Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie. Sprawiedliwi wśród Narodów Świata - ebook
Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie. Sprawiedliwi wśród Narodów Świata - ebook
Beata Izdebska-Zybała opowiada o tym, jak Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie podczas drugiej wojny światowej, z narażeniem własnego życia i życia rodziny, pomagali ukrywać się żydowskim sąsiadom z podwarszawskiego Brwinowa, Milanówka i Podkowy Leśnej, oraz o pomocy udzielanej żydowskim przyjaciołom i znajomym z kręgów artystycznych i naukowych.
Iwaszkiewiczowie zostali pośmiertnie (w 1991 roku) uhonorowani przez izraelski Instytut Yad Vashem medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Sami za życia nie zabiegali o to wyróżnienie. Robili to, co uważali za powinność i co było imperatywem etycznym, co wynikało z poczucia przyzwoitości i powinności wobec drugiego człowieka.
O pomocy udzielanej Żydom podczas okupacji hitlerowskiej piszą biografowie pisarza. Wątki te pojawiają się również w licznych korespondencjach iwaszkiewiczowskich – niemniej, są to teksty rozproszone i dalece niepełne. Obecnie odeszli już i pomagający, i ci, którym udzielano pomocy. Stąd Beata Izdebska-Zybała uznała, że należy podjąć wysiłek zebrania świadectw i relacji na ten temat i przedstawić je w jednym opracowaniu. W książce znajduje się również aneks, w którym autorka zebrała przedstawia fragmenty dzienników Anny i Jarosława oraz wspomnienia ich córki, Marii, poświęcone wydarzeniom związanym z ratowaniem Żydów. Autorka dokonała także wyboru zdjęć, które pokazują osoby ratowane przez Iwaszkiewiczów i związane z tymi działaniami dokumenty.
Beata Izdebska-Zybała pokazuje także miejsce Zagłady w poezji i prozie Jarosława Iwaszkiewicza, pisze o uwrażliwieniu pisarza na powojenne przejawy antysemityzmu w społeczeństwie polskim i w polityce władz PRL (marzec 1968). Jak pisze autorka, „pisarz głęboko ubolewał nad spodziewanymi moralnymi skutkami okupacji i niemieckiego bestialstwa wobec Żydów. Jego zdaniem najgłębszą raną [zadaną przez Niemców] było pogrzebanie ludzkiej wspólnoty i poczucia człowieczeństwa (…), głębokie upodlenie samej natury człowieka”.
Postawa Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów oraz wszystkich, którzy im pomagali w ratowaniu Żydów, jest ważnym obecnie przesłaniem dla wszystkich młodych ludzi. Może być wzorem i zachętą udzielania pomocy każdemu prześladowanemu i poszukującemu schronienia – aby nie „pogrzebać ludzkiej wspólnoty i poczucia człowieczeństwa”.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7963-165-0 |
Rozmiar pliku: | 10 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jarosław Iwaszkiewicz w styczniu 1959 roku zanotował w dzienniku: „Wczoraj cały wieczór opowiadałem Jerzemu o mojej działalności okupacyjnej. Słuchał mnie z rozdziawioną gębą. Wszystko było dla niego kompletną nowością… Jerzy twierdzi, że powinienem coś napisać na ten temat. Ja się z nim nie zgadzam: inni powinni o tym pisać”1.
Okupacja dla Iwaszkiewicza była szczególnym okresem, nie tylko w takim znaczeniu, jak była szczególna dla każdego Polaka tamtego czasu. Pisarz działał w strukturach państwa podziemnego, a w Stawisku, domu i gospodarstwie rolnym2, który jego żona otrzymała od ojca Stanisława Wilhelma Lilpopa3, pomoc uzyskało wiele osób, które straciły „dach nad głową”.
Oddzielną kartę dokonań Iwaszkiewiczów w czasie wojny stanowi pomoc udzielana żydowskim współobywatelom. Pomagali ukrywać się – z narażeniem własnego życia i życia rodziny – żydowskim przyjaciołom i znajomym, a także Żydom z sąsiedztwa w Podkowie Leśnej4, a także z pobliskiego Brwinowa i Milanówka.
Medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata dla Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów – awers i rewers
FOT. BEATA IZDEBSKA-ZYBAŁA. MEDAL ZNAJDUJE SIĘ W MUZEUM W STAWISKU
W kwietniu 2021 roku minęła 30. rocznica uhonorowania ich przez Instytut Yad Vashem medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Warto podkreślić, że sami nigdy nie zabiegali o to wyróżnienie, jakkolwiek zawsze było ono znane i cenione na całym świecie. To córka Maria Iwaszkiewicz-Wojdowska (1924–2019) – i dopiero po ich śmierci – przygotowała wymaganą dokumentację. Uważała, że skoro w Stawisku powstało muzeum ich imienia, to należy upamiętnić w tym miejscu również ich działalność związaną z pomocą Żydom. Medal i dyplom znajdują się w Stawisku na biurku w gabinecie pisarza.
Do wymaganej dokumentacji Maria Iwaszkiewicz-Wojdowska dołączyła świadectwo ocalenia Joanny Kramsztyk-Prochaski (sporządzone 6 stycznia 1987 roku). Jedno świadectwo ocalenia uznawane jest za wystarczające, aby zostać Sprawiedliwym. W tradycji judaistycznej obowiązuje – zaczerpnięta z Talmudu zasada – kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat. Iwaszkiewiczowie pomogli wielu osobom.
Dyplom dla Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów do medalu Sprawiedliwy wśród Narodów Świata
FOT. BEATA IZDEBSKA-ZYBAŁA. DYPLOM ZNAJDUJE SIĘ W MUZEUM W STAWISKU
W niniejszej książce zgromadziłam informacje i historie o udzielonej pomocy. Inspiracją do ich zebrania i uporządkowania była właśnie 30. rocznica przyznania medalu. Chcę podkreślić, że nie wszystkie zdarzenia udało się odtworzyć i ustalić precyzyjnie związane z nimi szczegóły. Oczywiście odeszli Ci, którzy otrzymali pomoc. Ale pozostają potomkowie rodzin, którym Iwaszkiewiczowie pomagali. Pozostają także potomkowie tych, którzy znaleźli się w długim łańcuchu ludzi, którzy wspólnie nieśli pomoc.
Historie pomocy pozostają rozproszone w wielu miejscach, piszą o nich biografowie pisarza. Sam Iwaszkiewicz również pisze o tym na kartkach dziennika i we wspomnieniach. Są to jednak informacje zdawkowe, czasem w swoisty sposób zaszyfrowane z uwagi na specyficzne konteksty. Wydaje się, że pełnej wiedzy na temat wszystkich aktów tej pomocy nie uda się już uzyskać. Ale z całą pewnością było ich więcej, niż te, o których mówiła Maria Iwaszkiewicz, córka pisarza.
Świadectwo Joanny Kramsztyk, na podstawie którego został przyznany Annie i Jarosławowi Iwaszkiewiczom medal Sprawiedliwych wśród Narodów Świata
ARCHIWUM ŻIH DZIAŁ DOKUMENTACJI ODZNACZONYCH YAD VASHEM, ŻIH, TECZKA 349/24/956
Iwaszkiewicz i Anna Iwaszkiewiczowa traktowali po-maganie Żydom jako zachowanie naturalne. Nie traktowali tego w sposób szczególny. Nie pozostawili dokładnych opisów zdarzeń. Wydaje się, że na pytanie, dlaczego pomagali pomimo zagrożenia śmiercią, udzieliliby podobnej odpowiedzi, co inny sprawiedliwy, Napoleon Gustaw Banaszewski, oficer Wojska Polskiego: „… trzeba było pomagać wszystkim, bez względu na ich narodowość, jeśli groziło im niebezpieczeństwo. Czy to była odwaga? Bohaterstwo? Mnie się wydaje, że nie. Po prostu człowiek”5.
Podobnie myślał Iwaszkiewicz, tę solidarność wyraził w wierszu z tomu Ciemne ścieżki:
Nic nigdy nie zmyje krwi
Z tego, co się stało,
I wszystkie łzy, i wszystek płacz,
I wszystko mało.
Do końca życia nigdy już
Spokojnie nie zamkniesz powiek,
I w każdym tchu, i w każdym śnie
Ty – i on: – człowiek.
Julian Tuwim po powrocie do kraju z Ameryki w 1946 roku dziękował Annie Iwaszkiewicz za chronienie Żydów podczas wojny. Zwrócił się do niej używając określenia, które ówcześnie jeszcze nie było postrzegane jako obraźliwe: „Dziękuję ci, Haniu, że ty moich Żydków broniłaś”. Ta ze spokojem miała odpowiedzieć: „Mój Julku, przecież to były moje Żydki”6.
W dwudziestoleciu międzywojennym Jarosław Iwaszkiewicz miał rozległe przyjaźnie w środowisku inteligencji polskiej żydowskiego pochodzenia. Z wieloma osobami był zżyty i pozostawał we wspólnocie dążeń artystycznych i życiowych. Istnieje wiele świadectw mówiących o tym, że bardzo chciał ich chronić, zwłaszcza ludzi pióra, teatru i muzyki. Stąd wspólnie z żoną zaangażował się w pomoc na rzecz Ireny Krzywickiej, pisarki, feministki, Arnolda Szyfmana, dyrektora Teatru Polskiego w Warszawie, Emila Breitera, prawnika, publicysty, krytyka teatralnego „Wiadomości Literackich”, Tadeusza Plucer-Sarny, śpiewaka operowego, pianisty Adolfa Goldfedera i Aleksandra Landaua oraz Romana Kramsztyka, znanego malarza.
Wspólnie z Anną pomagali także osobom z sąsiedztwa, w tym profesorowi Ludwikowi Wertensteinowi, światowej sławy fizykowi, który wraz z rodziną mieszkał w pobliżu Stawiska – w Turczynku. Mieszkali tam potomkowie zamożnego rodu Toeplitzów, z którego wywodziła się żona Wertensteina, Matylda Meyer. Pomoc okazał także jego asystentce Anieli Neufeld (Nowickiej), jej rodzicom – państwu Muszkatom oraz jej córce Janinie.
Pomagali rodzinie Jankiela Karwassera, brwinowskiego przedsiębiorcy, od którego kupowali węgiel. Przez część okupacji opiekowali się Andrzejem i Ireną Kramsztykami oraz ich córką Joanną. Pomagali także ludziom, którzy byli dla nich raczej anonimowi. Maria Iwaszkiewicz wymieniała handlarzy Pinkusa czy Abramka (Abrama Lewkowicza z Podkowy Leśnej).
Jarosław Iwaszkiewicz, Stawisko 1939
ARCHIWUM MUZEUM W STAWISKU/FOTONOVA
Córka pisarza wspomina, że było bardzo dużo „takich ludzi, co tylko przychodzili, odchodzili, nie mieszkali na stałe. Szczególnie w pierwszym okresie, póki nie zamknęli getta. Później było gorzej. Ślady po części z nich ginęły”7. Okazywanie pomocy nie było łatwe. W pierwszym okresie okupacji parter domu zajmowali niemieccy żołnierze. Dodatkowo Iwaszkiewicz był znanym człowiekiem, a także ci, którzy poszukiwali u niego pomocy, często byli znanymi ludźmi.
Czesław Miłosz w Roku myśliwego pisał o znaczeniu Stawiska dla życia literacko-artystycznego w podziemnej Warszawie. Zaznaczał, że było ono ogromne. Pisał: „zasługi tych dwojga, Jarosława i pani Hani, nie ograniczają się do udzielania pomocy ludziom, w tym wielu Żydom”8.
Wskazywał, że „Stawisko było także i przede wszystkim instytucją oznaczającą, że wśród ruin zostaje zachowana jakaś ciągłość. Tutaj omawiało się wydarzenia podziemnej Warszawy, wydawało sądy o podziemnych publikacjach i ich anonimowych, choć znanych nam z nazwiska autorach, wymieniało się informacje o losach pisarzy, aktorów, muzyków, muzeów, bibliotek”9.
⭒ ⭒ ⭒
Jarosław Iwaszkiewicz boleśnie przeżywał okupacyjny los żydowskich przyjaciół. Czuł zawstydzenie, że żyje mimo wszystko w jakoś normalnym świecie. Część jego przyjaciół została przesiedlona do getta, a część ukrywała się po tak zwanej aryjskiej stronie, najczęściej w klimacie codziennego zagrożenia śmiercią. W getcie znaleźli się na przykład Aleksander Landau, Adolf Goldfeder, Roman Kramsztyk, rodzice Pawła Hertza i Józefa Rajnfelda, żydowscy sąsiedzi i znajomi z Brwinowa i Podkowy Leśnej. Pisał: „… dreszcz mnie przechodzi, że tutaj mieszkają moi przyjaciele, rodzice przyjaciół” – zanotował w lutym 1941 roku, gdy zobaczył getto z okien tramwaju. Dodawał, że nie może się „otrząsnąć z tego wrażenia”10.
Pisarz uznawał odizolowanie w gettach, a później eksterminację polskich Żydów za – najgorszy z możliwych – atak na Polskę i polską kulturę. W książce Aleja Przyjaciół pisał, że żaden inny naród nie mógł wydać poety tak głęboko związanego ze swą „ojczyzną-polszczyzną”11 jak Julian Tuwim.
Dla rodziny Iwaszkiewiczów okupacja była niewątpliwie czasem heroicznym. Iwaszkiewicz okazywał solidarność z cierpiącymi. Dobrze wyraża to Wiersz noworoczny z cyklu Wiersze ulotne, napisany w noc sylwestrową 1945 roku, na kilka tygodni przed wyzwoleniem:
W tę noc srebrzystą mróz jest biały,
Horyzont podbił armat pogłos,
Psy do północy dziś szczekały
I wielu ludzi spać nie mogło.
Na dachach strzechy posrebrzone
Zniecierpliwieniem drżą ukrycia.
Bronie dziś czyszczą utajone
Ci, co nowego pragną życia.
Gdy pisał ten wiersz, do wyzwolenia Warszawy, do odzyskania wolności pozostało zaledwie kilkanaście dni. W stawiskim gospodarstwie ukryci byli bracia Mojżesz i Natan Karwasserowie, być może też inne osoby. Za nimi był kilkuletni okres prześladowań i tułaczki. W Stawisku znaleźli ocalenie. Koniec wojny oznaczał nadzieję, że uda się rozpocząć nowe życie. Warto pamiętać, że do stycznia 1945 roku dotrwali w Polsce tylko nieliczni spośród skazanych na Zagładę.
⭒ ⭒ ⭒
Heroiczna postawa Iwaszkiewiczów w czasie okupacji niezwykle pozytywnie wyróżnia się na tle postaw wielu współobywateli. Byli Polacy, którzy kładli na szali swoje życie ratując Żydów, ale byli także tacy, który uprawiali szmalcownictwo. Szantażowali prześladowanych Żydów żądając pieniędzy, a nawet wydawali ich w niemieckie ręce, co oznaczało zwykle śmierć. W Ogrodzie Sprawiedliwych w Instytucie Yad Vashem posadzono około siedem tysięcy drzew oliwnych upamiętniających Polaków, którzy w czasie drugiej wojny światowej nieśli pomoc ryzykując życie własne oraz całych rodzin (jedna czwarta wszystkich drzew)12. Irena Sendlerowa wraz ze współpracownikami przyczyniła się do uratowania 2500 dzieci. Ale z drugiej strony – według różnych ocen – niemal każdy ukrywający się przynajmniej raz miał do czynienia z szantażystą. Liczba szmalcowników oceniana jest nawet na kilkanaście tysięcy13.
Jednocześnie należy wspomnieć o trudnych relacjach polsko-żydowskich w latach trzydziestych XX wieku. Antysemityzm narastał w całej Europie. W Polsce również przybierał skrajne formy, łącznie z przemocą. Nie było to jednak porównywalne do prześladowań znanych z Niemiec, gdzie dochodziło do mordów, aresztowań, odbierania firm.
W Polsce atakowano żydowskich studentów, a nawet profesorów. W niektórych korporacjach akademickich zasadą czy wręcz podstawą działania był antysemityzm. Pod koniec 1937 roku władze niektórych uczelni (m.in. Uniwersytetu Warszawskiego i Politechniki Warszawskiej) wprowadziły „getto ławkowe”. Doszło do tego nawet w Szkole Inżynierskiej im. Wawelberga i Rotwanda, założonej przez przedsiębiorców żydowskich (w 1919 roku przekazali uczelnię państwu polskiemu pod formalnie wyrażonym warunkiem, iż w uczelni nie dojdzie do wprowadzenia dyskryminacji rasowej, narodowej czy religijnej). Jak pisze Jerzy Tomaszewski: „Niedługo przed wybuchem wojny na pierwszym roku niektórych szkół wyższych nie było już ani jednego Żyda”14.
W życiu publicznym wzmagał się antysemityzm, również jako instrument w walce politycznej. Dwa główne obozy polityczne – endecja i sanacja – zaczęły licytować się w zapowiedziach szkodzenia społeczności żydowskiej. Mnożyły się ataki fizyczne na sklepy i różne biznesy prowadzone przez osoby ze społeczności żydowskiej (powiązane z falą propagowania tzw. bojkotu Żydów).
Warto zapoznać się z opinią zawartą w opracowaniu Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego (The American Jewish Committee). Organizacja wskazuje na falę agitacji antyżydowskiej, której często towarzyszyły ataki fizyczne. Podkreśla, że władze lokalne działały opieszale w zapobieganiu zamieszkom antyżydowskim, mimo że docierały do nich ostrzeżenia zapowiadające ekscesy. Niechętnie tłumiły zamieszki, gdy już do nich dochodziło. Sądy były pobłażliwe w karaniu nieżydowskich sprawców naruszeń prawa, surowe w karaniu Żydów, „którzy – w obronie własnej – zabili lub zranili napastników”. Z kolei władze centralne wykazywały brak siły, by zapewnić porządek15.
W przedwojennej Podkowie Leśnej również można odnaleźć zjawiska antysemityzmu. W 1930 roku powstała tam pierwsza organizacja obywatelska o nazwie Stowarzyszenie Miłośników Miasta Ogrodu Podkowy Leśnej. Zrzeszała m.in. właścicieli działek budowlanych. Okazało się, że w statucie zapisali, że celem ich działań jest spowodowanie, aby działki kupowali wyłącznie Polacy, „chrześcijanie”. W myśl statutu członkami stowarzyszenia mogli zostać tylko „chrześcijanie”. Było to wymierzone w Żydów i Polaków pochodzenia żydowskiego. Ograniczenia skutkowały tym, że nieproporcjonalnie duża liczba osób tej narodowości osiedlała się w sąsiadującym z Podkową Leśną – Letnisku Młochówek16.
W kwietniu 1933 roku Stowarzyszenie zmieniło nazwę na Towarzystwo Przyjaciół Miasta Ogrodu Podkowa Leśna. W nowym statucie nie było już zapisów dyskryminacyjnych.PRZYPISY
1 J. Iwaszkiewicz, Dzienniki 1956–1963, opracowanie i przypisy Agnieszka i Robert Papiescy, Radosław Romaniuk, wstęp Andrzej Gronczewski, Czytelnik, Warszawa 2010, s. 260.
2 Stawisko, majątek położony w Podkowie Leśnej, na granicy z Milanówkiem i Brwinowem. Posiadłość darował Annie jej ojciec, Stanisław Wilhelm Lilpop, w dniu jej ślubu – 12 września 1922 roku. Przez ponad pięćdziesiąt lat, od zamieszkania na Stawisku w 1928 do śmierci Iwaszkiewicza w 1980 roku, Stawisko było nie tylko siedliskiem Iwaszkiewiczów, ale także tętniącym życiem ośrodkiem kulturalnym. Do Stawiska przynależało również gospodarstwo oraz ziemie o powierzchni 35 ha.
3Stanisław Wilhem Lilpop (1863–1930), ojciec Anny Iwaszkiewicz. Jego przodkowie pochodzą z Grazu (Austria), a do Warszawy przybyli w 1789 r. Zaczynali od firmy zegarmistrzowskiej. Jego ojciec Stanisław Lilpop (1817–1866), jeden z pionierów uprzemysłowienia w Polsce, rozwinął duże przedsiębiorstwa (m.in. produkcja maszyn rolniczych, taboru kolejowego).
Stanisław Wilhem Lilpop odziedziczył część majątku po ojcu, w tym m.in. tzw. dobra ziemskie w Brwinowie pod Warszawą. Na ich terenie zainicjował powstanie siedliska Podkowa Leśna. Sprzedawał grunty w formie działek budowlanych. Pod koniec lat trzydziestych XX wieku mieszkało tam ok. 1700 osób, w tym wielu artystów i literatów. Zaletą tego miejsca było powstanie kolei elektrycznej Warszawa–Grodzisk Mazowiecki (EKD).
4Podkowa Leśna powstała na gruntach należących do Stanisława Wilhelm Lilpopa, ojca Anny. W 1909 roku wyodrębnił hipotecznie grunty dóbr Podkowa Leśna od gruntów Brwinów. Od tego momentu w źródłach historycznych pojawia się nazwa Podkowa Leśna. Jeszcze przed I wojną światową nosił się z zamiarem utworzenia tam miasta–ogrodu. Wojna pokrzyżowała plany. Powrócił do nich po jej zakończeniu.
9 kwietnia 1925 r. współtworzył spółkę o nazwie „Miasto-Ogród Podkowa Leśna”, do której wniósł tereny o powierzchni 522 mórg „wraz z lasem, zadrzewieniem i budynkami na tym obszarze”. W tym samym roku Antoni Jawornicki, znany wówczas warszawski architekt i urbanista, wykonał projekt planu miasta. W 1934 r. Podkowa Leśna otrzymała status administracyjny gromady (gmina Helenów, powiat Błonie). Z kolei mieszkańcy zabiegali o status miejski dla Podkowy, aby stworzyć lepsze warunki rozwoju miejscowości.
5S. Datner, Las sprawiedliwych. Karta z dziejów ratownictwa Żydów w okupowanej Polsce, Warszawa 1968, s. 11.
6J. Iwaszkiewicz, Aleja Przyjaciół, Czytelnik, Warszawa 1984, s. 25.
7Rozmowa z Marią Iwaszkiewicz-Wojdowską. Opowiada wnuczce Ludwice Włodek o pomocy udzielanej Żydom przez Annę i Jarosława Iwaszkiewiczów: https://sprawiedliwi.org.pl/pl/historie-pomocy/wasze-opowiesci/rozmowa-z-maria-iwaszkiewicz-wojdowska (udostępnione 14 lipca 2009, dostęp: 5 maja 2022).
8Cz. Miłosz, Rok myśliwego, Znak, Kraków 1991, s. 186.
9Tamże.
10J. Iwaszkiewicz, Dzienniki 1911–1955, dz. cyt., s. 175. Pisał też: „(…) co mnie uderza, to szalone natłoczenie ulic czarnym, zwartym tłumem. (…) na ulicy, na trotuarach leżą żebracy o strasznych, białych twarzach. Jest kilku nakrytych gazetami – to są trupy”.
11J. Iwaszkiewicz, Aleja Przyjaciół, dz. cyt., s. 25.
12Por. https://sprawiedliwi.org.pl/pl/o-sprawiedliwych/instytut-yad-vashem/ogrod-sprawiedliwych-wsrod-narodow-swiata (dostęp: 9.07.2022).
13S. Buryła, Literatura polska o donosach i donosicielach, „Zagłada Żydów. Studia i Materiały”, Nr 2 (2006), s. 76–98.
14J. Tomaszewski, Żydzi w II Rzeczypospolitej, Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2016, s. 207.
15Tamże, s. 204.
16B. Wróblewski, Podkowa Leśna Miasto-Ogród do 1939 roku, Biblioteka Podkowiańska tom 1, Podkowa Leśna 2003, s. 73–74.
⭒⭒⭒ ZAPRASZAMY DO ZAKUPU PEŁNEJ WERSJI KSIĄŻKI ⭒⭒⭒