1966 - ebook
Pod lodami Antarktydy kryje się sekret III Rzeszy: technologia, która może odmienić bieg historii. CIA wysyła pilota Alexandra Kostanova, by zmierzył się z cieniem nazistowskiego imperium, które przetrwało upadek w 1945 roku. Hipersoniczne maszyny, tajne operacje i walka na granicy kosmosu stają się areną decydującego starcia w cieniu zimnej wojny. Gra toczy się o przyszłość świata — i o to, by koszmar z przeszłości nie powrócił.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8431-794-5 |
| Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Od 1953 roku, gdy srebrzyste sylwetki _MiG-15_ rozcinały niebo nad Koreą niczym zimne strzały Stalina, minęła zaledwie dekada. W historii świata — chwila. W historii lotnictwa — cała epoka. Przez te trzynaście lat technologia zmieniła się nie do poznania. Tam, gdzie _MiG-15_ był królem poddźwiękowych przestworzy, nastał czas nowych monarchów — stalowych i tytanowych gigantów nie znających barier, dla których dźwięk przestał być granicą, a stratosfera — końcem drogi.
To Stany Zjednoczone przejęły pałeczkę w tym wyścigu. Związek Radziecki nadal rozwijał swoje konstrukcje — _MiG-21_ stał się symbolem sowieckiej doktryny szybkości i prostoty, lecz na Zachodzie rodziły się już maszyny, które wyglądały jak wizje z innego świata.
_Lockheed F-104 Starfighter_ — rakieta z kabiną, cienki jak igła, szybki jak piorun. Piloci nazywali go Latającą Trumną, a ci, którzy przeżyli loty na granicy Mach 2, mówili o nim z respektem — jak o dzikim zwierzęciu, które można dosiąść, ale nigdy oswoić.
_General Dynamics F-111 Aardvark_ — samolot myśliwsko-bombowy, który miał być wszystkim naraz: strategicznym bombowcem, taktycznym myśliwcem uderzeniowym i samolotem morskim. Zmienna geometria skrzydeł pozwalała mu startować z krótkich pasów i lecieć szybciej niż dźwięk, osiągając prędkość maksymalną Mach 2.5 i wysokość sześćdziesięciu pięciu tysięcy stóp. Jednocześnie mógł latać tak nisko, że w kabinie widać było cienie drzew, a jego radar penetrował każdą dolinę i wzgórze. Niósł na pokładzie nie tylko bomby, ale i przyszłość — systemy radarowe, nawigację _TERCOM_ i komputerowe zarządzanie lotem. Był maszyną, którą jedni nazywali cudownym dzieckiem inżynierii, a inni — koszmarem mechaników.
Jednak prawdziwe granice przesuwały się w ciszy, której nie słyszano na ziemi. Na najwyższych pułapach operowały _Lockheed U-2_ — smukłe, czarne “szybowce” szpiegów, unoszące się ponad zasięgiem obrony przeciwlotniczej przeciwnika, aż do dnia, gdy radziecka rakieta sprowadziła jednego z nich w płomieniach w objęcia Matuszki Rasiji. Maszyna ta mogła wznosić się na wysokość ponad siedemdziesięciu pięciu tysięcy stóp, rejestrując wszystko, co działo się na tysiące mil wokół, lecz była bezbronna wobec niewidocznych, nowoczesnych pocisków ziemia-powietrze wystrzeliwanych z głębi Związku Radzieckiego.
Wtedy USA sięgnęły jeszcze dalej.
_Lockheed A-12 Oxcart_, niewidzialny, hipersoniczny, zrodzony w tajnych hangarach _Skunk Works_ pod dłonią Kelly’ego Johnsona. Ten samolot nie miał już skrzydeł — miał ostrza, tytanowe i czarne, zdolne przeciąć powietrze z prędkością Mach 3.2 i zniknąć w mroku, zanim ktokolwiek zdążyłby unieść wzrok. Wznosił się na pułap ponad osiemdziesięciu pięciu tysięcy stóp, osiągając prędkości, których nie przewidywały żadne systemy obrony powietrznej tamtej epoki.
_North American XB-70 Valkyrie_ — nie tylko wizja na papierze, lecz latający prototyp, stalowy i biały, jak wielki ptak atomowej zagłady. Rozwijał prędkości ponad Mach 3, wznosił się na wysokość siedemdziesięciu pięciu tysięcy stóp, niosąc w swoim kadłubie atomową odpowiedź na każdy atak. Był manifestacją potęgi i pychy — technologicznym rajskim ptakiem, którego lot miał zakończyć się w ogniu nuklearnej pożogi.
Finalnie _North American X-15_ — rakietoplan wynoszący pilotów poza granicę atmosfery, w ciszę i czerń kosmosu. Maszyna, która rozgrzewała się do czerwoności przy Mach 6, osiągając wysokość ponad trzystu trzydziestu tysięcy stóp i zostawiała za sobą całą Ziemię, by na chwilę dotknąć gwiazd.
W ciągu tej dekady granice przestały być liniami na mapach. Granicami stały się niebo, stratosfera, orbita — a w końcu sam kosmos. Każdy nowy silnik, każdy nowy samolot, każda nowa rakieta — były tylko kolejnymi krokami w drodze ku czemuś, czego człowiek sam nie potrafił nazwać. Ku zagładzie, ku wolności, ku gwiazdom.MIG-15 — radziecki jednomiejscowy myśliwiec odrzutowy, zaprojektowany w biurze Mikojana i Guriewicza, wprowadzony do służby w 1949 roku. Był pierwszym sowieckim odrzutowcem z silnie skośnymi skrzydłami, zdolnym do walki na równi z zachodnimi konstrukcjami. Osiągał prędkość maksymalną ok. 1 075 KM/H, miał pułap 15 500 M i zasięg około 1 200 KM. Uzbrojenie obejmowało 1 DZIAŁKO NUDELMAN N-37 KAL. 37 MM oraz 2 DZIAŁKA NS-23 KAL. 23 MM, co dawało mu dużą siłę ognia przeciw bombowcom i myśliwcom. Napęd stanowił silnik Klimow RD-45, będący kopią brytyjskiego Rolls-Royce Nene dostarczonego ZSRR po wojnie. Wyprodukowano ponad 13 000 EGZEMPLARZY (razem z licencjami w Polsce i Czechosłowacji ponad 18 000), co czyni go jednym z najliczniej budowanych odrzutowców w historii. MiG-15 zasłynął w wojnie koreańskiej, gdzie toczył walki z amerykańskimi F-80 Shooting Star i F-86 Sabre, wyznaczając początek ery nowoczesnego lotnictwa odrzutowego.
MIG-21 — radziecki jednomiejscowy myśliwiec odrzutowy, zaprojektowany w biurze Mikojana i Guriewicza, wprowadzony do służby w 1959 ROKU. Charakteryzował się DELTOIDALNYM SKRZYDŁEM, WLOTEM POWIETRZA W NOSIE i niewielkimi wymiarami, co zapewniało mu dobrą manewrowość. Osiągał 2 175 KM/H, miał pułap 17 500 M i zasięg około 1 200 KM. Uzbrojony był w DZIAŁKO GSZ-23 KAL. 23 MM oraz POCISKI RAKIETOWE POWIETRZE–POWIETRZE, m.in. K-13. Napędzany silnikiem TUMANOW R-25-300. Wyprodukowano ponad 11 000 EGZEMPLARZY (z licencjami w Chinach, Indiach i Czechosłowacji ponad 13 000), co czyni go najliczniej budowanym myśliwcem naddźwiękowym w historii. Używany przez PONAD 60 PAŃSTW, brał udział m.in. w WOJNIE WIETNAMSKIEJ i WOJNACH ARABSKO-IZRAELSKICH.
LOCKHEED F-104 STARFIGHTER — amerykański jednomiejscowy myśliwiec naddźwiękowy, zaprojektowany przez CLARENCA „KELLEYA” JOHNSONA w zakładach Lockheed jako odpowiedź na potrzebę lekkiego i szybkiego przechwytującego. Wprowadzony do służby w 1958 ROKU. Charakteryzował się BARDZO WĄSKIMI, TRAPEZOWYMI SKRZYDŁAMI, co nadawało mu niezwykle smukły kształt i przydomek „LATAJĄCY OŁÓWEK”. Osiągał 2 370 KM/H (MACH 2,2), miał pułap 27 400 M, ale stosunkowo niewielki ZASIĘG — OKOŁO 1 600 KM. Uzbrojony w DZIAŁKO M61 VULCAN KAL. 20 MM oraz POCISKI RAKIETOWE POWIETRZE–POWIETRZE. Napęd stanowił silnik GENERAL ELECTRIC J79-GE-11A z dopalaczem. Wyprodukowano około 2 578 EGZEMPLARZY, a licencyjna produkcja trwała m.in. we WŁOSZECH, RFN, KANADZIE I JAPONII. Choć imponował osiągami, zasłynął również z DUŻEJ AWARYJNOŚCI I WYPADKOWOŚCI, szczególnie w Luftwaffe, gdzie zyskał przydomek „WITWENMACHER” (PRODUCENT WDÓW).
GENERAL DYNAMICS F-111 AARDVARK — amerykański NADDŹWIĘKOWY SAMOLOT MYŚLIWSKO-BOMBOWY DALEKIEGO ZASIĘGU, zaprojektowany pod koniec lat 50. jako maszyna wielozadaniowa dla USAF i US Navy (ta ostatnia ostatecznie zrezygnowała). Wprowadzony do służby w 1967 ROKU. Był pierwszym samolotem bojowym z ZMIENNĄ GEOMETRIĄ SKRZYDEŁ (tzw. skrzydła „składane w locie”), co pozwalało na EFEKTYWNE DZIAŁANIE ZARÓWNO PRZY DUŻYCH PRĘDKOŚCIACH, JAK I NISKICH PRĘDKOŚCIACH STARTU/LĄDOWANIA. Osiągał 2 655 KM/H (MACH 2,5), miał ZASIĘG BOJOWY PONAD 2 200 KM i PUŁAP 18 300 M. Napędzany był DWOMA SILNIKAMI PRATT & WHITNEY TF30-P-100 Z DOPALACZAMI. Mógł przenosić DO 14 000 KG UZBROJENIA, w tym BOMBY KONWENCJONALNE I JĄDROWE, oraz nowoczesne systemy nawigacyjne i radarowe, umożliwiające PRECYZYJNE UDERZENIA NA BARDZO MAŁEJ WYSOKOŚCI. Wyprodukowano 563 EGZEMPLARZE w kilku wersjach, m.in. rozpoznawczej (RF-111) i walki elektronicznej (EF-111A „Raven”). F-111 brał udział m.in. w WOJNIE W WIETNAMIE, ATAKACH NA LIBIĘ W 1986 ROKU i WOJNIE W ZATOCE PERSKIEJ, zanim został wycofany ze służby w 1998 ROKU.
TERCOM (TERRAIN CONTOUR MATCHING) — system nawigacyjny oparty na PORÓWNYWANIU RZEŹBY TERENU Z ZAPISANYMI W PAMIĘCI MAPAMI TOPOGRAFICZNYMI. W czasie lotu komputer pokładowy porównuje dane z RADARU WYSOKOŚCIOWEGO z wcześniej zapisanym profilem terenu, co pozwala na PRECYZYJNE OKREŚLENIE POZYCJI BEZ POTRZEBY KORZYSTANIA Z SYGNAŁÓW RADIOWYCH CZY SATELITARNYCH. System umożliwia LOT NA BARDZO MAŁEJ WYSOKOŚCI Z DUŻĄ DOKŁADNOŚCIĄ, idealny dla POCISKÓW MANEWRUJĄCYCH oraz maszyn wykonujących głębokie rajdy w głąb terytorium wroga. TERCOM został opracowany w USA na przełomie lat 60. i 70., a jego najsłynniejszym użytkownikiem stał się BGM-109 TOMAHAWK. W praktyce TERCOM zapewniał NAWIGACJĘ ODPORNĄ NA ZAKŁÓCENIA I NIEWIDZIALNOŚĆ DLA RADARÓW WROGA, stając się kluczowym elementem nowoczesnej wojny precyzyjnej.
LOCKHEED U-2 — amerykański SAMOLOT ROZPOZNAWCZY DALEKIEGO ZASIĘGU I DUŻEGO PUŁAPU, zaprojektowany w TAJNYM PROGRAMIE CIA przez zespół CLARENCA „KELLEYA” JOHNSONA w zakładach SKUNK WORKS. Wprowadzony do służby w 1956 ROKU. Przeznaczony do LOTÓW NA BARDZO DUŻEJ WYSOKOŚCI, by uniknąć wykrycia i zestrzelenia przez obronę przeciwlotniczą. Osiągał PUŁAP PONAD 21 000 M, prędkość przelotową ok. 805 KM/H i miał ZASIĘG PONAD 10 000 KM. Wyposażony w ZAAWANSOWANE KAMERY I SENSORY ELEKTROMAGNETYCZNE, umożliwiał DOKŁADNE ROZPOZNANIE STRATEGICZNE BEZ NARUSZANIA PRZESTRZENI POWIETRZNEJ PRZECIWNIKA (przynajmniej w teorii). Zyskał rozgłos po ZESTRZELENIU PRZEZ ZSRR W 1960 ROKU (pilot: FRANCIS GARY POWERS), co wywołało poważny kryzys dyplomatyczny. Mimo wieku, U-2 nadal pozostaje w służbie — zmodernizowany i przystosowany do REALIZACJI MISJI WYWIADOWCZYCH W XXI WIEKU.
LOCKHEED A-12 OXCART — amerykański NADDŹWIĘKOWY SAMOLOT ROZPOZNAWCZY, opracowany w ramach TAJNEGO PROGRAMU CIA w SKUNK WORKS pod kierownictwem CLARENCA „KELLEYA” JOHNSONA. Oblatany w 1962 ROKU, był bezpośrednim poprzednikiem SR-71 BLACKBIRD, ale od początku przeznaczony wyłącznie dla MISJI WYWIADOWCZYCH CIA. Wykonany z TYTANU i zaprojektowany z uwzględnieniem TECHNOLOGII OBNIŻAJĄCEJ WYKRYWALNOŚĆ RADAROWĄ (stealth), osiągał PRĘDKOŚĆ PONAD 3 500 KM/H (MACH 3,2), PUŁAP OPERACYJNY 28 000 M, a mimo braku uzbrojenia był praktycznie NIEDOSIĘGŁY DLA ÓWCZESNYCH SYSTEMÓW OBRONY PRZECIWLOTNICZEJ. Napędzały go DWA SILNIKI PRATT & WHITNEY J58, przystosowane do pracy w ekstremalnych warunkach prędkości i wysokości. Użytkowany operacyjnie w ramach programu „BLACK SHIELD” nad CHINAMI, WIETNAMEM I KOREĄ PÓŁNOCNĄ. Powstało tylko 13 EGZEMPLARZY, a program zakończono w 1968 ROKU, przekazując pałeczkę US Air Force i samolotom SR-71.
NORTH AMERICAN XB-70 VALKYRIE — amerykański EKSPERYMENTALNY BOMBOWIEC STRATEGICZNY, zaprojektowany w latach 50. przez North American Aviation jako MASZYNA ZDOLNA DO PRZENOSZENIA ŁADUNKÓW JĄDROWYCH Z PRĘDKOŚCIĄ PONAD MACH 3. Oblatany w 1964 ROKU, był największym i najszybszym bombowcem, jaki kiedykolwiek wzbił się w powietrze. Osiągał PRĘDKOŚĆ 3 309 KM/H (MACH 3,1), PUŁAP 23 300 M i był napędzany przez SZEŚĆ SILNIKÓW GENERAL ELECTRIC YJ93-GE-3. Wyróżniał się CHARAKTERYSTYCZNYM KADŁUBEM DELTA Z PODWÓJNYM USTERZENIEM PIONOWYM oraz RUCHOMYMI KOŃCÓWKAMI SKRZYDEŁ, które obniżały się podczas lotu z dużą prędkością, poprawiając stabilność i efektywność aerodynamiczną. Program został ANULOWANY W 1969 ROKU z powodu ZMIANY DOKTRYNY STRATEGICZNEJ (rozwoju pocisków balistycznych i systemów przeciwlotniczych). Powstały tylko DWA PROTOTYPY, z których jeden rozbił się w KATASTROFIE POWIETRZNEJ W 1966 ROKU podczas lotu testowego. Mimo to Valkyrie pozostaje ikoną inżynieryjnej ambicji i jednym z NAJBARDZIEJ FUTURYSTYCZNYCH PROJEKTÓW ERY ZIMNEJ WOJNY.
NORTH AMERICAN X-15 — amerykański EKSPERYMENTALNY SAMOLOT RAKIETOWY opracowany przez NORTH AMERICAN AVIATION dla NASA i sił zbrojnych USA. Przeznaczony do BADANIA WARUNKÓW LOTU Z PRĘDKOŚCIAMI HIPERSONICZNYMI I NA GRANICY PRZESTRZENI KOSMICZNEJ. Oblatany w 1959 ROKU, osiągnął rekordową PRĘDKOŚĆ 7 273 KM/H (MACH 6,7) i PUŁAP 107,8 KM, dzięki czemu część pilotów X-15 uzyskała formalny status ASTRONAUTY. Napędzany był przez SILNIK RAKIETOWY XLR99, zasilany ciekłym tlenem i amoniakiem. Startował z powietrza po odłączeniu od BOMBOWCA B-52, a lądował jak szybowiec. Zbudowano TRZY EGZEMPLARZE, które wykonały 199 LOTÓW TESTOWYCH między 1959 a 1968 rokiem. Dane zebrane podczas programu X-15 przyczyniły się bezpośrednio do rozwoju TECHNOLOGII LOTÓW KOSMICZNYCH, m.in. PROGRAMU WAHADŁOWCÓW SPACE SHUTTLE.Prolog
Był rok 1947, gdy admirał Richard Evelyn Byrd Jr. stał na pokładzie lotniskowca _USS Philippine Sea_, patrząc na szarą, nieskończoną taflę lodu, która rozciągała się aż po horyzont. Zimny wiatr smagał mu twarz, ale nie zwracał na niego uwagi. Kontemplował w milczeniu, zastanawiając się, czy kiedykolwiek wróci do domu takim samym człowiekiem, jakim tu przybył.
Oficjalnie dowodził antarktyczną ekspedycją badawczą — największą w historii: trzynaście okrętów, cztery tysiące ludzi, samoloty myśliwskie i bombowe. Oficjalnie… bo nieoficjalnie admirał Byrd miał rozkaz odnaleźć i spenetrować bazę, o której mówiły niemieckie depesze, przechwycone pod koniec wojny — Nową Szwabię. Miejsce, do którego uciekli ludzie Kammlera i Diebnera, wraz z projektami napędów antygrawitacyjnych i wynikami eksperymentów z _Die Glocke_.
Pierwsze dni były spokojne. Samoloty startowały i lądowały, śmigłowce patrolowały wybrzeże. A potem przyszła burza… i coś jeszcze. Byrd widział przez lornetkę czarne dyski unoszące się nad lodowcem jak ptaki bez skrzydeł. Widział, jak jeden z samolotów rozpoznawczych nurkował w płomieniach prosto w białą otchłań. Widział pociski odbijające się od powłok _Haunebu_ niczym grad od stalowego dachu. I widział strach w oczach pilotów, gdy wracali z pustymi magazynkami i świadomością, że tam, pod lodem, jest coś, z czym nie mogą wygrać.
Wracał do domu w milczeniu.
Rok później wysłano kolejną ekspedycję — już bez niego w roli dowódcy, choć każdy wiedział, że to jego oczy jako pierwsze zobaczyły wroga.
W 1948 roku, amerykańska flota powróciła na Antarktydę tym razem w misji pod innym kryptonimem. Oficjalnie, by dokończyć kartografowanie wybrzeży Queen Maud Land i przeprowadzić pomiary geodezyjne tam, gdzie burze śnieżne przerwały wcześniejsze loty.
Nieoficjalnie — by sprawdzić, co tak naprawdę skrywał lód. Wrócili bez kontaktu z wrogiem, ale przywieźli raporty o anomaliach magnetycznych i mikrotrzęsieniach w sektorach, gdzie znajdowały się pustki o wielkości całych miast. Pustki, które według analityków CIA mogły kryć podziemne bazy, fabryki i doki okrętów — takie, których istnienia nikt nie chciałby przyznać publicznie.
Lata mijały. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych Byrd wrócił raz jeszcze — tym razem jako starszy inspektor marynarki w wielkiej ekspedycji budującej pierwsze stałe bazy na Antarktydzie. Międzynarodowy Rok Geofizyczny był doskonałą przykrywką dla operacji Deep Freeze. Powstawały stacje McMurdo i Amundsen-Scott, a samoloty _C-124_ i _C-130_ przywoziły tony wyposażenia, stali i betonu. Zdjęcia lotnicze i odczyty grawimetryczne potwierdziły ostatecznie to, o czym Byrd mówił od lat — pod lodem Queen Maud Land istniały struktury zbyt regularne, zbyt geometryczne, by były dziełem natury. Lecz nikt nie chciał tego słuchać. Dla polityków była to tylko kolejna rubryka w raportach CIA. Dla Byrda — dowód, że wróg, którego widział w 1947 roku, wciąż tam jest i wciąż rośnie w siłę.
Po powrocie do kraju nie wysłano go już na żadne wyprawy. Nie zamknięto go też w szpitalu psychiatrycznym z uwagi na głoszone tezy — był zbyt znany i zbyt zasłużony. Odesłano go po prostu na wcześniejszą emeryturę. Zmarł w swoim domu w Bostonie w 1957 roku, samotny, zapomniany, z oczami wpatrzonymi w sufit, na którym wciąż widział czarne dyski sunące po mroźnym niebie.RICHARD EVELYN BYRD JR. — amerykański OFICER MARYNARKI WOJENNEJ, LOTNIK I BADACZ POLARNY, uważany za jednego z najwybitniejszych eksploratorów XX wieku. Urodzony w 1888 ROKU, zasłynął z udziału w PIERWSZYM LOTNICZYM PRZELOCIE NAD BIEGUNEM PÓŁNOCNYM W 1926 ROKU (wciąż budzącym kontrowersje co do faktycznego dotarcia), a także z POTWIERDZONEGO PRZELOTU NAD BIEGUNEM POŁUDNIOWYM W 1929 ROKU. Dowodził kilkoma EKSPEDYCJAMI ANTARKTYCZNYMI, w tym monumentalną OPERACJĄ HIGHJUMP (1946–1947) — największym przedsięwzięciem tego typu w historii, z udziałem tysięcy ludzi, okrętów i samolotów. Otrzymał liczne odznaczenia, w tym MEDAL HONORU — NAJWYŻSZE ODZNACZENIE WOJSKOWE USA. Był także autorem relacji z wypraw i zwolennikiem rozwijania obecności naukowej na Antarktydzie. Zmarł w 1957 ROKU, pozostawiając po sobie dziedzictwo pełne ODWAGI, KONTROWERSJI I INSPIRACJI dla kolejnych pokoleń eksploratorów.
USS PHILIPPINE SEA (CV-47) — amerykański LOTNISKOWIEC TYPU ESSEX, wprowadzony do służby w 1946 ROKU, po zakończeniu II wojny światowej. Okręt miał DŁUGOŚĆ 271 M, wyporność PONAD 27 000 TON i mógł przenosić OKOŁO 90 SAMOLOTÓW POKŁADOWYCH. Napędzany przez PAROWE TURBINY O ŁĄCZNEJ MOCY 150 000 KM, osiągał PRĘDKOŚĆ 33 WĘZŁÓW (OK. 61 KM/H). Wziął udział w WOJNIE KOREAŃSKIEJ, zapewniając wsparcie lotnicze dla sił lądowych oraz biorąc udział w licznych operacjach uderzeniowych. W późniejszych latach uczestniczył także w MISJACH NAUKOWYCH, m.in. wspierając program badań nad pogodą. Wycofany ze służby w 1958 ROKU, a następnie zezłomowany. Nazwa „_Philippine Sea_” została później przeniesiona na inne jednostki, w tym KRĄŻOWNIK RAKIETOWY CG-58 z końca XX wieku.
DIE GLOCKE („Dzwon”) — rzekomy TAJNY PROJEKT TECHNOLOGICZNY III RZESZY, który miał powstać pod koniec II wojny światowej w ramach badań nad BRONIĄ O PRZEŁOMOWYCH WŁAŚCIWOŚCIACH. Według relacji (m.in. IGORA WITKOWSKIEGO, później spopularyzowanych przez NICKA COOKA), urządzenie miało formę METALICZNEGO CYLINDRA W KSZTAŁCIE DZWONU, wysokości około 4 M, wypełnionego NIEZNANĄ SUBSTANCJĄ OKREŚLANĄ JAKO „CHRONON” LUB „CZERWONA RTĘĆ”, i generowało potężne POLE ELEKTROMAGNETYCZNE. Celem eksperymentów miało być m.in. ZAKRZYWIANIE CZASU, ANTYGRAWITACJA LUB TELEPORTACJA, choć nie istnieją żadne potwierdzone dowody na istnienie urządzenia. Projekt miał być powiązany z kompleksem RIESE W GÓRACH SOWICH oraz osobą SS-OBERFÜHRERA HANSA KAMMLERA, związanego z najtajniejszymi programami zbrojeniowymi III Rzeszy. DIE GLOCKE stała się ikoną NAZISTOWSKICH „WUNDERWAFFE” i jednym z najbardziej znanych elementów MILITARNEJ MITOLOGII ALTERNATYWNEJ HISTORII.
HAUNEBU — rzekomy niemiecki program budowy dyskoidalnych statków powietrznych, rozwijany w ramach tajnych projektów SS pod koniec II wojny światowej. Według relacji, które zaczęły krążyć już w pierwszej dekadzie po wojnie, maszyny te miały wykorzystywać eksperymentalny napęd wirnikowy (_Triebwerk_) lub wręcz antygrawitacyjny, rozwijać prędkości rzędu kilku tysięcy kilometrów na godzinę i osiągać wysokości niedostępne dla ówczesnych samolotów. Najczęściej przywoływane warianty to HAUNEBU I, II I III, o średnicach od 25 do ponad 70 metrów. Oficjalne archiwa nie potwierdzają istnienia takiego programu, jednak legenda o „latających spodkach Hitlera” stała się jednym z najbardziej uporczywych mitów zimnowojennych. W literaturze fantastycznej i teoriospiskowej opowieści o _Haunebu_ łączono z bazami na Antarktydzie i rzekomym transferem technologii do USA i ZSRR po 1945 roku.
C-124 GLOBEMASTER II — amerykański ciężki samolot transportowy dalekiego zasięgu, opracowany przez firmę DOUGLAS AIRCRAFT COMPANY. Wszedł do służby w 1950 ROKU jako następca wcześniejszego modelu C-74. Dzięki DWUPOKŁADOWEMU KADŁUBOWI i rozkładanej rampie załadunkowej w nosie mógł transportować ciężki sprzęt, w tym CZOŁGI, HAUBICE, ŚMIGŁOWCE I ŁADUNKI WAŻĄCE DO 33 TON. Napędzany był przez CZTERY SILNIKI TŁOKOWE PRATT & WHITNEY R-4360 o mocy 3 800 KM każdy. Osiągał prędkość maksymalną OK. 435 KM/H, pułap 8 800 M i zasięg około 4 400 KM. Wyprodukowano 448 EGZEMPLARZY, które odegrały ważną rolę w logistyce amerykańskich sił zbrojnych podczas zimnej wojny, m.in. w wojnie koreańskiej i operacjach na Alasce, Grenlandii i w Europie.
C-130 HERCULES — amerykański CZTEROSILNIKOWY SAMOLOT TRANSPORTOWY KRÓTKIEGO STARTU I LĄDOWANIA (STOL), zaprojektowany przez firmę LOCKHEED. Oblatany w 1954 ROKU, wszedł do służby w 1956 i od tego czasu stał się jednym z NAJDŁUŻEJ PRODUKOWANYCH SAMOLOTÓW WOJSKOWYCH W HISTORII. Napędzany przez CZTERY SILNIKI TURBOŚMIGŁOWE ALLISON T56, osiąga prędkość maksymalną OKOŁO 590 KM/H, pułap operacyjny 10 000 M i zasięg do 3 800 KM (z ładunkiem) lub ponad 7 200 KM (bez ładunku). Może transportować DO 20 TON ŁADUNKU lub ponad 90 ŻOŁNIERZY. Wszechstronny i niezawodny — używany do ZRZUTÓW SPADOCHRONIARZY, EWAKUACJI MEDYCZNYCH, TANKOWANIA W POWIETRZU (wersje KC-130), a także OPERACJI SPECJALNYCH (wersje MC-130). Wyprodukowano PONAD 2 500 EGZEMPLARZY, a maszyna służy w PONAD 60 KRAJACH, także w wersjach cywilnych jako L-100. Niezastąpiony w niemal każdej większej operacji wojskowej od Wietnamu po Afganistan.Pułap suborbitalny
Przestrzeń wokół była niema. Nie dlatego, że nie istniały obiekty mogące wytworzyć dźwięk — lecz dlatego, że nie było już medium, które mogłoby go przenieść. Rakietoplan _X-15A-3_ przekroczył linię Kármána kilka minut wcześniej, zostawiając atmosferę Ziemi daleko za sobą. Na wysokości trzystu dwudziestu tysięcy stóp panowała już czysta próżnia. Poniżej rozciągał się łuk planety — ciemny błękit zakrzywiony przez horyzont. W kabinie, oświetlonej jedynie pulsującymi panelami informacyjnymi, panował sterylny półmrok.
Otworzył oczy. Przez zaparowany wizjer hełmu ciśnieniowego widział czerń kosmosu nad sobą. Nie mógł opanować drżenia rąk. Ciśnienie krwi rozsadzało mu czaszkę. Próbował się uspokoić. Ponownie zamknął oczy.
_Oddychaj. Spokojnie_
Powoli zaczynał odzyskiwać kontrolę nad ciałem.
_Dałbym głowę, że słyszałem czyiś głos…_
Z głośników dobiegł spokojny, syntetyczny głos systemu pokładowego.
— CEL W ZASIĘGU.
— TRZYDZIEŚCI SEKUND DO OSIĄGNIĘCIA OPTYMALNEJ POZYCJI ATAKU.
Na ekranie taktycznym pojawił się znacznik. System namierzył obiekt.
— TRYB UZBROJENIA AKTYWNY.
— OCZEKIWANIE NA POTWIERDZENIE.
Bez potrzeby ingerencji człowieka system uzbrojenia przeszedł do kolejnej fazy. Z głębi rakietoplanu dobiegł cichy syk, kiedy układy pomocnicze wyrównały ciśnienie w komorze wyrzutni.
— CIŚNIENIE W KOMORZE UZBROJENIA WYRÓWNANE.
Zewnętrzne panele poruszyły się z mechaniczną gracją. W kabinie słychać było odległy, głuchy szum przesuwanych siłowników, gdy otwierały się osłony balistyczne wyrzutni. Proces przebiegał bez zakłóceń.
— PANELE STARTOWE OTWARTE
Na wyświetlaczu rozbłysła zielona kontrolka. Rakieta _AIM-47S SpaceFalcon_, dostosowana do działania w warunkach próżni, była aktywna.
— POCISK UZBROJONY
— GOTOWOŚĆ DO ODPALENIA
Wewnątrz kabiny panował chłód, nie mający nic wspólnego z temperaturą. Pilot siedział nieruchomo, jeszcze w połowie nieobecny, ale powoli powracający do życia.
Serce pracowało.
Oczy otwarte.
System… czekał.
* * *
Alexander Kostanov nigdy nie marzył o zwyczajnym życiu. Dorastał w cieniu wuja Jacka — człowieka, którego imię wymawiano w domu z mieszaniną dumy i tęsknoty, ale zawsze z tą samą nieuchronną ciszą, która zapadała po opowieściach o nim. Wiedział, że Jack latał w misjach, o których nie mówiło się publicznie. Że zginął gdzieś daleko, w maszynie, której nikt nie widział. Że ciało nigdy nie wróciło.
Pamiętał tamten wieczór jakby to było wczoraj. Siedzieli razem na werandzie domu rodzinnego, pod rozgwieżdżonym niebem, gdzie wiatr delikatnie kołysał gałęziami starych drzew. Jack zapalił papierosa i przez chwilę patrzył w dal, w miejsce, gdzie noc stykała się z horyzontem.
— Alexandrze, chłopcze — zaczął spokojnie, ale w jego głosie kryła się powaga, która potrafiła skruszyć nawet najtwardsze serca. — Kiedyś każdy z nas musi dokonać wyboru. Wiesz, że to, co robię, to nie tylko praca — to zobowiązanie.
Alexander nie odzywał się, tylko słuchał, czując, jak słowa wuja przeszywają go na wskroś. Miał wtedy może szesnaście lat, ale rozumiał, że to nie jest zwykła rozmowa. To było pożegnanie — choć jeszcze nie słowne, to już pełne niewypowiedzianych obietnic i obaw.
— Jeśli kiedyś znajdziesz się w miejscu, gdzie musisz wybierać między strachem a obowiązkiem — pamiętaj, że strach jest naturalny. Nie walcz z nim bezpośrednio. Panuj nad nim, by nie zawładnął twoją duszą. Misja jest twoja, a nie jego.
Jack wstał wtedy powoli, położył dłoń na ramieniu Alexandra, spojrzał mu prosto w oczy i dodał:
— Będę przy tobie, nawet gdy mnie zabraknie. Zawsze.
Alexander czuł, jak łzy mu zbierają się w oczach, ale nie pozwolił im wypłynąć. Nie wtedy. Nie przy nim. Ten moment był dla niego niczym rytuał przejścia — trudny, surowy, ale napełniony miłością i siłą, której nigdy potem nie zapomniał. To wcale go nie odstraszało. Wręcz przeciwnie — dawało mu poczucie kierunku.
Już w liceum pisał w zeszytach równania i szkicował samoloty, o których większość rówieśników nie miała pojęcia. Nie interesowała go brawura ani sława. Interesowały go granice — nie te na mapach, lecz w zaciszu kabiny pilota, gdzie człowiek zostawał sam z siłą własnych mięśni, technologią i drżeniem powietrza.
W 1952 roku wstąpił do USAF. Miał zaledwie osiemnaście lat, ale z oczu biła pewność, której nie dało się zignorować. Szybko trafił na szkolenie myśliwskie. _F-86 Sabre_ stał się jego pierwszym prawdziwym domem — zimnym, metalicznym, ale posłusznym dłoniom bardziej niż jakikolwiek inny samolot. Kiedy wracał na ziemię, zawsze czuł się trochę obcy, jakby lądował w świecie, nie mającym tej samej ostrości i logiki co kabina pilota.
Po kilku latach służby liniowej przeszedł na _F-100 Super Sabre_, ucząc się prędkości i przeciążeń, które dla innych były zbyt bliskie granicy omdlenia. Dowódcy wiedzieli, że nie mieli do czynienia z pilotem „showmanem”. Alexander był analitykiem w kabinie. Rozumiał każdą wibrację i każdy dźwięk maszyny, a jego raporty po locie brzmiały bardziej jak inżynierskie monografie niż meldunki pilota.
W 1958 roku dostał wezwanie do szkoły pilotów doświadczalnych w Edwards. Kiedy czytał rozkaz, nie uśmiechnął się, nie uniósł nawet brwi. Tylko skinął głową i zapisał datę w notesie, obok krótkiej adnotacji: kolejny krok.
Szkołę ukończył z wyróżnieniem. To tam pierwszy raz usłyszał nazwisko Clarence’a Leonarda Johnsona nie z gazet, lecz w realnym rozkazie przeniesienia. Dla każdego pilota, _Skunk Works_ było niczym wejście do mitologii, w której żyli bogowie lotnictwa i ich heroldzi — inżynierowie. Dla Alexandra — kolejny etap w drodze do czegoś, co przeczuwał od zawsze, ale czego jeszcze nie umiał nazwać.
W 1961 roku został przeniesiony do _Lockheed Skunk Works_. Pracował pod bezpośrednim nadzorem “Kelly’ego” Johnsona. Testował tajne maszyny, o których istnieniu wiedziało może kilkadziesiąt osób na całym świecie. Latał na _A-12 OXCART_, czuł pod sobą drżenie _YF-12_ i patrzył, jak świat rozmywa się w Mach 3. Był w swoim żywiole — tam, gdzie człowiek stawał się kimś więcej niż pilotem, ale jeszcze nie maszyną.
Kiedy w 1965 roku zgłosiła się do niego CIA, nie pytał, dlaczego. Nie pytał nawet, dokąd. Wiedział tylko jedno — że w żyłach pulsuje mu pamięć rodu, istniejącego długo przed tym, zanim pierwsi ludzie nauczyli się nazywać niebo. I wiedział, że jeśli ktokolwiek ma dosięgnąć skrzydeł czasu, to będzie właśnie on…
* * *
Kostanov uniósł powieki i spojrzał na ekran systemów taktyczno-bojowych. Dwa znaczniki przesuwały się powoli po siatce celowniczej — _Haunebu_, ciężkie dyski bojowe nazistów, zaprojektowane do walki w warunkach suborbitalnych i niskiej orbity, wyposażone w systemy broni energetycznej i osłony ablacyjne. Prowadziły patrol nad Antarktydą. Ich trajektoria była idealnie zsynchronizowana, przypominając manewr myśliwski.
Wyświetlacz projekcyjny zamigotał, gdy system wykonał szybkie porównanie sygnatur radarowych z bazą danych CIA. Potwierdzenie przyszło natychmiast — _Haunebu IIIC_, oznaczenie amerykańskie _AGV-3C Obsidian_. Oficjalnie figurowały w raportach jako _Antigravity Vehicle 3C_, choć każdy z jego kolegów nazywał je po prostu _Haunebu_.
Zbudowano je w tajnych kompleksach Nowej Szwabii, w bazach rozciągających się pod lodami Antarktydy, gdzie dawni inżynierowie SS i organizacji Vril, wspierani przez sekcje badawcze Thule Gesellschaft, kontynuowali prace rozpoczęte jeszcze w ostatnich latach III Rzeszy. Według akt CIA, konstrukcja _Haunebu IIIC_ była efektem połączenia projektów prowadzonych w Niemczech w latach czterdziestych z technologiami rozwijanymi w ukryciu przez dwie dekady — przy wsparciu argentyńskich dostaw surowców i kadr technicznych.
Każda z tych maszyn miała średnicę dochodzącą do trzydziestu metrów i wysokość blisko dziesięciu. Choć ich masa przekraczała trzysta ton, to na granicy atmosfery — napędzane reaktorem _Die Glocke A-III/Thorkern_ — poruszały się z wdziękiem drapieżników. Centrum układu stanowiła komora wirującej rtęci chłodzona płynnym berylem, w którym zamknięto energię, jakiej zachodnia fizyka wciąż nie pojmowała.
_AGV-3C_ uzbrojono w cztery działa plazmowe krótkiego zasięgu, rozmieszczone w dolnych gondolach, oraz dwa kinetyczne — przeznaczone do bombardowania orbitalnego — zintegrowane z przednią częścią kadłuba. Te maszyny służyły nie tylko do walki myśliwskiej w przestrzeni suborbitalnej, lecz również do eliminowania satelitów i celów naziemnych. Ich załogi liczyły od czterech do ośmiu osób — pilota, operatorów uzbrojenia, nawigatora orbitalnego i techników odpowiedzialnych za stabilizację reaktora _Thorkern_. Nie były tylko pojazdami — stanowiły ruchome bastiony Nowej Szwabii, zdolne do przenoszenia głowic kinetycznych lub broni masowego rażenia, w zależności od typu misji.
Alexander wziął głęboki wdech. W krtani czuł suchość, której nie usuwała żadna ilość przefiltrowanego powietrza. Zanim system wyrównał ciśnienie w kombinezonie, jego serce przyspieszyło — nie z lęku, lecz z tej samej zimnej determinacji, która zawsze towarzyszyła mu w takich chwilach.
Na ekranie rozbłysła nowa analiza. Przybliżył obraz. Kontury wciąż były rozmyte — klasyczne dyski z dolnymi gondolami napędu, nieco większe od pierwotnych prototypów z lat czterdziestych. Ich powłoka była czarna jak głębia kosmosu.
— PRZECIWNIK W ZASIĘGU RAŻENIA.
— OPTYMALNY KĄT ODPALENIA ZA PIĘĆ SEKUND.
Alexander uniósł prawą dłoń i położył ją na kontrolerze uzbrojenia. Nacisnął przełącznik z cichym kliknięciem. Panel rozbłysnął czerwienią.
_Wujku… teraz moja kolej._
Uśmiechnął się lekko, posyłając w przestrzeń prezent z zimnym wyrachowaniem — głowica _AIM-47S SpaceFalcon_ niosła w sobie ciszę atomowej zagłady.
— Zgoda na odpalenie — wyszeptał, choć system nie wymagał werbalnego potwierdzenia.
To nie była modlitwa. To było przypieczętowanie wyroku.
Rakietoplan drgnął cicho, gdy wyrzutnia uwolniła pocisk w próżnię. Na ekranie taktycznym zapalił się nowy znacznik — jego własna śmiercionośna iskra, pędząca w ciszy ku celowi. Za szybą kokpitu, pod aksamitną czernią kosmosu, rozciągała się Antarktyda — nieruchoma, biała pustynia, milczący kontynent ukrytych tajemnic. Biała, niema, martwa — i taka miała pozostać po wydarzeniach ostatnich dni.
_SpaceFalcon_ przebił ciszę suborbitalnej pustki z prędkością kilku kilometrów na sekundę — zbliżał się do celu szybciej niż jakakolwiek broń stworzona dotąd przez człowieka. Systemy _Haunebu_ zareagowały natychmiast. Na ekranie systemów taktyczno-bojowych Alexandra pojawiły się gwałtowne wektory przyspieszeń.
Dyski rozdzieliły szyk. Jeden odbił w lewo w manewrze unikowym, drugi zwiększył ciąg antygrawitacyjny, wznosząc się pionowo ku niskiej orbicie. Jednocześnie z gondoli podkadłubowych błysnęły impulsy — krótkie serie wystrzałów plazmowych w ostatniej, desperackiej próbie zniszczenia pocisku. Strumienie przecięły przestrzeń, lecz _SpaceFalcon_ pędził zbyt szybko, by mogły go dosięgnąć.
— OSTRZAŁ NIESKUTECZNY — zameldował spokojny głos systemu pokładowego. — POCISK AKTYWNY.
Alexander zacisnął dłoń na drążku sterowym. W jego oczach nie było strachu — tylko skupienie. Rakieta zmieniła kurs, dostosowując trajektorię do manewru unikowego _Haunebu_. Głowica jądrowa nie potrzebowała bezpośredniego trafienia — wystarczyło znaleźć się w zasięgu rażenia.
Pierwszy dysk próbował wykonać kolejny manewr spiralny, ale pocisk już przechwycił jego wektor ucieczki. Ekran rozbłysnął ostrzeżeniami — system taktyczny zarejestrował rozbłysk jądrowy.
Próżnia nie przenosiła dźwięku. Jedynie instrumenty pokładowe _X-15A-3_ zarejestrowały tragiczny koniec _Haunebu_ ułamek sekundy po detonacji głowicy, gdy temperatura jego powierzchni przekroczyła próg integralności strukturalnej. Znacznik celu zgasł.
Fala promieniowania gamma i rentgenowskiego rozlała się bezgłośnie w próżni, uderzając we wszystko, co nieosłonięte — niewidzialna, ale śmiertelnie skuteczna. Poszycie termiczne rakietoplanu rozżarzyło się przez ułamek sekundy, nim warstwa ablacyjna zareagowała zgodnie z projektem. Moduł elektromagnetycznego ekranowania zadziałał natychmiast, zamykając obwody wewnętrzne w trybie wysokiej odporności.
Gdzieś dalej, wciąż w obrębie pola rażenia, lecz poza śmiertelną bliskością, drugi dysk walczył o przetrwanie — jego gondole błyskały kolejnymi impulsami plazmy. Alexander przesunął przełącznik na panelu uzbrojenia.
— Przygotujmy drugą rakietę — mruknął cicho.
System potwierdził gotowość. Na ekranie taktycznym pozostał tylko jeden cel…LINIA KÁRMÁNA — umowna granica pomiędzy atmosferą ziemską a przestrzenią kosmiczną, przyjęta na wysokości 100 KM NAD POZIOMEM MORZA. Została zaproponowana przez węgiersko-amerykańskiego fizyka THEODORE’A VON KÁRMÁNA, który obliczył, że powyżej tej wysokości TRADYCYJNY LOT AERODYNAMICZNY STAJE SIĘ NIEMOŻLIWY — powietrze jest zbyt rzadkie, by wytworzyć siłę nośną wystarczającą do utrzymania samolotu. Powyżej tej granicy obiekty muszą poruszać się Z PRĘDKOŚCIĄ ORBITALNĄ, by pozostać na wysokości. Linia Kármána jest stosowana m.in. przez MIĘDZYNARODOWĄ FEDERACJĘ LOTNICZĄ (FAI) do klasyfikowania lotów kosmicznych, choć NASA I SIŁY POWIETRZNE USA za granicę kosmosu uznają często 80 KM.
AIM-47 FALCON — amerykański DALEKOZASIĘGOWY POCISK RAKIETOWY POWIETRZE-POWIETRZE, opracowany przez HUGHES AIRCRAFT dla przechwytującego samolotu YF-12A, wersji rozwojowej SR-71 BLACKBIRD. Zaprojektowany do niszczenia celów na dystansie nawet 185 KM, AIM-47 osiągał prędkość ponad MACH 4 i mógł przenosić zarówno GŁOWICĘ ODŁAMKOWO-BURZĄCĄ, jak i JĄDROWĄ (!). Naprowadzany był za pomocą RADARU PÓŁAKTYWNEGO oraz w trybie „fire-and-forget” z wykorzystaniem danych z pokładowego systemu kierowania ogniem AN/ASG-18 — jednego z pierwszych radarów z syntetyczną aperturą. Mimo UDANYCH TESTÓW i potencjalnej przewagi nad radzieckimi bombowcami strategicznymi, program został SKASOWANY W 1966 ROKU wraz z anulowaniem YF-12. AIM-47 dał jednak początek kolejnym generacjom rakiet — AIM-54 PHOENIX oraz RADAROWI AWG-9 w myśliwcu F-14 TOMCAT.
USAF (UNITED STATES AIR FORCE) — SIŁY POWIETRZNE STANÓW ZJEDNOCZONYCH, wyodrębnione jako NIEZALEŻNY RODZAJ SIŁ ZBROJNYCH 18 WRZEŚNIA 1947 ROKU na mocy ustawy NATIONAL SECURITY ACT. Wcześniej funkcjonowały jako część US ARMY pod nazwą ARMY AIR FORCES. Główne zadania USAF to OBRONA PRZESTRZENI POWIETRZNEJ USA, PROJEKCJA SIŁY STRATEGICZNEJ, OPERACJE POWIETRZNO-KOSMICZNE, TRANSPORT LOTNICZY, ROZPOZNANIE, a także WSPARCIE DLA WOJSK LĄDOWYCH I MARYNARKI. Dysponują najnowocześniejszymi systemami uzbrojenia — od myśliwców F-22 RAPTOR i F-35 LIGHTNING II, przez bombowce B-52, B-1B i B-2, po satelity i drony. USAF to także operator większości amerykańskich sił nuklearnych w ramach triady strategicznej. W szczytowym okresie zimnej wojny liczyły ponad 900 000 PERSONELU i 15 000 SAMOLOTÓW — dziś są mniejsze, ale technologicznie BEZKONKURENCYJNE.
F-86 SABRE — AMERYKAŃSKI MYŚLIWIEC ODRZUTOWY z charakterystycznymi SKOŚNYMI SKRZYDŁAMI, zaprojektowany przez NORTH AMERICAN AVIATION. Wszedł do służby w 1949 ROKU jako odpowiedź na radziecki MIG-15 i szybko stał się ikoną WOJNY KOREAŃSKIEJ, gdzie toczył słynne pojedynki nad tzw. MIG ALLEY. Napędzany silnikiem GENERAL ELECTRIC J47, osiągał prędkość maksymalną OK. 1 100 KM/H (MACH 0,93), pułap 15 000 M i zasięg około 1 600 KM. Uzbrojony standardowo w SZEŚĆ KARABINÓW MASZYNOWYCH BROWNING KAL. 12,7 MM, a późniejsze wersje także w DZIAŁKA oraz RAKIETY NIEKIEROWANE. Zestrzelił PONAD 700 MIG-ÓW przy stratach własnych szacowanych na ok. 100 maszyn — choć liczby te są nadal sporne. Wyprodukowano PONAD 9 800 EGZEMPLARZY, używany był przez PONAD 30 PAŃSTW i stanowił fundament zachodniego lotnictwa w pierwszych dekadach zimnej wojny.
F-100 SUPER SABRE — NADDŹWIĘKOWY MYŚLIWIEC UDERZENIOWY zaprojektowany przez NORTH AMERICAN AVIATION jako następca F-86 Sabre. Był to PIERWSZY AMERYKAŃSKI MYŚLIWIEC ZDOLNY DO LOTU Z PRĘDKOŚCIĄ NADDŹWIĘKOWĄ W LOCIE POZIOMYM — osiągał OK. MACH 1,3 (1 390 KM/H). Wszedł do służby w 1954 ROKU, początkowo jako myśliwiec przewagi powietrznej, ale szybko przekwalifikowano go do roli MASZYNY WSPARCIA OGNIOWEGO I MYŚLIWCA-BOMBOWCA. Napędzany silnikiem PRATT & WHITNEY J57, miał zasięg PONAD 3 200 KM, pułap 15 000 M, i był uzbrojony w CZTERY DZIAŁKA 20 MM oraz BOMBY, RAKIETY NIEKIEROWANE I POCISKI NUKLEARNE. Brał udział w WOJNIE W WIETNAMIE, wykonując PONAD PÓŁ MILIONA LOTÓW BOJOWYCH, choć cierpiał na poważne problemy z kontrolą przy dużych prędkościach. Wyprodukowano PONAD 2 300 EGZEMPLARZY. Choć szybko został zastąpiony przez F-105 i F-4, to właśnie F-100 OTWORZYŁ ERĘ MYŚLIWCÓW NADDŹWIĘKOWYCH USAF.
EDWARDS AIR FORCE BASE (EDWARDS AFB) — GŁÓWNA BAZA TESTOWA SIŁ POWIETRZNYCH STANÓW ZJEDNOCZONYCH, położona na pustyni Mojave w Kalifornii. Założona w latach 30. XX wieku jako MUROC ARMY AIR FIELD, zyskała światową sławę po II wojnie światowej jako centrum prób eksperymentalnych samolotów. To właśnie tutaj CHUCK YEAGER w 1947 roku jako pierwszy człowiek PRZEKROCZYŁ BARIERĘ DŹWIĘKU W X-1, a później testowano niemal wszystkie kluczowe maszyny USAF — od X-15, przez SR-71, po F-22 I F-35. Baza dysponuje OLBRZYMIMI PASAMI STARTOWYMI, w tym naturalnym lądowiskiem na wyschniętym jeziorze ROGERS DRY LAKE, idealnym do awaryjnych lądowań i prób dużych prędkości. Siedziba 412TH TEST WING i centrum testowego AIR FORCE TEST CENTER (AFTC). Miejsce narodzin legend, ale też licznych katastrof — „JEŚLI COŚ NOWEGO MIAŁO LATAĆ, LECIAŁO Z EDWARDS”.
CLARENCE LEONARD „KELLY” JOHNSON — AMERYKAŃSKI INŻYNIER LOTNICZY, urodzony w 1910 ROKU, zmarł w 1990. Uznawany za jednego z NAJBARDZIEJ GENIALNYCH PROJEKTANTÓW SAMOLOTÓW W HISTORII. Przez całą karierę związany z firmą LOCKHEED, gdzie stworzył i kierował legendarnym zespołem SKUNK WORKS — tajnym działem projektowym odpowiedzialnym za najbardziej zaawansowane konstrukcje zimnej wojny. Na jego koncie znajdują się m.in.: P-38 LIGHTNING, U-2 DRAGON LADY, SR-71 BLACKBIRD, F-104 STARFIGHTER oraz udział w projektowaniu F-117 NIGHTHAWK. Znany z obsesji na punkcie PROSTOTY, SZYBKOŚCI DZIAŁANIA I AUTONOMII INŻYNIERÓW, ustanowił zasady tzw. „REGUŁ SKUNK WORKS”, które do dziś są wzorem w pracy nad projektami ściśle tajnymi. Jako jeden z nielicznych w historii otrzymał DWUKROTNIE MEDAL WOLNOŚCI od prezydenta USA. JEGO KONSTRUKCJE NIE TYLKO ZMIENIAŁY REGUŁY GRY — ONE TWORZYŁY NOWE EPOKI.
SKUNK WORKS — TAJNY DZIAŁ BADAWCZO-ROZWOJOWY FIRMY LOCKHEED MARTIN, odpowiedzialny za NAJBARDZIEJ ZAAWANSOWANE I ŚCIŚLE TAJNE PROJEKTY LOTNICZE w historii USA. Powstał w 1943 ROKU pod kierownictwem CLARENCE’A “KELLY’EGO” JOHNSONA, początkowo jako niewielki zespół inżynierów pracujących nad myśliwcem P-80 SHOOTING STAR. Działał w warunkach ekstremalnej tajności, często z POMINIĘCIEM STANDARDOWEJ BIUROKRACJI i pod presją czasu. W ramach Skunk Works powstały takie maszyny jak: U-2, SR-71 BLACKBIRD, F-117 NIGHTHAWK, F-22 RAPTOR i F-35 LIGHTNING II. Zespół znany jest z tzw. REGUŁ SKUNK WORKS — zestawu zasad efektywnego zarządzania projektami o wysokim stopniu ryzyka i innowacyjności. Nazwa pochodzi od fikcyjnej „destylarni skunksa” z komiksu _Li’l Abner_, a dziś stała się SYNONIMEM ELITARNEGO, SZYBKIEGO I SKUTECZNEGO ROZWOJU PRZEŁOMOWYCH TECHNOLOGII WOJSKOWYCH.
YF-12 — PROTOTYPOWY MYŚLIWIEC PRZECHWYTUJĄCY DALEKIEGO ZASIĘGU, opracowany przez SKUNK WORKS (LOCKHEED) jako uzbrojona wersja SAMOLOTU SZPIEGOWSKIEGO A-12, stworzonego dla CIA. Oblatany w 1963 ROKU, YF-12 był pierwszą maszyną tej serii ujawnioną publicznie — i jednocześnie NAJSZYBSZYM ORAZ NAJWYŻEJ LATAJĄCYM UZBROJONYM MYŚLIWCEM ŚWIATA. Osiągał prędkość MACH 3,35 (PONAD 3 600 KM/H), pułap operacyjny OKOŁO 24 000 M, i przenosił TRZY RAKIETY AIM-47 FALCON, zdolne do rażenia celów powietrznych z dystansu PONAD 160 KM. Miał zaawansowany radar AN/ASG-18 i konstrukcję z tytanu, odporną na ekstremalne temperatury przy lotach hipersonicznych. Powstały TRZY EGZEMPLARZE, a projekt został anulowany w 1966 ROKU, mimo świetnych wyników w testach. YF-12 dał jednak początek dalszym konstrukcjom — TECHNOLOGIA KADŁUBA, NAPĘDU I ELEKTRONIKI TRAFIŁA DO SR-71 BLACKBIRD, a doświadczenia z systemem uzbrojenia wykorzystano przy opracowaniu AIM-54 PHOENIX i RADARU AWG-9 w F-14 TOMCAT.
CIA (CENTRAL INTELLIGENCE AGENCY) — CENTRALNA AGENCJA WYWIADOWCZA STANÓW ZJEDNOCZONYCH, powołana do życia w 1947 ROKU na mocy NATIONAL SECURITY ACT jako następca OSS (OFFICE OF STRATEGIC SERVICES) z czasów II wojny światowej. Jej główne zadania to POZYSKIWANIE, ANALIZA I PROWADZENIE DZIAŁAŃ WYWIADOWCZYCH POZA GRANICAMI USA, a także OPERACJE SPECJALNE, SABOTAŻ, DEZINFORMACJA I WSPIERANIE REŻIMÓW „PRZYJAZNYCH AMERYCE” (czasem bardzo dyskretnie). CIA działa niezależnie od Pentagonu, raportując bezpośrednio do DYREKTORA WYWIADU NARODOWEGO (DNI) i PREZYDENTA USA. To właśnie CIA zleciła opracowanie samolotów szpiegowskich U-2 i A-12, a później była głęboko zaangażowana w operacje podczas ZIMNEJ WOJNY, WOJNY WIETNAMSKIEJ, INWAZJI W ZATOCE ŚWIŃ, AFGANISTANU, IRAKU czy WALKI Z TERRORYZMEM PO 11 WRZEŚNIA. Formalnie agencja odpowiada za bezpieczeństwo narodowe — nieformalnie: ROBI RZECZY, O KTÓRYCH RZĄD NIE CHCE WIEDZIEĆ, ŻE WIE.
ORGANIZACJA VRIL — rzekoma TAJNA OKULTYSTYCZNO-TECHNOLOGICZNA ORGANIZACJA DZIAŁAJĄCA W III RZESZY, według teorii spiskowych mająca prowadzić eksperymenty nad ENERGIĄ VRIL, antygrawitacją i technologią pozaziemską. Jej istnienie nie zostało nigdy potwierdzone żadnymi wiarygodnymi źródłami historycznymi. Nazwa pochodzi z powieści „THE COMING RACE” (1871) autorstwa EDWARDA BULWER-LYTTONA, w której „Vril” to tajemnicza siła energetyczna używana przez podziemną rasę Aryjczyków. W XX wieku mitologia Vril została wchłonięta przez nurt NIEMIECKIEGO OKULTYZMU, a po wojnie — przez literaturę fantastyczną, pseudonaukę i popkulturę. W niektórych teoriach Vril współpracowała z THULE GESELLSCHAFT, projektowała LATAJĄCE SPODKI (tzw. HAUNEBU), a nawet miała kontakt z OBCYMI CYWILIZACJAMI. Obecnie temat funkcjonuje głównie w obszarze SCIENCE FICTION, TEORII SPISKOWYCH i alternatywnej historii, np. jako element fabularny w grach, filmach i książkach.
THULE GESELLSCHAFT (TOWARZYSTWO THULE) — TAJNE NIEMIECKIE STOWARZYSZENIE OKULTYSTYCZNO-NACJONALISTYCZNE, założone w 1918 ROKU w Monachium. Oficjalnie zajmowało się badaniem RZEKOMYCH ARYJSKICH KORZENI CYWILIZACJI, astrologią, runami i ezoteryką, ale w praktyce było też silnie zaangażowane w RUCHY SKRAJNIE PRAWICOWE i POWSTANIE NIEMIECKIEJ PARTII ROBOTNICZEJ (DAP) — zalążka późniejszej NSDAP. Wśród sympatyków i członków znajdowali się m.in. RUDOLF HESS, HANS FRANK czy DIETRICH ECKART, który miał wpływ na młodego ADOLFA HITLERA. Towarzystwo czerpało inspirację z mitów nordyckich, mistycyzmu i rasowej pseudonauki. Po dojściu Hitlera do władzy zniknęło oficjalnie ze sceny, ale w popkulturze i teoriach spiskowych PRZETRWAŁO JAKO „MATKA WSZYSTKICH NAZISTOWSKICH TAJNYCH PROJEKTÓW” — od KONTAKTÓW Z VRIL, przez PROJEKTY ANTYGRAWITACYJNE, po PORTALE MIĘDZYWYMIAROWE. Historycznie — jego wpływ był realny, choć krótki; fabularnie — wręcz nieograniczony.Nevada Test and Training Range
Kilka miesięcy wcześniej, w pobliżu pustynnego pasa startowego _Groom Lake_, Alexander stał w cieniu hangaru, obserwując techników _Lockheed Skunk Works_. Uwijało się tam kilkunastu ludzi w białych kombinezonach — każdy ich ruch był precyzyjny i pewny, niczym trybów wielkiego mechanizmu. Osadzali oni drona _D-21_ — hipersoniczny, bezzałogowy pojazd rozpoznawczy — na grzbiecie _M-21_, zmodyfikowanej wersji _A-12 Oxcart_. _M-21_ był tytanowym samolotem szpiegowskim, osiągającym ponad Mach 3 na wysokości powyżej osiemdziesięciu tysięcy stóp. _D-21_GROOM LAKE — WYSCHNIĘTE SŁONE JEZIORO W NEVADZIE, położone w pobliżu POLIGONU NEVADA TEST AND TRAINING RANGE, znane jako lokalizacja TAJNEJ BAZY WOJSKOWEJ USA, powszechnie określanej jako AREA 51. Formalnie zarządzane przez USAF I CIA, przez dekady nie istniało na żadnych oficjalnych mapach, mimo że z jego pasa startowego operowały najbardziej zaawansowane maszyny XX wieku. W bazie Groom Lake testowano m.in. U-2, A-12, SR-71, F-117 NIGHTHAWK, a później B-2, RQ-170 i inne projekty rozwijane przez SKUNK WORKS I PHANTOM WORKS. Ze względu na skrajną tajność, zasłony dymne i dziwne doniesienia (światełka, statki, pogłoski o przechowywaniu UFO), Groom Lake stał się EPICENTRUM TEORII SPISKOWYCH o kontaktach z obcymi, projektach antygrawitacyjnych czy czarnej technologii. Dla USAF to po prostu CENTRUM TESTOWE NOWYCH SYSTEMÓW LOTNICZYCH I BEZZAŁOGOWYCH. Dla fanów tajemnic — MIEJSCE, GDZIE ZIEMIANIE BAWIĄ SIĘ W BOGÓW.
D-21 — BEZZAŁOGOWY NADDŹWIĘKOWY DRON ROZPOZNAWCZY DALEKIEGO ZASIĘGU, opracowany w latach 60. przez SKUNK WORKS (LOCKHEED) na zlecenie CIA I USAF. Zaprojektowany do prowadzenia MISJI SZPIEGOWSKICH NAD SILNIE BRONIONYM TERYTORIUM ZSRR I CHIN, z prędkością PONAD MACH 3,3 (PONAD 3 500 KM/H) i na pułapie OKOŁO 27 000 M. Miał długość 13,1 M, był napędzany silnikiem ramjet MARQUARDT RJ43-MA-11, i nie posiadał załogi — dane wywiadowcze rejestrował na kasecie, która po wykonaniu misji była ODRZUCANA I ZRZUCANA NA SPADOCHRONIE. Początkowo dron był ODPALANY Z GRZBIETU ZMODYFIKOWANEGO A-12 (WERSJA M-21), ale po katastrofie testowej w 1966 roku przeszedł na odpalenie z powietrza z B-52 STRATOFORTRESS z dodatkowym rakietowym boosterem. Choć koncepcja była nowatorska i wyprzedzała swoje czasy, program został ZAKOŃCZONY W 1971 ROKU po serii porażek operacyjnych i odzyskaniu zaledwie jednej kasety wywiadowczej. D-21 BYŁ ZWIASTUNEM ERY NOWOCZESNYCH DRONÓW, ale zginął na długo przed tym, jak świat do nich dojrzał.
M-21 — EKSPERYMENTALNA WERSJA SAMOLOTU SZPIEGOWSKIEGO A-12, zaprojektowana przez SKUNK WORKS (LOCKHEED) do przenoszenia i wystrzeliwania z powietrza bezzałogowego drona szpiegowskiego D-21. Powstały tylko DWA EGZEMPLARZE, w których kadłub A-12 wydłużono i wzmocniono, a na jego grzbiecie zamontowano specjalne mocowanie dla drona. M-21 miał osiągać prędkość MACH 3,2+ i pułap PONAD 27 000 M, z którego D-21 był odpalany przy pełnej prędkości — operacja RYZYKOWNA JAK GRA W RULETKĘ Z TYTANOWYM POCISKIEM. Program zakończył się po KATASTROFIE TESTOWEJ 30 LIPCA 1966 ROKU, gdy podczas separacji dron uderzył w kadłub M-21. Maszyna rozpadła się w powietrzu — PILOT BILL PARK PRZEŻYŁ, ALE OPERATOR SYSTEMÓW, RAY TORRICK, ZGINĄŁ. Po tym incydencie projekt M-21 anulowano, a D-21 przebudowano do wersji D-21B, odpalanej z bombowca B-52. M-21 pozostał więc technologiczną ciekawostką — SAMOLOTEM-MATKĄ, który dał początek myśli o wynoszeniu bezzałogowych maszyn w sposób, który dziś przypomina… sci-fi.