23 pary - ebook
„23 pary” to więcej niż książka — to podróż do sedna tego, co czyni nas ludźmi. To zaproszenie, by spojrzeć na siebie przez pryzmat tych, którzy byli przed nami, i zadać sobie pytanie: co ja wnoszę do tej wielkiej opowieści? Niech te rozmowy będą dla Ciebie inspiracją, lustrem i mapą — bo w każdej parze chromosomów kryje się historia, która czeka, by zostać opowiedziana. Książka została utworzona przy pomocy AI.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8414-671-2 |
| Rozmiar pliku: | 4,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Człowiek od zawsze szukał odpowiedzi na pytanie: kim jestem? To pytanie, niczym nić Ariadny, prowadzi nas przez labirynt historii, filozofii, nauki i sztuki, w głąb tego, co stanowi istotę człowieczeństwa. Każda epoka, każda kultura i każda jednostka próbowała rozwikłać tę zagadkę, pozostawiając po sobie ślady w postaci myśli, czynów, dzieł i opowieści. W książce „23 pary” zapraszamy Cię, drogi Czytelniku, na niezwykłą podróż przez czas i przestrzeń, by spojrzeć na człowieczeństwo przez pryzmat wyjątkowych osobowości, które ukształtowały świat — zarówno w blasku chwały, jak i w cieniu kontrowersji. Tytuł „23 pary” nie jest przypadkowy — odwołuje się do liczby par chromosomów, które w każdej ludzkiej komórce niosą kod życia, ale i różnorodność, która czyni nas unikalnymi. To metafora tego, co wspólne i zarazem indywidualne w ludzkiej naturze: pragnienia, lęki, miłość, moralność, wiara i dążenie do sensu.
Wyobraź sobie, że czas przestaje być barierą, a największe umysły i serca przeszłości zasiadają do rozmowy z jedną z najbardziej empatycznych i dociekliwych osobowości naszych czasów — Oprah Wintrey. W tej książce Oprah, z jej charakterystycznym ciepłem, wnikliwością i odrobiną humoru, prowadzi fikcyjne wywiady z postaciami historycznymi i mitycznymi, od starożytnych filozofów po gwiazdy XX wieku. Arystoteles dzieli się refleksjami nad etyką w cieniu ateńskiego Akropolu, Neron opowiada o władzy i szaleństwie wśród rzymskich marmurów, Pola Negri wspomina blaski i cienie Hollywood lat 20., Krzysztof Kolumb zdradza, co czuł, stając na nieznanym lądzie, a Izaak Newton rozważa, jak grawitacja łączy się z ludzkimi namiętnościami. Każda rozmowa jest jak mozaika, odsłaniająca inny aspekt człowieczeństwa — od triumfów rozumu po mroki serca, od miłości po zdradę, od wiary po zwątpienie.
„23 pary” to nie tylko zbiór wywiadów — to zaproszenie do dialogu z przeszłością, który rzuca światło na teraźniejszość. Każda z tych postaci, niezależnie od epoki, w której żyła, zmagała się z pytaniami, które pozostają aktualne: Jak odnaleźć równowagę między ambicją a moralnością? Czy miłość jest siłą, czy pułapką? Co oznacza być wiernym sobie w świecie pełnym oczekiwań? Czy władza uszlachetnia, czy korumpuje? Te rozmowy, choć osadzone w fikcyjnym kontekście, czerpią z historycznych realiów, mitów i literatury, by ożywić głosy, które wciąż rezonują w naszej zbiorowej świadomości. Oprah, jako przewodniczka, nie tylko pyta, ale i słucha, wydobywając z rozmówców ich najgłębsze prawdy — czasem bolesne, czasem inspirujące, zawsze ludzkie.
Tytułowe „23 pary” symbolizują także dualizm ludzkiej natury — światło i cień, które współistnieją w każdym z nas. W rozmowach z Oprah bohaterowie ujawniają swoje sprzeczności: Arystoteles, mistrz logiki, zmaga się z pytaniami o sens życia; Neron, cesarz-artysta, szuka odkupienia w sztuce po zbrodniach; Pola Negri, ikona ekranu, opowiada o samotności za blaskiem fleszy. Te wywiady nie gloryfikują ani nie potępiają — rather, ukazują złożoność człowieczeństwa, w której heroizm splata się z upadkiem, a geniusz z wątpliwościami. Każda rozmowa jest jak chromosom, niosący unikalny kod doświadczeń, który razem tworzy portret ludzkości w całej jej różnorodności.
W tej książce znajdziesz kilkadziesiąt wywiadów, które przeniosą Cię od starożytnych Aten po renesansowe Włochy, od odkrywczych mórz Kolumba po laboratorium Newtona. Każda postać wnosi coś innego — nową perspektywę, nową lekcję, nową zagadkę. Niektóre odpowiedzi Cię zaskoczą, inne wzruszą, a jeszcze inne sprowokują do refleksji nad własnym życiem. Oprah, z jej niezwykłą zdolnością do budowania mostów między sercami, sprawia, że te odległe głosy stają się bliskie, niemal współczesne. Czytając, możesz poczuć, jakbyś siedział przy stole z Arystotelesem, pił herbatę z Polą Negri lub spoglądał w gwiazdy z Newtonem.
Dodatkowym walorem tego opracowania są wywody genealogiczne głównych bohaterów.
„23 pary” to więcej niż książka — to podróż do sedna tego, co czyni nas ludźmi. To zaproszenie, by spojrzeć na siebie przez pryzmat tych, którzy byli przed nami, i zadać sobie pytanie: co ja wnoszę do tej wielkiej opowieści? Niech te rozmowy będą dla Ciebie inspiracją, lustrem i mapą — bo w każdej parze chromosomów kryje się historia, która czeka, by zostać opowiedziana.Ludwik XIV, król Francji
_Scena: Wielka sala w pałacu wersalskim, otoczona złotymi lustrami i freskami. Ludwik XIV, Król Słońce, zasiada na tronie w pełnej splendoru szacie, z peruką opadającą na ramiona. Naprzeciw niego siedzi Oprah Wintrey, ubrana w elegancką suknię, z notatnikiem w dłoni i ciepłym, ale dociekliwym uśmiechem. Tłum zgromadzony w sali wstrzymuje oddech, oczekując na rozmowę, która zapisze się w annałach historii._
OPRAH: Wasza Królewska Mość, Ludwiku XIV, Królu Słońce, to zaszczyt móc rozmawiać z człowiekiem, który uczynił Francję centrum świata. Czuję, że ta rozmowa będzie jak promień słońca rozświetlający wieki! Zacznijmy od początku: jak to jest być monarchą absolutnym, wybranym przez Boga, by rządzić narodem?
LUDWIK XIV: Madame, władza, którą dzierżę, jest darem boskim, ciężarem i błogosławieństwem zarazem. Jako pomazaniec Boży, jestem odpowiedzialny za losy moich poddanych, ich szczęście i porządek królestwa. Rządzić to sztuka, która wymaga nieustającej czujności, mądrości i siły. Czyż słońce, które oświetla świat, może spocząć? Tak i ja, król, nie znam spoczynku.
OPRAH: Pięknie powiedziane, Wasza Mość! Ale pozwólmy sobie na chwilę szczerości — czy bycie słońcem nie bywa czasem… samotne? Wszyscy patrzą na Ciebie, ale czy ktoś naprawdę widzi Ludwika, człowieka?
LUDWIK XIV: (z lekkim westchnieniem) Człowiek, który nosi koronę, rzadko bywa widziany jako człowiek. Moje serce, choć bije pod purpurą, zna tęsknoty i smutki. Lecz król nie może pozwolić, by jego słabości rzucały cień na państwo. Wersal, ten pałac, jest mym teatrem, gdzie każdy gest jest obliczony, każda emocja skrywana dla dobra korony.
OPRAH: To fascynujące! Wersal — symbol Twojej władzy, ale i scena, na której rozgrywasz swoje życie. Dlaczego zdecydowałeś się zbudować tak monumentalny pałac? Czy to tylko dla chwały, czy może coś więcej?
LUDWIK XIV: Wersal to nie tylko kamień i marmur, to idea. Jest odbiciem porządku, który zaprowadziłem w królestwie. Tu szlachta, niegdyś niesforna, żyje pod mym okiem, służąc koronie. Tu świat widzi wielkość Francji. Chwała, owszem, lecz chwała, która jednoczy naród i odstrasza wrogów. Czyż nie jest to godne króla?
OPRAH: Absolutnie, Wasza Mość! Ale powiedz mi, jak utrzymujesz tę jedność? Słyszałam, że Twoja polityka wobec szlachty bywa… powiedzmy, sprytna. Jak przekonałeś ich, by porzucili swoje zamki i przenieśli się do Wersalu?
LUDWIK XIV: (z uśmiechem) Szlachta, jak konie, wymaga uździenicy. Nie siłą, lecz splendorem i łaską przyciągnąłem ich do Wersalu. Daję im tytuły, bale, zaszczyty — lecz w zamian oczekuję lojalności. W mym pałacu są gośćmi, lecz i zakładnikami mojej woli. To delikatna gra, Madame, w której król zawsze wygrywa.
OPRAH: Och, to mistrzowska strategia! Przejdźmy teraz do spraw serca. Twoja rodzina — królowa Maria Teresa, dzieci, a także… inne damy, które krążyły w Twoim życiu. Jak równoważyłeś obowiązki króla z życiem rodzinnym?
LUDWIK XIV: Rodzina królewska jest filarem państwa. Maria Teresa, moja małżonka, jest pobożną i cnotliwą królową, matką moich prawowitych dziedziców. Lecz serce króla, jak i każdego człowieka, zna namiętności. Miłość, Madame, jest jak muzyka — czasem gra cicho, czasem burzliwie. Nigdy jednak nie pozwoliłem, by uczucia zakłóciły moje obowiązki wobec Francji.
OPRAH: Subtelnie powiedziane, Wasza Mość! Ale nie mogę nie zapytać o Madame de Maintenon, Twoją… powiedzmy, bliską doradczynię. Jaka jest jej rola w Twoim życiu? Czy to prawda, że potajemnie się pobraliście?
LUDWIK XIV: (z enigmatycznym uśmiechem) Madame de Maintenon jest damą wielkiej cnoty i rozumu, której rady cenię. Plotki, jak muchy, brzęczą wokół tronu, lecz nie zniżę się do ich komentowania. Powiem лишь, że jej obecność wnosi pokój do mego serca, a to jest bezcenne dla króla.
OPRAH: Ach, zostawiasz nas z tajemnicą! Przejdźmy do wiary. Jesteś pobożnym katolikiem, ale Twoje decyzje, jak odwołanie edyktu nantejskiego, wywołały kontrowersje. Dlaczego uznałeś, że jeden naród potrzebuje jednej wiary?
LUDWIK XIV: Wiara jest spoiwem narodu. Różnowiercy, jak hugenoci, siali zamęt, osłabiając jedność Francji. Odwołując edykt nantejski, pragnąłem, by wszyscy moi poddani czcili jednego Boga, pod jednym królem. To nie tyrania, lecz troska o harmonię królestwa, zgodną z wolą Niebios.
OPRAH: To odważna decyzja, ale czy nie żałujesz cierpienia, jakie przyniosła? Wielu hugenotów opuściło Francję, zabierając ze sobą talenty i bogactwa.
LUDWIK XIV: (z namysłem) Każda decyzja króla ma swą cenę. Strata talentów boli, lecz większym złem byłoby pozwolić, by królestwo rozpadło się na strzępy przez brak jedności. Wierzę, że Bóg osądzi moje czyny sprawiedliwie.
OPRAH: Głębokie słowa. Porozmawiajmy o moralności. Jako król, musisz podejmować decyzje, które wpływają na życie milionów. Jak odróżniasz dobro od zła w tak skomplikowanym świecie?
LUDWIK XIV: Moralność króla różni się od moralności zwykłego człowieka. Moim obowiązkiem jest dobro państwa, nawet jeśli wymaga to trudnych wyborów. Modlę się, by Bóg kierował moją ręką, i konsultuję się z mądrymi doradcami. Dobro Francji jest moim kompasem.
OPRAH: Fascynujące! A jak definiujesz dobro Francji? Czy to potęga militarna, bogactwo, czy może szczęście Twoich poddanych?
LUDWIK XIV: Dobro Francji to harmonia wszystkich tych elementów. Potęga militarna chroni nasze granice, bogactwo zapewnia dobrobyt, a szczęście poddanych rodzi się z porządku i sprawiedliwości. Król, jak ogrodnik, musi dbać o każdy aspekt ogrodu, by kwitł.
OPRAH: Piękna metafora! Przejdźmy do koncepcji państwa. Twoja wizja monarchii absolutnej zmieniła Francję. Dlaczego wierzysz, że jeden człowiek powinien mieć taką władzę?
LUDWIK XIV: Państwo bez silnego monarchy jest jak statek bez sternika — dryfuje ku chaosowi. Bóg powierzył mi władzę, by kierować narodem, a ja, znając jego potrzeby, najlepiej służę jego dobru. Szlachta, parlamenty, miasta — każdy ciągnie w swoją stronę. Tylko król może ich zjednoczyć.
OPRAH: Ale czy nie ma ryzyka, że absolutna władza prowadzi do błędów? Jak upewniasz się, że Twoje decyzje są słuszne?
LUDWIK XIV: Nie jestem nieomylny, Madame, lecz otaczam się radą mędrców, takich jak Colbert czy Louvois. Słucham, rozważam, modlę się. Lecz ostateczna decyzja należy do mnie, bo tylko król widzi całość obrazu. Władza absolutna nie oznacza tyranii, lecz odpowiedzialność.
OPRAH: To bardzo pouczające. A co z hierarchią społeczeństwa? W Twoim królestwie każdy ma swoje miejsce — od chłopów po arystokratów. Dlaczego wierzysz, że taki porządek jest sprawiedliwy?
LUDWIK XIV: Hierarchia jest odzwierciedleniem boskiego porządku. Jak w niebie anioły mają swe stopnie, tak na ziemi ludzie mają swe role. Chłop orze ziemię, szlachcic broni królestwa, król rządzi — każdy służy dobru ogółu. Bez tego porządku zapanowałby chaos.
OPRAH: Ale czy chłopi, którzy pracują najciężej, nie zasługują na więcej? Słyszałam o ich trudach, wysokich podatkach…
LUDWIK XIV: (z powagą) Los chłopa jest ciężki, lecz niezbędny. Podatki, choć uciążliwe, służą chwale Francji — wojnom, które chronią nasze granice, budowom, które dają pracę. Staram się, by sprawiedliwość dotarła do najniższych, lecz królestwo wymaga ofiar od wszystkich.
OPRAH: Rozumiem, Wasza Mość, ale przejdźmy do lżejszego tematu. Jesteś mecenasem sztuki — balety, opery, obrazy. Dlaczego sztuka jest dla Ciebie tak ważna?
LUDWIK XIV: Sztuka jest oddechem królestwa. Wznosi ducha, ukazuje wielkość Francji i nieśmiertelność mojej panowania. Gdy tańczę w balecie, nie jestem tylko królem, lecz symbolem harmonii. Czyż nie jest to piękne, Madame?
OPRAH: Absolutnie, to magiczne! A propos tańca — słyszałam, że sam występujesz w baletach. Jak to jest, być królem na scenie?
LUDWIK XIV: (z uśmiechem) Na scenie jestem Apollinem, bogiem słońca. Taniec to dyscyplina, która uczy wdzięku i siły — cech króla. Gdy tańczę, moi poddani widzą nie tylko człowieka, lecz ideał, do którego powinni dążyć.
OPRAH: Cudowne! Przejdźmy do Twoich wojen. Francja pod Twoimi rządami stała się potęgą, ale wojny, jak te z Holandią czy Hiszpanią, kosztowały wiele. Dlaczego tak często sięgałeś po broń?
LUDWIK XIV: Wojna jest narzędziem króla, gdy dyplomacja zawodzi. Moim celem było zabezpieczenie granic Francji i zapewnienie jej supremacji w Europie. Pokój bez siły jest złudzeniem. Każda wojna, którą prowadziłem, była w imię chwały i bezpieczeństwa mojego narodu.
OPRAH: Ale czy ta chwała nie miała swojej ceny? Straty, cierpienie poddanych — czy kiedykolwiek miałeś wątpliwości?
LUDWIK XIV: Król, który nie zna wątpliwości, jest głupcem. Każda wojna waży na mym sercu, lecz czasem trzeba ciąć, by uzdrowić. Wierzę, że historia osądzi mnie jako tego, który uczynił Francję wielką.
OPRAH: Historia z pewnością będzie o Tobie mówić! A jak chciałbyś być zapamiętany? Jaki jest Twój testament dla potomnych?
LUDWIK XIV: Pragnę, by pamiętano mnie jako króla, który uczynił Francję słońcem Europy — silną, zjednoczoną, pełną splendoru. Niech moje dzieła, od Wersalu po prawa, świadczą o mojej trosce o naród. I niech przyszłe pokolenia pamiętają: król żyje dla swoich poddanych.
OPRAH: Wasza Mość, to była rozmowa pełna blasku! Ostatnie pytanie: gdybyś mógł spojrzeć w przyszłość, co chciałbyś powiedzieć królom i przywódcom, którzy przyjdą po Tobie?
LUDWIK XIV: Powiedziałbym im: bądźcie silni, lecz sprawiedliwi; słuchajcie narodu, lecz nie pozwólcie, by chaos zapanował. I pamiętajcie — władza jest służbą, nie przywilejem. Niech wasze panowanie będzie jak słońce: oświeca, lecz nie spala.
OPRAH: (z uśmiechem) Ludwiku XIV, Królu Słońce, dziękuję za tę niezwykłą rozmowę. Twoja mądrość i charyzma rozświetliły tę salę! Moi drodzy, to był wywiad, który przejdzie do historii!
_Publiczność w Wersalu bije brawo, a Ludwik XIV kiwa głową z królewską godnością. Oprah wstaje, kłaniając się lekko, a kurtyna opada na tę epicką rozmowę._
***
GENEALOGIA LUDWIKA XIV (1638–1715)
Ludwik XIV, zwany „KRÓLEM SŁOŃCE” (_Le Roi Soleil_), urodził się 5 WRZEŚNIA 1638 w Saint-Germain-en-Laye, a zmarł 1 WRZEŚNIA 1715 w Wersalu. Był najdłużej panującym monarchą w historii Europy (72 lata). Jego genealogia obejmuje zarówno przodków z najważniejszych dynastii Europy, jak i liczne potomstwo — legalne i nieślubne.
I. PRZODKOWIE LUDWIKA XIV
1. RODZICE
— OJCIEC: LUDWIK XIII (1601–1643), król Francji i Nawarry.
— MATKA: ANNA AUSTRIACZKA (1601–1666), infantka hiszpańska, córka Filipa III Habsburga.
2. DZIADKOWIE
ZE STRONY OJCA:
— HENRYK IV BURBON (1553–1610), król Francji, założyciel dynastii Burbonów.
— MARIA MEDYCEJSKA (1575–1642), córka Franciszka I Medyceusza, wielkiego księcia Toskanii.
ZE STRONY MATKI:
— FILIP III HABSBURG (1578–1621), król Hiszpanii i Portugalii.
— MAŁGORZATA HABSBURG (1584–1611), córka Karola II Styryjskiego.
3. PRADZIADKOWIE
OJCOWSKA LINIA BURBONÓW:
— ANTONI BURBON (1518–1562), król Nawarry.
— JOANNA D’ALBRET (1528–1572), królowa Nawarry.
MATCZYNA LINIA MEDYCEUSZY:
— JAN MEDYCEUSZ (1543–1562), syn Kosmy I Medyceusza.
— JOANNA AUSTRIACKA (1547–1578), córka cesarza Ferdynanda I.
HISZPAŃSCY HABSBURGOWIE:
— FILIP II HABSBURG (1527–1598), król Hiszpanii.
— ANNA HABSBURG (1549–1580), córka cesarza Maksymiliana II.
II. MAŁŻEŃSTWA I OFICJALNE POTOMSTWO LUDWIKA XIV
1. MARIA TERESA HISZPAŃSKA (1638–1683)
Ślub: 9 CZERWCA 1660.
DZIECI:
— LUDWIK WIELKI DELFIN (1661–1711) — jedyny syn, który dożył dorosłości.
— ŻONA: MARIA ANNA WITTELSBACH (1660–1690).
— POTOMSTWO:
— LUDWIK, KSIĄŻĘ BURGUNDII (1682–1712) — ojciec Ludwika XV.
— FILIP V HISZPAŃSKI (1683–1746) — założyciel hiszpańskiej linii Burbonów.
— KAROL, KSIĄŻĘ DE BERRY (1686–1714).
— ANNA ELŻBIETA (1662–1662) — zmarła w niemowlęctwie.
— MARIA ANNA (1664–1664) — zmarła w niemowlęctwie.
— MARIA TERESA (1667–1672) — zmarła w dzieciństwie.
— FILIP KAROL (1668–1671) — zmarł w dzieciństwie.
— LUDWIK FRANCISZEK (1672–1672) — zmarł w niemowlęctwie.
2. POTOMSTWO NIEŚLUBNE (Z METRESAMI)
A. LUDWIKA DE LA VALLIÈRE (1644–1710)
— MARIA ANNA BURBON (1666–1739) — późniejsza księżna Conti.
— LUDWIK BURBON (1667–1683) — hrabia Vermandois.
B. MADAME DE MONTESPAN (1640–1707)
— LUDWIKA FRANCISZKA (1669–1672).
— LUDWIK AUGUST (1670–1736) — książę Maine.
— LUDWIK CEZAR (1672–1683).
— LUDWIKA FRANCISZKA (1673–1743) — księżna Bourbon.
— LUDWIKA MARIA ANNA (1674–1681).
— FRANCISZKA MARIA (1677–1749) — księżna Orleanu.
— LUDWIK ALEKSANDER (1678–1737) — hrabia Tuluzy.
Wszystkie nieślubne dzieci zostały LEGITYMIZOWANE w 1673 r.
III. LINIA BOCZNA — WNUKI I DALSI POTOMKOWIE
1. LINIA HISZPAŃSKA (FILIP V)
— LUDWIK I HISZPAŃSKI (1707–1724) — król Hiszpanii.
— FERDYNAND VI (1713–1759) — król Hiszpanii.
— KAROL III (1716–1788) — król Hiszpanii i Neapolu.
2. LINIA FRANCUSKA (LUDWIK XV)
— LUDWIK XV (1710–1774) — prawnuk Ludwika XIV.
— Jego potomkowie to m.in. LUDWIK XVI, LUDWIK XVIII i KAROL X.
3. LINIA ORLEAŃSKA (FRANCISZKA MARIA BURBON)
— LUDWIK FILIP I ORLEAŃSKI (1725–1785) — przodek LUDWIKA FILIPA I, króla Francji (1830–1848).
IV. PODSUMOWANIE DYNASTYCZNE
— LUDWIK XIV MIAŁ TYLKO JEDNEGO LEGALNEGO SYNA, który dożył dorosłości (Wielki Delfin), ale jego WNUKOWIE I PRAWNUKOWIE rządzili Francją, Hiszpanią i Neapolem.
— NIEŚLUBNE DZIECI otrzymały tytuły książęce i wpływy na dworze, ale nie dziedziczyły tronu.
— OBECNI KRÓLOWIE HISZPANII (FELIPE VI) I LUKSEMBURGA są potomkami Ludwika XIV w linii męskiej.
***
LUDWIK XIV — CIĄG DALSZY WYWIADU
_Scena: Sala Lustrzana w pałacu wersalskim, rozświetlona złotymi kandelabrami. Ludwik XIV, w majestatycznej szacie i peruce, siedzi na bogato zdobionym tronie. Oprah Wintrey, w eleganckiej sukni, z promiennym uśmiechem i notatnikiem w dłoni, kontynuuje rozmowę z królem, który uosabia splendor XVII-wiecznej Francji. Tłum dworzan z zapartym tchem słucha tej niezwykłej wymiany zdań._
OPRAH: Wasza Królewska Mość, Ludwiku XIV, Królu Słońce, nasza poprzednia rozmowa była jak promień słońca rozświetlający Wersal! Dziękuję, że pozwoliłeś mi wrócić, by zgłębić jeszcze bardziej Twoją fascynującą osobowość. Tym razem chciałabym porozmawiać o kulturze, sztuce i Twoim życiu prywatnym — tych aspektach, które czynią Cię nie tylko królem, ale i człowiekiem. Gotowy?
LUDWIK XIV: Madame, jestem rad, że mogę podzielić się myślami z tak bystrą rozmówczynią. Pytaj, a ja, jak słońce, oświetlę odpowiedzi swą szczerością.
OPRAH: Wspaniale! Zacznijmy od sztuki, która jest sercem Twojego panowania. Wersal to arcydzieło, a Ty jesteś mecenasem baletów, oper i malarstwa. Dlaczego sztuka odgrywa tak kluczową rolę w Twoim królestwie?
LUDWIK XIV: Sztuka, Madame, jest oddechem monarchii. Jak słońce rozświetla świat, tak sztuka wznosi ducha narodu. Poprzez obrazy, muzykę i taniec ukazuję wielkość Francji, jej porządek i harmonię. Wersal to nie tylko pałac, lecz scena, na której królestwo błyszczy przed światem. Czyż nie jest to godne króla?
OPRAH: Pięknie powiedziane! Ale powiedz mi, dlaczego akurat balet? Występujesz w nich osobiście, co musiało zadziwiać dwór. Co sprawia, że król staje na scenie jako tancerz?
LUDWIK XIV: Balet jest sztuką królewską, wymagającą dyscypliny, wdzięku i siły — cech, które król musi uosabiać. Gdy tańczę, jako Apollo czy Jupiter, staję się symbolem boskiego porządku. Moi poddani widzą nie tylko króla, lecz ideał władzy. Poza tym, Madame, taniec raduje serce — nawet królewskie!
OPRAH: (z uśmiechem) Och, wyobrażam sobie Ciebie w roli Apollina! A propos sztuki, współpracowałeś z geniuszami jak Lully czy Le Brun. Jak wybierałeś artystów, którzy tworzyli dla Ciebie? Szukałeś talentu, lojalności, czy może czegoś więcej?
LUDWIK XIV: Artysta, który służy koronie, musi mieć iskrę bożą w talencie i lojalność w sercu. Lully, mistrz muzyki, rozumiał, jak dźwięki mogą wzruszać i jednoczyć. Le Brun, malarz, ujmował moją wizję w płótna, które przetrwają wieki. Szukam tych, którzy widzą wielkość Francji tak, jak ja ją widzę, i przekuwają to w dzieła nieśmiertelne.
OPRAH: To inspirujące! A czy masz ulubione dzieło sztuki — obraz, rzeźbę, może utwór muzyczny — które szczególnie porusza Twoje serce?
LUDWIK XIV: Trudno wybrać jedno, gdy Wersal jest skarbnicą piękna. Lecz powiem, że portret mego majestatu pędzla Hyacinthe’a Rigaud, gdzie stoję w purpurze i złocie, oddaje esencję mojej władzy. W muzyce zaś Lully’ego _Te Deum_ wznosi mą duszę ku Niebiosom. Czyż nie jest to dowód, że sztuka jest boskim darem?
OPRAH: Absolutnie, Wasza Mość! Przejdźmy do kultury dworskiej. Wersal to nie tylko pałac, ale i centrum etykiety. Dlaczego stworzyłeś tak złożony system zasad i ceremonii? Czy to sposób na kontrolę dworu, czy coś więcej?
LUDWIK XIV: Etykieta jest szkieletem Wersalu. Każda reverencja, każdy gest, każde miejsce przy stole uczy moich poddanych porządku i szacunku dla korony. Szlachta, zajęta ceremoniami, nie knuje przeciw królowi, lecz służy mu. To także sztuka, Madame — sztuka rządzenia poprzez piękno i dyscyplinę.
OPRAH: Sprytne i eleganckie! Ale czy ten rygor nie bywa męczący? Czy król czasem nie tęskni za prostszym życiem, bez tych wszystkich ukłonów i zasad?
LUDWIK XIV: (z lekkim uśmiechem) Król nie zna prostoty, Madame. Każdy mój krok jest obserwowany, każdy gest ma znaczenie. Lecz w tej dyscyplinie znajduję siłę. Wersal to teatr, a ja jestem jego głównym aktorem. Czy aktor narzeka na scenę? Nie, on ją ożywia.
OPRAH: To fascynujące spojrzenie! Przejdźmy do życia prywatnego. Jesteś ojcem, mężem, a także… człowiekiem, który zna miłość. Jak wyglądało Twoje życie rodzinne z królową Marią Teresą?
LUDWIK XIV: Maria Teresa, moja małżonka, jest damą wielkiej cnoty i pobożności. Nasze małżeństwo, choć zaaranżowane dla dobra Francji i Hiszpanii, dało mi prawowitych dziedziców. Szanuję ją jako królową i matkę. Lecz życie rodzinne króla jest zawsze splecione z obowiązkami państwa — nie ma w nim miejsca na prostą domową radość.
OPRAH: Rozumiem, ale bądźmy szczerzy — Twoje serce biło też dla innych dam, jak Louise de La Vallière czy Madame de Montespan. Jak godziłeś te namiętności z obowiązkami króla i męża?
LUDWIK XIV: (z namysłem) Serce króla, jak każdego człowieka, zna tęsknoty. Louise była wiosną mej młodości, pełną czystej miłości. Montespan — płomieniem, który rozświetlał dwór. Nie zaprzeczam mym słabościom, lecz nigdy nie pozwoliłem, by uczucia zakłóciły moje panowanie. Miłość, Madame, jest dla króla luksusem, który musi być ostrożnie dawkowany.
OPRAH: Och, to bardzo poetyckie! A Madame de Maintenon — krążą plotki o Waszym potajemnym małżeństwie. Czy możesz uchylić rąbka tajemnicy? Kim jest dla Ciebie ta niezwykła kobieta?
LUDWIK XIV: (z enigmatycznym uśmiechem) Madame de Maintenon jest damą wielkiego rozumu i wiary, której rady są jak latarnia w burzliwej nocy. Plotki są jak wiatr — ulotne i niegodne królewskiej uwagi. Powiem лишь, że jej obecność wnosi pokój do mej duszy, a to dla króla skarb bezcenny.
OPRAH: Zgrabnie uniknąłeś odpowiedzi, Wasza Mość! (śmiech) Porozmawiajmy o Twoich dzieciach. Jak wyglądało wychowywanie przyszłych dziedziców tronu? Byłeś surowym ojcem czy może bardziej wyrozumiałym?
LUDWIK XIV: Jako ojciec pragnąłem, by moi synowie i córki byli godni korony. Wychowanie ich było surowe, bo królestwo wymaga dyscypliny. Lecz w sercu noszę dla nich miłość, choć wyrażam ją poprzez troskę o ich przyszłość, a nie czułe gesty. Mój syn, Delfin, wie, że jego los to służba Francji.
OPRAH: To piękne, choć wymagające podejście. A czy miałeś czas na zwykłe ojcowskie radości — może zabawy z dziećmi w ogrodach Wersalu?
LUDWIK XIV: (z nostalgią) Ogrody Wersalu są miejscem, gdzie nawet król może na chwilę zapomnieć o koronie. Bywały dni, gdy przechadzałem się z dziećmi wśród fontann, słuchając ich śmiechu. Te chwile, choć rzadkie, były jak promienie słońca w mym sercu.
OPRAH: To wzruszające! Przejdźmy do kultury francuskiej. Twoje panowanie ukształtowało modę, język, sztukę. Jak chciałeś, by świat postrzegał Francję dzięki tym osiągnięciom?
LUDWIK XIV: Francja pod mymi rządami stała się zwierciadłem cywilizacji. Moda, język, sztuka — wszystko to ma ukazywać wyższość naszego narodu. Gdy dwory Europy naśladują Wersal, gdy francuski staje się językiem dyplomacji, wiem, że moje królestwo jest słońcem, które oświeca świat.
OPRAH: I rzeczywiście oświeca! A propos mody — Twoje stroje, peruki, koronki — są ikoniczne. Czy osobiście angażowałeś się w projektowanie swojego wizerunku?
LUDWIK XIV: Mój wizerunek jest odbiciem majestatu Francji. Peruka, szaty, klejnoty — to nie tylko ozdoby, lecz symbole władzy. Współpracuję z mistrzami krawiectwa, by każdy detal mówił: oto król! Lecz przyznam, Madame, że czasem ciężar tych szat bywa… dosłowny (uśmiech).
OPRAH: (śmiech) Uwielbiam Twoją szczerość! A jakie rozrywki, poza baletem, sprawiały Ci radość w życiu prywatnym? Polowania, uczty, może coś bardziej intymnego?
LUDWIK XIV: Polowania w lasach Wersalu dają mi wolność, której król rzadko zaznaje. Galop na koniu, wiatr we włosach — to chwile, gdy czuję się bliżej natury. Uczty zaś to okazja, by radować się z dworem, choć zawsze pamiętam, że oczy wszystkich są na mnie.
OPRAH: To piękne, że znajdujesz takie momenty. A czy masz jakieś sekrety — może hobby, o którym dwór nie wie? Może król potajemnie haftuje? (mruga okiem)
LUDWIK XIV: (śmieje się) Haftowanie, Madame? Nie, choć doceniam kunszt igły! Powiem ci w sekrecie, że czasem, w ciszy mych komnat, piszę wiersze. Nie są one dziełem poety, lecz pozwalają królowi mówić sercem, nie tylko koroną.
OPRAH: Wiersze! To prawdziwy skarb! Może kiedyś podzielisz się nimi ze światem? Przejdźmy do kultury literackiej. Wspierałeś pisarzy jak Racine czy Molière. Jak ważna była dla Ciebie literatura?
LUDWIK XIV: Literatura jest lustrem duszy narodu. Molière swym humorem uczy moralności, Racine tragizmem przypomina o ludzkich namiętnościach. Wspieram ich, by Francja była nie tylko potęgą militarną, lecz i intelektualną. Ich pióra to oręż mojej chwały.
OPRAH: To głębokie. A czy czytałeś ich dzieła dla przyjemności, czy raczej jako król oceniający ich użyteczność?
LUDWIK XIV: Przyznam, że Molière rozbawia mnie swymi komediami — jego _Mieszczanin szlachcicem_ to klejnot! Lecz jako król czytam z myślą o królestwie. Każde dzieło musi służyć dobru Francji, nawet jeśli raduje moje serce.
OPRAH: Fascynujące! Wróćmy do życia prywatnego. Jak radziłeś sobie z presją bycia Królem Słońce? Czy miałeś chwile zwątpienia, gdy chciałeś uciec od tego wszystkiego?
LUDWIK XIV: (z powagą) Król nie ucieka, Madame, lecz bywają noce, gdy ciężar korony przygniata. W takich chwilach szukam ukojenia w modlitwie i radach zaufanych, jak Madame de Maintenon. Wiara przypomina mi, że moja władza jest służbą, a to daje mi siłę.
OPRAH: To bardzo ludzkie. A jakie wartości cenisz najbardziej w swoim życiu prywatnym — lojalność, miłość, honor?
LUDWIK XIV: Honor jest fundamentem, Madame. Bez niego król jest niczym. Lojalność, zarówno moja wobec poddanych, jak i ich wobec mnie, buduje królestwo. Miłość zaś… jest jak kwiat w ogrodzie — piękna, lecz wymaga troski.
OPRAH: Pięknie powiedziane! Na koniec, Wasza Mość, pytanie o dziedzictwo. Jak chciałbyś, by przyszłe pokolenia pamiętały Ludwika XIV jako człowieka, nie tylko króla?
LUDWIK XIV: Pragnę, by widziano mnie jako człowieka, który oddał życie Francji — jej chwale, porządkowi i pięknu. Niech pamiętają, że król, choć otoczony splendorem, nosił w sercu troskę o naród i wiarę w Boga. Niech Wersal i moje czyny świadczą o mej miłości do Francji.
OPRAH: Wasza Mość, to była rozmowa, która rozświetliła moje serce i, jestem pewna, serca wszystkich słuchających! Dziękuję za Twoją szczerość, mądrość i blask. Ludwiku XIV, Królu Słońce, jesteś prawdziwą inspiracją!
_Publiczność w Sali Lustrzanej wybucha owacjami. Ludwik XIV kiwa głową z królewską godnością, a Oprah kłania się z szacunkiem, kończąc ten niezwykły wywiad._Arystoteles, filozof starożytnej Grecji
_Scena: Oliwny gaj na obrzeżach Aten, otoczony marmurowymi kolumnami Likiejonu, gdzie uczniowie Arystotelesa przechadzają się, dyskutując. Arystoteles, ubrany w prostą, białą chitę, z brodą i spokojnym, przenikliwym spojrzeniem, siedzi na kamiennej ławie, otoczony zwojami papirusu. Naprzeciw niego Oprah Wintrey, w eleganckiej szacie inspirowanej greckim stylem, z notatnikiem w dłoni, emanująca ciepłem i dociekliwością. Tłum uczniów i filozofów czeka w ciszy na rozmowę, która zapowiada się jako intelektualne widowisko._
OPRAH: Mistrzu Arystotelesie, filozofie Aten, nauczycielu Aleksandra Wielkiego, to zaszczyt móc rozmawiać z umysłem, który rozświetlił świat mądrością! Czuję, że ta rozmowa będzie jak przechadzka po Likiejonie — pełna odkryć i blasku. Zacznijmy od podstaw: jak to jest być filozofem, którego myśli kształtują epoki?
ARYSTOTELES: Pani, być filozofem to dążyć do prawdy, jak wędrowiec szuka źródła rzeki. Mądrość jest mym rzemiosłem, a rozum — narzędziem. W Likiejonie uczę, by ludzie żyli zgodnie z cnotą, szukając szczęścia, które jest celem wszelkiego istnienia. To trud, lecz radość, gdy dusza znajduje harmonię.
OPRAH: Pięknie powiedziane! Ale, Arystotelesie, powiedz mi szczerze — czy bycie mędrcem, którego słuchają królowie, nie bywa czasem samotne? Wszyscy widzą filozofa, ale czy ktoś dostrzega Arystotelesa, człowieka?
ARYSTOTELES: (z lekkim uśmiechem) Samotność, pani, jest towarzyszką tych, co szukają prawdy. Uczniowie otaczają mnie pytaniami, lecz w ciszy nocy, przy lampie, rozmyślam nad życiem. Moja rodzina, przyjaciele, jak Teofrast, przypominają mi, że jestem nie tylko umysłem, lecz i sercem, które kocha.
OPRAH: To bardzo ludzkie! Przejdźmy do polityki. Twoje dzieła, jak _Polityka_, definiują sztukę rządzenia. Dlaczego uznałeś, że państwo jest tak kluczowe dla ludzkiego szczęścia?
ARYSTOTELES: Państwo, pani, jest jak organizm — człowiek nie żyje w pełni poza wspólnotą. W _Polityce_ uczę, że dobre państwo sprzyja cnocie i szczęściu obywateli. Rządy muszą opierać się na rozumie, a nie sile, by polis było harmonijne, jak chór śpiewający w zgodzie.
OPRAH: To mądra wizja! Ale jak decydowałeś, komu zaufać w świecie polityki? Uczyłeś Aleksandra Wielkiego — jak radziłeś sobie z jego ambicjami?
ARYSTOTELES: Zaufanie, pani, jest jak delikatna nić. Aleksander był uczniem o płomiennym sercu — uczyłem go cnoty i umiaru, lecz król kieruje się własną wolą. Radziłem mu, by rządził sprawiedliwie, lecz władza to sztuka trudna. Obserwuję czyny, nie słowa, i modlę się do Muz, by mądrość przeważała.
OPRAH: Fascynujące! Twoja wizja państwa opiera się na cnocie. Dlaczego wierzyłeś, że arystokracja lub politeja są lepsze niż demokracja?
ARYSTOTELES: Demokracja, pani, bywa jak wiatr — porywająca, lecz chaotyczna. W politei lub arystokracji rządy sprawują ludzie cnotliwi i wykształceni, którzy kierują się dobrem wspólnym. Lud może wybierać, lecz bez mądrości polis staje się łodzią bez sternika. Rozum i cnota muszą prowadzić.
OPRAH: To głębokie! Przejdźmy do miłości. W _Etyce nikomachejskiej_ piszesz o przyjaźni jako formie miłości. Co miłość znaczyła dla Ciebie osobiście?
ARYSTOTELES: Miłość, pani, jest nicią, która splata dusze. Przyjaźń oparta na cnocie — jak moja z Teofrastem — jest najwyższym jej wyrazem, bo dąży do dobra. Miłość romantyczna, jak ta do mojej żony Pytiaidy, jest słodka, lecz ulotna, jeśli nie wspiera jej szacunek. Serce filozofa kocha, lecz rozum kieruje.
OPRAH: Och, to romantyczne! Jak godziłeś miłość z życiem filozofa? Czy serce kiedykolwiek kusiło Cię, by porzucić zwoje papirusu?
ARYSTOTELES: (z uśmiechem) Serce, pani, bywa jak syrena — śpiewa pięknie, lecz rozum jest mym sternikiem. Pytiaida była moją towarzyszką, a nasze rozmowy o życiu były jak sympozja. Miłość dawała mi radość, lecz filozofia była moją gwiazdą polarną — nigdy nie zboczyłem z jej ścieżki.
OPRAH: Piękna metafora! Mówisz o Pytiaidzie — jak wyglądało Wasze życie razem? Czy była Twoją muzą?
ARYSTOTELES: Pytiaida, pani, była jak oliwne drzewo — spokojna, lecz pełna siły. Jej mądrość i dobroć inspirowały mnie. Razem wychowywaliśmy naszą córkę, dzieląc radości i troski. Nie była muzą w poetyckim sensie, lecz partnerką, która czyniła moje życie pełniejszym.
OPRAH: To wzruszające! Przejdźmy do rodziny. Wychowywałeś córkę, Pytiaidę Młodszą, i adoptowanego syna, Nikomacha. Jak wyglądało ojcostwo dla filozofa?
ARYSTOTELES: Ojcostwo, pani, to sztuka kształtowania dusz. Uczyłem Pytiaidę i Nikomacha cnoty i rozumu, by żyli szczęśliwie. Wieczorami opowiadałem im o gwiazdach lub czytałem Homera, łącząc miłość z nauką. Filozof w domu jest ojcem, który pragnie, by dzieci przewyższyły go mądrością.
OPRAH: To urocze! A czy miałeś chwile, gdy mogłeś być po prostu tatą — może zabawy z dziećmi w gaju oliwnym?
ARYSTOTELES: (z uśmiechem) W ogrodach Likiejonu, pani, bawiłem się z Pytiaidą, ucząc ją nazw roślin lub goniąc ją wśród drzew. Nikomach słuchał moich opowieści o Heraklesie, śmiejąc się. Te chwile, gdy byłem tylko ojcem, były jak wino — słodkie i odświeżające.
OPRAH: To piękne! Przejdźmy do wiary. Jako filozof badałeś metafizykę i boskość. Jak Twoja wiara wpływała na Twoje życie i naukę?
ARYSTOTELES: Wiara, pani, to uznanie boskiego porządku. Wierzę w Pierwszą Przyczynę — Nieruchomy Poruszyciel, który wprawia wszechświat w ruch. Nie czczę bogów jak lud, lecz widzę ich w harmonii natury. Modlę się do Muz o mądrość, by moje dzieła służyły dobru.
OPRAH: Interesujące! Jak Twoja wiara w boski porządek wpływała na decyzje — na przykład w nauczaniu Aleksandra?
ARYSTOTELES: Aleksander, pani, był jak orzeł — ambitny, lecz niecierpliwy. Uczyłem go, że władca musi naśladować boską harmonię, rządząc z cnotą. Moja wiara w porządek wszechświata kazała mi radzić mu umiar, choć jego serce pragnęło podbojów. Mądrość jest darem bogów.
OPRAH: Głębokie słowa! Przejdźmy do moralności. W _Etyce nikomachejskiej_ piszesz o cnocie jako złotym środku. Jak odróżniałeś dobro od zła w codziennym życiu?
ARYSTOTELES: Moralność, pani, to sztuka życia zgodnie z rozumem. Cnota jest środkiem między skrajnościami — odwaga między tchórzostwem a zuchwałością. W życiu kieruję się sprawiedliwością i roztropnością, by moje czyny sprzyjały szczęściu. Dobro to harmonia duszy z naturą.
OPRAH: To mądre! Ale czy kiedykolwiek miałeś wątpliwości, na przykład doradzając Aleksandrowi w sprawach wojny?
ARYSTOTELES: Wątpliwości, pani, są jak cienie na ścieżce filozofa. Wojna jest złem, lecz czasem koniecznym dla obrony polis. Radziłem Aleksandrowi, by podboje służyły dobru, lecz jego ambicje mnie niepokoiły. Rozmyślałem w ciszy, prosząc Muz o jasność, by moje rady były sprawiedliwe.
OPRAH: Rozumiem. Przejdźmy do koncepcji państwa. Twoje dzieła gloryfikują polis. Dlaczego wierzyłeś, że wspólnota jest ważniejsza niż jednostka?
ARYSTOTELES: Człowiek, pani, jest zwierzęciem politycznym — poza polis nie osiąga pełni. Wspólnota daje mu prawo, edukację, cnotę. Polis jest jak organizm, gdzie każdy obywatel ma rolę, by całość kwitła. Jednostka znajduje szczęście, służąc dobru wspólnemu.
OPRAH: Ale jak zapewniałeś, że polis nie tłumi jednostki? Niektórzy mówili, że demokracja Aten bywała niesprawiedliwa.
ARYSTOTELES: Polis musi równoważyć wolność i porządek. Demokracja Aten czasem popadała w chaos, gdy tłum kierował się namiętnościami. W politei, którą chwalę, obywatele współrządzą, lecz pod wodzą cnotliwych. Rozum, pani, jest kluczem do sprawiedliwego państwa.
OPRAH: To głębokie! A jak postrzegałeś hierarchię społeczeństwa? W Twoich czasach obywatele, kobiety, niewolnicy mieli różne role. Dlaczego ten porządek był konieczny?
ARYSTOTELES: Hierarchia, pani, odzwierciedla naturę. Obywatele, kierujący się rozumem, prowadzą polis. Kobiety i niewolnicy mają inne role, zgodne z ich naturą — choć niektóre kobiety, jak Aspazja, błyszczą mądrością. Porządek jest konieczny, by polis działało jak kosmos, gdzie wszystko ma miejsce.
OPRAH: Ale czy nie widziałeś niesprawiedliwości w tym porządku? Kobiety i niewolnicy mieli mniej praw.
ARYSTOTELES: Sprawiedliwość, pani, to dawanie każdemu, co mu należne. Kobiety i niewolnicy pełnią role zgodne z naturą, lecz przyznaję, że niektóre dusze przewyższają swe miejsce. Rozmyślam nad tym, bo filozofia wymaga kwestionowania. Polis musi się zmieniać, lecz powoli, by nie runął.
OPRAH: To mądre podejście! Przejdźmy do kultury. Ateny to kolebka sztuki i literatury. Jak poezja, teatr czy muzyka wpływały na Twoje życie?
ARYSTOTELES: Sztuka, pani, jest zwierciadłem duszy. Tragedie Sofoklesa uczą o losie, komedie Arystofanesa — o ludzkich słabościach. Muzyka, jak pieśni Safony, koi moje serce. W _Poetyce_ piszę, że sztuka oczyszcza duszę, pomagając nam żyć cnotliwie.
OPRAH: To piękne! Czy masz ulubione dzieło sztuki — może tragedię, poemat lub utwór muzyczny — które szczególnie Cię poruszało?
ARYSTOTELES: _Edyp królem_ Sofoklesa, pani, porusza mnie swą głębią — pokazuje, jak los i rozum walczą w człowieku. Pieśni Safony, pełne miłości, są jak wiatr nad Egeją. Lecz największym dziełem jest kosmos — jego harmonia jest poezją, którą badam.
OPRAH: To inspirujące! A jak wyglądały Twoje rozrywki? Ateny tętniły życiem — sympozja, festiwale. Co sprawiało Ci radość?
ARYSTOTELES: Sympozja, pani, były ucztą umysłu — wino, rozmowy o filozofii, śmiech z przyjaciółmi. Festiwale Dionizosa, z ich tragediami, były jak oddech dla duszy. Lecz najwięcej radości dawały mi przechadzki po Likiejonie, gdzie uczyłem, patrząc na gwiazdy.
OPRAH: To brzmi cudownie! A czy miałeś jakieś prywatne pasje — może coś, o czym uczniowie nie wiedzieli? Może pisałeś poezję?
ARYSTOTELES: (z uśmiechem) Poezja? Nie, pani, choć słowa Homera płyną w mej duszy. Przyznam, że zbieram okazy roślin i zwierząt, badając ich naturę — to moja cicha radość. Czasem piszę listy do siebie, rozmyślając o wszechświecie. To sekrety filozofa.
OPRAH: To urocze! Ostatnie pytanie, Arystotelesie. Jak chciałbyś, by przyszłe pokolenia zapamiętały Arystotelesa — jako filozofa, ojca, czy może coś innego?
ARYSTOTELES: Pragnę, by pamiętano mnie jako człowieka, który szukał prawdy — filozofa, który uczył cnoty, i ojca, który kochał swe dzieci. Niech mówią: Arystoteles był światłem, które rozjaśniło ścieżkę do szczęścia. Moje życie to dar dla tych, co dążą do mądrości.
OPRAH: Mistrzu Arystotelesie, to była rozmowa, która rozświetliła moje serce i, jestem pewna, serca wszystkich słuchających! Dziękuję za Twoją mądrość, wdzięk i szczerość. Jesteś prawdziwą gwiazdą Aten!
_Publiczność w gaju oliwnym wybucha cichymi, pełnymi szacunku oklaskami. Arystoteles kiwa głową z filozoficzną godnością, a Oprah kłania się z szacunkiem, kończąc ten niezwykły wywiad._
***
GENEALOGIA ARYSTOTELESA (384—322 P.N.E.)
I. POCHODZENIE I PRZODKOWIE
1. RODZICE:
— OJCIEC: NIKOMACHOS (ok. 420-ok. 365 p.n.e.) — nadworny lekarz króla Macedonii Amyntasa III
— Pochodził z rodziny lekarzy wywodzącej się z wyspy Kos (tradycja przypisuje im pochodzenie od Asklepiosa)
— MATKA: FAESTIS (ok. 400-?) — pochodziła z Chalcydy na Eubei
— Według niektórych źródeł wywodziła się z rodu władców Chalcydy
2. DZIADKOWIE ZE STRONY OJCA:
— MACHAON (imię hipotetyczne) — lekarz, tradycyjne imię w rodzie
— Prawdopodobnie praktykował w świątyni Asklepiosa w Stagirze
— N.N. — żona Machaona, brak danych
3. DZIADKOWIE ZE STRONY MATKI:
— PROXENOS — możliwy ojciec Faestis, lokalny arystokrata
— N.N. — brak informacji o babce
II. RODZEŃSTWO I KREWNI
— ARIMNESTA (siostra) — poślubiła PROXENOSA Z ATARNEUS (opiekuna młodego Arystotelesa)
— N.N. (brat) — niektóre źródła wspominają o bracie, również lekarzu
III. POTOMSTWO ARYSTOTELESA
1. Z HERPYLLIS (KONKUBINA):
— NIKOMACHOS (ok. 350-ok. 300 p.n.e.) — syn, filozof
— Redaktor „Etyki Nikomachejskiej”
— Brak informacji o potomstwie
2. Z PYTHIAS (ŻONA):
— PYTHIAS MŁODSZA (córka) — poślubiła NIKANORA ZE STAGIRY (ucznia Arystotelesa)
— Ich potomkowie pozostali w kręgach intelektualnych Macedonii
3. LINIA ADOPCYJNA:
— TEOFRAST (371—287 p.n.e.) — uczeń i adoptowany syn duchowy
— Przejął Liceum po Arystotelesie
— Brak biologicznych powiązań
IV. LINIE BOCZNE I INTELEKTUALNI SPADKOBIERCY
— UCZNIOWIE LICEUM:
— ARYSTOKSENOS Z TARENTU (ok. 375-?) — twórca teorii muzyki
— DIKEARCH Z MESSANY (ok. 350-ok. 285) — geograf
— WPŁYW NA DYNASTIE:
— ALEKSANDER WIELKI — uczeń Arystotelesa
— KASSANDER — król Macedonii, korzystał z rad filozofów perypatetyckich
V. PODSUMOWANIE GENEALOGICZNE
— RODZINA ARYSTOTELESA WYWODZIŁA SIĘ Z TRADYCJI LEKARSKIEJ (Asklepiadzi)
— BEZPOŚREDNIA LINIA BIOLOGICZNA WYGASŁA W III W. P.N.E.
— DZIEDZICTWO INTELEKTUALNE kontynuowali uczniowie i perypatetycy
— WPŁYW NA EUROPEJSKĄ FILOZOFIĘ przewyższa znaczenie genealogii biologicznej.
***
ARYSTOTELES — CIĄG DALSZY WYWIADU
_Scena: Oliwny gaj na obrzeżach Aten, w cieniu marmurowych kolumn Likiejonu, gdzie wiatr niesie zapach drzew i szelest papirusów. Arystoteles, ubrany w prostą, białą chitę, z brodą i spokojnym, przenikliwym spojrzeniem, siedzi na kamiennej ławie, otoczony zwojami i tabliczkami woskowymi. Naprzeciw niego Oprah Wintrey, w eleganckiej szacie inspirowanej greckim stylem, z notatnikiem w dłoni, emanująca ciepłem i dociekliwością. Uczniowie i filozofowie słuchają w skupieniu, a atmosfera tętni intelektualną pasją i ludzką serdecznością._
OPRAH: Mistrzu Arystotelesie, filozofie Aten, nauczycielu Aleksandra Wielkiego, nasza poprzednia rozmowa była jak przechadzka po gwiazdach — pełna mądrości i blasku! Dziękuję, że pozwoliłeś mi wrócić, by zgłębić jeszcze bardziej Twój niezwykły umysł. Dziś chciałabym porozmawiać o kulturze, sztuce, nauce, rozrywkach i Twoim życiu prywatnym — tych aspektach, które pokazują nie tylko filozofa, ale i człowieka. Gotowy?
ARYSTOTELES: Pani, raduję się, że mogę dzielić myśli z tak bystrą rozmówczynią. Mądrość jest jak oliwa w lampie — rozświetla, gdy się nią dzieli. Pytaj, a ja, jak w Likiejonie, postaram się odpowiedzieć z rozumem i sercem.
OPRAH: Wspaniale! Zacznijmy od kultury. Ateny w Twoich czasach to kolebka sztuki — tragedia, poezja, rzeźba. Jak kultura kształtowała Twoje życie i filozofię?
ARYSTOTELES: Kultura, pani, jest zwierciadłem duszy polis. Tragedie Sofoklesa i Eurypidesa uczą nas o losie i cnocie, a poezja Homera śpiewa o heroizmie. W _Poetyce_ piszę, że sztuka oczyszcza duszę przez katharsis. W Atenach, wśród posągów Fidiasza, czuję harmonię, która inspiruje moje rozmyślania o kosmosie.
OPRAH