Aleksander I - ebook
Aleksander I - ebook
Najpotężniejszy władca w historii Rosji, skąpany w chwale jak żaden inny, „pogromca Napoleona”, „wyzwoliciel Europy”. Cesarz Wszechrusi, król Polski, faktyczny pan Europy Wschodniej. Ale również jedna z najciekawszych postaci nowożytnych dziejów, której polityczna droga znakomicie odbija cały, ciągnący się po dziś dzień, dramat Rosji, wiecznie rozerwanej między pragnieniem oświecenia a mrocznymi realiami jedynowładztwa.
Książka Andrzeja Andrusiewicza to pierwsza popularnonaukowa biografia cara Aleksandra I napisana przez polskiego autora. To ważne, bo bodaj żaden car nie był tak uwikłany w nasze sprawy. Polką była wybranka jego życia, wieloletnia metresa Maria Naryszkina. Przyjacielem od wczesnych lat – Adam Jerzy Czartoryski, którego uczynił ministrem. Obiektem młodzieńczych sympatii – insurekcja kościuszkowska. Owacyjnie witany w Warszawie po kongresie wiedeńskim, Aleksander wzorem Napoleona nadał Królestwu Polskiemu konstytucję. Z czasem jednak musiał wybrać między rosyjską hegemonią a polskim duchem wolności.
Pełna barwnych postaci, przemocy, przepychu, pałacowych spisków, namiętności – opowieść o Aleksandrze to bardzo rosyjska historia z bardzo dramatycznej epoki w europejskiej, rosyjskiej i polskiej historii.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-08-05803-9 |
Rozmiar pliku: | 6,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
POCZĄTEK PANOWANIA ALEKSANDRA
Choć Aleksander postępował zręcznie, z ostrożnością i chłodnym wyrachowaniem, na jego rękach pozostała krew. W kategoriach formalnoprawnych tron uzyskał legalnie, jako najstarszy męski sukcesor, w kategoriach moralnych były to krzywoprzysięstwo i uzurpacja^(). Wiek XIX rozpoczął się w Rosji pod znakiem przewrotu pałacowego, będącego echem „rewolucji odgórnej” (przejęcie władzy przez Katarzynę Wielką) i czymś w rodzaju rewanżu ojcobójstwa za synobójstwo (zabicie w 1718 roku syna Piotra Wielkiego).
Ferment ideowy, jaki ogarniał Europę, nie ominął Rosji. Jednostki najbardziej przedsiębiorcze odrzucały wszelkie próby ograniczeń w jakiejkolwiek sferze życia. Myślano za to o ucieczce od rosyjskiej rzeczywistości i tworzeniu nowej. Ponad postulaty moralne wynoszono argumenty polityczne i jurydyczne. Rosja oświeceniowo-masońska, Rosja elit, cieszyła się ze wstąpienia Aleksandra na tron, a wielki książę Konstanty Pawłowicz dokładał wszelkich starań, aby nie było najmniejszego podejrzenia, że nie uznaje władzy brata czy sam pragnie korony, by nikt nie mógł twierdzić, że w rodzinie carskiej brakuje jedności. Konstanty miał swoją klientelę polityczną, mentalnie był bliższy ojcu aniżeli Aleksander, a trudy kampanii włoskiej i udział w przeprawie armii rosyjskiej przez Alpy przysporzyły mu sławy wojskowej.
Tragicznej nocy marcowej doszło między braćmi do ostrej wymiany zdań. Być może Konstanty widział siebie na tronie. Odpowiedzialnością za śmierć ojca obarczał Aleksandra, ale gdy usłyszał okrzyki radości gwardzistów wiwatujących na cześć brata, jako pierwszy złożył mu przysięgę. Był dostatecznie rozumny i na swój sposób uczciwy, aby nie dać się wciągnąć z nim w konflikt: „Po tym, co się stało, mój brat może panować, jeżeli chce. Gdyby tron kiedykolwiek przypadł mnie, to oczywiście go nie przyjmę”^(). To była pierwsza jego rezygnacja z korony, ale nie została poparta żadnym oficjalnym dokumentem. Na zewnątrz stosunki między braćmi były dobre. Występowali razem, publicznie demonstrując rodzinną zgodę.
Aleksander i Konstanty, obraz L.B. Lampiego z 1790 roku
Młody car zaraz na początku panowania poczynił kroki, by nie stać się zakładnikiem sił, które wyniosły go na szczyty. Było to widoczne już przy podejmowaniu pierwszych decyzji personalnych i państwowych. Aleksander pragnął uwieńczyć tron wawrzynami wolności i sprawiedliwości, obiecując rządzić po zakonam i po sierdcu (zgodnie z prawem i miłosierdziem) swojej ukochanej babuni. O wolności najwięcej rozprawiali ci, którzy obficie z niej korzystali za czasów przedpawłowych i nie stronili od przyjemności życia. Narzuconą przez Pawła dyscyplinę traktowali jako okrutną surowość reżimu, dlatego natychmiast po śmierci „tyrana” ujawniło się u nich silne pragnienie odreagowania. Po czasach rygoryzmu miały nastąpić czasy rozpasanej wolności. Tego oczekiwano od Aleksandra. To, co było tylko abstrakcją rozważaną na tajnych naradach „koła młodych”, teraz cesarz mógł zrealizować w praktyce. Nadzieje młodych były jego nadziejami. Nowy cesarz chciał spektakularnymi ukazami spełnić oczekiwania poddanych. „Wszystkie umysły i serca uspokoiły się” – pisał poeta i działacz państwowy (od 1812 roku admirał) Aleksander Siemionowicz Szyszkow^().
Już pierwszego dnia panowania, 12 marca, Aleksander uwolnił część więźniów politycznych przetrzymywanych w Twierdzy Pietropawłowskiej. Trzy dni później 153 niepolitycznych więźniów twierdzy zwróciło się do niego z pisemną prośbą o akt łaski, ale nie wszyscy ją uzyskali. W całej Rosji ponad 12 tysięcy więźniów pozostawało zamkniętych w twierdzach, klasztorach bądź przebywało na zesłaniach syberyjskich. Nie wszystkie ofiary Pawła zrehabilitowano, panowało jednak powszechne przekonanie, że zanosi się na wielkie zmiany. W ciągu osiemnastu dni Aleksander ogłosił pakiet atrakcyjnych zarządzeń, w okresie późniejszym poszerzonych i obudowanych ukazami, wcześniej zaprojektowanymi.
Do służby państwowej powróciło 1,2 tysiąca osób, w tym dawni więźniowie Pawła. Do dnia pogrzebu cesarza z więzień i zesłań powróciły 482 osoby, które bezprawnie pozbawiono wolności i urzędów. Na policję jawną i tajną nałożono obowiązek przestrzegania prawa. 5 marca została zreformowana Tajna Ekspedycja, otrzymując nową nazwę Osobaja Kancelarija (Osobista Kancelaria). Zniknęło z niej słowo „tajna”. Staro-nowa struktura formalnie symbolizowała ducha zmian politycznych, lecz pod nową nazwą tajna policja nadal była urzędem stojącym na straży bezpieczeństwa państwa i tronu. Reorganizacja Tajnej Ekspedycji doprowadziła do osłabienia służby policyjnej, której odebrano kompetencje wywiadowcze. Rosja na kilka lat została tym samym pozbawiona wywiadu politycznego. Wprawdzie po roku zaczęto tworzyć odpowiednie struktury, ale szło to bardzo opornie. W październiku 1802 roku Aleksander wydał polecenie ministrowi finansów wydzielenia odpowiedniej sumy na zorganizowanie profesjonalnej służby wywiadowczej za granicą, lecz nie przyspieszyło to zbytnio prac nad stworzeniem siatki szpiegów. Dopiero w 1806 roku utworzono wywiad polityczny będący czymś na wzór Tajnej Ekspedycji, nazywając go Komitetem do spraw Wyższej Policji. Ale i on pełnił raczej funkcję porządkową, informacyjną na potrzeby cesarza. Aleksander chciał o wszystkim wiedzieć, wszystkim się zajmować. Komitet przesyłał mu całe stosy sprawozdań, opinii, donosów. Cesarz osobiście czuwał, by nie naruszono prawa. Miał dobre rozeznanie w sytuacji wewnętrznej, natomiast z braku agentury zagranicznej otrzymywał od swoich dyplomatów plotkarskie nowinki z obcych dworów zamiast rzetelnej informacji politycznej. 30 marca utworzono nowy organ władzy państwowej – Niepriemiennyj sowiet, dwunastoosobową Stałą Radę, z którą cesarz miał konsultować najważniejsze sprawy państwa.
Młody car-cesarz mocno podkreślał, że pragnie ustanowienia zakonnoj monarchii, monarchii opartej na prawie. Zaczął obowiązywać kult prawa, sądzono bowiem, że dobre prawo rozwiąże wszystkie problemy^(). Zezwolono na swobodny przyjazd i wyjazd z Rosji, kolportaż zagranicznych książek i nut, otwarto zamknięte drukarnie, cofnięto zakaz wywozu za granicę zboża i wina, przywrócono szlacheckie wybieralne organizacje korporacyjne w miastach gubernialnych. Cesarz zyskiwał szersze poparcie wszystkich grup społecznych. Jego pierwsze kroki na niwie państwowej wprawiły w zdumienie posłów zagranicznych.
Jakkolwiek cele spisku były „idealistyczne” (usunięcie „tyrana”), to przecież sposób zawiązania sprzysiężenia i przebieg przewrotu nasuwały wspomnienia o najniegodziwszych mordercach z przeszłości. Aleksander mógł się obawiać ludzi, którzy utorowali mu drogę do tronu. Czy będą lojalni? Czy sprzysiężenie nie będzie dla innych zachęcającym wzorem? Sprawowanie władzy nowy cesarz rozpoczął podejrzliwie, pozornie z szacunkiem traktując carobójców, pławiących się w sławie bohaterów, którzy dali Rosji wolność. Wiedział doskonale, że jeżeli zawiedzie ich oczekiwania, wyciągną na widok publiczny nienawiść rodzinną Romanowów, sztucznie pokrywaną jednością w cieniu władzy cesarza, a ponadto mogą zdemaskować udział rodziny carskiej i samego Aleksandra w dramacie Michajłowskim. Uczestnicy sprzysiężenia spodziewali się większego udziału we władzy, bezwstydnie rozgłaszając, że oczekują wdzięczności Aleksandra. Uznania z jego strony wyglądali też dawni wierni słudzy Pawła, którzy zostali przez niego odsunięci. Jedną z pierwszych osób, które Aleksander wezwał do Petersburga, był hrabia Piotr Wasiljewicz Zawadowski, niegdysiejszy współpracownik zamordowanego cesarza i opiekun nieślubnego dziecka Katarzyny Wielkiej. Paweł pozbawił go zajmowanego urzędu. W swoim majątku Lalicz przebywał pod nadzorem policji. Teraz, skoro rozpoczęła się „era wolności” i odchodzenia od „zdziczenia”, przed takimi ludźmi jak on pojawiły się interesujące perspektywy. Zawadowski był człowiekiem solidnie wykształconym w kolegium jezuickim w Orszy i kijowskiej Akademii Mohylańskiej, znał się na finansach, opracowywał projekty prawne. Aleksander powołał go na członka Stałej Rady, senatora i kierownika komisji przygotowującej zmianę ustawodawstwa. Nominat energicznie zabrał się do pracy, przygotowując pakiet rozwiązań prawnych. W nowej ekipie władzy był jedynym profesjonalnym prawnikiem. Z polecenia imperatora udał się do słynnego zesłańca syberyjskiego Aleksandra Nikołajewicza Radiszczewa (na powrót z Syberii zezwolił mu już Paweł I) i zaproponował mu przygotowanie projektu ustanowienia swobód politycznych. Radiszczew opowiadał się za likwidacją ustroju samodzierżawnego i całkowitym zniesieniem pańszczyzny. Dla człowieka o tak radykalnych poglądach nie było jednak miejsca nawet wśród najbardziej zagorzałych liberałów. Zmaltretowany zesłaniem i rozczarowany do „nowej polityki” Aleksandra, Radiszczew popadł w głęboką depresję. Zakończył życie samobójstwem, rok po śmierci Pawła, któremu zresztą kiedyś przyrzekł, że nie będzie pisał tekstów przeciwnych władzy imperatorskiej.
W rosyjskim systemie prawnym panował chaos pojęciowy. Rozprawiano o zakonnosti, to jest działaniu zgodnie z prawem, ale nie rozumiano, co to oznacza w praktyce. Pojęcia zakon, ukaz, prikazanije (zarządzenie) w sądach i urzędach objaśniano zupełnie dowolnie. Zawadowski otrzymał od Aleksandra zgodę na oficjalne interpretowanie norm prawnych i prawniczej terminologii. Wprowadził więc pewien porządek prawny, zapobiegając nadużyciom. Największe spory budziła kwestia konstytucji. Słowo to ekscytowało dwór carski i samego Aleksandra, który deklarował jej ustanowienie w Rosji.
Otwarty pozostawał problem zakonu maltańskiego i jego dalszej działalności w Rosji. Aleksander nie zrezygnował z usług joannitów. Już czwartego dnia po wstąpieniu na tron przyjął kapitułę Orderu Świętego Jana Jerozolimskiego i wziął ją pod swoją opiekę. Wyraził zgodę na powrót do Rosji lidera zakonu, hrabiego Giulio Renato (Julija Pompiejewicza) Litty, który padł ofiarą intryg Pahlena i Rostopczina, wspierających „partię jezuicką”^(). Malta, podobnie jak za Pawła, ponownie stała się instrumentem polityki rosyjskiej, stopniowo powracającej do zerwanego sojuszu z Anglią. Aleksander osobiście decydował o maltańskich odznaczeniach, awansach, wyborze władz zakonu, ale usunął krzyż maltański z herbu Rosji. Podporządkowanie katolickiego zakonu prawosławnemu carowi zostało dobrze przyjęte przez Cerkiew. Cesarz lawirował między dwoma konkurencyjnymi zakonami: maltańskim i jezuickim, oba uważał za przydatne w polityce zagranicznej.
Oceniając aktualną sytuację, trafnie przewidywał wypadki, które mogły nastąpić, gdyby nie podjął zdecydowanych działań w sferze polityki wewnętrznej. Dopóki miał w swoim otoczeniu zabójców ojca, nie mógł się czuć spokojnie na tronie, sam pozostając współzabójcą. Mordercy byli dla niego jakby żywym wyrzutem, toteż szukał tylko okazji, by się ich pozbyć i usunąć ze swego otoczenia. Aleksander dobrze wiedział, gdzie jest jego interes. Tak jak nie chciał być „zakładnikiem” maltańczyków czy jezuitów, tak samo nie potrzebował sprzymierzeńców ze straszliwej nocy marcowej.
Licytacja zasług wkrótce poróżniła zamachowców do tego stopnia, że dochodziło między nimi do bójek. Pahlen się przechwalał, że ma władzę wynoszenia monarchów na tron i strącania ich z niego. Zubowowie sobie przypisywali „wielki czyn”, dzięki któremu władzę otrzymał Aleksander. Książę Władimir Michajłowicz Jaszwil, mason, pokrętnie argumentował, że mieczem sprawiedliwości uratował ojczyznę, aczkolwiek w oczach gosudaria może uchodzić za zabójcę jego ojca: „Gosudar’, od pierwszej chwili, kiedy nieszczęśliwy szaleniec wstąpił na tron, postanowiłem poświęcić siebie dla szczęścia Rosji, która od czasów Piotra Wielkiego była igraszką w rękach zdrajców, a na koniec padła ofiarą obłąkanego”^().
Aleksander stanął w obliczu dylematu polityczno-moralnego: jak postąpić z ludźmi, którzy z pobudek patriotycznych popełnili straszną zbrodnię, są z niej dumni i wyrażają skruchę za swój czyn. Gdyby wystąpił przeciwko Pahlenowi, Bennigsenowi, a nawet własnej matce, zmobilizowałby przeciwko sobie ich klientelę polityczną. Udawał więc, że im przebaczył.
Cesarzowa matka, by odsunąć od siebie podejrzenia, a być może oskarżenie o mężobójstwo, udawała święte oburzenie, żądała od Aleksandra oddania morderców pod sąd. Na jej zamówienie staroobrzędowcy wykonali i umieścili w cerkwi Instytutu Jekatieryńskiego ikonę wyobrażającą Ukrzyżowanego Chrystusa Zbawiciela oraz Marię i Magdalenę. Na ikonie umieszczono napis wyjęty z Drugiej Księgi Królewskiej: „Czy dobrze ci się powodzi, Zimri, zabójco swego pana” (2 Krl 9,31). Starotestamentowe słowa wzywały do ukarania królobójcy. Choć ikona dotyczyła epizodu biblijnego, widzowie rozumieli aluzję do carobójców. Napływ tłumów do cerkwi był tak wielki, że policja zażądała usunięcia świętego obrazu. Protojerej odmówił. Mógł usunąć tę aż nadto aktualną ikonę tylko za zgodą imperatorowej wdowy. Maria przebywała w Gatczynie i była na bieżąco informowana o reakcji wiernych. Wbrew protojerejowi obraz zdjęto i pokazano Aleksandrowi. Odczytał napisy i nie powiedział ani słowa^(). Zrozumiał, że uwiecznione na ikonie postacie (Chrystus – Paweł, Maria – Maria Fiodorowna, Magdalena – Elżbieta) zasługują na aureolę chwały, a napis sugeruje, kogo należy strącić z piedestału. Udał się do Gatczyny, żądając od matki wyjaśnień.
Doszło do ostrej wymiany zdań. Maria wskazała głównego winowajcę zbrodni: „Póki Pahlen będzie w Petersburgu, ja tam nie wrócę”^(). Zażądała od syna, aby zabronił Nikicie Paninowi powrotu do stolicy^(). Pragnęła zemsty na ludziach, którzy odmówili jej poparcia.
Maria Fiodorowna przeniosła się do Pawłowska. Obok jej sypialni znajdowała się zawsze zamknięta komnata, w której przechowywano rzeczy osobiste Pawła i jego zakrwawioną koszulę nocną. Bardzo dbała o swój autorytet imperatorowej wdowy, nieformalnej głowy rodu. Pawłowsk stał się drugim pod względem ważności ośrodkiem władzy. Niezamężne damy jej dworu nosiły złocony monogram z literami „Je” (Jelizawieta) i „M” (Marija), każdy wart 12 tysięcy rubli. Cesarzowa kolekcjonowała precjoza jubilerskie, medale, dzieła sztuki, którymi obdarowywała bliskich sobie ludzi, na przykład malen’kaja durnuszka (brzydula) Nielidowa otrzymała ozdobną lornetkę. Wolna od trosk materialnych imperatorowa wdowa poświęciła się działalności filantropijno-charytatywnej. Jej dewizą stały się słowa: „Ce que femme veut, Dieu le veut” (Czego pragnie kobieta, tego Bóg pragnie)^().
Stosunki między matką a Aleksandrem były dalekie od sielanki. Stali naprzeciw siebie ludzie o wielkich ambicjach i wielkich osobistych interesach. Na wzajemną obcość nałożyły się okoliczności dramatu marcowego, który wpływał nie tylko na stosunki rodzinno-dynastyczne, lecz także na życie polityczne Rosji. Pogłoski, że ludzie z elity władzy, w tym członkowie rodziny carskiej, zamordowali imperatora, stały się tak powszechne, że Aleksander musiał stanowczo zareagować, aby nikt nie miał wątpliwości, że jest władcą sprawiedliwym i silnym. Pobyt carobójców w Petersburgu stał się dla niego niebezpieczny. W lipcu 1801 roku wydalił ze stolicy Pahlena, kładąc kres niedorzecznym wieściom, że Rosją de facto rządzi ten wywrotowiec, a młody car jest przy nim tylko figurantem. Represja nie była zbyt uciążliwa. Generał wraz z żoną i ośmiorgiem dzieci wyjechał do swojego majątku w Kurlandii. Podobny los spotkał Bennigsena.
Cesarzowa ostrzegała syna, aby nie mianował tego zdolnego wojskowego feldmarszałkiem, chociaż nikt nie zasługiwał bardziej na ten awans. Udział w przewrocie na jakiś czas przekreślił karierę Bennigsena na szczeblu centralnym. Aleksander mianował go gubernatorem wojskowym Litwy i naczelnikiem litewskiej inspekcji artyleryjskiej. Niedługo przebywał na przymusowym zesłaniu. Już kilka miesięcy później, w 1802 roku, otrzymał nominację na generała kawalerii, a dwa lata później został dowódcą korpusu. W planach wojennych Aleksandra nie mogło zabraknąć miejsca dla oficera, który cieszył się opinią zdolnego dowódcy^().
Na krótko aresztowano Iwana Kutajsowa i usunięto go z urzędu (18/30 III 1801), ale nie za udział w spisku, lecz za nadużycia władzy – korupcję i łamanie prawa. Do Petersburga już nie powrócił. Do końca życia (zmarł w 1834 roku) przebywał w majątku w guberni tambowskiej, handlował końmi, nauczył się tureckiego i dokonywał przekładów z tego języka na rosyjski. Jego syn Paweł Iwanowicz awansował na wyższego urzędnika Kolegium spraw zagranicznych.
Bracia Zubowowie nie ponieśli odczuwalnej kary, tylko wielki książę Konstanty okazywał im pogardę. W czasie składania przysięgi Aleksandrowi krzyknął w stronę Płatona Zubowa: „Powiesić go!”^().
Płaton i Walerian Zubowowie nie tylko nie zawiśli na szubienicy, lecz także zostali wynagrodzeni za „cenne zasługi”. Płaton Zubow stał w samym centrum petersburskiego wrzenia umysłów. Jako wpływowa osobistość opowiadał się za ograniczeniem carskiej samowładzy. Rychło stał się liderem tak zwanego arystokratycznego konstytucjonalizmu. Rozwinął energiczną działalność i w efekcie rozmowy o konstytucji wyszły poza elitarne gabinety i zainteresowały szersze kręgi polityczne, co niewątpliwie wywarło znaczący wpływ na całą działalność reformatorską Aleksandra. Płaton został członkiem Stałej Rady, a w listopadzie 1801 roku członkiem Komisji do spraw Przebudowy Noworosji. Zasłynął jako autor liberalnych projektów. Formalny awans Zubowa nie oznaczał jego nieograniczonej władzy. Aleksander mógł się obawiać tego groźnego człowieka. Już z tej przyczyny wolał mieć dyskretną kontrolę nad jego poczynaniami. Przyjaciółka Płatona madame Chevalier, z której petersburska ulica naśmiewała się i nawet nadawała sukom jej imię, została wydalona z Rosji już kilka godzin po przewrocie.
Walerian Zubow, również aktywny uczestnik przewrotu, ale przeciwnik carobójstwa, także otrzymał członkostwo w Stałej Radzie. Roztoczono nad nim tajny nadzór i kontrolowano każdy jego krok. Zmarł dwa lata później.
Cesarz Aleksanader I, 1801 rok, obraz W. Borowikowskiego
Obaj bracia byli generałami i mieli dosyć duży autorytet w wojsku. Po rządach Pawła pozostała ogromna armia – czterysta tysięcy żołnierzy, siedmiu feldmarszałków, trzystu generałów, dwa tysiące oficerów sztabowych. W strukturze władzy wojsko było bardzo znaczącym elementem. Zabiegając o pozyskanie kadry oficerskiej, Aleksander nie chciał degradować oficerów o znanych nazwiskach, a takimi byli bracia Zubowowie. Nie wystarczył tylko wydany zakaz chłosty wobec oficerów. Cesarz przeciągał ich na swoją stronę sposobami dotychczas w Rosji niespotykanymi. Podczas inspekcji oddziałów wojskowych w Petersburgu (IV–V 1801 r.) rozpoznał nastroje panujące w stołecznym garnizonie, wspólnie biesiadował z oficerami, co bardzo im schlebiało, jemu jednak picie i żołnierskie zabawy nadszarpnęły zdrowie. Komplikacje żołądkowe niekiedy na kilka dni eliminowały Aleksandra z aktywności publicznej. Armia była mu potrzebna do zapewnienia spokoju wewnątrz kraju i swobody działań na forum międzynarodowym, gdzie sytuacja polityczno-militarna komplikowała się. W armii miał szersze oparcie aniżeli u rodziny, z którą trudniej było mu się ułożyć. Niektórzy członkowie rodu panującego, z Marią Fiodorowną na czele, pełni goryczy i niezadowolenia, podjudzani przez agentów francuskich, pruskich i angielskich, mogli przysporzyć Aleksandrowi nie lada kłopotów^().
Car-imperator od razu rozwiał wątpliwości tych, którzy mniemali, że nie pójdzie w ślady Katarzyny Wielkiej, jak i tych, którzy oczekiwali kontynuacji linii Pawła. Skrzętnie wykorzystał okazję do przemodelowania sceny politycznej. Dowiódł już, że przebiegłość leży w jego charakterze, a urok osobisty, który roztaczał, przesłaniał wady. Z młodzieńczą energią i pracowitością zabrał się do pełnienia obowiązków władcy wielkiego państwa. Przeciwnicy z trwogą, a stronnicy z podziwem patrzyli na młodego imperatora. Wychodził on z założenia, że najbezpieczniejszą rzeczą będzie dla niego powrót ludzi, którzy występowali przeciwko jego ojcu. Interes Aleksandra wymagał współpracy z niegdysiejszymi spiskowcami. Nie przeprowadzono oficjalnego śledztwa ani nikogo nie postawiono przed sądem, czego domagała się cesarzowa wdowa. Każdy za to zawdzięczał cesarzowi jakąś korzyść lub życie na wolności „pod nadzorem”.
W obozie stronników Aleksandra pierwszorzędną rolę zaczął odgrywać Nikita Panin. Ilekroć na cesarskim dworze mówiło się o przebudowie Rosji, padało nazwisko człowieka szczerze znienawidzonego przez Marię Fiodorownę. Aleksander widział w nim natomiast człowieka honoru, wybitnego reprezentanta dworian, lojalnego monarchistę, którego proangielska polityka i pomysły reformatorskie, w istocie wykorzystane jako teoretyczna podstawa zamachu stanu, sprowadziły nań niełaskę Pawła, mimo że Panin nigdy nie zakwestionował istoty samodzierżawia, a jeżeli się opowiadał za jego ograniczeniem, to tylko w zakresie zmian administracyjnych.
Następnego dnia po zabiciu Pawła wyruszył do Moskwy carski kurier, wioząc osobiste pismo Aleksandra wzywające Panina do rychłego powrotu do Petersburga^(). Do stolicy Panin przybył 21 marca i jeszcze w tym samym dniu otrzymał nominację na kierownika (ministra) Kolegium spraw zagranicznych. Cesarz darzył go szczególnym zaufaniem i osobistą przyjaźnią. Podczas pierwszego spotkania z dawnym „wygnańcem” Aleksander objął go serdecznie i przedstawił mu plan działania. Jego awans napotkał sprzeciw Marii Fiodorowny. Nie podała mu ręki do ucałowania, dopóki nie wytłumaczył się ze swojego udziału w obaleniu Pawła.
Nowy szef resortu spraw zagranicznych powrócił do proangielskiej polityki. Nie krył krytyki nieudanej kampanii indyjskiej, która pochłonęła pięć tysięcy ofiar. Opracował plan ułożenia stosunków z sąsiadami Rosji, doprowadził do podpisania w Petersburgu dwustronnej morskiej konwencji rosyjsko-angielskiej, przeprowadził szeroką wymianę kadr służby dyplomatycznej, czym naraził się wielu ludziom.
Aleksander nie zapomniał też o swoim szwajcarskim przyjacielu. W maju 1801 roku wystosował do La Harpe’a list, w którym zapraszał go do powrotu do Rosji: „Dlaczego was tutaj nie ma – pisał – ażebym mógł skorzystać z waszego doświadczenia i uniknąć pułapki, w którą mogę wpaść z powodu własnego miłosierdzia albo niewiedzy. Często sądzisz sam po sobie, chcesz dobra, roztkliwiasz się tym, że drudzy mają takie samo pragnienie, ale do czasu, dopóki nie doświadczysz czegoś przeciwnego, wtedy wychodzisz z błędu, może zbyt późno, bo zło już poczyniono”^(). La Harpe przybył w sierpniu. Chciał odzyskać dawny wpływ na Aleksandra i odsunąć Panina. Swojemu wychowankowi radził, by wziął na siebie część odpowiedzialności za śmierć ojca i osądził carobójców, między innymi właśnie Panina. Przedstawił cesarzowi własny program zmian w Rosji, proponując umiarkowane reformy, rozwój oświaty, stopniowe ograniczanie pańszczyzny – wszystko z woli oświeconego cara (Aleksandrowski wariant rewolucji odgórnej)^().
Także petersburska partia profrancuska nie zrezygnowała z walki z partią proangielską i z jej liderem Paninem. Rozpętano kampanię plotek i pomówień na jego temat. Podejrzewano go o próby zmonopolizowania całej rosyjskiej polityki wewnętrznej i zagranicznej, podporządkowania sobie wszystkich ministrów bez konsultacji z Aleksandrem. Panin nie pozostawał dłużny swoim krytykom. Dysponując ciętym językiem, obrażał ludzi i stale przysparzał sobie wrogów^(). La Harpe’a nazywał człowiekiem wrednym i sprzeciwiał się jego powrotowi do Rosji. Marzył o urzędzie kanclerza, a dowiedziawszy się, że otrzyma go hrabia Aleksander Romanowicz Woroncow, ledwo skrywał niechęć do Aleksandra^().
Dawna sympatia cesarza do Panina powoli malała. Upadek aroganckiego i nieuznającego nad sobą żadnej władzy ministra był kwestią czasu. Chociaż Aleksander potrzebował spokoju na szczytach władzy, nie mógł dłużej tolerować człowieka, na którego zewsząd płynęły donosy. Jego kariera równie szybko się skończyła, jak się zaczęła. Cesarz usunął go z urzędu. W październiku 1801 roku szefem Kolegium spraw zagranicznych został hrabia Wiktor Pawłowicz Koczubej, przez Panina zwalczany^().
Podobnie jak wcześniej wobec Panina, tak i wobec Adama Jerzego Czartoryskiego cesarz wykonał wymowny gest, osobiście wzywając go do powrotu do Rosji. Książę Adam był potrzebny w Petersburgu, a nie w dalekich Włoszech^(). Stacjonowały tam Legiony Polskie pod dowództwem generała Jana Henryka Dąbrowskiego, noszącego oficjalny tytuł „dowódcy wszystkich Polaków”. W Legionach wiedziano już o wstąpieniu na tron Aleksandra i o tym, że wezwał on do siebie dawnego przyjaciela. Spodziewano się, że nowy car będzie kontynuatorem profrancuskiej polityki ojca, korzystnej dla sprawy polskiej. Nadzieje wiązano z osobą Czartoryskiego. Na trasie Neapol–Florencja–Bolonia księcia udającego się do Rosji eskortowali polscy ułani. Nie była to czysta kurtuazja, ale polityczna deklaracja poparcia wobec carskiego zaufanego.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------