[Ka] - ebook
[Ka] - ebook
Na [Ka], autorski wybór wierszy Marcina Sendeckiego (ur. 1967), składa się ponad sto utworów laureata Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej „Silesius” za tom Przedmiar robót (2015) i Nagrody „Odry” oraz Nagrody im. Wisławy Szymborskiej za tom W (2017).
Spis treści
Dedykacja
SZKOCI DÓŁ (2002)
No, chodź
Dedykacja
Muzeum sztandarów ruchu ludowego
Dni kultury karpackiej
Szkoci Dół
Książeczka do malowania
Oranżada
Inwentarz
Powtórka
Na peryskopowej
Pudli Zdrój
Wyższe kursy
Koszary
To i to
Pamiątka z celulozy
OPISY PRZYRODY (2002)
Operatywka
Zapis
Trzy
[Piliśmy]
Deklamacja
Przejazd
Wiersz dla Fryderyka Moreau
TRAP (2008)
Program
Wiązanka
Pastorela
Skrót
No logo
Nie i nie
Bateria
Pewna ilość życia
[Płaszczyk]
Kit
Tango
Fant
Rimbaud w przemyśle
Battery Park
22 (2009)
[Jeszcze jest]
[Skoro jesień]
[Taką jestem]
[Starsza siostra]
[Gdybym cię nie zobaczył]
[Poszłam do baru]
[Przekwitły]
[Trawa]
[Stanęło mi serce]
[Co im wolno]
[Koniec świata]
[Gwiazda]
[Broszka]
PÓŁ (2010)
[Lobelia]
[Jedna]
[Panel]
[Dukt]
[Zbić]
[Krom]
[Dobre]
[Papierowe]
[Tu ziemski]
[Odtąd]
[Jedno]
[Zimowy]
FARSZ (2011)
[Ska]
[St]
[Chmu]
[Em]
[He]
[Kre]
[W]
Muł
[Ni]
[Z kra]
[Ra]
[Ta]
[Te]
[Zo]
[Po]
[Ju]
[Niec]
PRZEDMIAR ROBÓT (2014)
Pomiar
Stóg, trefl, wir
Sceny z życia prowincji
Scat
Skrzęt
W dniu, w którym odszedł Alex Ferguson
Piosenka
Zaklęcie
Wiersz
LAMETY (2015)
GONG!
Jenot
Lipcowy wierszyk dla JMR
Tragedia warzyw
Choroby roślin
W hotelowym
Na pasku u Drzyzgi
Dni
Tyle
W śnieg
Lunchtime
Blat
Materiałoznawstwo
W (2016)
1.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
12.
13.
14.
24.
25.
27.
29.
30.
32.
42.
44.
45.
11 PRZYPISÓW DO 22 ORAZ 33 INNE OBIEKTY TEKSTOWE (2017)
Prund
Dlaczego
W lipcu 2017
Po
Znowu
Oskoma
Łajzy
11.1
11.4
11.5
11.8
11.9
11.10
CB radio
Po dwóch
Przeszedłem
Ojciec Lidl i matka Biedronka
Wydzwaniać
Wiersz dla początkujących
[Od autora]
Przypisy
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66272-58-3 |
Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Cienie świecą z billboardów. Po
przejściu przez tory chłopiec staje
i popędza psa. Nie spodziewaj się
cudu po rzeczowym zdjęciu. To
jest krzesło. To stół.
.
Dedykacja
Strumyki, piękne widoki, idziesz, śpisz pod świerkiem.
Jedne lepsze niż drugie. Nawet kropli żółci,
kiedy wystrojone, gruntownie przebrane czekają
na wszystko o miłości, a także możliwość wygrania kajaka.
Trzymać, przestać się trzymać, zaczekać, aż otworzą drzwi, i
iść, i spać we śnie, całkowitym mroku, jakby
zamokły zapałki albo skończył się gaz.
.
Muzeum sztandarów ruchu ludowego
żyje z pokazywania mi zniszczonych drzwi.
Ktoś widać sypnął, sygnał tkwił na linii, ale dyżurny zapalił
camela i zaraz zmarł na raka i choroby serca.
Reszta jest inwariantna,
wystawcie to sobie, z mikrofonem przy ustach
brodzę w kopnym śniegu, potem siada mi piec.
.
Dni kultury karpackiej
Wiedziałem: chcesz jechać w poniedziałek,
pojedź kiedy indziej. Rodzaj tabu. Taka instytucja.
Mógłbym kiedy indziej, ale na Stadionie
stoję w poniedziałek. Same cuda: pan bez nogi
przy kiosku! Pani z parasolem! Druty
sterczą. I wtedy znienacka nadjeżdża autobus.
Wiadomo, jak ważny jest sprawny autobus.
Jeśli nie zawiedzie, przyjedziemy nocą, we wtorek,
ale trzymaj kciuki za silnik i te wszystkie druty.
Znamy się z Pekaesem, awarie to już instytucja.
W pociągu można chociaż rozprostować nogi.
Nie wiadomo, czy będzie postój w Garwolinie.
Nic z tego. Za to ponad kwadrans w Rykach.
Sąsiad wysiadł, pali, ogląda autobus.
Pani pije colę. To przygnębiające: nogi
do nieba, buzia wielce szpetna. Wraca w środę,
a potem z wódką na przysięgę. Instytucja
państwa wpuści ją za druty.
Kierowca musi mieć nerwy jak druty.
Chwila nieuwagi i zamiast na dworcu w Lublinie
staniemy w kostnicy. Napiszą: co za instytucja
pozwala histerykowi prowadzić autobus?
Sprawa ucichnie nie wcześniej niż we czwartek.
W dzienniku zobaczysz moje martwe nogi.
Żyjemy. Pani siedzi korzystnie, pokazuje nogi.
Nie zasłaniaj, odsłoń! Nawet miejsca, gdzie druty
przecięły skórę. Sąsiad chce się umówić, w piątek
ma wypłatę. Mógłby z nią w Krasnymstawie
spędzić cały weekend. I natychmiast autobus
kibicuje młodym. To taka ciepła, swojska instytucja.
Już późno, trochę szarpie. Każda instytucja
dławi się w końcu sobą i wyciąga nogi.
Nawet pamięć. Nie wierzysz? Po latach, kiedy autobus
zatańczy na szrocie, odkryję w głowie przepalone druty.
Na razie jesteśmy na dworcu w Zamościu.
Na razie, będę tu w przyszłą sobotę.
Jeżeli będę. Pusta instytucja wymiany adresów. W jakiś poniedziałek
rzucę tę kartkę pod nogi. Może w Tomaszowie.
Oparty o autobus, z mokrym papierosem, będę patrzył, jak wiatr ją
ściska i niesie na druty.
.
Szkoci Dół
Pociągiem do Bełżca, razem
z rowerami. Dociągnęliśmy go, prosił tylko pić.
Pamiętasz wino Władysław Warneńczyk? A
lipny granat? Panie z Peweksu i ich zbiory monet?
Trochę to trwało, nim za fińskie marki
kupiłem gin i whisky, i paczkę marlboro.
Prawie to widzę. I nie ma nikogo,
kto mógłby mówić o tym w takiej kolejności.
Szpital, przetwórnia, potem Szkoci Dół.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------