- promocja
- W empik go
Alex Neptun. Złodziej smoków - ebook
Alex Neptun. Złodziej smoków - ebook
Alex Neptun ma tylko jednego zaciekłego wroga, a jest nim… ocean, który przy każdej okazji próbuje wciągnąć chłopca w śmiertelną pułapkę. Alex trzyma się więc z dala od wody, co nie jest łatwe, gdy mieszka się w nadmorskim miasteczku… Wkrótce jednak będzie musiał pokonać swój lęk, by uratować wodnego smoka uwięzionego w starym miejskim akwarium na szczycie wzgórza. Szybko zrozumie, że z pradawną istotą łączy go głęboka, tajemnicza więź, a ocean wcale nie jest tak straszny, jak mogłoby się wydawać.
Z pomocą najlepszej przyjaciółki, utalentowanej technicznie Zoe, miłośnika legend i świetnego nurka Anila, wyjątkowo silnej siostry, skrywającego wiele sekretów dziadka, nietuzinkowej ośmiornicy, czterech zabawnych wydr i szalonej mewy Alex zaplanuje brawurową akcję ratunkową, by wykraść smoka i zwrócić mu wolność. A przy okazji odkryje, że potęgę oceanu ma na wyciągnięcie ręki…
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8318-461-6 |
Rozmiar pliku: | 5,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Morze próbowało zabić Alexa Neptuna, odkąd pamiętał.
Gdy po raz pierwszy zanurzył palec u stopy w oceanie, wzburzona fala zbiła go z nóg. Od tamtej chwili nawet brodzenie w płytkiej wodzie kończyło się tym, że przypływ starał się go zwabić w morską otchłań, a gdy podejmował nieśmiałe próby pływania, wodorosty owijały się wokół jego łydek i wciągały go pod powierzchnię. Sama jego obecność prowokowała powstawanie niebezpiecznych prądów i monstrualnych fal na najspokojniejszej nawet tafli wody.
Wszyscy mówili mu, że po prostu ma pecha. Tylko on znał prawdę.
Ocean pragnął jego śmierci.
Przyczyna tej morskiej urazy pozostawała dla chłopca tajemnicą, więc jeśli chciał przeżyć, musiał po prostu trzymać się z dala od wody.
Co było nieco problematyczne, biorąc pod uwagę, że od urodzenia mieszkał w nadmorskim miasteczku zwanym Haven Bay.
– Nawet majtki mam mokre.
Zoey Wu, najlepsza przyjaciółka Alexa, wyszła z wody i z chlupotem ruszyła plażą w jego stronę. Chociaż była zupełnie przemoczona, falom nie udało się zmyć ani czarnego smaru rozmazanego na jej policzkach, ani trocin przylegających do prostej, czarnej grzywki. Mieszkała z rodzicami przy lokalnym warsztacie szkutniczym. Jej tata zajmował się naprawą łodzi i handlował częściami zamiennymi, choć tak naprawdę marzył o zostaniu artystą i w wolnym czasie tworzył dziwaczne rzeźby ze złomu. Zoey spędzała letnie wakacje, udając, że mu pomaga, a w rzeczywistości podkradała mu różne elementy i tworzyła z nich genialne jej zdaniem wynalazki, które na końcu zwykle eksplodowały. Alex już stracił rachubę, ile razy spaliła sobie przy tym brwi.
– Czy mogłabyś, proszę, się pospieszyć? – Chłopiec docisnął plecy do opaski brzegowej i odsunął się od fal przypływu najdalej, jak mógł.
– Nie rozumiem, czemu wciąż tak bardzo nienawidzisz oceanu – zdziwiła się Zoey. – Przecież nie próbował cię zabić od wieków.
Alex nie nienawidził oceanu. Powtarzające się próby zamachu na jego życie – jak również to, że dziadek stanowczo zakazał mu zbliżania się do brzegu – sprawiły, że był nim wręcz przerażony. Czasami miał wrażenie, że ocean z niego drwi. Fale uderzały o brzeg, wiatr gwizdał w skałach, mewy ze skrzekiem zataczały koła nad jego głową – chłopiec czuł, jakby woda próbowała zwabić go w swoje sidła i wykończyć na dobre.
Zadrżał i spojrzał w stronę zabudowań. Haven Bay było dawną wioską rybacką przycupniętą u stóp wzgórza, które wznosiło się stromo nad brzegiem oceanu. Miasteczko składało się z kilku warstw. Szeroka opaska brzegowa okalała plażę, a wzdłuż niej ciągnęła się główna brukowana ulica z drewnianymi sklepikami, która prowadziła do starego portu i warsztatu szkutniczego.
Następną warstwę wzgórza zajmowały kolorowe domy, których fasady spłowiały z biegiem lat do pastelowych odcieni. Stare budynki opierały się o siebie nawzajem niczym krzywe zęby pirata. Nad nimi ciągnął się gęsty pas drzew i krzaków, a dalej wzgórze wspinało się stromo, po czym wypłaszczało na samym szczycie.
Alex ledwie widział stojącą na nim kopułowatą szklaną budowlę, w której mieściło się miejskie akwarium. Tę nietypową lokalizację wybrał sto lat wcześniej ekscentryczny burmistrz miasteczka, który wierzył, że odwiedzający docenią panoramiczny widok na ocean, rozciągający się ze szczytu wzgórza. Niestety, przez to ekstrawaganckie rozwiązanie akwarium okazało się szalenie kosztowne w utrzymaniu i w końcu – kilka lat temu – zostało zamknięte. Puste zbiorniki niszczały teraz we wnętrzu ogromnej szklanej konstrukcji, porzucone na pastwę losu.
– Sprawdźmy, co tak naprawdę znajduje się w tej zatoce.
Zoey wetknęła kilka probówek w piasek i napełniła je morską wodą, której nabrała przed chwilą do słoika po dżemie. Przez kilka miesięcy błagała tatę, żeby kupił jej zestaw małego chemika, i teraz w końcu mogli przeprowadzić trochę testów.
Podczas gdy wpuszczała do probówek krople rozmaitych odczynników, Alex spojrzał na zatokę. Fale pulsowały niespokojnie w blasku zachodzącego słońca. Niesforne formacje hałaśliwych morskich ptaków powracały właśnie do gniazd na pobliskich klifach.
Byłoby tu pięknie, gdyby nie warstwa śmieci dławiąca taflę wody. Reklamówki i plastikowe butelki, puszki i paczki po czipsach, kubeczki po jogurtach i patyczki do czyszczenia uszu tworzyły wstęgi brudu unoszące się na powierzchni. Skażone ropą naftową fale obmywające plażę połyskiwały oleiście, pozostawiając po sobie na piasku wiecznie zmieniającą się czarną linię kleistej mazi.
Minął zaledwie rok, od kiedy burmistrz Humbertus Parch przejął kontrolę nad miasteczkiem Haven Bay i wydał pozwolenie na budowę tajemniczego obiektu zwanego Stacją. Szary betonowy budynek przycupnął nad brzegiem zatoki niczym szpetna pąkla. Od czasu do czasu nieznane łodzie wpływały do placówki lub ją opuszczały, ale nigdy nie widziano, żeby ktoś wchodził do środka albo stamtąd wychodził. Ochroniarze w czarnych uniformach strzegli tego miejsca dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Burmistrz twierdził, że Stacja monitoruje jakość wody, a jednak niedługo po tym, jak została zbudowana, zatoka uległa skażeniu i turyści przestali tu przyjeżdżać. To nie mógł być zbieg okoliczności. Lokalni mieszkańcy przesiadujący w pubie, kawiarni czy barze sprzedającym smażoną rybę z frytkami nieustannie narzekali na tajemniczą budowlę, dzieląc się swoimi podejrzeniami. Ale gdy tylko ktoś próbował przeprowadzić śledztwo na własną rękę, kluczowe dokumenty znikały, a profesjonalne zespoły badające stan wody odkrywały, że ich sprzęt padł w nocy ofiarą sabotażu.
Alex i Zoey mieli nadzieję, że burmistrz Parch nie zwróci uwagi na dwoje dzieci z zestawem małego chemika. Gdyby udało im się udowodnić, że to Stacja jest odpowiedzialna za zanieczyszczenie wody, mieszkańcy miasteczka na pewno stanęliby do walki i doprowadzili do zamknięcia placówki.
– Co do licha? – mruknęła Zoey, czym wyrwała Alexa z zamyślenia.
Woda we wnętrzu trzech pierwszych probówek zabarwiła się odpowiednio na pomarańczowo, fioletowo i bladozielono.
– Te wszystkie dają normalne wyniki – wyjaśniła Zoey. – Ale tego nie rozumiem.
Sięgnęła po ostatnią probówkę w rzędzie. Woda zrobiła się mulista i szara, przypominała konsystencją zmiksowane małże.
– W próbce znajduje się substancja, której nie rozpoznaję.
– Czy to właśnie ona może być przyczyną zanieczyszczenia? – zapytał Alex. – Bo to niemożliwe, żeby w tej zatoce jeszcze coś żyło. Już nawet nie można w niej pływać.
– Cóż, przynajmniej mamy pewność, że nikt nie zostanie pożarty przez rekiny – zauważyła Zoey.
– Tu nie ma rekinów – odparł Alex. Z biegiem lat zdołał zgromadzić informacje na temat wszystkich morskich stworzeń, które mogłyby go zabić. Uznał, że nie zaszkodzi się przygotować na każdą okoliczność. – Zresztą już ci mówiłem, że one prawie nigdy nie atakują ludzi.
– One tylko chcą, żebyś tak myślał – upierała się Zoey. – Ludzie wypływają w morze cały czas, więc musi tam być bezpiecznie, prawda? A potem kłap! Rekin przegryza cię na pół!
Alex zadrżał.
– W oceanie żyją znacznie bardziej niebezpieczne stworzenia.
– Na przykład Wodny Smok?
Jak większość starych nadmorskich miasteczek Haven Bay obfitowało w lokalne legendy i opowieści, które mieszkańcy przekazywali sobie z pokolenia na pokolenie. Alex znał je doskonale z książek, które jego rodzina sprzedawała w sklepiku z pamiątkami. Wszystkie miały związek z mitycznym morskim potworem zwanym Wodnym Smokiem, który podobno stworzył tutejszą zatokę.
Wedle legendy setki lat temu ludzie zamieszkujący te okolice nawiązali kontakt ze smokiem, który władał falami oceanu. Smok obdarzył ich rozmaitymi mocami, dzięki którym mogli oddychać pod wodą, żyć wyjątkowo długo i komunikować się z morskimi stworzeniami.
Wszystko jednak się zmieniło, gdy ludzie zdradzili Wodnego Smoka. Rozwścieczony potwór odgryzł ogromny kęs wybrzeża, niszcząc osadę i tworząc przy tym zatokę.
Miało minąć kolejne sto lat, nim smok powróci do Haven Bay.
Alex zawsze uwielbiał te historie, jednak teraz, gdy trochę podrósł, zaczął podejrzewać, że były to wymysły znudzonych rybaków, a mgliste szczegóły zostały wyolbrzymione przez kolejne pokolenia gawędziarzy.
– Morskie potwory nie istnieją – oznajmił stanowczo chłopiec.
Właśnie w tym momencie usłyszeli okropne bulgotanie, a gdy odwrócili się na pięcie, ujrzeli potwora z ośmiornicą zamiast głowy, który zmierzał chwiejnym krokiem w ich stronę.