Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Amelia Mansfild. Tom 4 z dzieł pani Cottin - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Amelia Mansfild. Tom 4 z dzieł pani Cottin - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 268 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

AME­LIA MANS­FILD DZIEN­NIK AME­LII.

12 sierp­nia, o osmey wie­czór.

Oto­czo­na ta­iem­ni­cą, nie­mo­gąc nic od­gad­nąć nad to, żem nie­go­dzi­wie oszu­ka­na, i że zbli­żam się ku gro­bo­wi, w któ­rym na­wet może iesz­cze oszczer­stwo mnie prze­śla­do­wać bę­dzie, zo­sta­wiam ten dzien­nik po so­bie, w któ­rym za­pi­szę wszyst­kie moie my­śli i czyn­no­ści, od cza­su kie­dy ostat­nia isto­ta ze­rwie iuż wszel­kie związ­ki z nie­szczę­śli­wą…. po­sta­na­wiam to; w chę­ci od­kry­cia nie­po­ię­tey zdra­dy, aby nie­win­no­ści oka­zać nie­szczę­ście w któ­re na­mięt­no­ści wtrą­ca­ią, i aby ła­two­wier­ność ochro­nić przed zdra­dli­we­mi łu­dze­nia­mi po­wierz­chow­ney cno­ty któ­re mnie zgu­bi­ły.

Nie­wiem gdzie i kie­dy za­koń­czę cier­pie­nia; lecz ie­śli czło­wiek w ręce któ­re­go to w pad­nie pi­smo, ma sio­strę lub dzie­cię, ie­śli jego ser­ce przy­stęp­ne iest li­to­ści, ie­śli iest dla nie­go iaką świę­to­ścią ostat­nia wola umie­ra­ją­cych, za­kli­nam go, od­dać to pi­smo Hra­bie­mu Al­ber­to­wi Li­ne­burg miesz­ka­ią­ce­mu w Dre­znie.

12 sierp­nia o 11stey go­dzi­nie wie­czo­rem.

Z iaką słod­ką spo­koy­no­ścią stryj mię po­że­gnał! ach gdy­by on wie­dział, iż po raz ostat­ni….. ostat­ni! o nie­chże go nie­bo za­cho­wa i zro­bi go nie­czu­łym na moia uciecz­kę! niech po­kóy miesz­ka w tym domu któ­ren mi dał przy­tu­łek, w tem ser­cu któ­re mię ko­cha­ło! Niech Ame­lia ra­czey zo­sta­nie za­po­mnia­ną, na­wet znie­na­wi­dzo­ną od swe­go do­bro­czyń­cy, lecz niech mu ani łzy ied­ney nie kosz­tu­ie!… Po­trze­ba ko­niecz­na ie­chać mi na­ka­zu­ie: wi­dzę prze­paść po­de­mną się otwie­ra­ia­cą, ale iak­kol­wiek ona iest okrop­ną, nie­lę­kam się iey wię­cey, niż zno­sić dłu­żey cier­pie­nie któ­re moie po­że­ra ser­ce…. Opusz­czam mego syna, on śpi, nie uy­rzę wie­cey łzów iego, nie usły­szę iego krzy­ku któ­re roz­dar­ły­by moie wnętrz­no­ści: póki on spi mogę ucie­kać… Kie­dy się obu­dzi głos iego nie­win­ny wo­łać bę­dzie mat­ki wy­stęp­ney, iego mat­ka nie­ozwie się do nie­go; lecz nie zo­sta­nie on przy­nam­niey bez wspar­cia…. O cno­tli­wy Al­ber­cie! ty któ­re­go nie­śmiem iuż bra­tem na­zy­wać, ty bę­dziesz pod­po­rą sie­ro­ty; nie zo­sta­nie się on sam na świe­cie iak ia sama… Sama? co rze­kłam; Ach nie­szczę­sna cze­muż nią nie ie­steś? To iest do­mia­rem twe­go nie­szczę­ścia, czuć że nie umrzesz sama, że z two­im lo­sem po­łą­czo­ny iest los ofia­ry któ­ra iest two­ią hań­bą i roz­pa­czą… isto­ty, któ­rą czu­iąc w swem ło­nie obu­dzasz się bez­prze­stan­nie na głos zgry­zo­ty i prze­ra­ża­nia. O gdy­bym zo­sta­ła nie­win­ną, przy­naym­niey utra­ci­ła­bym tyl­ko szczę­ście; lecz ży­ła­bym dla mego syna i dla Al­ber­ta. Nie­win­ność, roz­le­wa­jąc po­cie­sze­nie w stra­pio­ne moie ser­ce wska­zy­wa­ła­by mi nie­bo za uciecz­kę, a wiecz­ność za na­gro­dę! ale pę­dzić dni zma­za­ne hań­bą, nie­śmieć pod­nieść oczy ku Bogu któ­ren mię po­tę­pia, czuć sie­bie nie­god­ną przy­iaź­ni bra­ta i sza­cun­ku syna, no­sić owoc wsty­du, a nie­wie­dzieć na­wet imie­nia komu go win­na ie­stem: są tak sro­gie mę­czar­nie, iż za­gnie­wa­na i su­ro­wa cno­ta nie­wy­na­la­zła­by więk­szych na udrę­cze­nie nie­szczę­sney, obłą­ka­ney bo­le­ścią…

O móy bra­cie! iak strasz­li­wy ze mnie przy­kład dla tych, któ­re za­po­mi­na­ła po­win­no­ści po­wścią­ga­nia swo­ich na­mięt­no­ści: zro­dzi­łam się do cno­ty, ser­ce moie było do­bre, szla­chet­ne… lecz od­da­łam się pierw­sze­mu uczu­ciu, j stra­ci­łam sza­cu­nek mo­ich krew­nych, przy­ia­cioł, sta­łam się nie­szczę­ściem mego bra­ta i do­bro­wol­nie mu­sia­łam opu­ścić oy­czy­znę; przy­naym­niey do­tąd kosz­to­wa­łem spo­koy­no­ści, lecz wnet uczu­łam pod imie­niem przy­iaź­ni wdzie­ra­ią­cy się po­cisk nie­zwy­cię­żo­ny; za­mknę­łam oczy aby nie­wi­dzieć no­wey bu­rzy któ­ra nad moią ścią­ga­ła się gło­wą, i w pa­dłam w ot­chłań nie­szczęść i hań­by. Zgu­bio­ną ie­stem Al­ber­cie! ta któ­rą ty na­zy­wa­łeś cno­tli­wa sio­strą, two­ią słod­ką Ame­lią; stoi może nad brze­giem strasz­li­wey zbrod­ni… sama nie – śmiem nań rzu­cić oczy­ma… A ty co pod tak ta­iem­ni­czą przedem­ną ukry­wasz się za­sło­ną, nie­zgad­nio­ny spraw­co mo­ich nie­szczęść, ia­każ strasz­na na cie­bie spa­dła­by od­po­wie­dzial­ność, gdy­by speł­niw­szy tę zbrod­nię przy­wo­ła­ną­bym na sąd zo­sta­ła strasz­li­wy!… Ach ta myśl sama cof­nie mię od po­dob­ne­go po­my­słu… nie, nie przy­wo­łam prze­klę­stwa nie­ba na two­ię gło­wę; będę zno­sić ży­cie aby cię zba­wić od nie­zbła­ga­nych zgry­zot; nig­dy Ame­lia nie ścią­gnie na cie­bie nie­szczę­ścia, a ie­że­li umrzeć bę­dzie mu­sia­ła, pier­wey to­bie prze­ba­czy… Lecz mu­szę cię po­znać przy­naym­niey mu­szę cię uy­rzeć raz iesz­cze w tem ży­ciu. Oto pół­noc, wy­biia na wie­ży zam­ko­wey. – Nie­ste­ty! tę sar­nę nie­gdy, li­czy­łam go­dzi­nę tey nocy, tey nie­szczę­sney i strasz­li­wey nocy, w któ­rey cie­bie pra­wie bez ży­cia zna­la­złam na stop­niach przed mo­ie­mi po­ko­ia­mi, w któ­rey wró­ci­łam cię do ży­cia aby to­bie od­dać moie; i ty w tey chwi­li śmia­łeś zdra­dzić i two­ią mał­żon­kę i praw­dę? któ­ra iak­kol­wiek może bydź dla mnie okrop­na, mniey­szem ied­nak­że by­ło­by bar­ba­rzyń­stwem za­bić mię w tey prze­pa­ści w któ­rą mię wtrą­ci­łeś, niź­li mnie oszu­ki­wać… Nic wię­cey nie mam ci po­wie­dzieć; ie­źe­li kie­dy pi­smo to zla­ne mo­ie­mi łza­mi do­sta­nie się do cie­bie, wów­czas poy­miesz może ile pi­sząc go, cier­pieć mu­sia­łam: nie­chay to bę­dzie two­iem ie­dy­nem uka­ra­niem…. Już po­iazd go­tów cze­ka na mnie pod górą, iuź trze­ba sia­dać…. O móy synu, móy nie­szczę­sny synu! Że­gnam cie­bie!….DAL­SZY CIĄG DZIEN­NI­KA AME­LII.

19 sierp­nia.

Po­wiedz okrut­ny! po­wiedz, czy kon­tent ie­steś z na­mięt­no­ści któ­ra mię po­że­ra? wszech­wład­na iego po­tę­ga do­syć­że iest strasz­li­wą? a pa­no­wa­nie two­ie nad mo­iem pod­łem ser­cem zo­sta­wiaż iesz­cze to­bie co do ży­cze­nia? Nie­ste­ty! dla cie­bie to, dla cie­bie tyl­ko sa­me­go opu­ści­łam mo­ie­go syna; wi­dzia­łam iego nie­win­ne uśpie­nie, ob­la­łam twarz iego memi łza­mi wy­stęp­ne­mu wa­ha­łam się…. lecz ty mnie za­wo­ła­łeś, i opu­ści­łam go. Kie­dy zstę­po­wa­łam z góry, cień skar­żą­cy się mego syna ula­ty­wał oko­ło mnie, zda­wa­ło mi się sły­szeć iego ję­cze­nie. – "Puść mnie, za­wo­ła­łam, puść mnie szu­kać oyca tey dru­giey ofia­ry…. U sto­py góry spo­czę­łam na ka­mie­niu aby raz iesz­cze wey­rzeć na za­mek kędy tyle razy cie­bie oglą­da­łam; lecz tą razą w nim się nie znay­do­wa­łeś; po­nu­re mil­cze­nie świat okry­wa­ło, xię­życ tyl­ko zim­nym swym i me­lan­cho­licz­nym pro­mie­niem, zda­wał się przy­świe­cać ie­dy­nie aby mi uka­zał że sama ied­na zo­sta­wa­łam na świe­cie. Ode­pchnę­łam te roz­dzie­ra­ią­ce my­śli: po­iazd mię uniósł da­le­ko od syna, lecz gdy­by mię zbli­żył do cie­bie, gdy­byś mię iesz­cze ko­chał… O ty któ­re­go nie znam tyl­ko z mi­ło­ści iaka mię ku to­bie roz­pło­mie­nia, gdy­bym mo­gła choć raz iesz­cze uczuć twe ser­ce biią­ce przy mo­iem, i usły­szeć twóy głos że Ame­lia iest to­bie miłą, nie­wy­rze­ka­ła­bym memu lo­so­wi i umar­ła­bym w po­ko­iu.

Za kil­ka dni przy­bę­dę do Pani Sim­me­ren: tam to za­pew­nie ocze­ku­ie na mnie ta praw­da strasz­li­wa któ­rey pra­gnę i lę­kam się od­kry­cia.DAL­SZY CIĄG.

27 sierp­nia.

Nie mia­łam od­wa­gi wstą­pić do Pani Sim­me­ren; w chwi­li do­wie­dze­nia się o moim lo­sie, drża­łam nad iego nie­pew­no­ścią, i ied­ną noc wo­la­łam od­wlec przed­tem strasz­li­wem od­kry­ciem. – Znay­du­ię się w nędz­ney karcz­mie, deszcz gwał­tow­ny biie w moie okna; bu­rza wstrzą­sa do­mem, po­nu­ra lam­pa za­le­d­wie oświe­ca pa­pier na któ­rym pi­szę; wsparł­szy gło­wę na ko­mi­nie za­głę­biam myśl moią w dzień iu­trzey­szy, a prze­cho­dząc ko­le­ią z bo­iaź­ni ku na­dziei przy­śpie­szam i co­fam ży­cze­nie uy­rze­nia iego. – Cóż się w nim oka­że? – Uy­rzę mat­kę Adol­fa, bę­dzie mi mó­wi­ła o nim, lecz Adolf ie­st­że ten któ­re­go ko­cham? Cóż po­my­śli Pani Sim­me­ren wi­dząc mnie przy­by­wa­ią­cą do niey? Je­śli w rze­czy sa­mey iey wi­nie­neś ży­cie, mu­sia­łeś iuż ią uwia­do­mić o wszyst­kim;

przy­imież mię ona iak swo­ią cór­kę, lub ode­pchnie iako wy­stęp­ną ko­bie­tę któ­rą ty tak okrut­nie zdra­dzi­łeś? A ty sam gdzież, ie­steś? Pi­sa­łeś do mnie z Dre­zna gdzie wte­dy nie znay­do­wa­łeś się; te­raz gdy mi do­no­sisz że się tu znay­du­iesz, może cię w rze­czy sa­mey znay­dę tu­tay, może na­wet w tey chwi­li za­sy­piasz so­bie spo­koy­nie w zam­ku Sim­me­ren, gdy tym­cza­sem ia nie­da­le­ko od cie­bie za­le­wam się łza­mi, a myśl moia błą­ka się po ca­łym świe­cie szu­ka­iąc cie­bie. – Ach! gdy­by to było praw­dą, gdy­by po­dob­no było że iu­tro….. iak­że po­wo­li wle­ką się go­dzi­ny, noc się nie koń­czy, dzień nie uka­że się nig­dy; czas za­trzy­mał­że się dla mnie sa­mey, aby prze­dłu­żyć śmier­tel­ną nie­pew­ność któ­ra cię­ży na mo­iem ser­cu?
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: