- W empik go
Ballada o owadach - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 września 2020
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Ballada o owadach - ebook
Ballada o owadach to rymowana opowieść familijna, dla dzieci i nie tylko, o przygodach dwóch latających chrząszczy i dwóch nielotów, które zaprzyjaźniają się i wzajemnie motywują do odkrywania nowych możliwości i spełniania swych marzeń.
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8221-003-3 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W wiosennym słoneczku w ogródku kwiatowym
leży kowal Tramwaj w rynsztunku bojowym.
Na grzbiecie pancerzyk, na głowie przyłbica,
„Bym sobie polatał, lub choćby pokicał!!”
W cieplutkich przestworzach wiaterek powiewa,
uroczo falują gałązki na drzewach,
niejedna unosi się zwiewnie łódeczka,
zrobiona z lekkiego jabłoni płateczka.
Poleciałby kowal na płatku różowym
wysoko, wysoko w wiaterku kwietniowym,
niesiony daleko w przyjemnych podmuchach,
hen w miejsca odległe, tam gdzie lata mucha!
Ach właśnie, rozmówić by z Końską się trzeba.
Ech! Co to za życie? Wciąż trawa i gleba!
Pędzi więc Tramwaj ku liściom łopianu.
Ta rzecze go widząc „A dzień dobry panu!
Czy zechcesz kowalu na liściu posiedzieć?
Bo ja muszę lecieć się czegoś dowiedzieć.”
„Czy w góry chcesz frunąć światowa ty mucho?
Jak tam jest? Opowiedz! Już nadstawiam ucho!”
„He! Góry! He… prawda … no coś tam słyszałam,
lecz to za daleko! Nie, tam nie latałam.
Są sprawy, Tramwaju, nie mniej frapujące,
dramaty w stodole, nowości na łące…
Nie dalej jak wczoraj, machając ogonem,
wył wół do księżyca ponad nieboskłonem,
a krowa w tym czasie, wywijajac szczęką,
przerabiała siano na deser na miękko!”
Pochmurny nasz Tramwaj — nie takich to wieści
spodziewał się od niej! W głowie się nie mieści,
by ktoś, kto ma skrzydła, aż takim był leniem
i nie chciał polecieć poza ogrodzenie!
Nachodzi się kowal maj, czerwiec i wrzesień …
i pozna zagrodę jak swą własną kieszeń.
Raz z drzewa spoglądał w dal poza swą łąkę,
i marzył i tęsknił … i spostrzegł … biedronkę.
„Witajże kuzynko, gdzie lecisz radośnie?
Ja tyle zobaczę, co siądę na sośnie.
Te same kolory, też wzorek na plecach,
a jednak ty fruwasz, ja nie, ale heca!”
„Co słychać krewniaku, pancerny owadzie?
Ja? Cóż, się przefrunę po łące, po sadzie…
Choć bywa, że dalej poniosą mnie oczy.
Pragnienie podróży bez końca mnie toczy.
Są w górach mawiają pachnące jałowce,
pył biorą z nich pszczoły, wcinają je owce.
Tak długo marzyłam, by ich aromatem
napawać się wiosną, pomieszkać w nich latem,
popatrzeć z wysoka na lasy zielone,
jak okiem mi sięgnąć po kres rozciągnione…
Tam ponoć jak kropki lśnią lustra stawików
przy ciągłych koncertach mew oraz słowików.
A teraz Tramwaju wraz z wiosny nastaniem
nacieszyć się pora dalekim lataniem.
Zrobiłam zapasy i z mszyc konfitury,
więc jestem gotowa — jutro lecę w góry!”
„Oj, powiedz biedronko, skąd los taki srogi,
ty machasz skrzydłami … ja zdany na nogi…
Ty cieszysz się światem i witasz z chmurami,
a ja manewruję pomiędzy trawami.”
Eh, żal się zrobiło Tramwaja biedronce,
bo oczy krewniaka od łez już błyszczące.
Więc duma… bo przecież pocieszyć go rada —
bliskiego tak bardzo biedronce owada!
„Posłuchaj kowalu… to, co niemożliwe,
czasem da się zrobić. Być może prawdziwe
są plotki o bacy, co tęgą ma główkę
i latać nauczył niejedną już mrówkę.”
No przecie! Już widział skrzydła na mróweczce
na żywo! Nie żeby usłyszał w bajeczce!
Kto wie i kuzynka być może ma rację
i ja też polecę na górskie wakacje?
Więc uśmiech już widać pod jego przyłbicą,
promienne zrobiło się owadzie lico,
naszej Siedmiokropce zaś mocno ulżyło,
bo żal się jej wcześniej Tramwaja zrobiło.
Jej górskie wakacje, prócz atrakcji wielu,
stać będą pod znakiem szlachetnego celu,
by znaleźć metodę lub choćby natchnienie,
co spełnić pomoże krewniaka marzenie.
I kiedy ku skałom zmierzała już ona,
tym świeżym pomysłem tak rozochocona,
on właśnie zapałał podniebną gorączką,
że może niedługo sam wzleci nad łączką.
Pożarła biedronka już tysiąc dwa jaja,
więc sił na latanie ma nawet do maja.
Czas mija szybciutko i nim się nie spojrzy,
już kształty kudłate na modrym tle dojrzy.
Jak chmury na niebie, tak na trawie owce…
O są! Wymarzone, pachnące jałowce!
Już pułap obniża, pikuje, ląduje,
siada na pręcikach, nos w słupku nurkuje!
Nektarem się szybko nasz owad upaja.
O! nektar ten lepszy jest nawet niż jaja!
Lecz nazbyt łapczywie sok owad pożera
i zaraz mu kolka po uczcie doskwiera.
Zmęczona, spełniona, nażarta i śnięta,
rychło w sen zapada, lecz głodne zwierzęta
zjadają co tylko wyrośnie nad darnią.
Tak znika też krzaczek z biedronki sypialnią.
Pobudka okrutna w udziale przypada!
Czy koniec to będzie naszego owada?
Czyż nie dla biedronki skaliste wrażenia?
Czyż nici już z kowalowego marzenia?
leży kowal Tramwaj w rynsztunku bojowym.
Na grzbiecie pancerzyk, na głowie przyłbica,
„Bym sobie polatał, lub choćby pokicał!!”
W cieplutkich przestworzach wiaterek powiewa,
uroczo falują gałązki na drzewach,
niejedna unosi się zwiewnie łódeczka,
zrobiona z lekkiego jabłoni płateczka.
Poleciałby kowal na płatku różowym
wysoko, wysoko w wiaterku kwietniowym,
niesiony daleko w przyjemnych podmuchach,
hen w miejsca odległe, tam gdzie lata mucha!
Ach właśnie, rozmówić by z Końską się trzeba.
Ech! Co to za życie? Wciąż trawa i gleba!
Pędzi więc Tramwaj ku liściom łopianu.
Ta rzecze go widząc „A dzień dobry panu!
Czy zechcesz kowalu na liściu posiedzieć?
Bo ja muszę lecieć się czegoś dowiedzieć.”
„Czy w góry chcesz frunąć światowa ty mucho?
Jak tam jest? Opowiedz! Już nadstawiam ucho!”
„He! Góry! He… prawda … no coś tam słyszałam,
lecz to za daleko! Nie, tam nie latałam.
Są sprawy, Tramwaju, nie mniej frapujące,
dramaty w stodole, nowości na łące…
Nie dalej jak wczoraj, machając ogonem,
wył wół do księżyca ponad nieboskłonem,
a krowa w tym czasie, wywijajac szczęką,
przerabiała siano na deser na miękko!”
Pochmurny nasz Tramwaj — nie takich to wieści
spodziewał się od niej! W głowie się nie mieści,
by ktoś, kto ma skrzydła, aż takim był leniem
i nie chciał polecieć poza ogrodzenie!
Nachodzi się kowal maj, czerwiec i wrzesień …
i pozna zagrodę jak swą własną kieszeń.
Raz z drzewa spoglądał w dal poza swą łąkę,
i marzył i tęsknił … i spostrzegł … biedronkę.
„Witajże kuzynko, gdzie lecisz radośnie?
Ja tyle zobaczę, co siądę na sośnie.
Te same kolory, też wzorek na plecach,
a jednak ty fruwasz, ja nie, ale heca!”
„Co słychać krewniaku, pancerny owadzie?
Ja? Cóż, się przefrunę po łące, po sadzie…
Choć bywa, że dalej poniosą mnie oczy.
Pragnienie podróży bez końca mnie toczy.
Są w górach mawiają pachnące jałowce,
pył biorą z nich pszczoły, wcinają je owce.
Tak długo marzyłam, by ich aromatem
napawać się wiosną, pomieszkać w nich latem,
popatrzeć z wysoka na lasy zielone,
jak okiem mi sięgnąć po kres rozciągnione…
Tam ponoć jak kropki lśnią lustra stawików
przy ciągłych koncertach mew oraz słowików.
A teraz Tramwaju wraz z wiosny nastaniem
nacieszyć się pora dalekim lataniem.
Zrobiłam zapasy i z mszyc konfitury,
więc jestem gotowa — jutro lecę w góry!”
„Oj, powiedz biedronko, skąd los taki srogi,
ty machasz skrzydłami … ja zdany na nogi…
Ty cieszysz się światem i witasz z chmurami,
a ja manewruję pomiędzy trawami.”
Eh, żal się zrobiło Tramwaja biedronce,
bo oczy krewniaka od łez już błyszczące.
Więc duma… bo przecież pocieszyć go rada —
bliskiego tak bardzo biedronce owada!
„Posłuchaj kowalu… to, co niemożliwe,
czasem da się zrobić. Być może prawdziwe
są plotki o bacy, co tęgą ma główkę
i latać nauczył niejedną już mrówkę.”
No przecie! Już widział skrzydła na mróweczce
na żywo! Nie żeby usłyszał w bajeczce!
Kto wie i kuzynka być może ma rację
i ja też polecę na górskie wakacje?
Więc uśmiech już widać pod jego przyłbicą,
promienne zrobiło się owadzie lico,
naszej Siedmiokropce zaś mocno ulżyło,
bo żal się jej wcześniej Tramwaja zrobiło.
Jej górskie wakacje, prócz atrakcji wielu,
stać będą pod znakiem szlachetnego celu,
by znaleźć metodę lub choćby natchnienie,
co spełnić pomoże krewniaka marzenie.
I kiedy ku skałom zmierzała już ona,
tym świeżym pomysłem tak rozochocona,
on właśnie zapałał podniebną gorączką,
że może niedługo sam wzleci nad łączką.
Pożarła biedronka już tysiąc dwa jaja,
więc sił na latanie ma nawet do maja.
Czas mija szybciutko i nim się nie spojrzy,
już kształty kudłate na modrym tle dojrzy.
Jak chmury na niebie, tak na trawie owce…
O są! Wymarzone, pachnące jałowce!
Już pułap obniża, pikuje, ląduje,
siada na pręcikach, nos w słupku nurkuje!
Nektarem się szybko nasz owad upaja.
O! nektar ten lepszy jest nawet niż jaja!
Lecz nazbyt łapczywie sok owad pożera
i zaraz mu kolka po uczcie doskwiera.
Zmęczona, spełniona, nażarta i śnięta,
rychło w sen zapada, lecz głodne zwierzęta
zjadają co tylko wyrośnie nad darnią.
Tak znika też krzaczek z biedronki sypialnią.
Pobudka okrutna w udziale przypada!
Czy koniec to będzie naszego owada?
Czyż nie dla biedronki skaliste wrażenia?
Czyż nici już z kowalowego marzenia?
więcej..