Akademia Jednorożców. Zosia i Tęcza. Tom 1 - ebook
Akademia Jednorożców. Zosia i Tęcza. Tom 1 - ebook
Wyobraź sobie szkołę, w której spotykasz swojego własnego jednorożca. Wyobraź sobie Akademię Jednorożców na przepięknej Wyspie Jednorożców. Dołącz do niej i przeżyj niesamowite, magiczne przygody!
Zosia jest niezwykle podekscytowana swoją obecnością w Akademii Jednorożców. Już nie może się doczekać, aż jednorożec Tęcza zostanie jej przyjacielem. Czuje, że naprawdę świetnie się dogadają! Jednak wkrótce stają się świadkami mrocznych zdarzeń nad Błyszczącym Jeziorem i stają oko w oko z prawdziwą przygodą…
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-8350-9 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Jesteśmy prawie na miejscu! – zawołała Zosia, gdy zobaczyła przed sobą znak. Na tablicy zdobionymi złotymi literami napisano „Akademia Jednorożców”, a obok namalowany był śnieżnobiały jednorożec z tęczą nad głową. Strzałka wskazywała długą aleję wśród drzew.
– Ścigamy się do podjazdu! – zawołał Henio, siedmioletni brat Zosi.
Po pięciu godzinach podróży dziewczynka nie mogła się doczekać, kiedy zobaczy szkołę, i miała wielką ochotę pogalopować naprzód, ale zamiast tego ześlizgnęła się ze swojego szarego, włochatego kuca i poklepała go po szyi.
– Przykro mi, Heniu, ale Koniczynek jest zmęczony. Nie pozwolę mu się ścigać.
Koniczynek był stary i nie mógł już szybko biegać, wcisnął więc teraz z wdzięcznością nos we włosy Zosi. Jej falujące czarne loki zwisały mu po obu stronach pyska jak oklapłe wąsy. Dziewczynka zachichotała, jednak w sercu czuła wielki ciężar. Miała już dziesięć lat i była w odpowiednim wieku, aby wstąpić do Akademii Jednorożców i dostać własnego jednorożca. Ale będzie bardzo tęskniła za Koniczynkiem!
– W porządku, skarbie? – zapytała jej mama. Zbliżyła się na swym jednorożcu Samotniku, który wyglądał bardzo elegancko w porównaniu z krótkonogim Koniczynkiem. – Może teraz czujesz się trochę dziwnie, ale zapewniam cię, że spędzisz w tej szkole wspaniałe chwile. Bądź dla wszystkich uprzejma i proszę, staraj się myśleć, zanim coś zrobisz.
Zosia uśmiechnęła się szeroko.
– Tak jakbym potrafiła!
– Hmm… – mruknęła mama i zmarszczyła brwi. Potem jej mina złagodniała. – Pamiętaj, że pozostałe dzieci prawdopodobnie będą tak samo onieśmielone jak ty, ale niebawem poznacie się lepiej.
– Trochę się denerwuję przed zawieraniem nowych znajomości – przyznała Zosia – ale bardziej martwię się o Koniczynka. – Pogłaskała go po szyi. – Myślisz, że da sobie radę beze mnie?
– Nic mu nie będzie – uspokoiła ją mama. – Starzeje się i będzie zadowolony ze spokojniejszego życia. Henio i ja zadbamy o to, aby był często przytulany i otoczony opieką. Nie martw się o Koniczynka, tylko ciesz się poznawaniem swojego jednorożca i nawiązywaniem z nim więzi. Będziecie się uczyć, jak wspólnie pracować w celu obrony naszej wyspy.
Serce Zosi wypełniła radość. Cieszyła się na myśl o obronie Wyspy Jednorożców, ich pięknego domu.
– Ciekawe, jaki będzie mój jednorożec i jaką będzie miał moc. Mam nadzieję, że będzie potrafił leczyć, tak jak Samotnik.
Każdy jednorożec rodził się z wyjątkowym magicznym talentem. Było wiele rodzajów mocy i młode jednorożce zwykle odkrywały, co potrafią, podczas pierwszego roku w akademii.
Mama Zosi pochyliła się i odsunęła niesforny lok sprzed oczu córki.
– Jestem pewna, że pokochasz swojego jednorożca niezależnie od tego, jakie będzie miał zdolności.
Zosia jechała na Koniczynku wzdłuż zielonego szpaleru drzew w kierunku szkoły i milczała. Bardzo chciała, aby jej jednorożec potrafił leczyć. Może ulżyłby niektórym dolegliwościom Koniczynka.
Tunel się skończył i Zosię oraz Koniczynka otoczyło blade styczniowe światło słoneczne. Dziewczynka zachwyciła się widokiem ogromnego budynku z marmuru i szkła oraz skrzącej się przed nim fontanny. Od lat marzyła o tej chwili.
– Ale tu pięknie! – Nie mogła oderwać oczu od majestatycznych wież szkoły i doskonale utrzymanych ogrodów, które otaczały budynek. Mimo zimy pełno było w nich kwitnących roślin. W oddali połyskiwała w słońcu wielokolorowa, magiczna woda słynnego Błyszczącego Jeziora.
– Chciałbym być wystarczająco duży, żeby tu wstąpić – powiedział tęsknie Henio.
Wokół we wszystkich kierunkach biegały dzieci, a nauczyciele wykrzykiwali polecenia. U podnóża schodów prowadzących do frontowych drzwi stała grupa dziewcząt. Wyglądały, jakby właśnie przyjechały do akademii. Zosia wzięła głęboki oddech. Nadszedł czas, aby pożegnać się z Koniczynkiem i rodziną! Objęła ramionami szyję kuca i schowała zapłakaną twarz w jego miękkiej grzywie.
– Do widzenia, kochany Koniczynku. Odpoczywaj sobie, pasąc się na polu.
Mama dotknęła jej ramienia.
– Odprowadzić cię?
– Nie, poradzę sobie. – Zosia wytarła oczy o grzywę Koniczynka i uścisnęła mamę oraz braciszka. – Do widzenia!
Podeszła do grupy pięciu dziewczynek. Zwróciła szczególną uwagę na koleżankę z gałązką niezapominajek w krótkich czarnych włosach. Uśmiechnęła się do niej nieśmiało, a ta odwzajemniła uśmiech. Zosia miała właśnie ją zapytać, jak ma na imię, kiedy podeszła do nich wysoka kobieta. Miała szczupłą bladą twarz i długi nos, na którego koniuszku chwiały się małe okulary. Przy jej boku pewnym krokiem szła dziewczynka o brązowych falujących włosach. Miała bystre zielone oczy i długi chudy nos, taki sam jak nauczycielka. Zosia uśmiechnęła się do niej, lecz dziewczynka tylko spojrzała na nią i skrzywiła się, jakby poczuła nieprzyjemny zapach.
– Dziewczęta – powiedziała szorstko kobieta – nazywam się Pokrzywa i będę was uczyć geografii i kultury. Jesteście ostatnimi, które przyjechały do akademii, a pani Prymulka czeka już w sali, aby połączyć was w pary z jednorożcami. Pospieszcie się. Nie tolerujemy guzdrania.
Zosia weszła na schody razem z ciemnowłosą dziewczynką.
– Cześć, jestem Zosia – szepnęła.
– A ja Ewa – odparła tamta. Wskazała głową na panią Pokrzywę. – Wygląda trochę groźnie, prawda?
Głowa nauczycielki obróciła się błyskawicznie. Jej chuda szyja i surowe spojrzenie sprawiały, że wyglądem przypominała złośliwego żółwia.
– I żadnego gadania! – warknęła.
Ewa zrobiła minę do Zosi, a ta stłumiła chichot. Poczuła iskierkę szczęścia. Miała przeczucie, że zostaną przyjaciółkami!