Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

7 tygodni - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
24 marca 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

7 tygodni - ebook

Pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, łakomstwo, gniew, lenistwo...

 

Thomas Miller budzi się w środku nocy, ogarnięty zimnym dreszczem. W ciemnościach jego sypialni stoi To - nieruchome, mroczne, wypełnione pustym cieniem. Przeszywa go spojrzeniem, które nie potrzebuje oczu. Nie mówi zbyt wiele, nie musi. Słowa wydostające się z jej martwych ust nie są zaproszeniem do rozmowy. To wyrok. Siedem tygodni.

 

Z każdym dniem Thomas coraz bardziej zanurza się w chaosie. Bezsenność, koszmary senne, ciągłe uczucie, że ktoś go stale obserwuje, a to "coś" w mroku jest coraz bliżej - coraz bardziej namacalne. Jego życie zaczyna popadać w ruinę. Szybko zaczyna rozumieć, że zbliża się ku nieuchronnemu końcowi, a im bardziej stara się walczyć, tym głębiej wchodzi w szaleństwo.

 

Przeszłość, którą znał, rozpada się na kawałki, a przyszłość staje się jedynie pustką, w której nie ma już nadziei. Cienie gęstnieją. To powraca coraz częściej.

 

Zło staje się codziennością.

Kategoria: Horror i thriller
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788397480902
Rozmiar pliku: 829 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

_Wybudził się ze snu gwałtownie, jakby zdołał wydostać się ze śmiertelnego uścisku mary sennej i biegł na oślep w głąb leśnej dżungli, nie oglądając się za siebie. Oddychał płytko i nierównomiernie, łapczywie zaciągając się każdą wolną cząstką powietrza do uciskanych przez klatkę piersiową płuc. Jego zwierzęcy oddech świszczał przeraźliwie, przyprawiając o zimne dreszcze; serce zaś wyrywało się do ucieczki z nazbyt ciasnej przestrzeni, boleśnie uderzając w dość już mocno poobijane żebra._

_Otworzył szeroko oczy i ze strachem ogarniającym każdą komórkę zwiotczałego w półśnie ciała, rozejrzał się po pogrążonym w ciemności pomieszczeniu._

_Choć wokół panował niemal zupełny mrok, do pokoju wdzierała się pojedyncza smuga żółtego światła, docierająca z zewnątrz przez wąską szczelinę w rolecie. Prosta linia fotonów przemieszczała się bezszelestnie w powietrzu, rozbryzgując się na obszernym, zagraconym śmieciami biurku tuż naprzeciw łóżka Thomasa._

_Mimo trwającej jeszcze nocy mężczyzna bez większych trudności rozpoznał piętrzące się w pokoju gazety, pozgniatane i poprzewracane puszki po piwie, opróżnione paczki po papierosach oraz styropianowe pudełka z resztkami zaschniętej i gdzieniegdzie gnijącej już chińszczyzny. Widok ten, choć pozornie obskurny i obrzydzający, wzbudzał w nim poczucie bezpieczeństwa._

_Wiedział, że wciąż żyje._

_Podniósł się ociężale z miękkiego materaca i usiadł na jego skraju, wyciągając nagie stopy na zimną podłogę. Doskwierał mu nerwoból nieprzyjemnie pulsujący w dolnej części klatki piersiowej. Zmęczony i owładnięty silnym bólem głowy, przymknął opuchnięte od braku snu powieki i przejechał lewą dłonią po wilgotnym od potu czole._

_Cicho westchnął._

_Nieprzyjemny koszmar dobiegł końca. Z uczuciem ulgi dostrzegł, że toczące chwilę wcześniej walkę o przetrwanie płuca oraz serce wracają do swojego spokojnego rytmu._

_Opuścił nieznacznie głowę, pociągając zimnym, zmarzniętym nosem._ _Mimo że był środek lata, w pokoju panował ziąb._

_Zignorował to. Nie chciał już więcej myśleć. Nie chciał już dłużej zastanawiać się nad tym, czy to, co dzieje się wokół, jest właściwe._

_Targany wewnętrznym rozdrażnieniem, pokręcił przecząco głową. Nic nie potrafiło tak skutecznie rozbudzić jego pogrążonego w bezsilności organizmu, jak nawracające koszmary senne i dokuczliwa bezsenność, z którą bezskutecznie walczył już niemal każdej nocy._

_Nie zastanawiając się długo, sięgnął w kierunku zegarka na rękę leżącego na stoliku nocnym i chwycił go lekko drżącą dłonią. Przybliżył sobie ledwo widoczną w ciemności tarczę urządzenia i, pochylając ją w stronę światła padającego z zewnątrz budynku, próbował odczytać godzinę._

_Dostrzegłszy jednak, że wskazówki zatrzymały się o trzeciej piętnaście, zaś sekundnik rytmicznie dygocze w miejscu, zamruczał cicho i zacisnął szczękę w przypływie irytacji._

_– Cholerny badziew – syknął cicho i w nagłym uczuciu złości cisnął przedmiotem w kierunku drewnianego stolika. Zegarek nie zatrzymał się, lecz przesunął po niewielkim blacie i upadł z cichym trzaskiem na podłogę._

_Nie chcąc jednak opuszczać przyjemnie miękkiego i ciepłego materaca, zignorował ten fakt. Nie zamierzał skupiać zbyt dużej uwagi na czymś, co uważał za małostkowe i nieistotne. A w tym momencie niemal wszystko takie było._

_Przejechał otwartą dłonią po całej twarzy, po czym ponownie położył się na łóżku i przez dłuższą chwilę przewracał się z boku na bok. Nie mógł znaleźć wygodnej dla siebie pozycji, podobnie jak nie potrafił opanować chaosu targającego jego umysłem._

_Gdy po blisko trzydziestu minutach wierzgania się w miejscu w końcu dopadło go znużenie, mężczyzna podciągnął zimną kołdrę wysoko pod szyję i rozmyślał jeszcze przez krótką chwilę o tym, co czeka go w najbliższych dniach._

_Tuż po tym zasnął, pogrążając się w niedługim, płytkim śnie._

_W pewnym momencie poczuł nagły, bardzo silny wstrząs uderzenia ciałem o twardy bruk._

_Thomas wybudził się gwałtownie z przykrótkiej drzemki, ogarnięty paraliżującym kończyny przerażeniem. Czując na karku delikatny, bardzo zimny podmuch powietrza – docierający ze strony drzwi wejściowych do niewielkiej sypialni – wzdrygnął się. Mimo że był w tej chwili okryty pierzyną, to wywołujący dreszcze chłód zdołał przedostać się przez grubą pościel i dotknąć jego rozpalonej skóry._

_Namnażające się myśli oraz lęki sprawiały, że serce Millera zaczęło łomotać jak szalone. Odgłos wydawany przez cisnący o żebra narząd zdradzał, że mężczyzna nie śpi._

_Drewniana, wyłożona nowymi panelami podłoga zaskrzypiała nagle głośno i nieprzyjemnie. Thomas usłyszał docierające do jego uszu dźwięki, które z każdą sekundą stawały się coraz głośniejsze i bliższe._

_Choć pragnął odpocząć, nie potrafił zignorować przeczucia, że dzieje się coś niepokojącego. Coś nie dawało mu spokoju. Coś, czego jeszcze nie rozumiał, nie pozwalało mu zasnąć._

_Coś wzbudzało w nim przeraźliwy lęk._

_Kiedy poczuł, że przechodzi go zimny dreszcz, otworzył szeroko oczy i zatrzymał powietrze w płucach. Przekonany, że ktoś obcy znajduje się w jego mieszkaniu, przewrócił się na prawy bok i spojrzał w kierunku korytarza, zamierając w nagłym, chwilowym bezruchu._

_Nie, to nie może być prawda. To tylko sen. To nie jest rzeczywistość. Ja tylko śnię – myślał, nie do końca ufając wypowiadanym wewnątrz siebie słowom._

_W przejściu znajdowała się bowiem nieznajoma postać, której sylwetka pogrążona była w przejmującym mroku oraz czerni. Mężczyzna – jak sugerował Millerowi barczysty korpus nieznajomego – stał nieruchomo w miejscu, z ramionami opuszczonymi wzdłuż ciała i lekko nachyloną w kierunku podłogi głową._

_Odziany w długą, czarną bluzę z kapturem, przypominającą swoim wyglądem pelerynę, niemal nie wyróżniał się z ponurego otoczenia i nie odznaczał się pośród panującej wokół ciemności. Nie trzymał w dłoni żadnego narzędzia do walki i nie wypowiedział ani słowa. Sprawiał wrażenie szaleńca._

_Trzydziestoośmiolatek obawiał się w tej chwili najgorszego._

_Gdy nieznajomy mężczyzna poruszył się nagle w jego kierunku, Thomas wyskoczył gwałtownie z łóżka i oddalił się bardzo szybkim ruchem w stronę okna, skąd nie miał już żadnej możliwości na szybką i sprawną ucieczkę._

_Od tej chwili był osaczony oraz uwięziony. Wiedział to. Czuł to każdą cząstką zalęknionego ciała._

_– Kim jesteś, do cholery jasnej?! Co tutaj robisz? – Wykrzyknął głośno i, dostrzegając brak sensu w wypowiedzianych przez siebie słowach, poczuł, że zalewa go fala nieprzyjemnego gorąca. Ogarnął go wstyd._

_Nim zdążył zrozumieć powagę zaistniałej sytuacji i okrutnie złą pozycję, w jakiej się znalazł, jego drżąca dłoń chwyciła za opierający się o ścianę kij bejsbolowy, który nieznacznie wysuwał się spod spoconych palców. Choć całe jego ciało dygotało z przerażenia oraz zimna, Thomas uniósł ciężki przedmiot na wysokość brzucha i objął go obiema rękoma. Usiłował zachować groźny wyraz twarzy._

_– Odejdź stąd! – Rzucił głośno, kierując kijem lekko w przód, lecz stojąca naprzeciw postać nie poruszyła się nawet o cal._

_Przepełniony nagłym poczuciem kompromitacji, zerknął mimochodem na własne dłonie, które trzęsły się nieustannie w doskwierającym wewnętrznie lęku. Choć strach towarzyszył mu stosunkowo często, od dawna nie bał się tak bardzo, jak w tym momencie – nawet w chwilach, gdy pijany ojciec bił go do nieprzytomności._

_Wtedy pragnął umrzeć. Teraz nie._

_Czując wzbierającą się w nim odwagę oraz siłę, Thomas wydał z siebie stłumiony w umyśle okrzyk, a następnie zamachnął się kijem bejsbolowym po raz pierwszy i zarazem ostatni tej nocy. Celując po omacku w miejsce, w którym powinna znajdować się głowa nieznajomej postaci, zrobił dwa kroki w przód i cisnął przedmiotem w stronę jej twarzy._

_Nim zdążył zadać cios stojącemu naprzeciw mężczyźnie, ujrzał przed sobą trupio bladą dłoń, która bez najmniejszego wysiłku oplotła przedmiot i unieruchomiła go z taką siłą, że Thomas nie potrafił nim w ogóle poruszyć._

_Czując nagle, że wszelkie pokłady odwagi oraz chęci do samoobrony całkowicie opuszczają jego ciało, Miller jęknął cicho w desperacji i cofnął się w kierunku okna, wyciągając obie ręce przed siebie._

_Szalejące w amoku serce podskoczyło mu nagle do gardła, boleśnie uciskając krtań._

_Chciał krzyknąć, lecz w tej chwili nie mógł wydać z siebie żadnego dźwięku. Oddychał ciężko i niespokojnie, gdy poczuł, że robi mu się niedobrze, zaś widok przed oczami staje się mniej wyraźny._

_Mimo że starał się zapanować nad paraliżującym go stresem, pragnął w tej chwili zemdleć. Pragnął odciąć się od rozgrywającego się w jego sypialni koszmaru._

_Nieświadomość byłaby dla niego błogosławieństwem._

_– Weź stąd, co tylko chcesz, ale zostaw mnie w spokoju. Nikomu o tym nie powiem. Do nikogo nie zadzwonię – odparł przerażonym głosem po dłuższej chwili milczenia. Spoglądając w kierunku stojącej naprzeciw postaci, zerkał mimochodem na rozpościerający się tuż za jej plecami korytarz._

_Nieznajomy stał jednak w miejscu, nie poruszając się nawet o cal i milczał, wsłuchany w nerwowy oddech Thomasa. Pozwalał przerażonemu mężczyźnie mówić, lecz nie reagował na wypowiadane słowa. Odczuwany przez Millera strach stanowił bowiem to, czego obcy pragnął doświadczyć. Był celem, który musiał teraz zrealizować._

_– Przysięgam, że nie mam zbyt wiele. W salonie stoi kino domowe, a na stoliku leżą klucze do samochodu, którym nie da się nawet jeździć. Tutaj jest tylko telewizor, laptop i PlayStation 5. Weź wszystko, ale proszę, opuść moje mieszkanie – kontynuował, drżąc ze strachu._

_Panujący w pomieszczeniu chłód nasilał się z każdą upływającą z wolna minutą, stając się coraz bardziej nieznośnym dla ubranego w piżamę Thomasa._

_Czerń, w którą spowity był nieznajomy, stawała się stopniowo znacznie głębsza i mroczniejsza niż wcześniej, czym przyprawiała Millera o coraz silniejszy lęk oraz napięcie. Materiał ciemnego, jak gdyby wykonanego z powietrza, ubrania mężczyzny poruszał raz po raz ku górze oraz na boki, unoszony niewidzialnymi, lodowatymi podmuchami, wywołującymi nieprzyjemne dreszcze._

_Choć wszystko wydawało się prawdziwe i namacalne, Thomas odnosił nieodzowne wrażenie, że śni. Stojąca naprzeciw niego postać nie stanowiła części tej rzeczywistości, w której przyszło mu żyć._

_Nie… To nie może być prawda. To tylko sen. To tylko pieprzony sen! – Myśli Millera krążyły nieprzerwanie wokół lęku o własne życie. Mimo że pragnął uciec, To nie pozwalało mu się poruszyć. To uniemożliwiało wydostanie się z morderczej pułapki. To, którego dotąd nie rozumiał, zatrzymywało go niewidzialną dłonią w miejscu._

_I odbierało poczucie, że znaczy cokolwiek więcej niż wciąż oddychająca kupa mięsa._

_Mimo że Thomas starał się przyjrzeć nieobecnej twarzy nieznajomego, nie potrafił dostrzec w niej zupełnie nic poza bezdenną pustką, sprawiającą silne przekonanie, że patrzy się w nieskończenie głęboką otchłań piekła._

_I choć zaczynał wierzyć w to, że widzi przed sobą zjawę, to koścista, biała niczym papier i poraniona w kilku miejscach dłoń przybysza kreowała pozór, że przed nim stoi martwy człowiek._

_– Zabierz wszystko, co uznasz za cenne i po prostu odejdź! – Krzyknął spanikowany, odsuwając jedną rękę do tyłu i opierając się o zimny parapet._

_Obcy mężczyzna rozszerzył w tej samej chwili wszystkie palce u dłoni i opuścił ramię w kierunku biodra, pozwalając na to, by upadający na podłogę kij bejsbolowy wydał z siebie głośny huk i przeturlał się pod nogi przerażonego Millera. Dostrzegłszy nieoczekiwane zachowanie nieznajomego, Thomas spojrzał na uwolniony z uchwytu przedmiot, a następnie rzucił pełne niezrozumienia spojrzenie na przybysza._

_Choć bał się poruszyć nawet o cal, wyskok przez okno wydawał się w tym momencie jedyną drogą ucieczki przed potencjalnym atakiem._

_– Nie rób tego. – W pokoju niespodziewanie rozległ się niski, zachrypnięty głos. Stojąca naprzeciw postać chyba spostrzegła jego zamiary._

_– Nie wiem, o czym mówisz – skłamał, zaciskając palce na parapecie jeszcze mocniej niż dotychczas._

_– Przyszedłem z zapowiedzią, Thomasie. – Słowa mężczyzny wywołały gęsią skórkę u Millera._

_– S-skąd znasz moje imię? – Zrozumiał, że nie jest przypadkową ofiarą i z sekundy na sekundę coraz bardziej obawiał się śmierci. Wbijając paznokcie w grubą warstwę farby, zranił sobie skórę do krwi._

_– Siedem tygodni… – Zaczął, jednak Thomas przerwał mu w połowie zdania._

_– O czym ty mówisz?! – Wykrzyknął płaczliwie. – Zostaw mnie w spo…_

_– Siedem tygodni, Thomasie. Zbyt mało, by uczynić wszystko, i zbyt dużo, by dotrzeć do nicości. O siedem tygodni bliżej początku, który stanie się końcem, i o siedem tygodni bliżej końca, który stanie się początkiem._

_– Nic nie rozumiem… Czego ode mnie chcesz?! – Ponownie przerwał wypowiedź obcego, lecz ten zrobił krok naprzód._

_Thomas poczuł w tej chwili znajomy, przejmujący chłód i zauważył parę wydostającą się z ust. Docierająca do jego nozdrzy woń zgnilizny, wymieszanej ze słodkim zapachem kwiatów wzbudzała w nim obrzydzenie i powodowała silne nudności._

_Odór unoszącej się w powietrzu śmierci sprawił, że zrobiło mu się słabo._

_– Siedem tygodni, Thomasie. I ani sekundy dłużej._

_Trwający w zesztywnieniu Miller patrzył przed siebie szeroko otwartymi oczami i nieświadomie coraz mocniej zaciskał palce dłoni na parapecie. Zadrapanie spowodowane wbijającymi się pod skórę resztkami farby stawało się głębsze i rozleglejsze, aż po nadgarstku mężczyzny zaczynała spływać cienka strużka krwi._

_Nieznajomy wyczuł rozkoszną woń ciepłej, gęstej wydzieliny, więc uśmiechał się szeroko oraz szczerze, ukazując tym Thomasowi szereg niemal czarnych, zniszczonych i zaostrzonych na końcach zębów. Całkowicie sine, popękane usta, a także pobladła, zmatowiona skóra wokół nieobecnych oczu przypominały twarz wisielca._

_Miller coraz bardziej był przekonany, że widzi przed sobą truposza._

_To tylko sen. To tylko kolejny sen. Nic się nie dzieje. Nic nie jest prawdą. Ty nie jesteś prawdziwy. Obudź się. Obudź się, no dalej, obudź się! – Powtarzał w myślach, lecz nic się nie zmieniło._

_Pragnął wierzyć, że śni._

_W momencie, gdy napięcie pomiędzy nimi stało się dla Thomasa trudne do zniesienia, postać zaczęła zbliżać się wolnym ruchem do znieruchomiałego mężczyzny i zatrzymała się przed nim w odległości niespełna trzech stóp. Chłód dobiegający od nieznajomego był w tej chwili tak przeraźliwy, że Miller nie czuł już swoich palców ani spływających po jego policzkach łez._

_Panikował, obawiając się śmierci. Strach ten tkwił jednak w jego wnętrzu._

_– Proszę, nie… – Usiłował wyciągnąć przed siebie dłoń w obronnym geście, lecz nie potrafił uczynić zupełnie nic, by uciec. Słowa, które próbował wypowiedzieć głośno i wyraźnie, okazywały się jedynie cichym, ledwo słyszalnym mamrotem, grzęznącym w gardle._

_Nim Thomas zdołał w pełni zrozumieć, co dokładnie dzieje się z jego ciałem, nieznajomy uśmiechnął się szeroko oraz przeraźliwie, szczerząc do niego kły niczym polujące zwierzę. Zupełnie się przy tym nie spiesząc uniósł trupioblade, wychudzone dłonie w kierunku własnego kaptura i chwycił go po obu stronach w taki sposób, by odsłonić pogrążoną w mroku twarz._

_Z każdą upływającą z wolna sekundą, świat znajdujący się przed oczami Millera stawał się coraz bardziej niewyraźny, rozmyty i surrealistyczny._

_I kiedy oczy nieznajomego wywiercały dziurę w jego wnętrzu, Thomas widział już jedynie mrok_.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: