Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

AI. Jak się przygotować do rewolucji? - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
24 lipca 2025
3824 pkt
punktów Virtualo

AI. Jak się przygotować do rewolucji? - ebook

Jak przygotować się na życie w świecie, który jeszcze nie istnieje?

Czy nadejdzie czas, gdy pracować będzie tylko 20 procent ludzi? A co będzie robić pozostałe 80 procent – cieszyć się życiem czy rozpaczliwie szukać pracy?

Mateusz Madejski pyta ekspertów o naszą przyszłość w świecie sztucznej inteligencji. Jakie perspektywy mamy w nim my: pracownicy, fachowcy, ludzie? Czy AI faktycznie ukradnie nam pracę? Czy jednak pomoże rozwinąć skrzydła w nowym świecie? Bo może AI to wcale nie zagrożenie, a szansa? Co zrobić, żeby ją wykorzystać?

Aby jutro się nie martwić, dziś trzeba się przygotować. W jakie zawody warto inwestować, a które nie mają przyszłości? Czego się uczyć? I wreszcie – czego uczyć nasze dzieci? Języki, programowanie, a może sporty zespołowe – co będzie receptą na sukces? Jaki świat czeka nas wszystkich?

Przyszłość nadejdzie szybciej, niż myślimy. Czy robisz wszystko, żeby się na nią przygotować?


Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8427-481-1
Rozmiar pliku: 2,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

„Zobaczy pan, jak przygotowują kotlety do McDonald’s” – usłyszałem w 2016 roku. Tak mniej więcej brzmiało zaproszenie na wizytę do głównego zakładu, w którym przerabia się w Polsce mięso dla gastronomicznego giganta. „Świetnie” – odparłem, gdy je przyjmowałem. A oczami wyobraźni widziałem dziesiątki rzeźników w zakrwawionych fartuchach, przygotowujących kotlety do kanapek słynnej sieci. Spodziewałem się mocnych wrażeń. W końcu sam Otto von Bismarck mówił, że dwóch rzeczy nie powinno się widzieć – tego, jak robi się politykę, oraz tego, jak robi się parówki. Przygotowanie kotletów powinno więc być mocnym przeżyciem – tak przynajmniej mi się wydawało. Gdy dotarłem na miejsce, okazało się, że bardzo się myliłem. Kotletowy zakład przypominał bardziej laboratorium niż rzeźnię. Kawałki mięsa podjeżdżały do kolejnych punktów obróbki w niemal sterylnie czystym, jasnym zakładzie. Nie to natomiast zaskakiwało najbardziej.

„Gdzie są ludzie?” – zadawałem pytanie. Najpierw samemu sobie, a potem głośno, menedżerowi zakładu. „Auto­matyzacja” – odparł z uśmiechem. Nie żeby była to jakaś wielka nowość. Maszyny zastępowały ludzi w fabrykach od lat. Ktoś powie, że na tym polegała rewolucja przemysłowa. Zakłady jednak nigdy dotąd nie mogły się obyć bez ludzi z krwi i kości. Czy to się właśnie zmienia? Patrzyłem tak na linie produkcyjne, z których zjeżdżały słynne kotlety, i zastanawiałem się, kiedy przyjdzie czas na masowe zwolnienia z fabryk… Niemal dekadę później, jesienią 2024 roku, roboty w fabrykach przestawały już zaskakiwać. W listopadzie tego roku firma logistyczna DHL otwierała w Gorzowie Wielkopolskim nową część magazynu, w której paczki pakują nieduże autonomiczne roboty, przypominające małe samochodziki. Szefowie firmy przyznawali, że początkowo czuli niepokój, wprowadzając na dużą skalę roboty do tej placówki. Opowiadali, że przygotowali zawczasu nawet strategię komuni­kacyjną związaną z wejściem robotów do zakładu – miała ona przekonać pracowników magazynu do maszyn i odpowiedzieć na ich wątpliwości. Zapewniali natomiast, że nie trzeba było tej strategii wprowadzać w życie. Wszystko dlatego, że jak argumentowali, pracownicy magazynu po prostu roboty polubili. Roboty są przecież przeznaczone do najcięższej pracy, a ludzie mogą się koncentrować na tym, co naprawdę tworzy wartość dodaną – przekonywali menedżerowie DHL. Wspominali również, że maszyny do tego stopnia podbiły serca pracowników, że ci aż zaczęli nadawać im ludzkie imiona. Brzmiało to wszystko zbyt marketingowo, by do końca w to uwierzyć. Zacząłem więc rozmawiać z osobami pracującymi w gorzowskim magazynie. Co ciekawe, w dużej mierze potwierdziły one słowa swoich menedżerów. „O, ten robot to dla nas Franek” – wskazała na maszynę numer 20 jedna z pracowniczek DHL.

Długo wydawało się, że robot może i zastąpi człowieka w fabryce, ale nie zastąpi go wszędzie – nie opracuje kampanii reklamowej, nie napisze artykułu, nie przeprowadzi rozmowy rekrutacyjnej, nie nakręci filmu, nie zagra w filmie… Słowem – maszyny nie zastąpią „białych kołnierzyków”. Tak się przynajmniej wówczas, w 2016 roku, wydawało. Jesienią 2022 roku przedstawiciele klasy średniej zaczęli się jednak łapać za głowy. Pojawił się wówczas ChatGPT-4, czyli rewolucyjne – jak na tamten moment – narzędzie wykorzystujące sztuczną inteligencję. Aplikacja nagle zaczęła pisać całkiem sensowne teksty – na tyle sensowne, by mogły się stawać artykułami prasowymi, wypracowaniami, czasem nawet pracami dyplomowymi. Od tamtej pory rewolucja przyspieszyła i mało kto nie zadaje sobie pytania: „Czy ona nie zmiecie mojego zawodu?”. Narzędzia AI już nie tylko piszą, ale i programują, robią filmy, przygotowują grafiki, mogą nawet zastępować aktorów w filmach. Truizmem jest więc stwierdzenie, że rewolucja przyspiesza. Fakt, że coś jeszcze człowiek wykonuje lepiej, nie daje absolutnie żadnej gwarancji, że to się nie zmieni za dwa–trzy lata.

Jako dziennikarz rzecz jasna zastanawiałem się, jak długo jeszcze będę w stanie utrzymywać się z pisania. Jako ojciec sześciolatka zastanawiałem się, czego go uczyć. Jeszcze niedawno odpowiedzi były dość oczywiste. Na przykład nauka języków obcych była uznawana zawsze za świetną inwestycję. Dzisiaj mam telefon – i to nie taki z najwyższej półki – który tłumaczy na żywo rozmowy. Za rok czy dwa, kto wie, mogę mieć w uchu czipa tłumaczącego wszystkie języki świata. Czy więc katowanie dziecka zasadami _Present Perfect Continuous_ ma jakikolwiek sens? W ostatnich dekadach słyszeliśmy też, że kluczem do sukcesu w cyfrowym świecie jest znajomość matematyki. Tylko że każdy może już ściągnąć aplikacje, które za pomocą AI, w ułamku sekundy, rozwiązują najbardziej skomplikowane działania. Z drugiej strony – od ekspertów od pedagogiki można usłyszeć, że __ twarde __ umiejętności nie mają już takiego znaczenia. Trzeba rozwijać kompetencje miękkie – chociażby kreatywność. Ale czy kreatywność naprawdę będzie miała znaczenie w świecie, w którym z roku na rok coraz bardziej zaawansowane algorytmy kreują teksty, filmy, obrazy… i komponują muzykę?

Im więcej sobie tych pytań zadawałem, tym częściej rozkładałem ręce.

Nie miałem pojęcia, w jakim świecie obudzę się za kilka lat – i czy będę w stanie w nim przetrwać. Nie byłem jedyny. Szybko zdałem sobie sprawę, że ta niepewność stała się dość powszechna. Postanowiłem, że porozmawiam z osobami, które wiedzą, co w trawie piszczy – czyli prezesami, ekspertami, specami od IT, futurologami – i zapytam, co mogą poradzić mi, mojemu dziecku i, przede wszystkim, czytelnikom. Wezmę kartkę i długopis i będę spisywał ich porady oraz prognozy. Pytałem, czego się uczyć – a czego lepiej nie. W co inwestować – a w co nie. Czy podchodzić do kolejnych lat z umiarkowanym optymizmem – czy lepiej nastawiać się na trudne czasy, przypominające któryś z odcinków serialu _Czarne lustro_. A może nie przejmować się niczym za bardzo i przygotowywać siebie i swoich bliskich na czasy, w których roboty będą wykonywały całą nieprzyjemną robotę, a ludzie będą żyli na przykład z tak zwanego bezwarunkowego dochodu podstawowego1? No i fundamentalne pytanie – jak przetrwać i wieść dobre życie w czasach, gdy AI i algorytmy będą decydowały niemal o wszystkim?

Ta książka jest podsumowaniem dziesiątek takich rozmów, które odbyłem (i rzecz jasna dziesiątek raportów czy opracowań, które przewertowałem). Usłyszałem wypowiedzi nieraz mocno pesymistyczne, ale też nierzadko bardzo motywujące i inspirujące. Dość rzadko były to alarmistyczne przepowiednie, że grozi nam wojna ludzkości ze sztuczną inteligencją. Zresztą na taką wojnę – o ile jest ona w ogóle realna – trudno by było się przygotować. A mnie chodziło przede wszystkim o pragmatyczne rady. I przyznaję, że usłyszałem wiele zupełnie nieoczywistych zaleceń, porad i wniosków. Przyznaję, że byłem mocno zaskoczony, gdy usłyszałem, że w erze AI warto uczyć dzieci grania na harmonijce – a nauka matematyki może mieć więcej sensu niż nauka programowania. Jednak nie chodziło mi o otrzymywanie odpowiedzi, które wprawiłyby mnie w dobry nastrój. Chciałem usłyszeć chłodną ocenę, bez owijania w bawełnę. I nieraz dokładnie to otrzymywałem. „Nie ma scenariusza, w którym sztuczna inteligencja nie zmieni gospodarki” – przyznał na przykład Krzysztof Inglot, prezes firmy Personnel Service.

– Piszę książkę – zaczepiłem innego menedżera, dyrektora w jednej z firm z branży IT.

– Gratulacje – usłyszałem w odpowiedzi.

– I wie pan, to ma być poradnik na temat tego, jak przygotować się do rewolucji AI. No i przy okazji zastanawiam się, czy to nie jest moja ostatnia książka. To znaczy czy zdążę jeszcze jakąś napisać, nim algorytmy będą robić to lepiej ode mnie – zacząłem tłumaczyć.

– Spokojnie, zdąży pan – odparł.

– To spora ulga.

– Dobrze, że pan nie zapytał, czy zdąży pan jeszcze napisać ze dwie książki – rzucił jednak szybko w kontrze.

1 Koncepcja, według której każdy może liczyć na regularne wpływy finansowe – niezależnie od tego, czy np. wykonuje pracę, czy też nie.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij