- promocja
- W empik go
Alfred Wiewiór i tajemnicza walizka. Tom 1 - ebook
Alfred Wiewiór i tajemnicza walizka. Tom 1 - ebook
Historia Alfreda Wiewióra, który w Parku Księżycowym prowadzi biuro detektywistyczne. Pracują w nim:
Alfred Wiewiór – niestrudzony tropiciel tajemnic, poszukiwacz przygód i pogromca niewyjaśnionych zagadek. Wysportowany, zwinny, urodzony akrobata, mistrz hulajnogi. Uwielbia łamigłówki, wyśmienicie liczy i odznacza się doskonałą pamięcią. Zapamiętuje prawie wszystkie kryjówki, w których chowa przysmaki! Uwielbia czytać książki kryminalne wypożyczane z parkowej biblioteczki. To one zainspirowały go do rozpoczęcia kariery detektywa.
Maciek Jeż – Za dnia bywa nieco senny i rozkojarzony. Marzyciel, błądzący myślami w obłokach, ale w nocy, gdy inni śpią, nie ma sobie równych w tropieniu, śledzeniu, bezszelestnym skradaniu się i rozpracowywaniu oszustów i rabusiów. W wolnych chwilach pisze powieść grozy pod tytułem „Sekret Mrocznej Puszczy”. Inne jeże podśmiewają się z jego zacięcia literackiego, ale on nic sobie z tego nie robi.
Stefan Dzik – Zwykle pracuje w przebraniu, bo ludzie na jego widok wpadają w popłoch. Urodzony optymista, uwielbia żołędzie i miłe niespodzianki. Dobry humor nigdy go nie opuszcza. Odważny i sprytny, ale gdy trzeba, dzielnie staje w obronie słabszych i pokrzywdzonych. Olbrzym o gołębim sercu. Marzy o karierze aktorskiej. Chodzi na castingi, ale na razie bez powodzenia…
Alfred podejmuje się rozwiązania sprawy przywłaszczenia tajemniczej walizki. Nawet w najśmielszych snach nie mógłby przypuszczać, jakie będzie rozwiązanie tej zawikłanej zagadki…
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-9763-6 |
Rozmiar pliku: | 5,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Gdy przyjdziecie do parku bardzo wcześnie i dobrze się rozejrzycie, być może zauważycie pędzącą na hulajnodze rudą wiewiórkę. Taki widok to tutaj nic nadzwyczajnego, bo to słynny detektyw Alfred Wiewiór, który spieszy się do pracy.
Jeśli będziecie chcieli zlecić mu kiedyś jakieś zadanie lub ważną misję do wypełnienia, wybierzcie się do jego biura przy ulicy Parkowej 6. Prowadzi do niego drogowskaz przy starej sośnie, więc bardzo łatwo traficie.
Idźcie zgodnie ze strzałką najpierw w prawo, potem udajcie się alejką prosto, aż dojdziecie do Wiewiórczego Zakątka. Tam, za gęstym żywopłotem, ujrzycie niewielki parterowy dom pokryty czerwoną dachówką. Nad drewnianym gankiem wisi szyld z napisem „Alfred Wiewiór. Prywatny detektyw”.
Jeżeli jednak zabłądzicie i nie będziecie mogli odnaleźć biura, pomoże wam poniższa mapka.
Skoro już wiecie, jak trafić do biura detektywistycznego Alfreda Wiewióra, to pora poznać bohaterów tej opowieści.
Niestrudzony tropiciel tajemnic, poszukiwacz przygód i pogromca niewyjaśnionych zagadek. Wysportowany, zwinny, urodzony akrobata, mistrz jazdy na hulajnodze. Uwielbia łamigłówki, wyśmienicie liczy i odznacza się doskonałą pamięcią. Zapamiętuje prawie wszystkie kryjówki, w których chowa przysmaki! Uwielbia czytać książki kryminalne wypożyczane z parkowej biblioteczki. To one zainspirowały go do rozpoczęcia kariery detektywa.
Za dnia bywa nieco senny i rozkojarzony. Marzyciel błądzący myślami w obłokach, ale w nocy, gdy inni śpią, nie ma sobie równych w tropieniu, śledzeniu, bezszelestnym skradaniu się i rozpracowywaniu oszustów i rabusiów. W wolnych chwilach pisze powieść grozy pod tytułem Sekret Mrocznej Puszczy. Inne jeże podśmiewają się z jego zacięcia literackiego, ale on nic sobie z tego nie robi.
Zwykle pracuje w przebraniu, bo ludzie na jego widok wpadają w popłoch. Urodzony optymista, uwielbia żołędzie i miłe niespodzianki. Dobry humor nigdy go nie opuszcza. Sprytny i odważny – gdy trzeba, dzielnie staje w obronie słabszych i pokrzywdzonych. Olbrzym o gołębim sercu. Marzy o karierze aktorskiej. Chodzi na castingi, ale na razie bez powodzenia…
Myślę, że teraz wiecie już wystarczająco dużo, by wraz z Alfredem wziąć udział w ekscytującej przygodzie.
A zatem usiądźcie wygodnie i przygotujcie się na sporą dawkę tajemnic i zagadek do rozwiązania.
Trzy… dwa… jeden…
ROZDZIAŁ 1, W KTÓRYM POZNAJEMY ALFREDA
Wszystko zaczęło się pewnego letniego poranka, gdy pani Jadzia wybrała się na spacer do parku. Znała w nim niemal każde drzewo i krzew, lubiła też obserwować kosy, sójki i wiewiórki. I wcale nie musiała iść daleko, bo dom pani Jadzi niemal przylegał do parkowej alejki.
Jak każdego dnia o tej porze roku z książką w ręku usiadła na ławce w cieniu rozłożystej sosny. Było to około godziny dziewiątej, gdy w parku panował jeszcze przyjemny chłodek, a powietrze wypełniał radosny świergot ptaków.
Pani Jadzia zatopiła się w pasjonującej lekturze, gdy nagle usłyszała zadane cienkim głosikiem pytanie:
– Co cytas?
Zdumiona podniosła wzrok znad książki i zobaczyła wlepione w siebie bursztynowe oczka małej wiewiórki, która przycupnęła na oparciu ławki. Uśmiechnęła się do wiewióreczki, ale wzrokiem szukała osoby, która zadała jej to pytanie. Pamiętała, że parę chwil wcześniej na polance bawiła się grupa maluszków z pobliskiego przedszkola.
Pani Jadzia rozejrzała się, ale nigdzie nie dostrzegła ani dzieci, ani ich opiekunek. Zapewne wróciły już na zajęcia, ale może jakiś malec pozostał i schował się za krzaczkiem?
– Biedactwo! – Pani Jadzia westchnęła na samą tę myśl. – Gdzie jesteś, dziecinko? – zawołała, po czym wstała z ławki i zajrzała za pobliski krzak.
– Co robis? – Znowu usłyszała to samo pytanie.
– Szukam cię, dziecko – odparła pani Jadzia, zerkając tym razem za pień sosny.
– Tu jestem! – Dotarł do niej roześmiany głos.
– Gdzie? – Kobieta okręciła się wokół własnej osi, ale wciąż nie widziała tego niesfornego brzdąca, który najwyraźniej bawił się z nią w ciuciubabkę. Napotkała tylko spojrzenie wpatrzonej w nią wiewiórki.
– Nie widzę cię! – powiedziała pani Jadzia. – Gdzie jesteś?
– Patzys na mnie! – Usłyszała w odpowiedzi i mocno się zdziwiła.
Zrozumiała bowiem, że przez cały ten czas mówiła do niej ta mała wiewiórka z bursztynowymi oczkami.
– To niemożliwe... – wyszeptała zdumiona pani Jadzia.
Wiewiórka tylko wzruszyła ramionami.
– Co cytas? – powtórzyła pytanie, wskazując łapką pozostawioną na ławce książkę.
Kobieta ostrożnie podeszła do zwierzątka, usiadła przy nim i z lekkim wahaniem odparła:
– To kryminał Agathy Christie.
– Pocytas mi głośno? – spytała wiewiórka.
– Mówi się „poczytasz”, z „cz” w środku i „sz” na końcu – poprawiła odruchowo pani Jadzia, która była emerytowaną nauczycielką.
– Aha. Po-cy-tasz? – Wiewiórka próbowała wymówić to słowo, jak należy, ale nie do końca jej się to udało.
Pani Jadzia wciąż nie mogła ochłonąć i patrzyła na małego wiewióra oczyma okrągłymi ze zdumienia.
– Jestem Alfred – przedstawił się, podając łapkę na powitanie.
– Bardzo mi miło – odparła pani Jadzia, która doszła już nieco do siebie.
– To co? Prze-czy-tasz mi? – nalegał tymczasem Alfred, starając się wypowiadać wszystkie słowa poprawnie.
– Naprawdę chcesz posłuchać? – dziwiła się pani Jadzia.
Wiewiór skinął twierdząco.
– Ale to kryminał… Nie jestem pewna, czy jest odpowiedni dla twoich uszu – zawahała się pani Jadzia. – Chyba jesteś jeszcze zbyt mały.
– To nic, lubię kryminały! – odparł Alfred rezolutnie.
– W takim razie dobrze – zgodziła się pani Jadzia.
Wybrała niezbyt długie opowiadanie i zaczęła czytać, a wiewiór słuchał z wielkim zainteresowaniem.
W końcu, gdy kobieta już nieco zachrypła od głośnego czytania, zamknęła książkę i powiedziała:
– Na dzisiaj dosyć!
Alfred cmoknął niezadowolony, bo przerwała w najbardziej intrygującym momencie.
– Naucysz mnie cytać?
– Czytać – poprawiła pani Jadzia.
– Aha. – Alfred bezgłośnie poruszył wargami, powtarzając w myślach słowo, które wciąż sprawiało mu trudności.
– Dobrze – obiecała pani Jadzia. – Nauczę cię, ale przyniosę elementarz. Będzie dla ciebie bardziej odpowiedni. Przyjdź jutro o tej samej porze – poprosiła, po czym pożegnała się z Alfredem i poszła do domu.
Od tej pory pani Jadzia codziennie spotykała się z Alfredem i uczyła go czytać, a że był pojętnym uczniem, szybko robił postępy. Biegle opanował też sztukę kaligrafii, gdy jego nauczycielka podarowała mu długopis pasujący do wiewiórczej łapki zakończonej długimi pazurkami.
Nie minęło wiele czasu i Alfred sam już czytał książki, które przynosiła mu pani Jadzia, a potem korzystał także z parkowej biblioteczki Pod Chmurką. Rozczytywał się w kryminałach, a szczególnie polubił przygody Sherlocka Holmesa. Lektura tak go zafascynowała, że sam postanowił zostać słynnym detektywem, i choć jego mama mu to odradzała, dopiął swego i z pomocą pani Jadzi otworzył biuro detektywistyczne.
Niebawem otrzymał pierwsze zlecenie, a potem poprowadził jeszcze kilka błahych spraw. Mimo to młody wiewiór wciąż czekał na wyjątkowo trudną zagadkę do rozwikłania. Szukanie zaginionych orzechów wiewiórki Elwiry albo zgubionego błękitnego piórka sójki Klaudyny było niewątpliwie ciekawym zajęciem, lecz nie zaspokajało ambicji Alfreda.
Powoli zaczął już tracić nadzieję, że jego kariera nabierze rozpędu, gdy w końcu pewnego dnia w jego biurze detektywistycznym pojawił się nietypowy klient…