Bagatela. Minibook - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
8 września 2014
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Bagatela. Minibook - ebook
Opowiadanie Andrzeja Muszyńskiego, autora książek "Południe" i "Miedza" (Wydawnictwo Czarne, laureata konkursu na najlepsze opowiadanie na Międzynarodowym Konkursie Opowiadania we Wrocławiu
Kategoria: | Inne |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-3169-6 |
Rozmiar pliku: | 3,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
BAGATELA
Andrzej Muszyński
Nie pamiętam, kiedy zobaczyłem ich po raz pierwszy. Może parę tygodni temu, w każdym razie pod krakowską Bagatelą, bo – chcąc nie chcąc – często tędy przechodzę. To właśnie tu, w te dni zimnych wiatrów ogarnął mnie po raz pierwszy w życiu irracjonalny, a może właśnie całkiem racjonalny strach przed anonimowością tutejszego tłumu. Sunąłem między nimi w kierunku filharmonii jak pobite dziecko, które wie, że przyznanie się do roli ofiary pogrzebie wszystko do reszty. Dla pozoru jedynie trzymałem ręce w kieszeni i nie zwalniałem kroku, obrzucając ich białe twarze ciętym spojrzeniem. Gdzieś na Plantach to ustępowało, opuszczało mnie, ale dalej siedziała we mnie obawa, że zostałem już dawno wypchnięty poza bramę rzeczywistości, że drzwi do uczelni będą zatrzaśnięte, gdy to ja pociągnę za klamkę, lecz inni będą bezustannie wchodzić i wychodzić; że sekretarka w redakcji „Tygodnika Powszechnego” na moją kolejną prośbę o wygrzebanie archiwalnego numeru ordynarnie każe mi się wynosić, kanar wyrzuci mnie z autobusu za posiadanie biletu, policja aresztuje za zatrzymanie się przed znakiem stop, a ekspedientka w piekarni Awitex na prośbę o jedną jedyną kajzerkę oznajmi czule: „won”. Tak, lęk społeczny – trzy dychy z groszami na karku, dwa metry żywej masy.
Dlatego nigdy bym się nie zatrzymał, bo to oznaczałoby dla mnie próbę nie do przejścia, ale właśnie wtedy ujrzałem ich po raz pierwszy. Stali po przeciwnej stronie, pod zielonym bankiem z twarzą Fronczewskiego. Stary – tuż przy bankomacie, młody – trochę dalej, na rogu Karmelickiej i Podwala, pod jasną, piaskową arkadą. Gdy widok ten powtarzał się z dnia na dzień, w końcu przeszedłem na drugą stronę ulicy, kupując w kiosku dla niepoznaki paczkę czerwonych guluazów. Wtedy zrozumiałem, że to jednak trójkąt, że w całą sprawę wplątany jest jeszcze ponury ochroniarz z krogulczym nosem, w czarnym mundurze, oparty zwykle w bramie o mury zmurszałej oficyny i nakryty przez to pocętkowanym przez światło mrokiem.
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
Andrzej Muszyński
Nie pamiętam, kiedy zobaczyłem ich po raz pierwszy. Może parę tygodni temu, w każdym razie pod krakowską Bagatelą, bo – chcąc nie chcąc – często tędy przechodzę. To właśnie tu, w te dni zimnych wiatrów ogarnął mnie po raz pierwszy w życiu irracjonalny, a może właśnie całkiem racjonalny strach przed anonimowością tutejszego tłumu. Sunąłem między nimi w kierunku filharmonii jak pobite dziecko, które wie, że przyznanie się do roli ofiary pogrzebie wszystko do reszty. Dla pozoru jedynie trzymałem ręce w kieszeni i nie zwalniałem kroku, obrzucając ich białe twarze ciętym spojrzeniem. Gdzieś na Plantach to ustępowało, opuszczało mnie, ale dalej siedziała we mnie obawa, że zostałem już dawno wypchnięty poza bramę rzeczywistości, że drzwi do uczelni będą zatrzaśnięte, gdy to ja pociągnę za klamkę, lecz inni będą bezustannie wchodzić i wychodzić; że sekretarka w redakcji „Tygodnika Powszechnego” na moją kolejną prośbę o wygrzebanie archiwalnego numeru ordynarnie każe mi się wynosić, kanar wyrzuci mnie z autobusu za posiadanie biletu, policja aresztuje za zatrzymanie się przed znakiem stop, a ekspedientka w piekarni Awitex na prośbę o jedną jedyną kajzerkę oznajmi czule: „won”. Tak, lęk społeczny – trzy dychy z groszami na karku, dwa metry żywej masy.
Dlatego nigdy bym się nie zatrzymał, bo to oznaczałoby dla mnie próbę nie do przejścia, ale właśnie wtedy ujrzałem ich po raz pierwszy. Stali po przeciwnej stronie, pod zielonym bankiem z twarzą Fronczewskiego. Stary – tuż przy bankomacie, młody – trochę dalej, na rogu Karmelickiej i Podwala, pod jasną, piaskową arkadą. Gdy widok ten powtarzał się z dnia na dzień, w końcu przeszedłem na drugą stronę ulicy, kupując w kiosku dla niepoznaki paczkę czerwonych guluazów. Wtedy zrozumiałem, że to jednak trójkąt, że w całą sprawę wplątany jest jeszcze ponury ochroniarz z krogulczym nosem, w czarnym mundurze, oparty zwykle w bramie o mury zmurszałej oficyny i nakryty przez to pocętkowanym przez światło mrokiem.
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
więcej..