10 opowiadań porno ułożonych od lekkich do ciężkich - ebook
10 opowiadań porno ułożonych od lekkich do ciężkich - ebook
To jedna opowieść podzielona na 10 opowiadań osadzonych w aktualnym świecie, napisanych w specyficznym pozbawionym wszelkich ozdobników stylu. i jak w tytule — historie są skoncentrowane na tematyce seksualnej, ułożone w kolejność coraz cięższą do zniesienia dla czytelnika. autor ma nadzieję, że na końcu uznasz że doznałeś czegoś w stylu anty-olśnienia. tylko dla dorosłych czytelników.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8414-989-8 |
| Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dziewczyna ma na sobie obcisłe elastyczne legginsy we wzór przypominający dżins, biały podkoszulek z napisem „Queen”. Włącza w telefonie tryb lusterka i przegląda się w nim, poprawia swoje długie, blond włosy. DŁUGIE, CZERWONE PAZNOKCIE. RASA BIAŁA, OPALONA SKÓRA. JEST ŁADNA, CHOCIAŻ NIE WYJĄTKOWA: 8/10. MA NA IMIĘ BARBIE. ZAPAMIĘTAJ TO IMIĘ. Stoi przed wejściem do budynku. W domofonie wstukuje numer 199. Czeka, patrzy w obiektyw kamery. Na małym wyświetlaczu pojawia się twarz innej młodej dziewczyny, brunetki. Barbie krzyczy „Wpuść mnie! Zaraz tu kurwa zasnę z nudów!”. Dziewczyna widoczna w wyświetlaczu przykłada palec do ust, robi grymas zamyślenia „No nie wiem, najpierw pokaż co przyniosłaś”. Barbie pyta „Serio? Otwieraj, ja pierdolę”. Dziewczyna na wyświetlaczu patrzy na nią nieruchomo, po chwili obraz się jednak porusza. „Ja dalej czekam, masz coś?”. Barbie podnosi do kamery butelkę wódki, czyta z etykiety „Absolut, może być?”, po chwili dodaje „Wpuszczasz mnie teraz, albo w tej chwili sobie idę”. Zapala się zielona lampka i drzwi otwierają się. Barbie wchodzi do budynku, potem do windy. Jedzie na 9 piętro, wychodzi z windy. Bardzo krótki korytarz i kolejne drzwi. Przez ściany czuć głębokie dudnienie basów. Barbie naciska klamkę i wchodzi do środka. Uderza ją głośna muzyka i jasne światło zza ogromnych okien.
Na środku salonu, na kanapie, siedzi dziewczyna z którą Barbie rozmawiała przed chwilą przez domofon. DZIEWCZYNA MA NA IMIĘ ELKE. Ma czarne włosy, wydaje się mieć lekką nadwagę. Mocny makijaż. Ma na sobie krótką białą sukienkę, tak krótką, że kiedy siedzi na kanapie, widać, że ma na sobie także koronkowe, białe stringi. W ręku trzyma szklankę z sokiem pomarańczowym. DŁUGIE, CZARNE WŁOSY. DŁUGIE, CZERWONE PAZNOKCIE. BIAŁE SZPILKI. ELKE JEST 6/10. WYGLĄDA OBOK BARBIE, JAKBY CHCIAŁA BYĆ TAK SAMO ŁADNA, CO ONA, ALE NIE MIAŁA NA TO SZANS. MA ZAKRÓTKIE NOGI I JEST ZA GRUBA, JEJ NOS WYMAGA KOREKTY. Podnosi szklankę do góry i mówi do Barbie „Dolej mi alko! Czekam, nie będę pić samego soku”. Barbie ignoruje jej prośbę, kładzie butelkę wódki na stoliku i rozgląda się po mieszkaniu. Ściany są pokryte imitacją cegły i betonem dekoracyjnym, podłoga jest wyłożona deskami. Prawie nie ma tam mebli. Elke leży na czerwonej kanapie. Przed nią jest szklany stolik, a za nim, na podłodze, telewizor. Z tyłu jest aneks kuchenny. Dalej znajdują się dwoje zamkniętych drzwi. Barbie pyta „Ale ty tutaj sprzątasz, czy co?”. Elke sięga do stolika po butelkę wódki, okręca ją i dolewa do soku w swojej szklance, kręci przecząco głową „Chyba cię pojebało, żebym sprzątała po kimś. Opieka nad dzieckiem”. Barbie mimowolnie rozgląda się. „To gdzie ten bachor?”. Elke sięga po pilota, ścisza muzykę w telewizorze, w tym momencie zaczyna być słychać niemowlę wydające z siebie losowe dźwięki. Barbie idzie do aneksu kuchennego, otwiera lodówkę, bierze sok pomarańczowy i wlewa go do połowy szklanki. „No dobra, już słyszę. Nie mogę, rozwrzeszczana kupa gówna, tylko tego brakowało”. Nagle odwraca się do Elke i wyciąga w jej kierunku wskazujący palec, jakby w oskarżającym geście „Nie chciałaś wcale, żebyśmy poimprezowały, co? Tylko żebym się zajęła za ciebie dzieckiem. Tak, kurwa? Zgadłam?”. Elke bez słowa pogłaśnia z powrotem muzykę, zagłuszając dziecko, bierze ze stołu swoją szklankę i wypija drinka do dna. „Barbie, proszę cię, nie pierdol. Zaprosiłam ciebie, Uwe, może go kojarzysz. Zaprosiłam też Paris i Klausa. Mieszkanie jest fajne, co? Zaraz jeszcze po kogoś zadzwonię, mamy tutaj czas do jutra. Rozkręcamy imprezę. A mały niech tam sobie, kurwa, płacze. Mam na to wyjebane. Płacze, to znaczy że żyje. Ja nigdy nic nie robię w takiej robocie, jak ta. Nigdy, kurwa. Nie warto. Nie za te pieniądze”.
Barbie nie zamyka jeszcze drzwi lodówki, ogląda, co jest w środku. W górnej połowie za dodatkową szklaną osłoną, leżą butelki wina. Wyświetlacz pokazuje temperaturę na każdej z półek. Barbie wyciąga butelkę z napisem Cristal, pyta „Czemu tego jeszcze nie otwieramy? To będzie lepsze”. Elke wstaje z kanapy, bierze swoją pustą szklankę i podchodzi do Barbie, bierze szampana z jej ręki i z powrotem chowa do lodówki. „Bo mnie wypierdolą z roboty za kradzież, wykreślą z bazy danych i nie dostanę już żadnego zlecenia. Skończę dokładnie jak ty, kurwa. Nie ruszaj tego, rozumiesz?”. Potem także sobie nalewa soku do połowy szklanki i mówi „Sok się skończył”. Barbie pyta „A sok można pić klientowi?”. Elke w odpowiedzi kiwa głową na tak. „Tak. Bo sok kosztuje 2 euro, a ten pierdolony szampan tak około 1000. Sama sobie odpowiedz. Nie dotykaj tam niczego, do chuja!”
Barbie wącha swoją szklankę, potem rozgląda się „Nie czujesz, coś jakby zapach gówna?”. Elke kręci głową „Od kiedy tu przyszłam, coś tutaj tak śmierdzi. Nie da się wywietrzyć”. Barbie idzie do stolika i dolewa wódki do swojego soku „Ale głupia jesteś! To przecież dziecko się musiało zesrać!”. Elke parska śmiechem. „Skąd wiesz?”. Barbie przewraca oczami i poirytowanym gestem chowa twarz w dłoniach „Bo dzieci srają non stop! Mam młodszego brata, matka mówiła mi, że on kiedyś cały czas srał pod siebie, jak był mały. Ten ma pewnie tak samo”. Elke wzrusza ramionami „Ale nie wiesz tego na pewno, tak? Może płakać z zupełnie innego powodu”. Barbie siada obok Elke i mówi „Ja nie wiem, jak oni cię zatrudnili. Co to w ogóle jest? Dziewczynka czy chłopak? Ma siurka?”. Elke wzrusza ramionami. „Nie wiem, co za różnica, jeśli się zesrało?”. Elke także dolewa wódkę do swojego soku. Teraz siedzą obok siebie na kanapie, oglądają teledyski. Elke bezwiednie podwija sukienkę, wkłada dłoń do majtek i drapie się po cipie. Barbie zamyka oczy, bierze powolny wdech i wydech, wstaje „Nie mogę, kurwa nie mogę. Chodź zobaczymy, musi się dać to jakoś wywietrzyć”. Obie odkładają szklanki i wstają „Które to drzwi?”. Elke pokazuje te po lewej. Wchodzą do środka, Elke zasłania dłonią nos. „Jest coraz gorzej, ja pierdolę”. Pokój jest wytapetowany na niebiesko, we wzór w chmurki. Na środku stoi łóżeczko, a w nim niemowlę w śpioszkach. Barbie zbliża głowę do niego. „Rzeczywiście to od niego jebie. Ale ja na pewno nie będę się w tym grzebać”. Elke też wzrusza ramionami. „Ja też nie. Pierdolę to. Płacą mi za pilnowanie dziecka, nie za grzebanie się w jego gównie”. Barbie otwiera szerzej okno i przesuwa w jego kierunku całe łóżeczko z dzieckiem. Zaciąga zasłony tak, by kołyska była oddzielona od reszty pokoju zasłonią i zapach od razu wychodził przez okno. „Powinno wystarczyć”. Elke wychodzi z pokoju „Idę, bo się porzygam. Zamknij to dokładnie. Nie chcę, żeby Uwe czuł zapach gówna, jak przyjedzie. Ma mnie dzisiaj przelecieć, a nie porzygać się”. Barbie też wychodzi z sypialni dziecka, zostawia za sobą otwarte drzwi. Elke krzyczy „Zamknij to kurwa!”. Barbie ignoruje ją, wraca na kanapę, bierze swoją szklankę z drinkiem. Elke, z wyraźnym zdenerwowaniem wstaje, podchodzi do otwartych drzwi i zamyka je, trzaskając z całej siły. Wraca do stolika, rzuca się na kanapę. Oglądają teledyski. Billie Eilish, Doja Cat, Jack Harlow.
Elke bierze swój telefon i wpisuje w google „Czemu dziecko płacze?”. Przegląda proponowane linki, ale w żaden nie klika, Barbie zagląda jej przez ramię w telefon. „Elke, jak ty w ogóle jeszcze dostajesz jakieś zlecenia? Przecież ty kurwa nic nie robisz, ani nic nie wiesz”. Elke odwraca wzrok od telefonu i patrzy w oczy Barbie. „A wiesz czemu ty nie dostaniesz już żadnych zleceń? Bo im powiedziałam, że cię dobrze znam i żeby na ciebie uważali, bo kiedyś tak przypierdoliłaś swojemu młodszemu bratu, że wylądował w szpitalu. I nie nadajesz się opieki nad, kurwa, nikim”. Barbie wydaje się być zaskoczona. „Naprawdę? Żartujesz teraz, czy naprawdę jesteś taką wredną cipą?”. Elke wzrusza ramionami „Wtedy to miało być dla żartu. No, ale wzięli to serio. Więc, masz za swoje, ty głupia kurwo”. Barbie wyciąga w kierunku Elke dłoń z wyciągniętym wskazującym palcem „Pierdol się. I tak jest 8:2. Wygrywam”. Elke spokojnie odpowiada „Sama się pierdol. Przecież nawet nie musiałam kłamać. Co, nie przypierdoliłaś swojemu bratu laptopem? Cztery szwy i wstrząs mózgu”. Barbie kopie Elke w nogę, a potem odkłada pustą już szklankę z drinkiem na stolik, chwilę siedzi w bezruchu „Jest 8:2! Bo jesteś chujowa. Jesteś brzydka i bez klasy. A pamiętasz, jak próbowałaś poderwać Kurta, tego, kurwa, kolegę twojego ojca? Tego biznesmena? Nagle się przestał odzywać, odpisywać ci na wiadomości, co? Podpierdoliłam cię. Powiedziałam mu, że chcesz go zrobić go na kasę”. Patrzą sobie nawzajem w oczy, Elke powoli mówi „Ale z ciebie jest szmata. I nie gramy dalej, nie ma już punktów. Przestań liczyć ilu facetów mi przeruchałaś. A w ogóle, to wiesz co? Nie mam pojęcia, dlaczego się w ogóle dalej przyjaźnimy!”. Barbie po chwili odpowiada niepewnym głosem „Bo nie znamy nikogo innego, równie pojebanego, co my?”. Elke parska śmiechem, który błyskawicznie zamienia się w szloch. Zakrywa twarz dłońmi „Masz rację, ty debilko, kocham cię”. Barbie też płyną z oczu łzy. „Kurwa… przepraszam”. Elke obejmuje ją. Siedzą tak chwilę, przytulone. Na ekranie zmienia się teledysk. Przestają się obejmować, ocierają łzy. Elke pyta „Ale żartowałaś z tym Kurtem, tak? Nie zrobiła byś mi czegoś takiego, prawda?”. Barbie kiwa głową na tak i mówi „Nie pamiętam”.
Elke leży na kanapie, patrzy teraz w sufit i mówi „Wódka jeszcze jest, ale sok się już skończył. Jestem trzeźwa. Mam doła. Muszę się zebrać w garść, Uwe zaraz przyjedzie. On jest taki…”. Po chwili siada normalnie, zaczyna mówić szybciej i z większą energią „Ale jak mi znowu zrobisz taki numer, jak z Kurtem, to koniec naszej przyjaźni, rozumiesz? Osobiście ci wsadzę tą butelkę w ten twój śmierdzący rozjebany tyłek, rozumiesz? On się nie wlicza do żadnej naszej gry, to nie zabawa. Na nim nie ma punktów. Naprawdę, chcę go dla siebie, na serio. Na dłużej. To nie żarty”. Barbie wzrusza ramionami „Ojej, przestań, przecież mówiłam już że tylko wtedy żartowałam”. Elke rzuca poduszką, w Barbie „Powiedziałaś wyraźnie, że ostrzegłaś Kurta, że chcę go naciągnąć na kasę!”. Barbie robi obrażoną minę „Nic takiego nie mówiłam!”. Elke odwraca znowu wzrok do telefonu. „I nie śmiej się, bo ja nie żartuję!”. Barbie w odpowiedzi znowu wzrusza ramionami „Każdy robi, co chce. Nie zmusisz wszystkich, żeby byli tacy, jak ty akurat sobie chcesz”. Elke pisze jakąś wiadomość na telefonie, wysyła, odwraca się znowu do Barbie, wyciąga przed siebie dłoń z wyciągniętym środkowym palcem. Przychodzi wiadomość zwrotna, Elke znowu patrzy w telefon, odpisuje.
Barbie wstaje z kanapy i idzie do łazienki, zsuwa legginsy i siada na toalecie. Sika. Wstaje z opuszczonymi do kolan legginsami. Staje tak przed lustrem, przygląda się swojej skórze na twarzy. Potem patrzy w dół, gładzi palcami idealnie wydepilowany wzgórek łonowy. Odkręca wodę w umywalce, moczy dłoń i przeciera cipę. Patrzy w swoje odbicie w lustrze, podnosi do góry podbródek, poprawia swoje blond włosy, kładzie jedną rękę na klatce piersiowej, tuż pod napisem „Queen”, drugą na wzgórku łonowym. „Jesteś cudowna!”. — mówi sama do siebie, jej głos się łamie. Odkaszliwuje. Powtarza głośniej, teraz już płynnym, spokojnym głosem: „Jesteś cudowna! Jesteś zajebista! Jesteś warta wszystkich pieniędzy świata!”. Układa dłonie w kształt pistoletów, celuje w swoje odbicie w lustrze i udaje, że strzela „Pif! Paf! Jesteście zajebani!”. W tle słychać cały czas głośną muzykę i dźwięki wydawane przez dziecko, w pokoju obok. Barbie podciąga do góry spodnie, wodzi wzrokiem po półkach z kosmetykami. Wybiera tusz, nanosi go na rzęsy. Znajduje na półce pudełeczko z prezerwatywami i poppersem. Przygląda się zawartości. Przegląda perfumy, próbuje kilka z nich. Włącza aplikację w telefonie i przejeżdża po kosmetykach na półce, sprawdza ich ceny. Do tylnej kieszeni spodni chowa najdroższą szminkę i tusz. Wychodzi z łazienki i wraca na kanapę. Podnosi z podłogi swoją torebkę i kiedy Elke znowu patrzy w telefon, chowa do niej tusz i szminkę. „Jak? Jedzie ktoś? Uwe będzie? Klaus? Ktoś, ktokolwiek?”. Elke nie odwracając wzroku od telefonu mówi „Paris i Klaus mają być później, Uwe już jedzie. Tylko ostrzegam cię, nie spierdol mi tego. On jest mój. Potrzebuję kogoś na dłużej. Kończy mi się kasa”.
Oglądają dalej teledyski. Barbie rozlewa do pustych szklanek wódkę, do jednej czwartej wysokości. „Trzy, dwa, jeden i pijemy. Nie ma odpuszczania”. Obie piją do dna i obie krzywią się gdy tylko przełykają. „O kurwa, jakie to niedobre”, „Może być niedobre, byleby kopało”. Elke poprawia się na kanapie, zjeżdża ciałem w dół, prawie kładzie się na niej, jedną nogę przekłada przez tył kanapy. Wkłada swoją dłoń do majtek, potem wącha palce. „Kurwa, ale ja śmierdzę. Masakra, jakby mi cipa gniła”. Zrywa się z kanapy i idzie do łazienki. Zsuwa majtki do kolan, podnosi sukienkę i jej dolną krawędź wkłada w zęby. Jej cipa jest wydepilowana, ale na wzgórku łonowym są wszędzie małe, czerwone krostki. Okręca wodę w umywalce, moczy rękę i przemywa kilka razy cipę i dupę. Wącha jeszcze raz dłoń i myje ręce w mydle. Siada na sedesie i sika. Znowu moczy dłoń i znowu się podmywa. Psika perfumami na palce i wkłada je głęboko w cipę. Wyciera się w kroku ręcznikiem do rąk i podciąga majtki. Rozlega się dźwięk domofonu.
Dzwonek brzęczy drugi raz. Barbie podbiega do domofonu. Na ekranie widać młodego chłopaka. Biała skóra, krótkie blond włosy. Jest ubrany w niebieski sweter. MA NA IMIĘ UWE, TO NA NIEGO CZEKAŁY. Barbie mówi do domofonu „Hej! A pamiętasz mnie jeszcze?”. Chłopak uśmiecha się w odpowiedzi „Tak. Pamiętam, to ty byłaś w piątek z Elke na urodzinach Klausa”. Barbie przyciska przycisk otwarcia drzwi. Z łazienki wybiega Elke. Ma teraz inny kolor szminki, zamiast jaskrawoczerwonego, bordowy. „Już idzie? Tak?”. Barbie kiwa głową na tak. „To pamiętaj, trzymaj się z daleka, on jest mój”. Obie stoją pod drzwiami. Elke trąca łokciem Barbie „Czemu tu stoisz, idź sobie. Spierdalaj”. Barbie powolnym krokiem wraca w kierunku kanapy, po kilku sekundach otwierają się drzwi łączące apartament z windą.
Do mieszkania wchodzi Uwe, rozgląda się. „Ładnie tu. To musiał być dobry dekorator”. Uśmiecha się, jakby nieśmiało. W ręku trzyma e-papierosa, po chwili wyłącza go, chowa go do kieszeni spodni. Elke kładzie mu rękę na ramieniu na powitanie. Całują się w policzki. UWE WYGLĄDA NA 5/10, ALE OBIE WIEDZĄ, ŻE JEST Z BOGATEJ RODZINY. WIĘC DLA NICH JEST 8/10. Chłopak wchodzi w głąb salonu. Barbie krzyczy „Uwe! Wreszcie!”, podbiega do niego, obejmuje go, całuje w usta. Chłopak wydaje się być zaskoczony, robi krok w tył. Elke szarpie Barbie za rękę i odciąga od niego. Barbie wyrywa się i spokojnie idzie do blatu kuchennego. Patrzy w kierunku Elke i uśmiecha się wyzywająco. Bierze nową szklankę i nalewa do niej wódki. Uwe pyta „Dobrze słyszę, że jakieś dziecko płacze? To gdzieś tutaj? W tym mieszkaniu? Czyje?”. Elke w odpowiedzi bierze do ręki pilota i daje głośniej muzykę. „Nie zwracaj uwagi. Ogarnięty temat”. Potem podchodzi do Barbie, bierze jej z ręki szklankę z wódką i mówi do niej zdecydowanie, ale cicho „Nie wkurwiaj mnie, obiecałaś!”. Barbie uśmiecha się szeroko „Nic nie obiecałam. To nie średniowiecze, mamy 21 wiek. A poza tym, to jeszcze nic nie zrobiłam. Uspokój się”.
Uwe siada na kanapie, patrzy w ekran TV, ogląda teledysk. Elke kładzie szklankę z wódką na stoliku przed nim. „Twoja”. Siada obok niego. Ten nie zwraca uwagi na szklankę, nie odrywa oczu od teledysku. Elke pyta go cichym głosem, ledwo wybijającym się ponad muzykę „Uwe… a masz to, o co cię prosiłam? Strasznie boli mnie dziś głowa”. Uwe wstaje z kanapy, chwilę szuka w kieszeniach spodni, wreszcie znajduje. Mała foliowa torebka z białym proszkiem, podaje Elke „Jasne. Częstuj się. Tylko uważaj, czysta”. Siada z powrotem na kanapie. Elke szybko klęka obok stolika, ślini palec, zanurza w woreczku i przyklejony do palca proszek wciera w dziąsła. Uwe uśmiecha się do niej i patrząc w okno mówi „Fajnie tu urządzone. Mieszkasz tu?”. Elke kręci głową na nie, siada na podłodze, głęboko oddycha. „Nie. Mieszkanie znajomych”. Nagle między nich wchodzi Barbie „Gówno tam mieszkanie znajomych, ona tu jest jako opiekunka do dziecka, nie widziała nawet w życiu tych frajerów, którzy tu mieszkają. Ona normalnie mieszka w takiej okolicy, że byś się bał auto w pobliżu zaparkować”. Uwe patrzy na Barbie zdziwiony, po chwili odpowiada „Nie mam już samochodu, sprzedałem”. Barbie wzdycha ciężko, podchodzi do stolika i także ślini palec i wkłada do torebeczki, wciera w dziąsła. Elke jakby z opóźnieniem zauważa to, zabiera jej z ręki torebeczkę i mówi cicho „Wypierdalaj”. Barbie powoli podnosi do góry dłoń i powoli wyciąga w jej kierunku środkowy palec. Elke bierze ze stołu szklankę z wódką i wylewa prosto w dekolt Barbie. Ta otwiera szeroko usta i stoi tak przez kilka sekund zszokowana. Potem odwraca się i idzie w kierunku łazienki, w połowie drogi zawraca i bierze swoją torebkę, rzuca do Elke „Pojebana debilka!”. Znowu idzie w kierunku łazienki.
Barbie stoi przed lustrem, patrzy w swoje odbicie, na wielką plamę alkoholu na podkoszulku i na legginsach. Ściąga z siebie podkoszulek i rzuca go na podłogę, zsuwa spodnie do kolan, ale potem znowu je zakłada. Siada na zamkniętej toalecie i rozsznurowuje białe trampki i ściąga je. Wstaje, ściąga legginsy, potem znowu siada na toalecie i zakłada buty. Jest teraz ubrana tylko w te buty, nie ma na sobie nic więcej. Bierze do ręki torebkę, wyciąga z niej telefon, przegląda wiadomości. Chowa telefon. Podnosi swoją podkoszulkę i płucze ją w umywalce. Mokrą podkoszulką, przemywa swoje piersi, brzuch i uda. Wykręca podkoszulkę i kładzie ją na brzegu wanny. Bierze swoje legginsy i przemywa w umywalce, zawiesza je w miejscu na ręcznik do rąk. Bierze do jednej ręki swoją torebkę, a drugą ręką bierze po kolei do ręki kosmetyki i wpycha kilka losowych buteleczek do torebki. Ostatnią, która się już tam nie mieści, psika na swoje nadgarstki, dekolt oraz na uda. Potem wrzuca buteleczkę w do otwartej toalety, wrzuca tam też stojące na półce szczoteczki do zębów i nici dentystyczne, tusz do rzęs i kilka perfum. Siada na toalecie i sika na to wszystko. Wstaje, myje ręce i mokrą dłonią przeciera cipę. Stoi przed lustrem i mówi sama do siebie „Czas dorosnąć. Czas robić to, na co masz ochotę! Czas dobrze się bawić!”. Poprawia włosy, bierze do ręki torebkę i wychodzi nago, w samych tylko butach, z łazienki. Torebkę kładzie na podłodze, zaraz za drzwiami.
W salonie, na kanapie dalej siedzą Uwe i Elke. Elke siedzi przyklejona do niego, obejmuje go całym ciałem, ale on jakby nie zauważa tego. Barbie idzie w ich kierunku, ale oni zauważają ją dopiero kiedy dochodzi do stolika. Barbie staje tyłem dokładnie przed Uwe i w tej pozycji i schyla się do samary z białym proszkiem, wypinając tyłek. Jej dupa jest dokładnie przed jego oczami. Wciera w dziąsła trochę proszku i szybko prostuje się. Odwraca się do niego przodem. Stoi w takiej pozycji, że Uwe nie może teraz patrzeć na nic innego, poza jej cipą. Elke rzuca w Barbie poduszką z kanapy i krzyczy „Dlaczego chodzisz bez ubrania? Pojebało cię?”. Barbie nie wykonuje żadnego ruchu, pozwala poduszce odbić się i upaść na podłogę. „Sama mi zalałaś wódą ubrania, ty głupia cipo, to się nie dziw, że nie chodzę teraz w mokrych ciuchach”. Elke pyta „Majtki też?”. Barbie patrzy na nią wyzywająco i odpowiada bardzo powoli i pewnie. „Ja nie noszę majtek. Bo w odróżnieniu od ciebie, mnie nie jebie z pizdy”. Elke zrywa się z kanapy i uderza Barbie pięścią w głowę. Barbie łapie się za twarz „Co robisz ty idiotko! Mogłaś mi wybić oko!”. Elke w tym momencie znowu uderza Barbie, tym razem w brzuch, ta upada na podłogę. Uwe wstaje z kanapy i ucieka w kierunku aneksu kuchennego, podnosi ręce w przepraszającym geście „Proszę, uspokójcie się!”. Barbie siada na podłodze, oparta plecami o kanapę, sięga ręką po woreczek z białym proszkiem, wciera w dziąsła kolejną porcję.
Telefon Elke dzwoni. Numer spoza książki telefonicznej. Elke patrzy w telefon i czeka, aż przestanie dzwonić. Zaraz potem pokazuje front swojego telefonu Barbie. „Wpisz sobie taki numer, sprawdź, czy masz w kontaktach”. Barbie idzie na czworakach do swojej torebki, leżącej koło drzwi do łazienki, wyciąga telefon i klęcząc na podłodze, wpisuje numer. „Ile tam było na końcu?”. Elke czyta „981, to ostatnie 3 cyfry”. Barbie wpisuje te cyfry i mówi „Mam”. Elke zaciekawiona idzie do Barbie, schyla się i zza jej ramienia patrzy na jej telefon „Kto? Kto?”. Na telefonie Barbie wyświetlony jest kontakt „Andreas Rainor”. Elke patrzy na nią zdezorientowana. „No dobra, ale kto to jest?”. Barbie parska śmiechem „Jaka ty głupia jesteś. Nasz wychowawca! Szkoła! Ze szkoły! Jak jeszcze chodziłyśmy do szkoły!”. Elke też śmieje się „Dobra, zablokuję go zaraz”. Barbie wstaje z kolan, Elke wymierza jej klapsa w goły pośladek. W miejscu jej uderzenia, zostaje czerwony odcisk dłoni. Barbie krzyczy „Kurwaaaaa! Ja pierdolę, czy ty się nie umiesz zachować, ty słonico?”. Uwe stoi oparty o lodówkę, patrzy na teledysk, ale co kilka chwil jego oczy przeskakują na nagą Barbie. Uśmiecha się sam do siebie, ale zaraz potem przygryza wargi, poważnieje.
Elke ustawia numer Andreasa Rainora jako zablokowany. Znowu dzwoni telefon, tym razem należący do Barbie. „No teraz, kurwa, do mnie. Na whatsapie. Połączenie, kurwa, z obrazem. Myślisz, że odebrać?”. Elke macha ręką „Zablokuj”. Barbie wraca do kanapy, patrząc w komórkę, potem mówi „To patrz na to…”. Odbiera, uśmiecha się do kamerki w telefonie szeroko i sztucznie. „Dzień dobry, szanowny panie!”. Andreas uśmiecha się w odpowiedzi, także szeroko, ale wydaje się, że szczerze. „Fajnie że odebrałaś, Barbaro. Pewnie zastanawiasz się, po co dzwonię”. Barbie kręci przecząco głową „Nie, nie zastanawiam się. Ja wiem, że na pewno mi sam powiesz, nie pytany”. Andreas nie jest już uśmiechnięty. „Barbaro, jeszcze kilka miesięcy temu, dzwonił bym do twojego prawnego opiekuna, ale masz już 18 lat, jesteś dorosła, sama odpowiedzialna za swoje życie. Dzwonię więc od razu do ciebie. A dzwonię zapytać, czemu nie pojawiasz się już w szkole? Dlaczego? Coś się stało? Tak blisko końca? Szkoda!”. Barbie słuchając go, najpierw przybliża telefon do twarzy, potem liże szkło w miejscu, gdzie jest kamerka. Potem, powolnym ruchem przesuwa kamerką po swoim ciele, schodząc niżej, pokazując w obiektywie swoje piersi. Przechodzi kamerką niżej, robiąc zbliżenie na swoją cipę. Wolną ręką zaczyna masować łechtaczkę. „Panie Reynor, niech Pan nie mówi nic więcej, bo zaraz dojdę”. Głos z telefonu mówi „Nie wiem, co chcesz mi przez to powiedzieć…”. Uwe ma czerwoną twarz od próby powstrzymywania się od śmiechu, patrzy to na teledysk, to na Barbie. Elke staje pomiędzy nim, a Barbie, zasłaniając mu widok. Barbie mówi wreszcie „Nudzisz, frajerze” i rozłącza się. Przechodzi do ustawień kontaktu i blokuje go. Elke pyta ją „Myślisz, że będzie dzwonić do mojej opiekunki?”. Barbie wzrusza ramionami „Jesteśmy dorosłe, nie ma prawa. To nie jest już żadna opiekunka dla ciebie. Niech tylko, kurwa, spróbują!”. Elke zbliża się w tym czasie do Uwe jakby tanecznym krokiem. „Chodź, Uwe, zatańcz ze mną!”. Uwe kiwa głową na nie „Nie, nie umiem. Nie lubię”. Elke słysząc to, chwilę sama tańczy przed nim, potem odwraca się i tanecznym krokiem idzie do stolika, sięga po torebeczkę z kokainą, bierze trochę na palce i wciera w dziąsła. „Nic nie pijesz?”. Uwe wraca na kanapę, kręci przecząco głową „Ja nie piję, nie lubię”. Elke powolnym ruchem ślini palec i zanurza w białym proszku, podchodzi do niego i siada na jego kolanach, powoli zbliża palec do jego ust. On odsuwa głowę. „No, co kurwa, sam to przywiozłeś i nie chcesz spróbować? To niegrzeczne!”. Uwe się nerwowo śmieje. Elke przełyka nerwowo ślinę i sama przyjmuje kolejną dawkę. Bierze gwałtowny wdech i schodzi z kolan Uwe, klęka obok niego. „Rozluźnię cię”. Rozpina górny guzik jego spodni, Uwe patrzy jej w oczy i nic nie robi, ani nie mówi. W tym momencie Barbie staje obok nich i chwyta rękę Uwe. „Poczekajcie chwilę z tym robieniem loda. Uwe, chodź na chwilę, to bardzo ważne”. Jego penis jest już wyciągnięty ze spodni przez Elke, jest w erekcji. Uwe wstaje, delikatnie odpychając od siebie Elke. Barbie ciągnie go za sobą do łazienki. Elke po chwili zawahania idzie za nimi. „O nie, kurwa. Wiem, co chcesz zrobić, ty szmato!”. Barbie przyspiesza kroku, wciąga Uwe do łazienki i zatrzaskuje za nimi drzwi. Te zatrzymują się na nodze Elke. Barbie uchyla drzwi i jeszcze raz próbuje je zamknąć. Znowu trafia w nogę Elke. Ta krzyczy „Pojebie, to boli!”. Barbie znowu trzaska drzwiami, tym razem te się zamykają, przy okazji przytrzaskuje dłoń Elke. Ta krzyczy z całych sił. „Kurwa! Moje palce!”. Zwija się w pół, próbując opanować ból. Po chwili upada na kolana i dalej krzyczy „Kurwa, połamałaś mi palce, ty pojebie!”. Uwe stoi w łazience i uśmiecha się niepewnie. Barbie uchyla drzwi, patrzy na klęczącą, płaczącą Elke, zamyka jeszcze raz drzwi i przekręca blokadę zamka. Odwraca się do Uwe, uśmiecha się. „Udało się w ostatniej chwili. Uratowałam cię od naprawdę beznadziejnie robionego loda”. Uwe pyta „Ale nic jej nie będzie?”. Barbie odpowiada „Nie przejmuj się, ona tak zawsze histeryzuje. Będzie ok”. Zaraz potem oboje patrzą, jak klamka się porusza w górę i w dół, szarpana przez Elke z drugiej strony. „Otwieraj! Otwieraj, ty głupia cipo!”. Barbie spokojne jej odpowiada „Zamknij ryja, bo sąsiedzi zaraz policję wezwą, a wtedy to już na pewno cię z roboty wywalą”. Szarpanie klamką ustaje. Oboje chwilę patrzą na drzwi, potem na siebie nawzajem, uśmiechają się. Po kolejnych kilku sekundach, zaczyna być słychać chrobotanie, dochodzące z okolicy zamka.
Barbie zbliża swoje usta do ucha Uwe. „Ta idiotka próbuje rozkręcić zamek. Musimy zrobić to, zanim się jej uda”. Zbliża swoje usta do jego ust i jednocześnie trzyma już rękę na jego penisie. Zaraz potem klęka, ściągając mu jednocześnie spodnie i majtki do samych kostek. Uwe ma równo przystrzyżone blond włosy powyżej penisa i ogolone jajka. Sam penis ma teraz jakieś 14 cm jest lekko wygięty w lewo. Pełna erekcja. Barbie chwyta go dłonią i wsadza sobie do ust. Wylizuje dokładnie jego końcówkę, a potem wpycha w usta głęboko, prawie do dwóch trzecich jego długości. Wstaje, odwraca się do Uwe plecami, opiera rękami o umywalkę i wypina dupę. „No, dalej, zerżnij mnie. Od rana mnie nosi”. Elke zza drzwi krzyczy „Tym razem nie żartuję, koniec z nami, po prostu cię zabiję. Złamałaś mi palce, ty kurwo. A teraz odbijasz mi chłopaka. Ja go znalazłam pierwsza, jest mój!”. Barbie odwraca się w kierunku Uwe i mówi cicho „Co, nie podobam ci się? Nie chcesz mnie wypierdolić?”. Uwe wzdycha „Prezerwatywy… nie mam”. Barbie mówi „Biorę hormony”. Uwe kręci przecząco głową „Nie wiem tego napewno”. Barbie sięga ręką na półkę kosmetyków i bierze do ręki małe pudełeczko, a niego wyciąga prezerwatywę, rozrywa opakowanie. Klęka i szybkim, wprawnym ruchem zakłada Uwe prezerwatywę. Uśmiechają się do siebie. Barbie kładzie się na podłodze, na plecach, rozkłada szeroko nogi, eksponując cipę. „No dalej, jestem gotowa”. Uwe ustawia się na niej, w pozycji, jakby robił pompki, prawie nie dotyka jej. Ona obejmuje go jednak w pół i przyciąga do siebie. Ich ciała się teraz sklejają, a jego penis gładko wchodzi w jej cipę.
Uwe cofa penisa o kilka centymetów i zaraz potem wraca. Plask, plask, plask. Ma zamknięte oczy, koncentruje się, Barbie skręca swoją głowę w stronę drzwi. Przez moment uderzanie Elke w drzwi synchronizuje się z ruchami penisa Uwe w jej cipie. Barbie się śmieje. Uwe rucha ją dalsze kilkanaście sekund, po czym otwiera usta i zastyga w bezruchu, wydaje z siebie cichy jęk. Zaraz potem próbuje wstać, ale Barbie chwyta go za podkoszulek i przyciąga do siebie „Zostań”. Uwe nadal nie otwierając oczu, leży na Barbie przez kilka dodatkowych sekund, potem znowu próbuje wstać. Ona go teraz puszcza. Uwe wstaje, ciężko oddycha, patrząc w sufit, jego penis powoli się kurczy. Uwe ściąga prezerwatywę, zawiązuje i rzuca do kosza na śmieci pod umywalką. Myje penisa mydłem w umywalce. Szybko podciąga matki i spodnie. Barbie także wstaje, otwiera drzwi łazienki. Po drugiej stronie z nożem kuchennym stoi Elke. Barbie patrząc na nóż mówi spokojnie „Daruj sobie, za późno. Punkt dla mnie, jest 9:2”. Elke odrzuca nóż na podłogę. „Pierdol się ty kurwo! Jakbym szybciej rozkręciła zamek, to byś nie była taka mądra”. Barbie lekceważąco macha ręką „Ty byś zamek rozkręciła? Do tego trzeba mieć więcej IQ, niż chomik”. Barbie podchodzi do stolika i sięga po torebkę z kokainą. Wciera trochę w dziąsła. W tym samym czasie, Uwe także wychodzi z łazienki, drapie się po głowie, ziewa, mówi „Muszę już iść”.
Barbie gestem dłoni zaprzecza. „Nie! Nie musisz. Poczekaj. Możesz zostać. Za godzinę będzie Paris. Ona idzie na każdy najbardziej pojebany numer. Serio, spodoba ci się. Może pozwoli ci na siebie nasikać! Ona idzie naprawdę na kurwa każdy numer”. Podchodzi do lodówki, otwiera ją. Wyciąga szampana, wkłada butelkę między uda i próbuje oderwać srebrne zabezpieczenie korka, ale najwyraźniej nie umie tego zrobić. Elke podchodzi do niej i próbuje zabrać jej butelkę z ręki, „Mówiłam ci, że mnie wypierdolą z roboty, oddaj to!”. Barbie wyrywa się i podaje butelkę Uwe. „Weź rozerwij to gówno”. Uwe ściąga srebrne zabezpieczenie korka, a potem rozkręca drucik ograniczający sam korek. Kiedy tylko kończy, butelkę z jego rąk znów zabiera Barbie. „Dalej, to już sama umiem!”. Barbie potrząsa butelką w górę i w dół, korek prawie natychmiast sam wystrzeliwuje, a razem z nim fontanna szampana bryzga strumieniem na kilka metrów naprzód, zalewając podłogę. Barbie od razu zmienia kierunek w jakim trzyma butelkę, oblewając Uwe. Kiedy strumień przestaje lecieć, czeka chwilę i upija jeden łyk, zaraz potem, podaje szampana Elke.
Uwe stoi zaskoczony w mokrym ubraniu, nie porusza się, nie wydaje z siebie żadnego dźwięku. Elke bierze łyk szampana i śmieje się. „Wyglądasz, jak debil. Jak ten… kurwa… strach na wróble. Takie dwa kijki plus wiszące szmaty. Rozluźnij się! W życiu chodzi o to, że trzeba się bawić!”. Uwe wreszcie przestaje stać nieruchomo, ściąga podkoszulek, potem siada na kanapę i ściąga mokre spodnie. Zostaje w skarpetkach i w do połowy mokrych majtkach. Wygląda na zestresowanego.
Telefon Elke dzwoni, ta bierze go do ręki i czyta wiadomości. Podchodzi do Barbie i mówi jej na ucho „Właściciele mieszkania wracają. Pewnie jakiś sąsiad doniósł, że tu jest impreza. Albo może myślą, że ktoś okrada mieszkanie. W każdym razie, wracają”. Barbie zakrywa usta dłonią, jakby była przestraszona. „Tak? To ja stąd spierdalam! Nie będę się kurwa jeszcze tłumaczyć komuś”. Mówi to cicho, ale zdecydowanie. Elke łapie ją za rękę „A ja? Kurwa, co ja mam zrobić? Nie dadzą mi już żadnego zlecenia w tym roku. A może już nigdy, rozumiesz?”. Barbie próbuje się wyrwać „No, to już trzeba było wcześniej myśleć”. Elke znowu łapie jej rękę „Ale gdzie my będziemy imprezy robić wtedy? Komu będziesz podpierdalać kosmetyki? Nie myśl, że nie wiem, że kradniesz. Widziałam co masz w torebce. Więc myśl, kurwa! To także twój problem!”. Barbie znowu się wyrywa, ale kiedy już ma wolne ręce, mruży oczy i zaczyna mówić jakby sama do siebie „Myśl, myśl, myśl…”. Elke rozgląda się dookoła, zauważa, że nie ma obok nich Uwe. „Gdzie on kurwa poszedł?”. Barbie pokazuje ręką na łazienkę „Poszedł pewnie suszyć ubranie”. Zaraz potem klaszcze w dłonie i chwyta Elke za rękę „Chodź, mam pomysł”.
Idą do łazienki. Uwe stoi przed lustrem tylko w majtkach i skarpetkach, trzyma w rękach swoje spodnie i wyciera je ręcznikiem. Kiedy dziewczyny wchodzą, odwraca na chwilę głowę w ich stronę, ale zaraz potem wraca do wycierania spodni. Barbie podchodzi do niego, staje za nim i od razu ściąga mu majtki do kostek. Uwe upuszcza spodnie i ręcznik, schyla się, żeby znowu założyć majtki, ale Barbie staje na nich stopą. „Mamy suche, czyste ubranie, chodź, chodź, chodź. Przebierzesz się, nie będziesz siedział w mokrych ciuchach”. Chwyta go za rękę i nieomal siłą prowadzi za sobą. Elke uśmiecha się do niego szeroko i sztucznie. Wciąż naga Barbie prowadzi Uwe, ubranego tylko w same skarpetki do pokoju z dzieckiem. Elke idzie za nimi. Uwe zagląda za zasłonę i zastyga widząc płaczące dziecko. W tym momencie Barbie i Elke wybiegają z pokoju i zamykają za sobą drzwi. Obie jednocześnie parskają śmiechem. Barbie trzyma drzwi od zewnątrz, a Elke przesuwa komodę w jej kierunku. W tym samym momencie, porusza się klamka, Uwe próbuje wyjść.
Teraz już obie dostawiają komodę do drzwi. Klamka się nadal porusza, Uwe próbuje otworzyć drzwi. Dziewczyny przechylają komodę tak, że ta przewraca się. Razem dopychają ją do drzwi. Klamka drzwi się porusza, ale drzwi nawet nie uchylają się. Barbie podchodzi do Elke i kładzie jej rękę na ramieniu „Gotowa?”. Elke pyta „Ale na co?”. Barbie odpowiada „Żeby się z tego wywinąć, a może jeszcze na tym zarobić?”. Elke nie odpowiada. Barbie potrząsa nią „Oni tu jadą, rozumiesz? Musisz to dobrze zagrać!”. Elke kiwa głową na tak. Barbie łapie ramiączko sukienki Elke i ciągnie je z całej siły, zrywając je. Zaraz potem uderza Elke pięścią w brzuch. Elke upada, wtedy Barbie schyla się nad nią i przejeżdża otwartą dłonią po jej twarzy, rozmazując makijaż. Policzkuje ją, potem drapie paznokciami jej udo. Elke próbuje się podnieść „Popierdoliło cię?”. Barbie chwyta jej majtki, rozrywa je i rzuca w głąb salonu. Idzie do łazienki po chwili wraca z niej, z czymś w ręku. To zawiązana, zużyta prezerwatywa. Przegryza gumę, sperma wylewa się częściowo na jej palce, ale większość zostaje w środku. Barbie wpycha oblepioną spermą prezerwatywę w cipę Elke. Wyciera ręce w jej udo.
„Pamiętaj, zgwałcił cię, nigdy wcześniej nie widziałaś go na oczy. Włamał się. Rozumiesz?”. Elke siada na podłodze, ogląda swoje podrapane udo „Normalnie do krwi mnie podrapałaś, kurwa! Ty debilko!”. Barbie ją policzkuje, jednocześnie śmiejąc się. „Krzycz, krzycz, że cię gwałcą! Niech sąsiedzi słyszą”. Elke uśmiecha się, jakby dopiero teraz zrozumiała, po co Barbie to wszystko robi, otwiera szeroko usta i krzyczy „Zostaw mnie, zostaw, co mi robisz?! Ratunku!”. Barbie pokazuje jej ręką znak „OK”. Podchodzi do stolika, bierze butelkę po szampanie ze stolika i rzuca w okno. Szyba pęka z hukiem, butelka wylatuje na ulicę. Elke zakrywa dłońmi usta i mówi cicho „Ja pierdolę, chyba mam teraz przejebane”. Barbie podchodzi do niej i całuje w usta. „Dasz radę i bądź dzielna. I odwołaj Paris i Kurta”. Klamka drzwi do pokoju w którym jest zamknięty Uwe i dziecko nadal porusza się, ale drzwi pozostają zamknięte. Barbie idzie do łazienki i podnosi swoją podkoszulkę. Próbuje ją ubrać na siebie ale przestaje gdy tylko ta dotyka jej twarzy. Krzyczy głośno „Kurwa!”, bierze do ręki mokrą podkoszulkę, mokre spodnie, podnosi z podłogi swoją torebkę i dorzuca do niej jeszcze flakonik z perfumami. W tle nadal głośna muzyka, szarpanie klamki przez Uwe, płacz dziecka.
Barbie tylko w sportowych butach, ze swoim ubraniem i torebką w ręku stoi w drzwiach wyjściowych. „Dasz sobie radę? Bądź dzielna. Widzimy się później. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, pamiętaj o tym!”. W tym samym momencie na podłogę spada prezerwatywa która wyślizgnęła się z cipy Elke. Obie się śmieją. Elke podnosi prezerwatywę i rzuca w głąb salonu, potem mówi „Ale technicznie rzecz biorąc, to ja mam teraz w sobie jego spermę, a nie ty, więc to ja zdobywam punkt. Jest 8:3”. Barbie się śmieje „Tak? Ale to głupie. Ale i tak kocham cię ty wariatko!”. Rozlega się dźwięk domofonu. Zaraz potem, znowu. W obrazie z kamery pojawia się twarz kobiety w wieku około 40 lat, a za nią widać dwójkę policjantów. Widać, jak otwierają drzwi i wszyscy wchodzą do budynku. Elke wraca do stolika w salonie, bierze pustą torebeczkę z białym proszkiem i wylizuje ją. Bierze kilka głębokich wdechów, drapie sama siebie po twarzy, potem przejeżdża z całej siły paznokciami po swoim wzgórku łonowym, zostawiając czerwone ślady. Kładzie się na podłodze, poprawia sukienkę tak, by ta odkrywała jej cipę i jedną pierś. Zastyga tak, leżąc nieruchomo z zamkniętymi oczami. Uwe wciąż szarpie za klamkę w sypialni dziecka. Barbie wychodzi z mieszkania, wciąż naga wchodzi do windy, przyciska klawisz 0. Drzwi zamykają się.