Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość

Anya Morozova Wspomnienia - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
8 grudnia 2025
15,00
1500 pkt
punktów Virtualo

Anya Morozova Wspomnienia - ebook

„Ta książka jest kontynuacją przygód Anyi Morozovej i jej podróży opowiedzianych w poprzednich tomach: „Anya Morozova” oraz „Anya Morozova: Misja na Eden-9”. To opowieść o dalszych losach bohaterki. Emerytowana dr.Morozova spisuję wspomnienia a następnie wydaję je w formie książki.Wspomina dzieciństwo, pracę, misje kosmiczne oraz przyjaciół. Nie ma tu pieniędzy ani hierarchii, a jednak każdy bohater odnajduje własną drogę. To historia o odwadze, przyjaźni, odpowiedzialności i miłości, które przetrwają każdą próbę czasu.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Science Fiction
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788397665637
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

MOSKWA, ZJEDNOCZONA FEDERACJA ZIEMI 2210 ROK

Słońce wstawało nad Moskwą, rozlewając złote światło po szklanych fasadach wieżowców, które niegdyś symbolizowały potęgę technologii, a teraz były świadectwem harmonii między człowiekiem a naturą. Anya Morozova stała przy panoramicznym oknie swojego gabinetu na ostatnim piętrze Instytutu Badawczego Międzynarodowej Agencji Kosmicznej. Jej oddech tworzył delikatną mgiełkę na szybie, jakby sama przyszłość była jeszcze niepewna, jeszcze nie do końca ukształtowana.

Dziś był jej ostatni dzień.

Dziś kończyła się era.

Za nią, na biurku, leżał list pożegnalny – krótki, rzeczowy, napisany ręcznie na papierze z recyklingu, jakby chciała przypomnieć sobie i innym, że nawet w świecie zaawansowanej technologii niektóre rzeczy warto robić po staremu. Obok listu stał mały model statku “Odyssey”, który towarzyszył jej przez lata – od pierwszych misji po najważniejsze odkrycia. Dotknęła go palcami, jakby chciała się upewnić, że to wszystko naprawdę się wydarzyło.

– OSIRIS, wyłącz wszystkie alerty na dzisiejszy dzień – powiedziała cicho, a jej głos, choć spokojny, niósł w sobie ciężar lat doświadczeń, decyzji i poświęceń. Sztuczna inteligencja, która przez lata była jej najbliższym współpracownikiem, odpowiedziała natychmiast:

– Potwierdzam, kapitan Morozova. Wszystkie alerty wyłączone. Ale przypominam, że o godzinie 14:00 masz zaplanowany wywiad dla “Galactic News”.

Anya uśmiechnęła się lekko.

– Wiem. To moje ostatnie oficjalne wystąpienie.

Przeszła przez gabinet, dotykając mebli, książek, ekranów holograficznych, jakby chciała zapamiętać każdy detal. Jej wzrok zatrzymał się na zdjęciu załogi “Odyssey” – uśmiechnięte twarze, pełne nadziei i determinacji. Tom Elias, Li Wei, Lina Górska, Hans Schmitt, Anna Nowak – ludzie, z którymi przeszła przez piekło i niebo, którzy stali się jej drugą rodziną.

Usłyszała ciche pukanie do drzwi.

– Proszę – powiedziała, nie odrywając wzroku od zdjęcia.

Drzwi się otworzyły, i do środka wsunął się młody dziennikarz, z notatnikiem w ręku i niepewnym uśmiechem.

– Dzień dobry, pani dyrektor. Jestem Mikołaj, z “Galactic News”. Dziękuję, że zgodziła się pani na ten wywiad w takim dniu.

Anya skinęła głową.

– Proszę, siadaj. I mów mi Anya. Dziś nie jestem już dyrektorem. Jutro będę tylko sobą.

Mikołaj usiadł, a jego wzrok padł na model “Odyssey”.

– Czy to ten słynny statek?

– Tak – odparła Anya, biorąc model do ręki. – “Odyssey”. Pierwszy statek, który zawiózł ludzkość do Unii Galaktycznej. Pierwszy, który odpowiedział na sygnał z Tau-72. Pierwszy, który… zmienił wszystko.

Przez chwilę milczała, jakby wspomnienia przytłoczyły ją na nowo.

– Pani Morozova, czy może pani opowiedzieć, jak to się stało, że z naukowca stała się pani legendą? – zapytał Mikołaj, przygotowując dyktafon.

Anya odłożyła model na biurko i usiadła naprzeciwko niego. Jej oczy, pełne mądrości i doświadczenia, spojrzały wprost na młodego dziennikarza.

– To nie była jedna decyzja. To była seria wyborów, które doprowadziły mnie tutaj. Wyborów, które czasem bolały, czasem cieszyły, ale zawsze były moje.

Zaczęła opowiadać – o pierwszych dniach w Akademii, kiedy marzyła o gwiazdach, o spotkaniu z generałem Borodinem, który uwierzył w nią, gdy nikt inny nie chciał słuchać, o misji na Erialu, która zmieniła bieg historii, i o “Odyssey”, który stał się jej drugim domem.

– Czasem myślę, że to nie ja wybierałam te misje. To one wybierały mnie – powiedziała w końcu, patrząc na zdjęcie załogi. – I że wszystko, co się wydarzyło, doprowadziło mnie do tego momentu. Do tego, żebym mogła teraz powiedzieć: było warto.

Mikołaj kiwnął głową, jakby zrozumiał więcej, niż było w słowach.

– A co teraz? – zapytał. – Co pani zamierza robić na emeryturze?

Anya uśmiechnęła się szerzej, jakby ta myśl sprawiała jej radość.

– Będę pisać. Będę opowiadać historię, której jeszcze nikt nie zna. Historię, która zaczęła się dawno temu, na długo przed moim pierwszym lotem. Historię, która… czeka na swoje zakończenie.

Mikołaj spojrzał na nią z ciekawością.

– To brzmi tajemniczo.

– Bo taka jest – odparła Anya, wstając. – Ale obiecuję, że kiedyś ją usłyszysz. Może nie w wywiadach, nie w oficjalnych raportach… ale w słowach, które same znajdą drogę do ciebie.

Podała mu dłoń na pożegnanie.

– Dziękuję za ten wywiad. I za wszystko, co pani zrobiła – powiedział Mikołaj, ściskając jej dłoń.

– To ja dziękuję – odparła Anya. – Za to, że byłeś tu dzisiaj. Że słuchałeś.

Gdy drzwi się zamknęły, Anya ponownie podeszła do okna. Słońce wznosiło się coraz wyżej, a miasto budziło się do życia. Ostatni dzień dobiegał końca.

Ale ona wiedziała, że to nie koniec.

To był dopiero początek.

Gdy Mikołaj wyszedł, Anya jeszcze przez chwilę stała przy oknie, patrząc na Moskwę, która budziła się do życia. Ostatni dzień w Instytucie dobiegał końca, ale ona nie czuła smutku. Czuła spokój – jakby wiedziała, że to, co przed nią, jest równie ważne jak to, co za nią.

Zebrała swoje rzeczy: list pożegnalny, model “Odyssey”, kilka osobistych notatek. Włożyła je do torby, a następnie wyszła z gabinetu, zamykając za sobą drzwi z cichym trzaskiem. OSIRIS odezwał się po raz ostatni:

– Kapitan Morozova, życzę pani wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję, że nasze ścieżki znów się przetną.

Anya uśmiechnęła się.

– Jestem pewna, że tak będzie, OSIRIS. Dziękuję.

Wyszła z budynku Instytutu i wsiadła do autonomicznego pojazdu, który zawiózł ją do jej mieszkania na obrzeżach Moskwy. Droga była krótka, ale Anya wykorzystała ten czas, by przygotować się mentalnie na to, co miała zrobić. Gdy pojazd zatrzymał się przed jej budynkiem, wyszła i wzięła głęboki oddech. Powietrze pachniało świeżością, jakby natura chciała jej przypomnieć, że życie toczy się dalej.

W mieszkaniu panował spokój – ciepłe światło wpadało przez okna, a na biurku czekał tablet, który miała użyć do pisania. Postawiła torbę na krześle, wzięła tablet i usiadła przy biurku. Przez chwilę patrzyła na pusty ekran, jakby zbierała myśli. Następnie dotknęła palcem ekranu, uruchamiając program do pisania.

Pierwsze słowa przyszły same:

_“Pamiętam pierwszy raz, gdy zobaczyłam ‘Odyssey’. Stał w doku, wielki, potężny, ale jednocześnie delikatny – jakby wiedział, że jego zadanie to nie tylko przenosić nas przez przestrzeń, ale także chronić nasze marzenia. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ten statek stanie się moim drugim domem. Nie wiedziałam, że to na jego pokładzie przeżyję najważniejsze chwile swojego życia. Nie wiedziałam, że to dzięki niemu zrozumiem, kim naprawdę jestem.”_

Anya zatrzymała się na chwilę, czując, jak wspomnienia zaczynają płynąć przez nią jak rzeka. Wiedziała, że to nie będzie zwykła opowieść. To będzie spowiedź, podróż w głąb siebie, próba zrozumienia tego, co przez lata ukrywała nawet przed sobą.

Wzięła głęboki oddech i zaczęła pisać dalej, słowo po słowie, zdanie po zdaniu. Jej palce poruszały się po ekranie, jakby same wiedziały, co mają przekazać. Wspomnienia zaczynały żyć własnym życiem – o pierwszych misjach, o lękach i nadziejach, o ludziach, którzy stali się jej rodziną, i o tym, co spotkało ich wszystkich na “Odyssey”.

Gdy pisała, czuła, jak coś w niej się otwiera – jakby drzwi, które przez lata były zamknięte, teraz powoli się uchylały. Wiedziała, że to, co pisze, nie jest tylko dla niej. To jest dla tych, którzy kiedyś będą czytać te słowa i zrozumieją, że prawda jest często ukryta w miejscach, których nikt się nie spodziewa.

Zatopiła się w pisaniu, zapominając o czasie i przestrzeni. Słowa płynęły, a wraz z nimi obrazy – twarze, miejsca, chwile, które na zawsze zmieniły jej życie. Czuła, że to dopiero początek – że ta opowieść będzie długa, trudna, ale konieczna. Bo niektóre historie muszą zostać opowiedziane.1

ROZDZIAŁ 1: PIERWSZWE GWIAZDY

Anya Morozova odłożyła e-pióro na stół i przeciągnęła się, czując, jak kręgosłup trzeszczy po godzinach spędzonych w tej samej pozycji. Na zewnątrz, za oknem jej moskiewskiego mieszkania, zapadał zmrok. Niebo powoli pokrywało się gwiazdami – tymi samymi, które kiedyś pokazała jej babcia Tamara. włączyła tablet i otwarła notatnik:

_Moskwa, 5 stycznia 2150 roku_

_Urodziłam się tego dnia, w małym szpitalu na obrzeżach miasta. Mama zmarła zaraz po porodzie – powikłania, których nikt nie przewidział. Babcia Tamara wychowała mnie sama, od pierwszego dnia mojego życia._

_Pamiętam nasze mieszkanie na trzecim piętrze bloku przy ulicy Gagarina. Ściany były cienkie, a sąsiedzi często się kłócili, ale gdy zamykałam oczy, słyszałam tylko głos babci, która opowiadała mi o gwiazdach. Siedziałyśmy wieczorami na balkonie, owinięte w wełniane koce, i patrzyłyśmy w niebo. “To Wielka Niedźwiedzica”, mówiła, kreśląc palcem kształty na niebie. “A tam, obok, to Kasjopea. One cię będą chronić, pamiętaj je”._

_Nie rozumiałam wtedy, że to nie tylko bajki. Że te gwiazdy naprawdę będą moimi przewodniczkami. Babcia uczyła mnie, że każda z nich ma swoją historię – niektóre były odległymi słońcami, inne całymi galaktykami. “Wszystko jest połączone, Anya”, mawiała. “Ty też jesteś częścią tego wszechświata”._

_O ojcu prawie nie mówiłam. Nie dlatego, że go nie pamiętałam. Pamiętałam go za dobrze – jego milczenie, sposób, w jaki patrzył na mnie, gdy myślał, że nie widzę. Pracował w Instytucie Badań Kosmicznych. Wracał późno, a gdy był w domu, zamykał się w swoim gabinecie z książkami i schematami statków. Babcia mówiła, że “ma głowę w chmurach”, ale ja wiedziałam, że to nie chmury. To były gwiazdy._

_Pewnego wieczoru, gdy miałam dziewięć lat, złapałam go na tym, że patrzy na mnie w sposób, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił. Siedziałam na podłodze w salonie, układając puzzle z układem słonecznym. On stał w drzwiach, trzymając filiżankę herbaty, która dawno już wystygła._

_— Tato, czy kiedyś polecę w kosmos? — zapytałam, nie podnosząc wzroku znad układanki._

_Zamilkł na chwilę. Słyszałam, jak odstawia filiżankę na stół._

_— Jeśli naprawdę tego chcesz — powiedział w końcu. Jego głos był cichy, jakby obawiał się, że przerwie ciszę, która nas otaczała. — Ale to nie będzie łatwe._

_— Wiem — odparłam. — Ale ja chcę_

_Spojrzał na mnie dłużej, niż się spodziewałam. W jego oczach było coś, czego nie rozumiałam — smutek? duma? Może obie te rzeczy naraz._

_— Twoja matka też chciała — powiedział nagle. Pierwszy i ostatni raz, gdy wspomniał o niej przy mnie. — Ona… też patrzyła w gwiazdy._

_Zamarłam. Nikt nigdy nie mówił mi o matce. Babcia unikała tego tematu, a ojciec… no cóż, ojciec po prostu milczał._

_— Co się z nią stało? — zapytałam, choć bałam się odpowiedzi._

_Zamknął oczy na chwilę, jakby te słowa bolały._

_— Poleciała za daleko — odparł. I to wszystko, co powiedział._

_Ojciec zniknął z mojego życia, gdy miałam dwanaście lat. Nie umarł. Nie wyjechał. Po prostu przestał wracać do domu. Babcia mówiła, że “ma ważną pracę”, ale ja wiedziałam, że to nieprawda. Uciekał. Przed czym? Nie wiem. Może przed wspomnieniami. Może przed mną._

_Ostatni raz widziałam go w szpitalu, gdy babcia Tamara umierała. Stał w kącie pokoju, blady i milczący, jakby nie wiedział, co powiedzieć. Nie podszedł do łóżka. Nie dotknął dłoni babci. Tylko patrzył, jakby był obserwatorem, a nie częścią tej historii._

_Gdy wyszliśmy na korytarz, spróbowałam go zatrzymać._

_— Tato, dlaczego? — zapytałam, choć nie byłam pewna, o co właściwie pytam. O matkę? O to, że nas zostawił? O to, że nigdy nie był dla mnie prawdziwym ojcem?_

_Spojrzał na mnie, a w jego oczach zobaczyłam coś, czego się nie spodziewałam — żal._

_— Przepraszam, Anya — powiedział. To były jego ostatnie słowa do mnie._

_Potem odszedł. I już nigdy nie wrócił. Kilka miesięcy póżniej dowiedziałam się że wyjechał do Kanady, poznał tam jakąś kobietę._

_Babcia Tamara zachorowała nagle. Pamiętam ten dzień jak przez mgłę. Wróciłam ze szkoły, a ona leżała w łóżku, blada i słaba. “Dziś nie czuję się dobrze, skarbie”, powiedziała, gdy weszłam do pokoju. Jej głos był cichy, jakby każde słowo kosztowało ją ogromny wysiłek._

_Natychmiast pobiegłam po wodę i mokry ręcznik. “Zaraz wezwę lekarza”, powiedziałam, ale ona tylko pokręciła głową._

_— Nie trzeba, Anya. To już czas._

_Nie słuchałam. Wybrałam numer Jednostki Natychmiastowej Pomocy, ale gdy tylko usłyszałam głos holodyspozytora, babcia Tamara zacisnęła moją dłoń tak mocno, że aż mnie zabolało._

_— Proszę, nie — powiedziała, patrząc mi prosto w oczy. — Obiecałam twojej mamie, że nie będziesz sama. Ale musisz być silna._

_Zamarłam. Po raz pierwszy wspomniała o mojej mamie. Po raz pierwszy powiedziała, że umiera._

_— Babciu, proszę… — moje gardło ściśnięte płaczem nie pozwalało mi dokończyć._

_Wtedy zrozumiałam. To nie było przeziębienie. To był koniec._

_Zadzwoniłam po Holomed patrol._

_Lekarze przylecieli szybko, ale było już za późno. Pamiętam błyskające niebieskie światła, które oświetlały nasze małe mieszkanie. Pamiętam głosy lekarzy krzątających się wokół łóżka babci. “Proszę, niech pani pomogą!”, krzyczałam, trzymając jej dłoń, która stawała się coraz chłodniejsza._

_“Robimy, co możemy”, odpowiedział jeden z lekarzy, ale widziałam, że w jego oczach nie ma nadziei._

_Babcia otworzyła oczy i spojrzała na mnie. “Nie bój się, skarbie”, szepnęła. “Gwiazdy będą cię prowadzić”._

_To były jej ostatnie słowa._

_Po pogrzebie babci nie miałam dokąd iść. Sąsiadka, pani Olga, zabrała mnie do siebie na kilka dni, ale wiedziałam, że to tylko tymczasowe. “Muszą znaleźć dla ciebie miejsce”, mówiła, głaszcząc mnie po głowie, jakbym była małym dzieckiem. Nie byłam dzieckiem. Miałam czternaście lat i wiedziałam, że muszę być silna._

_Trafiłam do domu dziecka na obrzeżach Moskwy. Pamiętam ten dzień — deszcz bił w szyby samochodu, a ja patrzyłam, jak miasto oddala się za mną. Czułam się, jakby ktoś zamknął za mną drzwi do mojego poprzedniego życia._

_Dom dziecka był szary, zimny i pachniał dezynfekcją. Dzieci patrzyły na mnie z ciekawością, jak na nową, która nie pasowała do reszty. Nie płakałam. Nie chciałam, żeby myśleli, że jestem słaba._

_Pierwszej nocy nie mogłam spać. Leżałam w łóżku, patrząc w sufit, i myślałam o babci. O tym, jak siedziałyśmy na balkonie i patrzyłyśmy w gwiazdy. “One cię poprowadzą”, mówiła. Teraz byłam sama, ale miałam jej słowa. I te słowa były moją kotwicą._

_Następnego dnia wychowawczyni, pani Swietłana, wezwała mnie do swojego gabinetu._
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij