Aniołowie - ebook
Aniołowie - ebook
Aniołowie istnieją i w różnych życiowych sytuacjach bardzo subtelnie nam pomagają. Działają przy tym najczęściej w sposób bardzo delikatny i niezauważalny. Przytoczone w książce konkretne świadectwa realnej anielskiej pomocy powinny nas w takim przekonaniu utwierdzić. Pismo Święte wspomina o aniołach ponad 300 razy. Istnieje wiele biblijnych przykładów, że aniołowie towarzyszą i pomagają człowiekowi, chroniąc go przed niebezpieczeństwem. Niektórzy święci, jak św. Gemma Galgani czy św. o. Pio, przyjaźnili się ze swym Aniołem Stróżem. Do powszechnie znanych czcicieli aniołów zalicza się również świętego papieża Jana XXIII, który od dzieciństwa przez całe swe życie praktykował nabożeństwo do anioła stróża.
Osobiście modlę się i wprost wzywam do pomocy Aniołów. Zwłaszcza Archanioła Michała, aby był blisko, by się modlił, aby towarzyszył tej modlitwie nad zniewolonymi. Nie czynię tego za każdym razem, lecz głównie wtedy, gdy mam do czynienia ze szczególną manifestacją Złego Ducha. (…) W mojej posłudze egzorcysty cieszy mnie ta realna, rzeczywista obecność Aniołów i Świętych. Daje mi to ogromną radość i satysfakcję z tej posługi. To raduje! Zapomina się wtedy o zmęczeniu czy kolejnej nieprzespanej nocy.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64789-69-4 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zwykle, gdy mówimy o aniołach, to dominują w tym temacie dwie skrajne postawy. Pierwsza to całkowite odrzucenie ich istnienia i działania (ewentualnie ograniczenie wiary w anioły tylko do czasów biblijnych). Druga zaś postawa dopatruje się anielskiego działania niemal wszędzie i we wszystkim (jak ma to np. miejsce w ideologii w New Age). Chodzi jednak o to, by ich pomocy w swym życiu nie zaprzeczać, aniołowie bowiem istnieją i w różnych życiowych sytuacjach bardzo subtelnie nam pomagają. Przytoczone w książce konkretne świadectwa takiej realnej anielskiej pomocy powinny nas w tym przekonaniu tylko utwierdzić. Faktem jest, że większości subtelnych anielskich interwencji w naszym życiu nawet nie zauważamy, tłumacząc nietypowe dla nas zdarzenie jakimś nieokreślonym „szczęśliwym trafem”. Aniołowie jednak, jeśli już działają, to czynią to najczęściej w sposób bardzo delikatny i niezauważalny.
Na szczęście coraz więcej osób zaczyna na nowo odkrywać, że świat duchowy naprawdę istnieje. Że nie jest on tylko opisaną w Biblii i wyniesioną z domu szacowną tradycją. Niektórzy, błądząc na bezdrożach niewiary, doświadczyli na sobie strasznego działania upadłych aniołów (czasem musieli później szukać pomocy u księży egzorcystów). Inni byli naocznymi świadkami coraz liczniejszych w naszych czasach opętań. Tego typu często szokujące doświadczenie znacząco weryfikuje poglądy na wiarę – podnosi jej temperaturę. Skoro zaś ludzie przekonują się co do realnego istnienia złych duchów, to czy powinni wątpić w istnienie tych dobrych, czyli aniołów?
Pismo Święte wspomina o nich ponad trzysta razy. Czytamy tam, że jest ich ogromna, niewyobrażalna wręcz ilość. Istnieli już przy stwarzaniu Ziemi i są nie śmiertelnymi duchami o wolnej woli. Znajdujemy też wiele biblijnych przykładów opowieści, w których aniołowie towarzyszą i pomagają człowiekowi, chroniąc go przed niebezpieczeństwem. Przekonuje nas święty Paweł: „Czyż nie są oni wszyscy duchami przeznaczonymi do usług, posłanymi na pomoc tym, którzy mają posiąść zbawienie?” (Hbr 1, 14). Modlimy się również słowami psalmu: „Niedola nie przystąpi do ciebie, a cios nie spotka twojego namiotu, bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach” (Ps 91,10–11). Możemy zatem być pewni, że oni istnieją i nas strzegą.
Opieka Anioła Stróża rozpoczyna się z chwilą naszego narodzenia. Do jego posług należy usuwanie wszystkiego, co może zaszkodzić naszemu zdrowiu i życiu. Ostrzega też przed zasadzkami złego ducha. Oświeca, poucza i zachęca nas do godnego życia. Gdy jednak mimo wszystko upadamy, Anioł Stróż nas nie opuszcza, ale błaga Boga o łaskę nawrócenia. Podobnie zresztą jak wszyscy aniołowie niczego on tak nie pragnie, jak nawrócenia grzesznika.
Niektórzy święci, m.in. święta Gemma Galgani czy święty Ojciec Pio, dosłownie przyjaźnili się ze swymi Aniołami Stróżami. W jednym z listów świętego włoskiego stygmatyka możemy przeczytać niezwykłe i szczere wyznanie: „Po Bogu i Matce Bożej Anioł Stróż jest dla mnie najbliższym przyjacielem na ziemi”. Niejednokrotnie ten Anioł pomagał Ojcu Pio w tłumaczeniu i zrozumieniu listów, które przychodziły do niego z różnych stron świata. Ten święty zakonnik wysyłał go też by „dogadał się” z Aniołem Stróżem osoby, z którą Ojciec Pio miał coś ważnego załatwić. Ot, takie małe anielskie „przygotowanie gruntu” przed trudną rozmową. Jak czytamy w biografii słynnego stygmatyka, nigdy się przy tym nie zawiódł i swoim duchowym dzieciom również polecał, by z tej jego metody korzystały. Z kart tej książki dowiemy się również o paru innych świętych, którzy mieli kontakt z aniołami.
Dodam jeszcze, iż do powszechnie znanych czcicieli aniołów zalicza się również świętego papieża Jana XXIII, który od dzieciństwa, przez całe swe życie, praktykował nabożeństwo do Anioła Stróża. Wyznał on kiedyś, iż pięć razy dziennie odmawia modlitwę do Anioła Stróża Aniele Boży, Stróżu mój i w głębi serca się z nim w ten sposób kontaktuje. Może warto wziąć z niego przykład?
mgr Grzegorz Fels
(katecheta, publicysta. Założyciel i redaktor naczelny ogólnopolskiego kwartalnika „Sekty i Fakty” (1998–2009). Autor wielu artykułów oraz kilku książek)ANIOŁ STRÓŻ DWUKROTNIE URATOWAŁ MI ŻYCIE
Jednym z moich wspomnień z dzieciństwa jest kolorowy obrazek przedstawiający Anioła Stróża, wyciągającego dłonie nad dwójką dzieci, przechodzących przez mostek. I modlitwa: Aniele Boży, Stróżu mój. Nic w tym szczególnego – prawie każdy modlił się tymi słowami przed podobnym obrazkiem. Wyjątkowe jest jednak to, w jaki sposób mój Anioł Stróż przekonał mnie, że bardzo uważnie słuchał mojej prośby od najmłodszych lat…
O tym, że Anioł Stróż naprawdę jest i realnie mnie strzeże, przekonałam się w życiu dwa razy. Pierwsze zdarzenie miało miejsce 25 lat temu, gdy miałam cztery lata. Niewiele pamiętam z tego okresu życia, ale ten dzień wyraźnie odbił się w mojej pamięci. Było niedzielne popołudnie, które wraz z mamą spędzałyśmy u rodziny na wsi. Na dworze było zimno – pamiętam, że miałam na sobie kozaki, zimową kurtkę i czapkę. Po rodzinnym niedzielnym obiedzie wszyscy zasiedli przed telewizorem, a ja i moja kuzynka Asia (obydwie w tym samym wieku) wybrałyśmy się na spacer.
Do tej pory nie wiem, jak to się stało, że nikt nie zainteresował się naszym zniknięciem. Faktem jest, że wyszłyśmy z domu zupełnie same. Być może miałyśmy tylko pobawić się przed budynkiem. Zawędrowałyśmy jednak dużo dalej – nad staw znajdujący się za zabudowaniami gospodarskimi. Leżała tam sterta desek, po których lubiłyśmy biegać. Wystarczyła chwila nieuwagi i znalazłam się w bardzo zimnej wodzie. Nie umiałam pływać. Pamiętam też, że nie czułam dna pod stopami i nie umiałam wydostać się z wody. Przerażona kuzynka pobiegła z krzykiem po rodziców. Nie wiem, ile czasu jej nie było, ale gdy tylko zniknęła za rogiem najbliższego budynku, pojawił się przy mnie mężczyzna. Nie pamiętam, jak wyglądał, tylko tyle, że był wysoki i szczupły. Zaczął ze mną rozmawiać. Cały lęk zniknął i poczułam się zupełnie bezpieczna. Unosiłam się na wodzie. Po jakimś czasie mężczyzna odszedł. Zaraz potem pojawili się rodzice Asi i moja mama i wyciągnęli mnie z wody. Nic mi się nie stało. Przez wiele lat byłam przekonana, że to był jakiś nieznany mi sąsiad. Dopiero gdy byłam w liceum i zaczęłam się nad tym głębiej zastanawiać, dotarło do mnie, że żaden sąsiad nie zostawiłby mnie w wodzie, nie rozmawiałby spokojnie, wiedząc, że się topię, i nie odszedłby przed przyjściem rodziców.
Druga historia wydarzyła się przed rokiem. Późnym wieczorem wracaliśmy z mężem z Łodzi do Łowicza drogą krajową nr 14. Po wyjeździe z miasta usłyszałam bardzo wyraźnie wycie syren strażackich, potem samochodów strażackich i karetek. Skomentowałam to jakoś w rozmowie, ale okazało się, że mąż nie słyszy tych dźwięków. Przez chwilę zastanawialiśmy się, jak to możliwe. Nasłuchiwaliśmy uważnie, ale skutek był ciągle ten sam – ja słyszałam wyraźnie syreny, a mąż zupełnie nic. Po jakimś czasie zaczęliśmy zastanawiać się, co to może znaczyć i czy nie jest to czasami jakieś ostrzeżenie. W rezultacie, gdy wjechaliśmy do Strykowa, mąż znacznie zwolnił. Chwilę później z podporządkowanej drogi znajdującej się z prawej strony z olbrzymią szybkością i bez zatrzymania wypadł samochód. Z piskiem opon zakręcił na sąsiedni pas i pognał w kierunku Łodzi. Byliśmy w szoku, ponieważ dotarło do nas, że gdybyśmy nie zwolnili, ten samochód uderzyłby w bok naszego. Wierzę, że ten słuchowy omam, bardzo wyraźny i trwający aż 15 minut, to był dotyk mojego Anioła Stróża, który już po raz drugi uratował mi życie.
Wierzę też, że każde Słowo, które Bóg nam pozostawił – Pismo Święte – jest prawdą i jest obietnicą. Z taką pewnością czytam również Psalm 91: „Aniołom swoim rozkażę o Tobie, żeby Cię strzegli i na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”.
Paulina Wysocka