Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Anbsulus. Seria Zakon Eihiliona. Księga 1 - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
14 października 2025
47,99
4799 pkt
punktów Virtualo

Anbsulus. Seria Zakon Eihiliona. Księga 1 - ebook

Magia jest bliżej, niż się wydaje… Szkoła Króla czeka.

Artur najchętniej wymazałby pierwszy dzień września z kalendarza. Koniec wakacji i powrót do szkolnych ławek jawił mu się jako prawdziwy koszmar... dopóki wraz z przyjaciółmi nie trafił do placówki Pierwszego Maga.

Szkoła im. Kazimierza – zwana Szkołą Króla – otworzyła przed nimi wrota do Wolurmiterry, świata ukrytego przed oczami zwykłych ludzi, pełnego niesamowitych stworzeń, krwiożerczych bestii, a nawet demonów. W jej magicznych murach adepci uczą się zaklęć, historii magii, a także znanych nam wszystkim przedmiotów szkolnych.

Przekonują się też, że poza fascynującymi tajemnicami, to miejsce kryje wiele niebezpieczeństw. Już wkrótce Artur będzie musiał stawić czoła mrocznym siłom, a przy tym nie stracić głowy, mierząc się z zaliczeniami, czy pojedynkami…

Jesteście gotowi poczuć prawdziwą magię? Chwyćcie różdżki i przygotujcie się na nieznane!

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8423-080-0
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

SŁOWNIK

Człapuch – ma ogromne stopy oraz oklapnięte uszy. Porusza się jak foka. Bestyjka, którą można udomowić.

Domtar – stopień naukowy w świecie Wolurmirów.

Gunu – gnojek, z wermandzkiego.

Irda – przedmiot dobierający uczniów w pary do pojedynków.

Karda – słowo oznacza _zbastuj_, _wyluzuj_.

Krol – nazwa najsławniejszego piwa w Wermandii. Istnieją cztery odmiany: niski, średni, wysoki i ciemny (angedorski). Oczywiście istnieje wersja bezalkoholowa.

Merdi – słowo wyrażające głupotę lub określenie kogoś, że jest głupi. Można przetłumaczyć zwyczajnie _idiota_, _idioci_.

Skaczochy – gumowe nakładki na buty (stopy), powodujące podskoki na kilka metrów ku górze.

Varunia – jest to kwiat, z którego robi się sok. Konkretna porcja tymczasowo zwiększa energię magiczną maga. Jest to bardzo rzadka roślina.

Widziadło – niewielkie, okrągłe lustro, dzięki któremu można się porozumiewać z drugą osobą.

Wolurmir – teraźniejsze określenie maga, z języka nowowermandzkiego.

Urgo – liczebnik.PROLOG

Zacznijmy od tego, czym jest magia. Pewnie każdy z nas zadał sobie to pytanie. Najprościej szybko wystukać frazę w wyszukiwarce internetowej i trafiamy od razu na kilka początkowych, najczęściej ogólnikowych odpowiedzi. Ale czy na pewno będą wystarczające? Jakie tak naprawdę jest jej odzwierciedlenie w rzeczywistości? Czy istnieje? Skupmy się przez moment na dobrze nam znanych przyziemnych sformułowaniach, gdyż każdy z nas ma swoją własną definicję oraz teorię na jej temat.

Słowa _magia_ używamy w różnych formach, przede wszystkim opisując jakieś zjawisko, wydarzenie czy piękne miejsce lub ucząc swoje dzieci najważniejszych dla ludzi, niemal magicznych słów, o których często zapominamy. Są to bardzo proste wyrazy, jednak czasami trudno nam wypowiedzieć je na głos. Oczywiście mam tu na myśli _przepraszam_ czy _dziękuję_.

Co, gdyby tak zastanowić się nad tym bardziej? Doszukać się sensu? Dokopać się głębiej? Może wtedy odkryjemy coś, co faktycznie wydaje się wręcz nieprawdopodobne, związane z czymś co najmniej fantastycznym, żeby nie mówić, że niemożliwym czy absurdalnym, jak czary, artefakty, wywary czy mityczne bestie. Aczkolwiek, mimo iż większość osób twierdzi, że magia to totalna bzdura i zwykłe dyrdymały, nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wszędzie ich otacza. Krąży jak duch, którego nie jesteśmy w stanie zobaczyć, a jedynie poczuć jego obecność.

Mamy to do siebie, że najczęściej utożsamiamy magię ze świętami Bożego Narodzenia i Wigilią, gdyż jest to dla większości ludzi na świecie najpiękniejszy czas w roku. Cechuje go wyjątkowa, właśnie magiczna atmosfera.

Mówi się również o zaklęciach, rytuałach albo roślinach, takich jak szałwia czy ruta, zwana zielem czarownic, które mogą mieć magiczne właściwości.

A jak to jest naprawdę? Przekonajmy się i spróbujmy wspólnie odpowiedzieć na pytanie: co by było, gdyby…

***

…Wyjrzał przez okno.

– Nienawidzę takiej pogody – mruknął pod nosem ze zgryźliwym grymasem na twarzy.

Niebo było zachmurzone i zwiastowało nieuchronną ulewę. Był to brzydki, szary poranek. Spojrzał ciemnymi oczami na krajobraz, który mimo paskudnej aury budził się powoli do życia. Pochodził z centralnego świata Wolurmirów, jednak pobyt w tej szkole był dla niego nadal wyjątkowym doświadczeniem, chociaż był jej uczniem już od trzech lat.

Przetarł oczy. Wystawił nogi spod kołdry i położył stopy na zimnej, kamiennej posadzce. Poczuł dreszcz, gdy skóra zderzyła się z chłodem podłoża. Założył od razu papcie, gdyż nienawidził, gdy było mu zimno. Jego trzej koledzy leżeli jeszcze w łóżkach, obracając się z boku na bok.

Poszedł do łazienki przemyć twarz. Gdy wrócił, zobaczył, że się już przebudzili i jak zwykle dwóch z nich musiało się pokłócić.

_Merdi_ – powiedział w myślach, patrząc na nich z politowaniem. Ostatecznie zamienił z nimi kilka zdań, gdy przestali się wzajemnie obrażać.

Najpierw ruszyli na stołówkę, zwaną potocznie żarciodajnią. Dziwne to było słowo i ciężko było mu je na początku wymówić. Tutaj właśnie zazwyczaj każdy przed lekcjami pojawiał się na śniadaniu. Po nader sycącym posiłku wrócili do pokoju, żeby spakować potrzebne tego dnia książki oraz zeszyty. Czekały ich dzisiaj trzy lekcje, w tym jedna z doktorem Karnowskim, za którym nie przepadał. Tak zwyczajnie nie było im po drodze, ale nie przejmował się tym.

Po całym dniu udał się z dwoma najlepszymi kolegami na kamienny most. Rok szkolny powoli chylił się ku końcowi, a wraz z nim zbliżał się początek lata, którego nie mógł się doczekać. Co do swoich towarzyszy – bardzo lubił ich obecność, a szczególnie Adama, który był jednym z trzech współlokatorów, a zarazem najmądrzejszym z nich. Traktował go jak brata, mimo iż z drugim kolegą też był niezmiernie zżyty. Nie czuł się wyrzutkiem, chociaż wielu tak go określało, ponieważ z natury był cichą i spokojną osobą, a dzięki nim czuł, że jest potrzebny.

Uśmiechnięty, oparł się o barierkę i spoglądał na ostatnie promienie słońca, rozświetlające majestatyczny wodospad. Myśli krążyły spokojnie do momentu, aż poczuł dreszcze. Wspomnienie opętującego mroku powróciło i już wiedział, co się zaraz wydarzy. Odskoczył od barierki, jakby dostał niewidzialną materią. Uniósł lekko dłonie. Jego koledzy spoglądali zaskoczeni, żeby wpaść w niemałą konsternację, gdy wokół ich czarnowłosego kumpla pojawił się szarawy obłok, przeistaczający się w mrok, niosący za sobą złowieszczą groźbę.

Ponad rok temu przeżył to samo. W tamtym czasie wmawiał sobie, że to tylko zwykły, zły sen.

_Przecież nie jestem wariatem. Inaczej znajdowałbym się już pewnie w innym miejscu._

Poczuł chłód oplatający jego dłonie oraz kark, jakby ktoś go za niego chwycił. Jego przyjaciele oniemieli, nie mając pojęcia, co się z nim dzieje. Gwałtownie odskoczyli w tył, a w ich oczach zagościło nieznane przerażenie. Byli bezradni, gdy ugięły się pod nim kolana. Chłopak miał wrażenie, że widzi w tym mrocznym obłoku jakąś postać, która go do siebie wzywa. Szum narastał. Szarżowanie nie ustawało. Delikatne draśnięcie. Na dłoni, przedramieniu, twarzy. Lekkie strużki krwi… Głos wyszeptywał zbitki niewyraźnych słów.

Z zamieszania i spętania wyrwał go na szczęście jeden z kolegów, potrząsając nim. Mrok zniknął. Wszystko było już dobrze. Pozostały tylko delikatne rany czy zacięcia na jego twarzy. Patrzyli na niego z trwogą. On uniósł głowę i kategorycznie zabronił im o tym mówić. Uznał, że to nic takiego, a właśnie wtedy to wszystko się zaczęło i swój ślad pozostawiło do dzisiaj…
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij