After Steve. Jak Apple zgarnęło biliony i straciło duszę - ebook
After Steve. Jak Apple zgarnęło biliony i straciło duszę - ebook
Rok 2011. Umiera Steve Jobs. Wielu twierdzi, że bez niego Apple czeka szybki upadek.
Rok 2018. Apple, jako pierwsza amerykańska firma, zostaje wycenione na bilion dolarów.
Wystarczyło siedem lat, żeby osierocona firma wdarła się na szczyt. Ale za jaką cenę?
Po śmierci Steve’a Jobsa za sterami Apple stanęli Tim Cook i Jony Ive. Cook, który przyczynił się do uratowania firmy przed bankructwem, objął funkcję CEO. Jony Ive, którego wielu uważało za duchowego spadkobiercę Jobsa, został głównym projektantem.
Tak rozpoczyna się porywająca opowieść o walce o władzę, która rozgorzała w Apple po śmierci założyciela firmy. Tripp Mickle odsłania kulisy wielkiego biznesu, relacjonuje dworskie intrygi, pałacowe przewroty i zmagania z bezlitosną konkurencją. Głównymi bohaterami korporacyjnego dramatu są namaszczeni przez Jobsa Cook i Ive.
W niecałą dekadę osierocona firma wdarła się na szczyt. Ale za jaką cenę?
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-8919-2 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Książka jest dziełem non fiction powstałym w oparciu o pięć lat reporterskich poszukiwań, w tym czteroletni okres, w którym byłem korespondentem gazety „Wall Street Journal”, opisującym tematy związane z firmą Apple. Rozmawiałem z ponad dwustoma osobami związanymi z kompanią, z byłymi i obecnymi pracownikami oraz pracowniczkami każdego z korporacyjnych szczebli. Przeprowadziłem wywiady z rodzinami, przyjaciółmi, dostawcami, konkurencją oraz rządowymi urzędnikami i urzędniczkami. Wiele osób poświęciło mi mnóstwo własnego czasu. Rozmawialiśmy godzinami, po kilka razy, czasem na przestrzeni wielu miesięcy. Większość rozmówczyń i rozmówców zgodziła się na współpracę pod warunkiem, że nie wskażę ich jako swoich źródeł. Podkreślali, że Apple ma długą historię grożenia konsekwencjami prawnymi osobom, które otwarcie mówią o działalności firmy. W mojej pracy korzystałem także ze sporządzanej od dekad dokumentacji fenomenu Apple’a: z artykułów prasowych, książek, pozwów sądowych i wielu innych drukowanych źródeł. Wszystkie zostały wymienione na końcu książki. Wypowiedzi poszczególnych osób przytoczone w tekście pochodzą z nagranych materiałów audio lub wideo albo zostały zrekonstruowane na podstawie wspomnień ludzi mających wiedzę na temat opisywanych wydarzeń. W przypadku przeczących sobie opisów sytuacji korzystałem z najbardziej prawdopodobnych wersji, a jeśli to było konieczne, w przypisach wskazałem inne możliwe przebiegi wydarzeń.OSOBY DRAMATU
Tim Cook – prezes, CEO (od 2011 r. do dziś); starszy wiceprezydent ds. operacji światowych, dyrektor generalny ds. operacji ;– COO (1998–2011)
Jony Ive ;– dyrektor generalny ds. designu, CDO (2015–2019); starszy wiceprezydent ds. designu, członek zespołu projektanckiego (1992–2015)
KIEROWNICTWO
Angela Ahrendts – starsza wiceprezydentka ds. sprzedaży detalicznej (2014–2019)
Katie Cotton – wiceprezydentka ds. globalnej komunikacji (1996–2014)
Eddy Cue – starszy wiceprezydent ds. usług (od 2011, pracuje w Apple’u od 1989 r.)
Steve Dowling – wiceprezydent ds. komunikacji (2015–2019, pracował w Apple’u od 2003 r.)
Tony Fadell – starszy wiceprezydent, dział odpowiedzialny za iPoda (2005–2008, pracował w Apple’u od 2001 r.)
Scott Forstall – starszy wiceprezydent, iOS (2007–2012, pracował w Apple’u od 1997 r.)
Greg Joswiak – starszy wiceprezydent, dział globalnego marketingu (od 2020, pracuje w Apple’u od 1986 r.)
Luca Maestri – starszy wiceprezydent i generalny dyrektor finansowy, CFO (od 2014, pracuje w Apple’u od 2013 r.)
Bob Mansfield – starszy wiceprezydent, inżynieria sprzętu (2005–2012, pracował w Apple’u od 1999 r., od 2012 r. pełni funkcję doradcy przy nowych projektach)
Deirdre O’Brien – starsza wiceprezydentka, sprzedaż detaliczna i kadry (od 2019 r. do dziś, pracuje w Apple’u od 1988 r.)
Peter Oppenheimer – starszy wiceprezydent i generalny dyrektor finansowy – CFO (2004–2014, pracował w Apple’u od 1996 r.)
Dan Riccio – starszy wiceprezydent, inżynieria sprzętu (2012–2021, pracował w Apple’u od 1998 r.)
Jon Rubinstein – starszy wiceprezydent, inżynieria sprzętu i dział odpowiedzialny za iPoda (1997–2006)
Phil Schiller – starszy wiceprezydent, dział globalnego marketingu (1997–2020, dołączył do Apple’a w 1987 r., a później w 1997 r.)
Bruce Sewell – starszy wiceprezydent i szef działu prawnego (2009–2017)
Jeff Williams – dyrektor generalny ds. operacji, COO (od 2015 r., pracuje w Apple’u od 1998 r.)
PROJEKTOWANIE PRZEMYSŁOWE
Bart Andre – projektant (od 1992 r. do dziś)
Robert Brunner – dyrektor ds. projektowania przemysłowego (1990–1996)
Danny Coster – projektant (1994–2016)
Daniele De Iuliis – projektant (1992–2018)
Julian Hönig– projektant (2010–2019)
Richard Howarth – projektant (od 1996 r. do dziś)
Duncan Kerr – projektant (od 1999 r. do dziś)
Marc Newson – projektant (2014–2019), studio LoveFrom (od 2019 r. do dziś)
Tim Parsey – menadżer studia projektowania przemysłowego (1991–1996)
Doug Satzger – projektant (1996–2008)
Christopher Stringer – projektant (1995–2017)
Eugene Whang – projektant (1999–2021)
Rico Zorkendorfer – projektant (2003–2019)
DZIAŁ OPROGRAMOWANIA
Imran Chaudhri – projektant (1995–2016)
Greg Christie – wiceprezydent, projektowanie interfejsu użytkownika (1996–2015)
Alan Dye – wiceprezydent, projektowanie interfejsu użytkownika (od 2012 r.); dyrektor kreatywny (2006–2012)
Henri Lamiraux – wiceprezydent, inżynieria oprogramowania (2009–2013, pracował w Apple’u od 1990 r.)
