Polska odwraca oczy - ebook
Polska odwraca oczy - ebook
Nowa książka najczęściej nagradzanej dziennikarki 2015 roku.
Zbiór reportaży Justyny Kopińskiej „Polska odwraca oczy” to opowieści o najważniejszych niewyjaśnionych sprawach ostatnich lat.
– Zawsze chciałam być policjantką śledczą – mówi Kopińska. – Odkrywać ukryte sprawy dotyczące przemocy dotykającej bezbronnych ludzi. Dziś robię to przez dziennikarstwo.
W książce m.in. reportaż o dręczonych pacjentach szpitala psychiatrycznego w Starogardzie Gdańskim („Oddział chorych ze strachu”) i tuszowaniu najtrudniejszych spraw o zabójstwo („Ten trup się nie liczy”) oraz nigdy niepublikowane teksty, które powstały specjalnie na potrzeby tego zbioru. Z reportaży Kopińskiej wyłania się obraz nieskutecznego wymiaru sprawiedliwości i ludzi pozostawionych z poczuciem krzywdy. Po publikacji jej tekstów przestępcy trafiali do więzienia, a w prawie wprowadzano zmiany dotyczące bezpieczeństwa w instytucjach zamkniętych.
Justyna Kopińska – dziennikarka, socjolożka. W 2015 roku ukazała się jej książka „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie” – opis śledztwa w sprawie zaginięcia Mateusza Domaradzkiego i przemocy w ośrodku Sióstr Boromeuszek w Zabrzu. Doświadczenie międzynarodowe zdobywała w Stanach Zjednoczonych i Afryce Środkowej. Obecnie pracuje jako reporterka „Dużego Formatu” – magazynu „Gazety Wyborczej”. Jest laureatką nagrody dziennikarskiej Amnesty International, dwukrotną finalistką Nagrody im. Teresy Torańskiej w kategorii „Najlepszy materiał dziennikarski roku” i finalistką Grand Press oraz Mediatorów w kategorii „Najbardziej znane publikacje”. W 2014 roku otrzymała wyróżnienie im. Andrzeja Woyciechowskiego.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8031-520-4 |
Rozmiar pliku: | 469 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
- Moja mama umarła, gdy miałam 10 lat. Zanim poznałam Mariusza Trynkiewicza, miałam pustkę w duszy, której nic nie potrafiło zapełnić. Teraz jestem bezpieczna.
- Dwadzieścia pięć lat więzienia to zbyt okrutna kara. Przecież każdy z nas może mieć taki stan, że zabije.
- Nie wiadomo, kim obecnie byłyby te dzieci. Może wyrosłyby na zabójców lub złodziei. Kto włóczy się samotnie przy rzece w wieku kilkunastu lat?
Według rankingu Google najczęściej zadawane w Polsce pytanie w ciągu ostatnich dwóch lat to: „Gdzie jest Mariusz Trynkiewicz?”. Pięćdziesięciotrzyletni dziś Trynkiewicz latem 1988 roku zabił czterech chłopców. Jedenastoletniego Tomka, dwunastoletnich Krzysia i Artura oraz trzynastoletniego Wojtka. W czasie procesu biegli orzekli, że Mariusz jest poczytalny, ma bardzo wysoki iloraz inteligencji, a jego zachowanie cechował sadyzm i pragnienie zaspokojenia popędu seksualnego.
Rok wcześniej Trynkiewicz został skazany na dwa i pół roku więzienia za czyny lubieżne z chłopcami. W czasie przepustki, której udzielono mu z powodu choroby matki, zwabił do domu w Piotrkowie Trybunalskim chłopca, którego udusił. Trzy tygodnie później zabił nożem trzech kolejnych chłopców. Ciała wszystkich ofiar zakopał w lesie. Odnalazł je grzybiarz.
W 1989 roku Trynkiewicz został skazany na czterokrotną karę śmierci. Na mocy amnestii kara została zmieniona na 25 lat więzienia.
