Babcia Rabuś powraca! - ebook
Babcia Rabuś powraca! - ebook
Wszystkie serwisy informacyjne prześcigają się w doniesieniach o zuchwałych kradzieżach bezcennych przedmiotów.
Przestępstwa do złudzenia przypominają wyczyny najsłynniejszego międzynarodowego włamywacza – Czarnego Kota, czyli… Babci Bena.
Ale przecież to niemożliwe!
Kim zatem jest tajemniczy rabuś?
Dołącz do szalonego śledztwa i podążaj śladem błyskotliwej przygody, która ma swój początek w książce Babcia Rabuś!
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-62745-75-3 |
Rozmiar pliku: | 16 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
BABCIA RABUŚ
BABCIA RABUŚ. WYDANIE JUBILEUSZOWE
PAN SMRODEK
CHŁOPAK W SUKIENCE
DEMONICZNA DENTYSTKA
WIELKA UCIECZKA DZIADKA
SZCZUROBURGER
CWANA CIOTUCHNA
MAŁY MILIARDER
GANG GODZINY DUCHÓW
TREFNY TATUŚ
POTWÓR Z ARKTYKI
CÓŚ
BESTIA Z PAŁACU BUCKINGHAM
GLUCIAK
ZBIORY OPOWIADAŃ Z KOLOROWYMI ILUSTRACJAMI:
NAJGORSZE DZIECI ŚWIATA
NAJGORSZE DZIECI ŚWIATA 2
NAJGORSI NAUCZYCIELE ŚWIATABOHATERAMI TEJ OPOWIEŚCI SĄ:
BEN
Zwyczajny dwunastolatek, którego spotkała nadzwyczajna przygoda. Razem z Babcią (znaną również jako Czarny Kot) niemalże wykradł klejnoty koronne z londyńskiej Tower. Ostatecznie porzucił karierę międzydowego przestępcy i zajął się realizacją swojego największego życiowego marzenia – pragnął zostać hydraulikiem.
MAMA
Linda – za dnia manikiurzystka, wieczorami entuzjastka tańca towarzyskiego. Jej najukochańszym programem telewizyjnym jest Taniec najsławniejszych sław. Spośród występujących tam zawodowych tancerzy obsesyjnie wręcz upodobała sobie Flavia Flaviolego. Wraz z kolejnymi edycjami show ich dom rodzinny stał się świątynią ku jego czci. Linda wszelkimi sposobami usiłuje nakłonić syna, żeby zrezygnował z hydraulicznej pasji i poszedł w ślady Flavia.
TATA
Pracuje jako ochroniarz w miejscowym supermarkecie. Nie biega zbyt szybko – w ciągu ostatnich dziesięciu lat zatrzymał tylko jednego złodzieja, a był nim poruszający się za pomocą chodzika staruszek, który usiłował wynieść ze sklepu dwie kostki margaryny. Pete uwielbia tańce towarzyskie. Zaraził się tą fascynacją od żony i oboje z zapamiętaniem ćwiczą układy choreograficzne w domu.
RAJ¹
Najbardziej uwielbiany sklepikarz w całym miasteczku. Prowadzi słynący z rozgardiaszu kiosk, w którym stale kusi klientów zwariowanymi promocjami i przeterminowanymi łakociami. Ben nigdy nie zawiódł się na Raju, a kiedy chłopiec stracił ukochaną Babcię, stali się sobie jeszcze bliżsi. Sprzedawca zawsze poprawia Benowi humor żartami lub darmową czekoladą.
PAN PARKER
Wścibski sąsiad. Jako emerytowany major pełni funkcję przewodniczącego lokalnej Straży Sąsiedzkiej w rejonie Lower Toddle. To grupa staruszków, którzy połączyli siły, żeby wypatrywać przyczajonych w okolicy włamywaczy, co dla pana Parkera stanowi doskonały pretekst do szpiegowania każdego z mieszkańców. Mężczyzna szczególnie bacznie obserwuje naszego Bena. Podejrzliwy sąsiad był przekonany, że chłopiec i jego Babcia ukradli klejnoty koronne, ale nikt mu nie uwierzył. Teraz pan Parker myśli tylko o zemście!
FLAVIO FLAVIOLI
Obiekt kobiecych westchnień z cieszącego się szaloną popularnością telewizyjnego programu Taniec najsławniejszych sław. Włoski król parkietu uwodzi publiczność ciemnobrązową sztuczną opalenizną, zaczesanymi do tyłu włosami, które lśnią brylantyną, i oślepiającym na odległość błyskiem śnieżnobiałych zębów. Tancerz nosi pstrokate jednoczęściowe stroje, tak kolorowe i obcisłe, że przypomina w nich owiniętą w połyskliwy papierek landrynkę.
EDNA
Ben poznał Ednę na pogrzebie Babci. Przez ostatni rok zdążyli się ze sobą bardzo zaprzyjaźnić. Chłopiec co niedziela odwiedza ją w domu spokojnej starości. Wspominają wówczas dawne dobre czasy, grają w scrabble oraz delektują się ciastem i herbatką.
BIBLIOTEKARKA
Pani bibliotekarka całe życie przepracowała w tutejszej bibliotece. Jest wobec Bena bardzo nieufna i kiedy chłopak się u niej pojawia, ani na chwilę nie spuszcza go z oka.
KRÓLOWA
Królowej nie trzeba przedstawiać. Natknęła się na Bena i Babcię tej nocy, kiedy usiłowali wykraść JEJ klejnoty koronne z londyńskiej twierdzy. Królową tak bardzo wzruszyła nadzwyczajna więź łącząca babcię i wnuczka, że natychmiast ich ułaskawiła.
PAN LOKAJ
Jak słusznie wskazuje jego nazwisko, jest lokajem w pałacu Buckingham. Sędziwy mężczyzna wiernie służy królowej od czasów jej dzieciństwa.
PC FUDGE²
Ben i Babcia wpadli na policjanta w drodze po klejnoty koronne. Posterunkowy zatrzymał ich, kiedy staruszka nieprzepisowo wjechała skuterem inwalidzkim na autostradę. Udało im się jednak go przechytrzyć i w końcu podwiózł ich radiowozem na miejsce przestępstwa.
MELIZANDA
Skuter inwalidzki Babci, który zapisała Benowi w testamencie, bo wiedziała, jak bardzo lubił nim jeździć. Wnuczek trzyma pojazd w garażu.
1
Przyniosłeś kapusty? — odezwał się głos za plecami Bena.
Chłopiec stał na cmentarzu nad grobem Babci. Od śmierci staruszki minął rok. Aby uczcić jej pamięć, Ben złożył na nagrobku piękny kapuściany bukiet.
Kiedy się odwrócił, ujrzał znajomą twarz. Stała za nim kuzynka Babci, Edna, którą poznał ubiegłej zimy na pogrzebie. Prędko nawiązała się między nimi nić przyjaźni i teraz co tydzień odwiedzał ją w domu spokojnej starości, żeby pogawędzić — często o ukochanej Babci — i naprawić hydrauliczne usterki, dzięki czemu cieszył się tam dużą sympatią.
Edna była podręcznikowym przykładem starszej pani.
— O, dzień dobry, Edno — rzekł Ben. — Co tu robisz?
Seniorka trzymała w ręce czerwoną różę i uśmiechała się smutno.
— Widzisz, kochany, raz w tygodniu przynoszę różę dla mojego świętej pamięci męża. A dlaczego ty przyszedłeś tutaj z naręczem warzyw?
— To dla Babci. Uwielbiała kapusty wszystkich kształtów i rozmiarów.
— O tak — zadumała się Edna. — Pamiętam, jaki dźwięk wydawały, kiedy wpadała do mnie na herbatę.
