10 opowieści o bajecznej treści - ebook
10 opowieści o bajecznej treści - ebook
Dziesięć, a może nawet więcej niż dziesięć opowieści, a każda – ciekawa, urocza i opatrzona przesłaniem moralnym! Wśród nich historia szlachetnej dziewczynki
o przezwisku Zielony Kapelusz, która odważyła się sprzeciwić czarownicom, o Panu Słowiku – wirtuozie mierzącym się z problemem harmonii w muzyce, o wężu, który został kolarzem i prawie wygrał wyścig Tour de Pologne, o wyprawie w poszukiwaniu
skarbów i o pszczelo-mrówczej wojnie, a także o komicznych Chochlikach-Farbnikach, o bałwanie handlującym z zającem marchewką, o podróży do Pana Księżyca, w której wyjaśnia się tajemnica spełnionych życzeń, o księciu Władimirze i zbuntowanych wilkach, o lekkomyślnym źrebaczku Maczku, no i o… Psyt! O tym jeszcze na razie nie wolno mówić, bo to niespodzianka.
Seria Moje ulubione bajki jest żywą witryną polskiej literatury dziecięcej. Wydawane są w niej najciekawsze utwory dla najmłodszych dzieci. Są to utwory napisane przez żyjących polskich autorów, a ilustrowane przez aktualnie tworzących polskich ilustratorów. Dzięki temu książki poruszają tematy i problemy najbliższe polskiemu
dziecku. Są przy tym napisane piękną polszczyzną i osadzone w polskich realiach i tradycjach. Sięgając po Moje ulubione bajki czytelnik nie tylko dokonuje wartościowego wyboru, jednocześnie przyczynia się do przetrwania i rozwoju polskiej literatury i kultury.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7791-293-5 |
Rozmiar pliku: | 5,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Była raz sobie mała, bystra dziewczynka. Inteligentniejsza od wszystkich, jakie kiedykolwiek znano. Ulubienica wszystkich ciotek w rodzinie, hołubiona zwłaszcza przez ciocię Babę-Jagę.
Baba-Jaga pokładała w swojej siostrzenicy wielkie nadzieje związane z przyszłością ich rodziny. Pewnego dnia podarowała małej krewniaczce duży zielony kapelusz, w którym dziewczynka tak pięknie wyglądała, że już nie chciała wkładać żadnego innego. Wkrótce zaczęto na nią wołać Zielony Kapelusz.
Panienka o przezwisku Zielony Kapelusz była nie tylko inteligentna, lecz także śliczna i dobra. Miała czystą i wrażliwą duszę. Należała do tych istot, które z łatwością odróżniają dobro od zła i zawsze kierują się miłością. Wszystko w życiu Zielonego Kapelusza byłoby wspaniałe, gdyby nie to, że ta cnotliwa dziewczynka urodziła się w rodzinie czarownic i czarnoksiężników.
Prawdę mówiąc, rodzice Zielonego Kapelusza nie należeli do najgorliwszych czarodziejów. Kochali swoją córkę i życzyli jej jak najlepiej. Nosili jednak w sercach przedziwne pragnienie, silniejsze od miłości rodzicielskiej: marzyli o tym, żeby stać się ropuchami i wieść beztroskie życie nad brzegiem wody. Pewnej nocy, przy pełni księżyca, pozostawili córkę w domu i pobiegli nad staw. Wypowiedzieli płazie zaklęcie i stali się ropuchami. Po tej przemianie ich córka trafiła pod opiekę ciotek czarownic.
Jak długo Zielony Kapelusz był mały, trzymał swoje uczucia w tajemnicy przed ciotkami. Kiedy jednak dziewczynka zaczęła chodzić do szkoły, jej wrodzona dobroć szybko się ujawniła.
– Wyciśnij, co się da z bliźniego, i nigdy nie dbaj o niego! – nauczały ciotki Gargamota, Czortnaja i Berta, tańcząc na swoich miotłach i zanosząc się przy tym ze śmiechu. – Nie ma dobra ani zła, tak mówi czaronauka. Nau-ka, nau-ku, nu-ku, stu-ku, ha, ha, ha. Kradnij, kłam i kpij, przy tym tańcz, baw się i żyj. Bo według czaronaukowej zasady są dozwolone wszelkie chwyty i układy. Układ A i układ B, Kasia, Cela, kon-fa-ce.
– Co to znaczy czaronauka? – zapytał Zielony Kapelusz ciotek nauczycielek.
– Komu olej wlano do głowy, ten podziela teorie czaronaukowe – śpiewały chórem nauczycielki, bujając się na miotłach. – A kto za teoriami nie stoi murem, ten jest oszołomem i gburem.
– Ależ nie, cioteńki! – sprzeciwił się Zielony Kapelusz zaskoczony własną śmiałością. – To nieprawda. Nikomu nie wolno robić krzywdy ani wyśmiewać się z innych, ani zabiegać o swoją korzyść czyimś kosztem…
Czarownice unieruchomiły swoje miotły i srogim wzrokiem zmierzyły dziewczynkę.
– Słyszałyście to samo co ja? – oburzyła się ciotka Berta. – Jak to się stało, że te staroświeckie przesądy szpecą śliczne usteczka naszej wzorowej małej czarownicy? Natychmiast wypluj te brzydkie słowa, Zielony Kapeluszu!
– Wypluj te słowa, bo nie taka jest dzisiaj mowa. Czaronauka postępowa oświeca inteligencję od nowa! Wyrzeknij się zmurszałych mądrości, wyrzeknij się przyjaciół, wierności i miłości!
– Jeżeli o mnie chodzi – szepnął Zielony Kapelusz ze łzami w oczach – to nikogo nie zamierzam się wyrzekać w imię waszej czaronauki. Sto razy bardziej wolę mieć przyjaciół niż żyć wyłącznie dla siebie.
Nauczycielki znowu przestały fikać radosne piruety na swoich miotłach i z przerażeniem spojrzały na uczennicę.
– To panienka ma przyjaciół?!
– Oczywiście, że mam przyjaciół – szczerze wyznał Zielony Kapelusz. – Mam nawet wielu przyjaciół wśród mieszkańców lasu. Na przykład sarenkę, białego kota, wiewiórkę, zająca czy starą sowę. A moim najlepszym przyjacielem jest kruk Alojzy, którego tu widzicie. To mój wierny towarzysz i powiernik. Zwierzam mu się ze wszystkich swoich tajemnic.
– Obdarzyłaś kruka zaufaniem? – wzdrygnęła się ciotka Czortnaja. – O nieszczęsna! Czyżbyś nie wiedziała, że nieufność i podejrzliwość są fundamentami czaronauki?
Trzy nauczycielki – wierne swojemu zwyczajowi, aby wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję do zabawy – poszybowały w górę na swoich miotłach, śpiewając.
– Wszystko i wszystkich podejrzewamy i z tym najlepiej się mamy. Bo niby w imię czego dać wiarę? Wiara nie na czaronaukową miarę.
Rozśpiewane i roztańczone lekcje czaronauki nie przynosiły pomyślnych wyników. Wykształcenie Zielonego Kapelusza po prostu stało w miejscu. Zdesperowane nauczycielki wniosły skargę do Najwyższego Grona Sabatowego.
Wieść o niereformowalnej dobroci Zielonego Kapelusza pogrążyła dostojne grono czarownic w zakłopotaniu. Po długich naradach wiedźmy o krzywych nosach postanowiły zlecić jakiejś doświadczonej badaczce dogłębną analizę tego trudnego przypadku. Wybór padł na profesor Heideggę, czaronaukowca znanego w całym kraju.
Nadszedł dzień zjazdu Najwyższego Grona Sabatowego. Sto jeden czarownic zebrało się na Łysej Górze. Heidegga, jak zawsze dumna i pewna siebie, majestatycznie wchodziła na katedrę – specjalnie wzniesioną na tę okazję z ksiąg magicznych i kryształowych kul.
– Drogie siostry czarownice! – zaczęła. – Z głębokim żalem muszę stwierdzić, że czaronauka nie potrafi wytłumaczyć dobroci Zielonego Kapelusza.
Po zgarbionych plecach czarownic przebiegł dreszcz niepokoju. Heidegga spokojnie kontynuowała swój wywód:
– Wraz z ekipą czarnoksiężników badaczy staraliśmy się wytropić przyczyny niestosownych odruchów Zielonego Kapelusza. Prześledziliśmy uwarunkowania genetyczne, i nic. Wśród przodków dziewczynki doszukaliśmy się wyłącznie czarownic i czarnoksiężników czystej krwi, a zbadaliśmy czternaście pokoleń wstecz. Ani jednego niestosownego genu. Zaczęliśmy więc badać powiązania społeczne. Zielony Kapelusz urodził się w rodzinie czarodziei.
Rodzice dziewczynki niedawno, co prawda, przemienili się w radosne ropuchy, ale to w najmniejszym stopniu nie miało wpływu na obecne, tak nas wszystkich niepokojące, zachowanie dziewczynki. W czasie rytuału nadawania imienia wyznaczono Zielonemu Kapeluszowi na ciotki najstraszniejsze czarownice, jakie znaleziono w kraju. Każda z trzynastu ciotek ofiarowała dziewczynie w prezencie urodzinowym jedną podłą cechę charakteru, co miało ułatwić jej wychowanie na prawdziwą czarownicę. Doświadczona kadra pedagogiczna podjęła się trudu kształcenia dziewczyny w szkole czarownic. I wszystko na nic! Finał jest taki, że w Zielonym Kapeluszu nie ma ani śladu podłego charakteru przyzwoitej czarownicy. Można by w tym wypadku sformułować tezę, że dobro istnieje naprawdę, niezależnie od wszelkich uwarunkowań.
>> Kup książkę w pełnej wersji! <<