59 bajek o zwierzętach - ebook
59 bajek o zwierzętach - ebook
Interesujące i przykuwające uwagę historyjki o zwierzątkach układają się w książce w dwa wzajemnie uzupełniające się cykle.
Pierwszy to opowiadania pełne wyzwań i przygód znanych dzieciom z ich własnego życia - przesympatyczny zwierzęcy kostium pozwala tu odnaleźć się w zupełnie nowym, bezpiecznym, kolorowym i radosnym świecie, w którym dziecięce problemy i pytania znajdują jasne i pogodne rozwiązania.
Drugi cykl historii opowiadając w sposób ciekawy i przystępny o najróżniejszych zwierzętach ze wszystkich stron świata (również tych z Afryki i Antarktydy!) pozwala przy okazji przeżywania rozmaitych wesołych i wciągających przygód zapoznać się z nieznanymi, egzotycznymi mieszkańcami odległych krain i ich niekiedy arcydziwnymi zwyczajami, jak też nauczyć się od nich wielu prostych prawd, wprost do zastosowania w dziecięcym świecie.
W książce można znaleźć całe mnóstwo zarówno długich jak i krótkich historyjek, z krain bliskich i dalekich, mroźnych i gorących, przyjaznych i groźnych, a zawsze - ciekawych.
Całość napisana jest z humorem, językiem prostym i literacko dojrzałym, który z łatwością wpada w ucho. Historie o zwierzętach ubarwione są pięknymi, pełnymi wdzięku i bogatymi w szczegóły w ilustracjami, wspaniale współgrającymi z charakterem opowiadań.
Seria Moje ulubione bajki jest żywą witryną polskiej literatury dziecięcej. Wydawane są w niej najciekawsze utwory dla najmłodszych dzieci. Są to utwory napisane przez żyjących polskich autorów, a ilustrowane przez aktualnie tworzących polskich ilustratorów. Dzięki temu książki poruszają tematy i problemy najbliższe polskiemu
dziecku. Są przy tym napisane piękną polszczyzną i osadzone w polskich realiach i tradycjach. Sięgając po Moje ulubione bajki czytelnik nie tylko dokonuje wartościowego wyboru, jednocześnie przyczynia się do przetrwania i rozwoju polskiej literatury i kultury.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7568-898-6 |
Rozmiar pliku: | 12 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Baranek Teoś postanowił zostać bohaterem. Ale nie jakimś tam zwyczajnym bohaterem. Teoś chciał być bohaterem najpiękniejszym, najsilniejszym, najzabawniejszym i najdzielniejszym, słowem: największym bohaterem na całym świecie. Może wtedy śliczna owieczka Julitka wreszcie go zauważy?
Tego dnia, ledwie wstało słońce, Teoś założył na głowę kapelusz, zarzucił na plecy długi płaszcz i przypasał miecz. O tak, w takim stroju od razu poczuł się bohatersko. Wyskoczył ze swego domku niczym rycerz z zamku, a płaszcz powiewał za nim właśnie tak, jak powinien powiewać za prawdziwym bohaterem. Dzisiaj Teoś wyzwie do walki straszne potwory i obroni Julitkę przed wszystkimi niebezpieczeństwami, które na pewno na nią czyhają!
Nikt nie rozpozna w nim zwykłego baranka Teosia, nawet jego przyjaciel, osiołek Henio, czekający na szkolnym podwórku.
– Pościgamy się? – zaproponował Henio, jakoś nie zwracając uwagi na to, że mówi do największego na świecie bohatera.
Teoś tylko spojrzał na stojącą tuż obok Julitkę i od razu zgodził się na zawody. Postawił swoje kopytko na linii startu, tuż obok kopytka Henia, i wykrzyknął dziarsko:
– Raz, dwa, trzy – biegniemy!
Ale na mecie pierwszy był… Henio. Teoś zaraz po starcie zaplątał się w płaszcz bohatera i runął jak długi.
Zawstydzony, z nosem zwieszonym na kwintę, poszedł prosto do klasy. Nie śmiał nawet spojrzeć na Julitkę. Ani na nikogo innego. Szedł tak, ze spuszczonymi oczyma, aż wszedł na… Henia. Nie zauważył go! Osiołek runął na ziemię, pociągając za sobą ławkę. W klasie zrobił się straszny rumor. A Henio leżał na podłodze i nie mógł w żaden sposób doliczyć się swoich rąk i nóg. Tu jedno kopyto, tam drugie, a trzecie jeszcze gdzie indziej. I gdzie właściwie jest czwarte? Przerażony Teoś tylko zamruczał coś pod nosem, ale wszyscy wokół niego głośno się śmiali. A najweselej śmiała się Julitka. Nie śmiał się tylko Henio.
Lekcja się wreszcie zaczęła i pani poprosiła, żeby ktoś porozdawał uczniom zeszyty. Teoś zgłosił się natychmiast, jednak stos zeszytów był bardzo ciężki i baranek nie mógł sobie dać rady. Henio podskoczył, żeby mu pomóc.
– Och, te zeszyty są takie leciutkie – zaczął się chełpić osiołek.
Teoś postanowił więc też nie dać po sobie poznać, że mu ciężko. Kiedy przechodził koło Małgosi, zaczął udawać, że niesie zeszyty bez żadnego wysiłku. Mocno napiął mięśnie, żeby pokazać, jaki jest silny. Uśmiechnął się przy tym od ucha do ucha. Wtedy… Oooooooch! Katastrofa! Stos zeszytów zachwiał się w prawo, potem w lewo, aż w końcu rozsypał się we wszystkie strony. Kolorowe zeszyty były po prostu wszędzie!
Pani trochę się zdziwiła.
– Heniu, co tu się dzieje? – zapytała.
– To nie ja, psze pani! – wykrzyknął Henio. – To ten niemądry niezdara Teoś. Chce pokazać, jaki z niego siłacz, a nie umie unieść zeszytu!
Teoś spuścił głowę. Oj, nie było dobrze. Wolał nawet nie myśleć, co sądzi o nim śliczna Julitka.
Nagle Julitka zaczęła głośno płakać. Zawołała:
– Zgubiłam moje wieczne pióro! Nigdzie nie mogę go znaleźć. Już nigdy nie będę mogła nim pisać, a to było moje ulubione pisadełko!
Henio skoczył jednym susem w stronę szafy, gdzie potoczyło się wieczne pióro. Teoś chciał zrobić to samo, ale osiołek był pierwszy…
Henio zajrzał pod szafę i zobaczył pod nią… pająka! Och, to straszne!
Osiołek zaryczał przerażony, poderwał się na równe nogi i odskoczył pod ścianę, szczękając zębami ze strachu.
A Teoś? Teoś nie bał się żadnych pająków! W mig zrzucił z siebie płaszcz i kapelusz, które tylko krępowałyby jego ruchy, i odrzucił miecz. Zgrabnie wczołgał się pod szafę, ominął pająka i wydobył spod mebla ulubione wieczne pióro Julitki. Brawo, Teosiu!
Baranek wyszedł spod szafy cały w kurzu. Nie wyglądał najpiękniej ani najbardziej bohatersko. Na pewno nie spodoba się teraz Julitce…
Ale Julitka była zachwycona. Teoś odzyskał jej ulubione wieczne pióro! Owieczka podeszła do baranka i… polizała go po ciepłym pyszczku. Teoś niepewnie zerknął spode łba.
Czy to możliwe? Czy on śni? Czy to jego śliczna Julitka tak pięknie mu podziękowała? Ależ tak! Teoś zaczerwienił się po same końcówki uszu i wreszcie się uśmiechnął, oczarowany.
– Teosiu, jesteś moim bohaterem – słodko zabeczała Julitka i znowu polizała go po pyszczku – najpiękniejszym, najsilniejszym, najzabawniejszym i najdzielniejszym! Jesteś największym bohaterem na całym świecie!
Kup książkę w pełnej wersji!