Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • promocja
  • Empik Go W empik go

Artefakty Uranosa. Dwór króla Zorzy. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
8 października 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Artefakty Uranosa. Dwór króla Zorzy. Tom 2 - ebook

Tajemnicza i namiętna kontynuacja „Tronu królowej Słońca”.

„Nie byłam jego podbojem. Nie byłam jego własnością. Sama sobie jestem twierdzą”.

Gdy Lor została uwolniona ze złotych szponów króla Słońca, znalazła się w rękach Nadira, księcia Zorzy. Nadal nie wie, jaki los czeka ją na wrogim dworze. Czego chce od niej mroczny fae? Ich relacja staje się coraz bardziej burzliwa i ognista, ale Lor wcale nie jest pewna, czy może zaufać Nadirowi. Postanawia jednak sprzymierzyć się z nim, by uratować swoje rodzeństwo i stanąć przeciwko wrogowi numer jeden –złowrogiemu królowi Zorzy. By osiągnąć pełnię swej mocy, Lor musi odnaleźć za­giniony wieki temu Artefakt, kryjący w sobie klucz do jej przeszłości i przyszłości.

Jeszcze więcej starannie skrywanych sekretów, namiętnego romansu i olśniewających dworów FAE w drugim tomie z serii ARTEFAKTY URANOSA.

Mroczny romans fae fantasy. Opowiada hi­storię uwięzionej kobiety, pragnącej uciec ze swojej klatki Książka ma wszystko! Szybka akcja, w której toczy się gra o najwyższą staw­kę, bogate uniwersum, powoli rozpalający się romans i śmiertelne niebezpieczeństwa.

LAINA, AMAZON

OMG, jakie to dobre! Uwielbiam przekoma­rzanie się. Uwielbiam to napięcie. Uwiel­biam pikanterię. Tak właśnie powinien wyglądać wątek enemies to lovers. Ta książka była lepsza od pierwszej z serii i nie mogę się doczekać kolejnej!

LAUREN GENZ, GOODREADS

Śmiałam się. Płakałam. Krzyczałam. Potrze­buję więcej. Kontynuacja Tronu królowej Słońca jest BARDZO dobra, jeśli nie lepsza od części pierwszej!

ANNA PAGE, AMAZON

 

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8387-253-7
Rozmiar pliku: 2,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD AUTORKI

Witajcie z powrotem w świecie Uranosa! Mam nadzieję, że i tym razem z chęcią zanurzycie się w historii Lor i odkryjecie, co czeka naszą bohaterkę.

W tej części spodziewajcie się sporo niepokoju i tęsknoty. Być może raz czy dwa razy zdarzy się, że będziecie mieli ochotę rzucić książką przez pokój. Przykro mi, ale się nie martwcie – obiecuję, że warto po nią sięgnąć.

Ostrzeżenia dotyczące treści są takie same jak w przypadku pierwszego tomu, ale jeśli chcecie je przejrzeć ponownie, znajdziecie je na mojej stronie: nishajtuli.com

Raz jeszcze dziękuję!

Uściski

NishaROZDZIAŁ PIERWSZY. LOR

Zorza, teraźniejszość

Zcałej siły rzuciłam dzbankiem i niemal trafiłam nim w głowę księcia Zorzy. Uniósł ręce, żeby odeprzeć cios, a dzbanek eksplodował na ścianie, obsypując go odłamkami potłuczonej porcelany. Skoczyłam w stronę stojącego nieopodal stołu z zamiarem chwycenia niewielkiego kryształowego talerza, ale książę dopadł mnie pierwszy. Ogromną dłonią chwycił mnie za nadgarstek, drugą za szyję. Popchnął mnie na ścianę z taką siłą, że stęknęłam przy zderzeniu z nią.

– Przestań – syknął, a jego twarz była tak niebezpiecznie blisko mojej, że poczułam jego oddech na swoich ustach. Staliśmy w mojej sypialni – nie, w moim więzieniu, które znajdowało się w domu gdzieś pośrodku Otchłani, w najodleglejszych zakątkach Zorzy. Na zewnątrz ciągnęły się górskie pasma i niekończące się nocne niebo, upstrzone morzem gwiazd i tęczowymi wstęgami.

Amya i Mael wydostali mnie z Afelionu jakieś pięć tygodni wcześniej i przetrzymywali tutaj, nie pozwalając mi odejść. Na początku sądziłam, że chcą mnie wtrącić z powrotem do Nostrazy, ale okazało się, że moje przeznaczenie było bardziej skomplikowane. Zamiast w Nostrazie zamknęli mnie w tym wystawnym pokoju i nieustannie zadawali mi jakieś pytania. Nieskończoną ilość razy rozważałam plan ucieczki, ale nie wiedziałam, dokąd mogłabym się udać. Otaczał mnie tylko śmiercionośny las i jeszcze bardziej śmiercionośne góry.

– Niczego ci nie powiem, dopóki nie przyprowadzisz do mnie Willow i Tristana – odpowiedziałam po raz tysięczny, a może i milionowy. Już kilka tygodni temu straciłam rachubę.

– A ja tego nie zrobię, dopóki nie odpowiesz na moje pytania. Mam swoje sposoby, by zmusić cię do gadania, więźniarko – skontrował Nadir, obnażając zęby, a jego oczy, niepokojące, ciemne, wypełnione kolorami zorzy, błysnęły z wściekłością. Barwy wirowały w jego tęczówkach, niemal mnie hipnotyzując. Nachylił się bliżej, a między nami nie pozostało nic poza nienaruszalną ścianą gniewu. Wzdrygnęłam się w odpowiedzi na tę bliskość i poczułam, jakby przez moją krew prześlizgiwały się jakieś wstęgi.

– W takim razie ich użyj – odparowałam. Groził mi już od tygodni, a ja nie byłam pewna, co powstrzymywało go przed dotrzymaniem słowa. Przyciskałam go więc, próbowałam sprawić, by się złamał. Zastanawiałam się, jak daleko mogę się posunąć.

Mówiłam szczerze. Wydawało mu się, że coś wie, i może nawet miał rację, ale nie miałam zamiaru niczego potwierdzać, dopóki się nie upewnię, że moje rodzeństwo żyje.

I nawet jeśli byli bezpieczni, to książę chyba śnił, jeśli sądził, że czegokolwiek się ode mnie dowie.

Zacisnął szczękę, ale w jego spojrzeniu zauważyłam odrobinę wahania, które jednak zniknęło tak szybko, że nie miałam pewności, czy przypadkiem mi się nie przywidziało.

– No dalej – drażniłam się, gdy ścisnął moje gardło na tyle mocno, że zaczęło się to robić niebezpieczne. Spiorunowałam go wzrokiem, zdeterminowana, by nie okazać przy nim strachu. Nigdy mnie nie złamie, pomyślałam. – Pokaż mi, jak masz zamiar sprawić, żebym zaczęła mówić, o wszechmocny książę. Przysięgam, że nie możesz zrobić nic, czego ja już bym nie przetrwała.

– Nadirze, przestań – powiedziała Amya, wchodząc do pokoju, i rzuciła pełne dezaprobaty spojrzenie na jego dłoń zaciśniętą wokół mojego gardła. – Nie możesz jej tak robić.

Nadir zwrócił wściekłe spojrzenie ku siostrze, ale ta nawet nie mrugnęła. Dotarło do mnie, że jest uodporniona na nastroje brata, i pomyślałam, że muszę ją poprosić o wskazówki.

Amya miała na sobie długą czarną spódnicę z rozcięciem odsłaniającym nogi odziane w obcisłą czarną skórę, nosiła też gorset bez rękawów sznurowany z przodu purpurową wstążką. Jej dłonie zdobiły rękawiczki bez palców, a czarne włosy z kolorowymi pasemkami upięte były w dwa niechlujne koczki po obu stronach głowy.

Usiadła w czarnym aksamitnym fotelu i założyła nogę na nogę, zupełnie nie przejmując się sceną, którą właśnie przerwała. Ja i Nadir przesłaliśmy sobie mordercze spojrzenia, a w powietrzu aż iskrzyło, gdy oboje wypuszczaliśmy krótkie, wściekłe oddechy.

– Posłałam wiadomość do Nostrazy – ogłosiła, sprawiając, że nasza uwaga przeniosła się na nią.

– Amya – warknął Nadir, a ja znów poczułam to dziwne uczucie, jakby pod moją skórą poruszały się sznury.

Dziewczyna uniosła delikatną dłoń.

– Nie martw się, byłam dyskretna.

– Jeśli ojciec się dowie, że ona tu jest…

– Nie dowie się – odpowiedziała, jej oczy błysnęły kolorami zorzy, a opanowanie na moment zniknęło. – Wiem, jaka jest stawka. Nie traktuj mnie jak dziecka.

– Planujesz mnie puścić czy mam tu stać z twoją dłonią zaciśniętą wokół mojego gardła, podczas gdy ty będziesz kontynuował rozmowę? – zapytałam.

Nadir odwrócił się do mnie, w jego spojrzeniu dostrzegłam niezdecydowanie. Chciał zrobić coś drastycznego. Tracił cierpliwość i było oczywiste, że znalazł się na krawędzi, gotów się przechylić.

Cóż, może sobie jeszcze poczekać. Ale mogę go też popchnąć, pomyślałam.

Gdy jego żuchwa drgnęła, nasze spojrzenia się spotkały i wróciło to samo uczucie, jakby coś dotykało mnie spod skóry. Choć nigdy nie powiedziałabym tego na głos, zauważyłam, że tak dzieje się tylko w jego obecności. Nie chciałam nawet myśleć, co to może oznaczać. Nie miałam pojęcia, o co chodzi, ale byłam pewna – to zwiastowało kłopoty. Nadir wahał się jeszcze chwilę, ale w końcu mnie puścił.

– Przestań, kurwa, wszystkim rzucać – powiedział niskim, śmiercionośnym głosem, który przyprawił mnie o dreszcz. – Albo skuję cię w piwnicy i zostawię z moimi pupilkami. – Złowieszczy błysk w jego oku sugerował, że pupilki to raczej potwory niż przyjaźni kompani.

Cofnął się, wpatrzony we mnie jak wygłodniały drapieżnik, gotowy rozerwać mi gardło przy najmniejszej prowokacji. Nie spuszczając z niego wzroku, wyszłam z górującego nade mną jego cienia i, zanim zdołał mnie zatrzymać, sięgnęłam po kryształowy talerz i rzuciłam nim o ścianę.

Roztrzaskał się z hukiem, a ja odwróciłam się do Nadira z triumfalnym uśmiechem, przerzucając przez ramię pukiel włosów.

Niewinnie zatrzepotałam rzęsami.

– Coś mówiłeś?

Jego spojrzenie tak spochmurniało, że oczy stały się całkowicie czarne, a wirujące światła pociemniały, zmieniając się w atramentowe sadzawki, w których można by się utopić. Znów poczułam szarpnięcie pod skórą, jakby próbował się spod niej wyrwać jakiś rozwścieczony demon. Nie miałam pojęcia, dlaczego jego gniew tak na mnie działał.

Amya zakryła usta, próbując powstrzymać uśmiech, podczas gdy ja spojrzałam z wyższością na księcia. Nadir warknął, podszedł do mnie i znów chwycił mnie za nadgarstek.

– Ostrzegałem – powiedział, przyciągając mnie do siebie tak mocno, że niemal się potknęłam i uderzyłam ręką o jego twardą klatkę piersiową, gdy próbowałam złapać równowagę.

– Zaczekaj! Chcę usłyszeć, czego dowiedziała się z Nostrazy. Tristan i Willow żyją?

Nadir obrócił mnie tak, że moje plecy były przyciśnięte do jego klatki piersiowej, a ręka opasywała mnie w talii, po czym przykrył moje usta dłonią.

– Niczego jej nie mów – rozkazał siostrze, która wyraźnie miała zamiar odpowiedzieć na moje pytanie. – Przysięgam na Zerrę, Amyo. Nie próbuj tego zrobić.

Amya zamknęła usta i zacisnęła je, słysząc mój stłumiony protest.

– Pozwól mi jej powiedzieć – prosiła, czym zdobyła u mnie kilka punktów.

– Nie – warknął. – Ostrzegałem ją.

Podniósł mnie, a ja próbowałam się wyrwać z jego żelaznego uścisku. Obrócił mnie i podszedł do drzwi, a ja zaczęłam wymachiwać nogami, chcąc kopnąć go w łydki. Albo w znacznie cenniejszą część ciała.

Oczywiście jest wysokim fae, obdarzonym ogromną siłą, więc równie dobrze mogłabym walczyć z żelaznym drzewem o osobowości kaktusa.

Gdy wyszliśmy na korytarz, zobaczyliśmy Maela, który właśnie kierował się do mojego pokoju. Na nasz widok przysunął się do ściany, by nas przepuścić.

– Widzę, że sprawy mają się świetnie.

– Zamknij się – odparował Nadir, gdy przenosił mnie przez korytarz, po czym się zatrzymał. Nadal się zapierałam i wymachiwałam kończynami. Nadir odwrócił się w jedną stronę, potem z powrotem, jakby nie mógł się zdecydować, dokąd pójść.

– Jakiś problem? – zapytał Mael, podchodząc do nas i krzyżując ręce na szerokim torsie. Wyglądał tak jak zwykle: lekka skórzana zbroja, krótko ścięte włosy; jego ciemnobrązowa skóra połyskiwała w świetle maleńkich żyrandoli zawieszonych w rzędzie na całej długości korytarza. Amya stanęła za nim z szerokim uśmiechem, który usiłowała ukryć.

– W tym domu nie ma lochu – powiedział Nadir tonem sugerującym, że to wina wszystkich zgromadzonych i że ten istotny fakt dopiero do niego dotarł. To by było na tyle, jeśli chodzi o zamknięcie mnie z jego pupilkami.

– Bo to nie jest dom tego typu – odpowiedziała Amya. – Budując go, świadomie z niego zrezygnowaliśmy.

– Ale to było wcześniej, zanim się okazało, że będziemy w nim przetrzymywać więźniarkę, która zachowuje się jak dziecko chore na wściekliznę – warknął, a ja zaśmiałam się radośnie, co z pewnością rozwścieczyło go jeszcze bardziej.

Książę praktycznie zaryczał z frustracji, po czym kopniakiem otworzył drzwi na końcu korytarza i wniósł mnie do ogromnej sypialni z wielkim łóżkiem ustawionym pod długim rzędem okien, przez które widać było zorzę malującą na niebie wstęgi światła.

Choć Afelion okazał się dworem tylko udającym przystań pełną złotego piękna, tęskniłam za jego błękitnym niebem, tak jak kwiaty tęsknią za słońcem. Ponure, szare jak płótno niebo Zorzy przywracało bolesne wspomnienia dwunastu lat, które pod nim spędziłam – bo trudno to nazwać życiem.

W pokoju wszystko było czarne, tylko sporadycznie na dywanach i meblach pojawiały się akcenty szkarłatu, purpury i szmaragdu.

Ach, były tam jeszcze dwa ogromne puchate białe psy. Leżały przed kominkiem i uniosły głowy, gdy weszliśmy do środka. Ich ciemne oczy przyglądały nam się wnikliwie. Nie byłam do końca pewna, czy to psy – były na tyle duże, że mogłyby okazać się wilkami, które na kolację zjadają małe dzieci. Czy to były te jego „pupilki”? Nie wyglądały zbyt niebezpiecznie. W zasadzie można by je uznać za całkiem słodkie, gdyby zignorować fakt, że zapewne jednym kłapnięciem szczęk mogłyby odgryźć mi głowę.

Nagle jeden z nich obnażył kły, z jego gardła wydobył się niski pomruk, a jego spojrzenie – zdecydowanie zbyt inteligentne – wbiło się we mnie.

No dobrze, nieważne. Były bardzo niebezpieczne.

Nadir przeniósł mnie przez pokój, a Amya i Mael wymienili ostrożne spojrzenia.

– Nadirze – powiedziała łagodnie Amya.

– Nie teraz – odpowiedział tonem ostrym jak brzytwa. Chwilę później wstęgi kolorowego światła oderwały się od jego rąk i zaplotły wokół moich nadgarstków. Zupełnie nie czułam ich na skórze, ale nie mogłam odsunąć od siebie rąk, jakby spętały mnie wici zrobione z powietrza.

Ciemna brew Maela uniosła się. Było oczywiste, że chciał to skomentować, ale ugryzł się w język, gdy Nadir kolejnymi wstęgami kolorowej magii przywiązał moje nadgarstki do łóżka. Gdyby moim głównym celem nie było wyrwanie mu serca i nakarmienie nim tych psów, musiałabym przyznać, że jego moc była piękna.

Gdy już mnie przykuł do łóżka, cofnął się, krzyżując muskularne ręce na piersi, i uśmiechnął się z zadowoleniem. Miał na sobie to, co zwykle: dopasowaną czarną koszulę i spodnie, wszystko skrojone z irytującą perfekcją.

– Wypuść mnie stąd – syknęłam, pociągając za niewidzialne kajdany – dupku.

Nadir zbliżył się, przyciskając mnie do nogi łóżka. Pomiędzy nami zostało jedynie miejsce na pełen napięcia oddech.

– Mówiłem ci, że jeśli rzucisz czymś jeszcze, spotkają cię konsekwencje.

Szarpnęłam z irytacją za więzy, opierając się pokusie, by na niego splunąć. Kopnąć go. Przyłożyć mu z główki. Zrobić cokolwiek. Byłam sfrustrowana, wściekła, miałam tego dość.

Nikt nigdy nie pozwoli, bym była wolna.

– A ja powiedziałam ci, że nie będę z tobą współpracować, dopóki nie sprowadzisz tu moich przyjaciół – warknęłam.

Nadal chroniłam sekret naszych więzów rodzinnych z nadzieją, że uda mi się ich ochronić przed tym, czego, jak się spodziewałam, chciał książę.

– Myślisz, że uda ci się mnie wystraszyć? Przeżyłam dwanaście lat w tym twoim cholernym więzieniu, podczas gdy ty spałeś sobie w luksusowej jedwabnej pościeli i paradowałeś w wymyślnych ciuchach. Podejrzewam, że te psy były traktowane lepiej niż ja.

Tym razem splunęłam, ale jakimś cudem Nadirowi udało się zrobić unik, a moja ślina wylądowała na podłodze z niezbyt satysfakcjonującym plaśnięciem.

– Znalazłaś się w więzieniu, bo popełniłaś przestępstwo – odpowiedział.

– Byłam dzieckiem! – krzyknęłam tak głośno, że załamał mi się głos. – Niczego nie zrobiłam, ty pieprzony potworze!

– Będziesz się do mnie zwracać per „Wasza Wysokość” – syknął, a w jego oczach zawirowały karmazynowe światła.

– Nie jesteś moim księciem – odparowałam, starając się napełnić słowa niezmierzoną głębią mojej nienawiści. Nigdy w życiu nie ukłonię się przed tym napuszonym dupkiem.

– Jesteś obywatelką Zorzy.

– Idź do diabła. Nie jestem, i prędzej umrę, niż tak się do ciebie zwrócę.

Jego nozdrza się rozszerzyły, ale nie odpowiedział. Odwrócił się i machnął ręką do Amyi i Maela, żeby poszli za nim. Zatrzymał się w drzwiach i spojrzał na mnie przez ramię.

– Jeśli się nie uspokoisz, Morana i Khione nie zawahają się przed ustawieniem cię do pionu.

Dwa futrzaste potwory ożywiły się na dźwięk swoich imion. Wyglądały całkiem niewinnie z puchatym futrem, gęstym i białym jak świeży śnieg. Raptem jednak obnażyły ostre kły i zaczęły nisko powarkiwać, przypominając mi, by nie dać się zwieść pozorom.

Amya popatrzyła na mnie ze współczuciem, na co nie zareagowałam. Ona też sypiała w jedwabnej pościeli i nosiła piękne ubrania, podczas gdy my gniliśmy w Nostrazie. Może i była milsza od brata, ale również ponosi winę za to, co stało się ze mną i z moim rodzeństwem.

Drzwi się zamknęły, a ja rozejrzałam się po pokoju. Przesunęłam wzrokiem po psach, których głowy znów spoczęły na łapach, ale byłam pewna, że doskonale zdają sobie sprawę z każdego mojego ruchu. Czarna kurtka Nadira zwisała z oparcia krzesła stojącego w rogu przy biurku, a na ścianie po przeciwnej stronie pokoju stały półki wypełnione książkami.

Zza drzwi dochodziły stłumione głosy Maela, Amyi i Nadira, którzy o coś się kłócili. Zapewne o mnie.

Od samego początku Nadir wypytywał mnie, kim jestem i czego chciał ode mnie Atlas, ale ja milczałam. Nie wiedziałam, w co wierzy ani jak blisko jest prawdy, ale nie miałam zamiaru niczego mu ułatwiać. Atlas chciał mnie wykorzystać dla mocy, która, być może, się we mnie znajduje, musiałam więc założyć, że ambicje tego mrocznego księcia są podobne.

Zmęczona opadłam na podłogę, a moje magiczne kajdany rozciągnęły się na tyle, by było mi nieco wygodniej.

Wiedziałam, że muszę się stąd wydostać. Nie tylko z tego pokoju, ale i z tego domu. Problem polegał na tym, że nie miałam pojęcia, dokąd pójść. Nie miałam domu ani pieniędzy. Nie mogłam przecież wpaść do Nostrazy i zabrać stamtąd Willow i Tristana. Nie wiedziałam nawet, czy w ogóle jeszcze żyją.

Słoneczne Lustro powiedziało mi, bym odnalazła Koronę Serca, ale nie miałam zielonego pojęcia, od czego miałabym zacząć. Gdzie ją znaleźć?

W końcu drzwi się otworzyły i do środka pewnym krokiem wszedł Nadir, posyłając mi ponure spojrzenie. Nie było z nim Amyi ani Maela. Na karku poczułam delikatną iskrę strachu. Nagle zdałam sobie sprawę, że nawet nie potrafię sobie wyobrazić, do czego jest zdolny ten dziki książę fae. Jak bardzo powinnam się bać? Czy zmusi mnie do tego samego, do czego zmuszali mnie strażnicy w Nostrazie? Mój puls przyspieszył, dłonie zaczęły się pocić. Prędzej umrę, niż znów będę tak cierpieć.

Nikt mnie tutaj nie skrzywdził, ale wiedziałam, że przez moją nieskończoną bezczelność stąpałam po cienkim lodzie. Tylko jaki byłby sens współpracy? Nie mam właściwie nic do stracenia. Jeśli on planuje wykorzystać mnie tak jak Atlas, to i tak mam przesrane. Jedyną władzą, jaką posiadałam, były zamknięte w moim umyśle sekrety i zdolność posłużenia się nimi w taki sposób, by Tristan i Willow odzyskali wolność.

Pomimo faktu, że teoretycznie książę mnie nie skrzywdził, uważałam za oczywiste, że jest niebezpieczny i zdolny zabić bez zastanowienia. Był jak zwinięta sprężyna gotowa do skoku. Emanowały od niego siła i niebezpieczeństwo, towarzyszyła mu wyraźna mroczna aura. Znów pojawiło się to uczucie pod skórą, wzięłam więc głęboki wdech, próbując je wyciszyć.

Nadir podszedł do kominka, kucnął przy swoich psach i zmierzwił im sierść. Pupile przewróciły się na grzbiet, ciesząc się jego uwagą. Było widać, że zajmują w jego sercu miejsce szczególne, a cała ta scena była tak dziwacznie niespójna z jego codziennym zachowaniem, że udało mi się odrobinę odprężyć. Po chwili wstał, nie zwracając na mnie uwagi, i zniknął w łazience. Gdy usłyszałam płynącą wodę, fuknęłam, odsuwając z oczu pukiel włosów.

W powietrzu czułam nieustający chłód Zorzy, który tak dobrze pamiętałam. Tutaj wszystko było zimne. Powietrze, niebo i ten cholerny książę. Miałam na sobie parę miękkich getrów, grube skarpety i równie gruby czarny sweter. Całe szczęście były wystarczająco ciepłe i wygodne.

Drzwi otworzyły się ponownie, a ja gwałtownie wciągnęłam powietrze na widok zmiany w ubiorze Nadira. Jego tors był nagi i praktycznie nie dało się nie zwrócić uwagi na jego idealną, smukłą, umięśnioną sylwetkę. Wyrzeźbione mięśnie odznaczały się na połyskującej brązowej skórze, poruszając się i napinając, gdy szedł do swojego biurka, nadal na mnie nie patrząc. Po chwili zaczął przeglądać jakieś papiery.

Jego skórę pokrywał ciąg kolorowych, wirujących wzorów; rozpościerały się na jego klatce piersiowej i ramionach. Miał na sobie parę gładkich czarnych spodni, które zwisały tak nisko z jego bioder, że było to niemal nieprzyzwoite. O co chodzi, do cholery? Czy to jakaś gra?

Podniósł wzrok, nasze spojrzenia się spotkały, a ja szybko odwróciłam głowę, zawstydzona, że przyłapał mnie na tym, jak się gapię. Parsknął szyderczo i zgasił światło na biurku, pogrążając pokój w niemal zupełnej ciemności, choć przez okno nadal widać było światła zorzy.

– Co robisz? – zapytałam, patrząc na niego w mroku. Mój strach przed tym, jakie ma wobec mnie zamiary, podczas gdy jestem tu sama, związana w jego sypialni, ścisnął moją klatkę piersiową.

Światła zorzy odbijały się na jego skórze, wysokich kościach policzkowych i silnej szczęce. Nadir przeszedł po grubych dywanach pokrywających posadzkę z czarnego marmuru, a w widoku jego bosych stóp było coś niezręcznie intymnego.

– Idę spać, więźniarko. Robi się późno.

– A co ze mną? – Pociągnęłam za magiczne liny, którymi nadal byłam przywiązana do łóżka.

– Co z tobą?

– Nie możesz mnie tu tak zostawić na całą noc.

– Ależ mogę. Jak mnie powstrzymasz?

Jego odpowiedź z całą pewnością mnie nie zaskoczyła. Wkurzyłam go wcześniej, a teraz czas na jego odwet.

– Nienawidzę cię – szepnęłam złowieszczo.

– Już to mówiłaś, i to nieraz. Jak widać, ten fakt absolutnie mi nie przeszkadza. Planuję spać jak dziecko, wiedząc, jak bardzo mną gardzisz.

Podszedł do łóżka, odsunął kołdrę i z krzywym uśmieszkiem spojrzał na mnie, siedzącą na podłodze. Położył się i podciągnął kołdrę, wzdychając z satysfakcją, co zapewne miało podkreślić, jak jest mu wygodnie i w jak niewygodnej pozycji zostawia też mnie. Zadziałało. Przesunęłam się na twardej posadzce, tyłek zdążył mi już zdrętwieć, a ręce zaczęły boleć od ograniczenia ruchów. Ale faktycznie wydawało się, że Nadir ma zamiar pójść spać, zamiast mścić się na mnie w jakiś zdeprawowany sposób.

Gdy cicho gwizdnął, oba psy wstały i przeciągnęły się przed kominkiem, ich futro błyszczało pomarańczowo w blasku ognia. Najpierw pomyślałam, że się na mnie rzucą. Przełknęłam nerwowo gulę w gardle, ale one mnie minęły i wskoczyły na łóżko, z cichymi pomrukami układając się przy swoim panu.

No pewnie, nawet psy są tu lepiej traktowane niż ja. Jak mogłam zapomnieć.

Choć nie widziałam już Nadira, a tylko jego przykrytą sylwetkę, posłałam mu najbardziej mordercze spojrzenie, pragnąc, by na miejscu stanął w płomieniach. Zupełnie jakby czytał mi w myślach, wydał z siebie kolejne przesadzone westchnienie. Kto by pomyślał, że nieśmiertelny książę może być tak cholernie ładny?

– Słodkich snów, więźniarko – powiedział z rozbawieniem w głosie.

Powstrzymałam narastające w moim gardle pragnienie warknięcia, nie chcąc dawać Nadirowi ani odrobiny satysfakcji. Wbiłam wzrok w ciemność i poprzysięgłam sobie, że go zabiję.

Powoli i boleśnie.

Musiałam jedynie zdecydować, czy najpierw zamorduję księcia, czy jego ojca.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: