Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Anarchiści - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 stycznia 2007
5,97
597 pkt
punktów Virtualo

Anarchiści - ebook

"Anarchiści" to opowieść snuta z więziennej celi przez uczestnika antyglobalistycznych wystąpień, mieszkańca skłotów, starego punkowca. To smutna, nihilistyczna spowiedź człowieka przegranego, który stracił juz młodzieńcze ideały, stracił też sens życia.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-89143-85-3
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Cela aresztu. Na pryczy leży młody człowiek w czarnych spodniach i czarnej bluzie, bosy, twarz niemal całą ma zakrytą zmrożonym opakowanym mięsem – to Peter. Obok, na podłodze, z rękami zwieszonymi na kolanach, siedzi Mikołaj, ubrany w jeansy, podartą koszulę, na nogach kokneje. Nadgarstek ma przewiązany bandaną. Również widać po nim ślady walki. Wygląda na zmęczonego, ale też niespokojnego, tak jakby koniec walki był jeszcze przed nim, mimo niekorzystnego werdyktu. Nie poddaje się, mimo że już przegrał, nie rzuca ręcznika, bo – nie sauna – też nie obchodzi go nic, poza obsesyjnie dręczącymi go wspomnieniami i tęsknotą. Przerywa ciszę i zwraca się do leżącego towarzysza, który nigdy mu nie odpowiada, nieprzytomny. Po jednym, dwóch zdaniach znów zapada cisza, ale Mikołaj czuje, że musi wytłumaczyć przed samym sobą to, co się wydarzyło. Po prostu musi, znów zaczyna mówić, z trudem, z częstymi pauzami, aż wreszcie łapie rytm i prowadzi płynnie swój monolog. Czasem traci wątek lub odpływa, siada w zamyśleniu, ze swoją winą, ale tak czy inaczej musi opowieść dopowiedzieć do końca. Bez spokoju, chodzi po celi, gestykuluje, siada obok Petera, zdaje się go cucić, wciągać w rozmowę, tak samo bezwiednie jak dalej trwa w swojej opowieści.

MIKOŁAJ

Teraz jestem łajdak, świnia. Gówno mnie obchodzi, czy nie musiało tak być. Pewnie, że nie. Nigdy nie chciałem trafić za kraty, a popatrz na mnie, na nas teraz. W pierdlu, z obitym ryjem. I co oni do kurwy nędzy położyli ci na twarzy? Mrożone mięso?

Zeby śladów nie było…

Tak naprawdę nie chodziło nam o anarchię, Peter, rozumiesz, absolutnie nie o to. O młodość, chodziło, to pewne. I o Amsterdam.

Nie byliśmy żadnymi anarchistami tak naprawdę.

Zycie było ułożone, na tyle, na ile mogło być (och, kurwa), na tyle, na ile życie w ogóle może być ułożone.

Można powiedzieć, że byłem z tych, co to wzięli na poważnie teksty punkowych piosenek, choć nikt inny nie wziął. Zaczęło się, kiedy miałem szesnaście lat, od koncertu Concrete Sox w pracowniczym Domu Kultury „Mewa” przy Zakładach Tytoniowych.

W dużej mierze to chodziło o muzykę chyba. Tak teraz myślę, Peter, o muzykę i młodość, o anegdoty, o dziewczyny. „Nagle Lucjan zdał sobie sprawę, że zadarł jej spódnicę do góry i już od pewnego czasu ją chędoży; pomyślał sobie: »Ale ze mnie zdolny chłopak!«”.

(Sartre)

O nic więcej w istocie nie chodziło.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij