- W empik go
Antologia Poezji Sochaczewskiej 3 - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Antologia Poezji Sochaczewskiej 3 - ebook
Mamy tu wierszy z różnorodną tematyką od patriotycznych poprzez miłosne jak i rubaszne, a także opisujące osobiste przeżycia. Ale mamy też wiersze poświęcone korona wirusowi. który postrzegany jest z różnych perspektyw. Dla zwolenników słowa drukowanego z pewnością będzie to Łyżka strawy dla duszy.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8221-995-1 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Do trzech razy sztuka?
Stowarzyszenie Sochaczewskie Wieczory Literackie „Atut,, to grupa pasjonatów poezji. Działamy na terenie Ziemi Sochaczewskiej od 2008 r, a formalnie zrzeszyliśmy się w 2017 r. Właśnie świętujemy trzecią rocznicę rejestracji. W swoich szeregach skupiamy mieszkańców Powiatu Sochaczewskiego, ale „przytuliliśmy” też poetów z Warszawy, Łodzi, Dobrej, Zakrzewa, Bończy, a nawet Szczecina.
2020 rok razem z korona wirusem dostarczył nam mnóstwo pytań i niewiadomych, jak przetrwać te trudne chwile? Zamknięte Centrum Kultury, zakazy gromadzenia się źle wpływały na nastroje w Atucie. Mając na uwadze zdrowie naszych członków stosowaliśmy się do zaleceń Głównego Inspektora Sanitarnego. Zachowując wszelkie obostrzenia i dystans spotykaliśmy się czasem na świeżym powietrzu. Do historii przeszła Poezja na Obcasach — ostatnie przedpandemiczne wydarzenie kulturalne w Sochaczewie. Udało się zorganizować i rozstrzygnąć konkurs o „Laur Grążela”. Następnie sukcesem była IV Wierszotorówka w sierpniu w całkiem nowej odsłonie na terenie Muzeum Kolei Wąskotorowej w Sochaczewie.
Wzięliśmy udział w konkursie Porozumienia Organizacji Pozarządowych Powiatu Sochaczewskiego w ramach programu „Działaj Lokalnie”. Pieniądze z grantu przeznaczyliśmy na zakup kamery i od tego czasu spotykamy się również w sieci. Ci członkowie stowarzyszenia, którzy z racji wieku prawie nie wychodzą z domu, mogą śledzić online wydarzenia organizowane w mocno okrojonym składzie. W tak kryzysowej sytuacji powstawały wiersze, może nawet jeszcze więcej niż dotychczas.
Cóż było z nimi robić? Ponownie odpowiedzieliśmy wnioskiem na projekt ogłoszony przez POPPS i tak oto powstała Poetycka Antologia nr 3, nasza ŁYŻKA STRAWY DLA DUSZY. Wzięli w niej udział wszyscy piszący członkowie Atutu, z czego jestem bardzo dumna.
Nie zamierzamy spoczywać na laurach.
Mirona MiklaszewskaWojciech Bieluń „Targosz”
Rocznik 1947 znak zodiaku Skorpion. Od czterdziestu kilku lat pracuję jako technolog gorzelnictwa rolniczego.
Aktualnie mieszkam w miejscowości Bończa woj lubelskie. Pierwsza publikacja moich wierszy to 2015 r. w kwartalniku „w Uniejowie”. Następnie „_Miesięcznik Literacki AKANT”_, _„Magazyn Literacki Wolnej Inicjatywy Artystycznej WYTRYCH”_, kwartalnik „_Nestor_”, _„Czasopismo Społeczno — Kulturalne ZIARNO”_.
Tomiki poetyckie -,,kiedy okręty moje” (2018 r,), „Świat jaki jest” (2019 r.), „_Generacja 47”_ (2020 r.).
Moje wiersze ukazują się również na portalach poetyckich: _Forum — Polski Portal Literacki_, _Poezja Polska_ i innych.* * *
od dłuższego czasu
dopinam na ostatni guzik
zamysły co dalej
czynność niby prosta
jak smakowanie bułki z masłem
powołała nierozważnie
pogłoskę o rzekomej kolaboracji
z odmiennym myśleniem
świadkowie mojej podróży
w stronę czegoś
co miało być zaczątkiem współistnienia
ku mojemu zdziwieniu
odpływali w obojętność
nie odwracałem od nich oczu
błogosławieni Ci
którzy nie mają w sobie wiaryJanusz Wiesław Budnik
Dorastał w Kornelinie, mieszka w Sochaczewie.
Zadebiutował w 2011 r. opowiadaniem ”_Zapach bzu andante spianato op.22_”. Autor tomik „_Zabierz mnie_” (2016 r.), zbiorów wierszy „_Zbiór wierszy do roku 2011_” (2017 r.) i „_Zbiór wierszy lata 2012 — 2016_” (2018 r.) oraz współautor tomiku „_Kraina słowem płynąca_” (2017 r.). Jego wiersze ukazały się w kilkunastu antologiach. Między innymi w antologii „_Poplątane ścieżki_” wydanej przez Stowarzyszenie Autorów Polskich oraz „_Antologii Poetów Polskich 2018_” wydanej przez Wydawnictwo Pisarze.pl.
Uczestnik wielu konkursów literackich, gdzie zdobył liczne nagrody i wyróżnienia.
Współzałożyciel Stowarzyszenia — Sochaczewskie Wieczory Literackie,,Atut,,Maskarada
Miasto zaczyna wypełniać cisza kurz i to coś
Wieczory zatęskniły za hałaśliwą młodością
Starzy zamykają się w sobie na kilka zamków
Żyjąc w mieszkaniach przegrzanych strachem
Nie wychodzą w obawie że czyjś oddech ich zabije
Więźniowie czterech ścian we własnym domu
Pozbawieni oczu by oglądać poranne rosy
Krzewy owiane tajemniczym szeptem zapachów
Nieśmiałej zieleń drzew budzących się do życia
Młodzi nie zaznają tej wiosny
Zawirowania oddechu ukochanej osoby
Ludzie zaczynają pieścić swoje chimery
Kościół korzysta z Internetu — narzędzia szatana
Nawet psy i koty gdzieś się pochowały
Nieme ulice zaludnione szelestem plastiku
Grają niesfornymi torbami i rękawiczkami
Chodniki kradną wolność z maską na twarzy
Zabłąkany promień przemyka po pustej ulicy
W nadziei że ktoś go zobaczy
Słońce przestało wypijać resztki wody
Zaczerwienione ze wstydu poszło spać
Cisza — słychać tylko niemy chichot zarazyGdybym nie był poetą
Gdybym nie był poetą i pisałbym prozą
Byłyby to suche fakty bez kolorytu
Że noc jest i pada śnieg latarnie oświetlają ulice
Poeta napisze inaczej, że śnieg wiruje
Unoszony przez wiatr do tańca
W lekkich podskokach skrząc się diamentami
W świetle latarni niczym białe motyle
Wiatr gra melodię na papierowych torbach
Przesuwanych po pustym chodniku
Ze śmietnikowej niewoli uciekają śmieci
A w mych ramionach ty z błękitem nieba w oczachNiepoprawny romantyk
Niepoprawny romantyk z bzu naręczem
Mokrymi nogami wieczornej rosy słowika śpiewem
Gwiazdy odległe blaskiem przytłaczające
Bezchmurne niebo księżyc cały kuszeniem wabiący
Uśmiechnięty po niebie ospale kroczy
Korowód myśli myśli wielobarwnych
W szarości nocy myśli zapomnienia
Z zapachem nocy jakieś skojarzenia
Bzu gałązka gwiazdy
Spokoju chwila odpoczynku
Samotny spacer niczym niezmącony
Chwila wytchnienia cisza
Zauroczony śpiewem nocy
Ciszy spokoju gwiazd szemraniem
Migocących jasnych w ciemności
Oczu nieba tysięcznym blaskiem
Chłodem rosy mgły zapachem
Zastygły w ciszy wieczny rozmarzony romantyk
W dal zapatrzony wzrokiem
Delikatnym przenikliwym
Przeszywającym ciemności nocy
Szeroko szmaragdowe rozwarte niebiańskie oczy
Bezszelestnie delikatnie niczym puch na wietrze
Po marzeniach kroczy
Bezgłośny oddech by nie zmącić ciszy
Niedojrzały anioł wiecznie młody
Ciągle… niespełnionyDANUTA CHYŁA
Autorka licznych utworów o różnorodnej tematyce publikowanych w wielu antologiach (w tym międzynarodowych), almanachach i portalach literackich.
Wydała trzy tomiki wierszy: „Gdy_ nastaje cisza”, „Na wiosnę pachniemy jaśminem” i „Jezioro życia”._ Zdobywczyni wielu nagród w konkursach poetyckich. Między innymi otrzymała Złotą Statuetkę im. Stanisława Moniuszki na Międzynarodowym Zlocie Poetów Polskiego Rodowodu w Wilnie. Członkini Stowarzyszenia Autorów Polskich, Stowarzyszenia Twórczego Artystyczno — Literackiego STAL w Krakowie, Grupy Poetyckiej AKANT, Sochaczewskich Wieczorów Literackich,,Atut,, i Partii Dobrego Humoru.
Występuje w Kabarecie _Piccolo Omerta_, którego jest współzałożycielką.Dziękujemy Ci Ojcze…
za znak białego dymu
za twój wyjazd do Rzymu
i wędrówkę wspólną z nami drogą
sercem składamy dzięki
bo wdzięczności tej wielkiej
żadne słowa określić nie mogą
za Twe pielgrzymowanie
za Ojczyzny kochanie
za nadzieje że świat się odmieni
za tłumy witające
za chóry śpiewające
za serdeczne pocałunki Ziemi
za Dekalog nam dany
z myśli Twych układany
Encyklikę Twym życiem pisaną
za naukę miłości
do przeszłości przyszłości
za historię i prawdę nam daną
za wolność nam zwróconą
swobodę wymodloną
za otuchę do lęku przetrwania
za odwagę do czynów
za to żeś Polski Synem
każdą myślą Cię wciąż uwielbiamy
a gdy wiatr zamknął księgę
i świat zwątpił w potęgę
zasiał żal łzy ból i przerażenie
dziś idziemy trudnym szlakiem
w góry z Twoim plecakiem
by być razem w życiu jak cienie
już na zawsze Cię mamy
bo w nieba wszedłeś bramy
dziękujemy Ci Ojcze za troskę
więc synowie Tej Ziemi
z nieba myślą wzmocnieni
całujemy Twe dłonie ojcowskieJej ogród
kilka malw
wyciągających jak żyrafy swe szyje
by pozdrowić przez otwarte okno
kilkanaście innych kwiatów utrzymujących się
chyba dla nie niej przy życiu
drepcze do nich codziennie
przez półmrok źrenic
wyrywa chwasty
pudrując piachem delikatne płatki
zmęczona siada na szarej ławeczce
przebiera paciorki różańca
jakby liczyła dni samotności
z ulgą wita deszcz pojący jej skarby
i tak żyją dla siebie
od wiosny do wiosny
z wiarą na ponowne spotkaniePrzyszła Kryska na Matyska
życie dokłada z każdej strony
pandemia wciska nam korony
w krąg bojaźń bieda i skoki cen
a decyduje właśnie ten
ten co się w babskie majtki wkrada
bo w swoich nic już nie posiada
co nie wie jak wygląda życie
gdyż tylko kota głaszcze skrycie
kto nie wygodny to do paki
takie są ich prawa smaki
i tylko wszędzie steki kłamstwa
to wizytówka tego Państwa
znowu komuna nam wróciła
gorsza od tej która była
nadęty konus gwardia głupia
kradnie wszystko gdzieś zza dupia
oj przyjdzie kryska na Matyska
naród już ze złości tryska
taczki gotowe wraz z woźnicą
ludzie wszystkich was rozliczą
zmiłuj się Panie nad swym ludem
nad krajem budowanym z trudem
niech ci głupole pójdą sobie
zajmij się nami Twym NarodemZaduszki
pełne nostalgii zadumy
jesień nie uśmiecha się
złoto matowieje
czerwień blednie
mgły krążą wraz
ze zbłąkanymi myślami
cisza
która mówi z każdej strony
niewidoczne przytulenie
i ta dziwna wspólnota
dwóch wymiarów
wydaje się że tu są
stoją z nami
niewidzialni cisi pokorni
ufni w naszą pamięć i modlitwę
zapalamy światło
które jak listonosz
niesie nasze prośby
do niebaKiedy śmierć przestaje lubić swoją pracę
Śmierć dotąd była nam przychylna
miesiącami świadomie przymykała oczy
pozwalając medycynie odczuć przewagę
z wyrozumiałością kobiety godziła się
zaczekać na przylot wnuka z zagranicy
ostatnie poprawki do testamentu
pojednanie ze zwaśnionym krewnym
każdego jednak zniechęci nadmiar obowiązków
zmuszona do zmiany strategii
przestała pukać rezygnowała z manier
zapominając o sztuce uśmiercania
kiedyś chorobę dobierała do ludzkich skłonności
dziś jedna zabójcza metoda
wyrywa śmiertelnika z rodzinnych objęć
osamotniony nie broni się długo
pożegnania bezcelowe gdy wszyscy odchodzą
a i pogrzeby szczelnie zamkniętych trumien
w milczeniu przysłoniętych ust
może zwalnia miejsce nowym lokatorom…
którym nie zabraknie pokory…
nie naruszą porządku natury…Zajęczy los
W przyrodzie trafiają się niewygodne role
a jednak obdarowani biorą je na własność
bez buntu i pytań daremnie stawianych
spójrzmy na naszego brata zająca
dla kamuflażu przybrał barwę ziemi,
po której stąpa bezszelestnie,
wszelkie ślady po sobie zaciera
nie wolno mu dać się przyłapać na życiu
wystrzega się ciekawości zjadliwej
rozkoszy snów, płochliwych myśli
przenigdy o sobie nie zapominając
istnieje zamieniony w słuch,
właśnie coś zaszeleściło w trawie
uf, to jeszcze nie śmierć
to tylko pierwsza kropla deszczuSkóra przechodnia
Lubię miejsca, w których oferują
garderobę po jej debiucie
nawet ta zdjęta z nieboszczyka
ma szansę otrzymać nową rolę
Wieszaki uginają się od epizodów
rekwizyty jednego aktu czekają na bisy
Aż roi się od relikwii nieświętych
są odbite fragmenty damskich policzków
rana szarpana dzieło niecierpliwej ręki
bliźniacze znamiona po zawstydzeniu
Jako spóźniony obserwator
przechadzam się po czyimś mieszkaniu
dotykając ręcznika zsuniętego na podłogę
pościeli spod szybujących ciał
koronki uwięzionej w szczelinie oddechów
Pani domu odeszła w butach prawniczki
kapelusz wdowy na mężatce trzyma się lepiej
samotna objęta gorsetem wyzwolonej
niewinność nabiera pewności w dekolcie
I ja wybrałam sobie skórę na miarę
szybko zdominuję to ubranie
zanim ono zawładnie mnąSa -Turn
Szukałem Cię na północy.
Na południu odnalazłem pewnej nocy.
Nieśmiały choć szczery promień,
rzuciłaś w objęcia moje.
Przebłysłaś nieśmiało przez chmury.
Musnęłaś spojrzeniem lasy, góry
i zbladłaś przy księżyca blasku,
nie doczekawszy brzasku.
Jest druga naprzeciw Ciebie,
zwodniczo błyszcząca na niebie,
na niewidzialnej zaczepiona nici,
a nić ta pęka dla każdego skrycie.
Gdy świt nadchodzi jak mara ucieka
i następnego wieczora czeka,
by siać gdzie indziej swe złote promienie,
by bawić innych, innym dać zadowolenie.
Do Ciebie wznosi się moje marzenie,
ku Tobie swoje kieruję spojrzenie.
Oczarowany urodą i wdziękiem,
na dźwięk głosu Twego miękłem
tuląc Twe krucze włosy i Twą drobną postać.
Na zawsze chciałbym z Tobą wtedy zostać,
patrzeć w Twe oczy czarne rozmarzone,
całować usta do pocałunków stworzone.
Cóż ścieżki losu są jakby potoki,
każdy innym korytem płynie, płytkim lub głębokim,
lecz często do wspólnego wpadają zbiornika,
i często obydwa ten sam los spotyka.
Gwiazdo moja północna co jak Sa-turn brzmisz.
Gdybym miał sputnik poleciałbym dziś
by wylądować miękko, lecz nie myśl przesadnie.
A, że nie mam sputnika,
więc czekam aż mi spadniesz.O myślowym skrócie w politycznym bucie
Myślowy skrót.
..Głupi jak but,,
Lecz nie wiadomo, który.
Czy lewy but, czy prawy but
nie posiadł tej kultury?
Przy nich obcasy jakieś tam,
fundament stabilności.
Jeden jest lewy drugi prawy
rzec można by najprościej.
Nogi się obuć nie podoła,
Na odwrót w buty owe.
Prawa jest w prawym, lewa w lewym
By marsze były zdrowe.
Lecz życie figla płata nam
I z nas ironizuje.
Bo noga prawa przy nodze lewej,
Jakoś się niezbyt czuje.
Jedna jest z przodu a druga z tyłu,
Gdy idą do kościoła
I nigdy razem ciągle na odwrót
To aż o pomstę woła.
Razem gdy staną, to awantura,
Wyzwiska, hejty, bura …
Bo tyś jest lewa, a jam jest prawa.
Bo jam jest prosta a ty koślawa.
Prawa jest prawa od Boga dana
A lewa od szatana.
Końca nie widać tym epitetom
Tym kłótniom i tym waśniom
Perfidnym bredniom, pomówieniom,
Tym wymyślonym baśniom.
Aż się zachwiała, figura cała,
W buty takowe odziana.
Chwiejna w posadach, drży z przerażenia
I zimnym potem oblana.
Lewica w lewo, prawica w prawo
Poczuła się rozerwana
— Biała bluzeczka, suknia czerwona
A na ramieniu torba.
Dwa piruety, subtelny axel
I wywinęła orła.
Padła z łoskotem, tłukąc pośladki
I czeka na ratunek.
Reanimacja regeneracja …
— my zapłacimy rachunek.Sielanka
Kto upierze ci koszulę?
Komu będziesz mówił czule,
Moje szczęście moje słonko
Oj pyszne było jedzonko!
Kto jeżeli nie twoja żona?
Ta jedyna wymarzona,
Chwila szczęści upragniona.
Jesteś pewny, że to Ona.
Dla niej przecież zrobisz wszystko,
By szczęśliwa z tobą była.
Czujesz się rodziny głową.
Niech ta głowa kręci szyją,
Jeśli głowie tej to sprzyja.
Byle dobrze, byle zgodnie.
Choć czasami bywa chłodniej,
Bo gorąca nieraz głowa.
Chłodny kompres to rzecz zdrowa.
Minie szybko zła pogoda,
Będzie słonko, będzie zgoda
I ciepełka zaznasz tyle!
Będą pszczółki i motyle
I kobierce łąk zielone.
Wszystko pójdzie w dobrą stronę
500+ w zasięgu ręki:
Poczujesz się taki miękki,
Powiększy się dziatek grono,
Dzięki tobie droga żono.
I docenisz to kochanie,
Bo co piękne nie jest tanie.
Żonka zrobi ci śniadanie,
Po śniadaniu pracowanie
I tak dalej i tak dalej drogi panie.Świnia i ryba
Gdy się świnia w cuchnącym mule utytłała
Gdy porannych kąpieli błotnych zażywała
Coś plusnęło i ryba wypłynęła z wody.
Cała lśniąca, rzekłbyś kwiat rybiej urody
Świnia na ten, że widok oczy przymrużyła.
Ryba zaś podpłynęła i tak zagaiła.
Czemu rybo bez przerwy
babrzesz się w tym smrodzie?
Wejdź tu lepiej i zobacz jak przyjemnie w wodzie.
Lubię błoto bom świnia, świńską mam naturę
Ty żeś ryba, więc wodą swą obmywasz skórę.
Lecz z brudasów się śmieją, ryba na to rzecze.
A mnie chwalą, bo jestem najczystsza na świecie.
I co z tego żeś czysta? ryba odpowiada,
Masz ciało pełne ości, sucha żeś i blada.
Gdy na stół nas podają i gdy nas kosztują
To po mnie palce liżą, a po tobie plują
Stowarzyszenie Sochaczewskie Wieczory Literackie „Atut,, to grupa pasjonatów poezji. Działamy na terenie Ziemi Sochaczewskiej od 2008 r, a formalnie zrzeszyliśmy się w 2017 r. Właśnie świętujemy trzecią rocznicę rejestracji. W swoich szeregach skupiamy mieszkańców Powiatu Sochaczewskiego, ale „przytuliliśmy” też poetów z Warszawy, Łodzi, Dobrej, Zakrzewa, Bończy, a nawet Szczecina.
2020 rok razem z korona wirusem dostarczył nam mnóstwo pytań i niewiadomych, jak przetrwać te trudne chwile? Zamknięte Centrum Kultury, zakazy gromadzenia się źle wpływały na nastroje w Atucie. Mając na uwadze zdrowie naszych członków stosowaliśmy się do zaleceń Głównego Inspektora Sanitarnego. Zachowując wszelkie obostrzenia i dystans spotykaliśmy się czasem na świeżym powietrzu. Do historii przeszła Poezja na Obcasach — ostatnie przedpandemiczne wydarzenie kulturalne w Sochaczewie. Udało się zorganizować i rozstrzygnąć konkurs o „Laur Grążela”. Następnie sukcesem była IV Wierszotorówka w sierpniu w całkiem nowej odsłonie na terenie Muzeum Kolei Wąskotorowej w Sochaczewie.
Wzięliśmy udział w konkursie Porozumienia Organizacji Pozarządowych Powiatu Sochaczewskiego w ramach programu „Działaj Lokalnie”. Pieniądze z grantu przeznaczyliśmy na zakup kamery i od tego czasu spotykamy się również w sieci. Ci członkowie stowarzyszenia, którzy z racji wieku prawie nie wychodzą z domu, mogą śledzić online wydarzenia organizowane w mocno okrojonym składzie. W tak kryzysowej sytuacji powstawały wiersze, może nawet jeszcze więcej niż dotychczas.
Cóż było z nimi robić? Ponownie odpowiedzieliśmy wnioskiem na projekt ogłoszony przez POPPS i tak oto powstała Poetycka Antologia nr 3, nasza ŁYŻKA STRAWY DLA DUSZY. Wzięli w niej udział wszyscy piszący członkowie Atutu, z czego jestem bardzo dumna.
Nie zamierzamy spoczywać na laurach.
Mirona MiklaszewskaWojciech Bieluń „Targosz”
Rocznik 1947 znak zodiaku Skorpion. Od czterdziestu kilku lat pracuję jako technolog gorzelnictwa rolniczego.
Aktualnie mieszkam w miejscowości Bończa woj lubelskie. Pierwsza publikacja moich wierszy to 2015 r. w kwartalniku „w Uniejowie”. Następnie „_Miesięcznik Literacki AKANT”_, _„Magazyn Literacki Wolnej Inicjatywy Artystycznej WYTRYCH”_, kwartalnik „_Nestor_”, _„Czasopismo Społeczno — Kulturalne ZIARNO”_.
Tomiki poetyckie -,,kiedy okręty moje” (2018 r,), „Świat jaki jest” (2019 r.), „_Generacja 47”_ (2020 r.).
Moje wiersze ukazują się również na portalach poetyckich: _Forum — Polski Portal Literacki_, _Poezja Polska_ i innych.* * *
od dłuższego czasu
dopinam na ostatni guzik
zamysły co dalej
czynność niby prosta
jak smakowanie bułki z masłem
powołała nierozważnie
pogłoskę o rzekomej kolaboracji
z odmiennym myśleniem
świadkowie mojej podróży
w stronę czegoś
co miało być zaczątkiem współistnienia
ku mojemu zdziwieniu
odpływali w obojętność
nie odwracałem od nich oczu
błogosławieni Ci
którzy nie mają w sobie wiaryJanusz Wiesław Budnik
Dorastał w Kornelinie, mieszka w Sochaczewie.
Zadebiutował w 2011 r. opowiadaniem ”_Zapach bzu andante spianato op.22_”. Autor tomik „_Zabierz mnie_” (2016 r.), zbiorów wierszy „_Zbiór wierszy do roku 2011_” (2017 r.) i „_Zbiór wierszy lata 2012 — 2016_” (2018 r.) oraz współautor tomiku „_Kraina słowem płynąca_” (2017 r.). Jego wiersze ukazały się w kilkunastu antologiach. Między innymi w antologii „_Poplątane ścieżki_” wydanej przez Stowarzyszenie Autorów Polskich oraz „_Antologii Poetów Polskich 2018_” wydanej przez Wydawnictwo Pisarze.pl.
Uczestnik wielu konkursów literackich, gdzie zdobył liczne nagrody i wyróżnienia.
Współzałożyciel Stowarzyszenia — Sochaczewskie Wieczory Literackie,,Atut,,Maskarada
Miasto zaczyna wypełniać cisza kurz i to coś
Wieczory zatęskniły za hałaśliwą młodością
Starzy zamykają się w sobie na kilka zamków
Żyjąc w mieszkaniach przegrzanych strachem
Nie wychodzą w obawie że czyjś oddech ich zabije
Więźniowie czterech ścian we własnym domu
Pozbawieni oczu by oglądać poranne rosy
Krzewy owiane tajemniczym szeptem zapachów
Nieśmiałej zieleń drzew budzących się do życia
Młodzi nie zaznają tej wiosny
Zawirowania oddechu ukochanej osoby
Ludzie zaczynają pieścić swoje chimery
Kościół korzysta z Internetu — narzędzia szatana
Nawet psy i koty gdzieś się pochowały
Nieme ulice zaludnione szelestem plastiku
Grają niesfornymi torbami i rękawiczkami
Chodniki kradną wolność z maską na twarzy
Zabłąkany promień przemyka po pustej ulicy
W nadziei że ktoś go zobaczy
Słońce przestało wypijać resztki wody
Zaczerwienione ze wstydu poszło spać
Cisza — słychać tylko niemy chichot zarazyGdybym nie był poetą
Gdybym nie był poetą i pisałbym prozą
Byłyby to suche fakty bez kolorytu
Że noc jest i pada śnieg latarnie oświetlają ulice
Poeta napisze inaczej, że śnieg wiruje
Unoszony przez wiatr do tańca
W lekkich podskokach skrząc się diamentami
W świetle latarni niczym białe motyle
Wiatr gra melodię na papierowych torbach
Przesuwanych po pustym chodniku
Ze śmietnikowej niewoli uciekają śmieci
A w mych ramionach ty z błękitem nieba w oczachNiepoprawny romantyk
Niepoprawny romantyk z bzu naręczem
Mokrymi nogami wieczornej rosy słowika śpiewem
Gwiazdy odległe blaskiem przytłaczające
Bezchmurne niebo księżyc cały kuszeniem wabiący
Uśmiechnięty po niebie ospale kroczy
Korowód myśli myśli wielobarwnych
W szarości nocy myśli zapomnienia
Z zapachem nocy jakieś skojarzenia
Bzu gałązka gwiazdy
Spokoju chwila odpoczynku
Samotny spacer niczym niezmącony
Chwila wytchnienia cisza
Zauroczony śpiewem nocy
Ciszy spokoju gwiazd szemraniem
Migocących jasnych w ciemności
Oczu nieba tysięcznym blaskiem
Chłodem rosy mgły zapachem
Zastygły w ciszy wieczny rozmarzony romantyk
W dal zapatrzony wzrokiem
Delikatnym przenikliwym
Przeszywającym ciemności nocy
Szeroko szmaragdowe rozwarte niebiańskie oczy
Bezszelestnie delikatnie niczym puch na wietrze
Po marzeniach kroczy
Bezgłośny oddech by nie zmącić ciszy
Niedojrzały anioł wiecznie młody
Ciągle… niespełnionyDANUTA CHYŁA
Autorka licznych utworów o różnorodnej tematyce publikowanych w wielu antologiach (w tym międzynarodowych), almanachach i portalach literackich.
Wydała trzy tomiki wierszy: „Gdy_ nastaje cisza”, „Na wiosnę pachniemy jaśminem” i „Jezioro życia”._ Zdobywczyni wielu nagród w konkursach poetyckich. Między innymi otrzymała Złotą Statuetkę im. Stanisława Moniuszki na Międzynarodowym Zlocie Poetów Polskiego Rodowodu w Wilnie. Członkini Stowarzyszenia Autorów Polskich, Stowarzyszenia Twórczego Artystyczno — Literackiego STAL w Krakowie, Grupy Poetyckiej AKANT, Sochaczewskich Wieczorów Literackich,,Atut,, i Partii Dobrego Humoru.
Występuje w Kabarecie _Piccolo Omerta_, którego jest współzałożycielką.Dziękujemy Ci Ojcze…
za znak białego dymu
za twój wyjazd do Rzymu
i wędrówkę wspólną z nami drogą
sercem składamy dzięki
bo wdzięczności tej wielkiej
żadne słowa określić nie mogą
za Twe pielgrzymowanie
za Ojczyzny kochanie
za nadzieje że świat się odmieni
za tłumy witające
za chóry śpiewające
za serdeczne pocałunki Ziemi
za Dekalog nam dany
z myśli Twych układany
Encyklikę Twym życiem pisaną
za naukę miłości
do przeszłości przyszłości
za historię i prawdę nam daną
za wolność nam zwróconą
swobodę wymodloną
za otuchę do lęku przetrwania
za odwagę do czynów
za to żeś Polski Synem
każdą myślą Cię wciąż uwielbiamy
a gdy wiatr zamknął księgę
i świat zwątpił w potęgę
zasiał żal łzy ból i przerażenie
dziś idziemy trudnym szlakiem
w góry z Twoim plecakiem
by być razem w życiu jak cienie
już na zawsze Cię mamy
bo w nieba wszedłeś bramy
dziękujemy Ci Ojcze za troskę
więc synowie Tej Ziemi
z nieba myślą wzmocnieni
całujemy Twe dłonie ojcowskieJej ogród
kilka malw
wyciągających jak żyrafy swe szyje
by pozdrowić przez otwarte okno
kilkanaście innych kwiatów utrzymujących się
chyba dla nie niej przy życiu
drepcze do nich codziennie
przez półmrok źrenic
wyrywa chwasty
pudrując piachem delikatne płatki
zmęczona siada na szarej ławeczce
przebiera paciorki różańca
jakby liczyła dni samotności
z ulgą wita deszcz pojący jej skarby
i tak żyją dla siebie
od wiosny do wiosny
z wiarą na ponowne spotkaniePrzyszła Kryska na Matyska
życie dokłada z każdej strony
pandemia wciska nam korony
w krąg bojaźń bieda i skoki cen
a decyduje właśnie ten
ten co się w babskie majtki wkrada
bo w swoich nic już nie posiada
co nie wie jak wygląda życie
gdyż tylko kota głaszcze skrycie
kto nie wygodny to do paki
takie są ich prawa smaki
i tylko wszędzie steki kłamstwa
to wizytówka tego Państwa
znowu komuna nam wróciła
gorsza od tej która była
nadęty konus gwardia głupia
kradnie wszystko gdzieś zza dupia
oj przyjdzie kryska na Matyska
naród już ze złości tryska
taczki gotowe wraz z woźnicą
ludzie wszystkich was rozliczą
zmiłuj się Panie nad swym ludem
nad krajem budowanym z trudem
niech ci głupole pójdą sobie
zajmij się nami Twym NarodemZaduszki
pełne nostalgii zadumy
jesień nie uśmiecha się
złoto matowieje
czerwień blednie
mgły krążą wraz
ze zbłąkanymi myślami
cisza
która mówi z każdej strony
niewidoczne przytulenie
i ta dziwna wspólnota
dwóch wymiarów
wydaje się że tu są
stoją z nami
niewidzialni cisi pokorni
ufni w naszą pamięć i modlitwę
zapalamy światło
które jak listonosz
niesie nasze prośby
do niebaKiedy śmierć przestaje lubić swoją pracę
Śmierć dotąd była nam przychylna
miesiącami świadomie przymykała oczy
pozwalając medycynie odczuć przewagę
z wyrozumiałością kobiety godziła się
zaczekać na przylot wnuka z zagranicy
ostatnie poprawki do testamentu
pojednanie ze zwaśnionym krewnym
każdego jednak zniechęci nadmiar obowiązków
zmuszona do zmiany strategii
przestała pukać rezygnowała z manier
zapominając o sztuce uśmiercania
kiedyś chorobę dobierała do ludzkich skłonności
dziś jedna zabójcza metoda
wyrywa śmiertelnika z rodzinnych objęć
osamotniony nie broni się długo
pożegnania bezcelowe gdy wszyscy odchodzą
a i pogrzeby szczelnie zamkniętych trumien
w milczeniu przysłoniętych ust
może zwalnia miejsce nowym lokatorom…
którym nie zabraknie pokory…
nie naruszą porządku natury…Zajęczy los
W przyrodzie trafiają się niewygodne role
a jednak obdarowani biorą je na własność
bez buntu i pytań daremnie stawianych
spójrzmy na naszego brata zająca
dla kamuflażu przybrał barwę ziemi,
po której stąpa bezszelestnie,
wszelkie ślady po sobie zaciera
nie wolno mu dać się przyłapać na życiu
wystrzega się ciekawości zjadliwej
rozkoszy snów, płochliwych myśli
przenigdy o sobie nie zapominając
istnieje zamieniony w słuch,
właśnie coś zaszeleściło w trawie
uf, to jeszcze nie śmierć
to tylko pierwsza kropla deszczuSkóra przechodnia
Lubię miejsca, w których oferują
garderobę po jej debiucie
nawet ta zdjęta z nieboszczyka
ma szansę otrzymać nową rolę
Wieszaki uginają się od epizodów
rekwizyty jednego aktu czekają na bisy
Aż roi się od relikwii nieświętych
są odbite fragmenty damskich policzków
rana szarpana dzieło niecierpliwej ręki
bliźniacze znamiona po zawstydzeniu
Jako spóźniony obserwator
przechadzam się po czyimś mieszkaniu
dotykając ręcznika zsuniętego na podłogę
pościeli spod szybujących ciał
koronki uwięzionej w szczelinie oddechów
Pani domu odeszła w butach prawniczki
kapelusz wdowy na mężatce trzyma się lepiej
samotna objęta gorsetem wyzwolonej
niewinność nabiera pewności w dekolcie
I ja wybrałam sobie skórę na miarę
szybko zdominuję to ubranie
zanim ono zawładnie mnąSa -Turn
Szukałem Cię na północy.
Na południu odnalazłem pewnej nocy.
Nieśmiały choć szczery promień,
rzuciłaś w objęcia moje.
Przebłysłaś nieśmiało przez chmury.
Musnęłaś spojrzeniem lasy, góry
i zbladłaś przy księżyca blasku,
nie doczekawszy brzasku.
Jest druga naprzeciw Ciebie,
zwodniczo błyszcząca na niebie,
na niewidzialnej zaczepiona nici,
a nić ta pęka dla każdego skrycie.
Gdy świt nadchodzi jak mara ucieka
i następnego wieczora czeka,
by siać gdzie indziej swe złote promienie,
by bawić innych, innym dać zadowolenie.
Do Ciebie wznosi się moje marzenie,
ku Tobie swoje kieruję spojrzenie.
Oczarowany urodą i wdziękiem,
na dźwięk głosu Twego miękłem
tuląc Twe krucze włosy i Twą drobną postać.
Na zawsze chciałbym z Tobą wtedy zostać,
patrzeć w Twe oczy czarne rozmarzone,
całować usta do pocałunków stworzone.
Cóż ścieżki losu są jakby potoki,
każdy innym korytem płynie, płytkim lub głębokim,
lecz często do wspólnego wpadają zbiornika,
i często obydwa ten sam los spotyka.
Gwiazdo moja północna co jak Sa-turn brzmisz.
Gdybym miał sputnik poleciałbym dziś
by wylądować miękko, lecz nie myśl przesadnie.
A, że nie mam sputnika,
więc czekam aż mi spadniesz.O myślowym skrócie w politycznym bucie
Myślowy skrót.
..Głupi jak but,,
Lecz nie wiadomo, który.
Czy lewy but, czy prawy but
nie posiadł tej kultury?
Przy nich obcasy jakieś tam,
fundament stabilności.
Jeden jest lewy drugi prawy
rzec można by najprościej.
Nogi się obuć nie podoła,
Na odwrót w buty owe.
Prawa jest w prawym, lewa w lewym
By marsze były zdrowe.
Lecz życie figla płata nam
I z nas ironizuje.
Bo noga prawa przy nodze lewej,
Jakoś się niezbyt czuje.
Jedna jest z przodu a druga z tyłu,
Gdy idą do kościoła
I nigdy razem ciągle na odwrót
To aż o pomstę woła.
Razem gdy staną, to awantura,
Wyzwiska, hejty, bura …
Bo tyś jest lewa, a jam jest prawa.
Bo jam jest prosta a ty koślawa.
Prawa jest prawa od Boga dana
A lewa od szatana.
Końca nie widać tym epitetom
Tym kłótniom i tym waśniom
Perfidnym bredniom, pomówieniom,
Tym wymyślonym baśniom.
Aż się zachwiała, figura cała,
W buty takowe odziana.
Chwiejna w posadach, drży z przerażenia
I zimnym potem oblana.
Lewica w lewo, prawica w prawo
Poczuła się rozerwana
— Biała bluzeczka, suknia czerwona
A na ramieniu torba.
Dwa piruety, subtelny axel
I wywinęła orła.
Padła z łoskotem, tłukąc pośladki
I czeka na ratunek.
Reanimacja regeneracja …
— my zapłacimy rachunek.Sielanka
Kto upierze ci koszulę?
Komu będziesz mówił czule,
Moje szczęście moje słonko
Oj pyszne było jedzonko!
Kto jeżeli nie twoja żona?
Ta jedyna wymarzona,
Chwila szczęści upragniona.
Jesteś pewny, że to Ona.
Dla niej przecież zrobisz wszystko,
By szczęśliwa z tobą była.
Czujesz się rodziny głową.
Niech ta głowa kręci szyją,
Jeśli głowie tej to sprzyja.
Byle dobrze, byle zgodnie.
Choć czasami bywa chłodniej,
Bo gorąca nieraz głowa.
Chłodny kompres to rzecz zdrowa.
Minie szybko zła pogoda,
Będzie słonko, będzie zgoda
I ciepełka zaznasz tyle!
Będą pszczółki i motyle
I kobierce łąk zielone.
Wszystko pójdzie w dobrą stronę
500+ w zasięgu ręki:
Poczujesz się taki miękki,
Powiększy się dziatek grono,
Dzięki tobie droga żono.
I docenisz to kochanie,
Bo co piękne nie jest tanie.
Żonka zrobi ci śniadanie,
Po śniadaniu pracowanie
I tak dalej i tak dalej drogi panie.Świnia i ryba
Gdy się świnia w cuchnącym mule utytłała
Gdy porannych kąpieli błotnych zażywała
Coś plusnęło i ryba wypłynęła z wody.
Cała lśniąca, rzekłbyś kwiat rybiej urody
Świnia na ten, że widok oczy przymrużyła.
Ryba zaś podpłynęła i tak zagaiła.
Czemu rybo bez przerwy
babrzesz się w tym smrodzie?
Wejdź tu lepiej i zobacz jak przyjemnie w wodzie.
Lubię błoto bom świnia, świńską mam naturę
Ty żeś ryba, więc wodą swą obmywasz skórę.
Lecz z brudasów się śmieją, ryba na to rzecze.
A mnie chwalą, bo jestem najczystsza na świecie.
I co z tego żeś czysta? ryba odpowiada,
Masz ciało pełne ości, sucha żeś i blada.
Gdy na stół nas podają i gdy nas kosztują
To po mnie palce liżą, a po tobie plują
więcej..