W blasku ognia - ebook
W blasku ognia - ebook
„W blasku ognia”. Wybór najlepszych opowiadań polskich fanów Uniwersum Metro 2033, nadesłanych na konkurs organizowany przez portal metro2033.pl w roku 2013.
Metro 2033 to świat wykreowany przez Dmitrija Glukhovsky’ego; świat, w którym po nuklearnej apokalipsie pozostali przy życiu ludzie chronią się w moskiewskim metrze. Tam na nowo organizują swą kilkudziesięciotysięczną społeczność i wbrew wszystkiemu, co ich otacza, usiłują przetrwać.
Z czasem projekt Glukhovsky’ego zaczął się rozrastać, przybrał formę Uniwersum Metro 2033 i wykroczył poza granice moskiewskiego metra. Na zaproszenie pomysłodawcy w zaproponowanej przez niego konwencji zaczęli pisać inni autorzy, wypełniając białe plamy na mapach Nowego Świata: w ramach projektu powstały powieści, opisujące postapokalipsę nie tylko w Moskwie, nie tylko w Rosji, ale również w wielu innych miejscach na świecie. A już niedługo do Uniwersum Metro 2033 dołączy Polska.
Ale Uniwersum Metro 2033 to także niezwykle żyzna gleba dla twórczych wypowiedzi fanów. A te, początkowo nieśmiałe, przybierają z czasem coraz dojrzalszą formę.
Na skupiającym polskich fanów serii portalu metro2033.pl ogłosiliśmy konkurs na opowiadanie osadzone w postapokaliptycznym świecie Metra 2033. I tak powstała ta książka: „W blasku ognia” to wybór najciekawszych z nich. Ich autorzy potrafią już bardzo dużo. Niektóre historie opowiadane przy ognisku na sześćdziesiątym metrze na stacji Kitaj-Gorod to prawdziwe perełki.
Poznajcie zatem kreacje Waszych koleżanek i kolegów. I pójdźcie w ich ślady! Odwiedźcie metro2033.pl, przeczytajcie o konkursie dotyczącym kolejnej edycji zbioru fanowskich opowiadań i postarajcie się, żeby znalazło się w nim Wasze opowiadanie.
„Uniwersum Metro 2033: W blasku ognia”. Opowieści o świecie po końcu świata.
Kategoria: | Science Fiction |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-63944-36-0 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kitaj-Gorod…
Tu znajdziesz wszystko, od prawdziwego kebaba, przez dziwki i mafię, po śmierć, zależy czego szukasz. Połowa przyjezdnych przegrała tu swój dobytek w karty, druga − nie zdążyła, bo ją obrabowano.
Zorganizowana przestępczość, haracze, lokalne święte wojny.
To miejsce można kochać albo nienawidzić. Albo opuścić je nogami do przodu… Ale pomijając drastyczne, mniej drastyczne i w ogóle jakiekolwiek szczegóły, to miejsce jest prawdziwym rajem.
Młody Paszka ubóstwiał je, odkąd sięgał pamięcią. Kochał fantastyczne zapachy z bazaru i nie mniej świetne widoki wystaw pełnych książek, broni, pamiątek z góry… Kochał tę część, w której kobiety sprzedawały swoje ciała, tę, w której grywano w kosza, i oczywiście tę, gdzie kwas był za półdarmo.
Ale jego najukochańsze miejsce było poza właściwą stacją. Posterunek na setnym metrze. Nie był taki jak ten obstawiony przez osiłków, tuż przed Kitajem. Obsadzali go ochotnicy, którzy zbierali się od czasu zatargu z Tretjakowską.
Na ogół nie było tam typowych bandziorów, a jedynie troskliwi obywatele, którzy nie chcieli znów gasić pożaru. Niekiedy był całkiem pusty, innym razem ludzi było całe mnóstwo.
„Setka” stała się jego drugim domem. Poustawiano tam stoły, zostawiono gitarę, komplet kart. Wyznaczono palenisko.
W tym miejscu ludzie stworzyli sobie prawdziwą mikrospołeczność. Było przytulnie, można było miło spędzić czas, a każdy z ochotników zostawiał tu cząstkę siebie, dlatego było tu tak wyjątkowo. Choć faktycznie… pilnowanie tunelu to ostatnia rzeczą, o którą tu dbano.
Paszka był tu niemal codziennie, uwielbiał słuchać gawęd przy ognisku. Swoje opowieści snuli miejscowi, a gdy te się kończyły, z pomocą przychodzili przyjezdni. Wiele z historii było tak fantastycznych, że nie mogły być prawdziwe, mimo to…
– Patrzajta kto lezie! To Paszka! − wołali już z daleka.
Dzisiaj było wyjątkowo dużo ludzi, w większości przyjezdni. Uśmiech rozpromienił chłopcu twarz. Zapowiadało się świetnie.
Borys brzdąkał coś na gitarze, ale nie on był w centrum uwagi, co mu widocznie przeszkadzało.
Ludzie zebrali się wokół starszego mężczyzny, przy ognisku. Przybycie Paszki oderwało ich na moment. Kilku jego znajomych wyściskało go i zaprosiło.
– Przepraszam, że przerwałem − powiedział i przysiadł się do grupy. − O czym…?
– Jeszcze o niczym − rzucił ktoś od niechcenia. − Dopiero zaczyna…
– Właśnie. O czym?
– Mów pan…
– Spokojnie − staruszek przerwał pytania. − Jak już wspomniałem będzie o…Michał Serwin Królowa tuneli
Petka był młodym handlarzem, który wszystkie fanty i umowy ze stalkerami dostawcami odziedziczył po swoim ojczymie. Zmierzał sobie tylko znanymi tunelami z Prospektu Mira do Kuźnieckiego Mostu. Można powiedzieć, że był szalony – chciał znacznie skrócić sobie drogę, po kryjomu wchodząc na Czystyje Prudy, stację opanowaną przez czerwonych. Ha! Mało tego, zamierzał przy okazji pohandlować z mieszkańcami! Wszyscy odradzali mu ten pomysł, zwłaszcza że sytuacja pomiędzy komuchami a Hanzą była dość napięta.
Jednak Petka, jak to Petka, wszystko wiedział lepiej.Maciej „doctor” Kóska Nocny taniec
Noc była wyjątkowo mroźna. Białoszary puch prószył leniwie. Drobne płatki wirowały powoli. Było cicho i spokojnie. Śnieg zalegający w zaspach i łachach odbijał przesączające się przez warstwę chmur promienie księżyca i rozświetlał moskiewskie ulice.
Dwie postacie kluczyły pomiędzy wrakami samochodów. Dwa duchy zagubione w zgliszczach betonowej dżungli. Ludzie działali niczym dwa tryby doskonale działającego zegarka. Szybko, sprawnie, bez zbędnych ruchów. W ich postawie i zachowaniu bez trudu dało się odczytać wojskowy dryg. Pewny chwyt broni gotowej do strzału, strefowe krycie i doskonała synchronizacja.Tseena Sprawiedliwość dla wszystkich
Lew krążył niespokojnie. Wiedział, co musi zrobić, i wiedział, że nie będzie to łatwe dla nikogo. Nie spał od dwóch dni, ale zdawał sobie sprawę, że będzie musiał znaleźć siły, by wygłosić przemówienie.
Przetarł dłońmi zmęczoną twarz, poprawił wygnieciony mundur, chociaż efekt i tak był mierny. Nadal wyglądał, jakby dopiero co powstał z grobu.
Mężczyzna zaplótł dłonie na karku i oparł się o ścianę, jak zawsze gdy intensywnie myślał. Jeszcze raz analizował niuanse planu, które musiały być idealnie zgrane, by nie ponieść klęski. Jeśli coś nie wypali, nikt nie będzie miał drugiej szansy.Dariusz „Stalker1982” Szczepański Obietnica
Paszka nie mógł się nadziwić, że to właśnie ten mężczyzna opowie teraz historię. Z początku w ogóle nie wziął go za człowieka, a jedynie za stertę szmat, rzuconą byle jak na ziemię. Miał szarą skórę i przekrwione oczy. Wyglądał, jakby rozkładał się co najmniej od kilku dni, i tak też pachniał. Ręce mu się trzęsły, a kiedy próbował dosiąść się do ogniska, nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Czarnobrody pomógł mu usiąść, gdy ten starał się opanować drżenie ciała. Miał długą, zaniedbaną brodę i włosy, których najwyraźniej nie strzygł od lat. Gdy drapał się po głowie, ludzie uciekali od wszy. Cuchnęło od niego samogonem i o wiele gorszymi specyfikami.Paweł „PalBal” Balcerek Duch tuneli
Na stacji Sokoł już od kilku tygodni panował spokój, dawno nie widziano tu zmutowanych istot, a życie toczyło się spokojnym, wolnym tempem. Rano zapalały się nieliczne lampy elektryczne zasilane starym agregatem na ropę, ludzie niespiesznie udawali się do pracy przy uprawie grzybów i hodowli trzody chlewnej lub zajmowali się konserwacją filtrów wodnych i naprawami różnego rodzaju sprzętów minionej epoki. Po skończonej pracy wszyscy wracali do ustawionych w równych rzędach namiotów, gdzie spędzali czas z rodziną bądź spotykali się z przyjaciółmi, wspólnie narzekając na życie albo opowiadając sobie historie, zwykle zmyślone.Akuumo Płomień
Do ogniska przysiadł się młody chłopak, chyba nawet nie miał dwudziestu lat. Czarne spodnie, sweter w tym samym kolorze i rozpięta kamizelka – stuprocentowy stalker. Młodzik usadowił się tak, że był zwrócony ku pozostałym lewą stroną twarzy, zupełnie jakby chciał ukryć przed ciekawskimi spojrzeniami drugą połowę. Tajemniczego obrazu dopełniał wilczur, który położył się obok młodego stalkera. W metrze wielu ludzi trzymało psy lub nawet koty, ale owczarki widywano rzadko, jeśli nie wcale. Nie czekając na pozwolenie, chłopak beznamiętnym głosem rozpoczął opowieść.Kamil Jankowski Nic, co ludzkie, nie jest mi obce
– Czołem, Grisza! – rzuciłem wesoło, wchodząc w krąg światła rzucany przez pordzewiałą lampę naftową. Przy biurku, zgarbiony nad notatkami niczym pilny student, siedział niewysoki mężczyzna.
– Jak się masz, Wiktorze?
– Znośnie – odparłem i podszedłem do biurka, poprawiając spadający mi z ramienia AK-74.
Grisza odłożył na bok pióro, którym jeszcze przed sekundą notował w pożółkłym notesie, i wyciągnął szyję, aby sięgnąć wzrokiem za moje plecy.
– A co się stało ze słynnym nikonowem?
Nie potrafię powiedzieć, który raz usłyszałem tego dnia to samo pytanie. Za każdym razem, kiedy ktoś pytał o moje ukochane AN-94, miałem ochotę wziąć solidny zamach i mu przywalić. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – tak dawniej mówili.Katarzyna Auguścik Na Poliance
Padłem niemal nieprzytomny. Nie wiedziałem, gdzie jestem, serce kołatało mi w piersi jak szalone, a o oddechu lepiej nie mówić. Pochyliłem się do przodu i oparłem dłonie na udach, żeby móc zaczerpnąć tchu. Mordercza ucieczka wyczerpała mnie całkowicie. Zaraz, zaraz, przed czym to ja tak wiałem? Mój Boże, ze strachu nawet nie pamiętam.
Wyraźnie słyszałem kroki w tunelu, ktoś chyba za mną biegł, a może to były moje kroki? No, teraz to już sam nie wiem. Te tunele są straszne, poruszanie się nimi w pojedynkę budzi wszechogarniający lęk, a racjonalna część umysłu wyłącza się jak popsuta latarka. W ogóle w tunelach całkiem zapominasz, że masz rozum, a do głosu dochodzi to, co irracjonalne.malynosorozec Pazury i kły
Nie ma chyba wśród nas człowieka, który choć raz nie otarł się o śmierć. Opowiem wam historię o jeszcze jednym takim przypadku. Będzie to opowieść o grozie, szaleństwie i nienawiści. To prawda, żyjemy w niebezpiecznym świecie. Chyba jeszcze nigdy na człowieka nie czyhało tyle zagrożeń. Ale cały czas najgorszym jesteśmy my sami…
A zaczniemy od bajek… Ale takich nie dla dzieci. O wilkołaku. Było wiele wersji tej historii. Ci z was, którzy pamiętają poprzedni świat, na pewno potrafią przypomnieć sobie kilka. Pełne brutalności, śmierci i grozy. W sumie to zupełnie jak wszystko, co nas otacza. Wilkołak był człowiekiem zamieniającym się w wilka. Żądną krwi bestią, nie potrafiącą się kontrolować. Wilk wcześniej czy później brał górę nad człowiekiem. I zawsze kończyło się to krwawą jatką.Marcin „Amar” Wosztyl Najpierw białe światło, potem czarny deszcz
– Teraz ja coś wam opowiem – powiedział rudy chłopak w skórzanej kurtce. – O życiu na powierzchni. Wtedy.
– Kiedy? – zapytał któryś z obecnych.
– No wtedy, kiedy wszystko szlag trafił – odpowiedział z dumą tamten.
– A skąd ty to możesz wiedzieć? – zaśmiał się jego towarzysz. – Przecież srałeś wtedy pod siebie, Miszka, prawie jak teraz.
– Zamknij się, idioto! Może ty wiesz lepiej? – żachnął się Michaił.
– A i owszem – odparł z uśmiechem. – Mam znajomego, który słyszał kiedyś…
– Gówno wiecie, panowie – wtrącił się mężczyzna siedzący nieco w cieniu na wojskowym plecaku. – Cała ta wasza wiedza o tamtych dniach pochodzi z podkolorowanych plotek, które straganiarze sprzedają wam równie łatwo, jak swoje zgniłe żarcie.Mateusz „Hermetyczny” Gembarski Czasem trzeba coś poświęcić
Na stację powoli wszedł kilkunastoletni chłopak. Wyglądał na przygnębionego. Szedł przed siebie, nie zwracając na nic uwagi. Zatrzymał się przy ścianie i oparł o nią. Stał tak przez chwilę i myślał o tym, co zaszło. Jak to wszystko niefortunnie się potoczyło. Nagle ktoś do niego podszedł.
– Co tak sam stoisz? – odezwał się obcy mężczyzna. – Chodź z nami do ogniska. Posłuchasz sobie ciekawych opowiadań. Śmiało.
Młodzieniec podniósł wzrok. Ognisko. Opowiadania. W końcu odszedł od ściany i razem z mężczyzną podążył w stronę zgromadzonych przy ogniu postaci. Jednak nie usiadł, by posłuchać kolejnej historyjki. Stanął na środku, zwracając na siebie uwagę zebranych.
– Może ja coś opowiem? – zapytał. – Akurat mam coś w sam raz.Rafał „Rafen” Górniak Nie wierzę w Boga
– Nie wierzę w Boga – oświadczył Przybysz, obrzucając niechętnym wzrokiem gromadę zziębniętych ludzi, usiłujących wykrzesać resztkę ciepła z niemrawego, dogasającego płomienia ogniska. – Nie po tym, co zobaczyłem.
Stalker wzruszył ramionami i kontynuował rozlewanie herbaty do wyszczerbionych cynowych kubków. Podał jeden z nich Przybyszowi, mimo że uwaga tego ostatniego wyraźnie skupiona była na fakcie, iż spod bluzy stalkera wysunął się mały srebrny krzyżyk, zawieszony na cienkim łańcuszku, i zadyndał na szyi, tym samym rzucając się w oczy obserwatora.
– Co takiego niby widziałeś? – spytał. – Tutaj każdy widział już wszystko, a jednak większość z nas nie porzuciła wiary.
Przybysz westchnął ciężko, podkurczył nogi i bez słowa popijał gorący wywar, nie przejmując się, że herbata parzy w usta. Najwyraźniej był to dla niego pierwszy kubek ciepłego napoju od wielu dni.