- promocja
- W empik go
Alfred Wiewiór i posążek faraona. Tom 2 - ebook
Alfred Wiewiór i posążek faraona. Tom 2 - ebook
Detektywi Alfred, Stefan i Maciek w towarzystwie pani Jadzi wyruszają aż do dalekiego Egiptu, by wyjaśnić tajemnicze zaginięcie pewnej figurki. Zadanie nie będzie proste, bowiem okazuje się, że to detektywi… są obserwowani i śledzeni. Kto chce popsuć szyki dzielnym detektywom? Czy ich życie jest zagrożone? Czy uda im się rozwiązać jedną z najbardziej zagadkowych spraw, jakich przyszło im się zająć?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8318-192-9 |
Rozmiar pliku: | 4,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jeśli znacie już słynnego detektywa Alfreda Wiewióra, to doskonale wiecie, gdzie znajduje się jego biuro. Jeżeli jednak po raz pierwszy zawitaliście do Parku Księżycowego i chcecie przeżyć niezwykłą przygodę, spójrzcie na mapę, a potem podążajcie zgodnie ze wskazówkami. Dojdziecie do niewielkiego domu z czerwoną dachówką przy ulicy Parkowej 6. Będzie tam szyld z napisem „Alfred Wiewiór. Prywatny detektyw”.
To właśnie tu Alfred ma swoje biuro. Zazwyczaj jest bardzo zajęty i pędzi gdzieś na hulajnodze. W dniu, w którym zaczyna się ta opowieść, pozostawił jednak swój pojazd w biurze, a na drzwiach wywiesił tabliczkę:
Ale nie myślcie, że Alfred Wiewiór zakończył swoją karierę. O nie! Wręcz przeciwnie – ma na głowie coraz więcej spraw. A w rozwiązywaniu wszystkich zagadek pomagają mu jego wierni druhowie: Maciek Jeż i Stefan Dzik.
Cennych wskazówek udziela detektywom również nieoceniona pani Jadzia.
Jeśli chcecie poznać bliżej bohaterów tej opowieści, zapraszam do lektury!
Niestrudzony tropiciel tajemnic, poszukiwacz przygód i pogromca niewyjaśnionych zagadek. Wysportowany, zwinny, urodzony akrobata, mistrz jazdy na hulajnodze. Ubóstwia łamigłówki, wyśmienicie liczy i odznacza się doskonałą pamięcią. Zapamiętuje prawie wszystkie kryjówki, w których chowa przysmaki! Uwielbia czytać książki kryminalne wypożyczane z parkowej biblioteczki. To one zainspirowały go do rozpoczęcia kariery detektywa.
Za dnia bywa nieco senny i rozkojarzony. Marzyciel błądzący myślami w obłokach, ale w nocy, gdy inni śpią, nie ma sobie równych w tropieniu, śledzeniu, bezszelestnym skradaniu się i rozpracowywaniu oszustów i rabusiów. W wolnych chwilach pisze powieść grozy pod tytułem Sekret Mrocznej Puszczy. Inne jeże podśmiewają się z jego zacięcia literackiego, ale on nic sobie z tego nie robi.
Zwykle pracuje w przebraniu, bo ludzie na jego widok wpadają w popłoch. Urodzony optymista, uwielbia żołędzie i miłe niespodzianki. Dobry humor nigdy go nie opuszcza. Sprytny i odważny – gdy trzeba, dzielnie staje w obronie słabszych i pokrzywdzonych. Olbrzym o gołębim sercu. Marzy o karierze aktorskiej. Chodzi na castingi, ale na razie bez powodzenia…
Teraz, gdy już wiecie wszystko, co należy wiedzieć, możecie poznać kulisy nowej sprawy. A gdybyście akurat znaleźli się w Parku Księżycowym w chwili, gdy zaczyna się ta opowieść, zapewne zauważylibyście niezwykłe poruszenie i zamieszanie w domu przy Parkowej 6. Dostrzeglibyście też stojące na progu walizki.
Jeśli jesteście ciekawi, gdzie wybiera się Alfred, to posłuchajcie.
Trzy… dwa… jeden…
ROZDZIAŁ 1, W KTÓRYM ALFRED SZYKUJE SIĘ NA EGZOTYCZNĄ WYPRAWĘ
Tego dnia Alfred Wiewiór był tak podekscytowany, że nie mógł usiedzieć na miejscu. Wstał bardzo wcześnie i zjadł pożywne śniadanie, a potem spakował sporo przekąsek. Do pudełeczka włożył orzechy, suszone grzybki od mamy i parę smacznych korzonków. Prowiant zapakował w ulubioną płócienną torbę, by mieć go pod ręką w czasie długiej wyprawy.
Gdy był już prawie gotowy do drogi, w biurze zjawili się pozostali dwaj detektywi. Maciek i Stefan także zaopatrzyli się w smakołyki, by umilić sobie podróż.
– O rety! Gdzie my to wszystko zmieścimy?! – wykrzyknęła pani Jadzia na widok wielgachnego worka, zza którego ledwo było widać Stefana.
Dzik przewiózł pakunek z lasu na hulajnodze i posapując z wysiłku, postawił go na środku biura.
– Nie wiem, co w tym Egipcie jedzą. Może jakieś obrzydlistwa, a ja nie zamierzam tam głodować! – oświadczył Stefan.
– Na pewno nie zginiemy z głodu – uspokajała go pani Jadzia, która razem z trójką detektywów również miała wziąć udział w wyprawie.
Dla wszystkich przygotowała specjalne walizki, ale worek Stefana za nic nie chciał się do żadnej zmieścić.
– Musisz z czegoś zrezygnować – powiedziała stanowczym głosem pani Jadzia.
– Nie ma mowy! – odparł Stefan. – Bez prowiantu nie jadę! – burknął, po czym wrzucił worek jedzenia do największej walizki.
Walizka była teraz tak pękata, że nie dało się jej zamknąć, więc dzik zaczął po niej skakać. Żołędzie jeden po drugim wyskakiwały z worka i turlały się po podłodze.
Wreszcie Stefan z trudem domknął walizkę i dla pewności jeszcze na niej usiadł.
– No! – chrumknął zadowolony. – Możemy jechać! – zawołał uradowany.