Anya Morozova :Misja na Eden-9 - ebook
Anya Morozova :Misja na Eden-9 - ebook
Dwadzieścia lat po wstąpieniu Ziemi do Unii Galaktycznej dr. Anya Morozova wyrusza na Eden 9, gdzie ludzka kolonia nagle zamilkła. W obliczu tajemnicy i zagrożenia staje do walki o życie kolonistów – i przyszłość całej ludzkości.Problem pomagają jej rozwiązać sojusznicy z planety Erial którzy w dalekiej przeszłości zetknęli się z takim zjawiskiem.Misja na Eden-9 to kontynuacja książki Anya Morozova.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Science Fiction |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 9788384315620 |
| Rozmiar pliku: | 1 023 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rok 2201.
Dwadzieścia lat.
Dwadzieścia lat od chwili, gdy Ziemia — zmęczona, rozdrobniona, zapętlona we własnych sprzecznościach — wreszcie wybrała inną drogę. Nie przez przemoc, nie przez klęskę, ale przez świadomy wybór.
Dwadzieścia lat od podpisania Karty Harmonii — dokumentu, który nie tylko włączył ludzkość do Unii Galaktycznej, ale przekuł jej ducha.
Zjednoczona Federacja Ziemi — taką nazwę przyjął parlament ludzkości w chwili, gdy błękitna planeta została oficjalnie włączona do galaktycznej wspólnoty narodów i cywilizacji. Był to symboliczny krok w stronę nowej ery współpracy i otwartości. Wcześniej znana była pod nazwą Zjednoczonej Koalicji Ziemi, która jednoczyła państwa wewnątrz planety, lecz dopiero przemiana w Federację odzwierciedlała aspiracje do udziału w życiu całej galaktyki.
Nie było już głodu.
Nie było pieniędzy — przynajmniej nie takich, które dzieliły i prowadziły do wojen.
Hodowla zwierząt na mięso? Została zakazana i zastąpiona syntetycznymi białkami o doskonałym smaku i teksturze — całkowicie bezkrwawymi.
Człowiek nie pracował już „dla chleba”, lecz „dla sensu”. Automatyzacja i sztuczna inteligencja przejęły rutynę, oddając ludziom czas na twórczość, badania, relacje i marzenia.
Karta Harmonii nie była tylko traktatem — była przysięgą.
Przysięgą daną sobie nawzajem i wszechświatowi. Jej zasady stały się święte:
Ziemia — strefa odrodzenia.
Żadne wydobycie surowców. Żadne nowe kopalnie, wiertnice czy kanały. Planeta miała odetchnąć — lasy rosły tam, gdzie były miasta, rzeki wracały do dawnych koryt, a powietrze pachniało deszczem i mchem, nie smogiem i spalinami.
Wojna — przeklęty relikt.
Armie narodowe zostały rozwiązane. W ich miejsce powołano Gwardię Federacyjną — siłę obronną działającą tylko wtedy, gdy zagrożone było życie lub wolność istot rozumnych. Żadnych granicznych konfliktów. Żadnych przewrotów. Tylko wspólne bezpieczeństwo.
Wiedza — dziedzictwo wszystkich.
Każdy człowiek, bez względu na pochodzenie, miał dostęp do bibliotek kwantowych, symulatorów naukowych i laboratoriów genetycznych. Nie było elit naukowych — były pasje, talenty i otwarte drzwi.
Nauka — wolna, ale odpowiedzialna.
Można było badać wszystko — od czarnych dziur po świadomość AI — o ile nie naruszało to praw innych cywilizacji, nie niszczyło światów i nie tworzyło nowych form cierpienia. To była granica. Nie do przekroczenia.
Dzięki tym zasadom Zjednoczona Federacja Ziemi stała się nie tylko członkiem Unii — lecz także jej moralnym kompasem. Dowodem, że gatunek, który kiedyś niszczył sam siebie, potrafił się odrodzić.
Ale kosmos…
Kosmos nigdy nie zapomina, że jest nieznany.
Eden 9.
Planeta na skraju znanego sektora.
Atmosfera tlenowa, umiarkowany klimat, bogate złoża minerałów nieorganicznych — idealna do kolonizacji, zgodnej z Kartą.
Tam, wśród purpurowych lasów i rzek płynących w stronę dwóch słońc, ludzie zbudowali Nową Nadzieję — pierwszą kolonię w pełni samowystarczalną, bez wsparcia z Ziemi.
Dwa lata bezproblemowej pracy.
Raporty pełne entuzjazmu. Odkrycia botaniczne. Nowe formy życia mikrobowego. Pierwsze dzieci urodzone na Eden 9 — dzieci, które nigdy nie zobaczą Ziemi, ale będą jej dziedziczkami.
A potem — cisza.
Cisza trwająca 72 godziny.
Dla Federacji — wieczność.
Żadnych sygnałów. Żadnych SOS. Żadnych awarii systemowych — tylko pustka.
Jakby ktoś nacisnął przycisk i wyłączył świat.
Moskwa. Centrala Federacyjna.
W sali operacyjnej panował półmrok — pulsujące czerwone światło alarmu odbijało się w panoramicznych szybach, za którymi rozciągał się odnowiony, zielony pas miasta.
Na centralnym ekranie — mapa sektora Eden 9. Pusta. Martwa.
W gabinecie Generała Tomasza Górskiego cisza była jeszcze gęstsza.
Mundur bez odznak bojowych, tylko jeden symbol — Gwiezdny Krzyż Pokoju.
Przed nim hologram Anyi Morozovej. Zdjęcie sprzed pięciu lat. Jej oczy patrzyły wtedy prosto w obiektyw — z wyzwaniem i ciekawością świata.
Górski pamiętał tamten dzień.
Pamiętał, jak Anya przedstawiała Radzie Naukowej teorię o „rezonansie świadomości międzygatunkowej” — teorię, z której połowa sali szydziła, a druga połowa wstała i zaczęła bić brawo.
Anya nigdy nie bała się być pierwszą.
Nigdy nie bała się być jedyną.
Jeśli ktoś miał odnaleźć prawdę na Eden 9 — to właśnie ona.
Generał nacisnął klawisz.
WIADOMOŚĆ ZASZYFROWANA — POZIOM ALPHA
OD: GEN. T. GÓRSKI
DO: DR ANYA MOROZOVA
TEMAT: EDEN 9 — MISJA „CISZA”
_Anya,_
_Nie ma czasu na uprzejmości. Eden 9 zamilkł. Żadnych śladów. Żadnych teorii. Tylko Ty potrafisz czytać między liniami tam, gdzie inni widzą pustkę._
_Wyrusz jutro. Statek „Aurora” czeka w doku 7. Załoga — tylko ci, którym ufasz._
_Nie interesują mnie winni. Interesuje mnie prawda._
_I jeśli trzeba… szukamy tego, co ciszę powoduje….._ROZDZIAŁ 1 — Wiadomość
21 maja 2191 roku
Zjednoczona Federacja Ziemi
Rosja, Sankt Petersburg — Cerkiew Zbawiciela na Krwi
Niebo wisiało nisko — szare, ciężkie, jakby samo chciało się schylić nad trumną.
Generał Aleksandr Borodin — ostatni ze „starej straży”, człowiek, który pomógł przeprowadzić Ziemię przez najtrudniejszy moment transformacji — dziś odpoczywał po raz ostatni.
Wewnątrz cerkwi, wśród złocistych ikon i migoczących świec, unosił się zapach kadzidła — ciepły, żywiczny, niemal kojący. Ale koić nie potrafił. Każda nuta chóru, każdy uderzony dzwon, każdy szept modlitwy brzmiał jak pożegnanie z erą, która właśnie się kończyła.
Anya Morozova stała w ostatnim rzędzie, oparta o zimny, rzeźbiony filar.
Miała na sobie prostą, czarną suknię — bez ozdób, bez sznurowania, bez błysku. Nie po to tu przyszła, by być widzianą. Przyszła, by pamiętać.
Borodin nie był tylko jej mentorem.
Był tym, który dał jej pierwszy dostęp do zakodowanych archiwów wojskowych — gdy miała dwadzieścia trzy lata, a wszyscy mówili, że to „zbyt wcześnie”.
Był tym, który kazał jej przemówić przed Radą Bezpieczeństwa, mimo że drżała jak liść.
I był tym, który powiedział: „Nie bój się pytać o to, czego inni boją się wymówić na głos” — dzień przed swoją śmiercią.
Teraz leżał w trumnie z drewna dębowego, pokrytej jedynie flagą Federacji — bez orderów, bez medalów.
„Nie chcę, żeby mówili o mnie jako o wojowniku — tylko jako o człowieku, który pomógł innym nie walczyć” — napisał w testamencie.
Chór śpiewał Wieczny odpoczynek, a Anya patrzyła na drzwi boczne — te, którymi wychodziło się na plac, gdzie czekały pojazdy, gdzie zaczynał się świat pełen zadań, decyzji, odpowiedzialności.
I wtedy — wibracja.
Lekka, niemal niezauważalna.
Jej opaska komunikacyjna — cienki pasek tytanu na nadgarstku — zawibrowała.
Zabezpieczony kanał. Poziom Alpha. Nadawca: Tomasz Górski.
Anya nie spojrzała od razu.
Najpierw pozwoliła chórowi dokończyć frazę.
Najpierw pozwoliła kadzidłu opaść.
Najpierw pozwoliła sobie pożegnać.
Dopiero potem, palcem ledwo dotykając ekranu, otworzyła wiadomość.
_WIADOMOŚĆ ZASZYFROWANA — POZIOM ALPHA_
_OD: GEN. T. GÓRSKI_
_DO: DR ANYA MOROZOVA_
_TEMAT: EDEN 9 — MISJA „CISZA”_
_Anya,_
_Nie ma czasu na uprzejmości. Eden 9 zamilkł. Żadnych śladów. Żadnych teorii. Tylko Ty potrafisz czytać między liniami tam, gdzie inni widzą pustkę._
_Wyrusz jutro. Statek „Aurora” czeka w doku 7. Załoga — tylko ci, którym ufasz._
_Nie interesują mnie winni. Interesuje mnie prawda._
_I jeśli trzeba… szukamy tego, co ciszę powoduje._
_T._
Czytała dwa razy.
Potem trzeci.
Z każdym słowem świat wokół zwalniał.
Chór jakby zanikał.
Kadzidło przestawało pachnieć.
Twarz Borodina, widziana w ostatnim wspomnieniu — surowa, ale z oczyma pełnymi dumy — zastygła przed jej oczami.
Tomasz nie napisał „proszę”.
Nie napisał „czy możesz?”.
Nie napisał „zastanów się”.
Napisał: „Wyruszaj jutro”.
Bo wiedział, że ona to zrobi.
Bo wiedział, że nie ma nikogo innego.
Bo wiedział, że Borodin by tego chciał.
Anya zamknęła komunikator.
Powietrze w cerkwi nagle zrobiło się gęstsze. Cięższe. Jakby samo chciało ją zatrzymać.
Ale ona nie miała zamiaru zostać.
Spojrzała na trumnę — spokojnie, bez łez, bez teatralnego gestu.
Tylko jej usta poruszyły się cicho, bezgłośnie, jak modlitwa tylko dla nich dwojga:
„Odpoczywaj w pokoju, Alex…
Teraz moja kolej.”
Odwróciła się.
Nie czekała na koniec ceremonii.
Nie żegnała się z nikim.
Przeszła przez boczne drzwi — te, które prowadziły wprost do przyszłości.
Za jej plecami chóralny śpiew dochodził do kulminacji.
Przed nią — wiatr, deszcz i droga do Moskwy.
Misja Eden 9 właśnie przestała być teorią.
Anya musiała wracać do Moskwy, wsiadła do pojazdu. Lot trwał niespełna 2 godziny, deszcz bił o pancerz aerowozu jak palce niecierpliwego bębniarza.
Krople spływały po przezroczystej kopule, zostawiając za sobą ślady światła i cienia. Pod nimi — nowa Ziemia.
Tam, gdzie niegdyś huczały zakłady, teraz szumiały lasy. Autostrady, porośnięte pnączami i mchem, wyglądały jak starożytne ścieżki zapomniane przez czas. Wiatraki orbitalne — wysokie, cienkie, niemal duchowe — pulsowały na horyzoncie, jakby oddychały razem z planetą.
Technologia nie podbijała natury. Tańczyła z nią.
Anya siedziała nieruchomo.
Nie dotykała interfejsu, nie przeglądała danych, nie odpowiadała na wiadomości.
Tylko patrzyła.
Ale jej myśli… jej myśli wybiegły daleko naprzód — w ciemność międzygwiezdną, gdzie jedna mała kolonia przestała oddawać głos.
Platforma lądowiska kompleksu federacyjnego błyszczała od deszczu, gdy aerowóz osiadł bezgłośnie, jak ptak wracający do gniazda.
Przed nią — monumentalny budynek: szkło, stal, zielone tarasy, które wpełzały na ściany jak żywe istoty. Nad wejściem — herb Federacji: trzy splecione kręgi.
Ziemia. Unia. Przyszłość.
Nigdy nie było czwartego.
Weszła jak do siebie idąc szybkim marszem prosto do Tomasza.
W sali operacyjnej panował półmrok — tylko światła hologramów odbijały się w szybach, rzucając na ściany tańczące cienie map i wykresów.
W centrum — jeden człowiek.
Generał Tomasz Górski.
Nie miał na sobie munduru. Tylko prostą, ciemną kurtkę z naszywką Gwiezdnego Krzyża Pokoju — symbolu, który nosił nie jako ozdobę, ale jako obietnicę.
Jego twarz… zmęczona. Siwizna na skroniach, cienie pod oczami. Ale spojrzenie — jasne. Ostre. Nieugięte.
To spojrzenie, które Anya znała od lat. To spojrzenie mówiło: „Nie będzie łatwo. Ale tylko Ty dasz radę.”
— Anya — powiedział, gdy tylko weszła.
Nie „Witaj”.
Nie „Dziękuję, że przyszłaś”.
Tylko jej imię.
Bo więcej nie było potrzebne.
Ona skinęła głową. Usiadła naprzeciwko.
Między nimi — hologram Eden 9. Planeta w trójwymiarze: dwa słońca, trzy księżyce, siatka kolonii. Wszystko zielone.
Poza jednym punktem.
Nowa Nadzieja.
Czerwona. Pulsująca.
Jak serce, które przestało bić — ale ktoś wciąż liczy, czy nie zacznie znów.
— Cisza trwa już siedemdziesiąt dwie godziny — zaczął Tomasz. Głos miał cichy, ale każdy wyraz jakby ważył tonę. — Ostatni raport: rutynowy. Botanika. Atmosfera stabilna. Zero zagrożeń. A potem… nic. Żadnych sygnałów. Żadnych logów. Żadnych awarii. Żadnych śladów pożarów, eksplozji, ataku.
Jakby ktoś wyciął ten fragment rzeczywistości nożycami i schował do kieszeni.
— Systemy obronne? — spytała.
— Nie zostały aktywowane. Satelity — w pełni sprawne. Żadnych śladów walki. Żadnych zakłóceń pola energetycznego.
— Sabotaż?
— Rozważaliśmy. Ale sabotaż zostawia odcisk palca. Tu… jest próżnia. Jakby ktoś nacisnął główny wyłącznik… i wymazał historię.
Zapadła cisza.
Tylko szum serwerów.
Tylko puls czerwonej kropki.
Tylko oddech dwóch ludzi, którzy wiedzieli, że coś tu nie gra.
— Dlaczego ja? — w końcu zapytała.
Spojrzał na nią. Długo. Jakby przewijał w głowie lata, misje, decyzje, ryzyko.
— Bo Eden 9 nie daje nam logicznych odpowiedzi — powiedział. — A Ty… Ty zawsze umiałaś znaleźć prawdę tam, gdzie logika się kończy.
(Przerwał. Uśmiechnął się — ledwo, ledwo).
— Pamiętasz Erial?
Anya nie mrugnęła.
Erial. Sektor Tau-72.
Nie miejsce zagłady — ale narodzin nowej ery.
Tam, w sali Harmonii z kryształowymi ścianami, pod niebem o dwóch księżycach, podpisała Umowę Wstąpienia Ziemi do Unii Galaktycznej.
Wraz z załogą była przedstawicielką ludzkości.
Bez polityków. Bez generałów. Bez mediów.
Tylko ona — z teorią rezonansu świadomości, z mapą kulturowych częstotliwości, z przekonaniem, że ludzie są gotowi nie do walki… ale do zrozumienia.
A Tomasz… był wtedy jej ochroną. Młody oficer bezpieczeństwa, który miał ją „pilnować”.
Zamiast tego — nauczył się słuchać.
Zamiast tego — zobaczył, jak przemawia do przedstawicieli siedmiu gatunków… i jak ci ją słuchają.
— Wtedy też mówili, że to szaleństwo — dodał cicho. — Że ludzkość nie jest gotowa. Że nasz język, nasza historia, nasze emocje są zbyt „dzikie”, byśmy mogli wejść do wspólnoty cywilizacji.
A Ty… Ty przekonałaś ich, że nasza różnorodność to nie słabość — to nasza siła.
Spojrzała mu prosto w oczy.
Nie uśmiechnęła się.
Nie odwróciła wzroku.
— Wiem, na co Cię stać, Anya — powiedział. — I wiem, że jeśli ktoś może zrozumieć, dlaczego Eden 9 zamilkł… to tylko Ty.
Bo Ty nie boisz się pytać o to, czego inni boją się wymówić na głos.
Chciała coś powiedzieć. Może: „To za duża odpowiedzialność”.
Może: „Nie jestem gotowa”.
Może: „Co, jeśli to coś… czego nie powinniśmy znaleźć?”
Ale jego ton nie pozostawiał wątpliwości.
To nie była prośba.
To nie był rozkaz.
To było wyzwanie rzucone przez los — a ona była jedyną, która potrafiła je podjąć.
Tomasz zniżył głos, jakby bał się, że ściana usłyszy:
— Masz pełną swobodę. Statek „Aurora” — gotowy. Załogę wybierasz Ty. Metodę śledztwa — Ty. Dostęp do archiwów, broni, technologii — bez limitów.
(Przerwał. Jego dłoń zacisnęła się lekko na poręczy krzesła.)
— Ale, Anya… jeśli na Edenie 9 zaszło coś więcej niż awaria… jeśli to coś dotyczy zasad Karty Harmonii… jeśli to coś zagrozi nie tylko kolonii, ale i temu, w co wierzymy…
…musisz być gotowa, że odpowiedzi nie będą łatwe.
I że nie każda prawda da się opublikować.
Jej palce zacisnęły się na krawędzi stołu.
Nie z gniewu.
Nie ze strachu.
Z determinacji.
W jej oczach pojawił się ten błysk — ten, który Tomasz znał od lat.
Ten, który mówił: „Nie cofnę się. Nawet jeśli świat za mną zawali.”
— Nie szukam łatwych odpowiedzi — odparła cicho. —
Szukam prawdy.
Generał skinął głową.
Nic więcej nie musiał mówić.
Na hologramie Eden 9 nadal pulsował czerwienią.
Ale teraz…
pulsował dla niej.
Anya wstała od stołu.
Nie gwałtownie.
Nie z irytacją.
Ale z decyzją w ciele — jakby każda komórka jej organizmu właśnie przestawiła się na inny tryb.
Na tryb misji.
Puls czerwonej kropki na hologramie Eden 9 nadal bił jak serce — powolny, uporczywy, niemal hipnotyczny.
Ale teraz…
czuła, że to jej serce bije w tym rytmie.
Że każda sekunda ciszy z Eden 9 to uderzenie w jej własną klatkę piersiową.
— Tomasz — zaczęła, a jej głos był spokojny, jak gładka powierzchnia jeziora przed burzą — nie ma czasu do stracenia.Nie możemy czekać na procedury, raporty i biurokrację. Ja biorę sprawy w swoje ręce.
Spojrzał na nią.
Nie zaskoczony.
Nie zirytowany.
Zrozumiały.
Bo znał ten ton.
Ten spokój, który nie był obojętnością — tylko ogniem, który się skupił, zamiast rozpryskiwać.
Wiedział, że decyzja już zapadła.
Ale nie spodziewał się, że będzie aż tak bezkompromisowa.
— Chcę zmienić statek — powiedziała, patrząc mu prosto w oczy. —
Zamiast „Aurory” — „Odyssey”.
Chwila ciszy.
Hologram Eden 9 drżał lekko — jakby sam system próbował przetwarzać to, co usłyszał.