- W empik go
Autorki - ebook
Autorki - ebook
Henryk Sienkiewicz to nie tylko autor niezapomnianych powieści i nowel, lecz także twórca sztuk scenicznych. Laureat literackiej Nagrody Nobla był także świetnym dramaturgiem.
Sztuka „Autorki” ukazuje dwie dwunastoletnie siostry cioteczne – Marynię i Helenkę. Panny postanowiły napisać nieprzyzwoitą powieść, wydać ją drukiem, a następnie zabawić się w dorosłych, którzy odebraliby im tę lekturę jako niedozwoloną dla młodzieży.
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7903-804-6 |
Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
HELENKA, MARYNIA
HELENKA
wchodząc
Dobry wieczór, Maryniu. Ach, jak tu pachnie!
Całują się.
MARYNIA
Dobry wieczór. Pachnie, bo drzwi otwarte, a jaśminy w ogródku rozkwitły. Dobrze, żeś przyszła. Czekam na ciebie od godziny.
HELENKA
Przyszłam, bo dziś moja kolej. Ale czemu ty masz minkę taką strapioną?
MARYNIA
Jak nie mam być strapiona, kiedy zawsze jest to samo...
HELENKA
Co jest to samo?
MARYNIA
To, że ciocia Joasia ciągle uważa mnie za dziecko.
HELENKA
Myślisz, że moja mama i tatuś patrzą na mnie inaczej?
MARYNIA
Mieć dwunasty rok i być strzeżoną jak pięcioletnie bebé – tego człowiek doprawdy nie może już wytrzymać... Cioci ani do głowy nie przyjdzie, że ja już prawie wszystko wiem, a czego nie wiem, to się domyślam.
HELENKA
żywo
Domyślasz się? – czego? Czego?!
MARYNIA
Oho! różnych rzeczy! A ty nie?
HELENKA
Naturalnie! tylko... żeby tak zupełnie na pewno...
MARYNIA
Na pewno to i ja nie; w każdym jednak razie wiem już tyle, że mogę wszystko czytać, a tymczasem ciocia chce, bym czytała powiastki dla dzieci...
HELENKA
Czy znowu dostałaś jaką burę za czytanie?
MARYNIA
A jakże! Wczoraj wyciągnęłam z szafy bardzo zajmującą powieść pt. „Syn naturalny”. Zaczęłam czytać. Ledwie jednak przeczytałam kilka stronic, nadeszła ciocia, odebrała mi książkę i zmyła mi głowę, co się nazywa...
HELENKA
„Syn naturalny” – to musi być ogromnie ciekawe... Ale co to jest syn naturalny?
MARYNIA
z wahaniem
Naturalny... to... to z pewnością nie jest sztuczny...
HELENKA
A co to jest sztuczny?
MARYNIA
Sztuczny, to znów... to... to... to...
HELENKA
Widzisz. A mówiłaś, że się wszystkiego domyślasz!
MARYNIA
Bo też się domyślam. Naturalny to jest niezawodnie taki, który się urodzi po ślubie, a sztuczny to taki, co przedtem.
HELENKA
Niezawodnie. Niezawodnie tak musi być, ale w takim razie my obie mogłybyśmy mieć tylko synów sztucznych. Powiedz, chciałabyś mieć sztucznego syna?
MARYNIA
Bardzo! byle się urodził z ładnym foksterierem!
HELENKA
A ja chciałabym mieć od razu dwóch synów i dwa foksteriery!
MARYNIA
Prawda, że byłoby to jeszcze weselej.
HELENKA
A czy się to kiedy zdarzyło?
MARYNIA
Między znajomymi to sobie nie przypominam...
HELENKA
I ja nie. Nie słyszałam nawet, żeby jaka panienka miała choćby tylko jednego syna... nie mówiąc już o foksterierze...
MARYNIA
Co prawda, to i ja nie...
HELENKA
Słuchaj, Maryniu, a jeżeli ty się źle domyślasz i jeśli sztuczny syn to jest po prostu lalka?
MARYNIA
W takim razie niech go sobie ma jaka inna. Ja jestem na to za duża, żeby się bawić lalkami.
HELENKA
Koniec końcem nic nie wiemy.
MARYNIA
Gdyby ciocia pozwoliła mi przeczytać tego „Syna naturalnego”, domyśliłabym się na pewno, co jest sztuczny, ale tak...
HELENKA
To się zakradnij do szafy i przeczytaj...
MARYNIA
Ale!... Kiedy miałam dać słowo, że bez wiedzy cioci nie zabiorę z szafy żądnej książki.
HELENKA
Skoro dałaś słowo, to co innego!
Milczenie.
MARYNIA
Ach, jaka to bieda, że ja tę ciocię tak szczerze kocham! bo żeby nie to, to bym jej nienawidziła. Ale ona i ładna, i taka dobra! Jak miałam odrę, to przez cały czas przesiadywała na fotelu przy moim łóżku... dzień i noc... I taka dobra...
HELENKA
Jak mój tatuś.
MARYNIA
A jednak w naszym wieku nie podobna pozwolić, żeby nam kto wydzielał, co mamy czytać, jak dzieciom wydziela się cukierki – z obawy, by się nie przejadły.
HELENKA
Ogromnie przykro i całkiem niestosownie.
MARYNIA
I powiedzieć, że nie ma na to rady...
HELENKA
Czekaj! A może jest!
MARYNIA
Jaka? jaka?...
HELENKA
po namyśle
Tak, może to poskutkuje. Przyszła mi do głowy jedna myśl.
MARYNIA
To mów prędko!
HELENKA
Napiszmy powieść!
MARYNIA
Powieść?
HELENKA
Tak, ale taką powieść, że to okropność! – i poślijmy ją do druku. Słyszałaś, jak pan Stefan mówił, że gazety ogromnie potrzebują i krótkich, i długich powieści, więc cokolwiek im poślemy, to zaraz wydrukują...
MARYNIA
podskakując
Ślicznie! cudownie...
po chwili
Ale co to się ma do pozwolenia na czytanie innych powieści?...
HELENKA
Nie rozumiesz? Jak nasza powieść zacznie wychodzić, twoja ciocia i moi tatusiowie powiedzą, że to rzecz nie dla nas, i nie pozwolą nam czytać, a wtedy weźmiemy się pod boki i oświadczymy, że autorkami jesteśmy my!
MARYNIA
Cudownie! O, to będzie zabawa!
HELENKA
I potem, oczywiście, będziemy mogły już wszystko czytać.
MARYNIA
Brawo, brawo! piszmy powieść.
Chwytają się za ręce i tańczą.
HELENKA
Piszmy powieść, zacznijmy zaraz...
MARYNIA
Siadajmy!
Siadają po obu stronach stolika i chwytają za papier i pióra.
HELENKA
Jak się będzie nazywał bohater?
MARYNIA
Kto?... Bohater?
HELENKA
Nie rozumiesz? Ten, który się będzie kochał!
MARYNIA
Rozumiem wybornie. Niech się nazywa Juliusz.
HELENKA
Owszem, śliczne imię! A ona?
MARYNIA
Idalia!
HELENKA
Niech będzie Idalia – Juliusz i Idalia! Więc piszmy.
Obie poczynają gryźć pióra i patrzą w sufit.
MARYNIA
kładąc pióro
Dobrze. A co będzie, jeśli nam pozwolą czytać naszą powieść?
HELENKA
Jest i na to rada.
MARYNIA
Jaka?
HELENKA
Oto powieść musi być okropnie nieprzyzwoita.
MARYNIA
Prawda, prawda! To jest rada! Więc piszmy!
HELENKA
Ja proponuję tak zacząć: Juliusz i Idalia zaledwie się na balu spotkali, zaraz zaczęli być okropnie nieprzyzwoici...
MARYNIA
Dobrze... Tylko... widzisz, pierwej musieli się poznać, rozmawiać ze sobą i pokochać się... Wiem na pewno, że bez miłości nie ma powieści.
HELENKA
O, i ja to wiem doskonale. Więc niech będzie tak: Juliusz i Idalia naprzód się poznali, następnie rozmawiali, potem się pokochali, a potem zaczęli być...
Piszą.
MARYNIA
Ale trzeba się namyślić, co oni nieprzyzwoitego mają robić.
HELENKA
Niech się, na przykład, pocałują.
MARYNIA
Wielka rzecz! Pan Stefan całuje mnie w głowę, a ciocię w rękę, i to zawsze trzy razy, raz po raz.
HELENKA
A jeśli się pocałują w usta?
MARYNIA
Tak. Myślę, że za pierwszym razem to byłoby dość nieprzyzwoite. Ale co dalej?
HELENKA
Jak to: co dalej?
MARYNIA
Bo widzisz, to wszystko stanowi co najwięcej trzy wiersze, a przecie powieść musi mieć najmniej tom.
HELENKA
Prawda. Pomyślimy, co można dalej nieprzyzwoitego zrobić...
Gryzą pióra i patrzą w sufit.
MARYNIA
...Można się, na przykład, uściskać...
HELENKA
potrząsa głową
To się robi zawsze za jedną drogą. Jak ty przychodzisz do mnie albo ja do ciebie i jak się całujemy, to się przy tym i ściskamy.
MARYNIA
Prawda. To trzeba wymyślić coś takiego, co się robi po pocałowaniu się i po uściskaniu...
patrzy w sufit, po czym nieśmiało
Może by zabrali dla siebie cały tort przeznaczony dla wszystkich...
HELENKA
Fe! jak małe dzieci... To byłoby łakomstwo, a nie miłość...
MARYNIA
Tak... Trzeba koniecznie, żeby zrobili coś nieprzyzwoitego z miłości.
HELENKA
Ale co?
MARYNIA
z westchnieniem
To wcale nie jest łatwo pisać powieść!
HELENKA
Powieściopisarze jednak sobie z tym radzą.
MARYNIA
A gdyby zapytać pana Stefana? Jak on przychodzi, to ciocia, zanim do niego wyjdzie, zawsze przyczesuje się przed lustrem, więc byłby czas go spytać. Nie powiem mu, że piszemy powieść, tylko zapytam się, co się robi po pocałowaniu i uściskaniu...
HELENKA
trąc czoło
W głowę zachodzę, co można jeszcze potem zrobić. Ale pan Stefan nie jest powieściopisarzem, tylko poetą, więc może także nie wie... Takie rzeczy wiedzą najlepiej powieściopisarze. Zresztą, pewno by się domyślił, że my coś majstrujemy. Ale czekaj!... Wiem!
MARYNIA
Co? co?
HELENKA
Napiszmy tak: Juliusz i Idalia naprzód się poznali i pokochali, potem zaczęli być nieprzyzwoici, a następnie on ją uwiódł.
MARYNIA
Co to znaczy?...
HELENKA
Tego już dokładnie nie wiem, ale powiem ci, jak to było. Raz tatuś czytał mamusi głośno jakąś powieść, a ja siedziałam w drugim pokoju i wyraźnie słyszałam takie zdanie: „Po nieszczęsnym dniu, w którym Alfred uwiódł Magdalenę...” A mamusia zaraz przerwała czytanie i powiada: „Uważaj, Helenka jest obok”. Z tego miarkuję, że to jest coś, czego nam wiedzieć nie wolno.
MARYNIA
A mnie się zdaje, że uwieść to jest to samo, co wywieźć albo zawieźć, czyli pojechać gdzieś razem...
HELENKA
Pojechać – to chyba ogromnie daleko. Ale myślę, że to musi być coś gorszego.
MARYNIA
Słyszałam, że państwo młodzi prawie zawsze wyjeżdżają po ślubie za granicę, a więc daleko. To taki zwyczaj.
HELENKA
W ostatecznym razie możemy napisać tak: Juliusz i Idalia po poznaniu się i pokochaniu, i różnych nieprzyzwoitościach pożenili się, a potem on ją uwiódł.
MARYNIA
A jeśli to taki zwyczaj, to nie ma w tym nic osobliwego.
HELENKA
A po cóż by mama mówiła: „Uważaj, Helenka jest obok”?
MARYNIA
trąc czoło
Ach, żeby to kto chciał kogo przy nas uwieść albo nawet którą z nas. Wiedziałybyśmy przynajmniej, co to jest...
HELENKA
Trzeba się o to postarać...
Słychać dzwonek.
MARYNIA
Dzwonek! To pan Stefan.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.