarni. Większość klientów chce bowiem cofnąć się w czasie, by naprawić dawne błędy. Bardzo mało osób nadal chce przenieść się w przeszłość, gdy już wiedzą, że nie mogą zmienić rzeczywistości.
Trzecia zasada: tylko jedno krzesło umożliwia podróż w czasie. Ale siedzi na nim pewna klientka. Można zająć to miejsce tylko wtedy, gdy ta kobieta pójdzie do łazienki. Zawsze chodzi raz dziennie, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć dokładnej pory.
Czwarta zasada: gdy jest się w przeszłości, nie wolno wstawać z krzesła. Gdy ktoś to zrobi, natychmiast wróci do teraźniejszości. Oznacza to, że gdy jest się w przeszłości, nie można wyjść z kawiarni.
Piąta zasada: pobyt w przeszłości zaczyna się w chwili nalania kawy i musi się zakończyć, zanim wystygnie kawa. Poza tym kawy nie może nalać ktokolwiek. Musi to zrobić Kazu Tokita.
Mimo tych frustrujących reguł zdarzali się klienci, którzy usłyszeli o legendzie i przychodzili do kawiarni, by poprosić o przeniesienie w przeszłość.
Jedną z tych osób był Gohtaro.W przygotowaniu
Trzeci tom cyklu
Zanim wystygnie kawa
Gdybyś mógł cofnąć się w czasie, z kim chciałbyś się spotkać?
A gdyby móc cofnąć się w czasie? Gdyby choć na chwilę wrócić do przeszłości i spróbować coś wyjaśnić, czemuś zaradzić, spotkać się z kimś, może po raz ostatni…
W małej bocznej uliczce w Tokio ukryła się klimatyczna kawiarnia, która od ponad stu lat serwuje starannie parzoną kawę. Krążą pogłoski, że swoim klientom oferuje też wyjątkową możliwość podróży w czasie. Pod warunkiem, że wrócą, zanim wystygnie kawa.
Międzynarodowy bestseller sprzedany w ponad trzech milionach egzemplarzy
Gdybyś miał wybrać jedną stop-klatkę ze swojego życia, co wybierzesz?
Gdzieś między światami znajduje się studio fotograficzne. Zanim zmarli odejdą w dalszą drogę, pan Hirasaka przygotuje dla nich specjalny pokaz, podczas którego każda osoba po raz ostatni obejrzy na fotografiach swoje życie, zanim w spokoju odejdzie do wieczności.
Kojąca i podnosząca na duchu opowieść o życiu, nadziei i przeplataniu się ludzkich losów