- W empik go
Ale o co chodzi? - ebook
Ale o co chodzi? - ebook
Na każdym kroku potykamy się o najrozmaitsze dylematy moralne. Czy dziewictwo jest powodem do dumy i należy się z nim afiszować? Czy aborcja jest zawsze największym złem i jakie byłyby skutki jej legalizacji? Czy oglądanie pornografii niszczy związki czy raczej je wzbogaca? Odpowiedź na te i wiele innych pytań usiłuje znaleźć para młodych ludzi, Kasia i Tomek. Dopingu do myślenia dostarcza im ciocia Helena - energiczna starsza pani, ciągle zaskakująca wszystkich swoimi kontrowersyjnymi poglądami i... niekonwencjonalnymi sposobami na rozpoczęcie dyskusji.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7564-480-7 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Widzę, że przerwaliśmy wam burzliwą dyskusję. O czym była mowa?
– A tam… o różnych rzeczach – usłyszał wykrętną odpowiedź.
Kasia przyszła mu z pomocą i zagadnęła na inny temat. Zauważyła u jednej z dziewczyn, siedzącej samotnie na boku, pierścionek, trochę dziwny, a na pewno nie cenny. To było widać z daleka. Intrygujące było, że był noszony po to, by go eksponować.
– Fajny pierścionek – zauważyła. Nie mogła powiedzieć ładny bo przez gardło by jej to nie przeszło. Wcale nie był ładny. – Możesz mi go bliżej pokazać?
Dziewczyna wyciągnęła rękę z pierścionkiem, a oczy wszystkich zwróciły się na nich z zainteresowaniem.
– A nie możesz go zdjąć?
– Mogę. – Z niechęcią podała jej pierścionek.
– Coś podobnego – oburzyła się Gosia. – A mnie nie chciałaś pokazać!
– Dobrze wiesz dlaczego – mruknęła pod nosem dziewczyna.
– Wiem, wiem, ale przestałabyś się już z tym wygłupiać.
Kasia patrzyła z niedowierzaniem, jak Gosia strofuje swojego gościa.
– Czy każdego gościa tak sztorcujesz? – spytała.
– Ach, nie. Przepraszam. To jest moja młodsza siostra Ola.
– Aleksandra – przedstawiła się dziewczyna.
– Miło mi, ale… – tu zwróciła się do Gosi – nie rozumiem.
– A… tam… wygłupia się z tym. To jest pierścień dziewicy. Chyba słyszeliście o takim trendzie? Obnosi się z tym, jakby to była jej zasługa, że nadal jest dziewicą.
– Pewnie jest to jakaś zasługa.
– Phi – prychnęła Gosia – raczej nieudolność.
– Albo charakter – wstawił się Tomek.
– Co by nie mówić, to ja stanęłam teraz na pozycji tej gorszej – żaliła się Gosia.
– Nie rozumiem – Tomek powiedział to takim tonem, który domagał się dalszych wyjaśnień.
Wyjaśnienia były dość skomplikowane. Gosia, a ściślej mówiąc, Małgorzata, jak ją pretensjonalnie nazywała siostra, ma żal, że w rodzinie ma opinię tej gorszej, no bo przecież żyje z facetem bez ślubu, co nie jest mile widziane w gronie ludzi starej daty. Ola, a właściwie Aleksandra, jak sama lubiła podkreślać, kiedyś, w chwili rozpędu, postanowiła z koleżankami, przyłączyć się do powstającego trendu i obnosić się z pierścieniem, który okazał się jednak nieco uciążliwym problemem. No bo to i chłopaków odstraszało, i wystawiało ich wielokrotnie na kpiny rówieśników, za to sąsiedzi, szczególnie podstarzałe sąsiadki, zwłaszcza te wtajemniczone, znalazły sobie obiekt prześladowań. Trudno to nazwać inaczej, skoro nie przepuściły okazji, żeby sprawdzić, czy pierścień nadal znajduje się na palcu. Ola odczuła to najdotkliwiej. Sąsiadki z jej kamienicy były wyjątkowo wścibskie. I to trzy na raz. Jednej, od biedy, można by się starać unikać, ale trzem nikt nie da rady. Gdy jedną się wykołuje, druga zjawia się niespodziewanie i nie da się zbyć byle czym. Gdy, nie daj Boże, spotka cię w towarzystwie chłopaka, to już nie ma mocnych, musi coś zagadnąć na temat pierścionka, żeby chłopak zdał sobie sprawę, że ona jest nietykalna. Chłopak się już na następne randki niechętnie umawiał. Nie każdy chłopak wiedział o symbolice tego rekwizytu, więc żeby się za szybko nie dowiedział od takiej przypadkowo spotkanej sąsiadki, Ola tak go nosiła wyzywająco, że był z daleka widoczny. Wtedy zadowolona sąsiadka nie podchodziła, by się upewnić co do jego obecności i nie płoszyła chłopaka. To weszło jej w nawyk i mimo że nie chciała się już z nim obnosić, to tak jakoś samo wychodziło. Pomyślała nawet, że powinna była go zdjąć, idąc tutaj, ale miały być osoby, które już były zaznajomione z jej zobowiązaniem, i taka akcja wywołałaby mimo wszystko jakieś komentarze. Ola czuła się jak w potrzasku. Koleżanki jej zaczęły się po kolei tego pozbywać – jedna mówiła, że gdzieś zgubiła (a miała go nie zdejmować), drugiej się zepsuł, więc musiała go zdjąć, a ona, Ola nie ma żadnej wymówki. Postanowiła sobie, że jak pozostałe dwie zdejmą, to ona również. Nie może wcześniej, bo to ona była inicjatorką tego przedsięwzięcia i nie wypada. I wcale jej nie chodzi o to, że już chciałaby się pozbyć swej cnoty, tylko to takie uciążliwe. Wyśmiewanie i pochwały na przemian są namacalnym dowodem, że to jest tylko takie manipulowanie ludzkim działaniem i nie ma nic wspólnego z wolną wolą, którą podobno miała okazać tym wyzwaniem. Jaka to jest wolna wola, skoro nawet teraz nie może bezkarnie wyrzucić tego, bo zaczną się nowe serie wyśmiewania i teraz to pogardy (zamiast jak kiedyś pochwały). A czy ktoś potrafi współczuć w takiej sytuacji. Okazało się, że tak. Tomek potrafił.
– No cóż, każda akcja ma swoją reakcję – rzucił filozoficznie. – Co masz zamiar dalej robić?
– Nie wiem.
– Oj, coś widzę, że ten pierścionek ci ciąży. Zrobię z tym porządek, chcesz?
Ola chwilę się zastanawiała, potem odebrała pierścionek od Kasi i podała go Tomkowi.
– Na pewno? – dopytywał Tomek.
– Na pewno.
Tomek wziął pierścionek i żeby już zakończyć sprawę, podłożył pod swój obcas i dokładnie go zgniótł. Nastała chwila ciszy. Ola zaniemówiła. A z zewsząd rozległy się brawa. Gdyby nie te brawa, pewnie by się rozpłakała. Zapewne myślała, że Tomek go po prostu schowa czy wyrzuci, a ona ewentualnie będzie go mogła jakoś odzyskać, gdyby zmieniła zdanie. Tymczasem wszystko przepadło. Tomek poniósł pierścionek (albo raczej to, co z niego zostało) z podłogi i podał go Oli.
– Już po kłopocie – powiedział.
Ola odebrała pierścionek i nadal zszokowana, nagle wstała.
– No to ja już pójdę – powiedziała i wyszła.
– Coś mi się wydaje, że nie była zadowolona – stwierdził Tomek.
– Nie przejmuj się tym – pocieszała go Gosia. – W najgorszym wypadku pójdzie i kupi drugi, jak sobie nie poradzi ze stratą tego.
Zabawa potoczyła się dalej, ale Tomek z Kasią poczuli się nieswojo, uznali, że nie wypada takich rzeczy świętować, bo w końcu nastąpiło zniszczenie czyjejś własności, a to nie jest powód do triumfu. Postanowili opuścić towarzystwo, obiecując, że się jeszcze kiedyś muszą spotkać.
W drodze do domu, Kasia robiła Tomkowi wyrzuty za ten eksces. Tomek tylko wzruszał ramionami.
– Cieszę się, że ty nie byłaś dziewicą, gdy cię poznałem.
– Czemu?
– No pewnie wtedy nie byłoby nam tak dobrze ze sobą.
– To myślisz, że z dziewicą nie może być dobrze? A przecież tylu facetów za tym goni?
– Goni? Ja nie ganiam. A… jaki był twój pierwszy raz?
Pytanie zaskoczyło Kasię. Nigdy o tym nie rozmawiali i nie była pewna, czy chce o tym mówić.
– Kiedyś ci powiem.
– Kiedyś? Czemu nie teraz? – spojrzał na nią i zrezygnował z dalszej inwigilacji.
Temat musi „dojrzeć”. Jest jeszcze mało popularny, by mógł być powszechny. Powszechnie jedynie mówi się o tym z pogardą. Sami sobie stawiamy bariery, które trudno przekroczyć w sprawach które powinny być otwarte. Powinny? Może jednak nie powinny, może należy je zostawić w sferze, właśnie, w jakiej sferze? We wstydzie czy milczeniu? I jedno i drugie nikomu nie powinno przeszkadzać, gdyby tylko co niektórzy nie chcieli robić na tym biznesu.
– Ciekawe, kto na tym robi ten biznes? – spytał głośno, podsumowując swoje rozważania.
– O czy mówisz, Tomuś? – Kasia się wyrwała z zamyślenia.
– A nic, zastanawiam się, kto produkuje te pierścionki i ściąga z tego zyski, Kościół czy jakiś cwaniaczek?
– Czemu zaraz cwaniaczek? I jak to się ma do Kościoła? Jeżeli cwaniaczek, to Kościół też nie wychodzi pochlebnie w tym porównaniu.
– O tym mówię.
– Jak to?
– Co, jak to? Przecież cnota powinna być skromna, a afiszowanie się z takim czymś to chwalenie się, czyli co? Czy nie nazywa się to grzechem pychy? Kościół powinien to potępiać, a pewnie ciągnie korzyści.
– Nie mów, bo nie wiesz.
– Mam zrobić wywiad?
– Może skończmy z tym, bo jeszcze się okaże, że zmienisz przekonania, a ja liczę, że kiedyś utrwalimy nasz związek w kościele.
– Kasiu, czy ty mi się oświadczasz?
– Tak, właśnie, jeżeli ci nie przeszkadza, że nie jestem dziewicą.
Tomek Przyciągnął Kasię do siebie i mimo że właśnie znajdowali się w zasięgu latarni, jaskrawo ich oświetlającej, pocałował ją długo i czule.