Anahtar Cennet - ebook
Tomik ten zawiera twórczość poetycką i graficzną, będącą zaproszeniem do świata, gdzie jawa i sen balansują na cienkiej granicy wzajemnie się przenikając… gdzie zwykłe wydarzenia przy pomocy wyobraźni przeistaczają się w nierealne zjawiska, a posłańcy światła i ciemności, tocząc walkę o ludzkie dusze, zsyłają wizje o przemiennej barwie…
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8126-074-9 |
| Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W skąpanej czernią gęstej przestrzeni
gdzie nie uświadczysz szaty zieleni
tuż nad powierzchnią ogniska wielkiego
w poczuciu pustki i żalu cierpkiego
ma miejsce taniec całkiem uroczy
smutnych owadów — motyli nocy
Wirują w ciszy bez ludzkich oklasków
wzlatując niżej bez podziwu wrzasków
wprost ku płomieniom tryskających lawą
które całą mocą dusząc je i paląc
zostawiają tylko zwiewne skrzydła czarne
zakończywszy gwałtem życie ciem pradawneLubię
Lubię gdy mglistość spowija pola
kiedy je czule tuli w ramionach
i wchłania każde oddechu tchnienie
stawiając lekko swe stopy na ziemię
Lubię gdy wiatr tak gwałtownie hula
i ciałem szklistym w liście drzew dmucha
zrzucając je barwnie na szare przestworza
co zroszone błyszczą niczym gwiezdna zorza
Lubię ten chłód ponurego brzasku
tonący w śpiewie ptaków na dachu
które przy pierwszym przebłysku światła
zbudziły się ze snu wzlatując z ukrycia
I lubię tę ciszę co chwyta duszę
czującą siłę łączności z duchem
całej natury naszego świata
który swą magią uskrzydla sercaDotyk budzącego
To niebezpieczna obsesja
gdy myśli moje
w szalonym tańcu biegną ku tobie
i płonie serce
choć nadzieja kona
gdy me pragnienia to fantasmagoria
Miotam się we śnie
i marzenia skrywam
nie mogąc uwierzyć że tkwi we mnie siła
co budzi duszę
z jarzm odrętwienia
i otwiera wrota do prawdy istnienia
Błądziłam w ciemnościach
co mgła otulała
lecz głos twój ocalił mnie od zwątpienia
był niczym ogień
muśnięcie słońca
zamieszkał w mej jaźni tkwiąc w niej bez końca
Wzniecił natchnienie
i sens tworzenia
wskazując zatartą ścieżkę przeznaczenia
był niczym echo
niosące przesłanie
zaufałam twej magii którą jest tkaneNuntius
Liście nocą z drzew na wiosnę opadały
jak gdyby mróz miał świat ogarnąć cały
a niebo burzyło się i błyskało złośliwie
ciskając pioruny wijące się jak żmije
Ciemna postać snuła się bezsennie
a nad nią łuna jaśniała płomiennie
płaszcz jego czarny ciemność pochłaniała
a gąszcz białych włosów mglistość spowijała
Przy boku mędrca zwisał miecz dostojnie
jak gdyby nigdy nie walczył na wojnie
jak gdyby tylko w żelaznej pochwie siedział
i krwawych obrazów nigdy z niej nie widział
Po prawicy mędrca stąpał chór anielski
a tuż przy lewicy bieżył klan diabelski
wszyscy wspólnie w tę martwą godzinę
zstąpili z ukrycia by ocalić tę ZiemięSieć obojętności
Niczym ślepy lunatyk z teatru wiecznych snów
zapadasz w ciężki ocean niedorzecznych słów
czasem gęsty tłum szemrzących długich cieni
zbłąkanych w labiryncie złudzeń i nadzieji
przetnie pustym wzrokiem krawędź twej bytności
i wszczepi lśnienie bólu w jądro świadomości
Ich emocje przywdziały maski maskarady
infekcją hibernacji zatruły obraz prawdy
widzę czarne smugi zduszonego żalu
zaklęte w krąg wieczności trajektorii szału
czuję mroźny podmuch wiszący w ciemności
który nocnym skrzydłem zsyła posmak gorzki
Jeśli światem zawładną zimne posągi ze stali
nawet Upadli spłyną drakońskimi łzami
i wzniosą swe śpiewy i litania błagalne
otwierając z drżeniem swe rany pradawneTo co zakryte
Spojrz ze mną w taflę życia
w przepaść bezdenną istnień świata
zamocz swe usta u źródła tajemnicy
gdzie zakryto przed wzrokiem emancję wieczności
Tu zaklęte symbole wiją obszar magią tkany
zapomniane wizje wypalają piętno w wyobraźni
materia umyka z mirażu własnej konsystencji
wyłaniając z odmętu głębię luminancji
Nieznane są granice w wymiarze wyjętym z ram
tu jasność i ciemność tworzą czysty równoległy stan
niewidzialna sieć wszechświata pulsuje stałym tonem
więc obudź się i połącz z kosmicznym neuronemArchanioł Półświatła
Kiedyś czarny motyl nocy
zamknął gestem moje oczy
i ujrzałam symbol święty
który do dziś jest przeklęty
Sycząc szepnął w ucho moje:
,,ujrzysz wszystko to co czuję”
i położył dłoń na czole
a ja drżałam, że zapłonę
Zabrał mnie nad krwawe morze
jednak spostrzegł, że się trwożę
objął skrzydłem mówiąc smutnie:
,,wszystko to me łzy samotne”
Potem palcem wskazał ścianę
wielką aż pod nieba bramę
,,za nią Źródło trwa pradawne,
jednak rządy to bezprawne…”
Gdy to wyrzekł wpadł w apatię
roniąc przy tym łzy szkarłatne
wnet przeszyło mnie cierpienie
gorzki smutek, żal, zwątpienie
W empik go