W lutym 2015 roku wyszedł na wolność. Już miesiąc później na mocy tzw. ustawy o bestiach został tymczasowo przewieziony do Gostynina, zamkniętego ośrodka dla osób stwarzających zagrożenie. Nie wiadomo, kiedy zostanie zwolniony.
W związku z końcem kary media bardzo interesowały się losem Trynkiewicza, powstało wiele programów telewizyjnych opowiadających o zbrodni sprzed lat. Do Gostynina zaczęły przychodzić listy od zauroczonych Mariuszem kobiet. Wszystkie wyrzucał do kosza. W tym czasie planował już ślub z Anną.
Dreszcze
– Gdy po raz pierwszy czytałam list od Mariusza, poczułam takie ciepło, jakby ktoś wrzątek na papier wylał i zanurzył mnie w cichym i spokojnym śnie – mówi mi Anna, od 30 października 2015 roku żona Mariusza Trynkiewicza. – Ten spokój czuć w nim cały czas – gdy maluje, nuci, rozmawia. Najpierw poznała go moja przyjaciółka, socjolog, która badała przestępców skazanych wcześniej na karę śmierci. Zrobił na niej ogromne wrażenie. Gdy mówiła, że jest delikatny, inteligentny i ma takie przenikliwe erotycznie spojrzenie, poczułam dreszcz. Zauważyłam, że jej się spodobał. Mówiła, że dawno nie spotkała mężczyzny, który słucha całym sobą i zależy mu na drugiej osobie.
Był rok 2010. Ja też nie spotykałam na co dzień takich mężczyzn, czułam się samotna i brakowało mi szczerej rozmowy.
Napisałam list do Mariusza. Pisałam głównie o sobie. O tym, że jestem w trakcie rozwodu, nie mam wielu przyjaciół, wolę stać z boku, bo nie ufam ludziom. Zwracałam się do niego „proszę pana”.
Odpisał od razu. List na kilka stron, bo on jest takim kochanym gadułą. Przeszedł na „ty”, opisywał filmy przyrodnicze i przygodowe, pisał o malarstwie, muzyce rosyjskiej. Później zaczął przysyłać mi wiersze. Pisał:
„Ktoś rozrzucił chmury / Nad parapetem horyzontu / i uwiązał je w niewidzialnej sieci / ponad zielenią próśb. / Odganiam je zaklęciem. / Otwieram słoiki ze słońcem / I wołam ciebie / poprzez niebo”.
Pytasz, czy nigdy nie zaniepokoiło mnie, że nawiązuję bliską relację z zabójcą? Nie. Nawet przez sekundę nie miałam takich wątpliwości. Wcześniej nie miałam kontaktu z więźniami, ale myślałam o nich tak samo jak o żołnierzach, którzy przebywają w koszarach. Bez oceniania.
Na samym początku naszej znajomości dostrzegłam tylko w oczach mojej szesnastoletniej córki Kasi pytanie: „Mamusiu, a ty na pewno wiesz, kto to jest Mariusz Trynkiewicz?”.
Ona wiedziała wszystko, od razu sprawdziła Mariusza w internecie. Ale Kasia jest mądra, nigdy nie zadała tego pytania na głos, tylko sama zrozumiała, że Mariusz musi być dobrym człowiekiem, skoro mnie zainteresował. Córka ufa mi bezgranicznie.
Pojechałam do niego do więzienia w Strzelcach Opolskich. Nigdy wcześniej nie byłam w zakładzie karnym. Trochę przerażało mnie przeszukanie, a później widok funkcjonariuszy z bronią, jednak przede wszystkim byłam podniecona, że go poznam. Ależ on mi się spodobał! Miał długie blond włosy, niebieskie oczy i taki piękny ton głosu, który onieśmieliłby każdego.
Opowiadałam mu o pracy, córce. Mariusz miał trudniej, nie bardzo mógł zrobić na mnie wrażenie swoją codziennością. Mówił o dzieciństwie w Piotrkowie Trybunalskim, o lesie, psach, działce i o tym, jak samotnie tańczył w pokoju, gdy dostał od rodziców swój pierwszy motor. Był bezwarunkowo szczery, odsłaniał się jak mały chłopiec. Zauroczyłam się nim od pierwszego spotkania.
W Strzelcach Opolskich mogłam odwiedzać Mariusza raz w miesiącu. Odkąd jest w Gostyninie możemy spotykać się, kiedy tylko chcemy. Rozmawiamy też pięć razy dziennie. Mariusz dzwoni o ósmej dziesięć, trzynastej dwadzieścia, siedemnastej, dziewiętnastej i dwudziestej trzydzieści. Wiemy nawet, o której porze chodzimy na siku.
Mówimy o sprawach codziennych, Mariusz pomaga mi w wychowaniu córki, bo był nauczycielem i świetnie zna się na dzieciach. Niedawno miała zadanie z polskiego – opis najlepszego przyjaciela. Mariusz znalazł dla niej wiersz Marzanny Kielar, który idealnie pasował do wypracowania.
Dzieli się z nami ulubionymi filmami i muzyką, zawsze zapominam tytułów, ale Mariusz lubi mądre komedie lub filmy historyczne, fascynuje się średniowieczem. Kupiłam mu laptop, różne sprzęty RTV, więc podczas spotkań daje nam filmy na USB. Bardzo się o nas troszczy, przypomina mi postać graną przez Macieja Zakościelnego w Tylko mnie kochaj.
Zawsze pyta, jak się czuję, czy nie zmarzłam. Mówi, żebym do niego nie przyjeżdżała, jak jest tak zimno, bo jeszcze się przeziębię. Uwielbiam, gdy u niego jestem, a Mariusz całuje mnie w czółko.
On jest teraz takim grubaskiem, więc ma trochę niezdarne ruchy, które mnie rozczulają. Dużo mnie przytula, gładzi po włosach. Mówi, że jestem jego aniołem, cudem i nigdy nie myślał, że spotka go takie szczęście.
W listach rysuje dla mnie pocałunki, pisze bajki o Kubusiu i Zosi, które tak naprawdę pokazują nasz związek. Niedawno Kubuś się objadł i bolał go brzuch. To było wtedy, gdy zawiozłam Mariuszowi jego ulubiony serniczek.
Nigdy wcześniej nie byłam przez nikogo tak kochana. Zanim poznałam Mariusza, czułam, że w moim życiu brakuje ważnego fragmentu układanki. Nie wiem, jak to wytłumaczyć: taka pustka w duszy, której nic i nikt nie potrafił zapełnić. Teraz wreszcie jestem bezpieczna.
Włożyli synka do zamrażarki
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Nieśmiertelność chrabąszczy
- Po południu 14 lipca 2015 roku w mieszkaniu na ulicy Zwycięzców na warszawskiej Saskiej Kępie policja znalazła dwa ciała. Mężczyzna i kobieta leżeli na łóżku, trzymając się za ręce. Mieli rany postrzałowe, cztery kule w głowie kobiety, dwie w klatce piersiowej mężczyzny.
- W trzecim tygodniu wakacji przyjechał pociągiem tata. Wbiegł do pokoju hotelowego i rzucił się na mamę. Zaczęli się całować. Ale jak! Matko Boska! To była jakaś pornografia. Nawet na filmach nie widziałem takiej namiętności.
- Zawsze mówili, że jedno nie będzie umiało żyć bez drugiego. Spodziewałem się, że mama, schorowana, umrze pierwsza. Tata po paru dniach będzie chciał popełnić samobójstwo. Wymyśliłem już całą mowę, by go zatrzymać.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Ten trup się nie liczy
- Policjanci nic nie zyskują, ratując człowieka przed samobójstwem. Statystycznie większą wartość ma zatrzymanie nastolatka z piwem w parku.
- Policjant: – W związku z przymusem podciągania statystyk najbardziej niebezpiecznych przestępców traktujemy najłagodniej.
- Generał Roman Polko: – Statystyki wykrywania zabójstw i przestępstw narkotykowych w Polsce są bliskie stu procent, bo śledztwa wszczyna się dopiero wtedy, gdy policja ma sprawcę.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Sąd w niewoli w Zduńskiej Woli
- Sąd ustalił, że podwładni płacili prezydentowi, ale uznał, że nie jest to dowód na jego korupcję.
- Radny w Zduńskiej Woli: – Prezydent mówił, że ma satysfakcję, gdy spojrzy w oczy pracownika i powie mu: „Zwalniam cię”. Bo lubi, gdy człowiek się kurczy.
- Były prezydent prowadzi dziś w swoim mieście kancelarię prawną. – Jestem odporny psychicznie. Tym, którzy całą tę sprawę rozpoczęli, jest dziś głupio, jak widzą, gdy jadę audi A8, a moja żona ma dobry model Jeepa. Żyjemy w pięknym domu. Dwa razy w roku wyjeżdżamy na wakacje.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Wyjątkowo spokojny więzień
- Sąd w Opolu wypuścił na warunkowe zwolnienie czterokrotnego mordercę Adama Webera. Po sześciu miesiącach został on zatrzymany i oskarżony o gwałt i grożenie śmiercią.
- Weber: – Wychowawca mi wytłumaczył, że muszę się przyznać i okazać skruchę, bo inaczej nigdy nie wyjdę. Nikt nie badał, czy wierzę w to, co mówię.
- Psycholog więzienny: – Taki przypadek trudno ocenić, bo w zakładach karnych na dwustu skazanych przypada jeden psycholog, a wychowawca ma sześćdziesiąt–osiemdziesiąt osób. Resocjalizacja to fikcja.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?
- Pierwszy raz przyszli do mnie w nocy, jak miałem sześć lat. Spałem, rozebrał mnie starszy chłopak i kazał mi różne rzeczy zrobić. Od razu powiedziałem siostrze Bernadetcie i bardzo się bałem, bo siostra nie zareagowała.
- Był taki jeden. Silny. Siostry zamykały mnie z nim i jego bratem w pokoju na klucz. To był taki strach, że nie możesz myśleć ani czuć. Tego, co się tam wydarzyło, nie da się opowiedzieć.
- Ludzie widzieli tylko habit, a trzeba widzieć serce. Ona go nie ma. Dla mnie to uosobienie zła. Najbardziej się boję, że takich wychowawców może być więcej.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Pięć lat za wagary
Rozmowa z Katarzyną, 17-latką skazaną na pięć lat za udział w pobiciu i gwałcie w ośrodku socjoterapeutycznym
- Tysiące razy analizowałam dzień, gdy biłyśmy Paulinę. Może dlatego chciałam się powiesić. Trafiłam do psychiatry, zapisał mi psychotropy.
- Każdy, kto przyjeżdża do ośrodka, zostaje pobity i okradziony. Tak jest wszędzie w Polsce. Wychowawcy radzą dziewczynom, by przetrzymały pierwsze dni.
- W takich placówkach zasady są proste. Tylko siła. Jak u zwierząt. Jak przychodzą cię pobić, a ty nie mówisz nawet „spierdalaj”, nikt cię nie będzie szanował.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Spotkanie z Szatanem
- Gdy wszedł na wieżyczkę, myślał tylko o tym, że nikt go nie szanuje, bo nic mu w życiu nie wychodzi. Z zimną krwią zabił trzech policjantów.
- Już w wojsku wykryto, że jest niestabilny i nie powinien używać broni. A potem zlekceważono tę opinię i dano mu karabin do ręki.
- W 2007 roku żona zgłosiła policji, że Damian znęca się nad nią fizycznie i psychicznie. O zgłoszeniu nie powiadomiono jednak dyrekcji więzienia, w którym pracował.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Nie jestem psem. Narkotykowy układ w więzieniu w Płocku
- Za wniesienie 50 gramów amfetaminy oddziałowy dostaje 1000 złotych.
- Handlem zajmują się tak zwani Płockersi, więźniowie, którzy współpracują przy porwaniach, wymuszeniach i przemycie z mafią mokotowską.
- Gdy odmówiłem dilowania, strażnicy przywiązali mnie nagiego do łóżka i okładali pałami. Po 24 godzinach czujesz, że jesteś zerem. Sikasz i srasz pod siebie. Biło mnie siedmiu funkcjonariuszy naraz.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.