- W empik go
Antymonachomachia - ebook
Antymonachomachia - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 176 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PIEŚŃ PIERWSZA
Wstęp. Doktor, rzuconą od Niezgody, zastaje na swoim stoliku Monacheidos . Zwoływa zgromadzenie – opowieda. Zamieszanie powszechne: radzą bracia, żeby odpisać, a tymczasem odnoszą do biblioteki.
PIEŚŃ DRUGA
Opisanie biblioteki: w niej osobna szafka, gdzie na samym dnie spoczywa Erazm; tam wrzucona głębiej jeszcze niż heretyki. Radzą niektórzy, żeby ją niecierpieć, ale że odpisać mają, zatrzymana więc dopóty, póki służyć będzie na odpis. Doktor i z odpisaniem nie każe się spieszyć, póki się i inni w tej księdze wytknięci nie zgromadzą.
PIEŚŃ TRZECIA
Hijacynt radzi sposoby słodkie, Gaudenty extrema. Dysputa – już się ku świtaniu zabierało, rozchodzą się. Gaudenty we śnie widzi pod postacią Żarliwości Fanatyzm; ten go chwali, zachęca etc.
PIEŚŃ CZWARTA
Los tymczasem rozmaity tego pisma: jedni jako fraszką, i że wierszami, gardzą – drudzy nadto chwalą; niektórzy łeb dobry w autorze wielbią; zbyt trwożni pozorem obmowy zrażają się. Proboszcz się śmieje. Zjadliwi biorą stąd pochop do dyskredytacji zakonów i zajątrzają umyślnie. Hipokryci krzyczą o bluźnierstwo. Kom złych do szerszeni.
ZĘŚĆ PIĄTA
Ciekawość powszechna daje importacją fraszce. Sława wieść roznosi. Dewotka widziała autora w łańcuchach brzękającego. Schodzą się na koniec wszyscy do klasztora. Niezgoda się cieszy z nowych kłótni i z tego, że jej Fanatyzm sprzyja.
PIEŚŃ SZÓSTA
Mowa poprzednicza Honorata. Zdania: Vicesgerent iść prawnie, kontrakty z taktów, on z regestru swego, z arianismi, na koniec kłał crimen status. Prob usprawiedliwia, każe nie dawać importancji. Lutrim. Przeor – pokryć miłością braterską i darować. Gaudenty – spałić dzieło i autora. Wrzawa powszechna. Prawda się ikazuje. Chwali zakony i upewnia, że im to nie szkodzi i szkodzić nie będzie, a jeśliby się w czym poczuwali, życzy się poprawić. Znika.PIEŚŃ PIERWSZA
Często pozory łudzą słabe oczy,
Zwłaszcza gdy staną na widok gromadnie,
Często i malarz w dziele zbyt ochoczy
Zmyli się, obraz chcąc wydać dokładnie,
I w kunszcie nieraz rzemieślnik wykroczy,
Kiedy się w złoto szych podły zakradnie.
Nie traci przeto kruszec swej korzyści:
Szych pełznie w ogniu, a złoto się czyści.
Jędzo Niezgody, twoje to są sztuki!
Ty, co się w dziełach zjadliwych objawiasz,
Mieszasz się w kunszta, mieszasz i w nauki,
Słodycze żółcią mieszasz i zaprawiasz,
Wkładasz obmierzłe jarzmo twej przynuki,
A gdy się tylko niesnaski zabawiasz,
Nie dość dla ciebie państw, narodów klęski,
W cienia zakonne rzucasz grot zwycięski.
Twój to kunszt zdradny, żeś zacisze święte
Nowym podejściem mieszać zamyślała,
Jużeś poczęła dzieło przedsięwzięte,
Jużeś na poły z twych sztuk korzystała.
Niebo sług swoich niewinnością tknięte
Nie dopuściło, byś triumfowała.
Opowiem, jakeś padła z piekłów łona,
Opowiem, jakeś była zwyciężona.
Nie podła gnuśność rządziła klasztorem,
Gdzie się te sceny wydały tragiczne.
Klasztor był cnoty zawołany wzorem,
Klasztor obfity w dzieła heroiczne,
Klasztor od wieków wsławiony wyborem,
Budował wszystkie miejsca okoliczne.
Dzielny przykładzie, ach, któż cię wychwali!
Tyś tarczą twoich, co ciebie dawali.
Święte więzienia miłość cnoty wzniosła,
Niewinność twierdzą otoczyła wieczną,
Żarliwość z świeckiej marności uniosła,
Pokora skryciem czyniła bezpieczną,
Przykładność dzielna w ich cieniu urosła,
Wiara obronę znalazła waleczną.
Ukryte światło stanęło na korcu
W nauczycielu, świętym cudotworcu.
W takim schronieniu, lepszy niż wiek złoty,
Trawiły prawe dla Boga ofiary,
W straży ubóstwa, posłuszeństwa, cnoty,
W zaszczycie pewnej nadziei i wiary,
W czułych zapędach żarliwej ochoty;
A niebieskimi obdarzona dary
Miłość, rękojmia cnoty i załoga,
Słodziła prace dla bliźnich i Boga.
Te Jędza przerwać zabawy gdy chciała,
Zbliża się, kędy w głębokim ukryciu
Księga Zakonnej wojny zostawała,
Płód żartobliwy… Chcąc ją mieć w użyciu,
Tyle przewrotnych kunsztów używała,
Że wpadł w jej ręce; a w klasztornym życiu
Chcąc wzniecić pożar, raduje się, zjadła,
Że dzieło przyszłej niezgody wykradła.
Wzbiła się w górę, a jak jabłko owe,
Co poróżniło i ludzie, i bogi,
Niesie płód żartów. Gmachy klasztorowe
Skoro zoczyła, wydała krzyk srogi,
Cieszy się widząc klęsk przyszłych osnowę.
Forty warownej już przebyła progi,
A myśląc wściekł o przyszłym pożarze,
Przebiega szybkim krokiem kurytarze.
Staje przed drzwiami mieszkania doktora
Pewna, że starzec rozkosznie spoczywa.
Omyliła się; najpierwszy z klasztora
Do służby bożej spieszy i przybywa.
W chórze północna trzymała go pora,
W chórze wraz z bracią chwały boże śpiéwa.
Wielka rzecz z zasług być od prawa wolnym,
Większa – z zasługą być prawu powolnym.
Weszła, a widząc i sprzęty, i łoże,