Richard Williamson – projektant (2001–2012)
MARKETING
Hiroki Asai – wiceprezydent, komunikacja w globalnym marketingu (2010–2016, pracował w Apple’u od 2000 r.)
Paul Deneve – menadżer ds. sprzedaży i marketingu, Apple Europe (1990–1997); wiceprezydent, projekty specjalne (2013–2017)
Duncan Milner – kreatywny dyrektor generalny, CCO, agencja TBWA\Media Arts Lab (2000–2016)
James Vincent – prezes agencji TBWA\Media Arts Lab; dyrektor zarządzający TBWA\Chiat\Day, Apple (2000–2006)
LUDZIE OD MUZYKI
Dr. Dre – współzałożyciel firmy Beats
Jimmy Iovine – współzałożyciel firmy Beats
Trent Reznor – kreatywny dyrektor generalny, CCO, Beats
Jeff Robbin – wiceprezydent, aplikacje dla użytkowników
INŻYNIEROWIE
Jeff Dauber – inżynier (1999–2014, starszy dyrektor w Silicon, architecture and technologies)
Eugene Kim – inżynier (od 2001 r. do dziś, awans na wiceprezydenta w 2018 r.)
OPERACJE
Tony Blevins – wiceprezydent, zaopatrzenie (od ok. 2000 r. do dziś)
Nick Forlenza – wiceprezydent, planowanie produkcji (2002–2020)
USŁUGI
Jamie Erlicht – szef działu Worldwide Video (od 2017 r. do dziś)
Peter Stern – wiceprezydent, Cloud Services (od 2016 r. do dziś)
Zack Van Amburg – szef działu Worldwide Video (od 2017 r. do dziś)
RADA NADZORCZA
James Bell (od 2015 r. do dziś)
Mickey Drexler (1999–2015)
Al Gore (od 2003 r. do dziś)
Bob Iger (2011–2019)
Susan Wagner (od 2014 r. do dziś)
MODA
Andrew Bolton – naczelny kustosz w Metropolitan Museum of Art’s Costume Institute w Nowym Jorku
Karl Lagerfeld – projektant
Anna Wintour – redaktorka naczelna „Vogue’a”
WSPÓŁPRACOWNICY
Martin Darbyshire – współzałożyciel i prezes Tangerine
Jim Dawton – projektant, Tangerine, kolega z roku Ive’a z Newcastle Polytechnic
Clive Grinyer – współzałożyciel Tangerine
Peter Phillips – partner w Tangerine
RODZICE TIMA COOKA I JONY’EGO IVE’A
Donald Cook
Geraldine Cook
Mike Ive
Pam IvePROLOG
Artysta krążył po tonącym w półmroku korytarzu. Za kulisami jednego z teatrów w kalifornijskim San Jose czekał na swoją kolej. Kwestie znał na pamięć. Wiedział, czego od niego oczekiwano. Zdawał sobie sprawę, że wszyscy wokół uważnie go obserwują. Jego twarz była nieprzeniknioną maską.
Był początek czerwca 2019 roku. Do obowiązków Jony’ego Ive’a należało pojawienie się na prezentacji nowego produktu, która miała nastąpić po jednej z dorocznych applowskich konferencji. Podczas takich rytualnych spektakli firma, na co dzień tak skryta, objawiała światu swoje najnowsze cuda, a właśnie Ive odgrywał kluczową rolę w ich projektowaniu. Mężczyzna ubrany w stylu _rich casual –_ zwyczajnie, byle drogo – miał na sobie luźne lniane spodnie, koszulkę i rozpinany sweter z dzianiny. Miał też pięćdziesiąt dwa lata i niczego już nikomu nie musiał udowadniać. Jego sposób widzenia rzeczywistości, miłość do nieskazitelnych, prostych linii zdążyły zmienić świat – i w tym twierdzeniu nie ma ani krzty przesady. A jednak Ive nigdy nie był zadowolony z własnych dzieł. Zauważał niedoskonałości niewidoczne dla reszty: nadmiarowy milimetr w grubości zegarka lub wąziutką szczelinę pomiędzy częściami iPhone’a. We wnętrzach urządzeń dostrzegał za to poezję. Inspirował się kształtami kwiatów i kolorem tropikalnych wód. Imitacje uważał za gnuśny akt złodziejstwa, a nie pochlebstwa1. Osoby z jego zespołów czuły, że z nim każdy problem staje się rozwiązywalny, a każdy przełom – możliwy.
Tamtego dnia Ive stał jednak za sceną, niczym epizodyczny aktor czekający na swoje pięć minut. Przed nim na dębowym stole leżał najnowszy model komputera Mac Pro. Ive znał każdy szczegół tej konstrukcji. Był obecny przy dyskusjach swojego zespołu projektowego, podczas których rozmawiano o niewielkich otworach w strukturze koralowców głębinowych tworzących rafy na otwartym oceanie. Był świadkiem, jak ta rozmowa pozwoliła później zaprojektować aluminiową obudowę komputera. Jedną z jej ścian pokrywała sieć przecinających się otworów, które pozwalały maszynie wdychać chłodne, a wydychać gorące powietrze. Dzięki temu powstał komputer niepodobny do żadnego innego na planecie.
Choć Ive stał przed swoim najnowszym cudownym wytworem, wyglądał na znudzonego.
Nagle od wejścia dobiegł hałas. Dyrektor generalny Apple’a, Tim Cook, wmaszerował do pomieszczenia w towarzystwie Norah O’Donnell, która w tamtym czasie została prowadzącą i redaktorką wieczornego wydania wiadomości w stacji CBS. Krokiem raka wyprzedzała ich grupa dziennikarzy i fotoreporterów zaopatrzonych w mikrofony na wysięgnikach i kamery dokumentujące każdy ruch prezesa. Pięćdziesięcioośmioletni Cook, umięśniony i krótko ścięty, zawdzięczał swoją formę treningom przed świtem i wieloletniej diecie opartej na grillowanym kurczaku z warzywami na parze2. Mężczyzna od niemal dziesięciolecia stał na czele największej spółki giełdowej na świecie, przewodząc jej w okresie zdumiewającego wzrostu wartości, która przekroczyła w końcu granicę biliona dolarów. Jego podróż na korporacyjny szczyt była zdumiewająca. Cook, pochodzący z małego miasteczka w Alabamie, mógłby się spodziewać raczej kariery zwieńczonej menadżerowaniem jednej z sieciowych restauracji Denny’s, a stał się jednym z najbardziej podziwianych prezesów na świecie.
Cook był pod wieloma względami przeciwieństwem Ive’a. Zaczynał od zwykłego stanowiska w zaopatrzeniu i piął się po kolejnych szczeblach korporacyjnych. Jego talent nie polegał na wymyślaniu nowych produktów. Wynajdywał niezliczone sposoby maksymalizowania marży, wyciskał, co się dało, z jednych dostawców, a innych skłaniał do budowy wielkich jak miasta fabryk, aby zwiększyć ilość produkowanych towarów. Inwentarz i zapasy uważał za najgorsze zło. Wiedział, jak sprawić, aby podwładni pocili się pod gradem nieubłaganych pytań. Choć zaczynał jako zaklinacz arkuszy kalkulacyjnych, bardzo szybko stał się politycznym mistrzem, który zbudował globalny sojusz z prezydentem zarówno Stanów Zjednoczonych, jak i Chin. Jedno zdanie, które padło z jego ust, mogło posłać światowe indeksy giełdowe na dno.
Aparaty ogłuszająco pstrykały na wiwat. Ive wcisnął się w tłumek i przywitał z Cookiem. Następnie obaj zwrócili się w kierunku komputera, aby odegrać przemyślnie spontanicznie role.
Ive zdawał się pokazywać swojemu prezesowi coś, czego tamten jeszcze nigdy nie widział. Cook odgrywał prawdziwe zaciekawienie jakby nieświadomy, że prowadzi marketingowy rytuał. Część obserwujących tę aranżowaną scenę widzów uśmiechała się pod nosem.
Sytuacja była na tyle dziwna, że Ive z trudem ją znosił. Wytrzymał w blasku reflektorów tylko kilka minut potrzebnych na wygłoszenie przypisanych mu kwestii, a potem się wycofał, pozwalając kamerom skupić się na Cooku. Mało kto zauważył, jak przemknął przez tłum, dosięgnął bocznych drzwi i zniknął.
W rzeczywistości Ive już od lat znikał tak z pola widzenia. Apple przestało być jego cudownym dziełem, a on nie był już główną gwiazdą spektaklu. Aparaty pstrykały nie na jego widok, a telewizyjne prezenterki i prezenterzy skąpili zaproszeń do programów, w których mógłby gawędzić o poezji projektowania. Świat chciał wiedzieć, co firma zrobi w sprawie ceł, imigracji i polityki prywatności. Świat chciał Cooka. Twórcza dusza Apple’a rozpłynęła się w trzewiach korporacyjnej machiny.Rozdział 2
ARTYSTA
Święte świętych1. Tak nazywano to miejsce w firmie. Studio projektowe, mieszczące się w budynku numer 2 przy Infinite Loop, było najbardziej szanowaną przestrzenią na kampusie. To tam rodziły się produkty przyszłości. Tam wywracano na nice historyczne konstrukcje. Przyciemniane okna i zamykane drzwi chroniły Jony’ego Ive’a i jego zespół przed natręctwem zwykłych śmiertelników. Wewnątrz, w szklanej kabinie, znajdowała się recepcja, gdzie asystenci podejmowali decyzję, czy odwiedzający zostanie przyjęty. Nieco dalej dwadzieścioro designerów, kilkoro modelarzy i jeszcze parę osób specjalizujących się w farbach, metalu i plastiku oceniało jakość materiałów. Wstęp do studia był tak rygorystycznie kontrolowany, że otrzymanie karty dostępu uchodziło w firmie za jeden z najwyższych zaszczytów.
Po śmierci Steve’a Jobsa applowski arcykapłan Jony Ive zaczął mijać studyjną recepcję z widocznym trudem, który przydawał dodatkowego ciężaru jego krępej sylwetce. Nieregularna linia włosów ściętych na długość szczeciny i dwudniowy zarost tworzyły ramę dla zatopionego gdzieś w dali spojrzenia. Ive był dotąd znany z nieodłącznego uśmiechu i uprzejmego zwyczaju przytrzymywania innym otwartych drzwi. Żałoba popchnęła go w kierunku obojętnej melancholii.
Studio stało się nawiedzonym miejscem. Przez ostatnie dziesięć lat Jobs odwiedzał je niemal codziennie, z ciekawością podpatrując, nad czym pracował zespół projektowy w danej chwili. Dzielił się uwagami i udzielał korekt. Jobs zawsze traktował tę przestrzeń nabożnie. Nigdy sam nie podnosił czarnych kawałków papieru lub materiału, pod którymi projektanci chowali swoje prace, tylko czekał, aż oni sami zrobią to dla niego. Jego szacunek do wrażliwości estetycznej artystów, do obsesji precyzji, z jaką zakreślali krzywizny, tworzyli niestandardowe kolory i dobierali materiały, zapewniły projektowaniu bezpieczne miejsce na szczycie applowskiej hierarchii. Sam Jobs również miał oko designera. Pewnego razu, mijając prototyp kolejnego modelu iPhone’a, warknął:
– Co to ma być za gówno?!
Krzywizny i połysk prototypu zostały tylko nieznacznie zmienione w produkcji, ale Jobsowi wystarczył rzut oka, żeby dostrzec różnice i poczuć odrazę. Zażądał, aby błędy poprawiono. Wraz z nim zespół projektowy stracił uważnego krytyka, który napędzał wzornicze wysiłki.
Ive, którego odejście Jobsa głęboko poruszyło, spędził wiele dni skulony przy ogromnym jasnodębowym stole w kącie studia, gdzie cicho rozmawiał z jedną z niewielu projektantek w zespole. Pozostali widzieli w tym niekończące się sesje terapeutyczne i uważali, że Ive całkowicie pogrążył się w odmętach żałoby.
DORASTAJĄC, JONY IVE chciał być taki jak ojciec2. Urodzony w 1967 roku na przedmieściach Londynu Jonathan Paul Ive był pierwszym z dwojga dzieci Michaela Johna Ive’a i Pameli Mary Walford. Jego rodzice dorastali w Chingford, cichym przedmieściu Londynu wypełnionym rzędami domów w stylu Tudorów. Spotkali się w kościele Sewardstone Evangelical Church, niewielkiej wspólnocie złożonej z około pięćdziesiątki parafian. Łączyło ich religijne zaangażowanie, oboje zostali też nauczycielami. Pam, opisywana przez przyjaciół jako osoba światła i wykształcona, początkowo uczyła teologii, a później zaczęła pracować jako terapeutka. Mike, uważany za osobę pracowitą i zawsze chętną do nauki nowych rzeczy, został nauczycielem projektowania i technologii w szkole średniej.
Takie a nie inne zainteresowania Mike’a wyrosły na gruncie społeczności, której był częścią. Chingford leżało na szczycie porośniętego lasem wzgórza, z którego można dostrzec błękitne tafle kilku zbiorników wodnych stanowiących rezerwuary chłodziwa dla pobliskich fabryk, hut miedzi i elektrowni. Za jeziorami po horyzont ciągnęły się budynki Londynu, miasta rozrośniętego aż po hrabstwo Essex, w którym do lat sześćdziesiątych znajdowało się Chingford. Wielu mieszkańców i mieszkanek miejscowości było zatrudnionych w miejscowych fabrykach jako inżynierowie. W tej grupie był także dziadek Jony’ego Ive’a, który pracował przy obrabiarkach w pobliskiej Royal Small Arms Factory produkującej broń strzelecką. Tacy ludzie wychowywali swoje dzieci i wnuki w sposób, który predestynował ich do zajęcia się inżynierią, mechaniką lub rzemiosłem.
Mike wziął się za obróbkę drewna i metalu w wieku nastoletnim, a później został uczniem Shoreditch Training College, szkoły zawodowej kształcącej nauczycieli rzemiosła i technologii. W Shoreditch Mike połączył stare z nowym, zaczął się specjalizować w tradycyjnej sztuce złotniczej, a równocześnie interesowało go projektowanie nowoczesnych maszyn.
Po ukończeniu college’u został nauczycielem rzemiosła, wzornictwa i technologii w jednej ze szkół we wschodnim Londynie, gdzie jego podopiecznymi byli chłopcy w wieku od szesnastu do dziewiętnastu lat. Pokazywał im, jak ciąć w metalu i odlewać aluminium, a dla inspiracji prezentował również własne prace, na przykład drewniane krzesło z precyzyjnymi łączeniami czy solidny srebrny dzbanek do kawy. Mike często przyprowadzał syna do szkolnego warsztatu, aby podpatrywał pracę uczniów. Kiedy Jony Ive miał mniej więcej cztery lata, jego ojciec wraz z członkami jednej z lokalnych wspólnot chrześcijańskich stworzył w swoim warsztacie zespół pracujący nad budową poduszkowca, który pozwalałby na transport leków i produktów medycznych przez afrykańskie jezioro Czad. Razem z inżynierem Timem Longleyem Mike spędził trzy lata, kierując pracami, tworząc projekt maszyny i instruując uczniów składających wehikuł w całość.
Już w dzieciństwie Jony Ive często chodził za ojcem po pracowni, w ciszy słuchając, jak Mike uczy swoich podopiecznych odlewać aluminium, rzeźbić we włóknie szklanym lub konstruować śmigło. Jony w milczeniu obserwował uczniów majstrujących w drewnie lub montujących nity. Ci ostatni wspominają, że był tak zaaferowany, jakby oglądał kreskówki w sobotnie przedpołudnie.
Niemal pół wieku później Jony Ive pamięta wyraźnie, że tamten poduszkowiec „był tworzony z porażającą jasnością”.
W KOLEJNYCH LATACH Mike Ive zachęcał syna, żeby rozmontowywał radia, budziki i wszystko, co wpadło mu w ręce, a potem analizował poszczególne szczęści i próbował zrozumieć mechanizm działania3. Ulubionym prezentem świątecznym chłopca był dzień w całości spędzany z ojcem w warsztacie Middlesex Polytechnic, pobliskiej szkoły technicznej, w której Mike zaczął pracować jako wykładowca przygotowujący nauczycieli wzornictwa. Dysponujący niepodzielną uwagą ojca Jony mógł zbudować, co tylko podpowiadała mu wyobraźnia – gokarta, mebel, domek na drzewie – pod jednym tylko warunkiem: najpierw musiał to samodzielnie naszkicować. Nawyk rysowania przed konstruowaniem uświadomił mu, jak wiele starania ludzie poświęcają tworzonym produktom.
Kiedy Jony podrósł, towarzyszył ojcu w weekendowych przejażdżkach po okolicy, podczas których odwiedzali sklepy i przyglądali się towarom stojącym na półkach. Razem podnosili określony przedmiot, choćby toster, i dyskutowali o tym, jak został zrobiony. „Dlaczego użyli nitów zamiast śrub?”, pytał Jony i słuchał odpowiedzi ojca, które opierały się na latach nauczycielskich i konstruktorskich doświadczeń. Koledzy Mike’a z grona pedagogicznego uważali, że to nudny pomysł na sobotę, ale równocześnie podziwiali zaangażowanie ojca w wychowanie syna. Przyznają dziś, że to jeden z najistotniejszych czynników, które wpłynęły na przyszłe osiągnięcia Jony’ego Ive’a.
W 1979 roku Mike rozpoczął pracę dla ministerstwa edukacji jako Inspektor Jej Królewskiej Mości. Na tym urzędniczym stanowisku nadzorował proces kształcenia przyszłych projektantów na południu Anglii i odpowiadał za unowocześnianie krajowych programów nauczania w dziedzinie wzornictwa. Rodzina przeprowadziła się z Chingford w okolice Stafford. Z dnia na dzień Jony musiał zamienić znajome przedmieścia Londynu na wiejską okolicę oddaloną o dwie godziny drogi samochodem na północ. Rodzice kupili dom w Brocton na nowym osiedlu czerwonych ceglanych domków z białymi okiennicami. W miejscowości była poczta i pole golfowe, ale żadnego pubu. Zabudowania osiedla ciągnęły się aż do granicy Cannock Chase, poprzecinanego polanami lasu, pełnego sosen i brzóz, po którym wedle lokalnych legend grasowały wilkołaki.
Jony’ego zapisano do kształcącego półtora tysiąca licealistów i licealistek Walton High School, gdzie od razu zrobił wrażenie na rówieśnikach. Potężnie zbudowanego, niezależnego i wrażliwego chłopaka cechowała rzadka wśród nastolatków dojrzałość i pewność siebie. Rozmawiał z nauczycielami jak równy z równym i żywo interesował się progresywnymi zagadnieniami, na przykład feminizmem i antyrasizmem. Miał świadomość swoich mocnych stron – umiejętności artysty i projektanta – a względny brak powodzenia w bardziej tradycyjnych dziedzinach zupełnie go nie martwił. Wiele jego koleżanek i kolegów poszukiwało swojej tożsamości i pomysłu na dalszą drogę, on zaś wiedział, że chce iść na politechnikę i studiować projektowanie.
– Na egzaminach dostanę pewnie same tróje, ale więcej mi nie trzeba – powiedział kiedyś Robowi Chatfieldowi, koledze z klasy.
Równocześnie odznaczał się żarliwą nieustępliwością i uporem perfekcjonisty. Grał w szkolnej drużynie rugby i czerpał korzyści ze swojej zwalistej postury podczas pchania w młynie. W trakcie jednego z meczów dostał butem w nos. Chociaż pociekła krew, bez słowa otarł ją z twarzy i wskoczył z powrotem na swoją pozycję w młynie. Pierś mu falowała i był czerwony ze złości. Wuefista, bojąc się, że coś mu się stało – albo że może zrobić krzywdę komuś innemu – ściągnął go z boiska, zanim wznowiono grę. Innym razem Ive przytargał swoją perkusję na lekcję, na którą każdy miał przynieść przedmiot związany ze swoimi zainteresowaniami i o nich opowiedzieć. Jako wielbiciel zespołu Pink Floyd zagrał jeden z ich klasycznych przebojów, a klasa przytupywała do rytmu. Rówieśnicy byli zachwyceni, ale on wrócił na miejsce wyraźnie rozczarowany. Miał wobec siebie wysokie wymagania i był pewny, że gdzieś pomylił rytm.
Choć inni uczniowie się go nie bali, nikt nie chciał wchodzić mu w drogę. Podczas jednej z lekcji wuefu uczestnicy podzielili się na drużyny i zabierali się do gry w piłkę nożną. Ive zobaczył, że jeden z czołowych szkolnych prześladowców zażądał od Chatfielda – który sam po latach określa się jako klasowy „nerd” – żeby stanął na bramce. Chatfield odmówił. Prześladowca nie odstępował.
– Dawaj na bramkę – powiedział.
– Nie – odpowiedział Chatfield.
– Dawaj – upierał się drugi chłopak.
Wówczas Ive do nich podszedł i zwrócił się do łobuza po imieniu. Piorunował chłopaka wzrokiem, a ten, choć obrócił się w jego stronę, po chwili zdecydował się nie zaczynać i odszedł. Obserwujący całą scenę Chatfield podziwiał Ive’a za to, że włączył się w konflikt nie dla zwrócenia uwagi na siebie, ale dlatego, że uważał to za słuszne.
W ostatniej klasie liceum Ive zaczął ubierać się na czarno i zaczesywać czuprynę ciemnych, długich do ramion włosów w sterczące kolce. Chodził z teczką rysunków pod pachą, i z jedną i tą samą dziewczyną: Heather Pegg – pracowitą córką inspektora szkolnego pomagającą ojcu w obowiązkach. Choć Ive nie należał do najpopularniejszych osób w szkole, młodsi koledzy i koleżanki uważali go za jedną z najfajniejszych. Emanowała od niego pewność siebie. Pan Johnson, który w Walton uczył geografii, prowadził lekcje w dużej otwartej przestrzeni w samym środku budynku – w miejscu nazywanym studnią. Częścią studni był korytarz prowadzący do innych klasopracowni, zdarzało się więc, że jakiś uczeń lub uczennica przemykali tamtędy w trakcie lekcji. W takich wypadkach pan Johnson sztorcował ich za zakłócanie zajęć. Kiedy jednak w korytarzu pojawiał się wyglądający jak glamrockowy muzyk Ive z teczką rysunków pod pachą, pan Johnson spoglądał na niego z uśmiechem.
– Jak się masz, Jony? – huczał na powitanie.
Uczniowie Johnsona mieli poczucie, że nawet najbardziej wymagający z nauczycieli podziwia styl i pewność siebie Ive’a, który nie bał się przejść przez jaskinię lwów.
Ive może i wyglądał jak gwiazda rocka, ale poza szkołą przypominał raczej kościelnego chórzystę. W czasach, kiedy wielu Brytyjczyków porzucało religię, Ive’owie byli aktywnymi członkami lokalnej wspólnoty ewangelickiej o nazwie Wildwood Christian Fellowship. Zbór spotykał się w niedzielne poranki w niewielkim parterowym budynku z czerwonej cegły na obrzeżach Stafford. Centrum nauki Kościoła stanowiło naśladowanie Jezusa. Przyjaciele Ive’a uważali go za gorliwego chrześcijanina, który na serio podchodzi do spraw wiary. Ive razem z Heather należeli do tej samej wspólnoty i podobnie jak rodzice Ive’a, którzy spotkali się w ewangelickim kościele w Chingford, oni także później się pobrali.
TECZKA RYSUNKÓW NASTOLETNIEGO IVE’A pełna jest kartek szarego papieru zaszkicowanych niebieskim atramentem4. Są tam rysunki zegarów, witraży, gotyckiej architektury i urządzeń, które na dobre stały się obsesją Ive’a: smukłych, drobiazgowo odwzorowanych telefonów.
Wyrafinowane rysunki wzbudziły podejrzenia nauczyciela wzornictwa z Walton, Dave’a Whitinga. „Jego prace były tak dobre, że moim zdaniem sam ich nie stworzył”, wspomina. Przekonany, że Ive ucieka się do pomocy ojca, Whiting wypytywał swoich kolegów i koleżanki uczące przedmiotów artystycznych o prace chłopaka. Zapewnili go jednak, że są to jego własne prace, bo to „genialny rysownik”.
Ojciec wystarał się dla nastoletniego Ive’a o miejsce na intensywnym kursie letnim dla nauczycieli wzornictwa, który w sercu angielskiej prowincji organizował Loughborough University. Wykładający projektowanie David Jones uczył na tamtym kursie rysunku. W przeciwieństwie do będącego inżynierem z krwi i kości ojca Ive’a, Jones był wrażliwy na piękno sztuki graficznej i uczył swoich kursantów, że pióro i papier to przedłużenie wyobraźni – narzędzia służące projektantom do urzeczywistniania pomysłów. Pomagał przyszłym nauczycielom zwiększać umiejętności rysownicze, szkicując na białej sztaludze i polecając kopiować swój rysunek niczym dorosły uczący dzieci alfabetu. Dzięki kursowi Ive poznał inną stronę swojego rzemiosła niż ta, której nauczył go ojciec. Koledzy Mike’a myśleli dotąd, że jego syn zdobędzie pewnie dyplom uczelni artystycznej, ale Ive zrozumiał wówczas, że może uczynić swoją artystyczną wrażliwość częścią procesu projektowania.
Po powrocie do Walton udoskonalone umiejętności rysownicze pomogły mu w stworzeniu projektu dyplomowego: nowego modelu wykorzystywanego podczas lekcji grafoskopu. Ive chciał przeprojektować często używane w szkołach urządzenie, ponieważ grafoskopy miały jedną podstawową wadę – nie były przenośne. Wymyślił, że położy kres przetaczaniu ciężkich sprzętów z klasy do klasy i opracuje taki model, który zmieści się do poręcznej walizeczki – możliwej do przeniesienia przez nauczyciela.
Mike zabrał gotowy prototyp do pracy, żeby pokazać go kolegom i koleżankom. Położył na stole kwadratową czarną walizkę, pięćdziesiąt na pięćdziesiąt centymetrów, i wołając współpracowników na prezentację, aż promieniał.
– Muszę wam to pokazać – powiedział.
Rozpiął zamki czarnego pudełka o limonkowozielonym wykończeniu i uchylił wieko. Ramię grafoskopu płynnym ruchem wynurzyło się ze środka, a mechanizm hydrauliczny delikatnie westchnął. Mike uniósł mechanizm na szczycie ramienia i zaprezentował, jak światło przechodzące przez szkło powiększające pada na ścianę, odwzorowując obraz wychodzący z soczewki Fresnela. Był cały w skowronkach, kiedy współpracownicy i współpracowniczki podziwiali dzieło jego siedemnastoletniego syna. „Nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy”, wspomina współpracownik Mike’a, Ralph Tabberer. „Przyjemny sposób, w jaki ten sprzęt się poruszał i działał, wywoływał uśmiech”.
W 1983 ROKU, jeszcze zanim Ive ukończył Walton, nauczyciele i nauczycielki wzornictwa z całej Wielkiej Brytanii spotkali się na konferencji na Loughborough University5. Mike współorganizował wydarzenie i zaprosił na nie z gościnnym wykładem Philipa Graya, dyrektora wykonawczego jednej z czołowych londyńskich firm – Roberts Weaver Group. Przybywszy na miejsce, Gray spotkał Mike’a w foyer przed aulą, gdzie wisiały rysunki studentów wzornictwa z całego kraju. Rzucał okiem na szkice wykonane pastelami, flamastrami i piórem. Jego wzrok przykuła wariacja na temat szczoteczki do zębów ze szczegółowo wyrysowaną ergonomiczną rączką.
– Cóż za niezwykły talent – powiedział.
– To rysunek mojego syna – odparł Mike.
Jakiś czas potem Ive pojechał z ojcem do Londynu na spotkanie z Grayem. Dyrektor przyjął ich w swoim biurze w siedzibie firmy mieszczącej się w alei dawnych ceglanych powozowni przy Notting Hill. Ive’a czekała rekrutacja na studia, a nie był pewien, gdzie zdawać. Mike miał nadzieję, że Gray mu doradzi. Nad włoskimi daniami z makaronu w pobliskim bistro, gdzie udali się na lunch, Gray zachęcił Ive’a, żeby rozważył Newcastle Polytechnic, czołową zawodową szkołę projektowania. Nie było łatwo się tam dostać, o 25 miejsc na wzornictwie biło się średnio 250 osób. Dostrzegając talent Ive’a, Gray zaproponował mu indywidualne stypendium w wysokości 1500 funtów rocznie w zamian za odbycie stażu w firmie podczas studiów oraz pracę na pełen etat po ich ukończeniu. Tak niecodzienne rozwiązanie było wyrazem uznania dla talentu Ive’a.
Z początkiem kolejnego roku akademickiego Ive rozpoczął naukę w Newcastle. Wyruszył z domu, by po upływie czterech i pół godzin podróży pociągiem przez zielone rolnicze krajobrazy dotrzeć na północno-wschodni kraniec Anglii. Obmywana zimnymi wodami Morza Północnego i bogata w węgiel przemysłowa północ kraju odgrywała niegdyś wiodącą rolę w brytyjskiej produkcji. Jednak w czasach, kiedy pociąg ze świeżo upieczonym studentem przejeżdżał nad wodami przecinającej Newcastle rzeki Tyne, kopalnie węgla w okolicy były zamykane, a wynalezioną tu lokomotywę parową zastępowały pociągi elektryczne.
Szkoła wzornictwa na Newcastle Polytechnic mieściła się na trzecim piętrze Squires Building, zwalistego prostopadłościanu z lat sześćdziesiątych o obskurnej fasadzie z brązowej cegły. Każdego dnia Ive wspinał się wąską klatką schodową na pogrążony w półmroku korytarz przypominający linię produkcyjną, która rok w rok przepuszczała studentów przez cztery kolejne pracownie – i tak aż do ukończenia szkoły. Pierwszą pracownię po lewej, gdzie Ive rozpoczął naukę, wypełniało jakieś trzydzieści stołów kreślarskich. Pachniało tam słodko i chemicznie, flamastrami i płytą pilśniową. W powietrzu unosił się strach. Strach przed brakiem wyobraźni. Strach przed niedotrzymaniem terminu. Strach przed krytyką ostatecznego produktu przez innych studiujących.
„Rywalizacja była zacięta”, wspomina Jim Dawton, jeden z ówczesnych przyjaciół Ive’a. „Pragnęło się pracować jak najlepiej, a kiedy innym szło świetnie, trzeba było się jeszcze bardziej wziąć do roboty”.
Utrzymujący związek na odległość ze swoją dziewczyną Heather, pobożny chrześcijanin Ive odstawał od twórczego kolektywu, który strząsał napięcie w okolicznych pubach, odwiedzał kluby nocne na Bigg Market i wpadał na pokład Tuxedo Princess, rzecznej barki na Tyne, którą studenci przezywali „trzęsajka-ruchajka” (z uwagi na obrotowy parkiet do tańca).
Umiejętności rysownicze Ive’a z miejsca zrobiły wrażenie na jego kolegach i koleżankach. Używał do szkiców pastelowych kolorów: bladoniebieskiego, miękkiej żółci i stonowanego brązu, a następnie podkreślał linie czarnym cienkopisem, aby w końcu dodać rysunkom cienia i głębi przy użyciu miękkiego ołówka. Na pierwszym roku studiów Ive postanowił przetestować swoją sprawność techniczną w nietypowy sposób. Utrzymywał się z bardzo ograniczonych środków i koszt cotygodniowych listów i rysunków wysyłanych do Heather do Staffordu miał dla niego znaczenie. Ive postanowił więc, że narysuje znaczek na kopercie. Nakreślił doskonały wizerunek królowej Elżbiety i wrzucił list do skrzynki. Kiedy otrzymał odpowiedź od Heather, wiedział, że udało mu się nabrać Royal Mail.
– Doszedł – poinformował z uśmiechem Seana Blaira, z którym się przyjaźnił.
Ośmielony sukcesem Ive zamienił próbę oszczędzenia pieniędzy w grę. Za każdym razem rysował coraz mniej realistyczny znaczek, by w końcu z twórczego buntu naszkicować komiksowy portret królowej.
UCZELNIA W NEWCASTLE dała Ive’owi solidne zawodowe wykształcenie z dodatkiem tradycyjnych zajęć uniwersyteckich6. Studenci poświęcali ponad połowę zajęć na poznawanie składowych projektowania i wytwarzania przedmiotów. Zapoznawali się z materiałami i procesami przemysłowymi, zgłębiali ergonomię, elektronikę i zarządzanie produkcją. Pozostałe 40 procent studenckiego czasu wypełniało poznawanie teorii i historii designu – choćby działań Bauhausu, niemieckiego ruchu artystycznego, który połączył sztukę i projektowanie użytkowe – oraz zgłębianie historii sztuki i architektury.
Zajęcia sprawiły, że gust młodego projektanta stał się wyrafinowany. Lata osiemdziesiąte tonęły w postmodernistycznym designie. Były pełne krzykliwych, kolorowych, niepasujących kształtów i fantazyjnych zdobień, będących wyrazem liberalizmu tamtej dekady. Włoska grupa projektancka Memphis, która zapożyczyła swoją nazwę z absurdystycznej piosenki Boba Dylana _Stuck Inside of Mobile with the Memphis Blues Again_, odrzucała minimalizm połowy wieku na rzecz godnej yuppiesów zabawy w meble i dom. Jednym z ich projektów było żółte biurko wsparte z jednej strony na zielonej zaokrąglonej nodze, a z drugiej na czarnej i trójkątnej. Wszystko, co wtedy powstawało – od dawnej Sony Tower w Nowym Yorku po Fox Plaza w Los Angeles – uwzględniało modne wówczas ozdobniki. Ive czuł wstręt do tych ornamentacyjnych pomysłów, ponieważ podobną mieszaninę kształtów i kolorów uważał za obrazę dla oczu. Preferował uporządkowane, liniowe rozwiązania inspirowane stylem Bauhausu, jak choćby symetryczny nowojorski wieżowiec Seagram Building. Stał się naśladowcą funkcjonalistycznej wrażliwości niemieckiego projektanta Dietera Ramsa, który zapewnił powszechną rozpoznawalność produktom firmy Braun. Rams tworzył minimalistyczne radioodbiorniki i suszarki w zgodzie z własną filozofią ponadczasowego designu: mniej znaczy lepiej. Choć Ive podziwiał jaskrawe i obłe dzieła sztuki dekoracyjnej tworzone przez włoskiego projektanta Ettorego Sottsassa, potrafił być, wedle opinii kolegów, równie nieubłagany w przestrzeganiu zasad jak młody Howard Roark z powieści _Źródło_ Ayn Rand. Był też bezwzględny wobec prac innych studentek i studentów eksperymentujących ze śmielszymi stylami. Kiedy jeden z jego uczelnianych kolegów stworzył model bardzo ozdobnego produktu, Ive skrytykował dzieło, twierdząc, że brak mu „integralności”. Znajomość się urwała, a dawny kolega mógł odtąd tylko podejrzewać, czy to nie przez to, że jego praca obrażała filozofię projektowania Jony’ego Ive’a.
Tworząc produkty, Ive nie tylko miał wrażliwe na detale oko, ale wiedział też, co znaczy dobry marketing. Zadaniem na zaliczenie w pierwszym roku studiów było stworzenie żelazka. Ive zaprojektował model z zaokrąglonym noskiem i zbiornikiem na wodę w kształcie kabiny helikoptera. Wykręcona rączka kontrastująca z podstawą nadawała urządzeniu agresywny wygląd. Jednolicie biały przedmiot ożywał dzięki brudnofioletowym akcentom i nadrukom. Renault reklamował wówczas swoje samochody hasłem: „Tough on the streets” (Bez litości na ulicy). Ive zainspirował się pomysłem, przygotowując się do prezentacji projektu w pracowni, i opatrzył swoje żelazko sloganem: „Tough on the sheets” (Bez litości dla spódnicy).
Żelazko ugruntowało pozycję Ive’a w oczach profesorów i kolegów z grupy, ale on sam większość swoich prac uważał za paskudne. „Byłem sfrustrowany, ponieważ na poziomie konceptualnym nie mogłem osiągnąć tego, co chciałem”, wspomina po latach. Poczucie nieadekwatności będzie prześladować go przez większość kariery, przyprawiając na dobre o wycieńczający syndrom oszusta.
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnejPRZYPISY
Prolog
1 Kia Makarechi, _Apple’s Jonathan Ive in Conversation with Vanity Fair’s Graydon Carter_, „Vanity Fair”, 16.10.2014, https://www.vanityfair.com/news/daily-news/2014/10/jony-ive-graydon-carter-new-establishment-summit.
2 Wywiad z Joe O’Sullivanem, byłym menadżerem z działu operacji Apple’a.
1. Jeszcze jedno
1 ABC 7 Morning News, 4.10.2011; Lisa Brennan-Jobs, Small Fry; wywiady z wieloma osobami z szefostwa Apple’a, które odwiedzały Jobsa w domu po tym, jak przestał przychodzić do biura.
2 Wywiady z byłymi pracownikami Apple’a; Jim Carlton, _Apple: The Inside Story of Intrigue, Egomania, and Business Blunders_, New York: Times Books, 2017; Yukari Iwatani Kane, Geoffrey A. Fowler, _Steven Paul Jobs, 1955–2011: Apple Co-founder Transformed Technology, Media, Retailing and Built One of the World’s Most Valuable Companies_, „The Wall Street Journal”, 6.10.2011, https://www.wsj.com/articles/SB10001424052702304447804576410753210811910; macessentials, _The Lost 1984 Video: Young Steve Jobs Introduces the Macintosh_, YouTube, 23.01.2009, https://www.youtube.com/watch?v=2B-XwPjn9YY; Andrew Pollack, _Now, Sculley Goes It Alone_, „The New York Times”, 22.09.1985.
3 Noddyrulezzz, _Apple iPhone 4S—Full Keynote—Apple Special Event on 4th October 2011_, YouTube, 06.10.2011, https://www.youtube.com/watch?v=Nqol1AH_zeo; Geoffrey A. Fowler, John Letzing, _New iPhone Bows but Fails to Wow_, „The Wall Street Journal”, 05.10.2011, https://www.wsj.com/articles/SB10001424052970204524604576610991978907616.
4 Apple, _Apple Special Event, October 2011 (video)_, Apple Events, 04.10.2011, https://podcasts.apple.com/us/podcast/apple-special-event-october-2011/id275834665?i=1000099827893.
5 Nick Wingfield, _A_ _Tough Balancing Act Remains Ahead for Apple_, „The New York Times”, 05.10.2011, https://www.nytimes.com/2011/10/06/technology/for-apple-a-big-loss-requires-a-balancing-act.html.
6 Jony Ive, _Jony Ive on What He Misses Most About Steve Jobs_, „The Wall Street Journal”, 04.10.2021, https://www.wsj.com/articles/jony-ive-steve-jobs-memories-10th-anniversary-11633354769.
7 Walter Isaacson, _Steve Jobs_, __ przeł. Przemysław Bieliński i Michał Strąkow, Kraków: Insignis Media, 2011; James B. Stewart, _Disney War_, New York: Simon & Schuster, 2005; Michael G. Rukstad, David Collis, Tyrrell Levine, _The Walt Disney Company: The Entertainment King_, Harvard Business School, 05.10.2009, https:/www.hbs.edu/faculty/Pages/item.aspx?num=27931; Brady MacDonald, dz. cyt.; Christopher Bonanos, _Instant: The Story of Polaroid_, dz. cyt.; Christopher Bonanos, _Shaken like_ _a_ _Polaroid Picture_, dz. cyt.; wywiad z Carlem Johnsonem, byłym wiceprezydentem ds. reklamy w Polaroidzie; Chunka Mui, dz. cyt.; John Nathan, _Sony CEO’s Management Style Wasn’t Made in Japan_, „The Wall Street Journal”, 07.10.1999, https://www.wsj.com/articles/SB939252647570595508; John Nathan, _Sony, The Private Life_, Boston: Houghton Mifflin Harcourt, 1999.
8 Walter Isaacson, dz. cyt., s. 702 (przyp. tłum.).
9 Tamże; James B. Stewart, _Disney War_, dz. cyt.; Michael G. Rukstad, David Collis, Tyrrell Levine, dz. cyt.; Brady MacDonald, _‘The Imagineering Story’: After Walt Disney’s Death, Imagineering Wonders ‘What Would Walt Do?_, „Orange County Register”, 04.11.2019, https://www.ocregister.com/2019/11/04/the-imagineering-story-after-walt-disneys-death-imagineering-wonders-what-would-walt-do/; Christopher Bonanos, _Instant: The Story of Polaroid_, New York: Princeton Architectural Press, 2012; Christopher Bonanos, _Shaken like_ _a_ _Polaroid Picture_, „Slate”, 17.09.2013, https://slate.com/technology/2013/09/apple-and-polaroid-a-tale-of-two-declines.html; wywiad z Carlem Johnsonem, byłym wiceprezydentem ds. reklamy w Polaroidzie; Chunka Mui, _What Steve Jobs Learned from Edwin Land of Polaroid_, „Forbes”, 26.10.2011, https://www.forbes.com/sites/chunkamui/2011/10/26/what-steve-jobs-learned-from-edwin-land-of-polaroid/; John Nathan, _Sony CEO’s Management Style_ dz. cyt.; John Nathan, _Sony_, The Private Life, dz. cyt.
10 Dialog zrekonstruowany na podstawie rozmów z pracownikami Apple; Brian X. Chen, _Simplifying the Bull: How Picasso Helps to Teach Apple’s Style_, „The New York Times”, 10.08.2014, https://www.nytimes.com/2014/08/11/technology/-inside-apples-internal-training-program-.html.
11 Wylsacom, _A_ _Celebration of Steve’s Life (Apple, Cupertino, 10/19/2011) HD_, YouTube, https://www.youtube.com/watch?v=ApnZTL-AspQ.
2. Artysta
1 Opis przestrzeni na podstawie Walter Isaacson, dz. cyt., oraz wywiadów z pracownikami Apple’a.
2 Wywiady dotyczące rodziny z przyjaciółmi i współpracownikami Mike’a Ive’a (m.in. John Chapman, Richard Tufnell i Tim Longley).
3 John Arlidge, _Jonathan Ive Designs Tomorrow_, „Time”, 17.03.2014, https://time.com/jonathan-ive-apple-interview/; Rick Tetzeli, _Why Jony Ive Is Apple’s Design Genius_, „Smithsonian Magazine”, 12/2017, https://www.smithsonianmag.com/innovation/jony-ive-apple-design-genius-180967232/; wywiady z dawnymi współpracownikami i przyjaciółmi Mike’a Ive’a (Ralph Tabberer, Richard Tuffnel, John Cave i Nett Cartwright); wywiad z kolegami z klasy Jony’ego Ive’a (Rob Chatfield, Stephen Palmer i Dan Slee); Leander Kahney, _Jony Ive: geniusz, który zaprojektował najsłynniejsze produkty Apple_, przeł. Michał Jóźwiak, Kraków: Insignis Media, 2014; Rob Waugh, _How Did_ _a_ _British Polytechnic Graduate Become the Design Genius Behind $200 Billion Apple?_, „Daily Mail”, 19.03.2011, https://www.dailymail.co.uk/home/moslive/article-1367481/Apples-Jonathan-Ive-How-did-British-polytechnic-graduate-design-genius.html.
4 Wywiad z nauczycielem designu z Walton Dave’em Whitingiem; Leander Kahney, _Jony Ive_, dz. cyt.; prezentacja Mike’a Ive’a na konferencji NAAIDT HMI w 2001 r., http://archive.naaidt.org.uk/spd/record.html?Id=29&Adv=1&All=3; wywiad z byłym współpracownikiem Ive’a, Ralphem Tabbererem.
5 Wywiad z dyrektorem wykonawczym Roberts Weaver, Philem Grayem; wywiady dotyczące Newcastle Polytechnic (Craig Mounsey, absolwent z 1988 r.; koledzy z uczelni i absolwenci z 1989 r.: Steve Bailey, Sean Blair i David Tonge; kolega z uczelni i absolwent z 1990 r. Jim Dawton; profesorowie John Elliott i Bob Young; pracownik wydziału Mark Bailey).
6 Wywiady dotyczące Newcastle Polytechnic (dyrektor ds. innowacji w designie na Northumbria University Mark Bailey, koledzy Ive’a Steve Bailey i Sean Blair, profesorowie John Elliott i Bob Young); zwiedzanie Squires Building; _Memphis Group:_ _Awful or Awesome_, „The Design Museum”, https://designmuseum.org/discover-design/all-stories/memphis-group-awful-or-awesome; Dieter Rams, _Less But Better_; slogan „Tough on the sheets” zapamiętał Sean Blair; Nick Carson, _If It Looks Over-Designed, It’s Under-Designed_, https://www.channel4.com/ten4, przedrukowane w: https://ncarson.files.wordpress.com/2007/01/ten4-jonathanive.pdf.
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej