Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

666.info.pl - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
6 lipca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

666.info.pl - ebook

Życie Szymona staje się piekłem po samobójstwie sąsiadki. Razem z nią cierpi w piekielnym koszmarze, który przedostaje się do jego świata i totalnie rujnuje mu życie. Piekło coraz bardziej go wciąga. Próbuje na wszelkie sposoby nakłonić go do samobójstwa.

Kategoria: Horror i thriller
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
Rozmiar pliku: 270 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

JESTEM

Kiedyś, prędzej czy później, nadejdzie dzień, w którym obudzimy się, jak zawsze, nie zwracając szczególnej uwagi na otaczające nas przedmioty. W pośpiechu napijemy się kawy i skosztujemy kawałka wczorajszego ciasta. Opuszczając nasze mieszkania, zostawimy za sobą wszystko, co przez całe życie udało nam się zgromadzić. Zamkniemy drzwi, których już nigdy nie otworzymy.

Pierwsze promienie wschodzącego słońca próbowały przebić się przez grubą, fioletową zasłonę, by dotrzeć do śpiącego nastolatka. Szymon spał w swoim starym łóżku, nie zdając sobie sprawy, że to będzie jego ostatni dzień beztroskiego życia. Mocno przytulony do poduszki, odczuwał ogromną przyjemność, ciesząc się brakiem zmartwień otaczającego go świata.

Dla niego każde wieczorne zaśnięcie było jak śmierć, a poranne wstawanie – zmartwychwstaniem, wygrzebaniem się z głębokiego dołu w kształcie prostokąta, często spotykanego na cmentarzach podczas obrzędów pogrzebowych.

Za każdym razem było tak samo: poranna siłownia, polegająca na podniesieniu ciężkich powiek, stanowiła już spory wysiłek, a oderwanie głowy od wygodnej poduszki to był wyczyn godny złotego medalu olimpijskiego. Oślepiające światło, niczym promień lasera, próbowało wypalić mu oczy. Dlatego przed zaśnięciem zawsze zasłaniał okno. Zasłonięty przed świtem niczym wampir bez trumny, tworzył iluzję bezpieczeństwa w swoim sanktuarium.

We śnie trzymał dłoń kobiety – miękką, zadbaną, z paznokciami pomalowanymi na ciemnoczerwono. Oboje znajdowali się na zielonej polanie, otoczeni wysokimi drzewami, a w powietrzu unosił się zapach świeżo ściętej trawy. Na niebie szybko przemieszczały się ciemne chmury, a chłopak poczuł niepokój; jego serce zaczęło bić mocniej, jakby coś zbliżało się do nich. Dziewczyna, którą chwilę wcześniej trzymał, nagle zniknęła, pozostawiając go samego. Wtem przed jego oczami pojawiła się dorosła kobieta, której pocałunki sprawiły, że jego serce zwolniło. Twarz niewiasty wydawała mu się znajoma, lecz im bardziej starał się przypomnieć, skąd ją znał, tym bardziej odwracała jego uwagę swoim nagim ciałem, które wcześniej było zakryte. Teraz stała przed nim bez ubrania, nieudolnie próbując zasłonić intymne miejsca – jedną ręką zakrywała piersi, a drugą swoje łono. Nagły podmuch wiatru odepchnął ją na kilka metrów, unosząc długie włosy, które gwałtownie opadły, zasłaniając jej twarz. Szymon przez chwilę wpatrywał się w nią, nie wiedząc, jak się zachować. Pierwsza myśl, która przyszła mu do głowy, to podejść do niej i okryć ją swoją rozsuwaną bluzą. Jednak następna myśl była zupełnie inna, bardziej namiętna, sprawiająca, że krew w jego żyłach niemal się gotowała. Nie czekając dłużej, chłopak niepewnie ruszył w stronę nieznajomej, stawiając kroki powoli.

Nie chciał spłoszyć kobiety swoimi gwałtownymi ruchami. Skradał się jak myśliwy do sarny, pragnąc jedynie zasmakować w jej ciele. Gdy zbliżył się na odległość półtora swojego ramienia, nagle się odwróciła, ukazując mu nagie pośladki. Z drżącą ręką chłopak delikatnie położył dłoń na jej ramieniu.

– Nie bój się. Mam na imię Szymon.

Głowa kobiety gwałtownie się obróciła, a spod jej włosów zabłysnęły oczy, emitujące intensywne niebieskie światło. Ich blask oświetlił wystające zęby w szeroko otwartych ustach, a za jej plecami Szymon dostrzegł dwa miecze samurajskie. Przestraszony, instynktownie cofnął się o kilka kroków, czując, jak powoli zapada się w ziemię. Szybko zorientował się, że grunt zamienił się w bagno, które pochłaniało wszystko wokół. Kiedy próbował wyciągnąć nogę z błota, stracił równowagę i upadł na plecy. Jego stopy, razem z tułowiem, zaczęły się zatapiać. Chłopak nie mógł nic zrobić, jedynie przyglądał się, jak jego ciało powoli znika pod ziemią. Kobieta unosiła się kilka centymetrów nad nim, bez emocji, obserwując, jak tonie, aż do chwili, gdy na powierzchni pozostała jedynie jego głowa. Nieznajoma, z otwartymi ustami, podleciała do niego. Widząc, co się zbliża, nie zastanawiał się ani chwili dłużej – odchylił głowę do tyłu. Bagno natychmiast zareagowało na ten desperacki ruch, a twarz chłopca zniknęła pod ziemią, pozostawiając po sobie jedynie bąbelki błota na powierzchni.

– Nie tak szybko, chłopcze!

Ręce kobiety zanurkowały w głąb ziemi, a po chwili wyciągnęły jego głowę na powierzchnię.

– Już mnie nie pragniesz? – zapytała, zbliżając usta do jego. Gdy między ich wargami pozostała jedynie minimalna odległość, jak grubość kartki, kobieta postanowiła się odezwać: – To dopiero początek twojego końca w pętli nieskończoności.

Z krzykiem obudził się w swoim łóżku, szybko rozglądając się dookoła, aby upewnić się, że jest bezpieczny w swoim pokoju. Po chwili odetchnął z ulgą, spoglądając na zegarek, który wskazywał szóstą rano. Uśmiechnął się, ciesząc się, że ma jeszcze przed sobą kilka godzin snu. Z przyjemnością przytulił się do poduszki, starając się nie myśleć o tym, co mu się przyśniło. Zamknął oczy i ponownie zasnął. Nigdy nie przywiązywał dużej wagi do snów, traktując je jak bezużyteczne śmieci, które zatruwały jego umysł. Dla niego sny były niczym wirus, który panoszył się w jego uśpionej świadomości. Zazwyczaj szybko o nich zapominał, ciesząc się życiem. Wyjątkiem były nagie niewiasty, które pragnęły mu się oddać. Tylko takie sny tolerował i chętnie do nich wracał w nieskończoność, żyjąc jedynie dla tych chwil.

Róg łóżka, na którym spał, był odrapany przez kotkę o imieniu Mała Mi, która rok temu odeszła z powodu starości. Rodzice wielokrotnie proponowali mu zakup nowego łóżka, lecz za każdym razem kategorycznie odmawiał, tłumacząc, że to pamiątka po Małej Mi. Kotka przyciągała uwagę, drapiąc róg łóżka. Bezczelnie spoglądała na niego swoimi dużymi oczami, przypominając narkomana proszącego o działkę. Mała Mi doskonale zdawała sobie sprawę, że w ten sposób zmusza go do biegania za nią po całym mieszkaniu, co sprawiało jej ogromną radość, zwłaszcza po długich godzinach wylegiwania się na jego łóżku.

Do śpiącego Szymona dobiegł głos matki, delikatny jak jedwab, który przebił się przez jego głęboki sen. Z czasem ton jej głosu nabierał na sile, stając się coraz twardszy i ostrzejszy niczym ostrze miecza. W jego wizji pojawiła się naga dziewczyna; chłopak wiedział, co zaraz nastąpi, więc szybko objął ją w talii i spojrzał w jej piękne oczy. Tym razem jednak dziewczyna nie miała zamiaru go pożreć.

– Szymon, wstawaj, spóźnisz się do szkoły!

Dziewczyna zniknęła, pozostawiając po sobie pustkę, mimo że w rzeczywistości jej tam nie było. Chłopak starał się przywołać ją z powrotem, jeszcze mocniej zaciskając powieki i co chwilę przewracając się z boku na bok, próbując szczelnie zakryć uszy poduszką. Nie potrzebował wiele czasu, by sen znów przyniósł mu odrobinę przyjemności. W codziennym życiu nie spotykał nagich kobiet, które czekałyby, by mu się oddać. Powracająca świadomość zawsze kończyła jego sny, pozostawiając po sobie niedosyt i żal, że musi wracać do rzeczywistości, gdy jeszcze chwilę temu był w raju z najpiękniejszą dziewczyną, jaką, kiedykolwiek widział.

Do pokoju z impetem weszła jego matka. Na jej twarzy natychmiast pojawił się grymas złości, gdy tylko dostrzegła syna z poduszką na głowie. Nie był to pierwszy raz, gdy zastała go w takim stanie; minął zaledwie tydzień, odkąd ostatnio znalazła go w podobnej sytuacji. Tego dnia miała tego dość. Postanowiła, że od teraz to się zmieni.

– Jeśli zaraz nie wstaniesz z łóżka, pójdę po szklankę wody i wyleję ci ją na głowę!

Odrzucając poduszkę na bok, otworzył oczy i zdał sobie sprawę, że to już koniec. Kimkolwiek była ta niewiasta, nie wróci. „Dlaczego zrobiła mi to w sobotę, w dniu wolnym od szkoły?” – pomyślał.

– Przecież dzisiaj jest sobota – powiedział, hamując niecenzuralne słowa, które cisnęły mu się na usta.

– Raczej poniedziałek – odparła z irytacją matka, przez chwilę zastanawiając się, co mogła zrobić w poprzednim życiu, że los pokarał ją takim synem.

Z niedowierzaniem sięgnął po telefon leżący na szafce obok łóżka. Przez chwilę wpatrywał się w datę, która jednoznacznie wskazywała na poniedziałek.

– To niemożliwe – mruknął z wyraźnym zdziwieniem. Doskonale pamiętał wczorajszy piątek: wrócił ze szkoły, rzucił plecak w kąt i grał na komputerze do późna. Wychylając się z łóżka, dostrzegł swój plecak, który wciąż leżał w tym samym miejscu, gdzie go zostawił po powrocie do domu.

Matka, próbując się uspokoić, wzięła głęboki oddech, dotknęła palcami kciuków i na chwilę zamknęła oczy, by spokojnie wypuścić zgromadzone powietrze.

– Nie obchodzi mnie, że coś ci się pomieszało – powiedziała.

Znał swoją matkę na wylot. Gdy tylko nabierała powietrza w charakterystyczny sposób, wiedział, że jest w złym humorze. Był pewien, że jeśli pójdzie do szkoły, to skończy się to dla niego pocałowaniem klamki. Musiał więc zmienić strategię, aby uniknąć niepotrzebnego spaceru.

– Nie chcę chodzić do tej szkoły – powiedział z wyraźnym zniechęceniem.

– A co takiego złego się tam dzieje? – odparła, przewracając oczami. Dobrze go znała; gdy tylko napotykał jakiekolwiek trudności, szybko się poddawał.

– Wymagają od nas za dużo. Staram się, jak mogę, a mimo to dostaję najgorsze oceny. A ludzie z mojej klasy tylko rozmawiają o tym, na jakie studia pójdą. Zachowują się, jakby byli z innej planety.

Może nieco przesadzał, ale był przekonany, że w innej szkole nauka i nawiązywanie nowych znajomości będą łatwiejsze. Być może pozna dziewczynę, taką jak ta z jego snów. Taka perspektywa wydawała mu się niezwykle pociągająca. W końcu stawał się powoli mężczyzną. Świadczył o tym jego drobny zarost pod nosem, z którego był naprawdę dumny, ciemne włosy, smukła sylwetka oraz niebieskie oczy, które dodawały mu pewności, że gdy tylko znikną pryszcze, zdobędzie każdą dziewczynę, która mu się spodoba.

– To całkowicie normalne dla ludzi, którzy wiedzą, czego chcą i dążą do tego. A ty wiesz, czego chcesz? – zapytała, rozkładając szczupłe dłonie, na których błyszczała złota obrączka.

– Tak, chcę przetrwać w tej klasie – odpowiedział, zdając sobie sprawę, że i tak będzie musiał wstać w sobotę i pójść do tej cholernej szkoły, w której nikogo nie będzie. – Aż do ostatniego dzwonka – dodał, spuszczając głowę.

Matka usiadła na łóżku i spokojnie kontynuowała rozmowę.

– Jeśli nie radzisz sobie w szkole, jak poradzisz sobie w prawdziwym życiu, gdzie trzeba zarabiać na utrzymanie, opłacać rachunki, dbać o rodzinę i spłacać kredyty przez trzydzieści lat lub dłużej?

Bardzo żałował, że posłuchał matki i zdecydował się na naukę w najlepszym liceum w mieście. Trafił do klasy, w której większość uczniów pochodziła z rodzin adwokatów, lekarzy i biznesmenów. W tej grupie wydanie trzech tysięcy złotych na zagraniczną wycieczkę nie stanowiło żadnego problemu.

– Nie chcę takiego życia.

– A jakie byś chciał? Spanie pod gołym niebem, grzebanie w śmietnikach i żebranie o jedzenie?

– Nie – odpowiedział, zdając sobie sprawę, że przegrał tę batalię z własną matką.

– Twoje zachowanie sugeruje, że zmierzasz w tym kierunku – matka wstała z łóżka i rzuciła surowe spojrzenie na syna. – Za pięć minut widzę cię w kuchni. – Po tych słowach opuściła pokój, zamykając za sobą drzwi..

Z niechęcią wstał z łóżka i spojrzał na swoje wczorajsze ubrania leżące na krześle. Nagle jego wzrok przykuła nowa koszulka, której wcześniej nie zauważył. Powoli wstał, niepewnym krokiem zbliżył się do krzesła, wziął koszulkę do ręki i przybliżył ją do nosa. Pachniała jak inne nowo kupione rzeczy ze sklepu. Po założeniu koszulki dostrzegł nadruk na przodzie – na materiale znajdował się znak ryby z napisem w środku.

Napis był napisany w lustrzanym odbiciu. Szymon przez chwilę wpatrywał się w niego, próbując bezskutecznie odczytać treść. Nagle w jego głowie zrodziła się nowa myśl. Z lekkim uśmiechem podszedł do szafy, na której znajdowało się duże lustro. Gdy ujrzał swoje odbicie z napisem w lustrze, bez trudu odczytał słowa. Po chwili wziął telefon do ręki i wpisał słowo „Loser”. Niemal natychmiast na pierwszym miejscu pojawiło się tłumaczenie: „Przegrany”.

– Co jest? – zapytał ze złością, po czym szybko ściągnął koszulkę i rzucił ją w kąt, gdzie leżał jego plecak.

Z niepewnym krokiem wszedł do kuchni, gdzie jego matka już przygotowała kanapki z szynką, serem i pomidorem. Na widok jedzenia zaburczało mu w brzuchu. Odkąd sięgał pamięcią, jego matka zawsze robiła najlepsze kanapki, które na długo zaspokajały głód. Doskonale wiedziała, jak to zrobić, ponieważ przez wiele lat pracowała w firmie, w której zajmowała się tym na co dzień.

Kuchnia była wąska, a przy oknie stał mały stoliczek, wystarczający jedynie dla jednej osoby. Usiadł przy talerzu z kanapkami, spojrzał na gorącą herbatę i przez chwilę obserwował czarne granulki w szklance, które powoli opadały na dno.

– Nigdy wcześniej tak ze mną nie rozmawiałaś – powiedział, zbliżając szklankę do ust.

Matka stała do niego plecami, wkładając brudne naczynia do zmywarki.

– Nasza sąsiadka otworzyła mi oczy. Właściwie wychowała swoją córkę tak, że teraz zbiera owoce swojej ciężkiej pracy.

– Jakie owoce? – zmarszczył brwi.

– Jej córka uczęszcza do najlepszego liceum i osiąga znakomite wyniki w nauce.

– Mówisz o Dagmarze? – zapytał, a chwilę później napił się gorącej herbaty, która oparzyła go w język i usta.

Czując silne pieczenie w ustach, szybko podszedł do lodówki i wyciągnął butelkę zimnej wody. Natychmiast ugasił nią swój wewnętrzny pożar.

– Tak, powinieneś brać z niej przykład; ta dziewczyna zajdzie bardzo wysoko – stwierdziła matka, zamykając zmywarkę i odwracając się w jego stronę. Przez chwilę wpatrywała się w niego, a potem, zaskoczona, dodała: – Myślałam, że założysz nową koszulkę, którą kupiłeś w sobotę.

– W sobotę? – zapytał z niedowierzaniem, potrzebując chwili, by to przetrawić. – Naprawdę coś się ze mną dzieje. Położył butelkę wody na stoliku i spojrzał matce prosto w oczy. „A jeśli to wszystko jest prawdą?” – błyskawicznie przemknęło mu przez myśl.

– Co znów? – zniecierpliwiona matka podeszła bliżej.

– Naprawdę nie pamiętam, co robiłem w weekend – odpowiedział, mimo pieczenia w ustach, zaczynając jeść kanapkę.

– Jak to?

– Ostatnie, co pamiętam, to moment, gdy w piątek poszedłem spać – rzekł, mając pełne usta. Sos z kanapki spłynął mu po palcach na blat stołu, tworząc z kropli cyfrę przypominającą liczbę sześć.

Matka uważnie przyglądała się jego oczom. Niedawno czytała artykuł o tym, jak rozpoznać, czy dziecko zażywa narkotyki. Wśród najczęstszych objawów wymieniano powiększone źrenice, trudności z pamięcią oraz zwiększony apetyt. Z przerażeniem obserwowała, jak jej syn oblizuje palce z sosu, a następnie wytarł resztki ze stołu.

– Brałeś jakieś narkotyki? – zapytała, przerażona.

Szymon tylko pokręcił głową, zachowując poważny wyraz twarzy.

– Cały weekend spędziłeś przed komputerem, zamiast się uczyć. A teraz wymyślasz amnezję – stwierdziła matka, a jej głos brzmiał jak wyrok.

– Przysięgam, mówię prawdę – odpowiedział, kładąc rękę na klatce piersiowej, gdzie zawsze biło jego serce.

– Marsz do szkoły! – wybuchła matka, po czym wstała i opuściła kuchnię.

Będąc sam w kuchni, wciąż trzymał rękę na klatce piersiowej, próbując wyczuć rytm swojego serca. Zdziwił się, gdy odkrył, że coś w nim się zmieniło. Nie był już tym samym chłopakiem z piątku, który po podobnej rozmowie z matką czuł serce w gardle. Teraz niczego nie odczuwał, a to uczucie przynosiło mu dziwną ulgę. „Pewnie to skutek powolnej przemiany z chłopca w mężczyznę” – pomyślał.

Mieszkał z rodzicami na dziesiątym piętrze bloku z wielkiej płyty, wzniesionego w latach sześćdziesiątych. Ściany były tak twarde, że niejedna wiertarka odmówiła posłuszeństwa. Jazda windą oraz oczekiwanie na nią bywały męczące, a najgorsze były chwile, gdy winda się psuła i dystans trzeba było pokonywać o własnych siłach. Tabliczka z napisem „Przed wejściem sprawdź, czy kabina jest za drzwiami” przyprawiała go o gęsią skórkę. Szymon codziennie ryzykował życiem, korzystając z windy; wolał to, niż iść schodami.

Gdy wychodził z mieszkania z opuszczoną głową, usłyszał głos sąsiadki Dagmary. Automatycznie zwrócił wzrok w stronę dźwięku. Jego oczom ukazała się dziewczyna rozmawiająca ze starszym mężczyzną, który nagrywał ją kamerą przy otwartym oknie. Zaskoczony, zatrzymał się i z ciekawością obserwował sytuację z daleka. Miał przeczucie, że coś złego zaraz się wydarzy. Im dłużej ich obserwował, tym bardziej utwierdzał się w tym przekonaniu.

Dagmara zawsze mu się podobała – szczupła blondynka o zielonych oczach. W jego głowie nagle pojawiło się pytanie: „Dlaczego nie są jeszcze parą?” Mimo intensywnych rozmyślań, nie potrafił znaleźć odpowiedzi. „Pora to zmienić” – postanowił w myślach. Przy pierwszej nadarzającej się okazji zamierzał wykorzystać swój urok osobisty – może teraz, gdy tylko zostaną sami – pomyślał.

– Czas już się skończył – odrzekł mężczyzna do Dagmary. – Jesteś pewna, że tego chcesz? – dodał, mając świadomość, że dziewczyna nie zmieni zdania.

Dziewczyna kiwnęła głową. Mężczyzna, z wyrazem niezadowolenia na twarzy, schował kamerę do kieszeni czarnego płaszcza, podniósł skórzaną walizkę z podłogi i ruszył w stronę windy. Na chwilę zatrzymał się przy nim, wpatrując się w jego oczy. Jego czarny płaszcz, spodnie, buty i koszula w tym samym odcieniu sprawiły, że przeszedł go dreszcz.

– Znasz ją? – zapytał zimnym tonem, zwracając się w jego stronę.

– Tak – odpowiedział krótko, niecierpliwie czekając na kolejne słowa mężczyzny.

– Może ty ją przekonasz, żeby tego nie robiła.

– Czego!? – krzyknął z przerażeniem, nie dopuszczając do siebie oczywistej myśli, która go uderzyła.

– Twoja znajoma postanowiła się zabić – powiedział to spokojnie, po czym podszedł do windy i nacisnął przycisk ze strzałką skierowaną w dół. Mężczyzna jeszcze raz spojrzał w jego stronę. – Teraz jej życie jest w twoich rękach – dodał, po czym zniknął w windzie.

Wystraszony spojrzał na dziewczynę, która powoli wchodziła na parapet. Przez chwilę nie mógł się ruszyć. Dopiero gdy spojrzała na niego, poczuł, jakby jakaś niewidzialna siła zdjęła blokadę z jego ciała.

– Szymon, dobrze się czujesz?

Chłopak otworzył usta, a po chwili kiwnął głową. Dotknął palcami swojego nosa i poczuł wilgoć na palcach. Szybko skierował wzrok na zakrwawioną rękę. Dziewczyna miała rację – z jego nosa spływały krople ciemnej krwi. Na ten widok ogarnęło go przerażenie, jakby wszystkie siły go opuściły.

– Kręci mi się w głowie – rzucił w jej stronę, próbując szybko oprzytomnieć. Potrząsnął głową i jeszcze raz spojrzał na nią. W blasku słońca, które oświetlało jej twarz, wydawała mu się jeszcze piękniejsza.

– Co zamierzasz zrobić? – zapytał, czując na twarzy powiew ciepłego wiatru z otwartego okna.

– A jak myślisz? – wychyliła się przez okno, spoglądając w dół. Jej oczom ukazał się świat krasnali; z tej wysokości wszystko wydawało się małe – przejeżdżające samochody, spacerujący ludzie na chodniku, bawiące się dzieci na placu zabaw.

– Nie rób tego! – powiedział szybko, starając się w myślach ułożyć zdanie, które mogłoby ją powstrzymać.

Czuł narastające przerażenie, a oddech stawał się coraz trudniejszy. Obserwował, jak wiatr szarpie włosy dziewczyny; nigdy wcześniej nie czuł się tak bezradny. Zdał sobie sprawę, że za kilka sekund jedno życie na świecie zgaśnie, i to na jego oczach. Będzie świadkiem śmierci, która jak tatuaż pozostanie z nim na długie lata, a może nawet do końca życia.

Odwróciła się w jego stronę, spojrzała mu w oczy i rozłożyła ręce. Szymon zdążył jedynie wyciągnąć rękę w kierunku dziewczyny i zrobił niepewny krok do przodu. Nagle nogi chłopaka stały się jak z waty; w mgnieniu oka upadł z hukiem na kolana. Dagmara z delikatnym uśmiechem spojrzała po raz ostatni na klęczącego przed nią sąsiada, przechyliła się plecami w stronę otwartego okna, a jej ciało wypadło przez nie, szybko znikając z pola widzenia chłopca. Po trzech uderzeniach serca Szymon zrozumiał, że dziewczyna, którą znał, już nie żyje. Nigdy więcej się z nią nie spotka, nie usłyszy jej głosu ani nie poczuje jej perfum. Nagle wszystko dookoła zaczęło wirować, a potem stracił przytomność; jego ciało opadło na zimną posadzkę długiego korytarza.

Szymon powoli otworzył oczy i szybko zorientował się, że znajduje się w obcym miejscu. Przy jego łóżku stali rodzice. Przez chwilę zastanawiał się: „Co się stało?”, a wspomnienia zaczęły do niego powoli docierać. To przypominało sen, który z trudem próbował odtworzyć w pamięci.

– Jak się czujesz? – zapytała matka, a w jej głosie dało się wyczuć strach.

Poczuł blokadę w gardle i musiał odchrząknąć, aby móc cokolwiek powiedzieć.

– Dobrze – odpowiedział osłabionym głosem, rozglądając się po sali. Szybko zrozumiał, gdzie się znajduje. – Co ja robię w szpitalu?

– Leżałeś nieprzytomny w korytarzu – wyjaśnił ojciec.

Jego ojciec był wysokim mężczyzną z lekką nadwagą. Szymon nie przypominał go zbytnio; bardziej był podobny do matki, drobnej blondynki o piskliwym głosie.

– Co się tam wydarzyło? – zapytała matka.

– Dagmara wyskoczyła z okna – odpowiedział spokojnie, czując na sobie ciężar odpowiedzialności za jej śmierć. Gdyby tylko wcześniej wyznał jej, co do niej czuje… „To z pewnością nie doszłoby do tego”.

– Wyskoczyła? – zaskoczona odezwała się matka, spoglądając na męża, który stał obok niej.

– To nie był wypadek? – zapytał ojciec. – zapytał ojciec.

Szymon smutno pokręcił głową. Powoli docierało do niego, że Dagmara już nie żyje.

– Taka dziewczyna. Dlaczego to zrobiła? – zapytała matka z wielkim niedowierzaniem.

– Nie mam pojęcia, ale przed upadkiem rozmawiała z kimś.

Nagle przypomniał sobie. W jego wyobraźni kawałki puzzli zaczęły układać się w logiczną całość.

– Ze starszym mężczyzną? – zapytał ojciec.

– Tak – odpowiedział, przywołując jedynie zarys twarzy mężczyzny. – Dokładnie nie pamiętam, ale to był mężczyzna w czerni, przypominał mi księdza, tylko bez koloratki. Dziwne.

– Co dziwnego? – spytała matka.

– Wydaje mi się, że nagrywał ją kamerą.

Ojciec zaczął nerwowo krążyć wokół łóżka, co chwilę zerkając przez okno, jakby to miało go uspokoić. Ze szpitalnego okna łatwo można było dostrzec ich zaparkowany samochód na parkingu przed szpitalem.

– On ją do tego namówił? – zapytał ojciec.

Potrzebował chwili, aby odkryć kolejną stronę utworzoną z puzzli. W ułamku sekundy wróciły wspomnienia. To było tak, jakby nie pamiętał nazwiska aktora, a po chwili wiedział o nim niemal wszystko. Z niepokojem spojrzał na rodziców, zastanawiając się, co się z nim dzieje.

– Nie, wręcz przeciwnie, namawiał ją, żeby tego nie robiła, nawet prosił mnie, żebym ją przekonał – powiedział.

– Jeśli tak było, to czemu ją filmował? – rzucił nagle ojciec.

– Ty coś do niej powiedziałeś? – odezwała się z niepokojem matka, mocno ściskając obręcz łóżka.

Z opuszczoną głową odpowiedział, ciężko przełykając ślinę.

– Z nosa zaczęła mi lecieć krew, a po przejściu kilku kroków straciłem przytomność. – „Mogłem powiedzieć, że ją kocham; być może te słowa uratowałyby jej życie” – pomyślał, zatapiając się w rozmyślaniach.

– Lekarze dokładnie cię zbadali i stwierdzili, że fizycznie nic ci nie dolega… – odezwała się matka, robiąc krótką przerwę, gdy zauważyła, jak jej syn tępo wpatruje się przed siebie. Spojrzała na męża, który, jakby zawołany, stanął obok niej. – To ma podłoże psychiczne, dlatego przez jakiś czas zostaniesz w domu, bez dostępu do jakichkolwiek informacji – poinformowała go, wiedząc doskonale, że to na pewno mu się nie spodoba.

– Nie będę mógł korzystać z internetu? – zdziwił się, nerwowo zaciskając zęby i marszcząc brwi.

– Z telefonu, radia, laptopa i telewizji – dodał ojciec.

– Do czasu, aż wszystko się nie wyciszy w twojej głowie – uspokoiła go matka, posyłając mu delikatny uśmiech.

Szybko opuścił głowę na poduszkę, jakby usłyszał wyrok śmierci. Od zawsze telefon towarzyszył mu w codziennym życiu. Z nim rozpoczynał dzień i z nim go kończył, a nawet spał z nim. Czasami budził się w nocy, by sprawdzić, która jest godzina, lub czy ktoś do niego napisał. Telefon był dla niego najważniejszym przedmiotem na świecie, a okres bez niego z pewnością stanowiłby prawdziwe wyzwanie.

– Co ja będę robił sam w pokoju? – zapytał, czując, jak włosy na karku mu się jeżą.

– Nadrobisz trochę zaległości w literaturze – pocieszał go ojciec, doskonale zdając sobie sprawę, co to oznacza w dzisiejszych czasach dla nastolatka.

– Tylko będziesz mógł czytać książki, w których nie ma przemocy, alkoholu, narkotyków ani seksu – dodała matka.

– Co, mam czytać bajki dla małych dzieci? – uśmiechnął się po raz pierwszy, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy.

Czuł się, jakby wszystko to było złym snem, ale człowiek nie odczuwa niczego podczas snu, tak jak on teraz. Tylko życie przynosi nam ból, przyjemności, radości i smutek. Nigdy nie lubił szpitali, zwłaszcza intensywnego zapachu chorych ludzi. Ten odór przypominał mu, że to nie sen, lecz jego pieprzona rzeczywistość, w której musiał żyć dalej, mimo trudności, jakie czekały go po tragedii. Każdy nowy problem, który najpewniej go spotka, stanie się dla niego wyzwaniem, odciągającym go od myśli o Dagmarze.

– Twoja psychika, delikatnie mówiąc, jest w bardzo złym stanie – ojciec spojrzał na syna surowym wzrokiem. – Musisz wziąć nasze słowa na serio – dodał, przybierając poważny wyraz twarzy.

Szymon nigdy wcześniej nie widział ojca w takim stanie; zawsze był pogodny, opowiadając dowcipy przy niedzielnym rosole. To jego matka pełniła rolę „złego policjanta” w rodzinie, zajmując się trudnymi sprawami.

– Nie chcemy cię faszerować psychotropami, które mogą ci zaszkodzić, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, nie zawahamy się ich użyć – dodała pośpiesznie matka.

„Nie tak dawno pytała mnie, czy biorę narkotyki. A teraz sama chce mi zaserwować garść tabletek, po których odleci” – pomyślał, nie mogąc powstrzymać śmiechu.

– Możesz skończyć w zakładzie psychiatrycznym na długie lata. Chcesz tego? – ostrzegła go matka.

Szymon usiłował powstrzymać napad śmiechu, który go ogarnął. Gdyby nie znał swoich rodziców, mógłby pomyśleć, że bierze udział w programie z ukrytą kamerą. Dla niego wszystko to, po przebudzeniu, wydawało się niewiarygodnym snem, z którego nie sposób się obudzić – chyba że strzałem w głowę lub, jak Dagmara, skokiem z okna.

– Dobrze się czuję, nic mi nie jest. Nie czuję się odpowiedzialny za śmierć Dagmary, to był jej wybór. Chcę po prostu żyć dalej, tak jak dawniej – powiedział to, co rodzice chcieli usłyszeć, mając nadzieję, że te słowa skrócą jego odwyk.

Matka usiadła na skraju łóżka, złapała go za rękę i spojrzała mu prosto w oczy.

– Robimy to z ojcem dla twojego dobra.

Powiedziała to bardzo spokojnym tonem, starając się, aby te słowa nie wyprowadziły go z równowagi. Lekarz dokładnie wytłumaczył im, że osoby w takim stanie mogą wybuchnąć z błahego powodu. Znała dobrze swojego syna i była przekonana, że nie jest do tego zdolny, ale na wszelki wypadek chciała tego uniknąć, dmuchając na zimno. Domyślała się, że po takich przejściach człowiek nie jest już taki sam jak dawniej. Samobójstwo Dagmary głęboko zraniło jego duszę. Matka była pewna, że z czasem rana się zagoi, pozostawiając bliznę, która niekiedy będzie mu przypominała o dziewczynie.

Wszedł do swojego pokoju i zaczął się po nim rozglądać. W pewnym momencie dostrzegł czarną książkę leżącą na półce, która pamiętała czasy PRL-u. Niepewnym krokiem podszedł bliżej, aby sprawdzić, co to za pozycja. Pismo Święte w jego pokoju? Tylko matka mogła mu to podrzucić. Jakby modlitwa mogła mu w czymś pomóc. Od dziecka nie wierzył w nic – ani w Świętego Mikołaja, ani w Boga. Życie po śmierci uważał za fanaberię głoszoną przez ciemnotę. Był przekonany, że jego pokolenie zdoła wytępić tę ciemnotę i doczeka się czasów, w których nauka triumfuje nad ludzką głupotą. Wierzył, że wojny oraz konflikty na tle wyznaniowym, seksualnym i rasowym w końcu się zakończą.

Nie mając pomysłu, jak zająć umysł, by uniknąć nudy, postanowił położyć się na łóżku. Przez chwilę wpatrywał się w sufit, starając się nie myśleć o niczym.

– Masakra – szepnął do siebie, po czym zamknął oczy i natychmiast zapadł w głęboki sen.

Szymon obudził się w opuszczonym magazynie, leżąc na brudnej podłodze. „Jak ja się tu znalazłem?” – zapytał sam siebie w myślach. Ostatnie, co pamiętał, to łóżko, na którym zasnął. „Czy to mi się śni?” – aby się upewnić, postanowił uszczypnąć się w rękę. Natychmiast poczuł ukłucie bólu promieniującego z przedramienia. „Nie, to nie jest sen” – pomyślał, wpatrując się w szarą, odrapaną ścianę. Nigdzie nie było okien, a jedynym źródłem światła były świetliki dachowe. Promienie światła padające z góry podświetlały unoszący się w powietrzu kurz, który był wszędzie. Powoli podszedł do wirujących drobinek i zaczął machać ręką, próbując je rozgonić, co tylko sprawiło, że zaczęły jeszcze bardziej wirować. Nagle hałas przerwał mu zabawę; odwrócił głowę w stronę niechcianych dźwięków. Zaskoczyło go poczucie zimnego potu na plecach oraz drżenie rąk, jak u alkoholika. Po raz pierwszy w życiu poczuł strach, mimo że obejrzał już ponad tysiąc horrorów. Próbował się uspokoić, wsłuchując się w nadchodzący hałas i starając się go zidentyfikować. To był dźwięk ciągnącego się przedmiotu po podłodze. Nagle dostrzegł w oddali postać mężczyzny, który zmierzał w jego kierunku. Miał na sobie żółty sztormiak z kapturem na głowie. Szymon od razu go rozpoznał – to był bohater z filmu, który wielokrotnie oglądał przed zaśnięciem.

– To niemożliwe! – krzyknął.

Z wyłupionymi oczami i otwartymi ustami Szymon powoli cofał się, nie spuszczając wzroku z psychopatycznego mężczyzny, który wyglądał jak postać z horroru. Nieznajomy ciągnął za sobą siekierę, a gdy Szymon zorientował się, co miał za plecami, z przerażeniem zaczął uciekać, nie mając żadnego planu. Czuł, jak jego nogi stają się coraz cięższe, a mimo ogromnego wysiłku poruszał się coraz wolniej. Nie wiedząc dlaczego, nie mógł iść do przodu, jakby jakaś niewidzialna siła go powstrzymywała. Kiedy znalazł się w zasięgu siekiery, mężczyzna zamachnął się i uderzył go w prawą nogę. Szymon natychmiast przewrócił się na plecy. Z jego nogi zaczęła obficie lecieć krew; próbował uciskać ranę dłońmi, ale krew wciąż wydobywała się spomiędzy palców, mieszając się z brudną podłogą i tworząc krwawy pejzaż przypominający zachód słońca.

– Proszę, nie zabijaj mnie! – wykrzyknął, z grymasem bólu na twarzy.

Mógł jedynie obserwować, jak napastnik powoli się do niego zbliża. Mężczyzna chwycił za ostrze siekiery, uniósł ją wysoko, a z lekkim uśmiechem uderzył go w głowę trzonkiem. Chłopak natychmiast stracił przytomność.

Obudził się z pulsującym bólem głowy. Jego oczom ukazał się widok Dagmary, przykutej do ściany, która z wyraźnym zdziwieniem wpatrywała się w niego. Jej oczy nie były już zielone.

– To niemożliwe – powiedział spokojnym tonem, próbując znaleźć logiczne wytłumaczenie tej dziwnej sytuacji, w której się znalazł.

– Ty też umarłeś? – odezwała się zaskoczona Dagmara, uśmiechając się.

Nie ukrywała radości, że już nie będzie sama. W końcu miała towarzysza, z którym mogła dzielić swoje cierpienie.

Szybko pokręcił głową.

– Chyba nie – odpowiedział, nerwowo rozglądając się dookoła. Tak jak Dagmara, był przykuty do ściany grubymi łańcuchami. – Jesteśmy w piekle? – zapytał z lękiem, czując, jak struny głosowe zaciskają mu się w gardle.

– Jeśli weźmiemy pod uwagę, że postać z horroru, który kiedyś oglądałam, nie ustaje w polowaniu na ciebie, torturując i zabijając, to tak, to miejsce można śmiało nazwać piekłem.

Oboje usłyszeli zbliżający się hałas ciągniętej siekiery po podłodze. Dagmara przewróciła oczami.

– Cholera, a już było tak fajnie – rzuciła z niezadowoleniem, nie odrywając wzroku od swojego sąsiada.

Mężczyzna z siekierą w dłoniach zbliżył się do nich. Z bliska można było dostrzec jego twarz: miał długie włosy, ale z przodu widoczną łysinę. Pierwsze, co zwróciło uwagę Szymona, to popsute i niekompletne uzębienie napastnika.

– Mam ochotę odrąbać jednemu z was głowę – warknął, unosząc siekierę i kierując ją w stronę Szymona. – Może tobie.

– Co to za miejsce? – Spytał.

– Zaraz stracisz głowę, a ty się pytasz, gdzie jesteś – zaśmiał się mężczyzna. – Ja bym raczej prosił o litość.

Spojrzał na ranę na nodze.

– To się nie dzieje naprawdę.

– Czemu tak uważasz? – uśmiech mężczyzny szybko zniknął, ustępując miejsca złowieszczemu spojrzeniu.

– Zobacz na moją nogę – wskazał głową na ranę. – W normalnym świecie dawno bym się wykrwawił na śmierć, a ta rana już przestała krwawić.

Mężczyzna dotknął rany siekierą. Chłopak natychmiast skręcił się z bólu, wydobywając z siebie przeraźliwy krzyk.

– Proszę cię, przestań, to boli! – wrzeszczał, mając łzy w oczach.

– Nadal jesteś przekonany, że to się nie dzieje naprawdę?

Po jego policzkach spływały łzy.

– Zostaw go, ty psychopato! – krzyknęła Dagmara, szarpiąc łańcuchami.

Mężczyzna spojrzał na dziewczynę, odwrócił się plecami do chłopaka i podszedł do niej. Gdy znalazł się blisko, uniósł siekierę, gotów zadać potężny cios w głowę, po którym Dagmara na pewien czas zamilknie.

– Stop, nie!… – Szymon krzyknął z całych sił.

Mężczyzna zamarł w bezruchu. Dagmara przez chwilę wpatrywała się w siekierę, która znalazła się tuż przed jej oczami.

– Hej, co się dzieje? – odezwała się, widząc ostrze siekiery zastygłe w ruchu, centymetr od swojej głowy.

– Nie mam zielonego pojęcia – odpowiedział, również zaskoczony tą niecodzienną sytuacją. Wszystko wydawało mu się mało realne. Nie zdziwiłby się, gdyby za chwilę podszedł do niego mężczyzna w stroju Świętego Mikołaja.

Nagle wszystko wokół nich stało się czarno-białe, jak litery w książce. Z niedowierzaniem przyglądał się swojemu bezbarwnemu ciału. Do ich uszu docierał szelest przewracanych stron oraz ciche szepty nieznanych głosów.

– O ja pierdolę! Gramy w filmie – stwierdziła z niedowierzaniem.

– Że co?

– Za tobą, odwróć głowę – powiedziała głośno i wyraźnie, czekając na jego reakcję.

Z ledwością obrócił głowę i dostrzegł salę kinową wypełnioną ludźmi, którzy wpatrywali się w nich, zajadając popcorn i nachosy.

– Co jest, kurwa! – Szymon rzadko przeklinał, ale w tej sytuacji postąpił jak większość pilotów samolotów, krzycząc przed katastrofą, świadomi, że za chwilę dojdzie do tragedii.

– Po co tu jesteście? Lubicie patrzeć, jak ktoś ćwiartuje ludzi i obcina im głowy? Z miłą chęcią zamieniłabym się z tobą miejscami, tak do ciebie mówię, siódmy rząd, miejsce trzynaste. Nie śmiej się. Obiecuję, że dzisiaj w nocy nasz znajomy cię odwiedzi. Postaram się, żeby jego siekiera była naostrzona.

Ludzie w sali kinowej przypominali postacie z niemego filmu z początku XX wieku. Większość bezdźwięcznie się śmiała, tylko nieliczni zachowali kamienną twarz, w tym dziewczyna, której miejsce wskazała Dagmara. Wcale nie było jej do śmiechu; z jej twarzy promieniowało przerażenie.

– Ona tylko żartowała, taki mały żarcik. Po filmie obiecuję, że osobiście cię przeproszę.

Dziewczyna w kinie miała niezwykłą urodę. Szymon sam był zdziwiony swoim zachowaniem; nawet w piekle nie stracił zapału do randkowania.

– Co ty, zakochałeś się? – rzuciła Dagmara z nutką zazdrości.

Do jego uszu docierał narastający głos matki.

– Szymon, obudź się! – powtarzający się głos matki coraz mocniej dobiegał do niego.

Jasne światło oślepiło go, zmuszając do szybkiego mrużenia oczu. Powoli zaczął dostrzegać zarysy ludzi stojących nad jego łóżkiem. Dopiero po chwili rozpoznał swoich rodziców.

– Coś ci się przyśniło? – zapytała z niepokojem matka.

– Krzyczałeś przez sen i rzucałeś się na łóżku, jakbyś był opętany – dodał ojciec, który takie rzeczy widział tylko w filmach o egzorcyzmach.

– Miałem bardzo realny sen – odpowiedział, szybko zerkając na swoją nogę, która wciąż go bolała.

– Była w nim Dagmara, prawda? – zapytała z niepokojem matka.

– Zgadza się – potwierdził.

Musiał chwilę się zastanowić, czy ujawnienie prawdy mu pomoże, a co gorsza, czy nie obróci się przeciwko niemu.

– Był jeszcze ktoś?

– zapytała matka, a wyraz twarzy rodziców sugerował, że pragną usłyszeć więcej.

– Jakiś facet z siekierą, który chciał nas skrzywdzić… – zrobił pauzę, zastanawiając się, czy powinien opowiedzieć wszystko, co się wydarzyło. Szybko doszedł do wniosku, że wdepnął w kłopoty i nie ma sensu zagłębiać się w szczegóły – i się obudziłem.

– Właśnie dlatego powinieneś myśleć o czymś innym – powiedziała matka z wielką troską – głodny jesteś?

– Trochę – odpowiedział.

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki poczuł pustkę w żołądku. Nigdy nie dopuszczał się do takiego stanu. Lubił jeść, a dzięki szybkiej przemianie materii mógł pozwolić sobie na więcej niż jego rówieśnicy.

– W takim razie idę zrobić ci kanapki – oznajmił matka.

– A ja pójdę do piwnicy, może znajdę coś ciekawego do czytania – dodał po chwili ojciec.

Rodzice jednocześnie opuścili pokój, zamknęli za sobą drzwi i przekręcili klucz. Szymon szybko wstał z łóżka, chwycił klamkę i kilkakrotnie nacisnął na nią, próbując otworzyć drzwi, lecz bezskutecznie.

– Zamknęli mnie – odezwał się zaskoczony, a następnie spojrzał w kierunku okna. Zdziwiony podszedł bliżej i przyjrzał się otworom po klamkach. – serio – powiedział ironicznym tonem.

Szymon przez chwilę stał w miejscu, zastanawiając się, czy jego rodzice naprawdę obawiają się, że pójdzie w ślady dziewczyny. Brak klamek jednoznacznie to sugerował. Odwrócił głowę i spojrzał na szufladę w swoim segmencie. Nie tracąc czasu, szybko do niej zajrzał i wyciągnął pudełko po telefonie, które pamiętało jeszcze czasy młodości jego rodziców. Po kilku sekundach położył je na podłodze, a następnie sięgnął po kolejne, tym razem po telefon dotykowy. Z pudełka wyjął telefon z ładowarką, a pozostałe rzeczy leżące na podłodze schował cicho do szuflady, czując się przez chwilę jak złodziej przed otwarciem sejfu. Bezzwłocznie podłączył ładowarkę do telefonu, a drugi koniec włożył do gniazdka przy łóżku. Czekał chwilę, aż urządzenie się naładowało, a po kilku minutach je włączył. Gdy telefon się uruchomił, na jego twarzy zagościł delikatny uśmiech. Natychmiast wybrał swoją sieć Wi-Fi, lecz po chwili na ekranie pojawił się komunikat: „Nieprawidłowe hasło”.

– Cholera, musieli zmienić hasło – powiedział ze złością, ale szybko jego twarz się rozchmurzyła. Tym razem wybrał inną sieć i wpisał hasło. Po chwili telefon połączył się. – Jak dobrze mieć starszych sąsiadów – stwierdził z radością.

Wpisał w wyszukiwarce internetowej frazę „Samobójstwo Dagmary Stępień 13.05.2023”. Na ekranie telefonu pojawiła się tylko jedna pozycja, prowadząca do strony „666.info.pl”.

– Co to za dziwny adres? – stwierdził.

Zrobił coś, czego nigdy wcześniej nie uczynił – przeżegnał się i kliknął w link. Po chwili strona otworzyła się na jego telefonie, a on ujrzał zdjęcie Dagmary przy oknie, jej imię, nazwisko i wiek. Pod tymi informacjami znajdował się film z jej udziałem. Nabrał powietrza i dotknął przycisku „play”. Na ekranie ukazała się informacja, że aby obejrzeć materiał filmowy, należy założyć konto i wykupić abonament. Na widok cennika poczuł oburzenie.

– Co! Za jeden dzień sto złotych? Pogięło ich!

Chłopak zauważył napis: „Jeśli wydaje ci się, że to za dużo, koniecznie obejrzyj to nagranie”. Szymon bez wahania kliknął w link, a na ekranie pojawił się film, w którym szybko rozpoznał nieznajomego. Mężczyzna siedział za biurkiem, a za jego plecami stały półki wypełnione książkami. Na biurku znajdował się świecznik z trzema świecami, które były do połowy wypalone. Mężczyzna, wyglądający na dobrze po osiemdziesiątce, miał zmarszczki zdradzające jego wiek. Jego smukłą twarz zdobiły włosy białe jak śnieg.

– Witam, nazywam się Bernard Ogiński i pracuję w Fundacji „Ratujmy życie i nasze dusze”. Jak sama nazwa wskazuje, zajmujemy się ratowaniem życia osób, które myślą o jego zakończeniu. Ty również możesz im pomóc – wystarczy, że opłacisz abonament. Jeśli czujesz się samotny, nie masz nikogo bliskiego, a twój koniec zbliża się nieuchronnie, możesz uratować swoją duszę, przekazując fundacji wszystko, co zgromadziłeś przez całe życie. Gwarantuję ci, że przed śmiercią nie odczujesz strachu ani niepokoju. Zamiast tego, doświadczysz radości, wiedząc, że twoje życie miało sens.Dzięki twoim środkom możesz pomóc dwóm, trzem, a nawet kilkunastu osobom. Nie wierzysz? Pozwól, że coś ci pokażę.

Bernard włączył nagranie młodej dziewczyny, z którą wcześniej rozmawiał.

Na filmie ukazywała się jedynie zapłakana dziewczyna, siedząca na ławce w parku z żyletką w dłoni. Nagranie zostało zarejestrowane w nocy, gdy większość ludzi między drugą a trzecią godziną pogrążona jest w głębokim śnie, zwanym fazą NREM.

Cokolwiek nam się przyśni w tej fazie, przepada bezpowrotnie, co stwarza diabłu ogromne możliwości, by pastwić się nad nami.

– Nie mam po co żyć – mówiła, a łzy spływały po jej policzkach, tworząc małe kałuże na ławce.

– Opowiedz nam o tym – wydobył się głos zza kamery.

– W klasie mnie wyśmiewają z powodu mojego wyglądu. Mówią, że jestem gruba i że śmierdzi ode mnie. Naprawdę bardzo się staram, mało jem, codziennie się myję. Już dłużej tego nie wytrzymam, muszę się zabić, żeby przestać cierpieć.

– Dlaczego do nas napisałaś o swoich zamiarach? – zapytał Bernard, nie okazując żadnych emocji.

– Wiem, że nie pomagacie na siłę, nie karmicie ludzi kłamstwami, że wszystko będzie dobrze, jeśli trochę schudniesz, to ludzie zaczną cię inaczej postrzegać. To gówno prawda. Niezależnie od tego ile bym schudła, dla nich zawsze będę grubą, śmierdzącą Anią. Dzięki temu nagraniu niech się dowiedzą, jaką krzywdę wyrządzają wrażliwym osobom, które są bardziej czułe na otaczający ich świat. – Dziewczyna zaczęła płakać jeszcze bardziej.

– Rozumiem, chciałbym ci coś pokazać – powiedział mężczyzna, otwierając czarną walizkę wypełnioną po brzegi pieniędzmi. Mogą być twoje, pod warunkiem że zainwestujesz w siebie. Po pierwsze, musisz zmienić toksyczne środowisko i przenieść się do innej szkoły. Wtedy będziesz mogła pozwolić sobie na różne rzeczy, o których nawet nie marzyłaś.

Dziewczyna spojrzała na pieniądze, wytarła mokre policzki rękawem swojej niebieskiej bluzy, na której widniał kot machający łapką.

– Czy te pieniądze pochodzą od dobrych ludzi?

– Chciałbym w to wierzyć, ale są tacy, którzy życzą ci źle i pragną zobaczyć twoją śmierć. To do ciebie należy decyzja, którą grupę ludzi zadowolisz – dobrych czy złych.

Dziewczyna otarła oczy.

– Nie obawiacie się, że po wydaniu tych pieniędzy popełnię samobójstwo?

– Czasami tak bywa. Nie wszystko można kupić za pieniądze, ale z ich pomocą można obrać zupełnie inną drogę.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: