Bajki nowe - ebook
Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Bajki nowe - ebook
Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975
Kategoria: | Podstawówka |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-272-2779-9 |
Rozmiar pliku: | 162 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Alegoria
Wszędzie się znajdzie rozum, byle tylko szukać,
A nawet i jegomość, kiedy zacznie fukać,
I jejmość, gdy rozprawia,
I nasz ksiądz, gdy przymawia,
Mają go podostatkiem i pięknie, i wiele.
Jakoż się to wydało w Przewodnią Niedzielę.
Gadał ksiądz o Adamie,
I o bramie,
I o wężu, i o Ewie,
I o jabłku, i o drzewie...
Po kazaniu do karczmy rzecz się wytoczyła.
Pan wójt, co to ma rozum i nauki siła:
«A wiecie, co ksiądz prawił? — rzekł całej gromadzie —
Oto u nas są sady, a drzewa są w sadzie,
A na drzewach są jabłka w wielkiej obfitości:
Adam — pan, Ewa — jejmość, a wąż — podstarości».Cesarz chiński i syn jego
z dziejów tamtejszych
Chińczyki mają rozum, choć daleko siedzą,
I bajki wiedzą.
Jeden z nich, a co większa, cesarz tego ludu,
Nie szczędził trudu,
Aby pan syn, następca jego, nie był osłem.
Raz płynął z nim po wodzie, a gdy robił wiosłem
I płynąc nucił,
W brzeg uderzył i łódki ledwo nie wywrócił:
Obadwa się przestraszyli.
Korzystając ojciec z chwili
Rzekł: «Patrz, jak przez niebaczność źlem sobie poradził,
Gdybym nie śpiewał, o brzeg byłbym nie zawadził.
Z mojego czynu
Naucz się synu:
Łódka tron, lud jest woda i nosi ją snadno;
Kiedy sternik niebaczny, łódka idzie na dno».Chłop i cielę
Nie sztuka zabić, dobrze zabić sztuka —
Z bajki nauka.
Szedł chłop na jarmark, ciągnąc cielę na powrozie.
W lesie, w wąwozie,
W nocy burza napadła, a gdy wiatry świszczą,
Wśród ciemności postrzegł wilka po oczach, co błyszczą.
Więc do pałki; jak jął machać nie myślawszy wiele,
Zamiast wilka, który uciekł, zabił swoje cielę.
Trafia się to i nie w lesie, panowie doktorzy!
Leki— pałka, wilk — choroba, a cielęta — chorzy.Chłop i Jowisz
Chłop stojący zazdrościł siedzącemu panu
Lepszego stanu:
I lżył niebiosy
Za takie losy
Myślą zuchwałą,
Iż jednym nadto dają, drugim nadto mało,
Rzekł wtem Jowisz: «On chory, a ty jesteś zdrowy,
Lecz masz wybór gotowy.
Chcesz bogactw? Będziesz je miał, lecz pedogrę razem».
Uszczęśliwion wyrazem,
Przyjął chłop złoto, ale legł kulawy.
Wesół był zrazu, lecz gdy ból żwawy
Coraz bardziej dokuczał,
Chłop narzekał i mruczał,
A winując się o to,
/ Rzekł:«Jowiszu, wróć zdrowie, a weź sobie złoto!»
Z uskutecznieniem Jowisz się nie bawił,
Odjął bogactwa, pedogrę zostawił.Czapla, ryby i rak
Czapla stara, jak to bywa,
Trochę ślepa, trochę krzywa,
Gdy już ryb łowić nie mogła,
Na taki się koncept wzmogła
Rzekła rybom: «Wy nie wiecie,
A tu o was idzie przecie».
Więc wiedzieć chciały,
Czego się obawiać miały.
«Wczora
Z wieczora
Wysłuchałam, jak rybacy
Rozmawiali: wiele pracy
Łowić wędką lub więcierzem;
Spuśćmy staw, wszystkie zabierzem.
Nie będę mieć otuchy,
Skoro staw będzie suchy».
Ryby w płacz, a czapla na to:
«Boleję nad waszą stratą;
Lecz można złemu zaradzić
I gdzie indziej was osadzić.
Jest tu drugi staw blisko,
Tam obierzcie siedlisko.
Chociaż pierwszy wysuszą.
Z drugiego was nie ruszą».
«Więc nas przenieś» — rzekły ryby.
Wzdrygała się czapla niby;
Dała się na koniec użyć,
Zaczęła służyć.
Brała jedną po drugiej w pysk, niby nieść mając
I tak pomału zjadając;
Zachciało się na koniec, skosztować i raki.
Jeden z nich widząc, iż go czapla niesie w krzaki,
Postrzegł zdradę, o zemstę zaraz się pokusił.
Tak dobrze za kark ujął, iż czaplę udusił.
Padła nieżywa:
Tak zdrajcom bywa.Człowiek i gołębie
W gołębniku chowane na wyniosłym dębie
Skarżyły się na ludzi niewinne gołębie;
Skarżyły się, i słusznie, strapione zwierzęta,
Iż szły dla nich na jadło młode gołębięta.
Wtem szła matka na strawę; postrzegł jastrząb chciwy,
Więc w biegu wybujałym kiedy zapalczywy
Już ją tylko miał ująć, w czasie, co ugnębia,
Postrzegł strzelec gonitwę i zabił jastrzębia.
Ocalona, lot nagły pomału zelżyła,
A kiedy do gniazdeczka i dzieci przybyła,
A przybyła z radością, uczuciem i drżeniem,
Rzekła: «I człowiek jednak niezłym jest stworzeniem»Dialog
Ksiądz majster jezuita chcąc ojców zabawić
Starał się bardzo piękny dyjalog wyprawić;
A że właśnie do rzeczy było z karnawałem,
Przedsięwziął diabła bitwę dać z świętym Michałem.
Za czym dla archanioła zgotowano skrzydła;
Żeby zaś diabła postać stała się obrzydła
I tym większym zwycięzca mógł wsławić się plonem,
Diabła z sześciołokciowym klejono ogonem.
Gdy przyszło rzecz wyprawiać, Michał, skrzydły skory,
Wyleciał chyżym lotem z majstrowej komory.
A diabeł, skrępowany potrójnym łańcuchem,
Z nadto długim ogonem, z nadto grubym brzuchem,
Uwiązł we drzwiach nieborak... i pęknął na progu.
Gdzie nadto przygotowań, tam nic z dyjalogu.Filozof
Po stryju filozofie wziął jeden spuściznę,
Nie gotowiznę,
Tam, gdzie duch buja nad ciało,
Takich sprzętów bywa mało,
Ale były na szafach, w szafach słojków szyki,
Alembiki,
Papierów stósy,
Globusy
I na stoliku
Szkiełek bez liku,
A w końcu ławy
Worek dziurawy.
Wziął jedno szkiełko, patrzy, aż wór okazały.
Wziął drugie, a woreczek nikczemny i mały.
Westchnął zatem nieborak i rzekł: «Wiem, dlaczego
Były pustki w dziurawym worku stryja mego:
Gdyby był okiem, nie szkłem, na rzeczy poglądał,
I on by użył, i ja znalazłbym, com żądał».Filozof i chłop
Wielki jeden filozof, co wszystko posiadał,
Co bardzo wiele myślał, więcej jeszcze gadał,
Dowiedział się o drugim, który na wsi mieszkał.
Nie omieszkał
I kolegę odwiedzieć,
I od niego się dowiedzieć,
Co umiał i skąd była ta jego nauka,
Znalazł chłopa nieuka,
Bo i czytać nie umiał, a więc książek nie miał.
Oniemiał.
A chłop w śmiech: «Moje księgi — rzekł — wszystkie na dworze:
Wół, co orze,
Sposobi mnie do pracy, uczy cierpliwości,
Pszczoła pilności,
Koń, jak być zręcznym,
Pies, jak wiernym i wdzięcznym,
A sroka, co na płocie ustawicznie krzeczy,
Jak lepiej milczyć niźli gadać nic do rzeczy».Gołębie
z indyjskiego, Pilpaja
Dwa gołąbki razem żyły
I szczęśliwe sobą były.
Jeden się zwał Bezendech, Newazendech drugi
W jednym jadły korytku, z jednej piły strugi.
Razem po polach bujały,
Razem do domu wracały.
Zgoła czy w wieczór, czy rano,
Zawżdy je razem widziano.
Nie masz w świecie rzeczy stałej!
Zażyłości poufałej
Nie najdłuższe było trwanie.
Mimo prośby, odradzanie
Bezendech chciał świat odwiedzieć,
Uprzykrzyło się na miejscu siedzieć,
I poleciał... Miło było,
Co obaczył, to bawiło.
Gdzie siadł, nowe widowiska.
Wtem, gdy już noc była bliska,
A odpocząć sam gdzie nie wie,
Usiadł na drzewie.
Nadeszła burza, grad i ulewa;
Spuścił się z wierzchołka drzewa.
I tak jeszcze gorzej było.
Wspomniał więc sobie, jak miło
Spokojnej chwili używać,
W gołębniku odpoczywać.
Po smutnej porze
Nastały zorze.
Deszcz, grad, grzmoty ustały.
Wskroś przemokły, zmartwiały,
Widząc już rzeczy postać okazalszą,
Otrzepawszy skrzydełka wziął lot w drogą dalszą.
A gdy coraz nowymi widoki się cieszy,
Postrzegł, że ktoś za nim spieszy.
Był to jastrząb w pędzie lotny.
Gołąb zwrotny,
Jak mógł, uciekał... Wtem orzeł z góry,
Straszny pazury,
Padł na jastrzębia; i gdy walczyli,
Korzystając z dobrej chwili,
Przecież tę miał pociechę,
Iż się dostał pod strzechę.
Nazajutrz, gdy dzień nastał pogodny,
Letki, bo głodny,
Postrzegł gołębia: a on się pasie.
«I to zda się!»
— Pomyślał sobie; więc się z nim wita.
Strawa obfita,
Potrzebna zdrowiu,
Na pogotowiu.
Niedługo myśląc jął się do jadła.
Wtem sieć zapadła
I wraz z kolegą został w więzieniu.
Gdy więc w srogim utrapieniu
Płakał stroskany,
Postrzegł, iż tamten był uwiązany.
Więc mu złorzeczył, mądry po stracie,
A ów: «Nie krzycz, bracie,
Płacz tu i krzyk nie pomoże!
Jakeś wpadł, tak i siedź, niebożę.
I mnie się to przydało.
Lecz poweźmy myśl wspaniałą!
Kto wie, czy wspólni
Nie będziem wolni?»
Jakoż tyle pracowali,
Iż się z więzów wydostali
I każdy w swoją poleciał stronę.
Bezendech, kontent, iż miał ochronę,
Nie mówiąc nic nikomu
Powędrował do domu.
Już widział z bliska
Miłe siedliska,
Już do swojego domku się spieszył,
Gdy strzelec skrzydło strzałą wskroś przeszył.
Wpadł w studnią i ostatnia ginęła otucha;
Szczęściem niespodziewanym studnia była sucha.
Więc kiedy się ocucił,
A do lotu jak powrócił,
A raczej gdy sił zdobywał,
Ponad ziemię podlatywał
,
Pełen wesela,
Znalazł dom i przyjaciela.
A doznawszy, jak podróż i trudzi, i smuci,
Przysiągł, iż więcej do niej nie powróci.Jaś
Nieźle to i posłuchać, gdy mówią staruszki.
Szedł Jaś na gruszki,
A ojciec widząc, jak pełen zapału,
Rzekł: «Trząś gruszki, mój Jasiu, ale trząś pomału!»
Jeszcze nie skończył, a już Jaś w sadzie.
Posłuszny radzie,
Strząsnął drzewem pomału... i gruszka nie pada.
Zła rada!
Więc strząsnął mocniej, nie padła znowu.
Chciwy połowu:
«Nie trząść tu, widzę, trzeba — rzekł — lecz rwać należy».
Po drabinę więc bieży,
A gdy nie znalazł i w prawo, i w lewo,
Piął się na drzewo.
I to wskórał, iż zleciał i potłukł się srodze.
Jednak, choć w bólu i trwodze
Smutną miał postać,
Przemyśliwał Jaś przecież, jak to gruszek dostać.
Więc sporym, który leżał koło drzewa, klocem
Rzucił, przełamał gałąź i padła z owocem.
Porwie, gryźnie, aż gruszka twarda i ladaco.
Gdy więc wrócił do ojca z nadaremną pracą,
Rzekł smutnemu po szkodzie Jasiowi staruszek:
«Gdy nie padną trzęsione, nie trzeba rwać gruszek».Jodła i jabłoń
Jabłoń rzekła sąsiadce: «O ponura jodło!
Po cóż blisko mnie wzrastasz, gdy jesteś tak podłą?
Patrz, do moich owoców jak się każdy spieszy!
Patrz, jak widząc, że kwitnę, każdy się ucieszy!»
Spadły kwiaty, za czasem, owoce zerwano
Spadły liście, a zatem o jabłoń nie dbano.
Widząc to rzekła jodła: «Sąsiadko zbyt harda,
Osądź teraz, czy słuszna była twoja wzgarda?
O tym, co było zewnątrz, trzymałaś wysoce:
Nie ciebie ludzie czcili, lecz twoje owoce».Kogut
Kogut, iż piał na odmianę,
Zyskał życie pożądane.
W szczęśliwej porze
Osiadł we dworze.
Skoro raz pan umieścił,
Każdy sługa go pieścił:
Zażywając do rady
Pan, panięta, sąsiady,
Uwielbiali proroka
W pół roka.
Zapiał był raz po deszczu: — Odmiana!
Więc zaraz z rana
Gospodarz w pole,
Sąsiad na rolę
Szli zaufale;
Ale
Wpośród roboty
Nadeszły słoty.
Kogut winien — więc na niego!
On sprawcą wszystkiego złego!
On źle poradził,
On grad sprowadził,
On czas oziębił,
On zasiew zgnębił,
On zepsuł pole,
On zniszczył rolę!
Idąc na śmierć, rzekł nieborak:
«Dobrze mi tak, żem był dworak».Przypisy:
podostatkiem — wystarczająco dużo; dziś pisownia: pod dostatkiem.
niedziela przewodnia — druga niedziela po Wielkanocy.
snadno (a. snadnie; starop.) — łatwo.
pedogra (właśc. podagra) — choroba stawów nóg.
wyrazem — tymi słowami, niniejszym przyrzeczeniem.
żwawy — szybki; tu: ostry, dotkliwy.
winując się (daw.) — winiąc się, obwiniając się.
Liście żółkniało (daw.) — liście żółkły.
drzeń (starop.) — rdzeń.
psować (starop.) — psuć.
Na taki się koncept wzmogła — zdobyła się na taki pomysł.
więcierz — inaczej żak; specjalny rodzaj sieci do łowienia ryb rozpiętej na drewnianych obręczach i zakładanej w wodach stojących lub wolno płynących.
na strawę — na poszukiwanie pożywienia.
zelżyła — tu: zwolniła.
dialog — prosta forma sceniczna do poł. XVIII w. uprawiana w teatrach konwiktów zakonnych.
majster — tu: magister, mistrz w konwikcie zakonnym.
skory — szybki; skrzydły skory: szybki dzięki posiadanym skrzydłom.
Fedr (a. Fedrus, właśc. Phaedrus ok. 15 – ok. 50 r. n.e.) — autor poetyckich przekładów greckich bajek Ezopa na łacinę; bohaterem bajki analogicznej do tej jest zarówno u Ezopa, jak również w przekładzie Phaedrusa sójka.
Chłopcy (...) biegały (daw.) — dziś popr. chłopcy biegali.
czuwać — tu: czyhać, czatować.
fejerwerk (właśc. fajerwerk; z niem. Feuer: ogień) — sztuczne ognie dające różne efekty świetlne; w XVIII w. fajerwerki były bardzo częstym sposobem uświetniania uroczystości na dworach.
puszkarz — tu: specjalista wyrabiający i puszczający ognie sztuczne.
upominek — wspomnienie, upamiętnienie.
miałki — tu: płytki, ograniczony, powierzchowny.
niezręczny — tu: niekorzystny.
filozof — chodzi tu o uczonego w ogóle; opisana w bajce pracownia należała, jak sądzić można z wyposażenia, do alchemika, astronoma lub przyrodnika.
alembik — naczynie do destylacji płynów.
stósy — pochylonego „ó” użyto dla rymu.
nikczemny — tu: nędzny, mizerny.
wszystko posiadał — tu: posiadał całą wiedzę.
gęsi (...) Rzym uwolniły — Według podań staroitalskich podczas najazdu Gallów na Rzym (w IV w. p.n.e.) gęsi kapitolińskie poświęcone Junonie, w chwili gdy nieprzyjaciel skradał się pod mury twierdzy, obudziły krzykiem obrońców miasta przyczyniając się w ten sposób do jego uratowania.
z lasa (daw. forma D. lp.) — dziś popr.: z lasu.
Pilpaj (a. Bidpai) — filozof i pisarz bramiński, któremu przypisuje się autorstwo zbioru bajek zwierzęcych. W XII w. przełożono jego bajki na łacinę, a na początku XVIII w. na francuski. Bajka o gołębiach była bardzo popularna, o czym świadczą liczne przekłady m.in. Lafontaine’a, Trembeckiego, czy Niemcewicza.
odwiedzieć — zwiedzić.
okazalszy — tu: lepszy, korzystniejszy.
przydało się — przydarzyło się, przytrafiło.
nurzyć się — zanurzać się.
mieniać się — zamieniać się.
tuman — gęsta mgła, chmura.
gryźnie (forma 3 os. lp od czasownika: gryźć) — dziś popr.: ugryzie.
ladaco — byle co, byle jaki.
za czasem — po jakimś czasie.
zatem — potem.Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi materiałami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały udostępnione są na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach 3.0 PL.
Źródło: http://www.wolnelektury.pl/lektura/bajki-nowe
Tekst opracowany na podstawie: Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
Opracowanie redakcyjne i przypisy: Dariusz Gałecki, Zbigniew Goliński, Marta Niedziałkowska, Aleksandra Sekuła, Olga Sutkowska.
Plik wygenerowany dnia 2011-01-26.
Wszędzie się znajdzie rozum, byle tylko szukać,
A nawet i jegomość, kiedy zacznie fukać,
I jejmość, gdy rozprawia,
I nasz ksiądz, gdy przymawia,
Mają go podostatkiem i pięknie, i wiele.
Jakoż się to wydało w Przewodnią Niedzielę.
Gadał ksiądz o Adamie,
I o bramie,
I o wężu, i o Ewie,
I o jabłku, i o drzewie...
Po kazaniu do karczmy rzecz się wytoczyła.
Pan wójt, co to ma rozum i nauki siła:
«A wiecie, co ksiądz prawił? — rzekł całej gromadzie —
Oto u nas są sady, a drzewa są w sadzie,
A na drzewach są jabłka w wielkiej obfitości:
Adam — pan, Ewa — jejmość, a wąż — podstarości».Cesarz chiński i syn jego
z dziejów tamtejszych
Chińczyki mają rozum, choć daleko siedzą,
I bajki wiedzą.
Jeden z nich, a co większa, cesarz tego ludu,
Nie szczędził trudu,
Aby pan syn, następca jego, nie był osłem.
Raz płynął z nim po wodzie, a gdy robił wiosłem
I płynąc nucił,
W brzeg uderzył i łódki ledwo nie wywrócił:
Obadwa się przestraszyli.
Korzystając ojciec z chwili
Rzekł: «Patrz, jak przez niebaczność źlem sobie poradził,
Gdybym nie śpiewał, o brzeg byłbym nie zawadził.
Z mojego czynu
Naucz się synu:
Łódka tron, lud jest woda i nosi ją snadno;
Kiedy sternik niebaczny, łódka idzie na dno».Chłop i cielę
Nie sztuka zabić, dobrze zabić sztuka —
Z bajki nauka.
Szedł chłop na jarmark, ciągnąc cielę na powrozie.
W lesie, w wąwozie,
W nocy burza napadła, a gdy wiatry świszczą,
Wśród ciemności postrzegł wilka po oczach, co błyszczą.
Więc do pałki; jak jął machać nie myślawszy wiele,
Zamiast wilka, który uciekł, zabił swoje cielę.
Trafia się to i nie w lesie, panowie doktorzy!
Leki— pałka, wilk — choroba, a cielęta — chorzy.Chłop i Jowisz
Chłop stojący zazdrościł siedzącemu panu
Lepszego stanu:
I lżył niebiosy
Za takie losy
Myślą zuchwałą,
Iż jednym nadto dają, drugim nadto mało,
Rzekł wtem Jowisz: «On chory, a ty jesteś zdrowy,
Lecz masz wybór gotowy.
Chcesz bogactw? Będziesz je miał, lecz pedogrę razem».
Uszczęśliwion wyrazem,
Przyjął chłop złoto, ale legł kulawy.
Wesół był zrazu, lecz gdy ból żwawy
Coraz bardziej dokuczał,
Chłop narzekał i mruczał,
A winując się o to,
/ Rzekł:«Jowiszu, wróć zdrowie, a weź sobie złoto!»
Z uskutecznieniem Jowisz się nie bawił,
Odjął bogactwa, pedogrę zostawił.Czapla, ryby i rak
Czapla stara, jak to bywa,
Trochę ślepa, trochę krzywa,
Gdy już ryb łowić nie mogła,
Na taki się koncept wzmogła
Rzekła rybom: «Wy nie wiecie,
A tu o was idzie przecie».
Więc wiedzieć chciały,
Czego się obawiać miały.
«Wczora
Z wieczora
Wysłuchałam, jak rybacy
Rozmawiali: wiele pracy
Łowić wędką lub więcierzem;
Spuśćmy staw, wszystkie zabierzem.
Nie będę mieć otuchy,
Skoro staw będzie suchy».
Ryby w płacz, a czapla na to:
«Boleję nad waszą stratą;
Lecz można złemu zaradzić
I gdzie indziej was osadzić.
Jest tu drugi staw blisko,
Tam obierzcie siedlisko.
Chociaż pierwszy wysuszą.
Z drugiego was nie ruszą».
«Więc nas przenieś» — rzekły ryby.
Wzdrygała się czapla niby;
Dała się na koniec użyć,
Zaczęła służyć.
Brała jedną po drugiej w pysk, niby nieść mając
I tak pomału zjadając;
Zachciało się na koniec, skosztować i raki.
Jeden z nich widząc, iż go czapla niesie w krzaki,
Postrzegł zdradę, o zemstę zaraz się pokusił.
Tak dobrze za kark ujął, iż czaplę udusił.
Padła nieżywa:
Tak zdrajcom bywa.Człowiek i gołębie
W gołębniku chowane na wyniosłym dębie
Skarżyły się na ludzi niewinne gołębie;
Skarżyły się, i słusznie, strapione zwierzęta,
Iż szły dla nich na jadło młode gołębięta.
Wtem szła matka na strawę; postrzegł jastrząb chciwy,
Więc w biegu wybujałym kiedy zapalczywy
Już ją tylko miał ująć, w czasie, co ugnębia,
Postrzegł strzelec gonitwę i zabił jastrzębia.
Ocalona, lot nagły pomału zelżyła,
A kiedy do gniazdeczka i dzieci przybyła,
A przybyła z radością, uczuciem i drżeniem,
Rzekła: «I człowiek jednak niezłym jest stworzeniem»Dialog
Ksiądz majster jezuita chcąc ojców zabawić
Starał się bardzo piękny dyjalog wyprawić;
A że właśnie do rzeczy było z karnawałem,
Przedsięwziął diabła bitwę dać z świętym Michałem.
Za czym dla archanioła zgotowano skrzydła;
Żeby zaś diabła postać stała się obrzydła
I tym większym zwycięzca mógł wsławić się plonem,
Diabła z sześciołokciowym klejono ogonem.
Gdy przyszło rzecz wyprawiać, Michał, skrzydły skory,
Wyleciał chyżym lotem z majstrowej komory.
A diabeł, skrępowany potrójnym łańcuchem,
Z nadto długim ogonem, z nadto grubym brzuchem,
Uwiązł we drzwiach nieborak... i pęknął na progu.
Gdzie nadto przygotowań, tam nic z dyjalogu.Filozof
Po stryju filozofie wziął jeden spuściznę,
Nie gotowiznę,
Tam, gdzie duch buja nad ciało,
Takich sprzętów bywa mało,
Ale były na szafach, w szafach słojków szyki,
Alembiki,
Papierów stósy,
Globusy
I na stoliku
Szkiełek bez liku,
A w końcu ławy
Worek dziurawy.
Wziął jedno szkiełko, patrzy, aż wór okazały.
Wziął drugie, a woreczek nikczemny i mały.
Westchnął zatem nieborak i rzekł: «Wiem, dlaczego
Były pustki w dziurawym worku stryja mego:
Gdyby był okiem, nie szkłem, na rzeczy poglądał,
I on by użył, i ja znalazłbym, com żądał».Filozof i chłop
Wielki jeden filozof, co wszystko posiadał,
Co bardzo wiele myślał, więcej jeszcze gadał,
Dowiedział się o drugim, który na wsi mieszkał.
Nie omieszkał
I kolegę odwiedzieć,
I od niego się dowiedzieć,
Co umiał i skąd była ta jego nauka,
Znalazł chłopa nieuka,
Bo i czytać nie umiał, a więc książek nie miał.
Oniemiał.
A chłop w śmiech: «Moje księgi — rzekł — wszystkie na dworze:
Wół, co orze,
Sposobi mnie do pracy, uczy cierpliwości,
Pszczoła pilności,
Koń, jak być zręcznym,
Pies, jak wiernym i wdzięcznym,
A sroka, co na płocie ustawicznie krzeczy,
Jak lepiej milczyć niźli gadać nic do rzeczy».Gołębie
z indyjskiego, Pilpaja
Dwa gołąbki razem żyły
I szczęśliwe sobą były.
Jeden się zwał Bezendech, Newazendech drugi
W jednym jadły korytku, z jednej piły strugi.
Razem po polach bujały,
Razem do domu wracały.
Zgoła czy w wieczór, czy rano,
Zawżdy je razem widziano.
Nie masz w świecie rzeczy stałej!
Zażyłości poufałej
Nie najdłuższe było trwanie.
Mimo prośby, odradzanie
Bezendech chciał świat odwiedzieć,
Uprzykrzyło się na miejscu siedzieć,
I poleciał... Miło było,
Co obaczył, to bawiło.
Gdzie siadł, nowe widowiska.
Wtem, gdy już noc była bliska,
A odpocząć sam gdzie nie wie,
Usiadł na drzewie.
Nadeszła burza, grad i ulewa;
Spuścił się z wierzchołka drzewa.
I tak jeszcze gorzej było.
Wspomniał więc sobie, jak miło
Spokojnej chwili używać,
W gołębniku odpoczywać.
Po smutnej porze
Nastały zorze.
Deszcz, grad, grzmoty ustały.
Wskroś przemokły, zmartwiały,
Widząc już rzeczy postać okazalszą,
Otrzepawszy skrzydełka wziął lot w drogą dalszą.
A gdy coraz nowymi widoki się cieszy,
Postrzegł, że ktoś za nim spieszy.
Był to jastrząb w pędzie lotny.
Gołąb zwrotny,
Jak mógł, uciekał... Wtem orzeł z góry,
Straszny pazury,
Padł na jastrzębia; i gdy walczyli,
Korzystając z dobrej chwili,
Przecież tę miał pociechę,
Iż się dostał pod strzechę.
Nazajutrz, gdy dzień nastał pogodny,
Letki, bo głodny,
Postrzegł gołębia: a on się pasie.
«I to zda się!»
— Pomyślał sobie; więc się z nim wita.
Strawa obfita,
Potrzebna zdrowiu,
Na pogotowiu.
Niedługo myśląc jął się do jadła.
Wtem sieć zapadła
I wraz z kolegą został w więzieniu.
Gdy więc w srogim utrapieniu
Płakał stroskany,
Postrzegł, iż tamten był uwiązany.
Więc mu złorzeczył, mądry po stracie,
A ów: «Nie krzycz, bracie,
Płacz tu i krzyk nie pomoże!
Jakeś wpadł, tak i siedź, niebożę.
I mnie się to przydało.
Lecz poweźmy myśl wspaniałą!
Kto wie, czy wspólni
Nie będziem wolni?»
Jakoż tyle pracowali,
Iż się z więzów wydostali
I każdy w swoją poleciał stronę.
Bezendech, kontent, iż miał ochronę,
Nie mówiąc nic nikomu
Powędrował do domu.
Już widział z bliska
Miłe siedliska,
Już do swojego domku się spieszył,
Gdy strzelec skrzydło strzałą wskroś przeszył.
Wpadł w studnią i ostatnia ginęła otucha;
Szczęściem niespodziewanym studnia była sucha.
Więc kiedy się ocucił,
A do lotu jak powrócił,
A raczej gdy sił zdobywał,
Ponad ziemię podlatywał
,
Pełen wesela,
Znalazł dom i przyjaciela.
A doznawszy, jak podróż i trudzi, i smuci,
Przysiągł, iż więcej do niej nie powróci.Jaś
Nieźle to i posłuchać, gdy mówią staruszki.
Szedł Jaś na gruszki,
A ojciec widząc, jak pełen zapału,
Rzekł: «Trząś gruszki, mój Jasiu, ale trząś pomału!»
Jeszcze nie skończył, a już Jaś w sadzie.
Posłuszny radzie,
Strząsnął drzewem pomału... i gruszka nie pada.
Zła rada!
Więc strząsnął mocniej, nie padła znowu.
Chciwy połowu:
«Nie trząść tu, widzę, trzeba — rzekł — lecz rwać należy».
Po drabinę więc bieży,
A gdy nie znalazł i w prawo, i w lewo,
Piął się na drzewo.
I to wskórał, iż zleciał i potłukł się srodze.
Jednak, choć w bólu i trwodze
Smutną miał postać,
Przemyśliwał Jaś przecież, jak to gruszek dostać.
Więc sporym, który leżał koło drzewa, klocem
Rzucił, przełamał gałąź i padła z owocem.
Porwie, gryźnie, aż gruszka twarda i ladaco.
Gdy więc wrócił do ojca z nadaremną pracą,
Rzekł smutnemu po szkodzie Jasiowi staruszek:
«Gdy nie padną trzęsione, nie trzeba rwać gruszek».Jodła i jabłoń
Jabłoń rzekła sąsiadce: «O ponura jodło!
Po cóż blisko mnie wzrastasz, gdy jesteś tak podłą?
Patrz, do moich owoców jak się każdy spieszy!
Patrz, jak widząc, że kwitnę, każdy się ucieszy!»
Spadły kwiaty, za czasem, owoce zerwano
Spadły liście, a zatem o jabłoń nie dbano.
Widząc to rzekła jodła: «Sąsiadko zbyt harda,
Osądź teraz, czy słuszna była twoja wzgarda?
O tym, co było zewnątrz, trzymałaś wysoce:
Nie ciebie ludzie czcili, lecz twoje owoce».Kogut
Kogut, iż piał na odmianę,
Zyskał życie pożądane.
W szczęśliwej porze
Osiadł we dworze.
Skoro raz pan umieścił,
Każdy sługa go pieścił:
Zażywając do rady
Pan, panięta, sąsiady,
Uwielbiali proroka
W pół roka.
Zapiał był raz po deszczu: — Odmiana!
Więc zaraz z rana
Gospodarz w pole,
Sąsiad na rolę
Szli zaufale;
Ale
Wpośród roboty
Nadeszły słoty.
Kogut winien — więc na niego!
On sprawcą wszystkiego złego!
On źle poradził,
On grad sprowadził,
On czas oziębił,
On zasiew zgnębił,
On zepsuł pole,
On zniszczył rolę!
Idąc na śmierć, rzekł nieborak:
«Dobrze mi tak, żem był dworak».Przypisy:
podostatkiem — wystarczająco dużo; dziś pisownia: pod dostatkiem.
niedziela przewodnia — druga niedziela po Wielkanocy.
snadno (a. snadnie; starop.) — łatwo.
pedogra (właśc. podagra) — choroba stawów nóg.
wyrazem — tymi słowami, niniejszym przyrzeczeniem.
żwawy — szybki; tu: ostry, dotkliwy.
winując się (daw.) — winiąc się, obwiniając się.
Liście żółkniało (daw.) — liście żółkły.
drzeń (starop.) — rdzeń.
psować (starop.) — psuć.
Na taki się koncept wzmogła — zdobyła się na taki pomysł.
więcierz — inaczej żak; specjalny rodzaj sieci do łowienia ryb rozpiętej na drewnianych obręczach i zakładanej w wodach stojących lub wolno płynących.
na strawę — na poszukiwanie pożywienia.
zelżyła — tu: zwolniła.
dialog — prosta forma sceniczna do poł. XVIII w. uprawiana w teatrach konwiktów zakonnych.
majster — tu: magister, mistrz w konwikcie zakonnym.
skory — szybki; skrzydły skory: szybki dzięki posiadanym skrzydłom.
Fedr (a. Fedrus, właśc. Phaedrus ok. 15 – ok. 50 r. n.e.) — autor poetyckich przekładów greckich bajek Ezopa na łacinę; bohaterem bajki analogicznej do tej jest zarówno u Ezopa, jak również w przekładzie Phaedrusa sójka.
Chłopcy (...) biegały (daw.) — dziś popr. chłopcy biegali.
czuwać — tu: czyhać, czatować.
fejerwerk (właśc. fajerwerk; z niem. Feuer: ogień) — sztuczne ognie dające różne efekty świetlne; w XVIII w. fajerwerki były bardzo częstym sposobem uświetniania uroczystości na dworach.
puszkarz — tu: specjalista wyrabiający i puszczający ognie sztuczne.
upominek — wspomnienie, upamiętnienie.
miałki — tu: płytki, ograniczony, powierzchowny.
niezręczny — tu: niekorzystny.
filozof — chodzi tu o uczonego w ogóle; opisana w bajce pracownia należała, jak sądzić można z wyposażenia, do alchemika, astronoma lub przyrodnika.
alembik — naczynie do destylacji płynów.
stósy — pochylonego „ó” użyto dla rymu.
nikczemny — tu: nędzny, mizerny.
wszystko posiadał — tu: posiadał całą wiedzę.
gęsi (...) Rzym uwolniły — Według podań staroitalskich podczas najazdu Gallów na Rzym (w IV w. p.n.e.) gęsi kapitolińskie poświęcone Junonie, w chwili gdy nieprzyjaciel skradał się pod mury twierdzy, obudziły krzykiem obrońców miasta przyczyniając się w ten sposób do jego uratowania.
z lasa (daw. forma D. lp.) — dziś popr.: z lasu.
Pilpaj (a. Bidpai) — filozof i pisarz bramiński, któremu przypisuje się autorstwo zbioru bajek zwierzęcych. W XII w. przełożono jego bajki na łacinę, a na początku XVIII w. na francuski. Bajka o gołębiach była bardzo popularna, o czym świadczą liczne przekłady m.in. Lafontaine’a, Trembeckiego, czy Niemcewicza.
odwiedzieć — zwiedzić.
okazalszy — tu: lepszy, korzystniejszy.
przydało się — przydarzyło się, przytrafiło.
nurzyć się — zanurzać się.
mieniać się — zamieniać się.
tuman — gęsta mgła, chmura.
gryźnie (forma 3 os. lp od czasownika: gryźć) — dziś popr.: ugryzie.
ladaco — byle co, byle jaki.
za czasem — po jakimś czasie.
zatem — potem.Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi materiałami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały udostępnione są na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach 3.0 PL.
Źródło: http://www.wolnelektury.pl/lektura/bajki-nowe
Tekst opracowany na podstawie: Krasicki, Ignacy (1735-1801), Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
Opracowanie redakcyjne i przypisy: Dariusz Gałecki, Zbigniew Goliński, Marta Niedziałkowska, Aleksandra Sekuła, Olga Sutkowska.
Plik wygenerowany dnia 2011-01-26.
więcej..