Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Architektura w Polsce 1945-1989 - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
45,00

Architektura w Polsce 1945-1989 - ebook

Książka jest dokładnie tym, co zapowiada jej tytuł – zakrojoną na 476 stron i 150 zdjęć szeroką panoramą architektury PRL – od powojennej odbudowy, przez socrealizm i modernizm, aż do postmodernizmu. Choć na okładce widać gdański Falowiec, Anna Cymer przedstawia nie tylko osiedla, ale i rekonstruowane zabytki, socrealistyczne „pałace dla ludu”, tysiąclatki czy postmodernistyczne kościoły.

Redakcja merytoryczna: Alicja Gzowska

Konsultacja: Michał Duda

Redakcja językowa: Jolanta Chrzanowska-Pieńkos

Korekta i zestawienie indeksu: Urszula Drabińska

Projekt graficzny i skład wersji papierowej: Iwo Rutkiewicz

Opracowanie zdjęć: Tomasz Kubaczyk

Fotoedycja: Karolina Matysiak

Opracowanie e-booka: Peter Łyczkowski

Redaktorka prowadząca: Agnieszka Rasmus-Zgorzelska

Wydawca: Fundacja Centrum Architektury

Wydanie II, 2020

wersja elektroniczna, 2022

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-964831-5-7
Rozmiar pliku: 25 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1
Odbudowa

Mimo wojny — przygotowania

„W chwili obecnej przed architekturą polską otwiera się wielka misja: musi ona zająć się nie tylko budową, ale i odbudową kraju. Nie tylko budową i odbudową, ale również i przebudową. I nie tylko miast, ale i miasteczek, i wsi”1 — mówił podczas zebrania członków Stowarzyszenia Architektów Rzeczypospolitej Polskiej (SARP) w listopadzie 1944 roku ówczesny szef Resortu Kultury i Sztuki Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN) Wincenty Rzymowski. Wyzwanie, przed którym stanęli polscy architekci pod koniec II wojny światowej, nie miało precedensu: należało stworzyć wizję odbudowy zrujnowanego kraju. Jak podają statystyki, w wyniku działań wojennych w latach 1939–1945 w polskich miastach zostało zburzonych ponad 295 tysięcy budynków: „Na podstawie rejestracji strat wojennych przeprowadzonych przez wojewódzkie wydziały odbudowy ustalono, że zniszczeniu lub uszkodzeniu uległo 295,4 tysięcy nieruchomości miejskich (147,6 tysięcy, tj. 50 procent na ziemiach dawnych, i 147,8 tysięcy, tj. 50 procent na ziemiach zachodnich i północnych), o kubaturze odpowiednio: 526,9 milionów metrów sześciennych (221,8 milionów metrów sześciennych — 42,1 procent i 305,1 milionów metrów sześciennych — 57,9 procent)”2. W tej liczbie znalazło się 6 tysięcy obiektów zabytkowych i ponad milion mieszkań3. Skala zniszczeń większości polskich miast wahała się pomiędzy 60 a 80 procent, nieco mniej ucierpiały Kraków, Łódź, Lublin, znacznie bardziej Warszawa, Gdańsk, Szczecin, Białystok, Opole. Nie mniej zniszczone zostały wsie: zburzonych zostało 354 tysięcy zagród i 467 tysięcy budynków. Ogółem wieś straciła 35 procent przedwojennej wartości całego majątku. Oczywiście straty wojenne nie dotyczyły tylko zabudowy mieszkaniowej. Zniszczeniu uległo 65,6 procent zakładów przemysłowych, transport utracił 50 procent swojego stanu posiadania, a łączność — 62 procent. „Straty materialne oceniane globalnie oznaczają ubytek 40 procent majątku narodowego”4.

Nic więc dziwnego, że w pierwszych latach po wojnie większość architektów zaangażowała się w opracowywanie koncepcji odbudowy miast i poszczególnych budynków czy też dyskusje dotyczące odtwarzania zabytków.

Trzeba jednak podkreślić, że projekty odbudowy i przebudowy kraju zaczęły rodzić się na długo przed podpisaniem przez III Rzeszę aktu kapitulacji. Przez całą wojnę na terenie okupowanej Polski funkcjonowały pracownie architektoniczne oraz konspiracyjne wydziały architektury, które wraz z przybywaniem zniszczeń opracowywały nie tylko wizje odbudowy, lecz także modernizacji kraju. Najwięcej tego typu działań miało miejsce w Warszawie. Już w październiku 1939 roku Rada Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej (WAPW) podjęła decyzję o nieprzerywaniu działalności dydaktycznej „bez względu na jakiekolwiek decyzje władz okupacyjnych”. Pierwszym dziekanem działającego w konspiracji wydziału został dotychczasowy jego kierownik, inżynier i konstruktor Stefan Bryła. Gdy w grudniu 1943 roku został on rozstrzelany w publicznej egzekucji na ulicy Puławskiej, jego obowiązki przejął urbanista Tadeusz Tołwiński. Pod jego kierownictwem w czasie okupacji na WAPW powstało m.in. szczegółowe studium przebicia przez Warszawę trasy N–S (łączącej północną i południową część miasta). Na działającym w podziemiu Wydziale Architektury doktoryzowali się m.in. Piotr Biegański, Jan Chmielewski i Kazimierz Wejchert. Nie przerwał swojej działalności także Wydział Planowania Miasta, którego szefem był Stanisław Różański. W ramach Wydziału przygotowywano projekty m.in. placów Trzech Krzyży i Marszałka Piłsudskiego oraz przebudowy Ogrodu Saskiego. Trzy zespoły: Piotra Biegańskiego, Kazimierza Marczewskiego oraz Zygmunta Skibniewskiego i Macieja Nowickiego opracowywały wizje Nowego Światu bis5. Stanisław Różański nadzorował opracowania, których celem było poprawienie siatki ulic w stolicy — podnosząc miasto z ruin, projektanci chcieli choć częściowo uzdrowić jego urbanistykę. Wiele z powstałych wtedy projektów pozostało na papierze, jednak nawet dziś, po wielu dekadach, widać wciąż, jak bardzo były nowoczesne. Za takie można uznać m.in. opracowania autorstwa Macieja Nowickiego. Ten utalentowany architekt, którego błyskotliwą międzynarodową karierę przerwała tragiczna śmierć 6, współpracował w czasie okupacji przy tworzeniu planów urbanistycznych dla powojennej Warszawy. Rozdzielił ruch pieszy od kołowego, planował w centrum ustawione luźno wzdłuż szerokich alei budynki cztero- i 14-kondygnacyjne, „kierując się nie tylko względami architektonicznymi, ale także zasadą proporcji i tła urbanistycznego. Kieruje się skalą indywidualnego człowieka, ale także skalą tłumu w śródmieściu, w tym — jak to nazywa — »teatrze życia wielkomiejskiego«”7. Nowicki dobrze rozumiał nie tylko potrzebę zróżnicowania skali zabudowy w centrum, ale i specyficzne warunki, w jakich przyszło działać projektantom. W swoich projektach uwzględniał wykorzystanie gruzu ze zburzonych w wojennej pożodze domów. „Podstawową cechą terenu centralnego dzielnicy biurowo-handlowej miały być różnice poziomów gruntu, wynoszące od 2,5 do 3 metrów, utworzone poprzez pozostawienie na miejscu nasypów z gruzu. Dawało to możliwość ukształtowania ciągów pieszych na innym poziomie niż trasy ruchu kołowego”8 — opisywał koncepcje Nowickiego Piotr Kibort. Architekt starał się w zwartych, niewielkich zespołach tworzyć wrażenie kameralności, nie zapominał jednocześnie o mieście jako całości — dbając np. o to, jak będzie prezentować się sylweta Warszawy od strony skarpy wiślanej.

Ruiny Starego Miasta w Warszawie

fot. Zbyszko Siemaszko

domena publiczna

Kolejnym aktywnym ośrodkiem działalności architektów i urbanistów z lat okupacji była powołana do życia w 1940 roku Pracownia Architektoniczno-Urbanistyczna (PAU). O ile inne grupy i zespoły zajmowały się przede wszystkim sprawami urbanistyki, o tyle PAU od początku wyspecjalizowała się w kwestiach mieszkalnictwa. Było to poniekąd oczywiste — wszyscy jej członkowie przed wojną zajmowali się tym tematem, a pracownia powstała z inicjatywy awangardowych architektów zrzeszonych w grupie Praesens9, współpracujących m.in. z Warszawską Spółdzielnią Mieszkaniową (WSM) i Społecznym Przedsiębiorstwem Budowlanym. Pierwszym przedsięwzięciem zespołu było zabezpieczenie i inwentaryzacja zbombardowanych w 1939 roku osiedli WSM na Rakowcu i Towarzystwa Osiedli Robotniczych (TOR) na Kole (oba projektu Heleny i Szymona Syrkusów). Powstały zespoły odpowiedzialne m.in. za rozbudowę osiedli WSM na Żoliborzu i Rakowcu, a także za projekty nowych osiedli w północnej części Warszawy — na Bielanach, Marymoncie, Powązkach, osiedli wyrosłych z idei CIAM (Międzynarodowych Kongresów Architektury Nowoczesnej) i Karty ateńskiej10. Autorzy przedwojennej wizji urbanistycznej Warszawa funkcjonalna, Jan Chmielewski i Szymon Syrkus, kontynuowali swoje opracowanie. W PAU działały tematyczne zespoły, którymi kierowali: Jan Chmielewski, Barbara Brukalska, Zygmunt Skibniewski, Szymon Syrkus, Stanisław Dziewulski. Od 1941 roku z PAU współpracowali wybitni socjologowie Tadeusz Kotarbiński, Maria i Stanisław Ossowscy, a poza tym ekonomiści, demografowie, lekarze, prawnicy. Ta współpraca wynikała z łączącego owe środowiska przekonania o społecznych powinnościach architektów i urbanistów o tym, że projektowanie służyć powinno rozwiązywaniu społecznych problemów, poprawianiu jakości życia, szczególnie tych, którzy „mogą mniej” — ubogich, mało zarabiających, robotników, którzy przed wojną żyli w szczególnie złych warunkach11.

W czasie okupacji działała powołana przez Stefana Starzyńskiego Komisja Urbanistyczna opracowująca kierunki rozwoju Warszawy (m.in. przebieg planowanych tras: północ–południe N–S jako kontynuacji istniejącej alei Niepodległości oraz wschód–zachód W–Z, która miała być przedłużeniem ulicy Wolskiej przez Śródmieście na drugą stronę Wisły). Członek tego zespołu, a później jeden z szefów Biura Odbudowy Stolicy (BOS), Piotr Biegański podkreśla rolę stworzonych wówczas opracowań: „W czasie tych prac, a więc jeszcze przed powstaniem warszawskim, nikt z nas nie przypuszczał, że zniszczenia dzielnic śródmiejskich osiągną wielkie rozmiary. Zrozumiałe jest więc, że w Wydziale Urbanistycznym Biura Odbudowy Stolicy w stosunku do dawnych projektów wprowadzone zostały korzystne modyfikacje, które jednak nie podważyły zasadniczego układu urbanistycznego, zwłaszcza jeśli idzie o prostopadły układ zasadniczej sieci komunikacyjnej Warszawy”12.

Po wojnie — działania

Odbudowa musiała postępować szybko — od początku 1945 roku ludzie masowo wracali do zniszczonych miast. W Warszawie liczba ludności w tamtym czasie miesięcznie zwiększała się średnio o 7 tysięcy osób, w maju 1946 roku stolicę zamieszkiwało już pół miliona ludzi13, którzy w zrujnowanym w około 70 procentach mieście starali się urządzić wśród gruzów domy, sklepy czy szkoły.

Trwająca w czasie okupacji praca przedwojennych architektów i urbanistów dawała efekty w postaci propozycji odbudowy i rozbudowy polskich miast w nowej powojennej rzeczywistości. Dzięki podziemnej działalności projektantów dość szybko zaczęły odradzać się także ich organizacje zawodowe. W listopadzie 1944 roku w Lublinie odbył się (jeszcze nieoficjalny) zjazd Stowarzyszenia Architektów Rzeczpospolitej Polskiej, które w ten sposób wznowiło swoją działalność. Na I Walnym Zjeździe SARP w kwietniu 1945 roku w Warszawie ustalono liczbę czynnych architektów: 514 (przy 1700 w 1939 roku). Pierwszym po wojnie prezesem SARP wybrano wtedy wykładowcę Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej (WAPW), szefa Katedry Historii Sztuki i Architektury Średniowiecznej Lecha Niemojewskiego. W maju 1945 roku zebrała się po raz pierwszy oficjalnie Rada WAPW14.

W połowie 1945 roku powołano do życia Naczelną Radę Odbudowy (pod przewodnictwem prezydenta Krajowej Rady Narodowej Bolesława Bieruta) i podległy Prezesowi Rady Ministrów Komitet Odbudowy15, które swoim zasięgiem miały obejmować cały kraj. Polskie miasta, a szczególnie ich historyczne centra i obszary zabytkowe, były zniszczone w różnym stopniu. W Poznaniu, Opolu, Olsztynie zniszczenia polegały przede wszystkim na wypaleniach wnętrz kamienic, przy zachowaniu większości ścian; częściowo zburzona była zabudowa m.in. Lublina i Brzegu; w największym stopniu ucierpiały obrócone praktycznie w gruzy takie miasta jak Warszawa, Gdańsk, Wrocław, Szczecin, Koszalin. Jan Zachwatowicz wspominał: „Sprawa odbudowy miast i ich zniszczonych historycznych ośrodków nie mogła i nie była ujęta w jakąś ogólną zasadę czy schemat. Zależała ona w pierwszym rzędzie od gospodarczych podstaw odbudowy samego miasta, jego roli, stanu uprzemysłowienia, ilości ludności itp. Zależne one były od położenia dzielnicy zabytkowej w mieście, od stanu zniszczenia, jak wreszcie od wartości artystycznej i materialnej dawnej zabudowy”16. Jeszcze w październiku 1944 roku Biuro Planowania i Odbudowy PKWN zgłosiło wniosek w sprawie potwierdzenia stołecznej roli Warszawy, a na początku stycznia 1945 roku Krajowa Rada Narodowa nie tylko ostatecznie uznała jej stołeczne funkcje, lecz określiła także konieczność jej odbudowy jako „jedno z zasadniczych działań w dziele odbudowy kraju”17. Wszystkie działania państwa zostały wówczas ukierunkowane na podniesienie stolicy z gruzów, które stało się priorytetowym przedsięwzięciem; inne miasta mogły liczyć na państwową pomoc w znacznie mniejszej skali18. „ odbudowa Warszawy była molochem, który rozrastał się kosztem innych części kraju. Skoncentrowanych tam ludzi i środków zabrakło choćby na Śląsku, gdzie pomimo poważnych zniszczeń wojennych można było jeszcze ratować setki autentycznych zabytków. Poświęcono je jednak, zarówno w sensie przenośnym, przez zaniedbanie, jak i w sensie dosłownym, traktując jako źródło materiału do odbudowy stolicy”19. Pod koniec lat 40. do Warszawy pociągami przywożono cegły pochodzące z rozbiórki budynków (również zabytkowych) z innych miast, szczególnie z tzw. Ziem Odzyskanych, m.in. z Wrocławia, Legnicy, Szczecina, Kołobrzegu, Stargardu Szczecińskiego czy Elbląga. Hasło „Cały naród buduje swoją stolicę” miało nie tylko propagandowy, ale i finansowy wymiar: każdy pracujący obywatel Polski płacił podatek (0,25–0,5 procent dochodu) na rzecz Społecznego Funduszu Odbudowy Stolicy (SFOS)20; na ten sam cel przeznaczano podatek od sprzedaży alkoholu i imprez kulturalnych; ponadto pojedynczy obywatele, instytucje, organizacje, miasta mogły wpłacać na konto SFOS dobrowolne składki. Do pracy przy odgruzowywaniu Warszawy przyjeżdżały młodzieżowe drużyny z europejskich krajów — Norwegii, Danii, Węgier i innych (nazwę ulicy Foksal zmieniono wtedy na jakiś czas na Młodzieży Jugosłowiańskiej w geście wdzięczności za pomoc przy porządkowaniu miasta21).

Co ciekawe, na początku 1945 roku nadanie pierwszorzędnego znaczenia Warszawie nie było wcale oczywiste. Tuż po zakończeniu wojny pojawił się pomysł przeniesienia stolicy Polski do Łodzi (przynajmniej na jakiś czas). Warszawa była prawie w całości zburzona, poza tym kojarzyła się z „sanacyjną i kapitalistyczną” przeszłością. Łódź nie tylko przetrwała wojnę w dobrym stanie, lecz także zawsze uważana była za miasto proletariackie, a więc ideowo pasujące do polityki partii chcącej uchodzić za reprezentującą interesy robotników. Zwolennikiem nadania stołeczności Łodzi był Bolesław Bierut, który 21 stycznia 1945 roku podczas posiedzenia Rady Ministrów mówił: „ słusznym byłoby, pozostając przy naszej uchwale, traktującej Warszawę jako stolicę, tymczasowo siedzibę Rządu przenieśli do Łodzi jako miasta najbliższego Warszawie, a centralnego w kraju”22. Jednak z odbytej pod koniec stycznia kilkudniowej wizyty w Moskwie Bierut wrócił z precyzyjnymi wytycznymi: stolica ma być w Warszawie. „Odnośnie odbudowy uzyskaliśmy całkowitą jednomyślność w tym sensie, że Marsz Stalin uważa, że Warszawa powinna być jak najszybciej odbudowana i ze swej strony pragnie przyjść nam z jak najbardziej wydajną pomocą. To przesądza dla nas sprawę, że Warszawa będzie siedzibą Rządu”23 — relacjonował swój pobyt w Moskwie Bolesław Bierut.

Biuro Odbudowy Stolicy (BOS), stworzone na bazie Biura Organizacji Odbudowy Stolicy, powstało 14 lutego 1945 roku24. Jego szefem został Roman Piotrowski, przed wojną związany z grupą Praesens, a w czasie okupacji kierownik Pracowni Architektoniczno-Urbanistycznej; w kierownictwie znaleźli się też architekci Józef Sigalin, Wacław Ostrowski, Zygmunt Skibniewski, Bohdan Lachert i Witold Plapis. Zaledwie pół roku po utworzeniu „BOS zatrudniał ogółem 1422 osoby, w tym inżynierów — 331, budowniczych — 28, kreślarzy i techników — 534, dziennikarzy, malarzy, grafików — 49, ekonomistów — 12, prawników — 10, lekarzy — 3, urzędników i maszynistek — 228, rzemieślników, robotników, szoferów, woźnych i gońców — 242”25, co dobrze pokazuje skalę działań, ale też znaczenie tego przedsięwzięcia z punktu widzenia państwa. Z biurem związało się wielu wybitnych przedwojennych architektów, m.in. Stanisław Brukalski, Romuald Gutt, Lech Niemojewski, Bohdan Pniewski czy Szymon Syrkus. Współpracowali z nim Maciej Nowicki i Stanisław Hempel. Kierownikiem Wydziału Architektury Zabytkowej został Jan Zachwatowicz, generalny konserwator zabytków, którego poglądy wywarły największy wpływ na kształt rekonstrukcji historycznych budowli zrujnowanego kraju.

Brzemienna w skutki dla losów odbudowy Warszawy (i dalszego rozwoju architektury w ogóle) była nacjonalizacja (a później komunalizacja) gruntów, firm, fabryk, a nawet pracowni architektonicznych. Pierwszym działaniem nacjonalizacyjnym był wydany 26 października 1945 roku dekret komunalizacyjny przekazujący na własność gminie wszystkie grunty leżące w granicach Warszawy z 1939 roku (budynki pozostały własnością prywatną). Członek zespołu BOS Adolf Ciborowski w 1965 roku pisał: „Oceniając dzisiaj praktyczne znaczenie dekretu o komunalizacji gruntów dla planowanej odbudowy Warszawy, należy podkreślić jego szczególną doniosłość w stosunku do śródmieścia i terenów o intensywnej przed wojną zabudowie. Ponieważ przeważająca część zabudowy (ponad 90 procent) była całkowicie zniszczona — dekret oznaczał w praktyce natychmiastowe przejęcie przez miasto całego obszaru śródmieścia i większości uzbrojonych terenów pozaśródmiejskich”26. Radykalne decyzje i szybkie działania były potrzebne ze względu na skalę zniszczeń, a także z powodu oddolnych działań mieszkańców Warszawy, którzy własnymi siłami próbowali odbudowywać poszczególne budynki — nie zawsze było to bezpieczne, zwykle nie pokrywało się też z planami urbanistycznymi uporządkowania miasta. W 1945 roku ogłoszony został dekret dający państwu, instytucji państwowej lub gminie prawo do przejęcia pod swój zarząd budynków, których właściciele w wyznaczonym czasie nie rozpoczęli remontu lub odbudowy — przez co zmuszony był do tego działania „organ państwowy”27. Nacjonalizacja obejmowała kolejne sfery: upaństwowiono firmy budowlane, znacjonalizowano huty, kopalnie, transport i produkcję. „Pełna nacjonalizacja przemysłu budowlanego rozpoczęła się jednak dopiero w 1948 roku, a jej największa intensyfikacja nastąpiła w latach 1949–1950. Działania przeprowadzały trzy ministerstwa: Ministerstwo Odbudowy przejmowało przedsiębiorstwa robót budowlanych, Ministerstwo Przemysłu i Handlu — zakłady produkujące materiały budowlane, Ministerstwo Leśnictwa natomiast — tartaki”28. W 1949 roku przestały istnieć prywatne pracownie architektoniczne — zastąpiono je państwowymi biurami projektowymi, które aż do połowy lat 80. były de facto jedynym miejscem prowadzenia działalności projektowej29.

Pierwszy rok działania BOS to przede wszystkim inwentaryzacja stanu zabudowy oraz powstanie studiów i opracowań wytyczających kierunki odbudowy.

Pierwszy projekt koncepcyjny generalnego planu odbudowy Warszawy został przedstawiony do zatwierdzenia rządowi jeszcze w 1945 roku. W myśl tego planu wytyczono przez pola ruin kilka głównych arterii komunikacyjnych, stanowiących dziś kościec układu komunikacyjnego i przestrzennego miasta. Opracowano pierwsze projekty rekonstrukcji Nowego Światu, Krakowskiego Przedmieścia, Łazienek. Charakter zniszczeń Warszawy powodował, że w pierwszych latach odbudowy istniała pewna rezerwa czasu na studia projektowe nad nowym układem miasta: śródmieście nie mogło być terenem najbliższej działalności budowlanej, gdyż należało najpierw usunąć z jego obszaru ponad 25 milionów ton gruzu30

— wspomina Adolf Ciborowski.

W pierwszych latach po wojnie w Warszawie rozebrano setki kamienic, z których wiele mogło się jeszcze nadawać do remontu. Za tę decyzję Biuro Odbudowy Stolicy jest do dziś krytykowane, choć u jej podstaw leżał nie tylko plan zniszczenia „kapitalistycznej” przeszłości miasta. Ważniejszym pretekstem była chęć poprawy warunków mieszkaniowych, których nie zapewniały kamienice oferujące w większości ciemne, wilgotne i ciasne, pozbawione zaplecza sanitarnego lokale. W miejsce mieszczańskich kamienic czynszowych miały powstać nowe wygodne budynki — rozbieranych kamienic nie traktowano wówczas jako zabytki czy architektoniczne dziedzictwo, lecz przede wszystkim relikty czasów fatalnych warunków lokalowych.

Spory o odbudowę

Członkowie odradzających się instytucji, organizacji i architektonicznych uczelni dość szybko musieli nie tylko opowiedzieć się po stronie zwolenników lub przeciwników odbudowy miast w formach historycznych. Spory dotyczyły kształtu odbudowy oraz tego, czy w ogóle ma ona sens — obie z tych koncepcji miały swoich orędowników. Najbardziej żywa dyskusja dotyczyła Warszawy. Kwestia sposobu odbudowy zrujnowanej w około 70 procentach stolicy (zniszczenia na lewym brzegu Wisły dochodziły do 85 procent) nie była wcale oczywista. Jako że podnieść z ruin trzeba było praktycznie całą historyczną zabudowę, a zarazem władze zdecydowały o daleko idącej modernizacji miasta, narodził się spór pomiędzy zwolennikami nowoczesności a obrońcami zabytków. Relacjonujące proces odbudowy pismo „Skarpa Warszawska” określiło ów konflikt jako spór pomiędzy „zabytkowiczami” a modernizatorami. Kluczową postacią w tym sporze był Jan Zachwatowicz.

Rynek Starego Miasta w Warszawie

fot. Zbyszko Siemaszko, NAC

Ul. Nowy Świat w Warszawie,

projekt odbudowy: Zygmunt Stępiński

fot. Zbyszko Siemaszko, NAC

Dyskusje toczyły się na temat skali odbudowy — o ile oczywistym było odtworzenie Zamku Królewskiego, o tyle zdania o innych elementach zabytkowej zabudowy były podzielone. Rodziły się liczne, nierzadko sprzeczne koncepcje, m.in. nieodbudowania wschodniej pierzei rynku Starego Miasta (tzw. strony Barssa), co otworzyłoby widok na Wisłę. Zgłoszono także pomysł likwidacji jednej pierzei ulicy Piwnej, co zapobiegłoby odtworzeniu ciasnych i ciemnych wewnętrznych podwórzy31. Niektóre propozycje były wręcz wizjonerskie: Jan Sterling, student Polskiej Szkoły Architektury przy Uniwersytecie w Liverpoolu stworzył projekt daleko idącej przebudowy Zamku Królewskiego, zakładającej m.in. powstanie tuż obok dużego szklanego budynku32. Nawet wśród zwolenników odbudowy można było dostrzec pewną powściągliwość. Ksawery Piwocki, historyk sztuki i etnograf, postulował odbudowę Zamku, Łazienek, rynku Starego Miasta, jednak o pozostałych obiektach historycznych mówił: „Mam wątpliwości, czy wszystkie zabytki, nawet emocjonalnie mało frapujące, warto odtwarzać”33.

Kluczowe znaczenie dla rozwiązania tego sporu miała Ogólnopolska Konferencja Historyków Sztuki, która odbyła się w Krakowie w dniach 29 sierpnia — 1 września 1945 roku. To tam powiedziano, że „w obliczu zniszczenia dokumentów kultury polskiej w zabytkach architektury, dokonanego świadomie przez okupanta niemieckiego, można i należy stosować możliwie pełną odbudowę zabytków. Dotyczy to nawet obiektów zniszczonych całkowicie, o ile istnienie ich, w formie będącej powtórzeniem formy dawnej, niezbędne jest ze względu na wagę obiektu dla kultury polskiej”34. Podjęcie tej decyzji było niejako osobistym zwycięstwem Zachwatowicza, największego orędownika podniesienia obiektów historycznych z ruin. Podczas wspomnianej konferencji mówił: „Nie mogąc zgodzić się na wydarcie nam pomników kultury, będziemy je rekonstruowali, będziemy je odbudowywali od fundamentów, aby przekazać pokoleniom, jeżeli nie autentyczną, to przynajmniej dokładną formę tych pomników . Poczucie odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń domaga się odbudowy tego, co nam zniszczono, odbudowy pełnej, świadomej tragizmu popełnianego fałszu konserwatorskiego”35.

Jednocześnie jednak stało się jasne, że odbudowane zabytki Starego Miasta mają służyć nowym celom: „Dzielnica ma stać się przede wszystkim osiedlem mieszkaniowym wyposażonym we wszystkie nowoczesne urządzenia techniczne, równocześnie jednak ze względu na swoje położenie w mieście ma przejąć szereg usług w skali ogólnomiejskiej”36.

Ciekawa na tym tle wydaje się rekonstrukcja ulicy Nowy Świat w Warszawie, pierwszego w całości po wojnie odbudowanego historycznego traktu stolicy. Nie była ona bowiem ani przywróceniem stanu sprzed wybuchu II wojny światowej, ani odtworzeniem historycznej zabudowy ulicy z którejkolwiek z przeszłych epok. Częściowo zbombardowany już we wrześniu 1939 roku Nowy Świat był jeszcze w czasie wojny tematem opracowań konspiracyjnych pracowni architektonicznych i urbanistycznych, a projekty te dotyczyły zarówno pojedynczych budynków, jak i urbanistyki całej okolicy37. W 1945 roku Biuro Odbudowy Stolicy przedstawiło plan odbudowy zabytkowej Warszawy, w którym ogromne znaczenie nadawano nie tylko Staremu Miastu, lecz także traktowi, biegnącemu wzdłuż skarpy, od Zamku Królewskiego do Belwederu (trasę tę nazywano „kręgosłupem Warszawy zabytkowej”)38. Pierwszym odbudowanym elementem tego „kręgosłupa” miała być ulica Nowy Świat. „Trzy czynniki decydują o wartości zabytkowej Nowego Światu: wielowiekowa historia, jego znaczenie w rozwoju sieci ulicznej miasta i wreszcie harmonijna szata architektoniczna”39 — pisał w 1947 roku nadzorujący prace w tej części miasta Zygmunt Stępiński. Zachowane miało zostać charakterystyczne wygięcie ulicy oraz wloty ulic poprzecznych, Stępiński zdecydował też o utrzymaniu „trzykondygnacjowego gabarytu nowoświeckiego” i postanowił, że „elewacje kamienic zabytkowych, które istniały do wybuchu wojny, wraz z zachowanymi detalami architektonicznymi, będą ściśle zrekonstruowane. Późniejsze naleciałości i zniekształcenia40, które jaskrawo zwłaszcza występują w partiach parterowych ocalałych elewacji, będą usunięte”41. Innymi słowy nowe budynki miały być dopasowane do elewacji zabytkowych, jednak nie miały ich naśladować. „Elewacja domu nowego, stojącego w szeregu domów zabytkowych powinna być zharmonizowana ze swymi zabytkowymi sąsiadami, nie powinna jednak być »zaprojektowanym zabytkiem«. Musi być nowoczesna”42 — podkreślał Stępiński. Ulica Nowy Świat istniała już w XVII wieku, przez lata jej zabudowa ulegała licznym przekształceniom. Zygmunt Stępiński zdecydował, aby w powojennej odbudowie ujednolicić ją poprzez przywrócenie formy z okresu klasycyzmu Królestwa Kongresowego. Jak podkreśla Małgorzata Popiołek, badaczka odbudowy ulicy, decyzja ta miała kilka źródeł. Jednym z nich było ówczesne pojęcie zabytku, w którym nie mieścił się historyzm, eklektyzm czy secesja z przełomu XIX i XX wieku43; drugi wiązał się wartością, jaką łączono z czasami Królestwa Kongresowego „W uzasadnieniu wyboru czasów Królestwa Kongresowego jako punktu odniesienia dla architektury ulicy podkreślano, że był to czas prosperity dla kraju. Okres ten nazywany bywał »renesansem architektury warszawskiej«, ukształtowanym przez talent Antoniego Corazziego”44.

Odbudowa ulicy Nowy Świat zakończyła się już w 1949 roku. To przykład pewnego rodzaju kreacji — nie jest ona bowiem rekonstrukcją ani wyglądu przedwojennego, ani tego z przywoływanych czasów Królestwa Kongresowego (pomiędzy odbudowanymi domami stanęły przecież nowe). Celem było tu stworzenie charakterystycznej „atmosfery urbanistycznej”, dla której inspiracją stały się m.in. pochodzące lat 70. XIX wieku fotografie Karola Brandla, ukazujące ulicę sprzed historyzujących przebudów. „Wartości historyczne i zabytkowe Nowego Świata wymagają, by był on nie odbudowany, lecz z całym pietyzmem zrekonstruowany w swojej pierwotnej szacie. Nie idzie tu tylko o wartość poszczególnych budynków , ale o przekazanie przyszłym pokoleniom obrazu jednej z najcharakterystyczniejszych ulic warszawskich”45 — podkreślał Stępiński.

Kluczowym także z politycznego punktu widzenia przedsięwzięciem była odbudowa Starego Miasta w Warszawie. Trwała zaledwie cztery lata — prace budowlane rozpoczęto w 1950 roku, w 1954 oddano do użytku ostatnie mieszkania i lokale usługowe46. Tworzącym nową dzielnicę — odbudowaną, ale jednak zmienioną — wyznaczono nowe cele. Opracowane przez Urząd Konserwatorski założenia ogólne wylicza Piotr Biegański, jego ówczesny szef:

1. Dzielnica staromiejska staje się jednym z elementów socjalistycznego planu odbudowy Stolicy; 2. Dzielnica staromiejska winna odzyskać drogą rekonstrukcji wszystkie walory układu przestrzennego i plastycznego z najlepszych okresów jej rozwoju kulturalno-artystycznego; 3. Dzielnica staromiejska jest jednym z najważniejszych punktów ruchu turystycznego zabytkowej Warszawy; 4. Do dzielnicy staromiejskiej stosują się rygory osiedla mieszkaniowego; 5. Dzielnicę staromiejską wyposaży się we wszystkie nowoczesne urządzenia techniczne47.

Bazą do projektu zabudowy była ocalała dokumentacja pomiarowa i dość dokładna inwentaryzacja, którą przed wojną ze swoimi studentami z Zakładu Architektury Polskiej PW przeprowadził profesor Oskar Sosnowski (zginął w 1939 roku). O ile przy rekonstrukcji kamienic w mniejszym lub większym stopniu bazowano na dokumentacji ich przedwojennego wyglądu, o tyle plan urbanistyczny Starego Miasta został poddany „ulepszeniu” — wyburzono lub nie odtworzono większości zabudowy wnętrz międzyulicznych czy podwórek48. Jak w 1953 roku na łamach „Ochrony Zabytków” opisywał to Jan Bieńkowski,

przy sporządzaniu planów odbudowy dzielnicy staromiejskiej przyjęto zasadę, że w obrębie dawnych murów obronnych zachować należy zasadniczą sieć uliczną w jej pierwotnym układzie średniowiecznym. Zachowano również zabudowę obrzeżną Rynku i ulic w linii dawnych fundamentów, wyburzając natomiast wszystkie oficyny, nie przedstawiające wartości ani architektonicznej, ani historycznej. W tych blokach, gdzie długość parceli jest znaczna, jak np. pomiędzy ulicą Piwną i Szerokim Dunajem a linią murów obronnych, zagadnienie dostatecznego naświetlenia pomieszczeń nie wymagało specjalnych przesunięć, pozostawiono więc dawną głębokość zabudowy frontowej. Natomiast w blokach węższych, jak np. pomiędzy Piwną i Świętojańską, zdecydowano się na poważne wyburzenia. Chcąc bowiem w większości kamienic, przedstawiających dużą wartość architektoniczną i historyczną, zachować zwłaszcza od strony ulicy Świętojańskiej tak charakterystyczną dla Starego Miasta trzytraktowość planu, zredukowano głębokość niektórych budynków od ulicy Piwnej 49.

Choć elewacje kamienic staromiejskich w większości wypadków odbudowano według zachowanych planów inwentaryzacyjnych, to duże modyfikacje wprowadzono w rozkładzie wnętrz podwórek i samych mieszkań. Józef Sigalin wspominał: „Chodziło o rekonstrukcję, która jednocześnie pozwoliłaby mieszkańcom żyć w jasnych mieszkaniach, a nie w trzytraktowych norach biedoty, mieć zieleń na podwórkach, mieć nie małe, nędzne, brudne sklepy, a lokale”50. Wnętrza kwartałów zostały „rozluźnione” poprzez pozostawienie pustych podwórzy. Wyjątek stanowiły bloki przy Rynku i między Świętojańską a Piwną, bo tam „wszelkie próby ich rozluźnienia niweczyły dawne założenia budynków z dziedzińczykami, krużgankami, powodując ponadto niezwykłe zniekształcenie brył budynków”51.

Plan urbanistyczny Starego Miasta postanowiono oprzeć na zachowanym gotyckim układzie; wszystkie monumentalne budowle (kościoły, Zamek Królewski) przeznaczono do odbudowy, przy czym w niektórych wypadkach powrócono do form sprzed XIX-wiecznych przebudów.

Tak stało się z Bazyliką Archikatedralną św. Jana Chrzciciela — Katedrą Warszawską przy ulicy Świętojańskiej na Starym Mieście, która w latach 1836–1846 otrzymała zaprojektowany przez Adama Idźkowskiego kostium w stylu gotyku angielskiego. Świątynię odbudowano w formie nieuwzględniającej nie tylko tej, lecz także wielu wcześniejszych ingerencji. W 1947 roku architekt opracowujący projekty odbudowy Wacław Podlewski zauważał: „Opracowanie fasady Katedry od ul. Świętojańskiej jest kwestią projektu. Wydaje się bowiem, że obie znane nam fasady Katedry — jedna gotycko-barokowa, druga zaś pseudogotycka z poł. XIX w. A. Idźkowskiego nie wyczerpują zagadnienia ukształtowania głównej elewacji”52. Fasadę katedry zaprojektował Jan Zachwatowicz, opierając się na danych sugerujących, że autorami gotyckiej bryły byli twórcy kościołów z Wrocławia.

Obecna rekonstrukcja katedry polega na odbudowie pierwotnych elementów gotyckich, których ukształtowanie nie ulega żadnej wątpliwości. Szczyt nad gzymsem, co do którego brak pewnych źródeł historycznych, będzie ukształtowany z cegły w formie jak najprostszej, mającej przypominać analogiczne szczyty innych gotyckich kościołów czternastowiecznych. Wnętrze katedry, ongiś różnorodne stylowo i wypełnione bogactwami, zostaje odbudowane na tych samych zasadach co zrąb, nabiera przeto wyglądu surowego, odpowiadającego charakterowi murów czternastowiecznych53.

Na tym przykładzie dobrze widać, jakimi drogami nierzadko dochodzono do form odbudowy zabytków. Dobudówki z XIX wieku i dodane wtedy elementy — niemieszczące się w ówczesnym pojęciu „zabytku”, uważane za mało wartościowe — nie zostały odtworzone także m.in. w bryle kościoła jezuitów na Świętojańskiej czy kościoła dominikanów św. Jacka (który wyodrębniono z zabudowy pierzei ulicy, nie odtwarzając budynków stojących tuż obok, a świątynię poprzedzając placykiem).

Odbudową starówek w innych ośrodkach zajął się głównie Zakład Osiedli Robotniczych (ZOR), powołana w 1948 roku instytucja państwowa, pełniąca rolę inwestora dla obiektów związanych z mieszkalnictwem. W ten sposób odbudowywane tereny staromiejskie, mimo zachowania ich historycznych kształtów, zamieniano w osiedla mieszkaniowe, które miały zapewniać lokatorom dostęp światła, możliwość wietrzenia mieszkań, a także bliskość osiedlowej infrastruktury, sklepów czy przedszkoli i szkół. Według wytycznych ZOR postanowiono odbudować m.in. Główne Miasto w Gdańsku, które miało stać się właśnie taką śródmiejską dzielnicą mieszkaniową, „opakowaną” w historyczne formy. W dokumentach dotyczących tej inwestycji zapisano: „ZOR wystąpił z propozycją odbudowy tzw. Miasta Głównego jako dzielnicy mieszkaniowej, wraz z rozbudowaniem obiektów publicznych w procencie przekraczającym potrzeby tej dzielnicy, a dostosowanym w pewnym stopniu do potrzeb całego miasta”54.

Podobnie jak w stolicy, także odbudowa Głównego Miasta w Gdańsku z zachowaniem form historycznych nie była na początku pewna — prowadzono dyskusje, czy nie lepiej zrujnowane obszary przekształcić w nowoczesne dzielnice. Pierwsze koncepcje zakładały nową lokalizację centrum miasta na wyspie Ostrów (Holm), gdzie miano je zbudować od podstaw. Te same projekty nie uwzględniały odbudowy Głównego Miasta jako niespełniającego potrzeb i wymagań współczesności. „Wtłaczanie człowieka nowoczesnego do domów gotyckich jest taką samą niekonsekwencją jak wtłaczanie domów nowoczesnych do gotyckich ulic” — mówił w 1946 roku członek kierownictwa Gdańskiej Dyrekcji Odbudowy, architekt Mieczysław Janowski55. Wielu architektów opowiadało się za zbudowaniem w miejscu historycznej zabudowy nowoczesnej dzielnicy mieszkaniowej, w którą tylko wkomponowano by pojedyncze, odrestaurowane najcenniejsze obiekty zabytkowe. Stylem, który wybrano dla nowych obiektów, miał być modernizm. W 1947 roku odbył się jednak w Gdańsku ogólnopolski zjazd konserwatorów (brał w nim udział również generalny konserwator zabytków Jan Zachwatowicz), podczas którego podjęto decyzję o odbudowie Głównego Miasta w formach historycznych; niedługo później teren ten, wraz z Wyspą Spichrzów, objęto ochroną konserwatorską.

Zachowano historyczną siatkę ulic, odtworzono fasady kamienic, jednak podwórek i tylnych traktów już nie, w wyniku czego pomiędzy blokami obrzeżnej zabudowy powstały rozległe przestrzenie, które uzupełniono niskimi obiektami potrzebnymi mieszkańcom — powstały tu m.in. przedszkola, przychodnie, szkoły. Znacznie spłycono trakty kamienic, a sąsiadujące ze sobą budynki połączono wspólnymi klatkami schodowymi, zamieniając mieszczańskie wnętrza w niewielkie mieszkania. W całości odbudowano jedynie kilka budynków zabytkowych, np. Dom Uphagena czy Dwór Artusa. Dekoracje rzeźbiarskie fasad kompilowano ze znalezionego wśród gruzów detalu i uzupełniano. W dokumentach ZOR czytamy: „Rekonstrukcja fasad w pełni zachowuje perły naszej narodowej rzeźby, rzemiosła artystycznego. Zrekonstruowane szczyty stanowią wdzięczne pole do prac rzeźbiarskich i kształcenia smaku architektonicznego”56. Twierdzenie o odtwarzaniu „narodowej rzeźby” jest tu sporym nadużyciem, wiele z dekoracji rzeźbiarskich pochodziło z niemieckich kamienic, a więc nie miało związku ze sztuką polską.

Jak dowodzi badacz architektury Gdańska Jacek Friedrich, mimo decyzji o odtworzeniu form z przeszłości postulaty „modernistów” nie zostały przy odbudowie zupełnie zignorowane. W historyzujące budynki, potraktowane jako „opakowania”, miały być wstawione wygodne mieszkania zaprojektowane według współczesnych wytycznych i normatywów — czyli de facto według postulatów modernistów: wysuwano argument o konieczności lepszego nasłonecznienia i wietrzenia mieszkań, o zieleni, o potrzebie budowy osiedlowej infrastruktury. Obszerne podwórka rozluźnionej zabudowy wypełniono więc roślinnością, a wnętrzom kamienic nadano nowy rozkład, dostosowany do współczesnych potrzeb mieszkaniowych. „Dwie okoliczności — decyzja o odbudowie historycznego śródmieścia Gdańska oraz określenie jej zasad w tak zwanym planie Zachwatowicza, przesądziły kwestię rekonstrukcji miasta w formach historycznych. Nie ulegało przy tym wątpliwości, że jedyną możliwą do przeprowadzenia drogą owej rekonstrukcji jest odbudowa Głównego Miasta jako osiedla mieszkaniowego, w ówczesnych warunkach społecznych — robotniczego”57 — pisze Jacek Friedrich.

W latach 1949–1959 regionalne oddziały ZOR zajmują się odbudową kolejnych miast: Poznania, Opola, Nysy, Raciborza, ośrodków górnośląskich (Wodzisław, Pyskowice, Gliwice). Na Dolnym Śląsku rozpoczyna się odbudowa Bolesławca, zaczynają się działania w Olsztynie i Koszalinie. Prace porządkowo-remontowe w oparciu o przygotowane wcześniej opracowania historyczne prowadzone są w Sandomierzu, Paczkowie, Zamościu, Kazimierzu Dolnym. Ośrodki te ze względu na swą bezsprzeczną wartość oraz kameralny charakter odtwarzane są z nieco większą pieczołowitością.

Stare Miasto w Gdańsku, ruiny Dworu Artusa

fot. Edward Zabawski, NAC

Zamek Królewski w Warszawie – ruiny

fot. Grażyna Rutowska, NAC

Zakres prac zależał od wielkości i ważności miasta, a także od skali zniszczeń. Większość ośrodków zabytkowych adaptowano na potrzeby mieszkaniowe. Po doświadczeniach Warszawy i Gdańska dylemat związany ze znalezieniem równowagi pomiędzy odtworzeniem autentycznej zabudowy a dostosowaniem jej do wymogów stawianych budownictwu mieszkaniowemu przestał istnieć: „Możliwość poważnego rozgęszczenia zabudowy przy ograniczeniu rekonstrukcji do dwustronnej, względnie jednostronnej nawet zabudowy bloków, likwidacji całych jej ciągów, obniżenia w wielu wypadkach jej wysokości, restytucji zieleni — okazały się bezdyskusyjne”58.

Z mniejszą troską władze pochylały się nad miastami jeszcze niedawno leżącymi na terenie Niemiec, głównie na Śląsku. Powodów było kilka. Jeden to chęć podkreślania „polskości” tzw. Ziem Odzyskanych (a więc likwidowanie pozostałości po niemieckich mieszkańcach), inne miały emocjonalny wydźwięk — niechęć do niemieckiej kultury w ogóle, ale i niepewność co do ostatecznego przebiegu zachodniej granicy. Olgierd Czerner wspomina:

Z żalem trzeba stwierdzić, że niektóre, przez wojnę niedotknięte miasteczka, zaczęły popadać w coraz większą ruinę. Nie były one znane środowisku polskiej kultury, jak przykładowo Kazimierz Dolny czy Sandomierz, a nie były mniej piękne i wartościowe. Przypomnę beznadziejną walkę historyków sztuki o uratowanie całych ciągów zabytkowych kamienic Nysy, trzeba by wskazać na Chełmsko Śląskie, Gryfów, Lwówek Śląski i Lubomierz. Miasteczko Miedzianka zostało zrównane buldożerami z ziemią, przestało istnieć. Na Śląsku nie było takiej rządowej akcji ratowania miast jak Sandomierza czy Zamościa, choć było wiele autentycznego do ratowania59.

W latach 1953–1954 trwała odbudowa Starego Miasta w Lublinie, połączona „z uporządkowaniem otoczenia Zamku i budową nowego założenia u jego podnóży”60, czyli przede wszystkim całkowitą likwidacją pozostałości istniejącej tu przed wojną dzielnicy żydowskiej, w miejscu której zbudowano niewielkie osiedle „malowniczych” kamieniczek, jakie nigdy tu nie stały. Wtedy też zmodernizowano główną arterię centrum Lublina, ulicę Krakowskie Przedmieście — dostosowując ją do zwiększonego ruchu w rozrastającym się mieście. Za przykładem Lublina podążyły inne miasta, m.in. Kielce i Rzeszów61. Odbudowę historycznej części Koszalina urbanistycznie zmodyfikowano, dopasowując ją do poszerzonej dwukrotnie ulicy Zwycięstwa, przechodzącej przez rynek i łączącej dworzec z centrum administracyjnym. Podobne zabiegi zastosowano m.in. w Szczecinie, gdzie poszerzono ulicę Wielką (jako przedłużenie mostu na Odrze) i wprowadzono współczesną architekturę z prefabrykatów (choć jeszcze projektowaną indywidualnie, nie standaryzowaną), czy Stargardzie, gdzie na istniejącą historyczną siatkę ulic nałożono właściwie już tylko współczesną zabudowę.

Przełom ideologiczny — odwilż 1956 roku i potępienie socrealizmu oraz tocząca się na świecie, zakończona powstaniem Karty weneckiej 62 debata na temat zasad ochrony zabytków — skutkują odwrotem od koncepcji nawet częściowego odtwarzania zabytkowej architektury. Rodzą się wtedy m.in. projekty dla Śródmieścia Północ i Śródmieścia Południe w Gdańsku (powstają wysokościowce, budynki współczesne, standaryzowane, prefabrykowane), okolic placu Nowy Targ we Wrocławiu (współczesne bloki w miejsce zniszczonych kamienic). Po 1956 roku uzupełniana jest zabudowa historycznych dzielnic polskich miast, nigdzie jednak nie ma już mowy o odbudowie pojedynczych zabytków. Pierzeje rynków, ulice starówek zabudowuje się już współczesnymi obiektami, mniej lub bardziej nawiązującymi do historycznego sąsiedztwa.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: