- nowość
- W empik go
Alfred Wiewiór i świąteczne ciasteczka. Tom 6 - ebook
Alfred Wiewiór i świąteczne ciasteczka. Tom 6 - ebook
Dni stają się coraz krótsze i zbliża się Boże Narodzenie. Alfred piecze pierniczki, gdy pośród zimowej zamieci na progu jego biura pojawia się zdesperowana dziewczynka ze świnką skarbonką w ręce.
Bombonierka – kawiarnia jej mamy – znalazła się w tarapatach. Ktoś wykradł świąteczne ciasteczka, z których słynęła. Zniknęła również tajna receptura, bez której nie mogą powstać nowe łakocie.
Do akcji wkraczają detektywi z Parkowej 6.
Przeciwnik jest jednak wyjątkowo sprytny i niebezpieczny, a liczy się każda minuta. Czy Alfredowi uda się rozwikłać zagadkę przed Wigilią?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8387-360-2 |
Rozmiar pliku: | 5,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Czujecie ten korzenny aromat? Pani Jadzia, Alfred, Stefan i Maciek pieką pierniczki i przygotowują się do Bożego Narodzenia.
Jeśli szukacie biura Alfreda Wiewióra, wystarczy, że pójdziecie za tym zapachem. Gdybyście jednak się zgubili, bo Park Księżycowy wygląda nieco inaczej zimą niż latem, to spójrzcie na drogowskaz przy starej sośnie. Jest on teraz trochę oblepiony śniegiem, ale wskazuje drogę do biura przy Parkowej 6.
Idźcie więc w kierunku, który wskazuje strzałka, aż dojdziecie do Wiewiórczego Zakątka. Tam, za gęstym żywopłotem, na którym o tej porze roku uwielbiają przesiadywać gile, znajduje się parterowy domek z czerwoną dachówką. Nad drewnianym gankiem ozdobionym girlandą z ostrokrzewu wisi szyld:
Ostatnimi czasy Alfred był bardzo zajęty i rozwiązywał nawet zagadkę w Anglii. Potem przychodziło do niego mnóstwo klientów z różnymi sprawami, aż wreszcie znalazł wolną chwilę, by poczynić przygotowania do świąt. Jeśli chcecie go odwiedzić, musicie się pośpieszyć, bo zamierza wziąć parę dni urlopu, by spędzić świąteczny czas z rodziną i przyjaciółmi.
A skoro już wiecie, gdzie znajduje się jego biuro i jak do niego trafić, pora lepiej poznać bohaterów tej opowieści.
Alfred Wiewiór
Niestrudzony tropiciel tajemnic, poszukiwacz przygód i pogromca niewyjaśnionych zagadek. Wysportowany, zwinny, urodzony akrobata, mistrz jazdy na hulajnodze. Ubóstwia łamigłówki, wyśmienicie liczy i odznacza się doskonałą pamięcią. Zapamiętuje prawie wszystkie kryjówki, w których chowa przysmaki! Uwielbia czytać książki kryminalne wypożyczane z parkowej biblioteczki. To one zainspirowały go do rozpoczęcia kariery detektywa.
Maciek Jeż
Za dnia bywa nieco senny i rozkojarzony. Marzyciel błądzący myślami w obłokach, ale w nocy, gdy inni śpią, nie ma sobie równych w tropieniu, śledzeniu, bezszelestnym skradaniu się i rozpracowywaniu oszustów i rabusiów. W wolnych chwilach pisze powieść grozy pod tytułem Sekret Mrocznej Puszczy. Inne jeże podśmiewają się z jego zacięcia literackiego, ale on nic sobie z tego nie robi. Ostatnio tworzy też sztuki teatralne.
Stefan Dzik
Zwykle pracuje w przebraniu, bo ludzie na jego widok wpadają w popłoch. Urodzony optymista, uwielbia żołędzie i miłe niespodzianki. Dobry humor nigdy go nie opuszcza. Sprytny i odważny – gdy trzeba, dzielnie staje w obronie słabszych i pokrzywdzonych. Olbrzym o gołębim sercu. Marzy o karierze aktorskiej. Chodzi na castingi i wkrótce na pewno wystąpi na scenie…ROZDZIAŁ 1, W KTÓRYM POŚRÓD ZAMIECI ŚNIEŻNEJ POJAWIA SIĘ NIETYPOWY KLIENT
Alfred wałkował ciasto, a potem wykrawał foremką pierniczki w kształcie serduszek, gdy rozległ się dzwonek do drzwi.
– Któż to dobija się o tej porze? – zdziwiła się pani Jadzia, ponieważ biuro detektywistyczne było już zamknięte.
– Pójdę sprawdzić. – Alfred otrzepał łapki z mąki.
Odłożył foremkę na bok, zeskoczył ze stołu na podłogę i pobiegł na korytarz. Owionął go zimny podmuch, gdy otworzył drzwi.
– Co za ziąb! – Wzdrygnął się odruchowo i prychnął, gdy wirujące płatki śniegu osiadły mu na nosie.
Na progu ujrzał dziewczynkę w czapce z pomponem. W pierwszej chwili pomyślał, że to elf albo nawet Mikołaj, ale potem przypomniał sobie, że nie czas jeszcze na prezenty. Do Wigilii zostało parę dni.
– Dzień dobry! – przywitała się dziewczynka. – Czy to pan jest tym słynnym detektywem? – spytała nieco speszona i pociągnęła zaczerwienionym nosem.
– Taaak. – Alfred powoli skinął głową.
– Och, tak się cieszę, że pana zastałam! – wykrzyknęła z radością.
– Biuro jest już zamknięte – wtrącił pośpiesznie Alfred, strącając drobinki mąki z wąsów.
– Wiem, widziałam tabliczkę na drzwiach – odparła dziewczynka. – Proszę mi wybaczyć, że przyszłam o tak później porze, ale nie mogłam czekać do rana, musiałam się z panem zobaczyć jak najszybciej. Mam na imię Emilka. Przyniosłam wszystkie oszczędności, żeby uratował pan kawiarenkę mojej mamy! – dodała przejęta i pokazała trzymaną w dłoniach świnkę skarbonkę.
Alfred popatrzył na dziewczynkę zdumiony, a widząc desperację w jej oczach, zaprosił ją do gabinetu. Zdjęła czapkę i kurtkę i powiesiła je na wieszaku, a potem usiadła na krześle naprzeciw biurka. Na blacie postawiła skarbonkę.
– Sprawa musi być poważna, skoro przyszłaś w taką śnieżycę – zagadnął detektyw, wskazując płatki śniegu wirujące za oknem.
Emilka posmutniała.
– Niestety, to prawda. – Pokiwała głową. – Jeśli nam pan nie pomoże, mama będzie musiała zamknąć kawiarenkę, a wtedy… Wolę nawet nie myśleć, co się stanie. – Westchnęła.
– Jak mógłbym pomóc? – zapytał Alfred.
Emilka natychmiast się ożywiła, a w jej serce wstąpiła nadzieja.
– „Bombonierka”, czyli nasza kawiarenka – wyjaśniła – jest w tarapatach. Ostatnio nie miałyśmy wielu klientów, bo mama chorowała i nie mogła wszystkiego dopilnować. Przez to mamy zaległości finansowe i nachodzi nas komornik.
– Ojej… – Alfred się zasmucił.
– Ale jest sposób na uratowanie kafejki – dodała szybko dziewczynka.
– Jaki?
– Mama każdego roku piecze świąteczne ciasteczka, na które wszyscy czekają. Niedawno razem upiekłyśmy ich całkiem sporo, bo miałyśmy dużo zamówień. Ich sprzedaż mogłaby podreperować nasz budżet.
– To świetnie! – Alfred się ucieszył, choć nadal nie do końca rozumiał, jak mógłby pomóc Emilce i jej mamie.
Dziewczynka zaraz rozwiała jego wątpliwości.
– Problem w tym, że ktoś wykradł wszystkie ciasteczka, zanim zdążyłyśmy je sprzedać! – zakończyła ze łzami w oczach. – Rozumie pan? Ciasteczka, które miały uratować kawiarenkę, ZNIKNĘŁY!