— Kapusty nie potrafią nawet pisnąć!
— Nie. Mam na myśli odgłosy babcinych bąków po zjedzeniu kapusty. Brzmiały jak…
— Kacze kwakanie! — podpowiedział Ben.
— Świetnie to ująłeś!
— KWA! KWA! KWA! — Chłopak dreptał ścieżką, przy każdym kroku naśladując odgłos pruknięć.
Oboje wybuchli śmiechem.
— HA! HA!
Po policzku Bena spłynęła łza. Nie był pewien, czy z rozbawienia, czy z żalu. Prawdopodobnie odczuwał jedno i drugie. To on najbardziej przeżył śmierć Babci. Dzieliła ich wprawdzie różnica całego pokolenia, lecz w rodzinie właśnie tych dwoje łączyła najgłębsza więź. Kiedy Babcia zmarła, Ben miał wrażenie, jakby świat też miał się zaraz zatrzymać. Nic się jednak nie wydarzyło. Życie toczyło się dalej. Ben nadal wykonywał zwykłe codzienne czynności, takie jak:
mycie zębów…
chodzenie do szkoły…
kąpanie się…
odrabianie lekcji…
i czytanie TYGODNIKA HYDRAULIKA.
Ale cały czas odczuwał stratę. Wraz z odejściem Babci utracił cząstkę siebie.
— Nie wiem, dlaczego płaczę. — Pociągnął nosem.
Edna wyjęła z rękawa zużytą chusteczkę i wytarła nią twarz Bena.
— Bardzo ją kochałeś. Smutek to cena, jaką płacimy za miłość. Och, Ben, byłeś jej oczkiem w głowie! Twoja babcia cię uwielbiała, nie przestawała o tobie opowiadać!
Chłopak spojrzał w niebo i zapytał:
— Myślisz, że Babcia spogląda na nas teraz?
— Jestem tego pewna — odpowiedziała Edna. — Z wielką dumą przygląda się temu, na jakiego wspaniałego młodzieńca wyrastasz, jak dobrze dbasz o mnie i jak troszczysz się o kanalizację w domu opieki.
— Babcia była wyjątkową osobą. Nie taką sobie, zwykłą babcią. Była moją…
Tutaj Ben się zawahał. Już miał powiedzieć, że była Babcią Rabusiem!
— Kim? — spytała Edna.
— Nieważne — mruknął cicho. Powinien zachować babcine tajemnice w tajemnicy. Nawet przed jej najlepszą przyjaciółką Edną. Nikt nie wiedział o podwójnym życiu Babci, które wiodła jako CZARNY KOT — międzynarodowy złodziej klejnotów. To znaczy nikt poza Jej Wysokością Królową, która przyłapała ich na próbie kradzieży klejnotów koronnych tamtej pamiętnej nocy w londyńskiej Tower.
— Zamierzałeś mi coś powiedzieć, śmiało, kochanie…
— Może kiedyś — wymigał się Ben. — Wpadnę do ciebie w niedzielę, o stałej porze.
— Przygotuję SCRABBLE! Tylko nie zapomnij o miętówkach Murraya!
— Nie zapomnę!
Edna z uśmiechem pomachała mu na pożegnanie, a potem poszła złożyć na grobie męża czerwoną różę.
Tymczasem chłopak spostrzegł czarnego kota przemykającego za babcinym nagrobkiem.
Zwierzak poruszał się zwinnie jak pantera. Przystanął, spojrzał na Bena i miauknął.
— MIAU!
Ben cofnął się, żeby go pogłaskać, ale kot zniknął tak nagle, jak się pojawił. Wskoczył na mur okalający cmentarz, skąd dał
potężnego susa
i już go nie było.
2
DZYŃ!
Odezwał się dzwonek nad drzwiami, kiedy Ben wszedł do kiosku.
