Alter - ebook
Jakub Krause cierpi na nietypową przypadłość – w każdą sobotnią noc, punktualnie o północy, traci przytomność i budzi się jako jeden z najokrutniejszych seryjnych morderców w historii. Przez całą niedzielę poluje na ofiary, a gdy w poniedziałek rano odzyskuje świadomość, nie potrafi sobie przypomnieć niczego z ostatniej doby. W Bolesławcu zostają znalezione zmasakrowane zwłoki Kai Rzeplińskiej z listem zawierającym słowa Teda Bundy’ego, a sprawę przejmuje komisarz Błażej Heller. Do pomocy dostaje młodszą aspirant Malwinę Zygart, córkę słynnego seryjnego zabójcy, Raptora. Dziesięć lat wcześniej Raptor odebrał Hellerowi żonę, dlatego mężczyzna nie ufa partnerce. Gdy jednak dochodzi do kolejnych brutalnych morderstw, oboje muszą połączyć siły, by powstrzymać rosnącego w siłę potwora.
„Muszę sobie powtarzać, że to nie dzieje się z mojej winy, i odpychać od siebie zło. Inaczej dojdzie do totalnej katastrofy”.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Horror i thriller |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8402-846-9 |
| Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Błysk świateł stojącej naprzeciwko toyoty supra mk4 wymuszał na Błażeju Hellerze mrużenie oczu. Wreszcie auto ruszyło do przodu, a gdy od jego maski dzieliło je raptem parę metrów, odbiło w prawo, wykonało nawrót i ustawiło się równolegle do prowadzonego przez mężczyznę bmw m3 e46.
– Jak tam, komisarzu? Gotowy na kolejne baty? – spytał go przez opuszczoną szybę Dawid Stasiak, były kierowca rajdowy i człowiek, który w ostatnich miesiącach sprzątnął mu sprzed nosa większość nagród.
Dłużej nie mógł mu na to pozwalać. Jeśli dalej miał uczestniczyć w nielegalnych wyścigach i narażać swoją karierę w policji, musiał wrócić do zarabiania dużych pieniędzy. W przeciwnym razie będzie zmuszony poszukać nowego sposobu na zarobienie takiej kwoty, która zadowoli tych skurwysynów z banku.
– Kowalika też tak lekceważyłeś? – nawiązał do jego największego rywala z toru wyścigowego.
Niedawno wyczytał w sieci, że dekadę temu Julian Kowalik najpierw zakończył rekordową passę zwycięstw Stasiaka, a zaledwie kilka tygodni później odebrał mu tytuł Mistrza Polski. Dotkliwe porażki rozsierdziły Stasiaka, który po jednym z wyścigów rzucił się na rywala z pięściami i omal nie został zdyskwalifikowany na resztę sezonu.
Słysząc jego nazwisko, Dawid zdusił pogardliwy śmiech.
– Jeśli myślisz, że uda ci się wyprowadzić mnie z równowagi, to zapomnij – powiedział do Błażeja, po czym docisnął gaz na luzie, sprawiając, że auto zaczęło wydawać głośne dźwięki, a gdy nagle puścił pedał, z rury wydechowej wydobyły się strzały.
– Załatwię cię, Stasiak – pogroził mu Błażej. – Każda dobra passa dobiega kiedyś końca. Akurat ty wiesz o tym najlepiej.
Pół minuty później na środek jezdni wyszła skąpo ubrana hostessa i uniosła rękę, w której trzymała białą chustę. Błażej wziął głęboki wdech. Wsłuchał się w ryk silników i aplauz stojącego po obu stronach jezdni i dopingującego ich tłumu. Następnie ostatni raz zerknął na Dawida. Mężczyzna sprawiał wrażenie pewnego siebie, ale komisarz wiedział, że tacy stanowili najłatwiejszy cel. Wypuścił więc powoli powietrze ustami, a potem odczekał, aż hostessa upuści chustkę, dając im tym samym znak do startu. Zaczęło się.
– Dajesz, kurwa! – Błażej uderzył lewą dłonią w kierownicę, dociskając z całej siły gaz i zmieniając bieg na coraz wyższy. Gdy dotarł do szóstki, obrócił głowę w lewo i zaklął, widząc auto Dawida stopniowo wysuwające się na prowadzenie. – No, dawaj! – warknął, dostrzegając oświetlaną przez reflektory metę.
Dzieliło go od niej jakieś sto metrów. Miał ostatnie sekundy, by utrzeć nosa rywalowi i przytulić sporą sumkę. Dzięki niej nie tylko spłaciłby zaległości z ostatnich trzech miesięcy wraz z odsetkami, ale dodatkowo pokryłby część najbliższej raty.
Tuż przed metą Błażej zamknął oczy i po raz ostatni docisnął pedał gazu. Gdy uniósł powieki, natychmiast zerknął w bok i spostrzegł przód maski toyoty na wysokości swojej kierownicy.
– Tak, kurwa! – Zacisnął pięść w geście triumfu, uśmiechając się nie tyle z satysfakcji, że odbił się od finansowego dna, ale z dumy, że wywiązał się z danego sobie słowa. Przed wyścigiem postanowił, że ani na chwilę nie odpuści temu skurwysynowi. I nie zrobił tego aż do mety.
– Zajebista jazda, stary. – Artur Chrobak, organizator wyścigów, poklepał go po ramieniu.
Błażej współpracował z nim od kilku lat, kryjąc go przed policją i myląc ich tropy. W zamian Artur zwalniał go z obowiązku uiszczania opłat członkowskich.
– Dzięki – odpowiedział z dumą Błażej i zawiesił wzrok na zmierzającym ku niemu Dawidowi. Mężczyzna miał nietęgą minę i zaciśnięte pięści.
– Dawidek, tylko żadnych scen! – Artur zaszedł mu drogę, osłaniając przed nim Błażeja.
– Cholerny oszust! – wykrzyczał komisarzowi w twarz Stasiak. – Zważcie jego auto! Jestem pewien, że zaniżył wagę!
– Niczego nie zaniżałem – rzekł Heller, wymownie przewracając oczami.
– Zmienił też układ wydechowy! – upierał się.
– Powiedział ten, którego auto srało na kilometr iskrami.
– Ty skur… – Dawid rzucił się w stronę rywala, ale czujny Artur w porę zareagował.
– Krzysiek, pomóż mi! – odezwał się do stojącego nieopodal współpracownika, który szybko do niego dołączył.
– On złamał regulamin! Ostatnio przyjechał trzy sekundy po mnie! – nie odpuszczał Stasiak.
– Jaki, kurwa, regulamin? Człowieku, to nielegalne wyścigi uliczne – zauważył coraz bardziej rozbawiony komisarz.
– Dawidek, dość tego! Trzeba umieć przegrywać – wtórował mu Artur.
W odpowiedzi mężczyzna spiorunował organizatora wzrokiem i agresywnym tonem powiedział:
– Bronisz go, bo jest twoją wtyką w policji!
– Proszę cię…
– Raz na jakiś czas dasz wygrać komuś innemu, ale potem i tak wszystko wraca do normy.
– Skończ się wreszcie upokarzać – poradził mu Błażej.
Dawid zacisnął zęby, powstrzymując się przed wypowiedzeniem słów, które mogłyby go narazić na wykluczenie z kolejnych wyścigów. Jak każdy tutaj, potrzebował pieniędzy, a ściganie się to jedyne, co potrafił.
– Wiem, w co gracie, panowie. I to mi się ani trochę nie podoba. – Pogroził rozmówcom pięścią i pospiesznie się od nich oddalił.
– Powodzenia następnym razem, Dawidek! – krzyknął na pożegnanie Artur, po czym zbliżył się do Błażeja i mruknął: – Co za kretyn. Dobrze, że nikt nie słyszał tej rozmowy.
– Myślisz, że będzie próbował robić ci smród?
– Nie wiem. Spotkam się z nim jutro, gdy nieco ochłonie, i spróbuję udobruchać. Widzisz, Stasiak to nie byle kto. Ma spore znajomości i gdyby chciał, mógłby mi poważnie zaszkodzić. Właśnie dlatego muszę cię ostrzec: to był jedyny raz. Nie mogę dłużej tak się dla ciebie podkładać.
– Co? Ale zaraz… O czym ty mówisz? – spytał zdezorientowany Błażej.
– Jeśli zamierzasz wygrywać i dalej zarabiać, musisz znaleźć sposób na regularne pokonywanie Stasiaka. Jeśli chcesz, mogę ci polecić paru dobrych mechaników. Mają świetne części, ale będą cię trochę kosztować.
– Czekaj, Artur. Co właściwie chcesz mi powiedzieć?
Słysząc to, mężczyzna pokręcił powoli głową i cicho westchnął.
– Oj, Błażuś, Błażuś… Ty naprawdę myślisz, że wygrałeś uczciwie?
– Kurwa, Artur…
– No co? – Chrobak wzruszył ramionami. – Mówiłeś ostatnio, że przez Stasiaka znowu zrobiło się u ciebie krucho z kasą. Musiałem zadbać o to, żebyś dalej chciał się u mnie ścigać. Obaj mamy w tym interes, czyż nie? – Wymownie szturchnął znajomego i dodał: – Moi ludzie właśnie usuwają obciążenia z auta Dawidka. Nawet się nie zorientuje, że mu je podrzuciłem.
– Artur…
Mężczyzna klepnął komisarza w policzek i posłał mu serdeczny uśmiech.
– Nie ma za co.
Przygaszony Błażej patrzył na oddalającego się od niego organizatora i nie mógł oprzeć się wrażeniu, że choć dzisiejszej nocy w oczach tłumu okazał się zwycięzcą, to w rzeczywistości był największym przegranym.
*
O wpół do czwartej nad ranem potwornie zmęczony dotarł na Osiedle Piastów w Bolesławcu i odstawił bmw do jednego ze swoich dwóch garaży. Następnie pomaszerował ku blokowi i wkrótce przekroczył próg ciasnej, mieszczącej się na ósmym piętrze kawalerki.
– Spieprzaj, Katar! – Odpędził od siebie rudego kota, który podbiegł do niego i otarł się o jego spodnie, zanim mężczyzna zdążył zdjąć kurtkę.
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_