Ludzie w kłopotliwych miejscach - ebook
Ludzie w kłopotliwych miejscach - ebook
„Ludzie w kłopotliwych miejscach” to książka napisana przez znanego archeologa i badacza starożytnych misteriów - Jonathana Graya w sposób rzeczowy i konkretny. Autor za wszelką cenę dąży do prawdy, ponieważ żyjemy w cywilizowanym i bardzo postępującym kraju, a mimo to próbuje się nas karmić jakimiś wyssanymi z palców teoriami, które już dawno straciły swoją wiarygodność, zresztą zebrane fakty i dane mówią same za siebie.
Jonathan Gray opisuje bardzo szczegółowo swoje badania, nie tylko z dziedziny archeologii czy geologii, ale także biologii,religioznawstwa i historii. Sensacją jest np. skamieniałość znaleziona przez amatora archeologii, na której odciśnięta jest stopa ludzka w bucie, na którego podeszwie widnieje rozdeptany trylobit! Skała ta datowana jest oczywiście na setki milionów lat. Najprawdziwszej prawdy nigdy nie poznamy, ale warto rozpatrywać wszystkie poglądy pod najróżniejszym kątem. Wszystkie odkrycia dotyczące znalezienia ludzkich szczątków w najbardziej „niewygodnych dla nauki” miejscach są trzymane w tajemnicy. Jednakże wszystkie te znaleziska są także dobrze udokumentowane, choć większości zwykłych ludzi nie jest łatwym do nich dotrzeć.
Przedstawione znaleziska skłaniają do burzliwej dyskusji nad tym, czy teoria ewolucji zapoczątkowana przez Darwina rzeczywiście jest prawdziwa? Zebrany materiał badawczy w dużej mierze kwestionuje darwinowskie założenie. W wielu przypadkach demaskuje działania niektórych naukowców, usiłujących do dnia dzisiejszego zatrzeć ślady nie pasujące do powszechnie uznawanej hipotezy o początkach ludzkości. W ostatnich dziesięcioleciach zaczęto traktować naukę czysto instrumentalnie jako narzędzie ewolucyjnej propagandy.
Spis treści
Przedziwna śmierć
Nieproszona skamielina
Interwencja dzielnego naukowca
Ludzie w kłopotliwych miejscach
A co z ludźmi i dinozaurami?
Czy człowiek jest starszy, czy też węgiel młodszy?
Postrzelić się samemu w stopę!
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7900-052-4 |
Rozmiar pliku: | 3,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na corocznym zjeździe organizowanym przez Amerykańskie Stowarzyszenie Detektywów, jego prezydent Dr Don Harper Mills, kompletnie zaskoczył zebranych, prezentując prawne komplikacje jednego z przypadków śmierci.
Oto opowiedziana przez niego historia: Nieprawdopodobne, lecz prawdziwe
W dniu 23 marca 1994 roku lekarz sądowy prowadzący oględziny zwłok Ronalda Opusa stwierdził, że denat jednoznacznie zginął od postrzału w głowę! Nie byłoby w tym aż nic tak niezwykłego, gdyby nie to, że Opus nie miał broni i pragnąc popełnić samobójstwo skoczył po prostu z dachu. W swoim mieszkaniu pozostawił list, w którym wszystko wyjaśnił!
Tak więc spadając z dachu 11 piętrowego budynku, gdy właśnie mijał 9-te piętro, przez szybę okna na 9 piętrze przeszła kula, która trafiła dokładnie w głowę Opusa, zabijając go na miejscu. Wyglądało więc na to, że ani samobójca, ani też strzelający nie byli świadomi tego, że poniżej 8-go pietra robotnicy budowlani rozciągnęli siatkę dla własnego bezpieczeństwa, w którą skaczący z dachu Roland Opus by po prostu wpadł, nic sobie nie robiąc. Tak czy inaczej do samobójstwa by nigdy nie doszło!
To jednak nie wszystko, gdyż mieszkanie na 9-tym piętrze, z którego padł strzał, było zamieszkałe przez starsze małżeństwo. Ci starsi państwo po prostu się kłócili i dziadek wymachiwał pistoletem, grożąc babci, że ją zastrzeli. Staruszek był tak rozwścieczony, że gdy pociągnął za spust całkowicie chybił strzelając do swojej żony, trafiając za to w szybę okna, za którą właśnie przelatywał denat, czego strzelający nawet nie zauważył. W takim jednak przypadku, czy w innym, gdy ktoś strzela do osoby A, lecz przez przypadek zabija osobę B, to i tak jest winny zabójstwa.
Gdy starsze państwo zostało zabrane na przesłuchanie, oboje jednogłośnie twierdzili, że pistolet nigdy nie był naładowany, i że w domu nawet nie posiadali amunicji! Opowiedzieli, że była to u nich już taka chora „tradycja”, że za każdym razem, gdy się kłócili, to zawsze groził żonie swoim nienaładowanym pistoletem, że ją zastrzeli. Dlatego też sprawa zaczynała wyglądać na nieumyślne spowodowanie śmierci, no ale skąd w pistolecie wzięły się naboje?
Dalsze dochodzenie potwierdziło, iż był świadek, który widział jak ich syn załadował pistolet ostrą amunicją, a było to 6 tygodni wcześniej. Powodem tego było to, że starsza pani całkowicie obcięła finansowanie swojego 40 letniego synka nieudacznika, którym był Ronald Opus. Synek wiedząc o „rodzinnym zwyczaju”, a więc o tym, że ojciec zawsze grozi pistoletem jego matce, gdy tylko się posprzeczali, załadował pistolet amunicją, licząc na to, że zemsty na niej dokona ręką ojca! W związku z tym, że osoba ładująca pistolet uczyniła to z pełną świadomością, to formalnie była winna zabójstwa, choć sama nie musiała pociągać za spust! Tak więc Ronald Opus okazał się winnym morderstwa Ronalda Opusa!
Dochodzenie potwierdziło, że gdy po załadowaniu pistoletu mijały tygodnie i nic się nie wydarzyło, Ronald był już tak zdesperowany, że postanowił popełnić samobójstwo! Dlatego też postanowił skoczyć z dachu budynku, po to tylko, aby zostać trafionym jedną chybioną kulą, którą przygotował dla swojej matki! Śledczy doszli w końcu do wniosku, że Ronald Opus zastrzelił się sam! Śledztwo zostało umorzone! O tym przypadku donosiło też Associated Press! Nasuwa mi się twierdzenie, które gdzieś słyszałem, że „Człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi!”
Naładowany pistolet
Najlepiej znanym żyjącym ateistą jest Richard Dawkins, który właśnie wymachuje takim naładowanym pistoletem, jakim jest Teoria Ewolucji! Teoria ta twierdzi, że wszyscy jesteśmy tutaj przez przypadek. Zapomnijmy więc o Bogu, który stworzył wszelkie życie. Zastrzelmy go, bo i tak nigdy nie istniał!
Według Dawkinsa i Teorii Ewolucji, życie powstało z martwej materii, która się przeistoczyła na zasadzie przypadku w pierwszą żywą komórkę. Następnie ta żywa komórka posiadała zadziwiającą zdolność reprodukowania się, aby w efekcie pomału zaczynała się przeistaczać w bardziej zaawansowane formy życia! Tak więc po upływie wielu, wielu generacji organizmy te zaczęły wykształcać bardziej złożone cechy, przeistaczając się w te formy życia, jakie mamy obecnie! To proste, do tego wszystkiego nie był potrzebny żaden „Naczelny Programator”. Niekończący się ciąg zwykłych przypadków sam wykonał całą robotę!
Jakie są na to dowody? Dowody powinniśmy znaleźć w skamielinach, które nieomylnie powinny czekać na nas zakopane w warstwach osadowych skał. Na spodzie powinny się znajdować te najprostsze formy, aby progresywnie, warstwa po warstwie, leżały na sobie coraz bardziej zaawansowane formy życia, aż do samego szkieletu Darwina! Na przykład Trylobity, małe wodne stworzenia, żyły na ziemi 570 do 230 milionów lat temu, a potem wymarły! Tak więc za każdym razem, gdy w warstwach skalnych znajdujemy skamielinę trylobita, to indeksujemy tą warstwę kamieni na ten okres czasu. Wszystko zgodnie z tabelą!
Nieco wyżej w tej sekwencji znajdujemy warstwy węgla, które uformowały się ponad 280 milionów lat temu. I jeszcze wyżej nad nimi, znajdujemy dinozaury, które istniały od 135 do 65 milionów lat temu. Człowiek natomiast pokazał się jakieś 3 do 5 milionów lat temu!
Oto taka uproszczona tabela, która to „naukowo” ilustruje. Zresztą wszyscy to znamy jeszcze ze szkoły podstawowej, gdy się nas tymi „prawami nauki” karmiło! Pamiętacie te wielkie zwijane plansze, które się rozwieszało przed lekcjami?
Sami mówią nam, kiedy ewolucja byłaby oszustwem!
Powróćmy teraz do naszego przyjaciela Dawkinsa. Sam twierdzi, że „Wyzywam każdego, kto byłby w stanie przedstawić jakieś skamieliny, które by były „wyjęte” z ewolucyjnej sekwencji. Takich, które by mogły zaprzeczyć teorii ewolucji”. Ten dobry człowiek jest tak pewny, że to, co mówi jest prawdą, że w swojej książce pt. „Największe Show na Ziemi” powtarza swoje wyzwanie 4 razy!
W wydawnictwie Investigate, ze stycznia 2010 roku, jego Nowozelandzki uczeń Warwick Don powiedział „Ewolucja stała by się fałszerstwem, jeśli by tylko znaleziono jedną skamielinę, która by nie pasowała do ewolucyjnej sekwencji skamielin. Np. znaleźć człowieka w warstwie Kredy… Nigdy takich anachronicznych skamielin nie znaleziono.”