Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

7EW - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
12 maja 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
56,00

7EW - ebook

Co by się stało, gdyby nastąpił koniec świata?

Kiedy kataklizm przemienia Ziemię w tykająca bombę zegarową, rozpoczyna się rozpaczliwy wyścig z tym, co nieuchronne. Zostaje opracowany ambitny plan, który ma zagwarantować przetrwanie ludzkości poza obszarem ziemskiej atmosfery, ale na nieustraszonych pionierów czyhają nieprzewidziane niebezpieczeństwa. Ostatecznie zostaje ich dosłownie garstka…

Pięć tysięcy lat później ich potomkowie –trzy miliardy ludzi zaliczające się do siedmiu odrębnych ras – rozpoczynają kolejną zuchwałą podróż w nieznane, na obcą planetę, którą kosmiczna katastrofa i upływ czasu zmieniły nie do poznania. Na Ziemię.

Neal Stephenson –obdarzony oszałamiającą wyobraźnią literacki geniusz i wizjoner – łączy naukę, filozofię, technikę, psychologię i literaturę w arcydziele prozy spekulatywnej, w którym wizja przyszłości jest zarazem niecodzienna i upiornie znajoma. Podejmuje ważne współczesne idee i niewiarygodne wyzwania w absolutnie wspaniałej sadze – śmiałej, wciągającej i zapierającej dech w piersi.

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67353-98-4
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Epoka Jednego Księżyca

Epoka
Jed­nego Księ­życa

Księ­życ eks­plo­do­wał bez uprze­dze­nia i bez żad­nego widocz­nego powodu. Jeden dzień dzie­lił go od pełni. Była godzina 05:03:12 czasu UTC. W póź­niej­szym okre­sie chwilę tę przy­jęto nazy­wać A+0.0.0 lub po pro­stu „Dniem Zero”.

Astro­nom-ama­tor z Utah był pierw­szym czło­wie­kiem na Ziemi, który zdał sobie sprawę, że dzieje się coś nie­zwy­kłego. Chwilę wcze­śniej dostrzegł plamę wykwi­ta­jącą w rejo­nie for­ma­cji Reiner Gamma, w pobliżu księ­ży­co­wego rów­nika. Przy­pusz­cza­jąc, że ma przed sobą obłok pyłu wznie­cony ude­rze­niem mete­orytu, wyjął tele­fon i zaczął wysy­łać donie­sie­nie o wyda­rze­niu na swo­jego bloga, poru­sza­jąc zesztyw­nia­łymi kciu­kami (znaj­do­wał się wysoko w górach, gdzie powie­trze było rów­nie przej­rzy­ste jak zimne) naj­szyb­ciej, jak potra­fił, żeby tylko zagwa­ran­to­wać sobie palmę pierw­szeń­stwa. Inni astro­no­mo­wie wkrótce zwrócą tele­skopy na tę samą chmurę pyłu – może nawet już to robili! – ale on, jeśli tylko będzie odpo­wied­nio szybko prze­bie­rał kciu­kami, pierw­szy zawia­domi świat o swoim odkry­ciu. Zdo­bę­dzie sławę. Jeżeli mete­oryt zosta­wił po sobie widoczny kra­ter, może nawet nazwą go na jego cześć.

Jego nazwi­sko zostało zapo­mniane. Prawdę mówiąc, domnie­many kra­ter prze­stał ist­nieć, zanim jesz­cze jego odkrywca zdą­żył na dobre wycią­gnąć tele­fon. Razem z nim prze­stał zresztą ist­nieć cały Księ­życ.

Kiedy astro­nom scho­wał tele­fon i znów przy­tknął oko do oku­laru, zaklął pod nosem, ponie­waż pole widze­nia wypeł­niła bru­natna plama; musiał nie­chcący trą­cić przy­rząd, układ optyczny roz­je­chał się i zgu­bił ostrość. Zaczął krę­cić pokrę­tłem ostro­ści. Nie poma­gało.

W końcu odsu­nął się od tele­skopu i gołym okiem spoj­rzał na miej­sce, w któ­rym powi­nien znaj­do­wać się Księ­życ. W tym momen­cie prze­stał być naukow­cem dys­po­nu­ją­cym wie­dzą zastrze­żoną dla wybra­nych i stał się jed­nym z milio­nów miesz­kań­ców obu Ame­ryk, któ­rzy z zasko­cze­niem i naboż­nym lękiem śle­dzili naj­bar­dziej nie­zwy­kły widok, jaki czło­wiek kie­dy­kol­wiek oglą­dał na nie­bie.

Kiedy w fil­mie pla­neta eks­plo­duje, zmie­nia się w ogni­stą kulę i po pro­stu prze­staje ist­nieć. Z Księ­ży­cem było ina­czej. Agent (bo tak ludzie nauczyli się nazy­wać tajem­ni­czy czyn­nik odpo­wie­dzialny za jego znisz­cze­nie) z całą pew­no­ścią wyzwo­lił ogromną ilość ener­gii, nie dość jed­nak dużą, żeby spo­pie­lić całą księ­ży­cową mate­rię.

Wedle naj­pow­szech­niej przy­ję­tej teo­rii zaob­ser­wo­wany przez astro­noma z Utah obło­czek pyłu był skut­kiem zde­rze­nia. Ina­czej mówiąc, pewien czyn­nik zewnętrzny (zwany z angiel­ska „Agen­tem”) prze­bił powierzch­nię Księ­życa, wnik­nął głę­boko do jego wnę­trza, a następ­nie uwol­nił prze­no­szoną ener­gię – albo, co jest rów­nie praw­do­po­dobne, po pro­stu prze­bił się na wylot, wyzwa­la­jąc po dro­dze dosta­teczną ilość ener­gii, żeby dopro­wa­dzić do roz­padu pla­nety. Według innej hipo­tezy Agent – w cza­sach pre­hi­sto­rycz­nych pogrze­bany we wnę­trzu Księ­życa przez obcych – był urzą­dze­niem zapro­gra­mo­wa­nym na deto­na­cję w chwili wystą­pie­nia okre­ślo­nych warun­ków.

Tak czy ina­czej, skutki były dwo­ja­kiej natury: po pierw­sze, Księ­życ roz­pękł się na sie­dem dużych odłam­ków i nie­zli­czone mro­wie mniej­szych; po dru­gie, odłamki te odsu­nęły się od sie­bie wystar­cza­jąco daleko, żeby dało się je postrze­gać jako odrębne obiekty (olbrzy­mie, chro­po­wate głazy), a zara­zem nie dość daleko, by to roz­pro­sze­nie postę­po­wało. Szczątki Księ­życa utwo­rzyły spę­tane siłą przy­cią­ga­nia sku­pi­sko gigan­tycz­nych gła­zów, które po cha­otycz­nie wykre­ślo­nych orbi­tach okrą­żały wspólny śro­dek cięż­ko­ści.

Ten punkt – nie­gdy­siej­szy śro­dek Księ­życa, teraz zaś wyłącz­nie abs­trak­cyjny punkt w prze­strzeni – na­dal krą­żył wokół Ziemi, dokład­nie tak samo, jak czy­nił to od miliar­dów lat. Od tej pory, ile­kroć miesz­kańcy Ziemi spo­glą­dali w nocne niebo, zamiast Księ­życa widzieli w jego miej­scu kon­ste­la­cję wolno kozioł­ku­ją­cych bia­łych zło­mów skal­nych.

Ści­śle rzecz bio­rąc, to wła­śnie zoba­czyli, gdy opadł kurz, bo przez pierw­sze kilka godzin zamiast Księ­życa widoczna była nieco więk­sza od niego chmura pyłu, która przed świ­tem poczer­wie­niała i na oczach zdu­mio­nego astro­noma-ama­tora zaszła za zachod­nim wid­no­krę­giem Utah. Azja przez całą noc mogła oglą­dać plamę w księ­ży­co­wym kolo­rze, w któ­rej pomału wyróż­niały się jaśniej­sze plamy, gdy dro­binki kurzu zaczęły gra­wi­to­wać ku naj­bliż­szym cięż­szym odłam­kom. Europa, a póź­niej także Ame­ryka mogły już roz­ko­szo­wać się wyraź­nym wido­kiem nowego stanu rze­czy: w miej­scu, w któ­rym powi­nien znaj­do­wać się Księ­życ, po nie­bie szy­bo­wało sie­dem olbrzy­mich gła­zów.

***

Zanim lumi­na­rze nauki, dowódcy woj­skowi i przy­wódcy poli­tyczni zaczęli uży­wać słowa „Agent” na okre­śle­nie tego cze­goś, co roze­rwało Księ­życ na kawałki, hasło to w umy­śle prze­cięt­nego członka opi­nii publicz­nej budziło sko­ja­rze­nia głów­nie na pozio­mie fil­mów klasy B – z „taj­nym agen­tem” lub „agen­tem FBI”. Osob­nicy bar­dziej obyci z języ­kiem nauk ści­słych mogli uży­wać go rów­nież na okre­śle­nie nie­któ­rych sub­stan­cji che­micz­nych – na przy­kład „cle­aning agent”, czyli „śro­dek czysz­czący”. Tym­cza­sem naj­lep­sze przy­bli­że­nie zna­cze­nia, jakie słowo to miało już na zawsze przy­jąć, można zna­leźć w anglo­ję­zycz­nej nomen­kla­tu­rze szer­mier­czej. Kiedy na tre­ningu jeden z uczest­ni­ków prze­pro­wa­dza natar­cie, drugi zaś się przed nim broni, napast­nika nazywa się „agen­tem”, bro­nią­cego zaś „patien­tem”. Agent działa. Patient pozo­staje bierny. W tym kon­kret­nym przy­padku agent o nie­zna­nym cha­rak­te­rze oddzia­łał na Księ­życ. Księ­życ i zamiesz­ku­jąca pod­księ­ży­cowe kró­le­stwo ludz­kość stali się bier­nymi ofia­rami tego dzia­ła­nia. Być może za jakiś czas ludzie prze­bu­dzą się, sami zaczną dzia­łać i rów­nież staną się agen­tami – na razie jed­nak i przez wiele, wiele lat w przy­szło­ści mieli pozo­stać bier­nymi patien­tami.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: