Amandine. Pragnienie miłości - ebook
Amandine. Pragnienie miłości - ebook
Dla Amandine koszmar stał się rzeczywistością. Myślała, że ucieczka była jedyną drogą, by uwolnić się od codziennego piekła. Dla Evana zdrada ukochanej żony okazała się ciosem prosto w serce. Myślał, że ucieczka na inny kontynent pozwoli mu o tym zapomnieć i wieść spokojne życie. Czy się pomylili? Dwie osobowości. Dwie pokaleczone dusze, które los postanawia splątać na pustkowiu w spalonej słońcem Australii. Niepewni, czy demony przeszłości ich dopadną, szukają swego miejsca na Ziemi, pragnąc miłości i zrozumienia. Amandine to powieść, która skrada serce już od pierwszych stron. Bohaterowie opisani są w bardzo realistyczny sposób, dlatego tę historię czuje się każdą komórką umysłu, serca i duszy. Dzięki świetnie prowadzonej narracji, powieść nas wsysa i nie pozwala skupić się na codzienności, dopóki nie przełoży się ostatniej strony. Po przeczytaniu „Amandine. Pragnienie miłości” miałam kaca książkowego. Świetna pozycja! Gorąco polecam na każdą porę dnia. K.A.Figaro – Autorka bestsellerowej serii „Rozchwiani” Amandine i Evan to dwie osoby, które uciekają przed przeszłością – ona, żeby móc poczuć się lepiej; on, żeby zapomnieć. Czasem jednak warto zajrzeć w przyszłość. Co tam na nich czeka? Wszystkiego dowiemy się w kultowej powieści Anett Lievre „Amandine. Pragnienie miłości”. Ja z całego serca polecam. Paulina Nowaczyk, „1001Romansów” „Amandine” zabiera nas w niezwykle emocjonującą podróż do dzikiej i malowniczej Australii, która potrafi dać czytelnikowi nadzieję. Dawne krzywdy i nawarstwione przez lata blizny przestają mieć znaczenie. Czasami ucieczka może przynieść zupełnie nieoczekiwane następstwa. Czy jesteście na nie gotowi? Dacie się porwać gorącej miłości, która spada niczym niezapowiedziany deszcz na rozpalonych australijskich stepach? Agata Wróblewska, @Śnieżnooka Koniec jej świata okazał się dla niego nowym początkiem. Kres jego świata stał się dla niej wschodem słońca. W „Amandine” strach i niepewność przekształcają się w spokój ducha i zaufanie. Natomiast wielka siła miłości sprawia, że mrok duszy ustępuje przed jaśniejącym świtem poranka. www.recenzje-anki.blogspot.com
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-67024-58-7 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Amandine
Otaczała mnie ciemność, choć całkiem dobrze widziałam szutrową drogę, którą szłam, czy stopy opuchnięte od długiego marszu. Wszędzie była pustka. Okręciłam się na pięcie dookoła własnej osi. Nie było żadnego domu, żadnych zabudowań, nawet żadnego płotu, który by wskazywał na to, że w pobliżu mieszkają jacyś ludzie.
Cykady głośno grały swoją melodię, od której przeraźliwie bolała mnie głowa. Powoli, noga za nogą, człapałam poboczem nierównej drogi w butach, z których wyłamałam obcasy, uderzając o kamień. Nie byłam w stanie dłużej iść na szpilkach. To był także mój wewnętrzny manifest, by pozbyć się starych nakazów.
Pot oblewał całe moje ciało, które marzło od spadającej temperatury. Nie miałam czym okryć nagiej skóry ramion. Na sobie miałam tylko białą, letnią sukienkę bez rękawów, sięgającą ledwie do pół uda, całą poplamioną krwią. W pośpiechu zabrałam ze sobą tylko torebkę. Było w niej całe moje życie. Pusty portfel, dokumenty, kosmetyczka, perfumy i stary telefon, o którego istnieniu on już zapomniał. Nie chciałam myśleć o tym, co się wydarzyło. Nie teraz. Może kiedyś. Najważniejsze, że zrobiłam ten krok. Odeszłam.
Gdzieś w oddali zawył kojot. Bałam się. I to bardzo się bałam. Z przerażenia skuliłam się w sobie. Byłam zdana tylko na siebie.
A jeśli zaatakują mnie dzikie zwierzęta? Jak się obronię?
I znów moje myśli ogarnęła panika. Powoli się załamywałam. Drżącą ręką otarłam łzy, gęsto płynące po obolałych policzkach. Zapiekło mnie rozcięcie na skroni, zdobyte przy spotkaniu z kantem szafki kuchennej.
Dlaczego ja? – pytałam się, zwracając oczy ku grafitowogranatowemu niebu, tak groźnemu o tej porze. Nie dostałam odpowiedzi. Nigdy nie było odpowiedzi.
Usiadłam na trawie. Nie, to niedopowiedzenie. Osunęłam się na twardą ziemię i zasuszone resztki trawy, które teraz boleśnie wpijały mi się w gładką skórę nóg.
Może tak właśnie miał zakończyć się mój popieprzony żywot? Skończę jako pożywka dla dzikich zwierząt.
Mój telefon zawibrował, czym mnie przestraszył.
Zabrałam go tylko dlatego, że był starym nieużywanym rupieciem bez lokalizatora. Wyciągnęłam urządzenie z brązowej, skórzanej torebki, dzieła jednego z najlepszych projektantów. Miałam takich rzeczy mnóstwo, pełną garderobę wielkości dużego pokoju. Nie pamiętałam już, co było markowe, a co z sieciówki, ale ta torba miała wytłoczony znaczek, choć dla mnie to był tylko kolejny gadżet. Spojrzałam na ekran telefonu, na którym widniał symbol rozładowującej się baterii. Mimowolnie mój wzrok spoczął na godzinie. Dwunasta dwadzieścia. Odblokowałam czarny już ekran i włączyłam folder ze zdjęciami. Były tam fotografie sprzed kilku lat. Uśmiechnięty blondyn, wręcz zarażający swoją miłością, patrzył nie w obiektyw, tylko na mnie.
Co się z nami stało?
Telefon zapikał znowu, by po chwili całkowicie się rozładować.
W przypływie paniki, wyrzuciłam urządzenie daleko za siebie. Co mi po nim? Nie miałam żadnych znajomych, którym mogłabym wyjaśnić, co się stało, jak się czuję i gdzie jestem. Czy żyję.
Zapłakałam żałośnie, ukrywając twarz w dłoniach. Tak bardzo chciało mi się pić i byłam tak bardzo wyczerpana zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Chciałam już umrzeć. Dlaczego byłam taka głupia i się nie przygotowałam na taką ewentualność, na ucieczkę? Cóż… Wiedziałam, że on by się domyślił, że coś knuję, i oberwałabym jeszcze bardziej.
W tej chwili najgorsze było to, że po tej drodze od kilku godzin nie przejeżdżał żaden samochód, więc było duże prawdopodobieństwo, że nikt mnie nie znajdzie. Że zjedzą mnie dzikie zwierzęta. Nie zostanie po mnie ślad.
A czy ktoś by w ogóle zapłakał za mną… po mnie…? Nie było nikogo, kto przyniósłby na mój grób kwiaty. Nawet on.