- nowość
A gdyby znów spróbować - ebook
A gdyby znów spróbować - ebook
Isabel O’Sullivan rozpacza po śmierci męża. Zawsze pragnęła zostać matką, dlatego rozważa, czy nie zajść w ciążę dzięki zapłodnieniu in vitro. Zasięga rady przyjaciela swojego męża, Graysona Koha, mistrza wyścigów rajdowych. Grayson, który zawsze skrycie kochał Isabel, proponuje jej zupełnie inne rozwiązanie…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-291-1334-2 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Isabel O’Sullivan stała w szwajcarskiej klinice płodności wpatrzona w twarzyczki dzieciaków na zdjęciach, a jej twarz płonęła podnieceniem. To był ten dzień. Za rok o tej porze zdjęcie jej dziecka też zawiśnie na tej ścianie.
Wreszcie była gotowa zostać matką.
Właściwie to już powinna nią być, ale lekarka była zajęta jakimś nagłym przypadkiem.
Izzy pojawiła się przy marmurowej recepcji punktualnie dwie godziny temu. Najpierw był problem z odnalezieniem dokumentów, a potem trzeba było wykonać kilka telefonów. Teraz z każdą mijającą minutą coraz bardziej nabierała podejrzeń, że coś jest nie tak.
Usiłowała leżeć spokojnie na kozetce, uśmiechając się na widok jaskrawo pomalowanych paznokci wystających spod prześcieradła. Jej najlepsza przyjaciółka Eve wczoraj namalowała maleńkie kwiatki i pszczółki na każdym paznokciu.
– To dlatego, że bardziej boisz się pszczół niż szpitali.
Ich przyjaźń kiedyś była silniejsza niż więzy krwi, ponieważ obie dorastały w irlandzkich rodzinach zastępczych.
Ale teraz Eve miała już swoją własną rodzinę, a jej żona Moira właśnie szykowała się do narodzin ich pierwszego dziecka. Izzy była zdeterminowana, by udowodnić, że może przejść przez ten proces sama i że jest na to gotowa.
Pielęgniarka ponownie pojawiła się w pokoju. Była to ta sama osoba, która godzinę wcześniej poleciła jej się rozebrać. Izzy z wysiłkiem ściągnęła ciężkie buty, próbując zachować minimum prywatności i zakrywając nadmiarowe fałdki. Nie przyszło jej do głowy, żeby się stroić na taką okazję, ale widząc spojrzenia rzucane jej raz po raz w poczekalni, jej T–shirt z nadrukiem zespołu rockowego i wygodne legginsy chyba jednak nieco się tam wyróżniały. Posłała nieśmiały uśmiech w kierunku innych kobiet, powstrzymując się od chęci zapytania o to, jaki _dress code_ obowiązuje w przypadku procedury sztucznego zapłodnienia spermą zmarłego męża.
Powstrzymała się od reakcji, kiedy wszedł kolejny pielęgniarz o kamiennej twarzy i oboje przypatrywali się Izzy z dziwnymi minami, przeglądając dokumenty, które z takim zapałem wypełniła kilka tygodni wcześniej.
Cała zdrętwiała na ten widok, choć miała pewność, że w papierach nie ma żadnych błędów. Od dzieciństwa cierpiała na dysleksję i korzystała z programów komputerowych do sprawdzania tekstu.
Kiedy Julian wyznał, że mogą być problemy z jego płodnością, a było to po kilku miesiącach starań o dziecko, i poprosił, by przemyślała zapłodnienie in vitro, dla Izzy było to mimo wszystko pozytywne zaskoczenie, że jest gotowy na wszystko, żeby mieć z nią dziecko. Nie wiedziała wtedy, że świeżo po odwyku wykorzystał ją jako ostatnią deskę ratunku przed całkowitym odcięciem od spadku po ojcu. Nawet dużo później, gdy odkryła prawdę, zasypywał ją obietnicami, pokazując bilety lotnicze i rezerwację w luksusowej willi, gdzie mieli się zatrzymać podczas pobytu w klinice. Potem twierdził, że był pijany, kiedy wreszcie wyjawił jej całą prawdę. Oczywiście, że był. Ale dla Izzy to wreszcie miało sens. Nagle zobaczyła cały pierwszy rok ich małżeństwa takim, jakim był naprawdę. Odejście od niego było raczej aktem wyzwolenia niż tchórzostwa.
Nie było jej trudno wyrzucić z głowy myśli o rodzinie, skoro przygotowywała się do rozwodu. A potem, zanim sprawy nabrały tempa, mąż zmarł z przedawkowania.
Nigdy nie kochała Juliana, a przynajmniej nie tak, jak jej się wydawało, kiedy zgodziła się go poślubić po zaledwie dwóch tygodniach znajomości. Owszem, był czarujący, a ona właśnie dochodziła do siebie po odkryciu, że kontrakt niani w rodzinie, którą zaczęła uważać za swoją, nie zostanie odnowiony. I owszem, był w tym element buntu, biorąc pod uwagę, że najlepszy przyjaciel Juliana, egocentryczny kierowca rajdowy, stał za jej nagłym zwolnieniem z pracy.
Praca u Astrid Lewis, menedżerki do spraw PR jednej z drużyn klasy Elite One, i opieka nad jej małym synkiem Lucą, miała być tylko na chwilę, ale Izzy tak się przywiązała do małego i jego silnej samotnej mamy, z wzajemnością zresztą, że jej dwumiesięczny kontrakt przedłużył się o cały rok. Podróże dookoła świata, udział w zapierających dech w piersiach wyścigach samochodowych i opieka nad cudownym malcem to była praca jej marzeń, ale czuła, że zbyt mocno się w nią zaangażowała.
Zamknęła oczy, zła, że ten długi okres oczekiwania przywołał wszystkie trudne chwile z przeszłości. A to miał być taki piękny dzień! Minęły już dwa lata, odkąd w wieku dwudziestu pięciu lat została wdową. Po raz pierwszy w swoim życiu starała się zostać w jednym miejscu i dać odpocząć zbolałej duszy. Kupiła swój pierwszy w życiu dom. Była to stara rozwalająca się chałupa i cały rok poświęciła na jej remont, ale było to jej pierwsze własne miejsce, a kredyt hipoteczny spłacała, robiąc ilustracje do książek. Zawsze kochała rysować i cieszyło ją, że znalazła sobie zajęcie po tym, jak Astrid ją zwolniła.
Ale przyjęcie ostatniego prezentu od Juliana, czyli jego spermy przechowywanej w tej klinice, to jedyna taka okazja na spełnienie marzeń o posiadaniu rodziny, której nikt nie mógł jej już odebrać.
Dźwięk dochodzących z zewnątrz głosów nie pozwalał jej zachować spokoju. Czy to była kłótnia? Zniecierpliwiona usiadła na łóżku. Chyba nie dane jej było dzisiaj przejść tej procedury.
– Jedyne nazwisko na umowie to pani O’Sullivan. Nikt nas nie poinformował o żadnych wymaganych działaniach w tej sprawie.
Izzy poczuła mrowienie w całym ciele. Wymagane działania? Czyżby Julian nie opłacił zabiegu? Zawsze miał problem z płatnościami na czas. Zamknęła oczy, usiłując sobie przypomnieć, czy stan jej konta pozwala na dokonanie jakiejkolwiek dopłaty. Dopiero co zaczęły jej się dni płodne, więc nawet gdyby musieli poczekać na przelew od niej, mogła zatrzymać się w miasteczku przez kilka dni. Mogła wrócić jutro. Mogła ten problem jakoś rozwiązać.
Wzięła kolejny głęboki wdech, przygotowując się do wyjścia, gdy zza drzwi dobiegł ją znajomy głos:
– Proszę mi natychmiast powiedzieć, w którym jest pokoju.
Lodowate żądanie miało w sobie posmak groźby, którą już raz słyszała z tych samych ust. Ale skąd on tutaj, w Szwajcarii?
Udało jej się zakryć dolną część swojego nagiego ciała, gdy ktoś gwałtownie pchnął drzwi. Nie widziała dokładnie, ale pracownicy kliniki otoczyli intruza kordonem. Pielęgniarka początkowo całą sobą broniła mu wstępu do pokoju, ale gdy tylko spojrzała mu w oczy, oparła się o framugę.
– Proszę pana, nie może pan tak po prostu… – Głos pielęgniarki tylko udawał surowość. – Jestem pana wielką fanką, ale tylko partnerzy naszych pacjentów mogą tu przebywać, ewentualnie ich znajomi.
– Zna mnie.
Mężczyzna wszedł do pokoju i spojrzał w jej kierunku.
– Prawda, Isabel?
Izzy zamarła na dźwięk swojego imienia w pięknie wykrojonych ustach Graysona Koh, legendy sportów motorowych. Przez krótki moment czuła chęć podejścia do niego, jedynej bliskiej jej osoby w tej zimnej klinice.
Grayson tymczasem ignorował wszystkich obecnych w pokoju i skupił się wyłącznie na jej osobie. Jego oczy przenikały na wskroś jej półnagie ciało, aż zatrzymały się na wózku, na którym leżały rozmaite tubki i sterylne narzędzia. Jak na mężczyznę, który znany był z panowania nad sobą, zarówno na torze, jak i poza nim, jego twarz zdradzała aż zbyt wiele uczuć.
Kiedy wreszcie przemówił, z trudnością formułował słowa.
– Jestem za późno? Zrobiłaś to?
– Nie twoja sprawa. – Izzie skrzyżowała ramiona, jakby chcąc się przed nim obronić. – C–co tu robisz?
Jakże słabo zabrzmiał jej głos pośród całego zgromadzenia. Zadrżała świadoma jego oceniającego wzroku. Poczuła się przy nim całkiem naga.
– Zapłodnienie. – Zmarszczył brwi, wpatrując się w nią. – Zrobiłaś to, Isabel?
Zdziwienie zaczęło ustępować miejsca zażenowaniu i gniewowi. Jego pełne dezaprobaty spojrzenie było jej dobrze znane, odkąd odwiedzała tory wyścigowe z jego chrześniakiem. I tylko pomyśleć, że wtedy jej się podobał!
– Za kogo ty się uważasz, żeby wpadać tutaj i stawiać żądania? – zapytała, dokładając starań, by jej głos brzmiał wystarczająco surowo.
Że też akurat dzisiaj Grayson musiał się pojawić w jej życiu. Akurat tutaj.
Zawsze był zabójczo przystojny w swoim stroju wyścigowym i słynnym złotym kasku, ale teraz, świeżo na emeryturze, w koszuli i eleganckich spodniach… nadal był najpiękniejszą osobą, jaką kiedykolwiek poznała. Przyglądanie mu się było ucztą dla zmysłów.
Grayson wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi.
– Nie pomyślałaś o tym, żeby się ze mną skonsultować, zanim tu przyjedziesz? Naprawdę sądziłaś, że się nie dowiem? – zapytał, obrzucając ją lodowatym spojrzeniem.
– A czemuż to miałabym to robić?
Poprawiła prześcieradło na kolanach, nie wierząc, że to wszystko dzieje się naprawdę.
– Jeśli jesteś tu z powodu rodziny Liang, musisz wiedzieć, że podpisałam już wszystkie papiery, jakie mi podsunęli. Zdaję sobie świetnie sprawę z tego, że nie mam co liczyć na spadek dla dziecka Juliana, tak samo jak nie było spadku dla wdowy po nim.
– Dziecko Juliana? Czemu myślisz, że ty…? – Na jego twarzy pojawiło się przerażenie. – O, mój Boże! Ty naprawdę nic nie wiesz!
– O czym nie wiem, Graysonie? Wtargnąłeś tutaj, do prywatnego gabinetu, i oczekujesz, że po prostu się domyślę, co takiego zrobiłam źle?
Wzięła głęboki wdech, jakby w oczekiwaniu na najgorsze.
– Czy ty… ty zapłaciłeś za zabieg w imieniu Juliana? A teraz wbiegłeś tutaj i zrobiłeś scenę, domagając się zwrotu pieniędzy? A może chcesz powiedzieć, że po prostu nie zamierzasz płacić?
Grayson zaklął pod nosem.
– Naprawdę sądzisz, że wyrwałem się ze spotkania w Monako i złamałem wszelkie przepisy drogowe tylko po to, żeby żądać zwrotu jakiegoś wyimaginowanego długu? Przyjechałem tu, żeby zakończyć to szaleństwo. Powinienem był to zrobić dawno temu.
Izzy poczuła, jak oblewa ją zimny pot. Straciła resztki nadziei na przetrwanie tego koszmarnego dnia. Jakiego trzeba mieć pecha, żeby to akurat on stanął na jej drodze do szczęścia?
– Nie możesz tego robić, Graysonie. Jakoś pokryję koszt zabiegu sama – powiedziała głosem przepełnionym szokiem i wściekłością.
Jednak wiedziała, że gdyby chciał nadal protestować, to ze swoimi koneksjami i wpływami będzie w stanie zablokować ten zabieg. A ona sama nie byłaby w stanie za niego zapłacić, bo po prostu nie było jej na to stać.
– To cholerne miejsce… ta cała umowa… – Zaklął. – Cały ten czas… i ty nawet nie wiedziałaś?
Izzy podniosła dłoń, chcąc go powstrzymać. Nie mogła już dłużej słuchać tego impertynenckiego tonu. Była wściekła. Miała dosyć ludzi, którzy wciąż ją oceniali i zakładali najgorsze.
– Tak, tak, wiem. Wiem, że zmagałam się z tą decyzją przez ostatnie dwa lata, a dzisiaj tu jestem, żeby spełnić ostatnie życzenie Juliana. Chciał, żebym miała dziecko. To były jego ostatnie słowa przed śmiercią, oczywiście oprócz tego, że mam zadzwonić do ciebie. Nie możesz tego tak po prostu zamknąć, jakby to było konto w banku. Tak jakby to nic nie znaczyło.
Ostatnie słowa wypowiedziała już tonem świadczącym o tym, że jest na skraju płaczu. Izzy poczuła napływające do oczu łzy. Aby powstrzymać wybuch płaczu, przygryzła wnętrze policzka. Chciała, żeby sobie po prostu poszedł. Miał zniknąć, żeby mogła wykonać swój plan na dzisiejszy dzień. To miał być nowy rok, nowy początek. Nareszcie czuła, że posiada kontrolę nad swoją przyszłością, a teraz Grayson stanął jej na drodze.
– To nieprawda, że to dla mnie nic nie znaczy.
Podszedł o krok bliżej.
– Isabel, musimy porozmawiać…
– Wynoś się – warknęła, zeskakując ze stołu. – Nie chcę z tobą rozmawiać. Możesz mieć majątek i możliwość odwołania moich planów, ale wtargnąłeś do prywatnego gabinetu.
Grayson zastygł w miejscu, rzucając spojrzenie w kierunku jej gołych nóg wystających spod prześcieradła, którym pośpiesznie owinęła się w pasie.
– Oczywiście – powiedział po prostu, odwracając się do niej tyłem. – Ubierz się, proszę. Pójdę porozmawiać z lekarzem, a potem omówimy naszą sytuację.
Czy on naprawdę uważał, że to „ich” sytuacja? Nie miała nawet ochoty go poprawiać. Nie czuła się na siłach, żeby kontynuować tę wymianę zdań. Wypchnęła go z pokoju i zamknęła drzwi. Gdy tylko znalazła się sama, pochyliła głowę w kierunku chłodnych drewnianych paneli podłogowych.
Spojrzała na narzędzia przygotowane do zabiegu i poczuła zawroty głowy. Potrzebowała świeżego powietrza. Pragnęła znaleźć się na zewnątrz i wziąć głęboki oddech oraz uciec przed Graysonem Kohem i jego dominującą obecnością. Wtedy mogłaby się zastanowić, co dalej.
W pośpiechu narzuciła na siebie ubrania.
Grayson nie miał zamiaru czekać na lekarza. Sam otworzył drzwi do gabinetu i dopadł do biurka.
– Pan Koh… – wyjąkała lekarka. – Poinformowano mnie o całej sytuacji. Należą się panu przeprosiny. Konto pacjentki zostało już anulowane, a pańska próbka przesłana do utylizacji.
– Świetnie – warknął Grayson. – A teraz chciałbym się dowiedzieć, jak do tego w ogóle doszło.
– Pani O’Sullivan miała umówiony zabieg już przed śmiercią męża.
– Ona nie wie, że próbka jest moja – wycedził przez zaciśnięte zęby. – Jestem przekonany, że to naruszenie waszych zasad postępowania.
Lekarka podniosła się na siedzeniu.
– To niemożliwe. Podpisała umowę.
– Jest oczywiste, że nie ma o tym pojęcia.
Grayson akcentował każde słowo przez zaciśnięte zęby, odganiając się od siebie wspomnienia jej zdumionego spojrzenia, kiedy kwestionował jej decyzję o zjawieniu się tu bez jego wiedzy. Uznał, że to z powodu niechęci do niego nigdy otwarcie nie wspomniała o jego umowie z Julianem. Nawet dzisiaj mówiła o swoich planach, swoich nadziejach, a on w tej historii znowu był czarnym charakterem.
Poczuł się winny. Znowu.
– Jest przekonana, że zostanie zapłodniona spermą swojego zmarłego męża. Nie moją.
Kobieta wstała ze swojego miejsca. Była imponująco wysoka.
– To poważne oskarżenie, panie Koh. Robimy, co w naszej mocy, żeby wszyscy zaangażowani w procedurę mieli pełen dostęp do dokumentacji przez zabiegiem. Mogę pana zapewnić, że…
Nagle coś przyszło Graysonowi do głowy.
– Czy to się odbywa w formie pisemnej?
– Oczywiście. Biorąc pod uwagę, że mieszka w Irlandii, dzisiaj to jej pierwsza wizyta u nas.
Isabel nigdy otwarcie nie mówiła o swojej dysleksji. To jego chrześniak poinformował go, że niania ma w telefonie jakieś aplikacje, a przy bliższej obserwacji zauważył, że ma swoje sposoby na radzenie sobie z tą przypadłością. Choć oczywiście jej nie śledził. Po prostu w sezonie wyścigowym zawsze była w pobliżu. Gdzie by się nie odwrócił, zawsze słyszał jej śmiech.
Lekarka chodziła niespokojnie po gabinecie, wachlując się stosem papierów, jakby dopiero teraz zdając sobie sprawę, jak blisko byli przypadkowego zapłodnienia kobiety nasieniem nie tego mężczyzny.
– Z pańskiej wiadomości dziś rano po prostu wynikało, że mamy opóźnić procedurę. – Skrzywiła się. – Sądziłam, że może jakieś kłopoty z płatnością…
– Chyba zdaje sobie pani sprawę z tego, że jestem osobą publiczną? Sądzi pani, że mógłbym tak po prostu napisać o tym w mejlu? Nie. Pół Europy musiałem przejechać w tej burzy śnieżnej, modląc się o to, żebym dotarł tu na czas.
Wszystkie loty z Monako odwołane. Każda minuta tej podróży była katorgą, a potem znalazł się tutaj i zobaczył wdowę po swoim przyjacielu na stole zabiegowym… nieświadomie przygotowującą się do procedury, która mogła połączyć ich życie na zawsze.
Grayson zamknął oczy i wciągnął powietrze do płuc. Gdyby dotarł tutaj pół godziny później, byłoby po wszystkim. Ta myśl wywołała w nim jakieś uczucie, które próbował okiełznać przez ostatnie trzy lata. Praktycznie popchnął Izzy w ramiona przyjaciela, po tym jak ukradkowy pocałunek w ciemnym garażu drastycznie zmniejszył dystans między nimi. Potem pozostało mu tylko prosić Astrid, by nie przedłużała jej kontraktu.
Nic dziwnego, że nie miała pojęcia, że Grayson był częścią tego układu. Powinien był wiedzieć, że nigdy by nie wyraziła zgody na taki rodzaj pomocy od człowieka, któremu nie mogła zaufać.
Przed poznaniem Isabel, Julian nigdy nie okazywał najmniejszego zainteresowania dziećmi czy małżeństwem, a
Grayson zapewnił go, że nigdy nie będzie dochodził swoich praw jako ojciec dziecka. Przynajmniej tyle mógł zrobić, gdy Julian wyznał, że to wypadek na torze wyścigowym spowodował jego bezpłodność. Obaj byli wtedy młodymi kierowcami, nabuzowanymi młodzieniaszkami z marzeniem zdobycia upragnionego miejsca w drużynie Elite One.
Ale Grayson, syn gospodyni domowej i szofera, musiał dotrzymywać innym kroku i zaskarbić sobie wdzięczność Petera Lianga i zasłużyć na patronat miliardera, żeby całkiem nie wypaść ze sportu.
Grayson zamknął oczy. Zawsze tak się działo, gdy wspominał Juliana. Ich rodzice byli bliskimi znajomymi mimo tego, że rodzice Graysona od lat dla nich pracowali. Liangowie byli dla niego mili. Zapłacili nawet za to, by dołączył do Juliana w prywatnej szkole w Anglii, gdzie obaj rozpoczęli karierę na torze kartingowym. Oczywiście to jego relacja z ojcem Juliana wbiła ostatecznie klin pomiędzy nimi.
– Proszę pójść ze mną i wyjaśnić jej całą sytuację – powiedział Grayson, prostując się i odpinając górny guzik koszuli.
Kiedy dostał powiadomienie z banku, że procedura płatności została zainicjowana przez klinikę, wyskoczył z ważnego spotkania na temat nadchodzących zawodów charytatywnych w Singapurze.
– Oczywiście. – Lekarka nerwowo chrząknęła. – Mogę pana zapewnić, że taka sytuacja nigdy wcześniej nie miała miejsca.
Grayson zdawał sobie sprawę, że pracownicy kliniki prawdopodobnie drżą na myśl o możliwych konsekwencjach prawnych. Ale oczywiście to nie on został tu źle potraktowany.
– Wezmę pełną odpowiedzialność, jeśli zechce z tym pójść do sądu lub skręci mi kark. Proszę mi po prostu pomóc z nią porozmawiać.
– Oczywiście. – Lekarka powróciła do wachlowania się papierami. Jej twarz zrobiła się ciemnoróżowa.
Zawołała pielęgniarkę, która stała na korytarzu.
– Gianni, proszę, zaprowadzić panią O’Sullivan do jednego z naszych gabinetów.
Pielęgniarka zmarszczyła brwi.
– Pacjentka wyszła już chwilę temu.
– Ona… co takiego? – Grayson poczuł, że skacze mu ciśnienie.
– Wyglądała na zdenerwowaną – odpowiedziała cicho pielęgniarka. – Mruczała coś do siebie o świeżym powietrzu, a potem usłyszałam pisk opon jej samochodu.
– W taką pogodę? – Lekarka wydawała się zszokowana rozwojem sytuacji. – Z powodu warunków atmosferycznych zamykamy wcześniej. Lotniska i stacje kolejowe też są zamknięte. Nie może być daleko.
Grayson ponownie zaklął pod nosem. Wyskoczył na korytarz i pośpieszył w kierunku wyjścia. Nie miał zamiaru tu wracać. Izzy też nie wróci po tym, co zamierzał jej powiedzieć.
BESTSELLERY
- EBOOK
20,90 zł 31,90
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- EBOOK
20,90 zł 31,90
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- EBOOK37,90 zł
- Wydawnictwo: Prószyński MediaFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: RomansNajnowsza powieść Stephena Kinga Dallas '63, która trafi do polskich czytelników w dniu światowej premiery 8 listopada 2011, odwołuje się do klasycznego motywu literatury fantastycznej, czyli podróży w czasie. Korzystając z ...EBOOK
29,90 zł 39,00
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- Wydawnictwo: Sonia DragaFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: RomansIch gorący i zmysłowy romans zakończył się złamanym sercem i wzajemnymi pretensjami, ale Christian Gray nie może uwolnić się od Anastazji Steele, która uparcie tkwi w jego umyśle, krwi. Zdeterminowany by ją odzyskać, próbuje ...33,50 złEBOOK33,50 zł