Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Antologia obca: wybór najcelniejszych utworów poetów cudzoziemskich - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Antologia obca: wybór najcelniejszych utworów poetów cudzoziemskich - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 326 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

pra­wa au­tor­skie za­strze­żo­ne.

SPIS RZE­CZY.

BY­RON

Po­że­gna­nie Child Ha­rol­da

Ciem­ność

Pieśń z wie­ży

Kor­sarz

WAL­TER-SCOTT.

Do Arfy

Piel­grzym

MOOR.

Do Boga

Mło­dy Min­strel

WORD­SWORTH.

Obłą­ka­nie

TEN­NY­SON.

Ti­tho­nus

Ele­gia

Cze­go ty smut­na

LONG­FEL­LOW.

Excel­sior

Nie­wol­nik

Śpie­wa­cy

AN­DER­SEN.

Ba­bu­nia

Dziec­ko umie­ra­ją­ce

OEH­LEN­SCHLA­EGER.

Mo­no­log Ra­gnil­dy

Me­lan­cho­lia

LA­MAR­TI­NE.

Hymn dziec­ka do Boga

Je­sień

BE­RAN­GER.

For­tu­na

Sta­ry ka­pral

Moja łód­ka

HUGO.

Sen Bo­oza……………..

Cedr.……………..

Śpiew przy gi­ta­rze…………..

Kto wi­nien………………

Dla niej……………….

We­zwa­nie………………

GAU­TIER.

Do mo­ich, strof………..

Zy­cie w śmier­ci……….

MUS­SET.

Łu­cya

Ren fran­cuz­ki

Noc ma­jo­wa

Gwiaz­da wie­czor­na

BAR­BIER.

Rola

COP­PEE.

Ho­ro­skop

Oj­ciec

PA­IL­LE­RON.

Przed są­dem

Do dziew­czy­ny

MA­NU­EL.

Śpie­wacz­ka ulicz­na

SO­ULA­RY.

Spo­tka­nie

DE­LVI­GNIOTTl.

Mat­ka i dzie­cie

RAN­GA­BE.

Wę­drow­ni­ca

QU­EVE­DO.

Po­wrót wy­gnań­ca

Sen majt­ka

TREU­BA.

Rada na smu­tek

CA­STRO.

Moja wiel­kość

SCHIL­LER.

Rę­ka­wicz­ka

Ide­ały

Graf Habs­burg

GO­ETHE.

We­zwa­nie do Ne­apo­lu

Po­dróż­ny

Król dzia­dek

Pie­śniarz

UHLAND.

Przed­śmiert­ny za­pis

Ła­bę­dzi śpiew

Za­kon­ni­ca

GRU­EN.

Łzy męż­czy­zny

Za­po­mnie­nie

Ostat­ni po­eta

FRE­ILI­GRATH.

Ze­msta kwia­tów

Na Sy­na­ju

GE­IBEL.

Jesz­cze się gnie­wasz

Epi­log do pie­śni

I1ER­WEGH.

Zda­le­ka

Lek­ki pa­ku­nek

GRIL­L­PA­RZER.

Idę sam……………….

Czas.…………….

HE­INE.

Piel­grzym­ka do Kew­la­ar.…….

Lore-Ley………………

Za­klę­cie……………….

Sta­ra pio­sen­ka…………….

Za­ba­wa……………….

Ci­sza na mo­rzu…………….

Uwa­gi mi­to­lo­gicz­ne…………..

Pio­sen­ki………………..

HART­MANN.

Bia­ła Sza­ta………………

IB­SEN.

Ter­je Wi­gen……………..

BIORN­SON.

Mo­rze………………..

ALES­SAN­DRI.

Drob­ne pta­szę…………….

KRÓL KA­ROL XV.

Do Szwe­cyi……………

Oj­czy­zna ser­ca…………….

TE­GNER.

Pierw­sza ko­mu­nia……………

Fry­tjo­fa po­je­dy­nek…………..

Fry­tjof u Kró­la Ryn­ga…………

KRA­EMER.

Are­sku­ta………………

PE­TO­FI.

Mi­łość i Wol­ność……………

Cud Boży……………….

Jał­muż­na……………….

Jak się Ma­dy­ar bawi…………

Mój Pe­gaz………………

VO­RO­SMAR­TY.

Wy­gna­niec………………

GA­RAY.

Moj­żesz wę­gier­ski……………

LE­OPAR­DI.

Nie­skoń­czo­ność…………….

PEL­LI­CO.

Wes­tchnie­nie……………..

G1U­STI.

Ostat­nia mo­dli­twa……………

PRA­TI.

Przy­ro­da……………….

Tchnie­nie pięk­na……………

Ka­te­dra go­tyc­ka……………

Czło­wiek……………….

LEVI.

We­ne­cya……………….

KOL­LAR.

Z córy sła­wy…………….

ER­BEN. 8i­ro­na

Bu­kiet………….

Go­łą­bek………….

HA­LEK.

Z wie­czor­nych pie­śni………….

KRA­SNO­HOR­SKA.

Zmro­kiem………………

JA­BŁOŃ­SKI.

Z cy­klu: „Mo­udrost otco­vska”………

MRACZ­KO­WA.

W świe­tle ka­gan­ka…………..

VRCHLIC­KI.

Tal­mu­dycz­na pa­ra­bo­la………….

MA­ZU­RA­NICZ.

Z po­ema­tu: „Śmierć Czen­gi­sa”………

PRE­RA­DO­WICZ.

Hymn Chor­wac­ki……………

Czte­ry źró­dła…………….

PO­PO­WICZ.

Prze­szłość Sło­wian…………..

SZEW­CZEN­KO.

Iwan Pod­ko­wa…………….

Na­jem­ni­ca………………

KO­STEC­KIJ.

Lir­nik………………..

PUSZ­KIN.

Przy­po­mnie­nie…………….

Czar­ny szal………………

Orzeł

Zi­mo­wy wie­czór.………..

ŻU­KOW­SKI.

Śpie­wak……………….

Świe­tla­na………………

LER­MON­TOW.

Zbieg

NE­KRA­SOW.

Na Woł­dze………………

W Szpi­ta­lu………………

AL­FA­BE­TYCZ­NY SPIS AU­TO­RÓW.

stro­na

Ales­san­dri……

An­der­sen…….

Bar­bier.…

Be­ran­ger.

Biorn­stier­ne-Biorn­son

By­ron……..

Ca­stro……..

Cop­pee……..

De­lvi­gniot­ti……

Dwo­rza­ko­wa – Mracz­ko­wa

Er­ben……..

Fre­ili­grath……

Ga­ray……..

Gau­tier.…

Ge­ibel……..

Go­ethe……..

Giu­sti……..

Gril­l­pa­rzer..

Grun………

Ha­lek……..

Hart­mann…….

He­ine……..

Her­we­gli…….

Hugo………

Ib­sen………

Ja­błoń­ski…….

Ka­rol XV…….

Kol­lar.…

Ko­stec­kij…….

Kra­emer.

Kra­sno­hor­ska…..

La­mar­ti­ne…….

stro­na

Le­opar­di…….

Ler­mon­tow..

Levi………

Long­fel­low..33

Ma­nu­el……..109

Ma­zu­ra­nicz……287

Moor. 19

Mus­set……..84

Ne­kra­sow.353

Oeh­len­schla­ger.. 44

Pa­il­le­ron…….104

Pel­li­co……..251

Po­po­wicz…….301

Pe­to­fi………236

Pra­ti………254

Pre­ra­do­wicz……

Pusz­kin……..327

Qu­eve­do…….121

Ran­ga­be…….

Schil­ler.…137

So­ul­la­ry…….212

Szew­czen­ko……303

Te­gner.…

Ten­ny­son…….27

Treu­ha……..125

Uhland……..165

Vo­ró­smar­ty……244

Vrchlic­ki…….284

Wal­ter-Scott…..13

Word­sworth……22

Żu­kow­ski…….333

AL­FA­BE­TYCZ­NY SPIS TŁÓ­MA­CZY.

Asnyk Adam.
Beł­za Wła­dy­sław.
Bier­nac­ki Mi­ko­łaj.
Brzo­zow­ski Ka­rol.
Brzo­zow­ski Lu­dwik.
Cha­miec J. S.
Chło­pic­ki Edward.
Czer­nic­ki Gu­staw.
De­oty­ma.

Du­chin­ska Se­we­ry­na.
En­ge­strom Hr. Waw­rzy­niec.
Fa­leń­ski Fe­li­cy­an.
Ga­szyń­ski Kon­stan­ty.
Go­mu­lic­ki Wik­tor.
Gra­bow­ski Bro­ni­sław.
Graj­nert Jó­zef.
Ho­ło­wiń­ski Ks. Igna­cy,
łlnic­ka Ma­rya.
Jan­kow­ski Cze­sław.
Je­dliń­ski D. J.
Je­zier­ski F.
Ka­pli­ri­ski Se­we­ryn.
Koź­mian Sta­ni­sław.
Krau­shar Alek­san­der.
Kra­szew­ski J. I.
Kul­czyc­ki Wła­dy­sław.

Ku­ła­kow­ski Igna­cy.
Li­siec­ki Do­mi­nik.
Ło­ziń­ska Ja­ni­na.
Łu­kom­ski Jan.
Mic­kie­wicz Adam.
Mi­ron.

Mo­raw­ski Fran­ci­szek.
No­wa­kow­ski F. J.
Ody­niec A. E.
Or­don Wła­dy­sław.
Paj­gert Adam.
Pług Adam.
Po­toc­ki Hr. Leon.
Pru­si­now­ski Jan.
Sa­bow­ski Wła­dy­sław.
Sien­kie­wicz Ka­rol.
So­wiń­ski Le­onard.
Sy­ro­kom­la Wła­dy­sław.
Świę­cic­ki J. A.
Ujej­ski Kor­nel.
Urbań­ski Au­re­li.
Woj­cie­chow­ski Jó­zef.
Za­gór­ski Wło­dzi­mierz.
Za­le­ski Bog­dan.
Za­wa­dyń­ski To­masz.
Zmor­ski Ro­man.

AN­TO­LO­GIA PO­ETÓW OB­CYCH.

PO­ŻE­GNA­NIE CHILD HA­ROL­DA.

(Z LOR­DA BY­RO­NA)
1788 zm. 1824.

I.

By­waj mi zdro­wy kra­ju ko­cha­ny,
Już w mgli­stej nik­niesz po­wło­ce;
Świ­snę­ły wia­try, szu­mią bał­wa­ny,
I mor­skie pta­stwo świe­go­ce.
Da­lej za słoń­cem, gdzie ja­sną gło­wę,
W za­chod­nie po­grą­ża pia­ny!
Tym­cza­sem słoń­ce, by­waj mi zdro­we.
By­waj zdrów kra­ju ko­cha­ny!

Za kil­ka go­dzin ró­ża­ne zo­rze,
Pro­mień­mi bły­śnie ja­sne­mi:

Oba­cze nie­bo, oba­cze mo­rze,
Lecz nie oba­cze niej zie­mi…
Za­mek, na któ­rym brzmia­ło we­se­le,
Wiecz­na ża­ło­ba po­kry­je;
Na wo­dach dzi­kie po­ro­śnie zie­le,
U wrót, pies wier­ny za­wy­je.

III.

Pójdź tu mój pa­ziu, pa­ziu mój mały,
Co zna­czą te łzy i żale?
Czy­li cię wi­chrów zdą­sa­nych sza­ły,
Czy mor­skie lę­ka­ją fale?
Roz­we­sel oko, roz­ja­śnij czo­ło,
W do­brym okrę­cie, w po­go­dę,
Lot­ny nasz so­kół, nie tak we­so­ło
Jak my, po­le­ci przez wodę.

IV.

„Niech fala szu­mi, niech wi­cher głu­szy,
Nie­dbam, po­go­da czy sło­ta:
Te łzy wy­ci­ska z głę­bi mej du­szy,
Nie bo­jaźń – ale tę­sk­no­ta…
Bo tam mój sta­ry oj­ciec zo­sta­nie,
Tam mat­ka zo­sta­nie dro­ga,
Tam wszy­scy moi, prócz cie­bie pa­nie,
Prócz cie­bie tyl­ko i Boga.

„Oj­ciec spo­koj­nie mie bło­go­sła­wił,
Nie pła­cze, ani na­rze­ka;
Lecz mat­ka, któ­rąm we łzach zo­sta­wił,
Z ja­kąż tę­sk­no­tą nas cze­ka?"….

– Dość, dość mój pa­ziu! te łzy dzie­cin­ne
?re­ni­cy two­jej przy­sto­ją;

Gdy­bym miał rów­nie ser­ce nie­win­ne,
Wi­dział­byś we łzach i moją…

VI.

Pójdź tu, mój gierm­ku, gierm­ku mój mio­dy,
Zkąd ci ta bla­dość na twa­rzy?
Czy roz­hu­ka­nej lę­kasz się wody,
Czy­li fran­cuz­kich kor­sa­rzy? –

– „O nie Ha­rol­dzie! Nie dbam o ży­cie,
Nie dbam o lo­sów igrzy­ska:

Alem zo­sta­wił żonę i dzie­cię,
To mi łzy gorz­kie wy­ci­ska.

VII.

Żona, na koń­cu twro­je­go sio­ła
W zie­lo­nej miesz­ka dą­bro­wie;
Gdy dzie­cie z pła­czem ojca za­wo­ła,
Cóż mu nie­szczę­sna od­po­wie?"

– Dość, dość mój gierm­ku! Słusz­na twa ża­łość,
Ja, choć jej ga­nić nie moge,
Mniej­szą mam czu­łość, czy więk­szą sta­łość,
Śmie­jąc się, pusz­czam się w dro­gę.

VIII.

Ko­chan­ki, żony, płacz mie nie­wzru­szy,

Bo nim za­bły­śnie po­ra­nek:

Z błę­kit­nych oczu te łzy osu­szy,

Nowy mąż, nowy ko­cha­nek…

Nie żal mnie zie­mi, gdziem mło­dość stra­wił,

Nie strasz­ne po­dró­że wod­ne;

Ża­łu­ję tyl­ko, żem nie­zo­sta­wił,

Nic, co by było łez god­ne…

IX.

Te­raz po świe­cie błą­dzę sze­ro­kim,
I pę­dzę ży­cie tu­ła­cze…
Cze­go mam pła­kać, za kim i po kim,
Kie­dy nikt po mnie nie pła­cze?…
Pies chy­ba tyl­ko za­wy­je z rana,
Nim obcą kar­mio­ny ręką:
Kie­dyś swo­je­go daw­ne­go pana,
Wście­kłą po­wi­ta pasz­czę­ką.

CIEM­NOŚĆ.

(Z LOR­DA BY­RO­NA)

Mia­łem dziw­ny sen, może i nie cał­kiem sen­ny!
Zda­ło mi się, że na­gle za­ga­snął blask dzien­ny,
A gwiaz­dy, w nie­skoń­czo­ność bio­rąc lot nie­zwy­kły,
Zbłą­kaw­szy się, olśnąw­szy, ucie­kły i zni­kły,
Bez na­dziei po­wro­tu. Zie­mia lo­do­wa­ta,
Wi­sia­ła śle­pa po­śród za­ćmio­ne­go świa­ta.
Ran­ki we­szły, mi­nę­ły, ale dnia nie było;
I wszyst­kie na­mięt­no­ści za­tłu­mi­ła trwo­ga.
Ser­ce rodu ludz­kie­go jed­ną żą­dzą biło,

Już okręt pier­sią kra­je głę­bi­nę,

I ża­gle na wiatr roz­wi­nął;

Nie dbam, ku ja­kim brze­gom po­pły­nę,

By­le­bym na­zad nie pły­nął.

Gdy mnie twe ja­sne znu­dzą krysz­ta­ły,

Ogrom­na, mo­dra płasz­czy­zno:

Po­wi­tam lasy, pu­sty­nie, ska­ły….

– Bądź zdro­wa, luba oj­czy­zno!

Adam Mic­kie­wicz.

Cały ród ludz­ki pro­sił o jed­no u Boga:

0 świa­tło…

Wszyst­ko pło­nie. I wspa­nia­łe gma­chy
Pa­nów ko­ro­no­wa­nych i wie­śnia­cze da­chy.
Domy świa­ta ca­łe­go jako lam­py pło­ną,
Mia­sta na­kształt ogrom­nych sto­sów za­pa­lo­no,

1 tłum lu­dzi do koła po­ża­ru się tło­czy:

Chcą jesz­cze raz ostat­ni spoj­rzyć so­bie w oczy.
O! jak za­zdro­ści god­ni ci, co się przy­wle­kli
Przed ob­li­cze ogni­stej Etny albo He­kli!
Jak bło­go­sła­wią wiecz­ne wul­ka­nów po­żo­gi,
Wszy­scy z jed­nem uczu­ciem na­dziei i trwo­gi!
Rzu­co­no ogień w pusz­cze i do­cze­snym bla­skiem
Pusz­cze gorą, ciem­nie­ją i walą sio z trza­skiem!
Za­ry­ły się w po­pie­le drzew stra­wio­ne czo­ła,
I za­ga­sły na wie­ki.

Zno­wu noc do­ko­ła;
I twarz lu­dzi z roz­pa­czy nie po ludz­ku bły­ska,
Od­bi­ja­jąc ostat­nie pro­my­ki ogni­ska.
Jed­ni pa­dli i oczy scho­waw­szy łzy leją,
Dru­dzy na chu­dych łok­ciach pod­parł­szy się śmie­ją.
Ten bie­ga tu i owdzie, su­che ża­gwie zbie­ra,
Kar­mi nik­ną­cą iskrę i w nie­bo po­zie­ra;
Nie­po­ru­szo­ne wi­dzi czar­nych chmur za­sło­ny,

Jak kir nad nie­bosz­czy­kiem świa­tem roz­cią­gnie­my.
Zno­wu pada i bluź­ni i w pia­sku się ryje;
Tar­ga włos, zgrzy­ta zę­bem, ręce gry­zie, wyje.
Dzi­kie pta­stwo str­wo­żo­ne, skrzy­dły ob­wi­słe­mi
Mo­cu­jąc się da­rem­nie, czoł­ga się po zie­mi.
Dra­pież­ny zwierz, co w la­sach i pu­sty­niach żyje,
Jak swoj­ski cią­gnie w mia­sto. – Ga­dzi­ny i żmi­je
Peł­zną lu­dziom pod nogi i żą­dła­mi sy­czą,
Nie ka­le­czą – i głod­nym sta­ją się zdo­by­czą.

Woj­na, nie­co usta­ła, wy­buch­nę­la zno­wu.
Głod­ni że­la­zem so­bie szu­ka­li ob­lo­wu,
I z za­krwa­wio­nym ką­skiem na stro­nie usie­dli,
I w mil­cze­niu roz­pa­czy sa­mot­ni go je­dli.
Nie­zo­sta­la mi­ło­ści iskra w ludz­kiem ło­nie,
Jed­na była na ca­łej zie­mi myśl o zgo­nie,
Nie­chyb­nym i nie­sław­nym. Ząb gło­du po­że­rał
Wszyst­kich, i na­ro­da­mi świat cały wy­mie­rał.
Nikt nie my­ślał o ko­ści i o ciał po­grze­bie;
Chu­dy, kar­mił się je­dząc chud­sze­go od sie­bie,
Psy dar­ły swo­ich pa­nów. Je­den pies za­cho­wał,
Wier­ność panu swo­je­mu: ży­we­go pil­no­wał,
Te­raz się umar­łe­go wy­ży­wie­niem tru­dzi.
Zno­si zde­chłe lub sła­be by­dło, pta­stwo, łu­dzi;
Sam nie do­tknął po­kar­mu, z ża­ło­sne­mi jęki
Li­zał twarz pana swe­go, gła­skał się u ręki

Co go już nio gła­ska­ła – i zdechł. I na­resz­cie
Wszy­scy lu­dzie wy­mar­li…

W pew­nem ład­nem mie­ście,
Zo­sta­li dwaj ostat­ni – dwaj nie­przy­ja­cie­le.
Ze­szli się przy oł­ta­rzu, gdzie jesz­cze w po­pie­le
Do­ga­sa­ło ogni­sko, i ko­ściel­ne sprzę­ty
Świę­te, cze­ka­ły w sto­sach na ogień nie­świe­ty.
Jak szkie­le­ty, chu­de­mi re­ka­mi po­spo­łu
Grze­biąc, do­sta­li kil­ka iskie­rek po­pio­łu,
I pra­cu­jąc pier­sia­mi sła­be­mi, ogni­sko
Wy­do­by­li na chwi­lę, jak na po­śmie­wi­sko.
Zwró­ci­li oczy, gdzie się żywy pło­mień pali:
Uj­rze­li się, wzdry­gnę­li, pa­dli i sko­na­li.
Zgro­zą wi­do­ku swe­go za­bi­li się spo­łem;
Nie­po­zna­li się z twa­rzy, lecz głód nad ich czo­łem
Wy­rył – nie­przy­ja­cie­le…

Świat cały był ste­pem,
Z lud­ne­go i pięk­ne­go, mil­czą­cym i śle­pym,
Bez pór roku, bez ro­ślin, bez lu­dzi, bez czu­cia,
Trup, cha­os po­wol­ne­go ży­wio­łów ze­psu­cia.
Sto­ją gład­kie rzek, je­zior, oce­anu to­nie,
I nic się nie­po­ru­szy w ich mil­czą­cem ło­nie.
Okrę­ty bez że­gla­rzów po­śród mo­rza tkwi­ły,
Masz­ty ich ka­wa­ła­mi pa­da­ły i gni­ły,

I to­nę­ły na wie­ki w spo­koj­nych wód bry­le:
Bu­rze usnę­ły, fale spo­czę­ły w mo­gi­le,
Bo nie było księ­ży­ca co by je po­dźwi­gnął.
Wi­cher, w stę­chłem po­wie­trzu uwiązł i za­sty­gnął.
Zni­kły chmu­ry; to daw­ne ciem­no­ści na­rzę­dzie
Sta­ło się nie­po­trzeb­nem… Ciem­ność była wszę­dzie,

Adam Mic­kie­wicz.

PIESN Z WIE­ŻY.

(Z LOR­DA BY­RO­NA.)

Żyje w mej du­szy myśl-ta­jem­ni­ca,
Drży mi na ustach, gore w spoj­rze­niu,
Gdy obok cie­bie pa­trzę w twe lica:
I znów się w daw­nem kry­je mil­cze­niu.

Jak lam­pa w gro­bie skry­ta przed okiem,
Myśl ta w niem ser­cu bły­ska i tle­je,

Smu­tek jej bla­sku nie ćmi swym mro­kiem,
Choć sam jej bla­skiem nie­roz­ja­śnie­je.

Przyjdź, gdy ja umrę do mej mo­gi­ły,
Po­módl się za mnie, łzę wy­lej po mnie!
Tej tyl­ko my­śli znieść nie­ma­ni siły,
Że ty mój luby, za­po­mnisz o mnie!

Nie wstyd jest pła­kać ze­szłych ze świa­ta.
Raz pierw­szy pro­szę: łzy i wspo­mnie­nia!
Bę­dzie to pierw­sza, jed­na za­pła­ta,
Mo­jej mi­ło­ści, mego cier­pie­nia!

A. E. Ody­niec.

KOR­SARZ.

(Z LOR­DA BY­RO­NA.)

Po igra­ją­cej wo­dzie si­nych oce­anów,

Jak na­sza myśl bez gra­nic, jak nasz duch bez pa­nów,

Gdzie­kol­wiek pę­dzą wia­try, pie­nią się bał­wa­ny,

Tam nasz dom, tam oj­czy­zna, tam świat nam pod­da­ny.

Kró­lu­jem tu bez tamy śród tego prze­stwo­rza,

Fla­ga na­sza, jak ber­ło, wzno­si się nad mo­rza.

Na­szem jest, dzi­kie ży­cie pę­dzić po bał­wa­nach,

Mie­niąc tru­dy na roz­kosz, ra­do­wać się w zmia­nach.

Oh! któż to poj­mie? – nie ty, co wię­zion w wy­go­dzie,

Na burz­li­wej, z nie­wy­gód, usy­chał­byś wo­dzie;

Ni ty, gnu­śnych roz­ko­szy czci­cie­lu nie­wie­ści,

Co cię sen nie usy­pia, piesz­czo­ta nie pie­ści.

Któż to poj­mie? My tyl­ko meże serc har­tow­nych

Mio­tać się po bał­wa­nach zwy­kli nie­ha­mow­nych.

Ra­dość wła­snej krzep­ko­ści, krew wrzą­ca, burz­li­wa,

Iskrą ja­kąś, tych szla­ków wę­drow­ca, prze­szy­wa;

Roz­ko­cha­ny on w boju goni się za bo­jem,

Ra­du­je się, gdzie resz­ta upa­da pod zno­jem –

Na co bled­ną lę­kli­wi, z tem rad się pró­bu­je,

A gdzie sła­by omdle­wa, tam naj­sil­niej czu­je.

Czu­je we wzdę­tej pier­si my­śli igra­ją­ce,

Na­prę­żo­ne na­dzie­je i ser­ce ro­sną­ce.

Zlęk­niesz się taki śmier­ci gdy z nim mrą i wro­gi?

Chy­ba że śmierć jest wiecz­ny, jest spo­czy­nek sro­gi.

Lecz gdy przyjść musi: przy­chodź! Kwiat ży­cia uży­ty,

Po czem, jed­no mu – w łóżu, czy w boju do­bi­ty.

Gdy lę­kli­wiec stru­chla­ły lu­bu­jąc w ko­na­niu,

Li­czy dni prze­cho­rza­łe na gnu­śnem po­sła­niu,

Sła­by śmier­cią po­gar­dzić, sła­by żyć

Tuli się do po­ście­li, – dla nas dość na dar­ni.

Gdy mu jęki po ję­kach wle­ką z tego świa­ta

Roz­pa­cza­ją­cą du­sze: nas, je­den dech zmia­ta.

Niech taki szu­ka chlu­by w swych urnach, w swym gro­bie,

Niech kto ży­cie zmar­no­wał, grób ozła­ca so­bie;

Nam, gdzie zgi­niem, – w łzach bra­ci świet­ność grze­bo­wa;

Na­sze cia­ła sze­ro­ki oce­an po­cho­wa.

Od­ży­jem w ucztach brat­nich; tam krą­żąc do­ko­ła,

Ra­do­sna cza­ra, le­głych imio­na wy­wo­ła.

Da­dzą też cie­niom na­szym naj­mil­szy na­gro­bek,

Gdy dzie­ląc łup, że­la­znej od­wa­gi za­ro­bek,

Rzek­ną, smut­ne­mi czo­ło chmu­rząc wspo­mnie­nia­mi:

Jak­by się bra­cia nasi cie­szy­li dziś z nami!

Ka­rol Sienk­cie­wicz.

DO AEFY.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: