Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

24 godziny w świecie wikingów. Życie codzienne oczami mieszkańców: od niewolnicy po wojowniczkę, od szkutnika po wodza - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
19 września 2025
46,99
4699 pkt
punktów Virtualo

24 godziny w świecie wikingów. Życie codzienne oczami mieszkańców: od niewolnicy po wojowniczkę, od szkutnika po wodza - ebook

Zanurz się w fascynującym świecie wikingów!

Ludy nordyckie kojarzone z wikingami często przedstawia się jedynie jako grasujących po średniowiecznej Europie najeźdźców, ale ich kultura i społeczeństwo były znacznie bardziej zróżnicowane. W czasach, które określamy teraz epoką wikińską, powstała jedna z najbardziej rozległych i wpływowych cywilizacji wieków średnich.

Kirsten Wolf opisuje życie 24 osób – każda godzina dnia należy do kogoś innego. Opowiada o codzienności przedstawicieli różnych grup w społeczności wikińskiej. Każdy rozdział to migawka świata średniowiecznej Skandynawii i wgląd w to, jak jej ówcześni mieszkańcy żyli, kochali, pracowali, walczyli i umierali.

Najnowsza część bestsellerowej serii „24 godziny” w nowatorski, a zarazem realistyczny sposób przybliża, jak naprawdę wyglądało życie wikingów.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68577-13-6
Rozmiar pliku: 4,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PODZIĘKOWANIA

Najmilszą częścią kończenia pracy nad książką jest wyrażanie wdzięczności osobom, które przy niej pomagały. Przede wszystkim chcę podziękować Rossowi Hamiltonowi za zachęcenie mnie do podjęcia tego projektu i za wskazówki. Pragnę także podziękować Lucy Stewardson za wspaniałą redakcję. Mój przyjaciel Wayne Brabender nie tylko przeczytał i zredagował każdy rozdział, lecz także cierpliwie wysłuchiwał mojego narzekania, kiedy zmagałam się z trudniejszymi fragmentami. Laura Moquin i Emily Beyer, doktorantki z Uniwersytetu Wisconsin-Madison, wyświadczyły mi ogromną pomoc przy wyszukiwaniu informacji na rozmaite tematy poruszane w tej książce.WPROWADZENIE

Akcja książki rozgrywa się w epoce wikińskiej, która – ogólnie rzecz biorąc – obejmuje lata 800–1100. Koncentruje się przede wszystkim na Skandynawii kontynentalnej (Dania, Norwegia, Szwecja) oraz Islandii. W ciągu tych trzech stuleci Islandia była w pełni zasiedlona, a Skandynawia podlegała szerokim przemianom: rodziły się współczesne królestwa Danii, Norwegii i Szwecji, zakładano pierwsze miasta, a skandynawska religia pogańska stopniowo ustępowała miejsca chrześcijaństwu. Ponadto w epoce wikińskiej nastąpił szybki postęp techniczny. To w tych czasach wzniesiono mosty i twierdze takie jak okrągłe forty, z których najsłynniejszy znajduje się w duńskim Trelleborgu. Osiągnięto też wielki postęp w szkutnictwie i nawigacji, dzięki czemu Skandynawowie podróżowali na dalekie dystanse i docierali do zakątków świata odleglejszych, niż jakikolwiek inny europejski lud oglądał aż do epoki podróży i kolonizacji zainicjowanej w rezultacie odkryć Kolumba.

W epoce wikińskiej świat Skandynawów bardzo się poszerzył i obraz ukazany w tej książce zawiera z konieczności tylko jego ułamek; trzeba bowiem zdawać sobie sprawę, że życie wikińskiego grabieżcy znacznie się różniło od codzienności piekarza, szkutnika czy gospodyni. Należy również pamiętać o istnieniu lokalnych odmienności w zakresie trybu życia i podejmowanych zajęć. Skandynawia – w nieco szerszym znaczeniu tego słowa – jest ogromnym obszarem. Rozciąga się od 55° szerokości geograficznej północnej do Oceanu Arktycznego (to odległość przekraczająca 2000 kilometrów) i od zachodniego krańca Islandii, czyli 24° długości geograficznej zachodniej, do wschodnich granic Norwegii i Finlandii, czyli 31° długości geograficznej wschodniej.

Kula ziemska z zaznaczonym ogromnym obszarem zajmowanym przez wikingów; obejmował on nie tylko Skandynawię, lecz także południową część Grenlandii i dzisiejszą Nową Fundlandię.

Pod względem geograficznym i klimatycznym kraje te bardzo się między sobą różnią. Dania jest płaska, a jej krajobraz stanowi przeważnie mozaikę białych przybrzeżnych plaż, niebieskich jezior i zielonych pól. Dwie trzecie obszaru Norwegii zajmują wysokie góry, a znaczną część surowych obszarów górzystych pokrywają nagie skały. Północna część Szwecji też jest górzysta, natomiast środkowa i południowa cechuje się obszarami nizinnymi i wyżynami. Islandia to wyspa wulkaniczna; kraj ten znajduje się na płaskowyżu urozmaiconym szczytami górskimi i polami lodowymi. Jego tereny centralne są zajęte przez lodowce i pustkowia.

W początkach epoki wikingów Skandynawowie jako lud byli przeważnie homogeniczni, jednak wskutek najazdów wikińskich i handlu – w tym sprowadzania do Skandynawii niewolników pochodzących zwłaszcza z Irlandii – powstawała z czasem coraz większa mieszanina ras i kultur. Dzisiaj rzut oka na Skandynawów, którzy uważają się za rdzennych mieszkańców tego regionu, pozwala zauważyć nie tylko ludzi jasnowłosych i niebieskookich, lecz także z ciemnymi włosami i o brązowych oczach. Należy też zaznaczyć, że nie wszyscy Skandynawowie byli wikingami. Słowo „wiking” odnosi się do zajęcia, a nie do tożsamości etnicznej. Zatem nie istnieje coś takiego jak wikińskie dziecko ani wikińska kobieta. W działania wikingów włączała się tak naprawdę jedynie niewielka liczba mężczyzn zamieszkujących Skandynawię i wyspy nordyckie. Ogromną większość stanowili zaś zwyczajni, pokojowo nastawieni rolnicy, rybacy, myśliwi, kupcy, rzemieślnicy, cieśle, kowale i szkutnicy. Niektórzy z nich byli także prawnikami, rozjemcami, poetami i runorytnikami. Ponadto, jak się zdaje, wikingowanie stanowiło przeważnie dobrowolne zajęcie czy wręcz profesję. Dla młodego człowieka stanie się wikingiem dawało możliwość wyjazdu z domu, obejrzenia i doświadczenia różnych części świata, a także zarobienia pewnych pieniędzy – przypomina to motywacje, jakie przyciągają dziś niektórych młodych ludzi do służby wojskowej.

Książka 24 godziny w świecie wikingów ukazuje codzienność Skandynawów i Islandczyków oraz niejako przywraca tych ludzi do życia przy użyciu informacji uzyskanych z badań archeologicznych i średniowiecznych źródeł literackich. Akcja poszczególnych rozdziałów rozgrywa się w Danii, Norwegii, Szwecji, na Islandii i na Orkadach, z dodatkiem kilku wypadów na Grenlandię i do Ameryki Północnej, które Normanowie próbowali skolonizować. Niemniej miejscem akcji większości rozdziałów jest Islandia, gdyż ma ona najbogatszą, w kategoriach opisu życia codziennego, literaturę średniowieczną. Historie opierają się na prawdziwych wydarzeniach i większość z nich dotyczy rzeczywistych i powszechnie znanych postaci, takich jak król Norwegii Haakon Dobry Haraldsson, wyjęty spod prawa banita Gisli Sursson, poeta Egil Skallagrimsson czy wiking Svein Asleifarson. Występuje też jednak kilka postaci fikcyjnych, w tym piekarz Harald Jensson, gospodyni domowa Sigrid Steingrimsdottir i szkutnik Grim Haraldsson; niestety ludzie parający się tymi profesjami nieczęsto stają się bohaterami literatury średniowiecznej. Ponadto w celu połączenia ze sobą często fragmentarycznych świadectw archeologicznych i literackich biografie różnych postaci trzeba było czasem wzbogacić – zrobiłam to na podstawie innych świadectw, żeby dzięki temu uzyskać spójną opowieść. Na koniec trzeba wspomnieć, że tu i ówdzie pozwoliłam sobie na trochę swobody twórczej.VII GODZINA NOCY
(00.00–01.00)

ROLNIK PADA OFIARĄ MORDERSTWA
WE WŁASNYM ŁÓŻKU

Gisli Sursson okłamuje żonę Aud, że zapomniał nakarmić jednego z koni swojego gościa i musi na chwilę wyjść na zewnątrz. Prosi, żeby zaryglowała drzwi i czuwała, aby wpuścić go, gdy wróci. W skrzyni czeka na niego włócznia, Grasida („Szara klinga”). Wyjmuje ją, a na koszulę i lniane spodnie zarzuca ciemny płaszcz. Zaczyna iść w kierunku strumienia płynącego między jego posiadłością w Hol a gospodarstwem w Saebol w rejonie Vestfirðir (Fiordów Zachodnich) na Islandii. Farma należy do Thorgrima, jego szwagra. Strumień zaś jest źródłem wody dla obu. Chociaż tej nocy woda jest lodowata, brodzi w niej, po czym dochodzi do drogi prowadzącej do Saebol. Gisli nie jest zadowolony z tego, co zamierza zrobić, ale wie, że musi wykonać swoje zadanie. Jest bardzo honorowy i to nie pozostawia mu wyboru.

Specjalne sztuki broni często nosiły wyróżniające nazwy,

związane z ich pochodzeniem lub cechami. Na przykład

w literaturze staroislandzkiej występuje broń taka jak

„Kąsająca nogę”, „Dar Grettira”, „Płomień bitewny”,

„Gryząca kolczugę” czy „Łamacz rozejmu”.

Gisli wraca pamięcią do czasów, kiedy on i inni ludzie z Haukadalur w doskonałej zgodzie spędzali czas na pijatykach, nad dużą ilością piwa i jedzenia, wśród radosnych okrzyków, snutych opowieści, żartów i śmiechu. Jednak nawet w tym okresie zgody i pokoju wróż Gest, mądry człowiek, którego Gisli wielce szanuje i mu ufa, ostrzegł go, że za kilka lat nie wszyscy członkowie tej grupy będą żyli ze sobą w tak doskonałej zgodzie. Gisli dobrze zdawał sobie sprawę z napięć istniejących wśród mieszkańców Haukadalur – w końcu która rodzina jest wolna od nieporozumień? – ale był zaskoczony, gdy dowiedział się, jak niebezpieczne miały stać się te różnice.

Przeczucia wróża często okazywały się zasadne, więc przepowiednia Gesta sprawiła, iż Gisli zaczął rozpaczliwie szukać rozwiązań mogących zmienić ten bieg wypadków. Zdecydowany uczynić wszystko, co się da, zaproponował, aby on i jego krewni zawarli pod przysięgą pakt braterstwa dla potwierdzenia i przypieczętowania wzajemnej solidarności. Braterstwo miało objąć czterech mężczyzn: samego Gisliego, jego brata Thorkela, ich szwagra Thorgrima, będącego mężem ich siostry Thordis, oraz Vesteina, brata żony Gisliego, Aud. Wezwawszy po imieniu wszystkich bogów na świadków, Gisli zaproponował, aby razem złożyli przysięgę, że pomszczą wszelką szkodę wyrządzoną mężczyznom zawierającym to braterstwo. Wszyscy się na to zgodzili, ale gdy chwycili się za ręce, Thorgrim nagle cofnął dłoń od dłoni Vesteina i powiedział, że czuje się zobowiązany do zawarcia układu jedynie z braćmi swej żony, ale nie z nim. W odpowiedzi Gisli oświadczył, że nie chce podejmować żadnych zobowiązań na rzecz Thorgrima. Można śmiało powiedzieć, że braterstwo od początku napotykało problemy.

Zgodnie z przepowiednią Gesta i ku wielkiemu rozczarowaniu Gisliego wszelkie poczucie braterstwa, jakie istniało kiedyś między czterema mężczyznami, wkrótce zaczęło się psuć. Gisli martwił się przede wszystkim o bezpieczeństwo ukochanego szwagra Vesteina, który wybierał się w podróż za granicę. Udał się więc do swojej kuźni i wykonał coś, co przypominało dużą monetę – unikalny metalowy dysk przecięty na dwie części, które doskonale do siebie pasowały. Gisli zatrzymał jedną połowę, a drugą dał Vesteinowi przed jego wyjazdem. Uzgodnili, że jeśli któryś z nich poczuje, że jego życie jest zagrożone, wyśle swoją połówkę dysku drugiemu jako wezwanie pomocy. Coś w głębi serca Gisliego podpowiadało mu, że pewnego dnia dysk zostanie użyty.

Jakiś czas później, kiedy Gisli i Aud tulili się do siebie w łóżku, Aud powiedziała mu o swojej rozmowie z Asgerd, żoną jego brata Thorkela. Gisli i Thorkel dzielili farmę, a ich żony były ze sobą blisko. Kiedy dwie bratowe siedziały, tkając i gawędząc, Aud zapytała Asgerd, czy miała romans z Vesteinem. Asgerd zaprzeczyła, ale ochoczo przyznała, że Vestein ją pociąga i lubi go bardziej niż własnego męża. Ku swemu przerażeniu Aud zdała sobie sprawę, że Thorkel podsłuchał ich rozmowę. Mimo że Gisli zdenerwował się po wysłuchaniu opowieści Aud, nie obwiniał jej, gdyż, jak stwierdził, „ktoś musiał wypowiedzieć słowa przeznaczenia; co ma się stać, to się stanie”.

Niedługo później Thorkel poprosił, aby on i Gisli rozdzielili między sobą majątek. Choć Gisli wiedział, że osobiście skorzysta na tym układzie, ponieważ Thorkel rzadko pojawia się na farmie, bo wiedzie życie raczej pasożyta niż współwłaściciela, był temu przeciwny. Jego poczucie rodzinnej jedności było zbyt silne. Gisli obawiał się, że brak wspólnego mienia osłabi ich solidarność. Mimo to Thorkel postawił na swoim i przeniósł się do Saebol, gospodarstwa ich szwagra Thorgrima, które leżało nieopodal. Wtedy Gisli wiedział już, że Vestein jest w poważnym niebezpieczeństwie. Wprawdzie Thorkel był nadal związany przysięgą, ale Thorgrim miał wolną rękę, żeby szukać pomsty w imieniu swojego szwagra. Więc kiedy Gisli dowiedział się, że Vestein wrócił z podróży na Islandię, pchnął do niego posłańców z połówką metalowego dysku – ale Vestein wybrał inną trasę, niż oczekiwali posłańcy, a Gisli nie miał jak go wyśledzić.

W ciągu dwóch nocy po przybyciu Vesteina do Hol Gisli nie mógł zasnąć. A gdy w końcu zasypiał, miał niepokojące sny, których nie chciał ujawnić nikomu, nawet własnej żonie. Trzeciej nocy był jedynym, który nie spał, kiedy silny podmuch wiatru uderzył w dom tak mocno, iż zerwał z jednej strony całe pokrycie dachu, podczas gdy deszcz lał jak nigdy wcześniej. Gisli i jego parobcy zerwali się z łóżek, żeby okryć siano na polach, i w domu razem z Vesteinem i Aud został tylko jeden z nich, niewolnik Thord Tchórz. Vestein zgłosił się do pomocy, ale Gisli poprosił go, żeby został w domu z jego siostrą.

Dach zaczął wkrótce przeciekać tak paskudnie, że Vestein i Aud musieli przenieść posłania w suchsze miejsce domu. I wtedy, tuż przed nastaniem świtu, Aud obudziła się, słysząc krzyk Vesteina: „Ugodzono mnie!”. Zerwała się i pobiegła. Ujrzała swego brata leżącego bez życia koło posłania, z włócznią wbitą w pierś. Choć ten widok wprawił ją w osłupienie, szybko wzięła się w garść i poprosiła Thorda Tchórza, żeby wyrwał broń, ale on odmówił. Wiedział, że na Islandii ten, kto wyciągnie broń ze śmiertelnej rany, jest zobowiązany do powzięcia pomsty. I wiedział też, że jeśli broń pozostanie w ranie, to zostanie uznane, iż doszło do skrytobójstwa, a nie do morderstwa. Właśnie wtedy wszedł Gisli. Wyjął z rany włócznię i wrzucił ją, ociekającą krwią, do skrzyni, aby nikt inny jej nie zobaczył.

Gisli usiadł na krawędzi posłania, żeby zebrać myśli. W końcu postanowił wysłać swoją przybraną córkę do Saebol, żeby zobaczyła, co tam się dzieje. Dziewczyna po powrocie oznajmiła, że nie przywitano jej ciepło i że nikt w Saebol nie okazał żalu ani zdziwienia, kiedy powiadomiła ich o zabiciu Vesteina. Co więcej, jak powiedziała, Thorgrim był w pełni uzbrojony w hełm i miecz, a brat Gisliego – Thorkel – również trzymał miecz. Gisli nie był zaskoczony tą wieścią. Natychmiast zaczął przygotowywać kurhan dla Vesteina na łasze piasku z drugiej strony stawu poniżej Saebol. Na pogrzeb Vesteina przyszło wielu ludzi, łącznie z Thorkelem, który zachęcał Gisliego, aby nie przyzwolił, by morderstwo Vesteina poruszyło go tak bardzo, żeby rozważać zemstę.

Jednak Gisli nie mógł odpuścić tej sprawy. Nie wolno mu było zignorować braterskich zobowiązań wobec Vesteina, a co za tym idzie, wobec Aud, która ciężko przeżywała śmierć brata. Chociaż nie płakała głośno, Gisli znał swoją żonę wystarczająco dobrze, aby wiedzieć, że rozpaczliwie tęskni za zmarłym. Ponadto nie mógł zapomnieć, że to właśnie on wyciągnął broń ze śmiertelnej rany. Rozumiał, że musi podjąć zemstę na mordercy Vesteina, którym był, jak dobrze wiedział, Thorgrim. Teraz nadeszła jego kolej, żeby oddać cios.

Na wiosnę Gisli i Thorgrim postanowili urządzić w swoich gospodarstwach biesiady dla uczczenia końca zimy. Zaprosili mnóstwo ludzi. W czasie dekorowania domu w Saebol Thorgrim wysłał do Hol Geirmunda, jednego ze swoich parobków, żeby zabrał pewne gobeliny, które Vestein chciał ofiarować w darze Thorkelowi, ale Thorkel wówczas odmówił. Gisli chętnie zgodził się dać Geirmundowi gobeliny i poszedł z nim aż na pastwisko. Tam Gisli ujrzał szansę wzięcia odwetu na Thorgrimie; powiedział Geirmundowi, żeby w zamian za skorzystanie z gobelinów przed pójściem spać odryglował troje drzwi gospodarstwa w Saebol. Geirmund się zgodził.

Ściany domów w epoce wikińskiej były, o ile wiadomo,

wykładane boazerią, a w niektórych domach panele zdobiono

płaskorzeźbionymi wzorami lub też tkanymi kotarami

czy gobelinami – wąskimi pasami tkanin z haftowanymi

lub tkanymi zdobieniami. Te ostatnie, będące przywilejem

bogatszych grup społecznych, miały podwójny cel: służyły

jako dekoracje i do izolacji.

Gisli dobrze zna układ gospodarstwa w Saebol, ponieważ sam je zbudował. W oborze, do której postanowił najpierw wejść, są drzwi prowadzące do domu. Znajduje tam trzydzieści krów stojących po obu stronach i wiąże je ogonami, żeby nie mogły się poruszyć. Wychodzi i zamyka drzwi do obory, tak żeby nie dało się ich otworzyć od wewnątrz. Przechodzi do domu i widzi, że Geirmund dotrzymał obietnicy: troje drzwi jest odryglowanych. Gisli cicho wchodzi i zamyka za sobą drzwi. Zatrzymuje się i odczekuje chwilę, nasłuchując, czy ktoś nie czuwa. Upewniwszy się, że wszyscy śpią, postanawia zgasić trzy zapalone lampy, które znalazł w domu. Podnosi z podłogi trochę sitowia i wiąże je, by delikatnie rzucić wiązkę w pierwsze światło, tak żeby je zgasić. Zaczyna wiązać drugą wiązkę, by zgasić drugie światło, i wtedy zamiera. W słabo oświetlonym pokoju widzi młodego człowieka, który wyciąga rękę po trzecie światło, zdejmuje uchwyt lampy i gasi płomień. Wydaje się, że mija wieczność, zanim Gisli zacznie czuć, że może bezpiecznie zapuścić się dalej w głąb domu.

Ciemność utrudnia mu znalezienie drogi, ale w końcu odnajduje małą sypialnię, w której jego siostra Thordis oraz Thorgrim zazwyczaj śpią. Drzwi do ich sypialni są zamknięte. Gisliemu udaje się powoli je odemknąć bez budzenia kogokolwiek, po czym z trudem dostrzega, że oboje leżą na posłaniu. Podchodzi cicho i zaczyna po omacku szukać pod przykryciem Thorgrima. Jest tak ciemno, iż nie zauważa, że dotknął piersi Thordis, która śpi po bliższej stronie łóżka. Dotyk budzi jego siostrę, a ta szturcha Thorgrima i mówi: „Dlaczego masz tak zimną rękę, Thorgrimie?”. Thorgrim, przebudzony, pyta, czy ma się odwrócić.

Gisli obawia się, by nie usłyszeli jego bicia serca, więc czeka jeszcze chwilę i ogrzewa ręce pod tuniką. Kiedy jest pewien, że oboje znowu śpią, sięga ponad Thordis i lekko dotyka Thorgrima, który znowu odwrócił się plecami do żony. Teraz Thorgrim zaczyna się ruszać i budzi się, a kiedy ponownie przekręca się w stronę Thordis, Gisli szybko zdziera jedną ręką przykrycie z małżonków, a drugą pogrąża „Szarą klingę” w boku Thorgrima. Robi to z taką siłą, że ostrze wbija się w posłanie. Gisli szybko wymyka się z domu i zamyka za sobą drzwi. Słyszy jeszcze krzyk Thordis. Jej mąż został zamordowany.

Rekonstrukcja islandzkiego domu znajdująca się w Stöng, w dolinie Thjorsardalur, w środkowej części kraju.

Zaczyna padać śnieg i po pewnym czasie pokrywa już wszystkie ścieżki. Gisli rusza na powrót do domu tą samą drogą, którą przyszedł. Za sobą słyszy poruszenie panujące wśród pijanych mężczyzn rozważających, co robić. Biegają po śniegu i niszczą wszelkie ślady stóp, jakie Gisli mógł pozostawić. Gdy ten dociera z powrotem do domu w Hol, Aud odryglowuje drzwi. Nie zadaje żadnych pytań. Gisli idzie do łóżka z czystym sumieniem, gdyż wypełnił złożoną przysięgę braterstwa. Natychmiast zapada w sen.

Później Gisli wyrecytował obciążający wiersz,

który podsłuchała i zinterpretowała jego siostra,

będąca żoną zabitego:

„Widziałem pędy wyrastające

Z rozmarzniętej ziemi

Na kurhanie srogiego męża,

Śmiertelną zadałem mu ranę.

Tak zabił wojownik

Wielkiego wojownika.

I, szczodry, chciwemu ziemi

Dał jej kawałek na zawsze”.

Odkrycie to wkrótce doprowadziło Gisliego do długiego

wyjęcia spod prawa i na koniec śmierci podczas obrony przed

wrogami. Warto zauważyć, że na Islandii wyjęcie spod prawa

było najsurowszą możliwą karą. Funkcjonowało „mniejsze

wyjęcie spod prawa” i „pełne wyjęcie spod prawa”. Mniejsze

polegało na trzyletnim wygnaniu z kraju, pełne zaś oznaczało

utratę wszystkich praw. Nikomu nie było wolno w żaden

sposób pomóc takiej osobie ani umożliwić jej wyjazdu za

granicę. Każdy mógł ją bezkarnie zabić, czy to na Islandii,

czy to za granicą.

VIII GODZINA NOCY
(01.00–02.00)

SKALD RANNY W BITWIE
JEST OPATRYWANY PRZEZ ZNACHORKĘ

Dla Thormoda Bersasona był to bardzo długi, smutny i trudny dzień. Thormod jest islandzkim skaldem, kompozytorem i recytatorem poezji na dworze króla Norwegii Olafa Haraldssona. Nosi przezwisko „Skald Węglistobrewej”, gdyż u siebie w domu układał poezje miłosne o Thorbjörg Węglistobrewej. Jest późny wieczór, Thormod czuje emocjonalne i fizyczne wyczerpanie po walce w bitwie – tej, w której zginął jego umiłowany król Olaf, a on sam został ciężko ranny.

„Skald” to wywodzący się z języka staroislandzkiego

termin oznaczający poetę. Rzeczownik ten jest zazwyczaj

stosowany wobec układających poematy o złożonej

formie, zwane poezją skaldyczną. Aby zostać skaldem,

trzeba było długo się uczyć. Często zatrudniali ich

skandynawscy królowie – zlecali im tworzenie poematów

upamiętniających zwycięstwa lub klęski władców.

Skaldowie mieli też dostarczać rozrywki. Nagrodą

za poemat było utrzymanie i cenne podarunki.

Jak wielu innych wojowników walczących po stronie pokonanych, Thormod usunął się z miejsca, w którym on i jego towarzysze spodziewali się największego niebezpieczeństwa. Niektórzy uciekli biegiem, ale zmęczony i ranny w walce Thormod mógł tylko stać w pobliżu swoich towarzyszy, w odległości uznanej za bezpieczną, i patrzeć na toczącą się masakrę. Nagle trafiono go strzałą w lewy bok. Oderwawszy bełt, ze zduszonym krzykiem wycofał się z bitwy i ruszył szukać noclegu oraz pomocy.

Zapadł już późny wieczór. Thormod posuwa się z trudem, nie mając ze sobą nic poza gołym mieczem w ręku. Nie jest szczególnie zimno, ale pada deszcz, ścieżka jest błotnista, a on wcale nie zna tej okolicy. Jest brudny i spocony, a jego podarte ubranie przesiąka krwią. Podczas drogi powracają do niego okropności, które widział i przeżył za dnia. Na skutek nieproporcjonalnie małej armii król Olaf nie radził sobie dobrze, choć według Thormoda bronił się odważnie. W kulminacyjnym momencie bitwy człowiek o imieniu Thorstein Knarresmed („Szkutnik”) uderzył króla Olafa toporem bojowym i zranił go w lewą nogę pod kolanem. Po otrzymaniu ciosu, który prawie pozbawił go nogi, władca oparł się o głaz, ponieważ nie mógł stać. Mimo krwi lejącej się po stopie nie cofnął się, ale dzielny Thorir Hund („Pies”) wykorzystał fakt, że król jest zraniony i unieruchomiony – pchnął go włócznią, przebijając mu brzuch pod kolczugą. W końcu Kalf ciął władcę, uderzając go z lewej strony szyi. Nikt nie przeżyłby takich zranień, ale widok upadającego króla Olafa zszokował wszystkich. Ludzie krzyczeli na widok martwego przywódcy, lecz mimo to walczyli dalej.

Thormod wciąż jest w szoku, gdy przypomina sobie wydarzenia, które doprowadziły do obecnej sytuacji. Król Olaf wrócił ostatnio z wygnania na Rusi, żeby odzyskać tron norweski, ale część potężnych wodzów rozgniewała się na niego wskutek jego gwałtownego zachowania. Połączywszy siły z królem duńskim Knutem Wielkim i jego norweskim wasalem, jarlem Haakonem Eirikssonem, wypędzili króla Olafa z jego domeny. Wygnany król przebywał u wielkiego księcia Nowogrodu Jarosława do chwili, gdy otrzymał wiadomość o utonięciu jarla Haakona. Wyczuwając okazję do odzyskania korony, Olaf postanowił opuścić schronienie. Był świadom, że zapewne napotka opór, więc w czasie podróży przez Szwecję przystąpił do gromadzenia wojska liczącego około 480 żołnierzy. W Norwegii spotkał kolejnych zwolenników i powiększył wojsko do jakichś trzech tysięcy ludzi. Nie spodziewał się jednak, że będzie toczył walkę ze znacznie liczniejszą armią zorganizowaną przez norweskich wodzów, która składała się z około czternastu tysięcy chłopów.

W nocy poprzedzającej bitwę, tuż koło osady Stiklestad, król Olaf spał krótko i niespokojnie w otoczeniu swoich ludzi. Obudził się o wschodzie słońca i zawołał Thormoda, by wyrecytował poemat dla wojska. Zebrawszy się w sobie, Thormod zamknął oczy, wziął głęboki oddech i wyrecytował poemat Biarkamól hin fornu (Dawna pieśń Bjarkiego), mający wzbudzić bitewnego ducha. Jego głos zabrzmiał tak wyraźnie i głośno, iż cała armia się obudziła. Będący pod wrażeniem poematu wojownicy postanowili nazwać go „Zachętą straży przybocznej”.

Z Dawnej pieśni Bjarkiego:

„Wstał dzień,

kogut strząsa pióra;

nadszedł czas, by słudzy wzięli się do pracy.

Zbudźcie się teraz, zbudźcie, przyjaciele,

wszyscy najszlachetniejsi towarzysze Adilsa”.

Thormod wlecze się dalej, pozostawiając bitwę coraz bardziej za sobą, aż w końcu natrafia na dużą stodołę. W środku migocze światło, a z wnętrza dobiegają głosy. Wchodzi, a wtedy natychmiast staje przed nim mężczyzna narzekający na wszystkich jęczących i rozpaczających rannych, zajmujących całą przestrzeń. Ciągnąc swoją tyradę, mężczyzna wyraża opinię, że chociaż być może ludzie króla Olafa sprawili się dobrze w bitwie, to jednak na pewno źle znoszą swoje rany. Obrażony Thormod prosi go o podanie imienia i pyta, czy walczył w bitwie. W odpowiedzi mężczyzna przedstawia się jako Kimbi i mówi, że istotnie, był w armii składającej się przeważnie z chłopów. Następnie pyta, czy Thormod uczestniczył w bitwie. Thormod odpowiada, że był po przeciwnej stronie: tej, która broniła króla Olafa. Napięcie rośnie; po upływie kilku chwil Kimbi proponuje, że ukryje Thormoda w zamian za złotą bransoletę, którą ma na ramieniu – dar od króla Olafa – i ostrzega, że w przeciwnym razie norwescy chłopi go zabiją. Mimo wyczerpania Thormod nadal myśli trzeźwo. Błysk w oczach Kimbiego mówi mu, że jego niedoszły wybawca nie ma dobrych intencji. Kiedy Kimbi sięga po bransoletę, Thormod przesuwa ciężar ciała i błyska mieczem, odcinając mężczyźnie rękę. Kimbi odskakuje w tył i krzyczy, lecz nikt nie zwraca na niego uwagi; sala jest pełna mężczyzn ze znacznie gorszymi urazami.

PRZYPISY

Uczestnicy wikińskich wypraw często byli rekrutowani również spośród przedstawicieli tych profesji. Co więcej, bycie wikingiem oznaczało bardzo często łączenie w sobie działalności łupieskiej i kupieckiej (wszystkie przypisy pochodzą od redaktora merytorycznego).

Tego typu określenia, szczególnie ostatnie dwa, służyły w poezji skaldów ogólnie do opisywania broni. Miecz często określano mianem „łamacza rozejmu” lub tym, który „kąsa kolczugę”.

Wypowiedź Asgerd, która została przytoczona w sadze, jest bardziej stonowana. Co prawda przyznaje ona, iż lubi Vesteina, ale nie ma w jej słowach otwartej deklaracji, że woli go bardziej od swojego męża.

Według przekazu sagi o Gislim zrozumienie treści strofy zajęło Thordis sporo czasu. Gisli, recytując ją, widział grupkę kobiet, a wśród nich swoją siostrę, ale zakładał, że nie będą one w stanie zrozumieć tych słów. Thordis upewniła się co do ich znaczenia, dopiero gdy ujawniła treść strofy swojemu nowemu mężowi.

Chodzi o rozegraną 29 lipca 1030 roku bitwę pod Stiklestad, w której Olaf został pokonany przez jego norweskich oponentów.

Wspomniani tutaj Thorir i Kalf należeli do ówczesnych elit politycznych w Norwegii; stali na czele opozycji, która dążyła do pozbawienia Olafa Haraldssona władzy.

Chodzi o armię kmieci z Trondelag, którą do boju poprowadzili możni jak Thorir i Kalf.

mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij