- W empik go
Antologia obca: wybór najcelniejszych utworów poetów cudzoziemskich - ebook
Antologia obca: wybór najcelniejszych utworów poetów cudzoziemskich - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 326 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
SPIS RZECZY.
BYRON
Pożegnanie Child Harolda
Ciemność
Pieśń z wieży
Korsarz
WALTER-SCOTT.
Do Arfy
Pielgrzym
MOOR.
Do Boga
Młody Minstrel
WORDSWORTH.
Obłąkanie
TENNYSON.
Tithonus
Elegia
Czego ty smutna
LONGFELLOW.
Excelsior
Niewolnik
Śpiewacy
ANDERSEN.
Babunia
Dziecko umierające
OEHLENSCHLAEGER.
Monolog Ragnildy
Melancholia
LAMARTINE.
Hymn dziecka do Boga
Jesień
BERANGER.
Fortuna
Stary kapral
Moja łódka
HUGO.
Sen Booza……………..
Cedr.……………..
Śpiew przy gitarze…………..
Kto winien………………
Dla niej……………….
Wezwanie………………
GAUTIER.
Do moich, strof………..
Zycie w śmierci……….
MUSSET.
Łucya
Ren francuzki
Noc majowa
Gwiazda wieczorna
BARBIER.
Rola
COPPEE.
Horoskop
Ojciec
PAILLERON.
Przed sądem
Do dziewczyny
MANUEL.
Śpiewaczka uliczna
SOULARY.
Spotkanie
DELVIGNIOTTl.
Matka i dziecie
RANGABE.
Wędrownica
QUEVEDO.
Powrót wygnańca
Sen majtka
TREUBA.
Rada na smutek
CASTRO.
Moja wielkość
SCHILLER.
Rękawiczka
Ideały
Graf Habsburg
GOETHE.
Wezwanie do Neapolu
Podróżny
Król dziadek
Pieśniarz
UHLAND.
Przedśmiertny zapis
Łabędzi śpiew
Zakonnica
GRUEN.
Łzy mężczyzny
Zapomnienie
Ostatni poeta
FREILIGRATH.
Zemsta kwiatów
Na Synaju
GEIBEL.
Jeszcze się gniewasz
Epilog do pieśni
I1ERWEGH.
Zdaleka
Lekki pakunek
GRILLPARZER.
Idę sam……………….
Czas.…………….
HEINE.
Pielgrzymka do Kewlaar.…….
Lore-Ley………………
Zaklęcie……………….
Stara piosenka…………….
Zabawa……………….
Cisza na morzu…………….
Uwagi mitologiczne…………..
Piosenki………………..
HARTMANN.
Biała Szata………………
IBSEN.
Terje Wigen……………..
BIORNSON.
Morze………………..
ALESSANDRI.
Drobne ptaszę…………….
KRÓL KAROL XV.
Do Szwecyi……………
Ojczyzna serca…………….
TEGNER.
Pierwsza komunia……………
Frytjofa pojedynek…………..
Frytjof u Króla Rynga…………
KRAEMER.
Areskuta………………
PETOFI.
Miłość i Wolność……………
Cud Boży……………….
Jałmużna……………….
Jak się Madyar bawi…………
Mój Pegaz………………
VOROSMARTY.
Wygnaniec………………
GARAY.
Mojżesz węgierski……………
LEOPARDI.
Nieskończoność…………….
PELLICO.
Westchnienie……………..
G1USTI.
Ostatnia modlitwa……………
PRATI.
Przyroda……………….
Tchnienie piękna……………
Katedra gotycka……………
Człowiek……………….
LEVI.
Wenecya……………….
KOLLAR.
Z córy sławy…………….
ERBEN. 8irona
Bukiet………….
Gołąbek………….
HALEK.
Z wieczornych pieśni………….
KRASNOHORSKA.
Zmrokiem………………
JABŁOŃSKI.
Z cyklu: „Moudrost otcovska”………
MRACZKOWA.
W świetle kaganka…………..
VRCHLICKI.
Talmudyczna parabola………….
MAZURANICZ.
Z poematu: „Śmierć Czengisa”………
PRERADOWICZ.
Hymn Chorwacki……………
Cztery źródła…………….
POPOWICZ.
Przeszłość Słowian…………..
SZEWCZENKO.
Iwan Podkowa…………….
Najemnica………………
KOSTECKIJ.
Lirnik………………..
PUSZKIN.
Przypomnienie…………….
Czarny szal………………
Orzeł
Zimowy wieczór.………..
ŻUKOWSKI.
Śpiewak……………….
Świetlana………………
LERMONTOW.
Zbieg
NEKRASOW.
Na Wołdze………………
W Szpitalu………………
ALFABETYCZNY SPIS AUTORÓW.
strona
Alessandri……
Andersen…….
Barbier.…
Beranger.
Biornstierne-Biornson
Byron……..
Castro……..
Coppee……..
Delvigniotti……
Dworzakowa – Mraczkowa
Erben……..
Freiligrath……
Garay……..
Gautier.…
Geibel……..
Goethe……..
Giusti……..
Grillparzer..
Grun………
Halek……..
Hartmann…….
Heine……..
Herwegli…….
Hugo………
Ibsen………
Jabłoński…….
Karol XV…….
Kollar.…
Kosteckij…….
Kraemer.
Krasnohorska…..
Lamartine…….
strona
Leopardi…….
Lermontow..
Levi………
Longfellow..33
Manuel……..109
Mazuranicz……287
Moor. 19
Musset……..84
Nekrasow.353
Oehlenschlager.. 44
Pailleron…….104
Pellico……..251
Popowicz…….301
Petofi………236
Prati………254
Preradowicz……
Puszkin……..327
Quevedo…….121
Rangabe…….
Schiller.…137
Soullary…….212
Szewczenko……303
Tegner.…
Tennyson…….27
Treuha……..125
Uhland……..165
Vorósmarty……244
Vrchlicki…….284
Walter-Scott…..13
Wordsworth……22
Żukowski…….333
ALFABETYCZNY SPIS TŁÓMACZY.
Asnyk Adam.
Bełza Władysław.
Biernacki Mikołaj.
Brzozowski Karol.
Brzozowski Ludwik.
Chamiec J. S.
Chłopicki Edward.
Czernicki Gustaw.
Deotyma.
Duchinska Seweryna.
Engestrom Hr. Wawrzyniec.
Faleński Felicyan.
Gaszyński Konstanty.
Gomulicki Wiktor.
Grabowski Bronisław.
Grajnert Józef.
Hołowiński Ks. Ignacy,
łlnicka Marya.
Jankowski Czesław.
Jedliński D. J.
Jezierski F.
Kapliriski Seweryn.
Koźmian Stanisław.
Kraushar Aleksander.
Kraszewski J. I.
Kulczycki Władysław.
Kułakowski Ignacy.
Lisiecki Dominik.
Łozińska Janina.
Łukomski Jan.
Mickiewicz Adam.
Miron.
Morawski Franciszek.
Nowakowski F. J.
Odyniec A. E.
Ordon Władysław.
Pajgert Adam.
Pług Adam.
Potocki Hr. Leon.
Prusinowski Jan.
Sabowski Władysław.
Sienkiewicz Karol.
Sowiński Leonard.
Syrokomla Władysław.
Święcicki J. A.
Ujejski Kornel.
Urbański Aureli.
Wojciechowski Józef.
Zagórski Włodzimierz.
Zaleski Bogdan.
Zawadyński Tomasz.
Zmorski Roman.
ANTOLOGIA POETÓW OBCYCH.
POŻEGNANIE CHILD HAROLDA.
(Z LORDA BYRONA)
1788 zm. 1824.
I.
Bywaj mi zdrowy kraju kochany,
Już w mglistej nikniesz powłoce;
Świsnęły wiatry, szumią bałwany,
I morskie ptastwo świegoce.
Dalej za słońcem, gdzie jasną głowę,
W zachodnie pogrąża piany!
Tymczasem słońce, bywaj mi zdrowe.
Bywaj zdrów kraju kochany!
Za kilka godzin różane zorze,
Promieńmi błyśnie jasnemi:
Obacze niebo, obacze morze,
Lecz nie obacze niej ziemi…
Zamek, na którym brzmiało wesele,
Wieczna żałoba pokryje;
Na wodach dzikie porośnie ziele,
U wrót, pies wierny zawyje.
III.
Pójdź tu mój paziu, paziu mój mały,
Co znaczą te łzy i żale?
Czyli cię wichrów zdąsanych szały,
Czy morskie lękają fale?
Rozwesel oko, rozjaśnij czoło,
W dobrym okręcie, w pogodę,
Lotny nasz sokół, nie tak wesoło
Jak my, poleci przez wodę.
IV.
„Niech fala szumi, niech wicher głuszy,
Niedbam, pogoda czy słota:
Te łzy wyciska z głębi mej duszy,
Nie bojaźń – ale tęsknota…
Bo tam mój stary ojciec zostanie,
Tam matka zostanie droga,
Tam wszyscy moi, prócz ciebie panie,
Prócz ciebie tylko i Boga.
„Ojciec spokojnie mie błogosławił,
Nie płacze, ani narzeka;
Lecz matka, którąm we łzach zostawił,
Z jakąż tęsknotą nas czeka?"….
– Dość, dość mój paziu! te łzy dziecinne
?renicy twojej przystoją;
Gdybym miał równie serce niewinne,
Widziałbyś we łzach i moją…
VI.
Pójdź tu, mój giermku, giermku mój miody,
Zkąd ci ta bladość na twarzy?
Czy rozhukanej lękasz się wody,
Czyli francuzkich korsarzy? –
– „O nie Haroldzie! Nie dbam o życie,
Nie dbam o losów igrzyska:
Alem zostawił żonę i dziecię,
To mi łzy gorzkie wyciska.
VII.
Żona, na końcu twrojego sioła
W zielonej mieszka dąbrowie;
Gdy dziecie z płaczem ojca zawoła,
Cóż mu nieszczęsna odpowie?"
– Dość, dość mój giermku! Słuszna twa żałość,
Ja, choć jej ganić nie moge,
Mniejszą mam czułość, czy większą stałość,
Śmiejąc się, puszczam się w drogę.
VIII.
Kochanki, żony, płacz mie niewzruszy,
Bo nim zabłyśnie poranek:
Z błękitnych oczu te łzy osuszy,
Nowy mąż, nowy kochanek…
Nie żal mnie ziemi, gdziem młodość strawił,
Nie straszne podróże wodne;
Żałuję tylko, żem niezostawił,
Nic, co by było łez godne…
IX.
Teraz po świecie błądzę szerokim,
I pędzę życie tułacze…
Czego mam płakać, za kim i po kim,
Kiedy nikt po mnie nie płacze?…
Pies chyba tylko zawyje z rana,
Nim obcą karmiony ręką:
Kiedyś swojego dawnego pana,
Wściekłą powita paszczęką.
CIEMNOŚĆ.
(Z LORDA BYRONA)
Miałem dziwny sen, może i nie całkiem senny!
Zdało mi się, że nagle zagasnął blask dzienny,
A gwiazdy, w nieskończoność biorąc lot niezwykły,
Zbłąkawszy się, olśnąwszy, uciekły i znikły,
Bez nadziei powrotu. Ziemia lodowata,
Wisiała ślepa pośród zaćmionego świata.
Ranki weszły, minęły, ale dnia nie było;
I wszystkie namiętności zatłumiła trwoga.
Serce rodu ludzkiego jedną żądzą biło,
Już okręt piersią kraje głębinę,
I żagle na wiatr rozwinął;
Nie dbam, ku jakim brzegom popłynę,
Bylebym nazad nie płynął.
Gdy mnie twe jasne znudzą kryształy,
Ogromna, modra płaszczyzno:
Powitam lasy, pustynie, skały….
– Bądź zdrowa, luba ojczyzno!
Adam Mickiewicz.
Cały ród ludzki prosił o jedno u Boga:
0 światło…
Wszystko płonie. I wspaniałe gmachy
Panów koronowanych i wieśniacze dachy.
Domy świata całego jako lampy płoną,
Miasta nakształt ogromnych stosów zapalono,
1 tłum ludzi do koła pożaru się tłoczy:
Chcą jeszcze raz ostatni spojrzyć sobie w oczy.
O! jak zazdrości godni ci, co się przywlekli
Przed oblicze ognistej Etny albo Hekli!
Jak błogosławią wieczne wulkanów pożogi,
Wszyscy z jednem uczuciem nadziei i trwogi!
Rzucono ogień w puszcze i doczesnym blaskiem
Puszcze gorą, ciemnieją i walą sio z trzaskiem!
Zaryły się w popiele drzew strawione czoła,
I zagasły na wieki.
Znowu noc dokoła;
I twarz ludzi z rozpaczy nie po ludzku błyska,
Odbijając ostatnie promyki ogniska.
Jedni padli i oczy schowawszy łzy leją,
Drudzy na chudych łokciach podparłszy się śmieją.
Ten biega tu i owdzie, suche żagwie zbiera,
Karmi niknącą iskrę i w niebo poziera;
Nieporuszone widzi czarnych chmur zasłony,
Jak kir nad nieboszczykiem światem rozciągniemy.
Znowu pada i bluźni i w piasku się ryje;
Targa włos, zgrzyta zębem, ręce gryzie, wyje.
Dzikie ptastwo strwożone, skrzydły obwisłemi
Mocując się daremnie, czołga się po ziemi.
Drapieżny zwierz, co w lasach i pustyniach żyje,
Jak swojski ciągnie w miasto. – Gadziny i żmije
Pełzną ludziom pod nogi i żądłami syczą,
Nie kaleczą – i głodnym stają się zdobyczą.
Wojna, nieco ustała, wybuchnęla znowu.
Głodni żelazem sobie szukali oblowu,
I z zakrwawionym kąskiem na stronie usiedli,
I w milczeniu rozpaczy samotni go jedli.
Niezostala miłości iskra w ludzkiem łonie,
Jedna była na całej ziemi myśl o zgonie,
Niechybnym i niesławnym. Ząb głodu pożerał
Wszystkich, i narodami świat cały wymierał.
Nikt nie myślał o kości i o ciał pogrzebie;
Chudy, karmił się jedząc chudszego od siebie,
Psy darły swoich panów. Jeden pies zachował,
Wierność panu swojemu: żywego pilnował,
Teraz się umarłego wyżywieniem trudzi.
Znosi zdechłe lub słabe bydło, ptastwo, łudzi;
Sam nie dotknął pokarmu, z żałosnemi jęki
Lizał twarz pana swego, głaskał się u ręki
Co go już nio głaskała – i zdechł. I nareszcie
Wszyscy ludzie wymarli…
W pewnem ładnem mieście,
Zostali dwaj ostatni – dwaj nieprzyjaciele.
Zeszli się przy ołtarzu, gdzie jeszcze w popiele
Dogasało ognisko, i kościelne sprzęty
Święte, czekały w stosach na ogień nieświety.
Jak szkielety, chudemi rekami pospołu
Grzebiąc, dostali kilka iskierek popiołu,
I pracując piersiami słabemi, ognisko
Wydobyli na chwilę, jak na pośmiewisko.
Zwrócili oczy, gdzie się żywy płomień pali:
Ujrzeli się, wzdrygnęli, padli i skonali.
Zgrozą widoku swego zabili się społem;
Niepoznali się z twarzy, lecz głód nad ich czołem
Wyrył – nieprzyjaciele…
Świat cały był stepem,
Z ludnego i pięknego, milczącym i ślepym,
Bez pór roku, bez roślin, bez ludzi, bez czucia,
Trup, chaos powolnego żywiołów zepsucia.
Stoją gładkie rzek, jezior, oceanu tonie,
I nic się nieporuszy w ich milczącem łonie.
Okręty bez żeglarzów pośród morza tkwiły,
Maszty ich kawałami padały i gniły,
I tonęły na wieki w spokojnych wód bryle:
Burze usnęły, fale spoczęły w mogile,
Bo nie było księżyca co by je podźwignął.
Wicher, w stęchłem powietrzu uwiązł i zastygnął.
Znikły chmury; to dawne ciemności narzędzie
Stało się niepotrzebnem… Ciemność była wszędzie,
Adam Mickiewicz.
PIESN Z WIEŻY.
(Z LORDA BYRONA.)
Żyje w mej duszy myśl-tajemnica,
Drży mi na ustach, gore w spojrzeniu,
Gdy obok ciebie patrzę w twe lica:
I znów się w dawnem kryje milczeniu.
Jak lampa w grobie skryta przed okiem,
Myśl ta w niem sercu błyska i tleje,
Smutek jej blasku nie ćmi swym mrokiem,
Choć sam jej blaskiem nierozjaśnieje.
Przyjdź, gdy ja umrę do mej mogiły,
Pomódl się za mnie, łzę wylej po mnie!
Tej tylko myśli znieść niemani siły,
Że ty mój luby, zapomnisz o mnie!
Nie wstyd jest płakać zeszłych ze świata.
Raz pierwszy proszę: łzy i wspomnienia!
Będzie to pierwsza, jedna zapłata,
Mojej miłości, mego cierpienia!
A. E. Odyniec.
KORSARZ.
(Z LORDA BYRONA.)
Po igrającej wodzie sinych oceanów,
Jak nasza myśl bez granic, jak nasz duch bez panów,
Gdziekolwiek pędzą wiatry, pienią się bałwany,
Tam nasz dom, tam ojczyzna, tam świat nam poddany.
Królujem tu bez tamy śród tego przestworza,
Flaga nasza, jak berło, wznosi się nad morza.
Naszem jest, dzikie życie pędzić po bałwanach,
Mieniąc trudy na rozkosz, radować się w zmianach.
Oh! któż to pojmie? – nie ty, co więzion w wygodzie,
Na burzliwej, z niewygód, usychałbyś wodzie;
Ni ty, gnuśnych rozkoszy czcicielu niewieści,
Co cię sen nie usypia, pieszczota nie pieści.
Któż to pojmie? My tylko meże serc hartownych
Miotać się po bałwanach zwykli niehamownych.
Radość własnej krzepkości, krew wrząca, burzliwa,
Iskrą jakąś, tych szlaków wędrowca, przeszywa;
Rozkochany on w boju goni się za bojem,
Raduje się, gdzie reszta upada pod znojem –
Na co bledną lękliwi, z tem rad się próbuje,
A gdzie słaby omdlewa, tam najsilniej czuje.
Czuje we wzdętej piersi myśli igrające,
Naprężone nadzieje i serce rosnące.
Zlękniesz się taki śmierci gdy z nim mrą i wrogi?
Chyba że śmierć jest wieczny, jest spoczynek srogi.
Lecz gdy przyjść musi: przychodź! Kwiat życia użyty,
Po czem, jedno mu – w łóżu, czy w boju dobity.
Gdy lękliwiec struchlały lubując w konaniu,
Liczy dni przechorzałe na gnuśnem posłaniu,
Słaby śmiercią pogardzić, słaby żyć
Tuli się do pościeli, – dla nas dość na darni.
Gdy mu jęki po jękach wleką z tego świata
Rozpaczającą dusze: nas, jeden dech zmiata.
Niech taki szuka chluby w swych urnach, w swym grobie,
Niech kto życie zmarnował, grób ozłaca sobie;
Nam, gdzie zginiem, – w łzach braci świetność grzebowa;
Nasze ciała szeroki ocean pochowa.
Odżyjem w ucztach bratnich; tam krążąc dokoła,
Radosna czara, ległych imiona wywoła.
Dadzą też cieniom naszym najmilszy nagrobek,
Gdy dzieląc łup, żelaznej odwagi zarobek,
Rzekną, smutnemi czoło chmurząc wspomnieniami:
Jakby się bracia nasi cieszyli dziś z nami!
Karol Sienkciewicz.
DO AEFY.