— O! Ben! Mój ulubiony klient! — powitał go zza lady radosny właściciel sklepiku. Raj przypominał wiecznie uśmiechniętego i przyprószonego cukrem, pulchnego, żelkowego bobasa.
— Cześć, Raj! Masz już najnowszy numer Tygodnika hydraulika?
— Mniejsza o kolanka, spłuczki i zawory! — wykrzyknął mężczyzna. — Nie czytałeś wiadomości?
— Jakich?
— Najważniejszych!
— A które były najważniejsze?
— Te ważniejsze od pozostałych!
— Czyli?
— Złota maska Tutanchamona… — tutaj Raj dramatycznie zawiesił głos — została skradziona!
Krzyczały o tym pierwsze strony gazet.
— Ta maska musi być warta miliony! — zawołał Ben.
— Miliardy!
— Tryliardy!
— Kwadryliardy!
— Czy kwadryliardy to prawdziwa liczba? — powątpiewał chłopak.
— Nie jestem pewien. Ale zyliardy na pewno.
DZYŃ! Ponownie zadźwięczał dzwonek. Drzwi do kiosku się otworzyły, Ben i Raj spojrzeli w ich kierunku, ale nikogo nie zauważyli.
— Kto to? — szepnął Ben.
— Nikt — stwierdził Raj.
— To nie mógł być nikt.
— Nie widziałem, żeby ktokolwiek wchodził lub wychodził.
— No więc co to mogło być?
— Pewnie nagły podmuch wiatru — odparł Raj i poszedł zamknąć drzwi.
Ben uważnie rozejrzał się po sklepie, ale alejki między półkami były puste.
— A wiadomo już, kto ukradł maskę? — zapytał chłopiec, na wszelki wypadek zniżając głos.
— Nie mają pojęcia. Chociaż złodziej jest dosyć odważny, bo na miejscu przestępstwa zostawił po sobie poszlakę.
— Czyli?
— Zgodnie z tym, co ujawniono w radiu, złodziej zapisał wskazówkę za pomocą liter z planszówki SCRABBLE.
Chłopiec otworzył szeroko oczy ze zdumienia. SCRABBLE od zawsze było ulubioną grą Babci.
— I jaki to wyraz?
— MIAU.
— Miau?
— Miau! Jak miauknięcie kota!
Ben oniemiał. To brzmiało zupełnie tak, jakby złodziej uprzejmie im się przedstawił.
— Ben, źle się czujesz? — zaniepokoił się Raj.
— Nie, nie, w porządku — skłamał chłopiec.
— Wyglądasz, jakbyś miał zemdleć! — Mężczyzna zaczął nerwowo biegać po sklepie. — Proszę, niuchnij sobie ekstramocną miętówkę. Powinna cię ocucić!
Niemalże wetknął chłopakowi paczkę drażetek wprost do nosa. Ben wziął głęboki, miętowy oddech.
— Niemożliwe — mruknął.
— Co masz na myśli?
— To nie może być prawda!
— Ależ tak! Spójrz! W telewizji też o tym trąbią!
Raj wskazał kciukiem na mały telewizorek czarno-biały, który trzymał na półce za ladą. Na ekranie wyświetliły się wiadomości z ostatniej chwili.
— Podajemy państwu najświeższe informacje — zaczął prezenter. — Światem wstrząsnęła wieść, że maska Tutanchamona…
— Wielkie nieba! Odzyskali ją! — emocjonował się Raj.
— …pozostaje nieodnaleziona.
— Słowo daję, że też im się chciało — prychnął niezadowolony sklepikarz i wyłączył telewizor.
Ben zamyślił się głęboko. Kradzież bezcennego artefaktu z pilnie strzeżonego muzeum to afera, w której śmiało mógł maczać łapy CZARNY KOT. Któż inny porwałby się na tak brawurowy skok, jeśli nie legendarny złodziej klejnotów? Na dodatek litery ze SCRABBLE ułożono w wyraz To nie poszlaka, ale prowokacja.