- W empik go
Arcybestie - ebook
Arcybestie - ebook
Opowiadanie kryminalne „warszawskiego Sherlocka Holmesa" z pierwszej połowy XX wieku, podane z pierwszej ręki. Daniel Bachrach, aspirant Urzędu Śledczego w Warszawie, wspomina sprawę kryminalną, którą prowadził. Pilne wezwanie stawia na nogi pracowników kijowskiej policji kryminalnej. Na dworcu w Żytomierzu zgłoszono morderstwo kobiety. Co sprawiło, że na miejsce rusza sam naczelnik Rudoj w towarzystwie śledczego Bachracha? Zmasakrowane zwłoki ofiary znaleziono w podróżnym kufrze! Poprzedniego wieczoru bagażowy poczuł w przechowalni smród niewiadomego pochodzenia. Po zawiadomieniu policji dokonano makabrycznego odkrycia. Tożsamość ofiary pozostaje nieznana. Trudno nawet ustalić jej wiek, gdyż zabójca oblał twarz kobiety żrącym płynem. Jedno jest pewne – bestia musi zostać ukarana. Policja rozpoczyna śledztwo.
Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów, z których pochodzi.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-265-3482-5 |
Rozmiar pliku: | 166 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Czy chodzi o tak poważną sprawę, że pan naczelnik sam jedzie na miejsce? – zapytałem zdumiony.
– Idzie tu o niezwykłą, dotychczas w naszych kronikach kryminalnych nienotowaną, zbrodnię, a mianowicie na dworcu w Żytomierzu znajduje się kufer ze zniekształconymi zwłokami jakiejś kobiety. Bliższych szczegółów jeszcze nie znam i o wszystkim dowiemy się zapewne na miejscu przestępstwa.
Tegoż wieczora byliśmy już w drodze i rankiem następnego dnia znaleźliśmy się w Żytomierzu.
Na dworcu panował niezwykły ścisk. Zdawało się, że całe miasteczko znajduje się w jednym miejscu. Siłą musieliśmy, przy pomocy policjantów, torować sobie drogę, by przedostać się do przechowalni bagaży.
Na miejscu zbrodni znajdowali się sędzia śledczy, komendant tamtejszej policji oraz kilku agentów i policjantów mundurowych.
– Oczekiwaliśmy z rozpoczęciem śledztwa do przyjazdu pana naczelnika – zwrócił się sędzia śledczy do naczelnika Rudoja. – Mogę panu na razie tylko powiedzieć, że wczoraj po południu bagażowy poczuł w przechowalni bagaży jakiś nieokreślony odór i o swoim spostrzeżeniu poinformował naczelnika stacji. Po zawiadomieniu policji i otwarciu tajemniczego kufra znaleziono w nim zwłoki kobiety. Jej tożsamości nie udało się ustalić, albowiem twarz nieboszczki oblana została jakimś żrącym płynem tak, że nawet nie udało się stwierdzić, czy są to zwłoki młodej, czy też starej kobiety.
W towarzystwie sędziego śledczego oraz kilku policjantów udaliśmy się do składu, gdzie znajdował się kufer ze zwłokami. Ciało było tylko w bieliźnie, przy czym monogramy na koszuli zostały wyprute. Sądząc po ubiorze, musiała to być jednak kobieta z wyższych sfer.
Z polecenia naczelnika mnie przypadła ta przykra rola zbadania dokładnie zawartości kufra i odszukania ewentualnych śladów, które by doprowadzić nas mogły do ujęcia mordercy. Mimo skrupulatnych poszukiwań w kufrze, nie udało mi się nic podejrzanego odnaleźć. Widać było, że morderca działał bardzo ostrożnie, nie pozostawiając żadnych odcisków. Po spisaniu protokółu oględzin zwłoki nieznanej kobiety przesłane zostały do prosektorium celem dokonania sekcji.
– Do czasu wyniku oględzin zajmie się pan, panie Bachrach, przesłuchaniem bagażowego oraz stwierdzeniem, gdzie ów tajemniczy kufer został nadany, gdyż od miejsca nadania musimy rozpocząć śledztwo. Najważniejsze jest jednak obecnie ustalenie, kim jest zamordowana kobieta, gdyż tylko w ten sposób można będzie natrafić na trop mordercy lub też morderców. Ja idę do hotelu i oczekuję tam od pana wiadomości.
Po odejściu naczelnika oraz sędziego śledczego udałem się wraz z jednym miejscowym wywiadowcą do kancelarii naczelnika stacji i poleciłem sprowadzić do siebie bagażowego.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.