Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Albert Wielki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 czerwca 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Albert Wielki - ebook

W drugim dziesiątku trzynastego wieku przybył na Uniwersytet Padewski Albert, dwudziestoletni młodzieniec z rycerskiego rodu panów na Bollstacie, urodzony w małym miasteczku szwabskim Lauingen. Na ojcowskim zamku otrzymał pierwsze wychowanie; w Padwie pod przewodnictwem swego wuja zapragnął głębiej zaczerpnąć z pucharu wiedzy i całym sercem jej się oddał. Tu poznał filozofię Arystotelesa, tu założył sam w sobie podwaliny wszystkich ówczesnych nauk, tu miał wkrótce przebyć ciężką duchowną walkę, rozstrzygającą na całe życie. Zapraszamy do odkrycia fascynującego świata Alberta Wielkiego w artykule autorstwa ks. Jana Badeni! Opowieść ta skupia się na życiu i osiągnięciach jednego z najwybitniejszych umysłów średniowiecza, Alberta Wielkiego – ucznia św. Tomasza z Akwinu. W trakcie lektury odkryjesz nie tylko niezwykłe fakty biograficzne dotyczące Alberta Wielkiego, ale także zgłębisz jego myśli i filozofię. Autor wprowadza w świat nauki, etyki, teologii i relacji międzyludzkich, dotykając kwestii związanych z naszym życiem i egzystencją. „Albert Wielki” to nie tylko zbiór informacji, to niezapomniane doświadczenie czytelnicze. Tekst ten został napisany w taki sposób, że zachęca Czytelnika do zgłębiania w historii i filozofii....

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7639-469-5
Rozmiar pliku: 54 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ I.

(Filozofowie i filozofia sto lat temu. – Zwrot do scholastyki. – Pierwsze początki. – Sześciowiekowa rocznica Alberta. – Wiek XIII. – Cesarze niemieccy. – Innocenty III. – Filozofowie arabscy i ich szkoły. – Ich wpływ na społeczeństwo Zachodu. – Arystoteles i komentatorowie. – Co by się stało ze społeczeństwem? – Groźne niebezpieczeństwo).

Sto lat temu, 15 listopada 1780, przypadała pięćsetletnia rocznica zgonu św. Alberta Wielkiego, jednego z najgłówniejszych przedstawicieli, i więcej, bo założyciela filozofii chrześcijańskiej, scholastycznej. Natenczas uroczystość ta przeszła bez najmniejszego wpływu, niepostrzeżona. Zdawało się, że filozofia chrześcijańska, jak rozumieli ją wielcy myśliciele trzynastego lub siedemnastego stulecia, zginęła bezpowrotnie. Bohaterami dnia byli Wolter, Kant; w najlepszym razie Wolff i Leibniz – ci nawet, co z natury rzeczy i przekonania szermierzyli za zdrowym rozsądkiem i wiarą, spoglądali z niedowierzaniem na ˝niestosowne dla tak oświeconego czasu˝ teorie mędrców średniowiecznych. Zaledwie z posłuchu wiedziano coś o św. Tomaszu; o innych nic a nic nie słyszano.

Dopiero od jakich 40 lat daje się czuć reakcja. We Włoszech Jan Severino i jego szkoła (Talamo, Signiorello), profesorowie Kolegium Rzymskiego, dominikanin, dziś kardynał Zigliara i wielu innych ocierają z kurzawy stare foliały i zapoznają z nimi świat uczony. W Niemczech – rzecz ciekawa – jeden z najpierwszych, żyd Harry Hoertel, przywołuje do zastanowienia się nad wiedzą XIII wieku, której sam głęboki hołd składa (Thomas von Aquin und seine Zeit. Augsburg 1846). Wywiązuje się żywa polemika o to, czy wypada się wrócić do nauki Anielskiego Doktora. Sprzeciwia się temu Doellinger, Oiszinger, Günther, Kuhn; przeciw nim występują, tłumaczą i popularyzują naukę scholastyczną: Kleutgen (Głównie w znakomitym, rozgłośnym dziele: Philosophie der Vorzeit, którego dwa lata temu wyszła druga edycja), Werner (Der heilige Thomas von Aquin, 3 tomy. Regensburg 1859), Stoeckl (Lehrbuch der Philosophie (5 edycja); Geschichte der Philosophie des Mittelalters, 3 tomy, Mainz 1865), za nimi inni. W Hiszpanii nić tradycji filozoficznej nigdy się zupełnie nie przerwała: w nowszych czasach zasłynął tam zwłaszcza (nie mówiąc już o Balmesie), O. Gonzalès, którego Studia nad filozofią św. Tomasza, miały niemal to samo znaczenie dla Hiszpanii, jakie miały prace San Severina i Kleutgena dla Włoch i Niemiec. Nawet katolicka Anglia wzięła udział w tym ruchu, znakomitym dziełem o św. Tomaszu O. Bedy Vaughan, obecnie biskupa w Sidney (U nas niewiele na tym polu pracowano. Wspomnijmy prace OO. Semeneńki (drukowane w Przeglądzie Poznańskim) i Pawlickiego. Dzieło O. Morawskiego Filozofia i jej zadanie jest właściwie dopiero obszernym i gruntownym wstępem do samej filozofii, której oczekujemy).

W tym stanie były rzeczy, kiedy roku przeszłego ogłosił Leon XIII encyklikę swą: Aeterni Patris, mającą na celu odrodzenie chrześcijańskiej filozofii. Zamiarem Ojca Świętego było skupić i zorganizować wszystkie uczone siły katolickiego świata; zatamować drogę do domowych, osłabiających waśni, aby z tym większą energią i swobodą podjąć na całej linii walkę przeciw wspólnym nieprzyjaciołom. Istotnie, od tej chwili ruch filozoficzny, katolicki zdwoił się i zorganizował. Ze wszech stron otrzymał Ojciec Święty najgorętsze podziękowanie; w seminariach i katolickich wszechnicach, gdzie to jeszcze nie miało miejsca, zaprowadzono naukę św. Tomasza; pojawiło się i ciągle pojawia wiele gruntownych prac filozoficznych; przeglądy katolickie wszystkich krajów raz po raz występują z popularnymi, nader ciekawymi rozprawami na tym polu; we Włoszech utworzył się nawet osobny, jedynie kwestiom ściśle scholastycznym poświęcony organ pt. Divus Thomas. Za to prasa antykatolicka gniewa się, nie szczędzi przycinków, ale tym samym, okazując jak jej ten zwrot umysłowy nad wyraz niemiłym, zagrzewa tylko do dalszej, tym gorętszej walki.

Toteż, kiedy bieżącego roku, 15 listopada przypada sześćsetletnia rocznica śmierci św. Alberta Wielkiego, nie spotka się z zimną obojętnością, jak w wieku przeszłym. Rodzinne miasto Alberta obchodzić będzie ten dzień bardzo uroczyście; w Kolonii, gdzie leżą zwłoki Świętego, zawiązał się osobny w tym celu komitet, a liczne artykuły, rozprawy, biografie, obznajamiają świat z tym naukowo-katolickim świętem i z założycielem filozofii, do której dziś wracamy. Nieprzyjaciele, z którymi walczył Albert, są ci sami, z którymi i dziś walczyć musi uczony chrześcijański. Jak za jego czasów i dziś wielu przyznaje się tylko do religii rozumu, inni uważają rozum za sprzęt niepotrzebny i samej chcieliby hołdować wierze, inni jeszcze, a tych bardzo wielu, chcieliby rozum i wiarę tak odgraniczyć, aby żadnej nie miały z sobą styczności, oddają cześć jakiejś niemożliwej ˝prawdzie względnej˝. Te i wypływające z nich zapatrywania istniały już za czasów Alberta – całe życie poświęcił on na rycerskiej z nimi walce. Nadto, jeżeli mamy słuszną cześć dla ludzi genialnych, nadzwyczajnych, to z pewnością Albert był z nich jednym, co geniusz swój obrócił nie na szkodę, lecz na dobro ludzkości. Dlatego, zwłaszcza dziś, poznanie Alberta i stanowiska jego i znaczenia nie może nie wzbudzić pewnego zajęcia.

Oto cel i myśl, z którą wziąłem się do niniejszej pracy. Istotnie warto zapoznać się z tym nadzwyczajnym mężem, którego sześćsetletnią rocznicę świat katolicki i uczony tego miesiąca obchodzi, a który, jak zobaczymy, całą naukę swego czasu, a pośrednio i naszego, w nowe, jedynie prawdziwe pchnął tory.

* * *

Jesteśmy na początku XIII wieku. Pod każdym względem świat przedstawia niewesoły widok: Niemcy po długiej wojnie domowej między Ottonem IV a Filipem Szwabskim, nędznie wegetują pod niewiele troszczącym się o nie Fryderykiem II; Anglia jęczy pod uciskiem okrutnego Jana bez Ziemi; państwo bizantyńskie po kilku krwawych rewolucjach rozpadło się w kawałki; północne Włochy, południowa Francja zarażone ohydnymi kacerstwami. Trzecia wojna krzyżowa w ostatnim dziesiątku lat poprzedniego stulecia spełzła na niczym; zdaje się jak gdyby główna myśl wieków średnich, odzyskania grobu Chrystusowego, nie dała się już urzeczywistnić. Szczęściem na tronie papieskim zasiadł wielki mąż, Innocenty III; ten kojarzy zwaśnionych, wspiera uciśnionych poddanych czy królów, reformuje duchowieństwo, głosi krucjatę przeciw groźnym dla społeczeństwa Albigensom i wśród największych ucisków nie traci nigdy sprzed oka Jerozolimy. Następcy Innocentego starają się wstępować w jego ślady.

W państwie duchowym umysłów nie mniejsze walki; większe może jeszcze zamieszanie. I tutaj odbywają się prawdziwe wojny krzyżowe, mające na celu wyswobodzenie nauki z pod wpływu – nad wyraz szkodliwego – niewiernych, głównie Arabów i żydów. Kiedy Zachód ocucał się dopiero ze wstrząśnień zadanych mu przez wędrówki narodów i zaczynał się oswajać z nowymi stosunkami: u Mahometan tymczasem w Bagdadzie, a później w Kordobie w całej swej pełni zakwitła umiejętność. Na podstawie tłumaczeń Arystotelesa, dokonanych przez greckich i syryjskich filozofów i lekarzy, wykształcili się i zajaśnieli główni arabscy mędrcy: Alkendi, Alfarabi, Avicenna i najgłówniejszy ze wszystkich, najściślej trzymający się Arystotelesa, jego komentator Awerroes. W przeciwieństwie do tego wprost Arystotelicznego kierunku, który bardziej ważył sobie greckiego filozofa, aniżeli arabskiego proroka, wyrobiła się szkoła ścisłych zwolenników i obrońców Koranu, która znowu dzieliła się na różne pomniejsze sekty. Obok tych dwóch była wreszcie i trzecia szkoła arabskich mistyków, żyjąca głównie indyjskimi i nowoplatońskimi tradycjami, a do której dał po części powód sam Mahomet swymi tak częstymi zachwytami i całym mistycznym kierunkiem swej nauki. Zupełnie podobne trzy szkoły wyrobiły się i między żydowskimi uczonymi, mieszkającymi w państwach Kalifów. Była u nich szkoła kabalistów, dogmatyków, dzielących się na rabinistów i Karaitów (pierwsi trzymali się tradycji rabinów; drudzy odrzucali ją, opierając się tylko na Piśmie św.), i racjonalistycznych arystotelików, których głównym przedstawicielem był Mojżesz Majmonides.

Skoro tylko na Zachodzie budzić się poczęła nauka, dostały się głównie za pomocą hiszpańskich żydów tłumaczenia Arystotelesa do rąk chrześcijańskich uczonych, ale dostały się wespół z objaśnieniami arabskimi, nieraz niedokładne, czasem wprost fałszywe. Z chciwością rzucono się do tych dotąd nieznanych skarbów starożytności; nieznany nowy świat odkrywał się przed zdziwionymi oczami, i treść i forma systematyczna greckiego mędrca wprawiały w podziw umysły. Nieznacznie z zasadami Stagiryty wkradały się zasady Awicenny i Awerroesa; wobec nieograniczonego uszanowania nakazanego dla powagi filozofa, nasuwało się samo przez się pytanie, jak się zapatrywać na takie jego zdania, które stały w sprzeczności z Wiarą? Odpowiedź nastręczał przykład żydowskich i arabskich komentatorów i chwycono się jej oburącz. Dla obronienia powagi Arystotelesa uświęcono zdanie, że coś może być prawdziwym w nauce, co nie jest prawdziwym w wierze i na odwrót. Zdanie takie podkopywało chrześcijanizm w swych fundamentach, jak podkopywało Koran i każdą w ogóle religię. Stolica święta próbowała położyć tamę zalewającemu nauki arabsko-greckiemu racjonalizmowi, zakazując wykładów Arystotelesa; z natury rzeczy środek taki na długo nie mógł wystarczyć. Zresztą, dlaczegożby świat chrześcijański nie miał skorzystać z bogactw nagromadzonych przez wielkiego myśliciela, jak korzystał w pierwszych wiekach z uczoności Platona?

Wobec niebezpieczeństwa grożącego chrześcijaństwu i prawdziwej nauce przedstawiały się krzyżowcowi chrześcijańskiej umiejętności dwa wielkie zadania: oczyścić Arystotelesa z naleciałości arabskich i żydowskich, oddzielić prawdę od fałszu, a w ten sposób, uczyniwszy go najpierw nieszkodliwym, następnie zawarty w nim materiał użyć do niebotycznego gmachu prawdziwej mądrości. Od wypełnienia tych obu, ale przede wszystkim pierwszego zadania, zależało rozwiązanie pytania, w jakim kierunku pójdzie nadal nauka Europy, czy obstając niewolniczo przy Arystotelesie, spoganiawszy, stanie w otwartej walce z wiarą, czy też, wcieliwszy w siebie jego duchowne zasoby, pójdzie naprzód, a oparta na chrześcijaństwie pozostawi daleko za sobą dawnego księcia filozofów. Był to moment stanowczy, rozstrzygający o życiu lub śmierci.ROZDZIAŁ II.

(Ognisko rozwoju filozofii arabskiej. – Grzegorz IX. – Młodość Alberta. – Sobór Lateraneński IV. – Zawód nauczycielski. – Co znaczył libertyn? – Fryderyk II. – Dzieła Alberta. – Jego metoda. – Różnica między Averroesem a Albertem. – Renan i rabin wrocławski o Albercie. – Profesor Ritter. – Zasługi Alberta).

W Paryżu głównie rozwinęła się pogańsko-arabska filozofia. Chcąc złe zatamować w źródle, poleca, 23 kwietnia 1231 roku, Grzegorz IX trzem najsłynniejszym teologom Uniwersytetu Paryskiego zbadanie pism Arystotelesowych i usunięcie z nich miejsc niebezpiecznych, aby tak ważne i pożyteczne pisma mogły bezpiecznie znajdować się w rękach wszystkich uczących się. Stolica święta pojęła niebezpieczeństwo i ważność chwili i pierwsza ogłosiła tę nową wyprawę krzyżową, tylko że nie trzej owi teolodzy paryscy mieli w niej odgrywać rolę Gotfryda z Bouillonu. Rycerz, który pierwszy miał uwolnić naukę z ciążącego na niej jarzma, pierwszy miał utorować drogę do wywalczenia chrześcijańskiej umiejętności przynależnego jej miejsca, ukrywał się jeszcze w tej chwili nieznany światu, pod białą sukienką św. Dominika, w jednym z jego klasztorów.

W drugim dziesiątku trzynastego wieku przybył na Uniwersytet Padewski dwudziestoletni młodzieniec z rycerskiego rodu panów na Bollstacie, urodzony w małym miasteczku szwabskim Lauingen. Na ojcowskim zamku otrzymał pierwsze wychowanie; w Padwie pod przewodnictwem swego wuja zapragnął głębiej zaczerpnąć z pucharu wiedzy i całym sercem jej się oddał. Tu poznał Arystotelesa...............................ROZDZIAŁ III.

(Czym były wieki średnie? – Roger Bako. – Profesor Zoekler o dziełach Alberta. – Pojęcia Alberta o klimacie, kątach, botanice, chemii i innych naukach. – Znajomość natury. – Przyjęcie cesarza Wilhelma. – Znajomość mechaniki i architektury. – Chór w kościele. – Nauczycielskie prace Alberta. – Święty Tomasz z Akwinu. – Uczniowie. – Pobyt Alberta w Paryżu i powrót do Kolonii. – Pierwsze wykłady św. Tomasza i jego dzieła. – Albert obrany prowincjałem).

Wieki średnie były i być musiały przede wszystkim porą metafizycznej spekulacji: narody zaczynały się kształcić, umysły, oczarowane wielkością i pięknością prawd otwierających się im w chrześcijaństwie, z całą ducha świeżością rzuciły się do ich zgłębienia, walka z wciskającą się filozofią uczonych kordobskich i bagdadzkich i dążenie do ujęcia prawdy wiary w jeden wielki całokształt zmuszały do spekulacji. Zresztą nie innym bywa rozwój wiedzy: najprzód badania spekulacyjne, później empiryczne – synteza tych dwóch momentów stanowi szczyt umiejętności. Pominąwszy to, wieki średnie nie miały niezbędnego środka obserwacji, przyrządów czyli tak zwanych instrumentów; podczas gdy do roztrząsania metafizycznych pytań instrumentów nie potrzeba. Jak badać ruchy i kształt wymoczków, nie mając mikroskopu? Ale czemu mikroskopu nie wynaleźli? Z równym prawem gniewajmy się na Napoleona, że nie znał i nie wynalazł kolei żelaznych, które by mu pewnie w wyprawie moskiewskiej niejedną korzyść przyniosły.

A przecież i w wiekach średnich obserwacje, badanie przyrody nie były znów..............................ROZDZIAŁ IV.

(Burza przeciw zakonom żebrzącym. – Wilhelm de St. Amour. – Święty Tomasz, Albert i św. Bonawentura przed Papieżem. – Charakterystyka tych trzech Świętych. – Albert legatem do Polski i Biskupem. – Złożenie Biskupstwa. – Śmierć św. Tomasza. – Zgon Alberta).

Tymczasem na Uniwersytecie Paryskim wybuchła wielka burza przeciw zakonom żebrzącym. Wystąpili przeciwko nim poeci i uczeni, a pamflety przeciw synom św. Dominika (czyli jak ich nazywano Jakobinom) i Franciszka, którym zarzucano zwłaszcza ubieganie się o katedry uniwersyteckie, zazdrość, pychę i chęć bogactw, sypały się jeden po drugim. Najzaciętszym przeciwnikiem zakonów, przywódcą partii uniwersyteckiej, był Wilhelm de St. Amour. Ostatni jego pamflet: O niebezpieczeństwach teraźniejszego czasu, odznaczający się szczególną gwałtownością i bijący wprost na ubóstwo zakonne, poruszył nadzwyczajnie umysły wszystkich. Sprawę odniesiono do samego Papieża Aleksandra IV, przebywającego podówczas w Anagni. Zaniepokojeni Dominikanie polecili Tomaszowi udać się natychmiast na dwór papieski i przygotować odpowiedź na książkę Wilhelma. W Anagni spotkał już Tomasz dawnego swego............................
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: