Alicja - ebook
Alicja - ebook
Mocny, niezwykle dojrzały debiut Romana Honeta, w którym jak w soczewce skupiają się tematy i obszary zainteresowań pojawiające się też w późniejszych książkach. W tomie alicja, który swą premierę miał w 1996 roku, przez wiersze przechodzi śmierć w bardziej lub mniej widoczny sposób, jest w nich coś dusznego, onirycznego, co pomimo trwogi wciąga czytelnika w tę gęstą rzeczywistość, w przeszłość, w mrok.
Spis treści
a. epilog
[całopalne ofiary z pokrzyw]
celan, wytrwały luty
pozorne asocjacje
[przyciśnięta do poduszki głowa pęcznieje]
była taka ulica
podniecające zestawy
[fermentacja śliwek, gruszek]
list do j.l.
oceany, zgony
zanim przywloką
córki karstenów
szkocja, chłopiec ze srebrnym guzikiem
[bywały jeszcze obserwatoria gwiazd]
alicja
wnętrze, kolory
dzień szósty
zachód, oczekiwanie
krzyże, komory
miasto, którego nie ma
mieliśmy kilkaset sióstr i braci
vaterland
[ziemia mała jak kropla deszczu]
[język niebieskich płomieni]
lipiec 1991
[od traw zaczyna się przelewać ciemność]
everyman
[pochyl się]
piosenka prosto z ust
nad miastem
głód
motyle
ostatni list przed ogrodem
powroty, raj
pożegnanie rzeki
będziemy wracać w każde takie miejsce
tam
alicja po drugiej stronie
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65358-21-9 |
Rozmiar pliku: | 475 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
a. epilog
celan, wytrwały luty
pozorne asocjacje
była taka ulica
podniecające zestawy
list do j.l.
oceany, zgony
zanim przywloką
córki karstenów
szkocja, chłopiec ze srebrnym guzikiem
alicja
wnętrze, kolory
dzień szósty
zachód, oczekiwanie
krzyże, komory
miasto, którego nie ma
mieliśmy kilkaset sióstr i braci
vaterland
lipiec 1991
everyman
piosenka prosto z ust
nad miastem
głód
motyle
ostatni list przed ogrodem
powroty, raj
pożegnanie rzeki
będziemy wracać w każde takie miejsce
tam
alicja po drugiej stroniea. epilog
od wczoraj nie mam robaków. szron trzeszczy,
szeleści w drzewach ten stanowczy mówca,
niewiadomego pochodzenia, cicho.
mam wypłukany żołądek, kiedy przedstawiam jej agrest
i kwiat – otwarte, gorzkie naczynia.
nie mam robaków, a jakbyśmy widzieli się
w innym wymiarze, sączyli inną przestrzeń
przez miętowe szklanki. wczoraj – mówi
i przekrzywia głowę jak błysk
rudej łyżki. tutaj, o piętro niżej, kiedy w deszczu
roztapiały się sylwetki kobiet – tamta śmierć
z mlecznymi warkoczami śluzu w oczach.
to było. zamglone szyby przylepione do krawężników,
te wszystkie miejsca pobielone,
pochlapane wapnemcelan, wytrwały luty
siedem miesięcy i trzy dni – czas rozmazany
jak srebro na szklanych płytkach, na których
prześwietlono cyfry i twarze. podobno,
że carroll fotografował nagie dziewczynki,
że rok czternasty o mgłach z porcelany.
a kaiser wilhelm nie pamiętał o tym.
czy ty wiesz, że zwariował od iskier i pszczół?
czy wiesz, że umarli wracają jak łupiny ziemniaków?
bezludne lazarety, jakby szkielet jaszczurki
wiruje w palcach szklany nożyk
i w łupiny powraca czas