Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

ACT dla analityków zachowania - ebook

Tłumacz:
Format:
EPUB
Data wydania:
5 lutego 2025
139,90
13990 pkt
punktów Virtualo

ACT dla analityków zachowania - ebook

Książka zawiera dogłębne omówienie zasad terapii akceptacji i zaangażowania oraz sposobów ich wykorzystania w obszarze stosowanej analizy zachowania. Autorzy podkreślają konieczność świadomego rozwijania sześciu kluczowych procesów behawioralnych – wartości, zaangażowanego działania, akceptacji, defuzji, Ja jako kontekstu i kontaktu z chwilą obecną – w celu zwiększenia elastyczności psychologicznej, która jest konieczna do nabywania i utrzymania zachowań adaptacyjnych, konkurujących u rozwiniętych werbalnie klientów z nieadaptacyjnymi wzorcami zachowania.

Autorzy szczegółowo omawiają główne założenia terapii akceptacji i zaangażowania oraz wyjaśniają, jak jej sześć podstawowych procesów łączy się z kluczowymi koncepcjami z zakresu nauki o zachowaniu. Przedstawiają najnowsze modele, narzędzia, techniki oraz konkretne wytyczne dotyczące włączenia interwencji ACT do praktyki terapeutycznej. Pokazują również, jak dzięki teorii ram relacyjnych oraz terapii akceptacji i zaangażowania można poszerzyć zakres rozwiązywanych problemów i objąć wsparciem bardziej zróżnicowane populacje kliniczne, także w kontekście pracy ze zdarzeniami prywatnymi takimi jak myśli i emocje.

Książka stanowi cenne źródło wiedzy, inspiracji i praktycznych wskazówek dla analityków zachowania oraz wszystkich, którzy interesują się behawioryzmem. To również wartościowa lektura dla osób zainteresowanych ACT, które poznają dzięki niej podstawowe prawa rządzące zachowaniem, co pozwoli im na bardziej świadome i skuteczne dostosowanie interwencji do potrzeb klientów.

Spis treści

Przedmowa do wydania polskiego

Część 1 Podstawy historyczne i teoretyczne ACT

Rozdział 1

Analiza zachowania i funkcjonalne podejście do interwencji

Rozdział 2

Krótka historia teorii leżącej u podstaw ACT

Rozdział 3

Elastyczność psychologiczna i podejście ACT

Rozdział 4

Modele interwencji ACT

Część 2 Funkcjonalne i analityczne podejście do procesów ACT

Rozdział 5

Świadomość chwili obecnej

Rozdział 6

Akceptacja

Rozdział 7

Defuzja

Rozdział 8

Wartości

Rozdział 9

Zaangażowane działanie

Rozdział 10

Ja jako kontekst

Część 3 Wspieranie elastyczności psychologicznej u klientów oraz w naszej dziedzinie

Rozdział 11

Proces oceny w ACT

Rozdział 12

Proces interwencji ACT

Rozdział 13

Badania naukowe

Rozdział 14

Etyczne podejmowanie decyzji

Bibliografia

Indeks osobowy

Indeks rzeczowy

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8258-029-7
Rozmiar pliku: 2,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA DO WYDANIA POLSKIEGO

Przed­mowa
do wyda­nia pol­skiego

Droga Czy­tel­niczko!

Drogi Czy­tel­niku!

Droga Osobo Zain­te­re­so­wana!

Przed tobą książka, jakiej jesz­cze w języku pol­skim nie było.

Być może trzy­masz ją w rękach, ponie­waż inte­re­su­jesz się sto­so­waną ana­lizą zacho­wa­nia (SAZ), tera­pią beha­wio­ralną lub efek­tyw­nymi, opar­tymi na dowo­dach nauko­wych spo­so­bami pracy z oso­bami ze spek­trum auty­zmu, a dotarły do cie­bie infor­ma­cje o rosną­cej popu­lar­no­ści tera­pii akcep­ta­cji i zaan­ga­żo­wa­nia (ACT) i pra­gniesz wię­cej się o niej dowie­dzieć. A może czy­tasz tę książkę, ponie­waż fascy­nuje cię ACT albo teo­ria ram rela­cyj­nych (RFT), więc chcesz się­gnąć do ich beha­wio­ral­nych korzeni i pogłę­bić swoją wie­dzę na ich temat. Jeśli pra­cu­jesz kli­nicz­nie, w obsza­rze psychotera­pii (w nur­cie poznaw­czo-beha­wio­ral­nym lub trze­ciej fali, ale nie tylko) albo doradz­twa psy­cho­lo­gicz­nego czy coachingu, być może pra­gniesz popra­wić swoją sku­tecz­ność bądź lepiej zro­zu­mieć, jak i dla­czego sto­suje się okre­ślone inter­wen­cje.

Nie­za­leż­nie od tego, która ścieżka przy­wio­dła cię do tej książki, jej lek­tura jest kro­kiem w bar­dzo dobrą stronę. Auto­rzy są auto­ry­te­tami w obsza­rze badań, roz­woju i sto­so­wa­nia wszyst­kich wymie­nio­nych podejść tera­peu­tycz­nych, a także teo­rii ram rela­cyj­nych jako kon­cep­cji wyja­śnia­ją­cej spe­cy­ficz­nie ludz­kie kom­pe­ten­cje wer­balne. Ucze­nie się od naj­lep­szych w swo­jej dzie­dzi­nie, słu­cha­nie ich i czer­pa­nie z ich doświad­cze­nia sta­nowi wyraz odpo­wie­dzial­no­ści i doj­rza­ło­ści. Cie­szy nas nie­zwy­kle, że są to także twoje war­to­ści.

Na czym polega mery­to­ryczna wyjąt­ko­wość niniej­szej książki? Osoby zain­te­re­so­wane SAZ i beha­wio­ry­zmem mogą dzięki niej pogłę­bić swoją wie­dzę na temat ACT, zro­zu­mieć, w jaki spo­sób nie­ela­stycz­ność psy­cho­lo­giczna utrud­nia funk­cjo­no­wa­nie i jak na to reago­wać z wyko­rzy­sta­niem sze­ściu pro­ce­sów hek­sa­fleksu, kształ­tu­ją­cych ela­stycz­ność psy­cho­lo­giczną. Dowie­dzą się rów­nież, wobec kogo i w jakich oko­licz­no­ściach mogą sto­so­wać ACT w swo­jej prak­tyce – etycz­nie, zgod­nie z dowo­dami nauko­wymi i pod­sta­wo­wymi zasa­dami rzą­dzą­cymi zacho­wa­niem. Z kolei osoby zain­te­re­so­wane ACT i RFT oraz ich beha­wio­ral­nymi korze­niami będą mogły pogłę­bić swoje rozu­mie­nie ela­stycz­no­ści i nieela­stycz­no­ści w kon­tek­ście pod­sta­wo­wych zasad rzą­dzą­cych ludz­kim zacho­wa­niem, z uwzględ­nie­niem pojęć takich jak „kon­trola bodź­cowa”, „ope­ra­cje moty­wa­cyjne”, „wzmac­nia­nie pozy­tywne” i „wzmac­nia­nie nega­tywne” czy „dys­kon­to­wa­nie w odro­cze­niu”. Dzięki temu lepiej pojmą, kiedy i dla­czego sto­suje się poszcze­gólne inter­wen­cje. Choć ACT można sku­tecz­nie wdra­żać bez tej spe­cja­li­stycz­nej wie­dzy, to zrozu­mie­nie leżą­cych u jej pod­łoża zasad rzą­dzą­cych zacho­wa­niem i filo­zo­fii funk­cjo­nal­nego kon­tek­stu­ali­zmu umoż­li­wia świa­dome i bar­dziej umie­jętne dopa­so­wy­wa­nie inter­wen­cji do potrzeb klienta oraz radze­nie sobie w nie­prze­wi­dzia­nych czy nie­ty­po­wych sytu­acjach.

Książka świet­nie poka­zuje roz­wój i eks­pan­sję podej­ścia beha­wio­ral­nego w tera­pii i psychotera­pii. Po począt­ko­wych suk­ce­sach i eks­plo­zji zain­te­re­so­wa­nia tera­pią beha­wio­ralną w poło­wie XX wieku sto­so­wana ana­liza zacho­wa­nia powoli zawę­żała swoje pole dzia­ła­nia do wspo­ma­ga­nia osób z cało­ścio­wymi zabu­rze­niami roz­woju, w szcze­gól­no­ści ze spek­trum auty­zmu – i to tych, które potrze­bują szcze­gól­nie inten­syw­nego wspar­cia dla roz­wi­nię­cia kom­pe­ten­cji komu­ni­ka­cyj­nych, wer­bal­nych. Dopiero poja­wie­nie się pod koniec XX wieku teo­rii ram rela­cyj­nych oraz tera­pii akcep­ta­cji i zaan­ga­żo­wa­nia otwo­rzyło ponow­nie moż­li­wość beha­wio­ral­nej pracy z pro­ble­mami i ocze­ki­wa­niami sze­ro­kiego grona klien­tów, od osób cier­pią­cych na poważne zabu­rze­nia psy­chiczne po osoby szu­ka­jące drogi roz­woju oso­bi­stego. Obec­nie ACT jest powszech­nie znana w śro­do­wi­sku psychotera­pii i tre­nin­gów roz­woju oso­bi­stego, ale nie wszy­scy zdają sobie sprawę, że jej korze­nie mocno tkwią w Skin­ne­row­skiej wizji psy­cho­lo­gii. Niniej­sza książka pozwala dostrzec i zro­zu­mieć, jak pro­cesy i kom­pe­ten­cje skła­da­jące się na hek­sa­fleks mają się do pod­sta­wo­wych praw zacho­wa­nia doty­czą­cych rze­czy­wi­stych zależ­no­ści spraw­czych dzia­ła­ją­cych w śro­do­wi­sku, wzbo­ga­co­nych o odkry­cia, które ujaw­niły spe­cy­ficzny cha­rak­ter ludz­kich zacho­wań wer­bal­nych, czyli roz­wi­ja­nia poprzez ucze­nie się spraw­cze klasy zge­ne­ra­li­zo­wa­nych zacho­wań pole­ga­ją­cych na wywo­dze­niu pod wpły­wem odpo­wied­nich wska­zó­wek dowol­nych rela­cji mię­dzy bodź­cami, co z kolei pro­wa­dzi do zmiany ich funk­cji. Reak­cje poja­wia­jące się w obec­no­ści takich bodź­ców nie odno­szą się już do obiek­tyw­nej cha­rak­terystyki tych sygna­łów, ale do ich indy­wi­du­al­nie wywie­dzio­nego zna­cze­nia funk­cjo­nal­nego. Jest to źró­dłem zarówno postępu cywi­li­za­cyj­nego, jak i nie­słab­ną­cej fali cier­pie­nia. Niniej­sza książka poka­zuje, któ­rędy podą­żać, aby wspie­rać roz­wój i zmniej­szać cier­pie­nie, zacho­wu­jąc wier­ność ideom opi­sa­nym przez Bur­r­husa Fre­de­rica Skin­nera, a potem kolej­nych bada­czy prak­ty­ków zwią­za­nych ze sto­so­waną ana­lizą zacho­wa­nia, w szcze­gól­no­ści przez Donalda M. Baera, Mon­trose’a M. Wolfa i Todda R. Risleya.

Książka dobit­nie prze­ko­nuje, że psy­cho­lo­gia beha­wio­ralna (osa­dzona na grun­cie filo­zo­fii beha­wio­ry­zmu i jego bar­dziej aktu­al­nej formy okre­śla­nej jako „funk­cjo­nalny kon­tek­stu­alizm”) nie umarła wraz z eks­plo­zją zain­te­re­so­wa­nia psy­cho­lo­gią poznaw­czą, psy­cho­lo­gią ewo­lu­cyjną czy neu­ro­nauką, lecz roz­wija się i zazę­bia z tymi dzie­dzi­nami. Nie sta­nowi dla nich alter­na­tywy, ale jest part­nerką w two­rze­niu inter­dy­scy­pli­nar­nego obrazu czło­wieka. Jako ludz­kość dostrze­gamy już war­tość łącze­nia wie­dzy z róż­nych obsza­rów w spójną całość, dzięki czemu możemy pre­cy­zyj­niej i efek­tyw­niej nieść wspar­cie w coraz szer­szym zakre­sie pro­ble­mów i wyzwań, z jakimi przy­cho­dzi nam się mie­rzyć: od dzia­łań na rzecz kli­matu i zrów­no­wa­żo­nego roz­woju przez dzia­łal­ność doty­czącą edu­ka­cji po bli­skie rela­cje mię­dzy­ludz­kie. We wszyst­kich tych obsza­rach – i wielu innych – tym, co się praw­dzi­wie liczy, jest to, co ludzie robią – jest ich zacho­wa­nie. Wła­śnie dla­tego psy­cho­lo­gia beha­wio­ralna żyje i jest nie­zbędna. Lek­tura niniej­szej książki poka­zuje to nie­zwy­kle prze­ko­nu­jąco. Podob­nie jak prze­ko­nu­jąco wska­zuje, jak istotne jest posze­rza­nie swo­ich kom­pe­ten­cji, a co naj­waż­niej­sze – efek­tyw­nie w tym pomaga.

_dr Joanna Dudek i prof. dr hab. Paweł Osta­szew­ski_
_Uni­wer­sy­tet SWPS_Rozdział 3. Elastyczność psychologiczna i podejście ACT

Roz­dział 3

------------------------------------------------------------------------

Ela­stycz­ność psy­cho­lo­giczna i podej­ście ACT

Każdy z nas pamięta pewne chwile w swoim życiu, które wyma­gały więk­szej ela­stycz­no­ści. Być może po okre­sie wytrwa­łych zabie­gów o coś musie­li­śmy z tego zre­zy­gno­wać. Może był to czas, w któ­rym w kółko robi­li­śmy to samo i tylko drep­ta­li­śmy w miej­scu – aż w końcu wypró­bo­wa­li­śmy nowy spo­sób zacho­wa­nia, nowy styl bycia. Być może to wła­śnie ela­stycz­ność dopro­wa­dziła cię do miej­sca, w któ­rym się znaj­du­jesz obec­nie. Może musia­łaś/musia­łeś pod­jąć odważne decy­zje, by ukoń­czyć stu­dia i zdo­być zawód. Zakoń­czyć tok­syczny zwią­zek i pójść swoją drogą. Zacząć reali­zo­wać nowy plan tre­nin­gowy.

Wszyst­kim nam zda­rzają się w życiu sytu­acje, w któ­rych możemy kon­ty­nu­ować stary spo­sób bycia lub dzia­ła­nia – albo badać nowe spo­soby. Roze­zna­nie, kiedy warto się cze­goś trzy­mać i wytrwać w obli­czu trud­no­ści, a kiedy zwró­cić się ku nowym wzor­com zacho­wa­nia, sta­nowi pod­stawę ela­stycz­no­ści psy­cho­lo­gicz­nej. A ta wła­ści­wość dzia­ła­nia jest celem wszyst­kich inter­wen­cji w duchu ACT.

Skąd wzięło się ponad trzy­sta meta­ana­liz doty­czą­cych ACT w nie­mal każ­dym moż­li­wym obsza­rze funk­cjo­no­wa­nia czło­wieka? Dla­czego model ACT i zwią­zane z nim podej­ście oka­zały się tak sku­teczne w przy­padku nie­zli­czo­nych pro­ble­mów beha­wio­ral­nych i psy­chicz­nych, takich jak depre­sja (np. Bohl­me­ijer, Lamers i Fled­de­rus, 2015), lęk (np. Arch i in., 2012), uza­leż­nie­nia (np. Bric­ker, Wat­son, Mull, Sul­li­van i Hef­f­ner, 2020) czy prze­wle­kły ból (np. Wick­sell i in., 2013)? Jak to moż­liwe, że ten sam model wspiera budo­wa­nie zdro­wych związ­ków (Daks i Rogge, 2020) czy wysoką wydaj­ność w pracy (Hayes, Bond, Bar­nes-Hol­mes i Austin, 2006)?

Według nas ma to zwią­zek z fak­tem, że ACT bazuje na funk­cjo­nal­nym i kon­tek­stu­al­nym rozu­mie­niu zacho­wa­nia czło­wieka, które roz­sze­rza zasady beha­wio­ralne na reak­cje na wywie­dzione rela­cje i na zda­rze­nia pry­watne oraz łączy się z ogól­niej­szym podej­ściem nauki o ewo­lu­cji. Ana­liza zacho­wa­nia od zawsze była roz­wi­jana z myślą o jak naj­szer­szym zakre­sie oddzia­ły­wań, ale do reali­za­cji tego celu potrze­bo­wała bar­dziej ade­kwat­nego modelu ludz­kiego języka. Teo­ria ram rela­cyj­nych pozwo­liła przejść od modeli zacho­wa­nia mają­cych zasto­so­wa­nie do wszyst­kich zwie­rząt do modeli odno­szą­cych się do wzor­ców zacho­wa­nia, które wystę­pują jedy­nie u ludzi. Z tym też wiąże się model ela­stycz­no­ści psy­cho­lo­gicz­nej. Teo­ria ram rela­cyj­nych to nie cudowne pana­ceum ani nie­śmier­telna kon­cep­cja. Praw­do­po­dob­nie – jak wszyst­kie teo­rie naukowe – jest ona nie­wła­ściwa w nie­zna­nych nam jesz­cze obsza­rach. Jed­nakże przy­czy­nia się do nie­za­prze­czal­nego postępu zarówno w naszej, jak i w innych dzie­dzi­nach, które przy­jęły i dosto­so­wały do swo­ich potrzeb stra­te­gie oparte na ACT.

W tera­pii akcep­ta­cji i zaan­ga­żo­wa­nia nie zakłada się, że zma­ga­nia osoby są obja­wem ukry­tej „cho­roby” duszy, umy­słu czy mózgu. Prak­tycy ACT sta­rają się raczej zmie­nić FUNK­CJĘ cier­pie­nia psy­chicz­nego, tak aby je wyko­rzy­stać jako narzę­dzie ukie­run­ko­wu­jące sku­teczne dzia­ła­nie, a następ­nie zaprząc te same umie­jęt­no­ści na szer­szą skalę – do budo­wa­nia życia war­tego prze­ży­cia. Samo­za­rzą­dza­nie, czyli to, co Skin­ner nazy­wał samo­kon­trolą, ma w ACT klu­czowe zna­cze­nie, przy czym stra­te­gie pro­jek­to­wane są w taki spo­sób, aby ludzie mogli je wdro­żyć w odnie­sie­niu do wła­snego zacho­wa­nia. Cho­dzi o two­rze­nie świata wokół zacho­wa­nia spój­nego z ACT, aby wspie­rać ela­stycz­ność psy­cho­lo­giczną.

W tym celu należy przy­jąć nastę­pu­jące rady­kalne zało­że­nie, które może wydać się dziwne ana­li­ty­kom zacho­wa­nia, a tym bar­dziej innym ludziom: zda­rze­nia awer­syjne są abso­lut­nie nor­malną czę­ścią życia. Jak wyglą­da­łoby nasze życie, gdy­by­śmy nie byli w sta­nie odczu­wać bólu ani cier­pie­nia? Poświęć chwilę na zasta­no­wie­nie się nad tym. Pomyśl, ile aspek­tów życia byłoby rady­kal­nie innych. Nie uni­ka­li­by­śmy wypad­ków ani cio­sów, które uszka­dzają nasze tkanki. Nie uni­ka­li­by­śmy tok­sycz­nych sub­stan­cji, które wpły­wają na funk­cjo­no­wa­nie naszych narzą­dów. Znacz­nie trud­niej byłoby nam poru­szać się po świe­cie bez wbu­do­wa­nego w nasz orga­nizm sys­temu, który wyewo­lu­ował u wszyst­kich gatun­ków zwie­rząt i dzięki któ­remu jeste­śmy w sta­nie się nauczyć, do czego możemy się zbli­żać, a czego powin­ni­śmy uni­kać. To samo odnosi się do bólu psy­chicz­nego. Uczymy się opa­try­wać różne odczu­wane zda­rze­nia (stany wzmac­nial­no­ści¹, ten­den­cje do reago­wa­nia, dozna­nia cie­le­sne, kon­tekst zewnętrzny itd.) wspól­nymi ety­kie­tami emo­cjo­nal­nymi lub dys­po­zy­cyj­nymi. Umie­jęt­ność tę wyko­rzy­stu­jemy rów­nież do udzie­la­nia wska­zó­wek spo­łecz­nych. Bez zdol­no­ści odczu­wa­nia lęku wcho­dzi­li­by­śmy raz po raz w groźne sytu­acje mniej przy­go­to­wani do sku­tecz­nego reago­wa­nia. Bez smutku byli­by­śmy mniej czujni na moż­liwe straty i mogli­by­śmy nie mieć świa­do­mo­ści, jak ważna jest w naszym życiu miłość, na przy­kład w obli­czu nie­unik­nio­nych strat takich jak śmierć uko­cha­nej

Bez zdol­no­ści odczu­wa­nia fizycz­nego i psy­chicz­nego cier­pie­nia znaj­do­wa­li­by­śmy się w znacz­nie gor­szej sytu­acji i szyb­ciej byśmy umie­rali. Mimo to celem wielu modeli inter­wen­cji psy­chia­trycz­nych, psy­cho­lo­gicz­nych czy socjo­lo­gicz­nych jest zmi­ni­ma­li­zo­wa­nie lub zła­go­dze­nie cier­pie­nia psy­chicz­nego do tego stop­nia, że traci ono swoją zdrową, kon­struk­tywną funk­cję (Andrews, Maslej, Thom­son i Hol­lon, 2020). Można to porów­nać do próby napra­wie­nia samo­chodu przez odłą­cze­nie lam­pek kon­tro­l­nych. Nie powinno więc dzi­wić, że pod­czas gdy popu­la­cja Sta­nów Zjed­no­czo­nych jest naj­bar­dziej zme­dy­ka­li­zo­waną popu­la­cją na świe­cie, jej przed­sta­wi­ciele zma­gają się z lękiem, depre­sją i skłon­no­ściami samo­bój­czymi na pozio­mie nie­po­rów­ny­wal­nym z żad­nym innym roz­wi­nię­tym kra­jem (Tik­ka­nen, Fields, Wil­liams i Abrams, 2020). Ucie­ka­nie od trud­nych zda­rzeń pry­wat­nych i tłu­mie­nie ich nic nie dadzą. Naszą auto­ma­tyczną stra­te­gią roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów, wspie­raną przez kul­turę głów­nego nurtu, jest się­ga­nie po mniej­sze wzmoc­nie­nia dostępne od ręki kosz­tem wzmoc­nień więk­szych, ale póź­niej­szych.

Ból czy też cier­pie­nie psy­chiczne odgrywa rolę w trój­e­le­men­to­wej zależ­no­ści, która jest klu­czo­wym kom­po­nen­tem więk­szo­ści modeli inter­wen­cji ana­lizy zacho­wa­nia. Roz­ważmy choćby pro­ces wzmac­nia­nia nega­tyw­nego. Kiedy zda­rze­nie bodź­cowe jest awer­syjne, a dane zacho­wa­nie sku­tecz­nie je eli­mi­nuje, praw­do­po­do­bień­stwo wystą­pie­nia tego zacho­wa­nia w przy­szło­ści czy też jego czę­sto­tli­wość naj­pew­niej wzro­śnie. Podob­nie można inter­pre­to­wać także funk­cje wzmac­nia­nia pozy­tyw­nego, na przy­kład gdy zdo­by­cie poży­wie­nia eli­mi­nuje napady głodu czy zdo­by­cie koca zmniej­sza uczu­cie zimna. Te dwa pro­cesy róż­nią odmienne impli­ka­cje dla ana­li­tyka zacho­wa­nia. Jeśli mocno się w to zagłę­bimy, trudno nam będzie stwier­dzić, czy okry­cie się kocem jest wzmac­niane nega­tyw­nie przez wyeli­mi­no­wa­nie poczu­cia zimna, czy też wzmac­niane pozy­tyw­nie przez poja­wie­nie się odczu­cia cie­pła.

Wszystko to ozna­cza, że zda­rze­nia awer­syjne czę­sto odgry­wają pewną rolę w naszym dzia­ła­niu. Gdy­by­śmy nie odczu­wali zimna, wów­czas to, czy się­gniemy po koc, byłoby bez zna­cze­nia, tak jak spo­ży­wa­nie jedze­nia mia­łoby mniej oczy­wi­sty cel, gdy­by­śmy nie odczu­wali głodu. Życie to nie­koń­czący się cykl bole­snych zda­rzeń i doświad­cza­nia ulgi od nich. Cykl ten sprzyja ucze­niu się i adap­ta­cji. Więk­szość ana­li­ty­ków zacho­wa­nia postrzega zacho­wa­nie wła­śnie w taki spo­sób.

Będziemy jed­nak musieli roz­sze­rzyć to tra­dy­cyjne spoj­rze­nie na co naj­mniej dwa spo­soby. Po pierw­sze, zda­rze­nia zwią­zane z bodź­cami awer­syj­nymi nie zawsze mają cha­rak­ter zewnętrzny – mogą być pry­watne i mogą na nie oddzia­ły­wać reak­cje na wywie­dzione rela­cje. Po dru­gie, reguły wer­balne mogą skut­ko­wać dość zablo­ko­wa­nymi wzor­cami zacho­wa­nia, które para­dok­sal­nie przy­czy­niają się do nie­zdol­no­ści do ucieczki przed bólem z powodu zde­rze­nia bez­po­śred­nich zależ­no­ści z zależ­no­ściami usta­no­wio­nymi przez roz­wi­nięty spo­sób regu­la­cji zacho­wa­nia, który może być od stu do tysiąca razy now­szy. To spra­wia, że bole­sne zda­rze­nia i próby ich łago­dze­nia tylko pogłę­biają cier­pie­nie – nasi­lają bez­u­stanne i zara­zem ska­zane na nie­po­wo­dze­nie zma­ga­nia pro­wa­dzące do nie­po­trzeb­nego bólu, gdy bie­żące roz­wią­za­nia nie­ustan­nie zawo­dzą.

Zdarzenia związane z bodźcami awersyjnymi są często prywatne i werbalne

Sty­mu­la­cja awer­syjna jest nie­rzadko uwa­żana za zewnętrzną i zwią­zaną z takimi zda­rze­niami, jak pora­że­nie prą­dem, kara fizyczna, ode­bra­nie lubia­nych przed­mio­tów czy nara­że­nie na inne fizycz­nie stre­su­jące sty­mu­la­cje. W toku histo­rii ana­lizy zacho­wa­nia w wielu inter­wen­cjach beha­wio­ral­nych wyko­rzy­sty­wano kon­trolę awer­syjną do zmiany zacho­wa­nia, przy czym nie­po­koi fakt, że więk­szość tych inter­wen­cji prze­pro­wa­dzano z udzia­łem osób o mini­mal­nym reper­tu­arze wer­bal­nym, co od dawna jest kry­ty­ko­wane przez czo­ło­wych przed­sta­wi­cieli naszej dzie­dziny (Sid­man, 1989). Z kolei więk­szość dzia­łań w obsza­rze psy­cho­te­ra­pii zdaje się kon­cen­tro­wać na wyko­rzy­sta­niu inter­wen­cji wer­bal­nych w celu zmniej­sze­nia kon­troli awer­syj­nej. Przy­czyn takiego stanu rze­czy jest wiele, ale warto pod­kre­ślić jedną z nich. Otóż gdy główne źró­dło cier­pie­nia psy­chicz­nego staje się coraz bar­dziej abs­trak­cyjne, wów­czas odda­lamy się od rze­czywistych bodź­ców fizycz­nych ist­nie­ją­cych w naszym naj­bliż­szym oto­cze­niu. I może być w tym jakiś sens.

Wcze­śniej zwró­ci­li­śmy uwagę, że model zacho­wań spraw­czych Skin­nera z 1938 roku może nie odno­sić się w pełni do ludzi, ze względu na naszą wyjąt­kową zdol­ność posłu­gi­wa­nia się języ­kiem. Póź­niej, w 1957 roku w książce _Ver­bal beha­vior_, Skin­ner pod­jął próbę uak­tu­al­nie­nia tego stwier­dze­nia, przed­sta­wia­jąc czy­sto instru­men­talny opis języka i pozna­nia. My, ludzie, mówimy, ponie­waż mówie­nie było wzmac­niane przez spo­łecz­ność wer­balną, która słu­cha tego, co mówimy, i została nauczona dzia­łać odpo­wied­nio do tego. Myślimy i roz­wią­zu­jemy pro­blemy, ponie­waż takie dzia­ła­nie pozwala nam doświad­czać sil­niej­szego wzmac­nia­nia. W miarę dora­sta­nia umie­jęt­no­ści te – mówie­nie, myśle­nie, roz­wią­zy­wa­nie pro­ble­mów – umac­niają się i roz­wi­jają. Rezul­tat sta­nowi mówiąca, myśląca i roz­wią­zu­jąca pro­blemy osoba. Wszy­scy mówimy, myślimy i roz­wią­zu­jemy pro­blemy na różne spo­soby, ale kon­kretne wzorce tego typu zacho­wań sta­nowią zacho­wa­nia spraw­cze. Możemy rów­nież prze­pro­wa­dzić ana­lizę funk­cjo­nalną tych ogrom­nie waż­nych dla naszego spo­sobu życia i adap­ta­cji zacho­wań. Co jed­nak się dzieje wtedy, gdy to, jak mówimy, myślimy i roz­wią­zu­jemy pro­blemy, spra­wia, że bar­dziej cier­pimy? A jeżeli spo­sób, w jaki zwy­kle uży­wamy tych zacho­wań spraw­czych, powo­duje, że ból staje się trwały? A co, jeśli nasze cier­pie­nie samo w sobie wiąże się z tym, jak się komu­ni­ku­jemy, myślimy i roz­wią­zu­jemy pro­blemy?

Język sym­bo­liczny poja­wia się wtedy, gdy osoba reaguje na słowa, a nie tylko na obiekty będące bodź­cami, i to we wza­jemny lub dwu­kie­run­kowy spo­sób. Jest on z zało­że­nia refe­ren­cyjny. To ozna­cza, że sym­bole odno­szą się do bodź­ców i „prze­no­szą z powro­tem” nie­które z ich funk­cji. Gdyby taka rela­cja nie ist­niała, nie mogli­by­śmy reago­wać na sym­bole, słowa czy myśli w spo­sób funk­cjo­nalny. Zacho­wa­nie kie­ro­wane regu­łami wystę­puje wtedy, gdy reagu­jemy na pod­sta­wie sym­boli wer­bal­nych, któ­rych nauczy­li­śmy się przez cią­głą inte­rak­cję ze swoją wer­balną spo­łecz­no­ścią, a nie przez bez­po­śred­nią inte­rak­cję z zewnętrz­nymi zależ­no­ściami. Zda­nie:

„Nie doty­kaj gorą­cego pie­kar­nika, bo się opa­rzysz” okre­śla pewną zależ­ność. Ale nie musimy dotknąć pie­kar­nika ani poczuć bólu, by uni­kać tego rodzaju sytu­acji. „Pie­kar­nik” odnosi się do kon­kret­nego przed­miotu, „doty­kać” – do kon­kret­nego rodzaju dzia­ła­nia czy ruchu, „opa­rzyć się” – do awer­syj­nego zda­rze­nia pry­wat­nego. A „nie rób…, bo…” opi­suje wzmoc­nie­nie nega­tywne, w któ­rym uni­ka­nie wiąże się z pomi­nię­ciem pew­nego zacho­wa­nia w rela­cji do obiektu.

W roz­dziale 2 pisa­li­śmy o ekwi­wa­len­cji bodź­ców i teo­rii ram rela­cyj­nych. Wraz z _Ver­bal beha­vior_ Skin­nera pozwa­lają nam one zro­zu­mieć, jak wiele naszych dzia­łań ma w rze­czy­wi­sto­ści bar­dzo nie­wiele wspól­nego z bez­po­śred­nimi zależ­no­ściami – jest to raczej nasza reak­cja na doty­czące ich wła­sne zacho­wa­nia wer­balne. Potrzebę uwzględ­nie­nia tej zależ­no­ści przez RFT widać na przy­to­czo­nym powy­żej przy­kła­dzie. „Nie rób…, bo…” nie jest pro­stą klasą ekwi­wa­lentną – opi­suje RELA­CJĘ cza­sową i zależną. Zoba­cze­nie → dotknię­cie → opa­rze­nie nie są syme­tryczne w taki sam spo­sób, jak ele­menty klasy ekwi­wa­len­cji fizyczny pie­kar­nik → „pie­kar­nik”. Fizyczny pie­kar­nik → „pie­kar­nik” impli­kuje „pie­kar­nik” → fizyczny pie­kar­nik, ale zoba­cze­nie → dotknię­cie → opa­rze­nie nie impli­kuje opa­rze­nie → dotknię­cie → zoba­cze­nie. Doda­jąc jesz­cze jeden mały krok, można to zro­bić w inny spo­sób, i to wła­śnie sta­nowi sedno RFT: zoba­cze­nie PRZED dotknię­ciem PRZED opa­rze­niem nie musi impli­ko­wać opa­rze­nia PO dotknię­ciu PO zoba­cze­niu. Doda­nie tego, czyli dostar­cze­nie kla­sycz­nego wyja­śnie­nia zacho­wa­nia (tj. że reago­wa­nie rela­cyjne jest zacho­wa­niem spraw­czym), to wła­śnie dzieło RFT.

Widzimy tu pro­stą jed­nostkę roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów, którą można wyko­rzy­stać w odnie­sie­niu do zacho­wa­nia jaw­nego w rela­cji zacho­wa­nie–zacho­wa­nie. Jeśli ktoś zoba­czy włą­czony pie­kar­nik i wywnio­skuje, że dotknię­cie owego pie­kar­nika będzie skut­ko­wało opa­rze­niem, a następ­nie wywnio­skuje, że wyłą­cze­nie pie­kar­nika pozwoli unik­nąć opa­rze­nia, to zwią­zek z ewen­tu­al­nym zacho­wa­niem jaw­nym w postaci wyłą­cze­nia pie­kar­nika sta­nie się jasny. W tym przy­padku celem inter­wen­cji będzie zro­bie­nie kroku w tył, by się zasta­no­wić nad kon­se­kwen­cjami pozo­sta­wie­nia pie­kar­nika włą­czo­nego i doko­nać wyboru zacho­wa­nia, a nie wypra­co­wa­nie auto­ma­tycz­nej reak­cji uni­ka­nia pie­kar­ników. Obie stra­te­gie przy­no­szą ten sam efekt i pie­kar­nik jest uni­kany, ale pierw­szą z nich praw­do­po­dob­nie można uogól­nić na dowolną liczbę sytu­acji i pro­ble­mów życio­wych bez potrzeby bez­po­śred­niego tre­no­wa­nia każ­dej formy reak­cji.

Wszy­scy trzej jeste­śmy żywo zain­te­re­so­wani zgłę­bia­niem teo­rii ram rela­cyj­nych i pro­wa­dzi­li­śmy bada­nia doty­czące tego modelu języka i pozna­nia. Kolej­nych kil­ka­set badań to efekt dzia­łal­no­ści przed­sta­wi­cieli spo­łecz­no­ści RFT. Teo­ria ram rela­cyj­nych sta­nowi kom­po­nent beha­wio­ralny, który należy dodać do tra­dy­cyj­nych zasad beha­wio­ralnych, aby zro­zu­mieć podej­ście ACT do inter­wen­cji. Potrze­bu­jemy zro­zu­mieć, jak osoba wcho­dzi rela­cyj­nie w inte­rak­cje ze swoim świa­tem poprzez wła­sne zacho­wa­nia wer­balne – w spo­sób spon­ta­niczny, a cza­sami nawet nie­prze­wi­dy­walny. Oto trzy dodat­kowe kwe­stie, które należy tu uwzględ­nić: (1) wyuczone rela­cje pocią­gają za sobą powią­za­nia odno­szące i powią­za­nia kom­bi­na­to­ryjne wykra­cza­jące poza rela­cje ekwi­wa­len­cji czy iden­tycz­no­ści; (2) rela­cje wer­balne mogą prze­kształ­cać funk­cję bodź­ców śro­do­wi­sko­wych, wywie­ra­jąc nad­zwy­czajny wpływ na zacho­wa­nie, na które sta­ramy się oddzia­łać; (3) odno­sze­nie jest zacho­wa­niem spraw­czym i samo­or­ga­ni­zu­ją­cym.

Roz­ważmy je po kolei.

Pra­wie wszyst­kie zda­nia zło­żone, jeśli mają zostać zro­zu­miane, wyma­gają cze­goś wię­cej niż ekwi­wa­len­cja, ponie­waż nie wszyst­kie rela­cje są takie same lub ekwi­wa­lentne. Załóżmy, że dziecko zostało pogry­zione przez psa o imie­niu Maks i czuje strach za każ­dym razem, gdy widzi psa, sły­szy psa, sły­szy słowo „pies”, a nawet imię Maks. Wyja­śnia to sama ekwi­wa­len­cja bodź­ców (przy­naj­mniej na pozio­mie rezul­tatu), gdyż awer­syjne doświad­cze­nia kon­taktu z psem i pogry­zie­nia przez psa prze­no­szą się na inne rela­cje. A co, jeśli to samo dziecko usły­szy, że jego nauczy­cielka o imie­niu Zofia jest wred­niej­sza niż jaki­kol­wiek pies, z któ­rym miało kon­takt? Nie cho­dzi jedy­nie o to, że strach zosta­nie prze­nie­siony na nauczy­cielkę Zofię, lecz że funk­cja zosta­nie prze­kształ­cona w coś znacz­nie więk­szego. Ponie­waż Zofia ZAWIERA SIĘ w szkole, a inne osoby takie jak Zofia uczą w szkole, uczęsz­cza­nie do szkoły może stać się przy­tła­cza­ją­cym, budzą­cym lęk doświad­cze­niem pry­wat­nym, u któ­rego pod­staw nie leży jed­nak żadne doświad­cze­nie mające miej­sce w szkole – całe zda­rze­nie jest zarówno pry­watne, jak i wer­balne. To pro­wa­dzi nas do prze­kształ­ce­nia funk­cji bodźca jako dru­giej dodat­ko­wej kwe­stii.

Roz­ważmy inny sce­na­riusz: dziecku mówi się, że jego nowy kolega jest zupeł­nie inny od wred­nych dzieci, które mu doku­czały w szkole czy na placu zabaw, a nawet jest ich cał­ko­wi­tym prze­ci­wień­stwem. Mogłoby to odwró­cić funk­cje uni­ka­nia i usta­no­wić nowego kolegę jako wzmoc­nie­nie. W jaki spo­sób coś, co było karą (prze­by­wa­nie wśród ludzi), zmie­nia się we wzmoc­nie­nie (prze­by­wa­nie wśród ludzi) po pro­stu z powodu wpro­wa­dze­nia nowej rela­cji wer­bal­nej? Podane przy­kłady są sto­sun­kowo pro­ste, ale wiodą nas do trze­ciego ele­mentu. Wzorce zacho­wa­nia rela­cyj­nego można postrze­gać jako samo­or­ga­ni­zu­jący się wzo­rzec zacho­wa­nia wyż­szego rzędu. Wyobraźmy sobie nasto­latka, u któ­rego zdia­gno­zo­wano więk­sze zabu­rze­nie depre­syjne i który ma bogatą histo­rię wzmac­nia­nia wer­bal­nego odno­sze­nia się do świata w nega­tywny i uni­kowy spo­sób („To nic nie da”, „Jestem do niczego”, „Ale nuda”). Psy­cho­lo­dzy okre­ślają taki wzo­rzec jako „nega­tywne ska­no­wa­nie”. Ponie­waż jest on bar­dzo silny, możemy prze­wi­dy­wać, że nasto­la­tek będzie odno­sił się do więk­szo­ści nowych zda­rzeń w podobny spo­sób, to jest wyko­rzy­stu­jąc zablo­ko­wany, nie­ela­styczny wzo­rzec, który pro­wa­dzi do jesz­cze więk­szego cier­pie­nia.

Dla­czego jed­nak sta­no­wiące pro­blem i przy­tła­cza­jące zależ­no­ści nie zre­du­kują takich wzor­ców rela­cji? Na pierw­szy rzut oka mogłoby się wyda­wać, że stra­cone szanse mło­dego czło­wieka uni­ka­ją­cego szkoły i nauki będą nega­tyw­nie karać trudne rela­cje uni­ka­nia. Nasto­la­tek, któ­rego omi­jają życie, przy­jaź­nie, randki i inne moż­li­wo­ści, powi­nien móc zmie­nić te ramy rela­cyjne.

Jest to tra­dy­cyjne pyta­nie zamknięte w poję­ciu para­doksu neu­ro­tycz­nego, nad któ­rym dzie­siątki lat temu zasta­na­wiali się beha­wio­ry­ści zain­te­re­so­wani pracą kli­niczną. Dekady badań nad tego typu wyzwa­niami poka­zują, że takie wzorce czę­sto się nie zmie­niają. Blo­kują się i wydają nie­mal ode­rwane od zewnętrz­nych zależ­no­ści – czy też świata – w któ­rych się poja­wiają.

W zwie­rzę­cych mode­lach kon­troli awer­syj­nej „poru­sza­nie się wewnątrz” nie przy­nosi korzy­ści, jeśli celem jest prze­wi­dy­wa­nie i oddzia­ły­wa­nie w spo­sób pre­cy­zyjny i pogłę­biony oraz w sze­ro­kim zakre­sie. Lepiej powie­dzieć, że zwie­rzę je, ponie­waż jest pozba­wione jedze­nia, a nie dla­tego, że jest głodne; albo że unika pora­że­nia prą­dem, a nie bólu. Trzy­mamy się tego, czym można mani­pu­lo­wać bez­po­śred­nio, nie dla­tego, że zda­rze­nia pry­watne nie ist­nieją u zwie­rząt, lecz raczej dla­tego, iż ana­li­zie eks­pe­ry­men­tal­nej w niczym nie pomaga zauwa­że­nie, że nie­do­bór poży­wie­nia jest ope­ra­cją usta­na­wia­jącą, która zmie­nia wzmac­nia­jącą funk­cję jedze­nia, ORAZ że praw­do­po­dob­nie odczu­wane są pry­watne dodat­kowe ele­menty towa­rzy­szące temu efek­towi.

W przy­padku ludzi sytu­acja jest bar­dziej zło­żona ze względu na prze­kształ­ca­nie funk­cji bodź­ców, które zacho­dzi w związku z ramo­wa­niem rela­cyj­nym. Rela­cje zacho­wa­nie–zacho­wa­nie można usta­no­wić w pew­nych kon­tek­stach, które wyma­gają zwró­ce­nia uwagi na zda­rze­nia pry­watne lub w któ­rych nie jest moż­liwa pełna ana­liza funk­cjo­nalna. Ramo­wa­nie rela­cyjne pozwala oso­bie obser­wo­wać i opi­sy­wać zda­rze­nia pry­watne, a także warunki, które zdają się do nich przy­czy­niać. Gdy zda­rze­nia te stają się ele­men­tem sieci rela­cyj­nych, mogą uczest­ni­czyć w regu­la­cji zacho­wań jaw­nych i stają się czę­ścią umie­jęt­no­ści słu­żą­cych do regu­lo­wa­nia śro­do­wi­ska spo­łecz­nego. Gospo­dyni czę­stu­jąca gości cia­stem praw­do­po­dob­nie będzie w sta­nie lepiej zapew­nić im wzmoc­nie­nie, jeśli będzie pytać: „Jesteś głodny?”, a nie: „Czy jesteś w sta­nie depry­wa­cji pokar­mo­wej?”. Nawet po obfi­tym obie­dzie pro­po­zy­cja ser­nika wła­snej roboty może się spo­tkać z pozy­tywną odpo­wie­dzią, pod­czas gdy pro­po­zy­cja tarty z kaszanką mogłaby wywo­łać odpo­wiedź nega­tywną także w sytu­acji depry­wa­cji pokar­mo­wej. By odejść jesz­cze dalej od bez­po­śred­nich zależ­no­ści: uprzejmy gość doceni wysi­łek gospo­dyni, odpo­wie twier­dząco i zje całą por­cję, nawet jeśli nie jest szcze­gól­nie głodny, ponie­waż pozy­tywna odpo­wiedź pozwoli mu unik­nąć póź­niej­szego poczu­cia winy.

Tym, co powo­duje rela­cje mię­dzy zda­rze­niami pry­wat­nymi a zacho­wa­niem jaw­nym, są wska­zówki kon­tek­stowe regu­lu­jące ramy rela­cyjne i prze­kształ­ca­nie funk­cji bodźca. Zależ­no­ści zewnętrzne mogą być zmie­niane przez zda­rze­nia pry­watne, ponie­waż zda­rze­nia te mogą uczest­ni­czyć w two­rze­niu i prze­strze­ga­niu reguł. W ana­li­zie zacho­wa­nia żadne zda­rze­nie beha­wio­ralne nie jest „przy­czyną” innych zacho­wań tej samej jed­nostki, ale w prze­ci­wień­stwie do zwie­rząt ana­liza bez­po­śred­nich zależ­no­ści musi zostać uzu­peł­niona ana­lizą pośred­nich zależ­no­ści usta­no­wio­nych przez rela­cyjne zacho­wa­nia spraw­cze. Te zależ­no­ści zna­cze­niowe są tak samo rze­czy­wi­ste, podatne na mani­pu­lo­wa­nie i ważne, jak każdy stru­mień zależ­no­ści, ale wcze­śniej były pomi­jane w ana­li­zie zacho­wa­nia.

Zachowanie kierowane regułami może przedłużać cierpienie

Pod­sta­wową nie­do­sko­na­łość ogól­nej teo­rii zacho­wa­nia zaob­ser­wo­wano po raz pierw­szy w kon­tek­ście roz­kła­dów wzmac­nia­nia. Była ona znana od początku ana­lizy zacho­wa­nia, gdyż wysoce prze­wi­dy­walny wpływ roz­kła­dów wzmac­nia­nia na reak­cje wyka­zy­wany w przy­padku zwie­rząt czę­sto nie był obser­wo­wany u ludzi (np. Lip­p­man i Meyer, 1967). Mniej­sze róż­nice uzy­skano, gdy uni­kano instruk­cji (Weiner, 1970), mini­malne zaś stwier­dzono, gdy badano dzieci w fazie przed­wer­bal­nej (Lowe, Beasty i Ben­tall, 1983) lub dzieci ze znaczną nie­peł­no­spraw­no­ścią w posłu­gi­wa­niu się języ­kiem (Orlando i Bijou, 1960).

Reguły wer­balne mogą wpły­wać na wraż­li­wość na zmie­nia­jące się zależ­no­ści zewnętrzne – lub na praw­do­po­do­bień­stwo, że osoba zmieni swoje zacho­wa­nie, gdy zmie­nią się zależ­no­ści, które je kie­dyś utrzy­my­wały. W pod­sta­wo­wym eks­pe­ry­men­cie mają­cym na celu spraw­dze­nie wraż­li­wo­ści na zmie­nia­jące się zależ­no­ści badacz ustala pewien rodzaj reak­cji w ramach okre­ślo­nego roz­kładu wzmac­nia­nia. Na przy­kład Eliot Shi­moff, A. Char­les Cata­nia i Byron A. Mat­thews (1981) porów­nali aktyw­ność ukształ­to­waną i wyni­ka­jącą z instru­owa­nia z wyko­rzy­sta­niem inter­wa­ło­wych i pro­por­cjo­nal­nych roz­kła­dów wzmac­nia­nia, z któ­rych każdy miał dodat­kowo nało­żoną zależ­ność róż­ni­cu­ją­cego wzmac­nia­nia niskiego tempa reago­wa­nia (DRL). W przy­padku obu roz­kła­dów, gdy wspo­mniana zależ­ność została zła­go­dzona, wskaź­nik reak­cji wzrósł u więk­szo­ści tych bada­nych, któ­rych pier­wotne zacho­wa­nie zostało ukształ­to­wane, ale nie u tych, u któ­rych zacho­wa­nie wyni­kało z instru­owa­nia.

Do dziś w ana­li­zie zacho­wa­nia prze­pro­wa­dza się wiele eks­pe­ry­men­tów doty­czą­cych zacho­wa­nia kie­ro­wa­nego regu­łami. Od czasu do czasu będziemy do tego wra­cać; tutaj wystar­czy wspo­mnieć, że w kolej­nych bada­niach porów­ny­wano zacho­wa­nia pozo­sta­jące pod kon­trolą reguł wer­bal­nych, a nie usta­no­wio­nych przez zależ­no­ści zewnętrzne. Roz­róż­nie­nia tego doko­nał po raz pierw­szy Skin­ner (1969). Bada­nia nad zacho­wa­niami kie­ro­wa­nymi regu­łami roz­kwi­tły w ramach tak zwa­nej hipo­tezy języ­ko­wej (Lowe, 1979), zgod­nie z którą więk­szość róż­nic mię­dzy dzia­ła­niem ludzi a dzia­ła­niem zwie­rząt można przy­pi­sać wpły­wowi zda­rzeń wer­bal­nych na dzia­ła­nie ludz­kie (obszer­nie pisał o tym Hayes – zob. 1989). Wiele się nauczono, lecz oka­zało się, że aby w pełni zro­zu­mieć dane, konieczne jest bar­dziej zaawan­so­wane rozu­mie­nie kie­ro­wa­nia regu­łami.

Wyka­zano, że wraż­li­wość na roz­kład wzmac­nia­nia można w dużym stop­niu prze­wi­dzieć na pod­sta­wie zasad prze­ka­zy­wa­nych uczest­ni­kom na początku eks­pe­ry­mentu, gdy wcho­dzą oni w inte­rak­cje z zapro­gra­mo­wa­nymi zależ­no­ściami. Na pod­sta­wie setek badań można stwier­dzić, że uczest­nicy, któ­rym ni­gdy nie przed­sta­wiono reguły i któ­rzy poznali ją przez bez­po­śred­nie doświad­cze­nie, zwy­kle wyka­zy­wali się więk­szą ela­stycz­no­ścią reak­cji, kiedy zależ­no­ści się zmie­niały. Wzo­rzec osób, które pozna­wały zależ­no­ści za pośred­nic­twem reguł, był bar­dziej zło­żony. Zale­żał przede wszyst­kim od tego, dla­czego i jak dobrze badani prze­strze­gali danej reguły, czego się nauczyli pod­czas jej prze­strze­ga­nia, czy osoba wyzna­cza­jąca regułę mogła moni­to­ro­wać jej prze­strze­ga­nie, czy reguła pozo­sta­wała w mocy – i wielu innych tego rodzaju zmien­nych (Hayes, 1989).

Eks­pe­ry­menty te dobit­nie poka­zują, że ela­stycz­ność beha­wio­ralna może być odwrot­nie pro­por­cjo­nalna do okre­ślo­nych typów zacho­wań kie­ro­wa­nych regu­łami. Kiedy klient doświad­cza w życiu cier­pie­nia (tj. nie udaje mu się uzy­skać war­to­ścio­wych dla niego wzmoc­nień), nie­zdol­ność do adap­ta­cji może być wyni­kiem nie­do­kład­nych lub nie­spraw­dzo­nych reguł doty­czą­cych zewnętrz­nych zależ­no­ści i licz­nych spo­so­bów, na jakie reguły zmie­niają wpływ śro­do­wi­ska. Reguły wer­balne usta­na­wiają nowe rodzaje zależ­no­ści, które można by nazwać zna­cze­nio­wymi. Kiedy sztyw­ność beha­wio­ralna i utrata war­to­ścio­wych dla jed­nostki wzmoc­nień wyni­kają raczej z reguł wer­bal­nych niż z bez­po­śred­niego doświad­czania zewnętrz­nych zależ­no­ści, mówimy o sztyw­no­ści psy­cho­lo­gicz­nej. Tera­pia akcep­ta­cji i zaan­ga­żo­wa­nia została opra­co­wana jako pro­ces inter­wen­cyjny w celu usta­no­wie­nia ela­stycz­no­ści psy­cho­lo­gicz­nej jako alter­na­tywy dla zablo­ko­wa­nia się w nie­adap­ta­cyj­nych wzor­cach zacho­wa­nia.

W tera­pii akcep­ta­cji i zaan­ga­żo­wa­nia dąży się do zwięk­sze­nia ela­stycz­no­ści reago­wa­nia poprzez zmianę funk­cji ramo­wa­nia rela­cyj­nego w spo­sób adap­ta­cyjny i wraż­liwy na kon­tekst. Czę­sto ozna­cza to ogra­ni­cze­nie wpływu reguł, gdy prze­stają się one łączyć z wybra­nymi wzmoc­nie­niami. Może to jed­nak ozna­czać też prze­strze­ga­nie reguł wer­bal­nych, gdy skut­kuje to kon­tak­tem ze wzmoc­nie­niami. Zacznijmy od sfor­mu­ło­wa­nia ope­ra­cyj­nej defi­ni­cji ela­stycz­no­ści beha­wio­ral­nej i ela­stycz­no­ści psy­cho­lo­gicz­nej z uwagi na ich rolę w cier­pie­niu czło­wieka, a także w znaj­do­wa­niu przez niego roz­wią­zań.

Charakterystyka elastyczności psychologicznej

W języku potocz­nym „ela­stycz­ność” ozna­cza zdol­ność odkształ­ca­nia się – bez łama­nia. Defi­ni­cja ta uwy­pu­kla zbieżne wymiary zacho­wa­nia wyż­szego rzędu – opor­ność i brak opor­no­ści. Żeby fizyczny obiekt był ela­styczny, musi się zmie­niać lub dosto­so­wy­wać pod wpły­wem naci­sku, a zara­zem być wystar­cza­jąco trwały, by nie zostały naru­szone wią­za­nia fizyczne i nie doszło do pęk­nię­cia. Z zacho­wa­niem może być podob­nie. Chcemy, aby zmie­niało się ono czy też adap­to­wało w odpo­wie­dzi na nowe wyma­ga­nia śro­do­wi­skowe. Nie chcemy, aby było nad­mier­nie ste­reo­ty­powe – czę­ściowo ze względu na brak wystar­cza­ją­cej zdro­wej zmien­no­ści umoż­li­wia­ją­cej adap­ta­cję do zmie­nia­ją­cych się kon­tek­stów. Zara­zem nie chcemy, aby zacho­wa­nie dosto­so­wało się do tego stop­nia, że sta­nie się nie­sta­bilne i nie­prze­wi­dy­walne z chwili na chwilę. Nie chcemy, by ludzie „się zła­mali”. Defi­ni­cja ela­stycz­no­ści PSY­CHO­LO­GICZ­NEJ musi rów­nież uwzględ­niać wpływ zda­rzeń pry­wat­nych i zacho­wań kie­ro­wa­nych regu­łami na sztyw­ność beha­wio­ralną ludzi jako nie­zwy­kle zło­żo­nych zwie­rząt poznaw­czych. Ela­stycz­ność w kon­tek­ście zewnętrz­nych zależ­no­ści może wyma­gać zaj­mo­wa­nia się zda­rze­niami pry­wat­nymi w bie­żą­cej chwili oraz ogra­ni­cze­nia funk­cji reguł wer­bal­nych, które pro­wa­dzą do nie­ela­stycz­no­ści.

Naj­wcze­śniej­sze prace nad ACT doty­czyły wszyst­kich tych kwe­stii, w tym nie­po­moc­nej domi­na­cji reguł wer­bal­nych w regu­la­cji zacho­wa­nia w nie­któ­rych kon­tek­stach (tzw. fuzji poznaw­czej) czy nie zawsze uży­tecz­nych funk­cji uni­ka­nia zda­rzeń pry­wat­nych (tj. uni­ka­nia doświad­cza­nia). Jed­nakże do począt­ków XXI wieku, kiedy to poja­wiło się poję­cie ela­stycz­no­ści psy­cho­lo­gicz­nej, nie ist­niał ter­min odno­szący się do całego modelu.

Naj­wcze­śniej­sza defi­ni­cja ela­stycz­no­ści psy­cho­lo­gicz­nej została przed­sta­wiona przez Ste­vena C. Hay­esa z zespo­łem w for­mie pyta­nia, które odno­siło się do sze­ściu cech tejże ela­stycz­no­ści (Hayes, Stro­sahl, Bun­ting, Two­hig i Wil­son, 2004, s. 12–13). Celowo nie użyto ter­mi­nów facho­wych, ponie­waż cho­dziło o pyta­nie, które jedna osoba może zadać dru­giej, zma­ga­ją­cej się z pro­ble­mem psy­chicz­nym. Wspo­mniana defi­ni­cja brzmi nastę­pu­jąco:

- Bio­rąc pod uwagę roz­róż­nie­nie cie­bie jako świa­do­mej istoty ludz­kiej oraz tre­ści psy­chicz­nych, z któ­rymi się zma­gasz (JA JAKO KON­TEKST),
- czy jesteś gotowa/gotowy doświad­czyć tych tre­ści w pełni i bez nie­po­trzeb­nego bro­nie­nia się przed nimi (AKCEP­TA­CJA),
- takimi, jakie one są, a nie jakie mówią, że są (DEFU­ZJA), ORAZ
- robić to, co pro­wa­dzi cię w kie­runku (ZAAN­GA­ŻO­WANE DZIA­ŁA­NIE)
- wybra­nych przez cie­bie war­to­ści (WAR­TO­ŚCI)
- w tym cza­sie i w bie­żą­cej sytu­acji (ŚWIA­DO­MOŚĆ CHWILI OBEC­NEJ)?

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1.

Ang. _rein­for­ca­bi­lity_ – rzadko spo­ty­kane w ana­li­zie zacho­wa­nia okre­śle­nie, użyte przez Skin­nera do opi­sa­nia stanu orga­ni­zmu cechu­ją­cego się wystę­po­wa­niem podat­no­ści na wzmoc­nie­nie zacho­wań, po któ­rych pojawi się odpo­wied­nie wzmoc­nie­nie. Teraz mówimy, że w takiej sytu­acji dzia­łają ope­ra­cje usta­na­wia­jące, ale wtedy nie było jesz­cze w słow­niku SAZ tego poję­cia i praw­do­po­dob­nie stąd ta pro­po­zy­cja Skin­nera (przyp. red. meryt.). osoby. Bada­nia neu­ro­lo­giczne nad empa­tią poka­zują, że potra­fimy dosłow­nie odczu­wać ból innych ludzi, a wspiera nas w tym układ ner­wowy, który wła­śnie w taki spo­sób wyewo­lu­ował (Iaco­boni, 2009). Zdol­ność odczu­wa­nia bólu wła­snego i cudzego nie tylko jest potrzebna nam do prze­trwa­nia, ale pod wie­loma wzglę­dami prze­trwa­nie naszego gatunku – istot współ­pra­cu­ją­cych i posłu­gu­ją­cych się języ­kiem – praw­do­po­dob­nie wprost od niej zale­żało i na­dal zależy.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij